-
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant2 -
Artykuły
Zwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2024-06-15
2024-06-15
Niesamowita publikacja. Składają się na nią rysunki i krótkie notatki ich dotyczące, jakie ich autor – Raymond Renefer – tworzył dla swojej córki. A tyczą się one zaskakującej kwestii a mianowicie wojny. Renefer w ten sposób starał się córce wypełnić lukę jaką spowodowała jego obecność na froncie ale też ułagodzić odrobinę okropność wojny. Mimo, że przemycał tam treści sugerujące niebezpieczeństwo i ryzyko śmierci robił to w sposób wyważony i przemyślany.
Przeurocza rzecz. Pomimo tematu ciepła i serdeczna. Widać w niej uczucie jakim Renefer darzył swoją córkę, jak dzięki temu co pisał i rysował chciał ją jednocześnie chronić i uświadamiać. Gabrielle Thierry zebrała to wszystko i opracowała dodając swój odautorski komentarz na końcu i muszę przyznać, że wykonała kawał porządnej roboty. Czyta się to błyskawicznie ale zostaje w głowie a przede wszystkim sercu na długo.
Polecam serdecznie.
Niesamowita publikacja. Składają się na nią rysunki i krótkie notatki ich dotyczące, jakie ich autor – Raymond Renefer – tworzył dla swojej córki. A tyczą się one zaskakującej kwestii a mianowicie wojny. Renefer w ten sposób starał się córce wypełnić lukę jaką spowodowała jego obecność na froncie ale też ułagodzić odrobinę okropność wojny. Mimo, że przemycał tam treści...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-06-08
W moim chronologicznym pochodzie przez twórczość Terry’ego Pratchetta dotarłem właśnie do kultowego Świata Dysku a konkretnie do „Koloru magii”, który zaczyna całą serię. Co prawda kiedyś już przeczytałem cały cykl ale zrobiłem to dość chaotycznie i nie po kolei. Teraz chcę to zrobić dokładnie i porządnie.
Wiedząc już co będzie w dalszych tomach teoretycznie nie mógłbym za wysoko ocenić tego pierwszego, gdyż ten wydaje się jedynie wprawką do znakomitej całości. Niemniej jednak za sam pomysł faabuły należą się autorowi wielkie brawa, uznanie i nagrody wszelakie, tak więc po prostu nie jestem w stanie ocenić tego swoistego wstępu źle. Poza tym sama historia jest przeurocza i zabawna – oto autor wprowadza nas do zaskakującego Świata Dysku. A na nim właśnie pojawia się pierwszy w historii turysta, podróżujący z myślącym i chodzącym Bagażem, który za zadanie ma służyć panu jakkolwiek by ta służba nie miała wyglądać. Trafiają do Ank-Morpork, najsłynniejszego miasta na Dysku i spotykają na swojej drodze Rincewinda – takiego nie do końca udanego maga. To co zaczyna im się przydarzać to jest niesamowitego pod różnymi względami.
Przede wszystkim pomysłowość autora nie zna tu chyba granic. Zaskakuje czytelnika już nawet nie ze strony na stronę a ze zdania na zdanie. Powieść wciąga od razu. Autor wplótł w fabułę tak dużo absurdu, groteski, ironii i pastiszu, że może to wywołać zawrót głowy. Kolejną kwestią jest niesamowity styl autora, a ten wypełniony jest wspaniałym poczuciem humoru – nierzadko złośliwym i czarnym, pełnym niuansów, różnych odniesień i znakomitego humoru sytuacyjnego. Forma lekka, niewymuszona, ma się wręcz wrażenie, że podczas pisania autor bawił się przednio. Całość jest przemyślana, spójna i dopracowana i sugeruje „Uważajcie, ja się dopiero rozkręcam”. Zaznaczyć tu trzeba, że ogromna tu zasługa wybitnego tłumaczenia Piotra W. Cholewy.
Wspaniała rzecz, lekka, przyjemna, zabawna, zachwycająca pomysłem i stylem. Nie muszę dodawać, że rzecz jasna polecam ogromnie.
W moim chronologicznym pochodzie przez twórczość Terry’ego Pratchetta dotarłem właśnie do kultowego Świata Dysku a konkretnie do „Koloru magii”, który zaczyna całą serię. Co prawda kiedyś już przeczytałem cały cykl ale zrobiłem to dość chaotycznie i nie po kolei. Teraz chcę to zrobić dokładnie i porządnie.
