-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-30
2024-04-22
2024-04-17
2024-04-17
Ta książka to była tragedia. Główna bohaterka niby była dorosłą, poważną osobą, a zachowywała się jak napalona nastolatka. Naprawdę jedyną fabułą byli przystojni faceci i chęć stracenia dziewictwa. Całość wulgarna, obrzydliwa, wszystko kręciło się wokół seksu i nie było tam żadnej logiki. Dialogi żenujące, wprost nie dało się ich czytać. Miałam wrażenie, że książkę napisała dziesięciolatka, która dopiero uczy się konstruować zdania. Przyznam szczerze, że już pierwszy lepszy fanfik na wattpadzie reprezentuje wyższy poziom.
Ta książka to była tragedia. Główna bohaterka niby była dorosłą, poważną osobą, a zachowywała się jak napalona nastolatka. Naprawdę jedyną fabułą byli przystojni faceci i chęć stracenia dziewictwa. Całość wulgarna, obrzydliwa, wszystko kręciło się wokół seksu i nie było tam żadnej logiki. Dialogi żenujące, wprost nie dało się ich czytać. Miałam wrażenie, że książkę napisała...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-14
Liczyłam na ciekawy reportaż, a przez prawie 400 stron z koła do koła czytałam o tym, że autorka należy do elity, bo mieszka w Watykanie i osobiście znała kilku papieży. Całość była chaotyczna, te same informacje były co chwilę powtarzane, samych ciekawostek było niewiele. Calość biła wyniosłością i snobizmem.
Liczyłam na ciekawy reportaż, a przez prawie 400 stron z koła do koła czytałam o tym, że autorka należy do elity, bo mieszka w Watykanie i osobiście znała kilku papieży. Całość była chaotyczna, te same informacje były co chwilę powtarzane, samych ciekawostek było niewiele. Calość biła wyniosłością i snobizmem.
Pokaż mimo to2024-04-13
2024-04
Książkę zaczęłam czytać z neutralnym podejściem i nie nastawiałam się na nic szczególnego. Po kilku pierwszych stronach (gdy zorientowałam się, że autor zamiast "przed naszą erą" pisze "przed Chrystusem" i snuje fantazje na temat szamanów w epoce kamienia) zrozumiałam, że raczej nie będzie to rzetelna publikacja.
Opisując początki Polski autor właściwie ogranicza się do przytoczenia kilku teorii profesora Urbańczyka, tekstów kronikarzy oraz legend o Popielu, Wandzie i Lechu. Nie ma żadnej głębszej analizy tematu. Co ciekawe, co chwilę przywoływany jest Przemysław Urbańczyk i mam wrażenie, że Nowak jest jakimś jego niezdrowym fanem (litości, ile razy można pisać, że Mieszko mógł pochodzić z Wielkich Moraw??). Chociaż tutaj bardziej jest relacja hate-love, bo niby uważa te tezy za kontrowersyjne, ale z koła do koła je przytacza. Nawet nie było rozwiniętych dwóch podstawowych teorii auto i allochtonicznej
Ale dobrze, brnijmy w to dalej. Autor idealizuje chrześcijaństwo i twierdzi, że po jego wprowadzeniu na terenach słowiańszczyzny zniesione zostało niewolnictwo i świat od razu stał się piękniejszy. Cytując za Nowakiem ,,W połowie XI w. napływ niewolników słowiańskich do arabskich kalifatów zamiera całkowicie". Ciekawe, że o wywozie niewolników ze Słowiańszczyzny do krajów islamskich (a także z Rusi do Polski) wspominają źródła arabskie i perskie jeszcze w XI–XII wieku. Pomińmy już całkiem fakt, że kościół sam napędzał niewolnictwo i popierał aż do XIX wieku. Później w rozdziale VI autor jednak sobie przypomina, że w 2 poł. XII w. niewolnictwo nadal było na porządku dziennym.
Kolejna kwestia - twierdzenie, że przed przyjęciem chrztu przez Mieszka Słowianie tylko biegali po puszczach i nie mieli żadnej kultury jest po prostu głupie i śmieszne zarazem. Porównywanie słowiańskich obrządków do haitańskiego voodoo świadczy o jedynie o ignorancji i całkowitym braku znajomości tematu - tutaj kłania się archeologia i etnografia. A jak przeczytałam, że rzekomo poganie zabijali swoje nowonarodzone córki, to aż mi ręce opadły (gdyby faktycznie to robili, to dlaczego mieli wyż demograficzny?). Gdzie autor to wyczytał, tego nikt nie wie, bo do tych rewelacji nie ma nawet żadnych przypisów. Kontynuujmy. Dalej dowiadujemy się, że rdzeń tradycji pogańskiej - tej, o której kilka zdań wyżej autor twierdził, że w ogóle nie istnieje - stanowiło bezwzględne poniżanie kobiet. Na potwierdzenie tych słów mamy... zapiski biskupa, który o poganach na pewno pisał obiektywnie i zawsze tylko prawdę.
