Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Justyna Chrobak mieszka w Bielsku-Białej. Jest autorką takich książek jak: „Zapach Miłości” czy „Córka lasu”. W tym roku ukazała się kolejna powieść pani Justyny – „Trzy razy M”, którą miałam okazję przeczytać w ramach BookTour organizowanego przez Andżelikę Jaczyńską. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale wiem, że nie ostatnie.
Bohaterką „Trzy razy M” jest 27-letnia Małgosia, która po toksycznym związku ze swoim poprzednim partnerem Tomaszem, wyprowadza się z Wrocławia do Bielska-Białej, gdzie mieszka jej starsza siostra. To właśnie ona pomaga jej stanąć na nogi i uwierzyć w to, że wszystko w jej życiu się ułoży. Po dwumiesięcznym poszukiwaniu pracy, Małgorzata znajduje zatrudnienie w firmie Korzyński&Brzozowski, która zajmuje się projektowaniem terenów zielonych. Dwóch młodych, przystojnych prezesów różniących się od siebie pod względem charakterów jak ogień i woda bardzo zmienią jej życie. Marcin – spokojny, pełen wrażliwości i bardzo sympatyczny człowiek, drugi - Mikołaj opryskliwy, zarozumiały i pewny siebie mężczyzna. To właśnie z nimi będzie współpracować nasza bohaterka. To tutaj rozpocznie się jej nowa kariera zawodowa i nie tylko.
W życiu młodej kobiety wszystko zaczyna się układać, aż do momentu, gdy na jej drodze ponownie pojawi się mężczyzna z przeszłości. Co się wydarzy i jak potoczą się losy naszej bohaterki, tego Wam nie zdradzę. Nie chcę nikomu zabierać przyjemność z czytania 😊
Muszę przyznać, że bardzo polubiłam Małgosię i pozostałych bohaterów powieści. Nawet Mikołaja. Autorka bardzo ciekawie wymyśliła swoje postacie. Widać jak zachodzą w nich zmiany, zwłaszcza po głównej bohaterce. Małgosia gdy ją poznajemy, jest załamaną, zlęknioną i bardzo nieśmiałą kobietą. Po tym co przeszła, to nic dziwnego. Nowa praca, która bardzo jej się podoba i kontakt z ludźmi pozwala jej odzyskać wiarę w siebie i swoje możliwości, a przede wszystkim pozwala jej na nowo uwierzyć w mężczyzn. Bo nie wszyscy mężczyźni to sadyści znęcający się psychicznie i fizycznie nad kobietą. Są też tacy, którzy dla swojej wybranki, są w stanie poświęcić bardzo dużo.
Justyna Chrobak napisała bardzo fajną książkę, którą czyta się lekko i przyjemnie. Jej bohaterowie są bardzo autentyczni. Takich ludzi możemy spotkać na swojej drodze. Sama chciałabym mieć taką siostrę jak ma Małgosia.
Akcja powieści toczy się w swoim tempie, nie za szybko, ale i nie za wolno. Sprawia to, że trudno nam oderwać się od lektury, mimo tego, że można domyśleć się zakończenia.
W powieści „Trzy razy M” znajdziecie wątki miłosne, prawdziwą przyjaźń i siostrzane oddanie. Będzie też mały wątek związany z przestępstwem finansowym oraz kilka śmiesznych nieporozumień.
Książka pozwala nam uwierzyć, że mimo tego, że trudno jest uciec od przeszłości, to zawsze możemy spotkać w swoim życiu osoby, które pomogą nam w trudnych sytuacjach. Pozwolą nam ponownie uwierzyć w prawdziwą miłość. Każdy z nas ma jakieś swoje tajemnice, które wpływają na jego zachowanie i to jak go odbieramy. Nie zawsze uda się nam poznać drugą twarz człowieka, ale często jest ona diametralnie różna od tej, którą znamy. Warto dobrze poznać drugą osobę, nim wyrazimy o nim opinię po pierwszym spotkaniu.
Polecam lekturę wszystkim, którzy lubią romantyczne powieści. A ja sama chętnie sięgnę po inne powieści autorki.