Wiedząc już co będzie w dalszych tomach teoretycznie nie mógłbym...
2024-06-01
Niedługo na rynku ukaże się nowa biografia Madonny co przypomniało mi, że mam na półce inną jej biografię, napisaną w 2007 roku. Tę nową będę chciał przeczytać, uznałem, że jest to dobry moment by przeczytać tę zaległą.
Lubię Madonnę. Nie jestem jakimś ogromnym i oddanym fanem ale lubię czasem jej posłuchać. Ale uważam, że jest średnią piosenkarką ze średnim talentem wokalnym. Długo się zastanawiałem jak określić i opisać jej wokal ale idealnie zrobił to jeden z rozmówców z którymi rozmawiała autorka „Grzesznej Madonny” więc pozwolę sobie to zacytować – „Oczywiście, z technicznego punktu widzenia wielu ludzi śpiewa lepiej od niej. Madonna potrafi jednak podchwycić piosenkę i zaprezentować ją w przyciągający uwagę, a zarazem przystępny sposób. Potrafi znakomicie odwrócić swe wokalne ograniczenia na własną korzyść. Jest dobrym interpretatorem i niczego przesadnie nie upiększa”. W pełni się z tym zgadzam. Dodam od siebie jeszcze to, że zawsze miała nosa do producentów muzycznych, autorów tekstów i całego ogólnie zwanego muzycznego zaplecza technicznego.
Jestem też zdania, że to ważna postać w popkulturze i chociaż po płycie „Hard Candy” nie osiągnęła niczego wartego uwagi to do tego czasu to ona dyktowała trendy, była wzorem dla całej rzeszy twórców wszelakich i dyktowała warunki w muzyce pop. Osiągnęła wiele, od zawsze była świadomą mistrzynią autokreacji i autoreklamy, szokowała wielu, zachwycała wielu więcej. Była mistrzynią skandali ale też spektakularnych metamorfoz. Podnosiła poprzeczkę muzykom pop niejednokrotnie, kosiła nagrody, zarabiała krocie na fantastycznie zorganizowanych trasach koncertowych. Była koszmarną aktorką (z kilkoma wyjątkami jak „Rozpaczliwie poszukując Susan” czy „Evita”), zaskakiwała jako autorka książek dla dzieci ale też zaskakiwała wydając album o seksie i erotyce. Śpiewała piękne i nastrojowe ballady ale potrafiła też zaskoczyć zmysłową i przesyconą erotyzmem „Justify my love”, żywiołowym „Vogue” czy musicalowymi standardami jak w „Evicie” (nawiasem mówiąc to był jej najlepszy wokalnie moment przez intensywne nauki śpiewania jakie pobierała do tego filmu). Szargała świętości, igrała z opinią publiczną, była bezwzględna w interesach, zaborcza w relacjach międzyludzkich, piekielnie inteligentna a jednocześnie okazywała jawną pogardę ludziom, których uważała za gorszych od siebie. Brzmi jak ktoś idealny do tego żeby napisać o nim ciekawą biografię? Owszem. Szkoda, że autorka na tym wyłożyła się kompletnie i poległa.
To jest po prostu bardzo nudna i jałowa biografia. Żeby o kimś tak interesującym napisać w tak koszmarnie bezbarwny sposób to aż po prostu wierzyć się nie chce. Lucy O’Brien okazała się znakomitą reasercherką ale kiepską autorką. Do tej kupki nieszczęść dodać trzeba naprawdę kiepską okładkę i koszmarny polski przekład pełen błędów i literówek.
Bardzo nie polecam, nie warto.
Niedługo na rynku ukaże się nowa biografia Madonny co przypomniało mi, że mam na półce inną jej biografię, napisaną w 2007 roku. Tę nową będę chciał przeczytać, uznałem, że jest to dobry moment by przeczytać tę zaległą.
Lubię Madonnę. Nie jestem jakimś ogromnym i oddanym fanem ale lubię czasem jej posłuchać. Ale uważam, że jest średnią piosenkarką ze średnim talentem...
