-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2022-12-09
2023-12-22
2023-12-20
2023-12-13
2019-12-12
Nie było tak źle, jak myślałam, że może być 😁 Właściwie było całkiem ok, miła obyczajówka, czyta się przyjemnie, bez zgrzytania zębami, bohaterowie do polubienia, bądź nie ale przynajmniej jakieś charaktery mieli. Wątek świąteczny też jest, żeby nie było, że tylko tytuł 😁Nie nastawiałam się na literaturę piękną, z górnej półki, nastawiałam się na lekturę, która mnie zrelaksuje i wywoła uśmiech. Dostałam to więc marudzić nie będę.
Nie było tak źle, jak myślałam, że może być 😁 Właściwie było całkiem ok, miła obyczajówka, czyta się przyjemnie, bez zgrzytania zębami, bohaterowie do polubienia, bądź nie ale przynajmniej jakieś charaktery mieli. Wątek świąteczny też jest, żeby nie było, że tylko tytuł 😁Nie nastawiałam się na literaturę piękną, z górnej półki, nastawiałam się na lekturę, która mnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-11
2023-11-25
2023-11-15
2023-11-07
2023-02-10
Wiem, że już po świętach, ale są autorzy, którzy, nawet kiedy wydają książkę w klimacie świątecznym, robią to w taki sposób, że czyta się je cudownie zawsze, czy to zimą, czy latem, czy wiosną, a jesienią nawet najlepiej. Rozgrzewają serce, wywołują uśmiech, robi się nam milusio i cieplusio. Do takich autorów zaliczam Jagnę Kaczanowską. W jakiś sposób zawsze mnie wzrusza, a w książkach, gdzie zwierzęta stają się przyczynkiem zmian w życiu bohaterów, szczególnie.
Każdy, kto kocha zwierzęta, wie, że życie bez nich jest smutne i niepełne. Nie ma znaczenia czy dzielisz dom z psem, kotem, świnką morską, chomikiem czy rybką, stają się one członkami rodziny i już nie wyobrażasz sobie bez nich życia.
„I przemówiły ludzkim głosem” to siedem opowiadań, które łączy miejsce, postać właściciela sklepu zoologicznego i gabinet weterynaryjny. Bohaterowie są różni, a każdy z nich boryka się z innymi problemami. Poznamy chłopca zmagającego się z ciężką chorobą, któremu umiera jego najlepszy przyjaciel, chomik. Tatuś, pragnąc oszczędzić mu bólu, szczególnie w Wigilię, przemierza miasto, szukając podobnego. Może chłopczyk się nie zorientuje? Może to jednak będą szczęśliwe święta?
Wejdziemy do domu pogrążonego w żałobie po stracie męża i taty, gdzie w wannie pływa żywy karp, a dzieci po raz pierwszy od śmierci taty są radosne i nawet nadają rybie imię. Ten karp na pewno nie skończy jako jedna z potraw na wigilijnym stole. Jego historia będzie zgoła inna.
Znajdziecie tu również historię chłopca, którego ogromy, ponoć unikalny i przepiękny (ja nie wiem, ja się brzydzę i śmiertelnie boję 😊) pająk ptasznik łamie sobie jedną z nóżek. Czy ona odrośnie? Czy zachwyt pana doktora weterynarii na widok takiego okazu przekona mamę chłopca, że pająki mogą być piękne? Mnie by nie przekonał 😊
Czy Jarek, dzięki swojej nowo odkrytej pasji do podglądania ptaków, znajdzie przyjaciół i akceptację?
Siedem opowiadań, siedem gorzko – słodkich historii, nie przesłodzonych, nie banalnych, nie głupiutkich, tylko po prostu życiowych. Do przeczytania, do zatrzymania się na chwilę, do pomyślenia i przemyślenia.
Nie macie jeszcze swojego zwierzaka? Pomyślcie, jaki byłby dla Was odpowiedni, przygarnijcie, dajcie dom, a zobaczycie, jak zmieni się Wasze życie. Pamiętajcie jednak, że zwierzę to nie zabawka, nie można go oddać, kiedy się Wam znudzi. Zwierzęta są niezwykle mądre i wrażliwe, nie krzywdźmy ich.