Justyna Chrobak mieszka w Bielsku-Białej. Jest autorką takich książek jak: „Zapach Miłości” czy „Córka lasu”. W tym roku ukazała się kolejna powieść pani Justyny – „Trzy razy M”, którą miałam okazję przeczytać w ramach BookTour organizowanego przez Andżelikę Jaczyńską. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale wiem, że nie ostatnie.
Bohaterką „Trzy razy M”...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Agnieszka Lis to jedna z moich ulubionych pisarek. Przeczytałam prawie wszystkie powieści tej autorki i każda zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać panią Agnieszkę osobiście na Opolskim Festiwalu Książki. Udało mi się również przeczytać jej najnowszą powieść pt. „Huśtawka” przed premierą, która będzie miała miejsce 4 lipca 2018r.


„Huśtawka” to opowieść o trzech pokoleniach kobiet. Wanda - seniorka rodu, jest wdową i mieszka sama w domu, który pozostał po jej mężu. Jej życie nie było usłane różami. Prawie nie pamięta swojej matki, która zginęła podczas wojny, a mąż – komunista – sprawił, że wielu znajomych się od niej odwróciło. Zresztą samo życie z nim nie było łatwe. Wanda ma dwie córki, które bardzo kocha.


Starsza Małgorzata jest mężatką. Pracuje na uczelni jako wykładowca i prowadzi badania naukowe. Stara się o zagraniczne stypendium. Fizyka jest jej całym światem i to pracy bohaterka poświęca bardzo dużo czasu. Jest osobą bardzo pedantyczną. Bardzo drobiazgowo dba o dom – wszystko zawsze musi być poukładane na swoim miejscu. Jej małżeństwo z Karolem nie układa się najlepiej. Mąż również dużo czasu spędza w pracy, często wyjeżdża służbowo. To sprawia, że Małgorzata podejrzewa go o zdradę. Nie ma też dobrego kontaktu z córką.


Katarzyna – siostra Małgorzaty to jej całkowite przeciwieństwo. Czuje się jak nastolatka, ciągle poszukuje sensu życia. Nie ukończyła żadnych studiów, za to zrobiła karierę w handlu. Prowadzi sieć butików i hurtownię z ubraniami, które przynoszą niezły zysk. Związana jest z Miłoszem i to z nim pragnie wyjechać do Indii, by odkryć siebie.


Joanna – córka Małgorzaty, należy do najmłodszego pokolenia. Studiuje na wydziale ekonomicznym, a cały wolny czas spędza na basenie. Ma duży problem z orientacją seksualną. Do końca nie wie, czy chciałaby spędzić życie z Grażyną, czy z Arturem, który adoruje ją już od jakiegoś czasu. Joanna jest bardzo związana ze swoją babcią i ciotką. To im powierza swoje tajemnice, dzieli się problemami i od nich oczekuje rady. Z matką nie ma najlepszego kontaktu. Małgorzata zawsze traktowała ją ozięble, co sprawiło, że córka wręcz się boi jej cokolwiek powiedzieć.


Każdy z bohaterów tej powieść kryje jakieś tajemnice, które autorka stopniowo nam odkrywa, budując rodzinną historię, w której każdy z nas znajdzie cząstkę siebie.


„Czasami tak bardzo chcemy, żeby coś było prawdziwe, ważne, że tworzymy wygodną dla nas rzeczywistość. Wirtualną. Istnieje tylko w nas i dla nas. Budujemy siebie na interpretacjach a nie na faktach…” s. 66-67


Bardzo ciekawym rozwiązaniem w książce jest tajemnicze miejsce TUTAJ. Bardzo długo nie mogłam rozgryźć gdzie znajduje się Wanda, choć miałam swoje podejrzenia. To tam nestorka rodu rozmawia ze swoim mężem Stanisławem i kochankiem Romanem. Te rozmowy mają bardzo ciekawy przebieg, gdyż zawsze rozmówcy używają słów na daną literę alfabetu. Dzięki temu poznałam wiele nowych pojęć, których znaczenia wcześniej nie znałam.


„ - Jesteś szybka i bystra. W tym świecie, utkanym ze złotych nitek snu, w którym możesz podróżować palankinem lub pociągiem, mieszkać w pagodzie lub pałacu, w którym możesz podziwiać lub przeklinać, w którym możesz wszystko, nie każdemu się chce sięgnąć po słownik. Uczysz się. Ale to twój świat. Ty ustalasz zasady.” s. 334



To właśnie Wanda jest głównym narratorem powieści i jej oczami śledzimy losy rodziny. Czasami patrzymy na nią z góry, innym razem wraz z Wandą uczestniczymy razem w spotkaniu rodzinnym. To sprawiło, że czułam się tak jakbym razem ze wszystkimi siedziała przy jednym stole i słuchała opowieści o ich życiu.