2024-05-24
Jedną z oznak inteligencji jest zdolność żartowania na poziomie. Wiadomo bowiem, że poczucie humoru może mieć różne poziomy i odcienie. Niełatwo przekroczyć granicę, być niesmacznym, trywialnym i żenującym. Zwłaszcza jeśli żarty tyczą się np. poważnych społecznych problemów jak życie imigrantów w ośrodku dla uchodźców.
Sztuka ta udała się autorowi powieści „Problemski hotel”. Dmitri Verhuslst spędził bowiem w podobnym ośrodku kilka dni, został bowiem poproszony przez pewne czasopismo o napisanie tekstu o uchodźcach. A gdzie mógłby dowiedzieć się o tym najwięcej jak w takim ośrodku właśnie? Zaowocowało to pomysłem do napisania powieści na ten temat i otrzymaliśmy na ten temat powieść naprawdę rewelacyjną. Autor nie tylko obnaża nieudolność i opieszałość władz w tym temacie. Swoim czarnym i absurdalnym poczuciem humoru przebija swoistą bańkę powagi i dramatu jaki otacza tych ludzi. Pokazuje, że mimo tragiczności losów swoich bohaterów jest w całej tej sytuacji spora doza humoru. I kiedy wydawać by się mogło i jednocześnie oburzyć, że „jak tam można, tak nie wolno, to skandal i nieprzyzwoite” to zastanówmy się na jednym. Czy czasem jedynym mechanizmem obronnym tych ludzi nie jest śmiech? Nawet i przez łzy? A autor znakomicie to uchwycił.
Krótka, treściwa powieść, która na niewielu stronach i w bardzo przewrotny sposób opisuje skomplikowane losy ludzi, których jedynym marzeniem było lepsze życie a pechem, że zostali złapani na drodze do niego. Polecam ogromnie.
Jedną z oznak inteligencji jest zdolność żartowania na poziomie. Wiadomo bowiem, że poczucie humoru może mieć różne poziomy i odcienie. Niełatwo przekroczyć granicę, być niesmacznym, trywialnym i żenującym. Zwłaszcza jeśli żarty tyczą się np. poważnych społecznych problemów jak życie imigrantów w ośrodku dla uchodźców.
Sztuka ta udała się autorowi powieści „Problemski...
2024-05-19
Długo się zastanawiałem czy mam dodać tę książkę do przeczytanych skoro porzuciłem ją w połowie... No już trudno, niech będzie...
Dawno nie przeżyłem takiego rozczarowania. Tak rewelacyjny pomysł zepsuło wykonanie. Moim zdaniem to niesamowicie nudna książka. Próbowałem dać szansę autorowi i mozolnie brnąłem przez kolejne rozdziały ale jednak nie było warto. Lubię klimaty "postapo" ale tu jednak nie było po drodze mi i autorowi.
A pokładałem taką nadzieję w tej powieści....
Długo się zastanawiałem czy mam dodać tę książkę do przeczytanych skoro porzuciłem ją w połowie... No już trudno, niech będzie...
Dawno nie przeżyłem takiego rozczarowania. Tak rewelacyjny pomysł zepsuło wykonanie. Moim zdaniem to niesamowicie nudna książka. Próbowałem dać szansę autorowi i mozolnie brnąłem przez kolejne rozdziały ale jednak nie było warto. Lubię klimaty...
2024-05-19
Po książki wydawnictwa Claroscuro a już zwłaszcza po te autorstwa Siergieja Lebiediewa sięgam w ciemno i jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Wiedziałem, że i tym razem też tak będzie aczkolwiek byłem bardzo ciekaw, dotąd czytałem tylko powieści autora a „Tytan” to dla odmiany zbiór opowiadań. Jak żywo byłem zainteresowany jak Lebiediew poradzi sobie z krótką formą a ta wbrew pozorom przecież taka prosta nie jest. I po raz kolejny się nie zawiodłem.
Jedenaście niezwykle klimatycznych opowiadań. Były to swoiste fantasmagorie – historie na pograniczy jawy i snów, pełne złudzeń, fantastycznych wydarzeń, które ciężko objąć rozumem niczym wymyślnych iluzji. Całość sprawia nierealne, tajemnicze, ulotne wrażenie. A czasem wydaje się dziwnym, trochę dusznym, męczącym snem, który z jednej strony ciekawi ale z którego jednocześnie chciałoby się obudzi. Do tego całość napisana pięknym językiem.