A więc moi drodzy: kanapa, kocyk i książka! Możecie dodać kubek herbaty, filiżankę kawy, kieliszek wina, czy co tam sobie życzycie i ogrzejcie się, czytając „I przemówiły ludzkim głosem”.
Wiem, że już po świętach, ale są autorzy, którzy, nawet kiedy wydają książkę w klimacie świątecznym, robią to w taki sposób, że czyta się je cudownie zawsze, czy to zimą, czy latem, czy wiosną, a jesienią nawet najlepiej. Rozgrzewają serce, wywołują uśmiech, robi się nam milusio i cieplusio. Do takich autorów zaliczam Jagnę Kaczanowską. W jakiś sposób zawsze mnie wzrusza, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-27
Książki Pani Ewy dają mi zawsze tę odrobinę wytchnienia, której tak często nam potrzeba, dają mi uczucie ciepła w serduchu, dają mi po prostu ogromną radość czytania. Ponowne spotkanie z Zosią, jej rodziną i sąsiadami, których Zosia traktuje jak przedłużenie rodziny, odprężyło mnie, wywoływało uśmiech na twarzy i bardzo nie chciało mi się rozstawać z żadnym z bohaterów kamienicy. Bardzo bym sobie życzyła, żeby autorka stworzyła kolejną część i ponownie otuliła mnie swoim ciepłem w czasie przyszłorocznych świąt.
Książki Pani Ewy dają mi zawsze tę odrobinę wytchnienia, której tak często nam potrzeba, dają mi uczucie ciepła w serduchu, dają mi po prostu ogromną radość czytania. Ponowne spotkanie z Zosią, jej rodziną i sąsiadami, których Zosia traktuje jak przedłużenie rodziny, odprężyło mnie, wywoływało uśmiech na twarzy i bardzo nie chciało mi się rozstawać z żadnym z bohaterów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-15
Uwielbiam twórczość Marii Paszyńskiej. Jej książki są takie inne, takie niedzisiejsze, dopracowane w każdym calu, czyta się je jak najlepszą klasykę, smakuje niespiesznie i nigdy nie ma się dość.
Nie inaczej było z tą pozycją, która dla mnie okazała się dokładnie tym, czego potrzebowałam w tym momencie, chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy w momencie sięgania po lekturę. Dała mi dużo do myślenia i za to Pani Marysi chciałabym serdecznie podziękować.
"Wszystko dla Emilii" to wzruszająca i ciepła opowieść o tym, jak łatwo można stracić wszystko, co się w życiu liczy, ale również o tym, że nigdy nie jest za późno, aby zdać sobie sprawę, co naprawdę jest dla nas ważne i zadbać o to, żeby to zatrzymać, naprawić. Czas przedświąteczny jest na to najlepszy. Wtedy to nachodzą nas refleksje, myślimy o tym, co wydarzyło się w trakcie całego roku, chcemy, aby to był czas pojednań i radości. Chcemy być ze swoimi najbliższymi i cieszyć się ich obecnością w naszym życiu. Czy rodzinie Modrzyckich uda się tego dokonać?
Zachęcam do chwili przerwy i zadumy przy lekturze tej książki.
Uwielbiam twórczość Marii Paszyńskiej. Jej książki są takie inne, takie niedzisiejsze, dopracowane w każdym calu, czyta się je jak najlepszą klasykę, smakuje niespiesznie i nigdy nie ma się dość.
Nie inaczej było z tą pozycją, która dla mnie okazała się dokładnie tym, czego potrzebowałam w tym momencie, chociaż nie zdawałam sobie z tego sprawy w momencie sięgania po...
2022-11-25
2022-11-19
Mam ogromny sentyment do Magdy Witkiewicz, mogę być nieobiektywna w ocenie jej książek. Wiem jedno, kiedy potrzebuję trochę słodyczy, oderwania się od szarości, kiedy chcę ukojenia, sięgam po twórczość Magdy i czuję się, jakbym wracała do rodzinnego domu. To nic, że w tym wypadku jest to dom spokojnej starości, o jakże wdzięcznej nazwie "Happy End" 😊
Pensjonariusze tego domu mogliby swoją charyzmą obdzielić połowę wiecznie niezadowolonej i naburmuszonej populacji, i jeszcze wiele by jej zostało. Chciałabym spędzić świąteczne i nie tylko, dni w ich towarzystwie.
Jeśli macie ochotę na chwilę nieskomplikowanej rozrywki, to będzie dobry wybór.