„Huśtawka” to nie jest lekka powieść do poduszki. Jest to świetnie napisana powieść obyczajowa z elementami psychologicznymi. Autorka pokazuje nam jak silne emocje towarzyszą naszym bohaterkom, sprawiając, że powieść trzyma nas w napięciu. Nie wiemy jaką ostateczną decyzję podejmą, bo zmienia się ona jak na tytułowej huśtawce. Raz jest taka, potem pojawia się coś nowego, nowy problem czy odkryta tajemnica i decyzja ulega zmianie.


Bardzo podoba mi się obraz wielopokoleniowej rodziny przedstawiony w powieści. Wszyscy jej członkowie wspierają się i wybaczają sobie błędy. Choć czasami potrzebna była pomoc psychologa. Autorka pokazała nam, jak ważna jest szczerość i próba zrozumienia decyzji innych. Choć czasami rodzice mają inne zdanie niż ich córka – popierają jej wybory.


„… rodzic nie powinien być kapitanem statku swojego dziecka. Powinien umieć zmienić się w latarnię, żeby oświetlić swojemu dziecku drogę.” s. 140



Podobnie jest w relacji babcia – wnuczka. Mimo sporej różnicy wieku Wanda stara się zrozumieć postępowanie Joanny i wspiera ją bardzo mocno w postanowieniach.



„Każde pokolenie ma coś, czym stara się szokować starszych. Tak naprawdę zmienia się tylko opakowanie.” s. 71



W każdej z bohaterek odnajdywałam cząstkę siebie. Powieść pozwoliła mi samej zastanowić się nad tym jaką jestem matką, żoną czy gospodynią. Przemyśleć wiele własnych decyzji.



Autorka nie boi się poruszać tematów trudnych jak choroby psychiczne, nowotwór czy związki lesbijskie. Przedstawia życie prawdziwe, takie jakie jest, a nie upiększone, zakończone happy endem, pozbawione problemów. To właśnie cenię w powieściach Agnieszki Lis.



Serdecznie polecam najnowszą powieść autorki i zachęcam do sięgnięcia po inne jej książki, bo warto.



„… odkryłam ile barw jest na świecie. Zaczęłam cenić życie. Więc jeśli masz szansę, to ją chwytaj. W locie.”

Agnieszka Lis to jedna z moich ulubionych pisarek. Przeczytałam prawie wszystkie powieści tej autorki i każda zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Bardzo się cieszę, że miałam okazję poznać panią Agnieszkę osobiście na Opolskim Festiwalu Książki. Udało mi się również przeczytać jej najnowszą powieść pt. „Huśtawka” przed premierą, która będzie miała miejsce 4 lipca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