Ciężko mi wybrać najlepsze opowiadanie z tego zbioru, wszystkie mnie bowiem zachwyciły. Ale po dłuższym zastanowieniu największe wrażenie zrobiło na mnie chyba „Teraz noc jest jasna”. W nim bowiem autor na dobre zaciera ślady między tym co rzeczywiste a co nie, na ziemi dzieją się niesamowite wydarzenia, których ludzie mogą być jedynie biernymi świadkami, światem zaczyna rządzić metafizyka rodem z koszmaru. Klimat wykreowany przez autora jest niesamowity.
Polecam ogromnie. Mogę pisać o tej książce w nieskończoność ale to ani na chwilę nie przybliży nikomu jej klimatu i nastroju, który moim zdaniem warto poznać. Poza tym czytanie Lebiediewa to czysta rozkosz – budować takie piękne zdania i wymyślać takie historie mało kto potrafi.
Po książki wydawnictwa Claroscuro a już zwłaszcza po te autorstwa Siergieja Lebiediewa sięgam w ciemno i jeszcze nigdy się nie zawiodłem. Wiedziałem, że i tym razem też tak będzie aczkolwiek byłem bardzo ciekaw, dotąd czytałem tylko powieści autora a „Tytan” to dla odmiany zbiór opowiadań. Jak żywo byłem zainteresowany jak Lebiediew poradzi sobie z krótką formą a ta wbrew...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-17
Jestem tą biografią głęboko rozczarowany. Jak można było napisać o tak znakomitej aktorce i tak niebanalnej kobiecie w taki sposób?
To bardzo powierzchowna biografia, do tego chwilami napisana niezwykle jałowo i sucho a chwilami wieje wręcz nudą. Są momenty, że zastanawiałem się czasem o kim właściwie autor pisze. O Szaflarskiej czy o ludziach z otoczenia Szaflarskiej? Bywały bowiem momenty, że tło i inni ludzie przysłaniali główną bohaterkę.
Zmarnowany potencjał. O Danucie Szaflarskiej można by było napisać naprawdę fascynującą biografię. Niestety temu autorowi kompletnie się to nie udało.
Nie polecam.
Jestem tą biografią głęboko rozczarowany. Jak można było napisać o tak znakomitej aktorce i tak niebanalnej kobiecie w taki sposób?
To bardzo powierzchowna biografia, do tego chwilami napisana niezwykle jałowo i sucho a chwilami wieje wręcz nudą. Są momenty, że zastanawiałem się czasem o kim właściwie autor pisze. O Szaflarskiej czy o ludziach z otoczenia Szaflarskiej?...
2024-05-05
Uwielbiam Emira Kusturicę odkąd piętnaście lat temu obejrzałem po raz pierwszy jego film „Czarny kot, biały kot”. To było moje pierwsze spotkanie z jego twórczością i byłem zachwycony. Potem obejrzałem jeszcze inne filmy reżysera jak „Czas Cyganów” czy „Underground” i uznałem Kusturicę za geniusza. Zarówno pod względem tego jak kręci filmy ale też pod względem tego jakie kręci filmy – zaskakujące, brawurowe, nierzadko absurdalne i groteskowe, chwilami złośliwe i prześmiewcze, ale zawsze niesamowicie inteligentne i dowcipne. Polubiłem styl reżysera bezgranicznie.
Jakiś czas temu kupiłem sobie jego autobiografię „Gdzie ja jestem w tej historii”. Trochę się obawiałem, czy jak przystało na geniusza i utytułowane artystę nie będzie to laurka napisana samemu sobie, napuszona, megalomańska, łechcąca własne ego. Nic bardziej mylnego – ta autobiografia to po prostu wspaniała lektura o wspaniałym człowieku. Kusturica opisuje w niej swoje życie w byłej Jugosławii, wiele miejsca poświęcając swojej niebanalnej rodzinie, szalonemu dzieciństwu, młodości w dość trudnych czasach czy studia filmowe w Pradze. A pisze o tym w równie niebanalny sposób w jaki kręci swoje filmy – bez jakiegokolwiek zadęcia, lekko, dowcipnie, szczerze i bezpośrednio. Nie brakuje tu również absurdalnych sytuacji i postaci, co jest po części wyjaśnieniem tego skąd Kusturica brał pomysły do swoich filmów.