Mam ogromny sentyment do Magdy Witkiewicz, mogę być nieobiektywna w ocenie jej książek. Wiem jedno, kiedy potrzebuję trochę słodyczy, oderwania się od szarości, kiedy chcę ukojenia, sięgam po twórczość Magdy i czuję się, jakbym wracała do rodzinnego domu. To nic, że w tym wypadku jest to dom spokojnej starości, o jakże wdzięcznej nazwie "Happy End" 😊
Pensjonariusze tego...
2022-02-12
W przeszłości Nicholas Sparks był jednym z moich top autorów literatury obyczajowej. Czytałam niemalże wszystko, co wyszło spod jego pióra. Potem to się zmieniło, nie byłam w stanie znieść jego słodkich historii i na długi czas zapomniałam o autorze. Ostatnio, kiedy coraz częściej sięgam po niewymagające wytężania umysłu lektury, kiedy szukam ocieplacza na serducho oraz po przeczytaniu kilku opinii o najnowszej książce autora, pomyślałam sobie: a co tam, spróbuję jeszcze raz, zobaczę, czy uda mi się odnaleźć tę iskrę, która kiedyś połączyła mnie z autorem. Czy zaiskrzyło ponownie?
Maggie Dawers, kobieta sukcesu, znana i ceniona fotografka, podróżniczka, współwłaścicielka galerii sztuki, w której wystawia również swoje prace, zdaje się być kobietą spełnioną i wiedzieć, czego chce od życia. Życie ma jednak wobec niej zupełnie inne plany, a przeszłość przychodzi się upomnieć o należyte miejsce w historii Maggie.
„Jedno życzenie” to piękna historia pierwszej i jedynej miłości, której nic i nikt już nigdy nie dorówna, to historia trudnych wyborów, nie zawsze podejmowanych przez nas samych, ale przez nas respektowanych w imię lepszego dobra. To rzecz o tym, że w życiu nic nie jest tylko czarne lub białe, a my nie zawsze jesteśmy w stanie dostrzec wszystkie odcienie szarości. To również przesłanie, żeby ważnych spraw nie odkładać na później, na jutro. Dla niektórych jutra może nie być.
Nicholas Sparks jest nazywany wirtuozem romansu. Kiedy czyta się taką jego książkę, jak „Jedno życzenie”, nie ma wątpliwości, że ten tytuł mu się należy. Wiem, że jest pisarzem nierównym i niektóre z jego pozycji plasują się na granicy kiczu, ta jednak pokazuje nam autora w bardzo dobrej formie. Bardzo wrażliwym czytelnikom zakręci się łezka w oku, i to z pewnością kilka razy.
„Jedno życzenie” czyta się ją z przyjemnością, bez zgrzytania zębami. Chociaż przewidziałam zakończenie gdzieś tak w połowie lektury, nadal czytałam z zainteresowaniem i chęcią przekonania się, czy miałam rację. Miałam 😊
W przeszłości Nicholas Sparks był jednym z moich top autorów literatury obyczajowej. Czytałam niemalże wszystko, co wyszło spod jego pióra. Potem to się zmieniło, nie byłam w stanie znieść jego słodkich historii i na długi czas zapomniałam o autorze. Ostatnio, kiedy coraz częściej sięgam po niewymagające wytężania umysłu lektury, kiedy szukam ocieplacza na serducho oraz po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-01-28
Wiele razy pisałam o tym, że uwielbiam historie dla dzieciaków, bajki, baśnie, legendy, te stare i te całkiem nowe. Kiedy potrzebuję przerywnika, zazwyczaj sięgam po takie właśnie książki. Tak też było z „Dziadkiem do orzechów”. Czy lektura tej klasycznej już bajki dała mi chwilę oddechu i zapomnienia? Z przykrością muszę stwierdzić, że nie. Bardzo chciałam wrócić do czasów dzieciństwa, poczuć tę magię jeszcze raz, zatracić w baśniowym świecie. Nie udało się. Magii zupełnie nie poczułam, żadnej, tym bardziej magii Świąt, na którą byłam przygotowana i której oczekiwałam. Książka wydaje mi się być zbyt brutalna dla małego czytelnika, zbyt nudna dla czytelnika starszego. Bohaterowie bardzo mnie irytowali, w historii nie znalazłam niczego dla siebie. Wielka szkoda.