John Boyne -irlandzki powieściopisarz, urodził się w Dublinie w 1971 roku. Od najmłodszych lat interesował się literaturą. Swoje pasje rozwijał studiując literaturę angielską i sztukę kreatywnego pisania. Jest autorem powieści dla dorosłych, ale również pisze dla młodszych czytelników. Najbardziej znaną powieścią pisarza jest „Chłopiec w pasiastej piżamie”.
Najnowsza powieść autora „Zostań, a potem walcz” została wydana w kwietniu przez wydawnictwo Replika. Po przeczytaniu poprzednich książek J. Boyne wiedziałam, że na pewno kolejną jego powieść przeczytam.
Czy tym razem również autor mnie zachwycił?
Akcja powieść „Zostań, a potem walcz” toczy się podczas I Wojny Światowej. Głównym bohaterem jest mały chłopiec Alfie Summerfield, którego poznajemy w dniu jego 5 urodzin. Wypadły one w dniu kiedy rozpoczyna się wojna. Ten szczególny dzień zostaje w pamięci młodego chłopca na bardzo długo. Po pierwsze wielu gości nie przyszło na planowane przyjęcie urodzinowe, a Ci którzy byli nie bardzo mieli ochotę na świętowanie. Na ustach wszystkich był tylko jeden temat – wojna. Wkrótce Alfie dowie się, co to znaczy.
Ojciec bohatera – Georgie - postanawia iść walczyć za ojczyznę. Dom bez ojca jest pusty, a obiecane zakończenie wojny na Święta Bożego Narodzenia przeciąga się coraz dłużej. Alfie nie obchodzi już kolejnych urodzin. Bardzo tęskni za ojcem, który pisze sporadycznie listy, skrzętnie ukrywane przez matkę, by drastyczne opowieści o frontowym życiu, nie trafiły do uszu dziecka. Wkrótce i listy przestają przychodzić. Mama Alfiego tłumaczy mu, że ojciec nie może pisać, bo pełni bardzo ważną misję. Chłopiec jednak przeczuwa, że matka wie, co stało się z tatą i ukrywa to przed nim.
Drugą osobą za którą tęskni chłopiec jest jego koleżanka z podwórka, która wraz z ojcem musiała zostać internowana, ponieważ pochodzili z Pragi, nie byli więc rodowitymi Anglikami.
Tak mijają kolejne lata wojny. Alfie potajemnie pomaga matce. Zamiast chodzić do szkoły, czyści buty na dworcu. Pewnego dnia przez przypadek dowiaduje się, że jego ojciec jest w szpitalu psychiatrycznym, w którym jest leczony na nerwicę frontową. Postanawia do niego pojechać.
Więcej szczegółów nie chcę zdradzić, bo też nie chcę Wam zabierać przyjemności z czytania.
John Boyne w powieści „Zostań, a potem walcz” porusza wiele istotnych tematów. Po pierwsze widzimy wojnę oczami małego chłopca, którego dzieciństwo musiało tak prędko się skończyć. Musiał on szybko dorosnąć, by pomóc matce. Widzimy jak zmienia się jego sposób myślenia na temat wojny, gdy widzi jej skutki w domu i miasteczku. Jak stara się poznać na własną rękę, prawdę o swoim ojcu.
Druga ważna kwestia to skutki jakie wojna wywołała w żołnierzach. Autor porusza tutaj temat nerwicy wojennej. Widzimy jak koszmar wojny wpłynął na walczących na froncie. Jak trudno ich z tego wyciągnąć.
W swojej powieści autor wspomina również o ludziach którzy musieli zostać internowani, mimo, iż czuli się anglikami, jednak ich pochodzenie było wątpliwe, bo np. urodzili się w Pradze. Bardzo często podejrzewano ich o szpiegostwo. Widzimy też, jak traktuje się tzw. obdżektorów – mężczyzn, którzy odmówili pójścia na front. Mimo, że swoją decyzję musieli odpokutować w więzieniach, w których ich katowano, to jeszcze po wyjściu na wolność traktowano ich jak gorszych, obrzucano wyzwiskami itp.
Powieść czyta się szybko. Wzbudza ona w czytelniku wiele emocji i wzruszeń. Nawet zakończenie, tak zaskakujące, nie do końca jest szczęśliwe. Wojna pozostawiła po sobie ślad w duszach i umysłach bohaterów książki i wpłynęła na decyzje, związane z ich przyszłym życiem.
W mojej pamięci książka pozostanie na długo, choć nie zrobiła na mnie tak ogromnego wrażenia jak „Chłopiec w pasiastej piżamie”.
Zachęcam do lektury najnowszej powieści J. Boyne, na pewno nie pożałujecie.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję wydawnictwu Replika.

John Boyne -irlandzki powieściopisarz, urodził się w Dublinie w 1971 roku. Od najmłodszych lat interesował się literaturą. Swoje pasje rozwijał studiując literaturę angielską i sztukę kreatywnego pisania. Jest autorem powieści dla dorosłych, ale również pisze dla młodszych czytelników. Najbardziej znaną powieścią pisarza jest „Chłopiec w pasiastej piżamie”.
Najnowsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jojo Moyes jest brytyjską autorką bestselerów i dziennikarką. Mimo, iż wiele dobrego słyszałam o tej pisarce, nigdy wcześniej nie czytałam jej powieści. Wiem, że nie zaczęłam od najlepszej, ale i tak zrobiła ona na mnie duże wrażenie. Teraz na pewno przeczytam inne powieści autorki.

Bohaterkami powieści We wspólnym rytmie są dwie kobiety. Natasha, ambitna młoda prawniczka, zajmująca się szczególnie sprawami nieletnich oraz Sarah 14-letnia miłośniczka koni, która w wyniku trudnej sytuacji życiowej, poważnej choroby dziadka, jej jedynego opiekuna, musi radzić sobie sama z utrzymaniem domu i jej ukochanego konia Boo.
Obie spotykają się pewnej nocy i od tej pory ich losy będą ze sobą związane na stałe.

