-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać4
-
ArtykułyMaria Skłodowska-Curie: kobieta, o której słyszał każdy Polak, tym razem mówi sama o sobieAnna Sierant1
-
Artykuły„Książka o górach”, czyli wielkie odkrywanie. Wywiad z Robbem Maciągiem i Patriciją Bliuj-StodulskąAnna Sierant1
-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2024-05-19
2024-05-09
Moim zdaniem druga części podnosi lekko poziom względem pierwszej, mimo że klimat, elementy fantastyczne i cała otoczka wokół Yale pozostają, to sama książka ma o wiele więcej pojedynczych momentów które same w sobie się bronią, nawet będąc oderwane od reszty fabuły i wydarzeń, najlepsze przykłady to pierwsze spotkanie z wampirem - pojawia się znikąd (w dobrym sensie) w biegu książki i wprawia w uczucie przerażającej bezsilności i dezorientacji, podobnie pojawianie się sobowtórów bohaterów. Nie wiem czy to wina zaznajomienia z poprzednią częścią ale tą się czyta lżej, w poprzedniczce miejscami ekspozycje czytało się trochę nie dla przyjemności z historii, ale jako obowiązkowy wstęp do zrozumienia świata przedstawionego. Cieszę się też że autorka nie poszła, w tworzenie nastolatkowych dramatów, o które taka książka aż się prosi żeby ją zepsuć, jednak tutaj gdy już jakieś dramaty wokół postaci się pojawiają to są one porządne. Największym minusem jest zakończenie, a właściwie to co po nim i zarysowanie historii mogącej się wydarzyć w kolejnej książce, sprawia wrażenia jakby autorka chciała zrecyklingować pomysł z tej po raz drugi.
Moim zdaniem druga części podnosi lekko poziom względem pierwszej, mimo że klimat, elementy fantastyczne i cała otoczka wokół Yale pozostają, to sama książka ma o wiele więcej pojedynczych momentów które same w sobie się bronią, nawet będąc oderwane od reszty fabuły i wydarzeń, najlepsze przykłady to pierwsze spotkanie z wampirem - pojawia się znikąd (w dobrym sensie) w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPorządne fantasy przypominające klasyczną twórczość Tolkiena, gdzie motywem wyróżniającym jest nacisk na niepewność co do tego co jest prawdą a co nie.
Porządne fantasy przypominające klasyczną twórczość Tolkiena, gdzie motywem wyróżniającym jest nacisk na niepewność co do tego co jest prawdą a co nie.
Pokaż mimo to2023-06-23
2023-05-12
2023-04-10
To co mi się dalej podoba to świat przedstawiony, poznajemy go coraz głębiej, dowiadujemy się nie tylko o tym jak działa fizyka wymyślona przez autora, która sama w sposób ciekawy nawiązuje do rzeczywistej fizyki, chociażby interferencja fal - zostało pomysłowo użyta przy eksperymentach Navani na świetle. Dalej są to bajki wymyślane na potrzeby wymyślonego świata, ale podoba mi się że nie są to totalne bzdury pisane na kolanie. Wchodzimy też na poziom w którym dostajemy informacje o innych planetach, układzie i bogach - podoba mi się jak skala zwiększa się z każdą książką, może to potencjalnie zapędzić serię w ślepy zakątek gdzie wszystko będzie zbyt wielkie, jednak póki co dobrze się to rozwija. Niestety jest to największa wada tej części, reszta jest słabsza w porównaniu z poprzednimi książkami. Rozwlekłość książek przeszkadzała mi już przy pierwszej części, jednak tutaj nie czuć że to rozwlekanie ma na celu coś więcej i można by wiele fragmentów wyrzucić bez straty w treści. Chociażby wątki z przeszłością Venli - niektóre szczegóły dotyczące życia pieśniarzy przez zdobyciem miasta na Strzaskanych Równinach są ciekawe, ale większość to mielenie tego co już było. W dodatku trudno byłoby mi streścić to co działo się w książce - na początku mamy bitwę, potem Urithiru zostaje zaatakowane, gdzieś w tle jest wędrówka do Cieniomorza, no i rozwiązanie wszystkiego na końcu. Wszystko pomiędzy jest nijakie i w mojej głowie sprowadza się do bohaterów gadających o czymś. Nie chodzi o to że jest to źle napisane, ale nie czuje się tych wydarzeń tak jak to było w pierwszych tomach. Problemy psychiczne Kaladina i Shallan też się ciągną za długo. Rozwiązanie wątków w Cieniomorzu mi się podobało, od tamtego momentu książka wróciła na właściwy tor i zaczeła być naprawdę ciekawa. Nie mogę powiedzieć że historia mnie przestała interesować, ale jeżeli w kolejnym tomie autor będzie ciągnął tak wszystko i widniejący na widnokręgu pojedynek czempionów będzie poprzedzony setkami stron gadaniny to będę się od tej serii coraz bardziej oddalał.