Wiele razy pisałam o tym, że uwielbiam historie dla dzieciaków, bajki, baśnie, legendy, te stare i te całkiem nowe. Kiedy potrzebuję przerywnika, zazwyczaj sięgam po takie właśnie książki. Tak też było z „Dziadkiem do orzechów”. Czy lektura tej klasycznej już bajki dała mi chwilę oddechu i zapomnienia? Z przykrością muszę stwierdzić, że nie. Bardzo chciałam wrócić do czasów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-12-14
Wspominałam już, że w grudniu, w okresie przed, po i okołoświątecznym zawsze szukam lektur typu ogrzewacz serca, uśmiech duszy, nadzieja i uczucie spokoju? Nie wspominałam? To teraz już wiecie 😊 Magdalena Kordel zawsze dostarcza mi to, co wyżej wymienione, zamówione i zapłacone 😊
„Serce w obłokach” to trzecia część cyklu „Miasteczko”. Jakoś tak się złożyło, że czytam ten cykl na raty, wtedy, kiedy najbardziej na świecie potrzeba mi słodyczy. I nic nie szkodzi, że nie bardzo pamiętam bohaterów i tego, co się z nimi działo w poprzednich częściach, pamiętam za to doskonale tę magiczną atmosferę, tę nadzieję i uśmiech towarzyszący mi przy czytaniu.
„Dni do wykorzystania zostaje coraz mniej i mniej. Nic nie jest dane nam na wieczność, życie też nie”.
Czy Klementynie uda się w tym roku poukładać swoje osobiste życie? Czy może dalej na pierwszym miejscu zawsze będą inni? Dobrochna, uwielbiająca się zwierzać, babka Agata, która niestety nie robi się młodsza, choć charakteru nadal jej nie brakuje, Ruda Fela, pomagająca Klementynie wypiekać prawdziwe cudeńka, sprzedawane w jej kawiarence, nawet doktor Piotr.
Dobrze, że Klementyna ma swoje dwie, najbliższe jej sercu przyjaciółki. Adela i Imka zawsze staną po jej stronie, bądź naprowadzą na właściwą drogę. Takie dziewczyny to skarb nie do zastąpienia.
Pojawi się również zagadka z przeszłości: stary dom kryjący wiele tajemnic, opuszczony i odstraszający od siebie osoby potencjalnie zainteresowane jego kupnem. Czy jego historia ma coś wspólnego ze współczesnymi wydarzeniami?
Bardzo miło było znowu zagościć w kuchni u Klementyny, gdzie zawsze pachnie świeżymi wypiekami, gdzie panuje zamieszanie i harmider, gdzie każdy jest mile widziany. Tu można nie tylko posmakować cudowności wychodzących spod ręki Klementyny i Rudej Feli, tu można się wyżalić, wyrzucić z siebie złość, poszukać porady, czy najzwyczajniej w świecie posiedzieć i rozkoszować się atmosferą.
Wspominałam już, że w grudniu, w okresie przed, po i okołoświątecznym zawsze szukam lektur typu ogrzewacz serca, uśmiech duszy, nadzieja i uczucie spokoju? Nie wspominałam? To teraz już wiecie 😊 Magdalena Kordel zawsze dostarcza mi to, co wyżej wymienione, zamówione i zapłacone 😊
„Serce w obłokach” to trzecia część cyklu „Miasteczko”. Jakoś tak się złożyło, że czytam ten...
2021-12-12
Za wszelką cenę pragnę wprowadzić się w świąteczny nastrój 😊 „Dziewczynka z ciasteczkami” to bardzo dobry wybór, żeby ten nastrój poczuć.
Akcja dzieje się w Gdańsku, mieście bardzo bliskim memu sercu. Mała Zosia ma niezwykły dar zjednywania sobie ludzi. Nieprzeciętna gaduła trafia wprost do serc sąsiadów, a także zupełnie nieznajomych osób. Mieszka wraz z mamą, która wychowuje ją sama, ciężko pracując, aby utrzymać ich małą rodzinę. Mama jest ostatnio bardzo zmęczona, nie uśmiecha się, nie ma energii na zabawy, w związku z czym Zosia większość czasu spędza z przyszywaną babcią, sąsiadką Krystyną. Pieką ciasta i ciasteczka, dzielą się smutkami i radościami. Kiedy do tego grona dołącza starszy pan Witenberg, zwany Wejnem, mruk stroniący od ludzi, zaczyna się robić jeszcze ciekawiej. Opowieści wojenne, wspomnienia z przeszłości unoszą się w powietrzu wraz z zapachem pieczonych pierników.