Natasha po rozpadzie swojego małżeństwa rzuca się w pracoholizm. Pnie się po szczeblach kariery, wygrywając coraz to trudniejsze sprawy. Pomaga jej w tym nowy partner, który chyba nie do końca chce ją mieć w domu na co dzień. Kobieta ma dość trudny charakter. Bardzo łatwo się obraża, ciągle jest z siebie niezadowolona i obwinia o swoje problemy cały świat, ale nie siebie. Nie trudno się więc dziwić, że Mac jej już prawie były mąż nie mógł tego dłużej znieść. Zresztą on sam też nie był lepszy. Latał za spódniczkami i nie doceniał tego co ma we własnym domu. Natasha i Mac nie doczekali się własnych dzieci.
Sarah to bardzo dzielna dziewczynka. Jej matka zmarła i opiekę nad nią sprawowali dziadkowie. Potem po śmierci nany (babci) już tylko sam dziadek. ich wspólną pasją było ujeżdżanie koni. Dziadek jeździł kiedyś w elitarnej szkole we Francji (Le Cadre Noir de Saumur) i swoją pasję przelał na wnuczkę. Dziewczynka miała ku temu wielki talent. Ona też marzy o tym, by kiedyś uczyć się we Francji. Żyje skromnie. Nie ma komputera, ani komórki. Jej całe życie to ukochany i utalentowany koń Boo.
Pewnego dnia jej dziadek dostaje wylewu i Sarah musi radzić sobie sama. Zostaje przyłapana na kradzieży paluszków rybnych w pobliskim sklepie i tam z opresji ratuje ją Natasha.
Wkrótce ona i Mac staną się dla dziewczynki rodziną zastępczą. To ona przewróci ich życie do góry nogami i sprawi, że inaczej spojrzą na siebie.

Jojo Moyes bardzo dobrze opisuje swoich bohaterów. Świetnie wczuwa się w ich psychikę, co sprawia, że powieść czyta się z wielkim zainteresowaniem. To wielki atut autorki. Idealnie rozpracowuje charakter nastolatki, która boi się przyznać do swoich problemów, by nie zabrano jej konia. Zresztą informację o nim, też długo trzyma w tajemnicy.
Można też poszerzyć swoją wiedzę na temat koni.

We wspólnym rytmie - to świetna powieść obyczajowa o pasji, podążaniu za marzeniami i odpowiedzialności za drugiego człowieka. To książka o wielkim przywiązaniu do konia i o zaufaniu jakim się darzy nie tylko ludzi.
To również opowieść o dobrych ludziach, którzy mimo niesprzyjających okoliczności, starają się zrobić wszystko by pomóc drugiej osobie.

Polecam serdecznie. Ja na pewno przeczytam inne powieści autorki.

Jojo Moyes jest brytyjską autorką bestselerów i dziennikarką. Mimo, iż wiele dobrego słyszałam o tej pisarce, nigdy wcześniej nie czytałam jej powieści. Wiem, że nie zaczęłam od najlepszej, ale i tak zrobiła ona na mnie duże wrażenie. Teraz na pewno przeczytam inne powieści autorki.

Bohaterkami powieści We wspólnym rytmie są dwie kobiety. Natasha, ambitna młoda prawniczka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Agata Kołakowska ma już grono swoich wielbicieli. Jest autorką poczytnych książek obyczajowych m.in: Patrycja, Przyjaciółki, Siódmy rok, Igraszki z losem, Kolejny rozdział, Niechciana prawda, Niewypowiedziane słowa, Płótno, We dnie, w nocy, Wszystko, co minęło, Zaciszny zakątek.

W moje ręce trafiła właśnie wydana w 2017 roku powieść Pięć minut Raisy. To moje kolejne spotkanie z autorką i wiem, że nie ostatnie.