To co mi się dalej podoba to świat przedstawiony, poznajemy go coraz głębiej, dowiadujemy się nie tylko o tym jak działa fizyka wymyślona przez autora, która sama w sposób ciekawy nawiązuje do rzeczywistej fizyki, chociażby interferencja fal - zostało pomysłowo użyta przy eksperymentach Navani na świetle. Dalej są to bajki wymyślane na potrzeby wymyślonego świata, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-23
2023-03-05
Muszę ostrzec że to zbiór luźnych uwag a nie kompleksowa analiza. Do książki podchodziłem bardzo luźno, chcąc poczytać coś odprężającego, więc też nie miałem dużych oczekiwań, a jakbym takie miał mógłbym się zawieść, ale po kolei. Podoba mi się przedstawiony przez autorkę świat, a właściwie miasto, bo chociaż nie jest to koncept oryginalny, to wszystko jest opisywane w sposób który pozwala odczuwać miejsca i zdarzenia. Wywołuje uczucie jakby znało się to miejsce, jest to rzecz dość specyficzna której szukam w książkach, jednak nie często udaję się ją znaleźć, dlatego też śledzenie historii, mimo że podchodziłem do niej luźno sprawiło mi frajdę. Może właśnie podejście zadecydowało o tym jak dobrze odbierałem ten świat. Przechodząc do bohaterów, główna bohaterka przez początek książki to zwykłe kurwisku, jednak z czasem się trochę poprawia, głównie przez narzucone jej zadanie. Jest to dość częsty motyw w książkach tego typu, przedstawiających nastolatków/młodych dorosłych i zwykle mnie odpycha, bo nie dość że nie da się polubić bohaterki, to dodatkowo czuje się że przez to że postać nie jest skupiona na pchaniu fabuły marnuje tym samym potencjał tej fabuły. Niestety autorka poczynaniami bohaterki normalizuje też przeczyszczanie nosa. W związku z tą gamą cech trudno jest mi Bryce polubić, mimo to dobrze czyta się o jej poczynaniach i tym co się wokół niej dzieje. Najlepszym tego przykładem jest scena w której naćpana wraca do mieszkania i widzi martwe ciała swoich przyjaciół - nie umiałem jej współczuć ani martwić się jej losem, jednak fragment mnie ciekawił. Pozostali bohaterowie w większości wychodzą na plus z jednym ale - znowu nie są to postacie napisane na najwyższym poziomie, jednak można się już spodziewać że z żaden element tej historii taki nie będzie. Większość wpasowało się w miasto, a watahę wilkołaków polubiłem na tyle że mimo ich szybkiej śmierci tęskniłem za nim (trochę dlatego że więcej tak sympatycznych postaci się nie pojawia) i sam fakt stworzenia postaci skazanych na śmierć na początku za którymi się tęskni jest czymś wyjątkowy. Niestety jednak z ważniejszych postaci - Hunt, jest tu też jedną z największych wad książki. Nasz edgy boy może wpasowywać się w fantazję jakiejś trzydziestolatki, o umięśnionym samcu innej rasy, z początku odburkującym gniewnie, by okazać się miłym facetem, jednak mnie takie postacie przyprawiają o mdłości, swoją estetyką, zachowaniem i w tym przypadku tym jak odstaje od reszty świata. Mam wrażenie jakby został wrzucony tu z innego świata i interakcje tego starego mruka nie pasują do młode i żywego świata księżycowego miasta. Co gorsza jeśli byłbym tylko postacią poboczną nie miałbym nic przeciwko niemu, ale w pewnym momentach zajmuje więcej czasu od głównej bohaterki, a ponadto autorka skupia się na ich relacji i z dużym prawdopodobieństwem romansie, co mnie odrzuca. Śledztwo jest z typu tych w którym niedoświadczona bohaterka próbuje coś zrobić, ale się miota i tak naprawdę nie robi znaczących postępów przez większość książki, dodatkowo autorka woli skupiać się na innych rzeczach. Taki motyw jak wspominałem pojawia się w literaturze tego typu wielokrotnie, jednak w jakimś tam stopniu zachęca do dalszego czytania, mimo że za połową dużo się nie dzieje, a raczej brakuje wydarzeń przełomowych. Ogółem i dłużej się tą książkę czyta, tym wszystko staje się bardziej nijakie i skupione na relacji dwójki głównych bohaterów, oraz jakichś staraniach w dotarciu do rozwiązania zagadki. Pierwsza połowa podoba mi się o wiele bardziej, bo pomimo występowania tam w dużej ilości naprawdę cringowych tekstów o zabarwieniu erotycznym, to także dzięki temu opowieść dostarcza o wiele więcej niezobowiązującej rozrywki. Reasumując w wielu aspektach książka spełnia swoje zadania jako luźne fantasy dla nastolatków/młodych dorosłych, i można uznać że autorce mogło by się udać zrealizowanie tego w porządny sposób gdyby nie parę poważnych rys na całości. Jednak mimo nich zachęciła mnie do sprawdzenia kolejnej części, zwłaszcza że podobno jest ona znacznie lepsza.