Ewa Formella bardzo ładnie wplata gdańskie legendy w akcję książki. Bardzo ciekawy to zabieg, dzięki któremu dostajemy nie tylko ciepłą opowieść świąteczną, ale również mamy okazję poznać Gdańsk, jakiego wcześniej nie znaliśmy.
Pani Ewa ma duży talent gawędziarski, potrafi tak poprowadzić akcję, że czytelnik znajduje się w samych środku wydarzeń i oczyma wyobraźni widzi rozgrywające się sceny. Autorka nie używa przy tym skomplikowanego języka, w prosty sposób przelewa swoje uczucia na papier i tworzy bohaterów takich jak ja czy Ty. Są bardzo prawdziwi, a to, co ich spotyka, może przytrafić się każdemu z nas. Lubię takie książki.
Za wszelką cenę pragnę wprowadzić się w świąteczny nastrój 😊 „Dziewczynka z ciasteczkami” to bardzo dobry wybór, żeby ten nastrój poczuć.
Akcja dzieje się w Gdańsku, mieście bardzo bliskim memu sercu. Mała Zosia ma niezwykły dar zjednywania sobie ludzi. Nieprzeciętna gaduła trafia wprost do serc sąsiadów, a także zupełnie nieznajomych osób. Mieszka wraz z mamą, która...
2021-11-27
Kontynuując moje świąteczne czytanie, zdecydowałam się na Nataszę Sochę. Lubię jej nieprzesłodzone opowieści, z gatunku tych, w których każdy znajdzie coś dla siebie, może coś sobie przemyśli, uświadomi. „Wigilia z nieznajomym” to taka właśnie historia, ja odnalazłam w niej sporo z siebie.
Antonina ma dość świątecznej kołomyi, nie ma ochoty znowu brać w tym udziału, robić wszystkiego, aby ta noc była perfekcyjna. Jest zmęczona swoim życiem, małżeństwem, które się rozpada, chce od tego uciec i w wigilijny dzień zrobić to, na co dotychczas nie miała czasu bądź odwagi. Rankiem wymyka się z domu i spacerując po mieście, zatrzymuje się w małej, przytulnej kawiarni. Zamawia zupełnie niewigilijne śniadanie, kubek przepysznej kawy, próbując się odprężyć, zrelaksować i przemyśleć jeszcze raz swoje życie. Jest sama, do momentu, kiedy do kawiarni wchodzi nieznajomy z psem. Nina nie ma ochoty na towarzystwo, jednak nieznajomy zagaduje, próbując nawiązać kontakt. W końcu oboje uciekli tego z dnia z domu. A pies zdecydowanie poczuł mięte do Niny i ulokował się na jej stopach.
Marcel, mąż Niny, też czuje, że to małżeństwo wisi na włosku. Podobnie jak jego żona, nie ma ochoty na rodzinny spęd i sztuczne uśmiechy. Najchętniej uciekłby gdzieś daleko.
Mówi się, że jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz mu o swoich planach. Tak się stało w przypadku Niny i Marcela. Dostają telefon, że ich córka została przyjęta do szpitala z ostrą niewydolnością nerek. Ich świat się zatrzymał, a oni muszą spędzić ten dzień razem, na wyraźne życzenie córki.
Czy mimo wszystkich niesprzyjających Marcelowi i Ninie okoliczności, uda im się odnaleźć ducha świąt? Czy ludzie, których tego dnia spotkają na swojej drodze, zmienią coś w ich życiu? Czy, mimo wzajemnej awersji, będą umieli z sobą rozmawiać?
Natasza Socha w „Wigilii z nieznajomym” pokazała nam inne oblicze świątecznych lektur, które ja notabene bardzo lubię i pochłaniam każdego roku w przed i poświątecznym okresie. W sposób zabawny, ale również dający do myślenia, ukazuje nam po prostu życie, we wszystkich jego kolorach. Tu wprawdzie przeważa szarość, ale gdzie tam, na końcu tego szarego tunelu błyszczy małe światełko nadziei.