Kompletnie rozbroił mnie fragment, w którym autora poniosła fantazja i zaczął pisać o tym, że przyjęcie chrztu przez Mieszka miało wymiar duchowy, dało mu sens życia i nadzieję na wieczne zbawienie. Rozdział o Mieszku podsumowuje słowami, że przyjęcie przez niego chrztu było najważniejszą rzeczą, jaką zrobił. "Nikt w naszej historii niczego równie ważnego nie dokonał". Zdawać by się mogło, że historyk znać będzie historię i ważne wydarzenia, ale jak widać nie w tym przypadku..
Książka raczej powinna nosić tytuł " Dzieje chrześcijaństwa na ziemiach Polski i zasługi misjonarzy w nawracaniu pogan na ścieżkę światłości". Naprawdę więcej było informacji o misjach chrystianizacyjnych i męczennikach niż pierwszych Piastach. Przykładowo mamy obraz biskupa Stanisława jako bohatera narodowego.
Język publikacji jest niestety na słabym poziomie, pod tym względem bardziej przypomina pozycję popularnonaukową, a nie naukową. Pojawia się dużo dziwnych porównań - bardzo często żenujących i nie na miejscu, jak np. porównanie niewolnictwa do pracy na zmywaku. Trzeba nie mieć wyczucia, wyobraźni i empatii. Dodatkowo całość wzbogacają ilustracje, które często nijak mają się do tekstu - głównie zdjęcia kościołów i ołtarzy.
W tej książce mamy całkowity brak obiektywizmu. Drażniące i wręcz odrzucające było idealizowanie wszystkich naszych władców. Wszyscy byli cudownymi, niezwyciężonymi patriotami bez żadnych skaz - a nawet jeśli zrobili coś niewłaściwego, to autor umniejszał takim wydarzeniom i starał się za wszelką cenę ukazywać władcę w samych superlatywach. Nawet jestem w stanie zrozumieć to idealizowanie wojskowych sukcesów, ale zgwałcenie i porwanie Przedsławy przez Chrobrego według autora było tylko "złośliwą uwagą" Thietmara. Natomiast na kolejnej stronie mamy "blask niezwykłych czynów", czyli litanię jakim to wielkim królem nasz Chrobry był, bo zwycięsko walczył z Niemcami i ruszył na Kijów. Kto by się przejmował moralnością władcy jako osoby i jakimiś gwałtami na ruskich księżniczkach? To było nieważne. Idealizowanie władców ciąg dalszy - Władysław Hermann, czyli jeden z naszych najgorszych władców, według Nowaka był bardzo skuteczny, bo umocnił władzę kościelną i budowal katedry. Na siłę przedstawiany był w pozytywnym świetle. Dalej dowiadujemy się że Sieciech swoją "indywidualnością i sprytem" zapoczątkował emancypację polityczną, a kobiety uzyskały prawa wyborcze bo poszły za jego przykładem. Nawet sił brak żeby to w jakikolwiek sposób skomentować. Autor podaje tylko wybiórcze informacje, które pasują do jego chorych teorii.
Podział kraju między synów Krzywoustego to wcale nie podział, tylko "jedność".
Wojny byly w sumie dobre, bo dzięki nim państwo polskie zyskiwało nowe ziemie. Pogan można było masowo mordować, bo przecież to byli poganie, a nie chrześcijanie. Mordy na Pomorzu były "wielkim wysiłkiem dopełniającym dzieła militarnego podboju Pomorza". Faktycznie, trzeba było wysiłku, by wyżynać ludzi za to, że wyznają inną religię. Później czytamy, że Krzywousty na łożu śmierci pewnie wracał myślami "do szczęśliwych chwil zwycięskich wypraw na Pomorze, przepraw za Odrę, na Rugię", a dalej dowiadujemy się, że narzucanie nowej religii Prusom to "piękna chrystianizacyjna intencja"
Z takich lepszych kwiatków, to np. Konrad II nazwany został "nieukiem" dlatego, że nie potrafił pisać - w średniowieczu nie było to nic niezwykłego, ponieważ to była umiejętność zarezerwowana dla kleru. Wobec tego komentarz Nowaka jest po prostu głupi. Dowiedziałam się też, że Stanisław Leszczyński i Stanisław August Poniatowski nie obronili Polski, bo nie złożyli hołdu na grobie biskupa Stanisława. Logiczne, co nie?