Muszę ostrzec że to zbiór luźnych uwag a nie kompleksowa analiza. Do książki podchodziłem bardzo luźno, chcąc poczytać coś odprężającego, więc też nie miałem dużych oczekiwań, a jakbym takie miał mógłbym się zawieść, ale po kolei. Podoba mi się przedstawiony przez autorkę świat, a właściwie miasto, bo chociaż nie jest to koncept oryginalny, to wszystko jest opisywane w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka mimo tego że ukazała się ponad dwieście lat temu, jest dobrze napisana, nie czuć zmęczenia którego można doświadczyć przy długich opisach dawnych autorów. Mimo tego kilka momentów z podróżami jest trochę przydługich. Z perspektywy współczesnego człowieka książka raczej nie będzie przerażać, ale historia jest ciekawa, zawiera też rozważania na różne tematy moralne, które są tym na co zwróci uwagę dzisiejszy czytelnik.
Apeluję do pana Łukasza Orbitowskiego, aby nie publikował już więcej swoich wysrywów we wstępach do książek, to co nawypisywał to najgorszy wstęp jaki dane było mi czytać.
Książka mimo tego że ukazała się ponad dwieście lat temu, jest dobrze napisana, nie czuć zmęczenia którego można doświadczyć przy długich opisach dawnych autorów. Mimo tego kilka momentów z podróżami jest trochę przydługich. Z perspektywy współczesnego człowieka książka raczej nie będzie przerażać, ale historia jest ciekawa, zawiera też rozważania na różne tematy moralne,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-13
Opinia odnosi się do Dawcy Przysięgi jako całości, nie tylko konkretnie drugiej części. Wreszcie udało się zakończyć się wątek Strzaskanych Równin i mimo że i mimo że z perspektywy czasu uważam go za naprawdę dobry, to irytowało jak opowieść dziejąca się na wielkim kontynencie była duszona w jednej lokacji. W tej części mamy okazję odwiedzić Alethkar, Thaylen czy Urithiru przez co akcja jest barwniejsza i nabiera dynamiki, ogromu. Sam ogrom tej książki, przynajmniej jeśli chodzi o mnie ukazuje się dopiero jak wraca się do lektury po pewnym czasie i zanurza się w sprenach, wiązaniach, świetlistych rycerzach, pustkowcach i uświadamia jak naprawdę rozbudowana ta historia jest. Bardzo lubię poznawania pokręconego i nie zawsze do końca wyjaśnionego lore świata, a tutaj jest tego sporo. Udaje nam się też poznać bliżej Cieniomorze które jest wielkim atutem, tak jak lubię poznawać lore, tak chyba jeszcze bardziej takie wynaturząne i nie pasującego do naszego świata miejsca, także i za to wielki plus dla autora. Finałowa bitwa pomimo swojego ogromu nie i tego jak była prowadzona nie wywarła na mnie aż tak wielkiego wrażenia jak poprzednie. Oczywiście jak reszta serii i wszystkie książki Sandersona które czytałem jest przegadana. Chciałbym jeszcze się odnieść do uwagi której widziałem gdzieś na dole odnośnie faktu, że "co drugi" bohater jest tu nieśmiertelny i dostaje supermoce - moim zdaniem takie postawie sprawy jest odpowiednie, szczególnie w świecie fantasy, o wiele lepiej czyta się o bohaterze który popełnia błędy i zostaje ranny, ale dzięki systemom rządzącym światem jest wstanie sobie z tym poradzić, niż bohater który z niewyjaśnionego powodu ma szczęście i jestem niepokonany, mimo nie wyróżniania się tak naprawdę umiejętnościami. Wątek przeszłości Dalinara nie był aż tak fascynujący jak poprzednie, to jest, z punktu widzenia historii dobrze się spisywał, ale przy opowieści o Kaladinie czy Shallan o wiele lepiej bawiłem się poznając ich codzienność.
Opinia odnosi się do Dawcy Przysięgi jako całości, nie tylko konkretnie drugiej części. Wreszcie udało się zakończyć się wątek Strzaskanych Równin i mimo że i mimo że z perspektywy czasu uważam go za naprawdę dobry, to irytowało jak opowieść dziejąca się na wielkim kontynencie była duszona w jednej lokacji. W tej części mamy okazję odwiedzić Alethkar, Thaylen czy Urithiru...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-26
2022-12-01
2022-11-12
Autorka chyba miała jakiś swój pomysł którym ja się nie mogę zachwycić ani zrozumieć, właściwie historii żadnej tu nie ma, elementy grozy sprowadzają się do losowych wstawek związanych jakoś z drzewem i do niczego nie prowadzą, mogło by ich nie być, jak reszty książki. Jak ktoś chciał przeczytać powieść grozy to raczej tu tego nie znajdzie tylko studium psychiki bohaterki, dla mnie strasznie mętne. Nie pomaga to że nie da się jej lubić w żadnym calu. Ogólnie straszny bełkot.
Autorka chyba miała jakiś swój pomysł którym ja się nie mogę zachwycić ani zrozumieć, właściwie historii żadnej tu nie ma, elementy grozy sprowadzają się do losowych wstawek związanych jakoś z drzewem i do niczego nie prowadzą, mogło by ich nie być, jak reszty książki. Jak ktoś chciał przeczytać powieść grozy to raczej tu tego nie znajdzie tylko studium psychiki bohaterki,...
więcej Pokaż mimo to