I jest jeszcze coś, taka wisienka na torcie. Na końcu mamy świetne przepisy na wigilijne potrawy, głównie słodkości, które bohaterowie pierwszo i dalszoplanowi przygotowywali w tym niezwykłym i pełnych niespodzianek dniu. Mnie ślina kapała na kolana, kiedy je czytałam 😊
Summa summarum – jeśli szukacie niebanalnej świątecznej opowieści, „Wigilia z nieznajomym” będzie dobrym wyborem.
Kontynuując moje świąteczne czytanie, zdecydowałam się na Nataszę Sochę. Lubię jej nieprzesłodzone opowieści, z gatunku tych, w których każdy znajdzie coś dla siebie, może coś sobie przemyśli, uświadomi. „Wigilia z nieznajomym” to taka właśnie historia, ja odnalazłam w niej sporo z siebie.
Antonina ma dość świątecznej kołomyi, nie ma ochoty znowu brać w tym udziału, robić...
2021-11-20
Muszę to głośno wykrzyczeć! Mamo, jak ta kobieta potrafi pisać! Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać twórczości Marii Paszyńskiej, gorąco Was do tego zachęcam.
„Cuda codzienności” to cudowna i bardzo poruszająca opowieść o miłości, o trudach codzienności, o rodzinie, o walce o marzenia i o sile człowieka.
Rodzinę Ciszaków poznajemy w roku 1863, kiedy to na świat przychodzi ich niezwykłej urody syn Maciej. Wyróżnia się na tle swoich rówieśników nie tylko urodą, ale również tym, że ma marzenia, że wyobraźnią sięga wyżej niż jego rówieśnicy i dorośli mieszkańcy małej wioski na Lubelszczyźnie. Ma dobre życie, wypełnione miłością i zrozumieniem, ale wciąż pragnie czegoś więcej, wciąż na coś czeka. I my też czekamy razem z nim, śledząc jego życie na tle kolejnych Wigilii, aż do roku 1918.
Wraz z Maciejem i jego rodziną stajemy się świadkami historycznych wydarzeń, bierzemy w nich czynny udział, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że nasza siła tkwi w rodzinie.
Maria Paszyńska to autorka niezwykła. Nie tylko włada piękną polszczyzną, ale potrafi ująć w słowa uczucia, zapachy, smaki. Dostarcza czytelnikowi wielu wzruszeń, ale przemyca również dużą wiedzę historyczną. Nie jest łatwym zadaniem połączenie tych dwóch rzeczy, a jednak autorce świetnie się to udaje. Tworzy mini arcydzieła (tak, nie zawaham się użyć tego słowa), którymi czytelnik się delektuje, aby na koniec zdać sobie sprawę, że cuda zdarzają się codziennie. Małe, duże, ale są, musimy tylko nauczyć się je zauważać.
Bardzo Was zachęcam do sięgnięcia po książki tej autorki. Jeśli spragnieni jesteście wartościowej literatury, niebanalnej, dającej czytelnikowi coś więcej niż tylko rozrywkę, kochacie czytać książki napisane pięknym językiem, nie musicie już dłużej szukać. Maria Paszyńska Wam to wszystko da 😊
Muszę to głośno wykrzyczeć! Mamo, jak ta kobieta potrafi pisać! Jeśli nie mieliście jeszcze okazji poznać twórczości Marii Paszyńskiej, gorąco Was do tego zachęcam.
„Cuda codzienności” to cudowna i bardzo poruszająca opowieść o miłości, o trudach codzienności, o rodzinie, o walce o marzenia i o sile człowieka.
Rodzinę Ciszaków poznajemy w roku 1863, kiedy to na świat...
Natasza Socha nawet ze słodkiej świątecznej opowieści potrafi wydobyć coś więcej. Nie wiem, jak ona to robi, ale banalna z pozoru historia, w jej wykonaniu, nie ma w sobie nic banalnego. Będę czytać Sochę nie tylko w świątecznym czasie.
Natasza Socha nawet ze słodkiej świątecznej opowieści potrafi wydobyć coś więcej. Nie wiem, jak ona to robi, ale banalna z pozoru historia, w jej wykonaniu, nie ma w sobie nic banalnego. Będę czytać Sochę nie tylko w świątecznym czasie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to