Co do swoich filmów, kariery reżyserskiej czy sukcesów to tutaj autor za bardzo się nie rozpisuje. Owszem, często wspomina o tym ale ogólnie jest do tego zdystansowany jak gdyby nie to w jego życiu było najważniejsze. Coś w tym jest, bowiem perypetie życiowe autora czyta się dużo lepiej i przyjemniej niż gdy opisuje on swoje filmy czy pracę nad nimi. Sporo też miejsca autor poświęca polityce, tej z gatunku trudnych i niełatwych – najpierw bowiem życie pod niełatwym radzieckim wpływem a potem rozpad Jugosławii i wojna w latach dziewięćdziesiątych.
Fenomenalna autobiografia fenomenalnego artysty a przede wszystkim jednak niebanalnego i arcyciekawego człowieka. Napisana z polotem, fantazją, dowcipem, rozbrajającą szczerością, ujmuje swoją bezpośredniością i nie pozwala nie sympatyzować z autorem. Dzięki niej nabrałem na nowo ochoty by ponownie obejrzeć jego filmy. Po tej lekturze na pewno nabiorą dla mnie nowego, innego znaczenia i spojrzę na nie z zupełnie innej perspektywy.
Absolutnie polecam!
Uwielbiam Emira Kusturicę odkąd piętnaście lat temu obejrzałem po raz pierwszy jego film „Czarny kot, biały kot”. To było moje pierwsze spotkanie z jego twórczością i byłem zachwycony. Potem obejrzałem jeszcze inne filmy reżysera jak „Czas Cyganów” czy „Underground” i uznałem Kusturicę za geniusza. Zarówno pod względem tego jak kręci filmy ale też pod względem tego jakie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pomysł na „Reset” narodził się Karolinie Korwin – Piotrowskiej podczas pandemii. Uznała bowiem, że zaprosi do rozmowy różnych ludzi, zajmujących się na co dzień różnymi rzeczami, by porozmawiać z nimi czym dla nich okazała się pandemia. Wypytała ich o ich zdanie, obawy, marzenia, przemyślenia i nadzieje na to, co będzie po pandemii. Rozmówców jest szesnaścioro i są bardzo różni. Mamy tu i pracownika służby zdrowia (Janek Świtała znany też jako Yanek), muzyków (Natalia Kukulska), filmowców (Magda Boczarska, Ogla Chajdas, Jagoda Szelc, Magdalena Górka), literatów (Sylwia Chutnik, Michał Rusinek), osób związanych z mediami (Tomasz Sekielski, Michał Nogaś, Michał Zaczyński), psychologów (Natalia de Barbaro), aktywistów (Anna Pięta) czy przedsiębiorców (Stefan Batory). Każda z tych rozmów okazała się naprawdę fascynująca bo wreszcie mogłem poczytać co mają do powiedzenia ludzie naprawdę inteligentni, a które są na świeczniku.
Do książki mógłbym podejść dwojako. Po pierwsze – powinienem ją przeczytać na gorąco czyli podczas trwania pandemii lub krótko po. Po drugie – przeczytać po czasie by skonfrontować rzeczywistość z tym, o czym mówili rozmówcy, tzn. jak widzą świat po pandemii. To pierwsze rzecz jasna odpadło, została mi ta druga opcja. Wniosek był nadspodziewanie gorzki. Mam bowiem wrażenie, że z prognoz, przemyśleń, wniosków i nadziei rozmówców nie wyszło nic. Świat wrócił do stanu sprzed pandemii i nie zmieniło się dosłownie nic. „I am king of the world” ponownie powiedział człowiek i ruszył utartą ścieżką.
Niemniej jednak warto było „Reset” przeczytać. Bo warto czasem przeczytać co mają do powiedzenia naprawdę mądre, świadome osoby a nie jakaś Grażynka z internetu czy inna influencerka z TikToka.
Pomysł na „Reset” narodził się Karolinie Korwin – Piotrowskiej podczas pandemii. Uznała bowiem, że zaprosi do rozmowy różnych ludzi, zajmujących się na co dzień różnymi rzeczami, by porozmawiać z nimi czym dla nich okazała się pandemia. Wypytała ich o ich zdanie, obawy, marzenia, przemyślenia i nadzieje na to, co będzie po pandemii. Rozmówców jest szesnaścioro i są bardzo...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to