Nowak lubi powoływać się na "najnowsze badania i odkrycia archeologiczne", ale zazwyczaj nie wyjaśnia co to za badania, jakie są ich rzekome źródła i kto je w ogóle przeprowadzał. Jedynie na końcach rozdziałów mamy ubogie bibliografie - głównie kroniki, które do współczesnych nie należą.
Przyznam szczerze, że na początku te farmazony były zabawne, ale od połowy czytanie stało się drogą przez mękę. To niesamowite, ale im dalej brnęłam, tym gorzej było. Pod koniec byłam po prostu zażenowana tą książką, chciałam ją dokończyć i po prostu zapomnieć. Gdyby usunąć z tej pozycji głupawe komentarze i anegdotki autora, prokatolicką (chorą wręcz) narrację i dodać chociaż odrobinę obiektywizmu, to byłaby całkiem niezła książka historyczna. Niestety obecnej formie nie nadaje się do czytania. Jest to zdecydowanie jedna z najgorszych książek do nauki o dziejach naszego kraju, więc już lpiej sięgnąć po pierwszy lepszy podręcznik od historii. Nie raz i nie dwa (właściwie to cały czas) czytając tę książkę zastanawiałam się, dokąd zmierza nasz poziom edukacji, skoro ludzie zachwycają się takim gniotem i uważają za najlepszą książkę historyczną.
Książkę zaczęłam czytać z neutralnym podejściem i nie nastawiałam się na nic szczególnego. Po kilku pierwszych stronach (gdy zorientowałam się, że autor zamiast "przed naszą erą" pisze "przed Chrystusem" i snuje fantazje na temat szamanów w epoce kamienia) zrozumiałam, że raczej nie będzie to rzetelna publikacja.
Opisując początki Polski autor właściwie ogranicza się do...
2024-04-08
,,Belladonna" jest moim kolejnym rozczarowaniem w tym roku. Niby był jakiś gotycki klimat, wiekowe posiadłości i tajemnice, ale Signa była niesamowicie irytująca. Zachowywała się gorzej niż bohaterka słabego romansu. Przez większość czasu tylko myślała o chłopakach i ich twardych klatach. W ogóle nie po drodze było jej z logicznym myśleniem, przez większość czasu nie rozumiałam jej bezsensownego zachowania - np. miała pretensje za to, że Śmierć zabiera ludzi. Jakby.. to Śmierć więc chyba logiczne? Nie mogłam jej polubić ani wczuć się w fabułę. Po prostu chciałam czym prędzej skończyć to czytać, szczególnie wtedy, gdy znikąd ze strony na stronę nagle pojawił się romans. Naprawdę, to był najgłupszy wątek miłosny z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia.
2 gwiazdki tylko za ładne wydanie i barwione brzegi.
,,Belladonna" jest moim kolejnym rozczarowaniem w tym roku. Niby był jakiś gotycki klimat, wiekowe posiadłości i tajemnice, ale Signa była niesamowicie irytująca. Zachowywała się gorzej niż bohaterka słabego romansu. Przez większość czasu tylko myślała o chłopakach i ich twardych klatach. W ogóle nie po drodze było jej z logicznym myśleniem, przez większość czasu nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-04
2024-04-03
2024-04-02
Nie jest to dzieło najwyższych lotów, właściwie to całość mnie rozczarowała. Autor nie napisał nic odkrywczego - znajdziemy tutaj tylko podstawowe fakty, które zna przeciętny śmiertelnik chociaż trochę zainteresowany słowiańszczyzną. Większą część książki stanowi przetaczanie tez i wniosków pseudoarcheologów lub badaczy sprzed epoki.
Nie jest to dzieło najwyższych lotów, właściwie to całość mnie rozczarowała. Autor nie napisał nic odkrywczego - znajdziemy tutaj tylko podstawowe fakty, które zna przeciętny śmiertelnik chociaż trochę zainteresowany słowiańszczyzną. Większą część książki stanowi przetaczanie tez i wniosków pseudoarcheologów lub badaczy sprzed epoki.
Pokaż mimo to2024-03-29
2024-03-28
2024-03-25
2024-03-21
2024-03-15
2024-03-15
2024-03-15
Niestety publikacja na (żenująco) niskim poziomie. Głupie komentarze autorki wprawiały w zażenowanie i więcej było spekulacji niż faktów.
Niestety publikacja na (żenująco) niskim poziomie. Głupie komentarze autorki wprawiały w zażenowanie i więcej było spekulacji niż faktów.
Pokaż mimo to