Zofia Stryjeńska Światosław Lenartowicz 8,4
ocenił(a) na 102 lata temu Przyznam, że do zakupu tego, a nie innego albumu skłoniła mnie opinia poniżej - i nie zawiodłam się... Album jest absolutnie C-U-D-O-W-N-Y! Duży format pozwala cieszyć się pięknem kolorowych obrazów w całej pełni... Od dzieciństwa, które przypadło na czasy PRL, znałam licznie reprodukowane prace tej artystki na pocztówkach, plakatach, w książkach i , o ile mnie pamięć nie myli , na znaczkach (bo któż by tam sobie w socjalizmie zaprzątał głowę czymś tak przyziemnym jak prawa autorskie...),jednak nie miałam pojęcia, że jej twórczość była aż tak bogata! I co za wyobraźnia! Portrety (tych stosunkowo niewiele),drobne figurki z drewna, wspaniałe serie obrazów: np. tańce polskie, sceny biblijne i religijne (w tym cudowne madonny o twarzach i wyglądzie dam),sceny z życia wsi (jakie te wszystkie postacie są piękne!),sceny mitologiczne (najpiękniejszy Bachus jakiego kiedykolwiek na obrazie widziałam...) oraz symboliczne z cyklu Pascha (niesamowity obraz z 1918r. "Zmartwychwstanie" gdzie Chrystus ukazany jest jako słowiański, niewątpliwie polski chłop, a śpiący strażnicy jako pokonani prusacy),obrzędy i zwyczaje polskie (m.in. święto kupały, śmigus, zwyczaje pogrzebowe),ilustracje do książek ( "muzyka Podhala", "Treny" Kochanowskiego, książki dla dzieci),liczne i różnorodne projekty (od wzorów tkanin i gobelinów, przez układanki klockowe do listu zastawnego Towarzystwa Kredytowego),liczne sceny rodzajowe i wiele, wiele innych - po prostu PRZEBOGACTWO! Oglądanie tego, to wiele godzin prawdziwej uczty z pięknem jako daniem głównym!
W książce jest też spory tekst o artystce, jednak przede wszystkim to niestety tylko suche fakty na temat jej życia i twórczości, zupełnie nie oddające klimatu w jakim tworzyła jak i nie ukazujące jej charakteru, oryginalności (pozwolę sobie nawet na określenie: dziwaczności i lekkiego wariactwa - jak to u artystów przecież często bywa). Jej obrazy aż kipią energią - mając różne informacje na jej temat z innych książek wiem, że ich dynamizm, wręcz wulkaniczność - to cała ona! Świetnie opisuje ją m.in. Sławomir Koper w "Życiu prywatnym elit artystycznych II RP" oraz Magdalena Samozwaniec w swojej "Marii i Magdalenie"... Oczywiście są jeszcze typowe biografie, jednak ja wolę czerpać wiedzę czasami właśnie z takich krótkich informacji lub wręcz ich strzępków - ot, mimochodem...