Główną bohaterką powieści jest Raisa Hedwig. Akcja dzieje się w przyszłości i przenosi nas do malowniczej miejscowości Borne Sulinowo. To właśnie tutaj mieszka starsza pani Raisa, która przez międzynarodową organizację zostaje uznana za najbardziej pechową osobę na świecie. Wydarzenie to ściąga do tej małej miejscowości wielu dziennikarzy, którzy chcą dowiedzieć się o nominowanej jak najwięcej rzeczy, najchętniej tych mało pochlebnych. Jednak wyłączność na wywiad z bohaterką dostaje Magdalena Sajewicz - dziennikarka z internetowej telewizji NTV.
Kobiet spędzają ze sobą wiele godzin, by przygotować reportaż, który ma być wyemitowany w wieczornych wiadomościach. Magdalena bardzo polubiła się ze starszą panią. Uważa ją za wspaniałą kobietę, wręcz wzór do naśladowania. Gdy wraca do redakcji okazuje się, że Raisa nie jest tak nieskazitelna, za jaką się podawała. Pewna tajemnica z młodości bohaterki wypływa na powierzchnię i nie daje spokoju Sajewicz, która zaczyna grzebać w przeszłości swojej rozmówczyni.
Co takiego odkryła redaktorka i jaki to będzie miało wpływa na życie Raisy i jej bliskich musicie już przeczytać sami. A powiem, że warto.

Pięć minut Raisy czyta się bardzo fajnie, trudno jest się oderwać od lektury. Autorka w ciekawy sposób pokazuje nam jak wyobraża sobie życie w przyszłości m.in latające deski, telefony wszyte pod skórą, których obraz wyświetla się w formie hologramu itp. Ale nie to w powieści jest najważniejsze, bo tutaj trzeba skupić się na problemach codzienności, które niezależnie od tego czy będziemy akcje umieszczać w przyszłości (2051 rok), czy w teraźniejszości zawsze będą takie same.
Zawsze towarzyszyć nam będzie chciwość, zazdrość i zawiść. Będziemy zazdrościć komuś popularności i na niej coś ugrać dla siebie. Ale w naszym otoczeniu znajdą się też osoby, które będą nas bronić, chronić przed złem, będą prawdziwymi przyjaciółmi.

Na kartach powieści poznajemy pechowe życie Raisy, która wychodzi cało z wielu katastrof. W tle rozgrywają się inne dramaty. Problemy z którymi boryka się prezydent kraju czy sama reporterka Magdalena Sajewicz.

Pięć minut Raisy to powieść dająca do myślenia, momentami intrygująca, czasami zabawna. Pokazuje nam jak walczyć z błędami przeszłości, radzić sobie z problemami życia codziennego i wielkim pechem, który spotyka bohaterkę na każdym niemal kroku.
Taka trochę bajkowa opowieść, ale czyta się wspaniale. Serdecznie polecam

Agata Kołakowska ma już grono swoich wielbicieli. Jest autorką poczytnych książek obyczajowych m.in: Patrycja, Przyjaciółki, Siódmy rok, Igraszki z losem, Kolejny rozdział, Niechciana prawda, Niewypowiedziane słowa, Płótno, We dnie, w nocy, Wszystko, co minęło, Zaciszny zakątek.

W moje ręce trafiła właśnie wydana w 2017 roku powieść Pięć minut Raisy. To moje kolejne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„To niezwykłe, że w najbardziej niespodziewanym miejscu można odnaleźć bratnią duszę.”

Jenny L. Witterick przy pisaniu powieści „Tajemnica mojej matki” inspirowała się odwagą Franciszki Halamaj i jej córki Heleny. Bohaterowie opowieści są wytworem wyobraźni autorki, ale wydarzenia, w których uczestniczą, rozegrały się w rzeczywistości.
Franciszka Halamajowa wraz ze swoją córką w czasie II wojny światowej ocaliła piętnastu Żydów. W tym samym czasie ukrywała na poddaszu młodego niemieckiego żołnierza. Mieszkała ona w Sokalu w miejscowości położonej nad rzeką Bug. Teraz jest to teren Ukrainy, jednak w czasie II wojny światowej były to tereny polskie.
„Sokal jest o dzień jazdy wozem od Warszawy. Przez miasteczko przepływa rzeka, a na jej brzegach rosną majestatyczne wierzby płaczące. Latem rzeka przynosi uczucie beztroski.
Ludzie tutaj żyją w trzech oddzielnych społecznościach: Ukraińcy, Polacy i Żydzi.
Ukraińcy nie ufają Polakom, Polacy Ukraińcom, a jedni i drudzy – Żydom. Jest miedzy nimi pewne napięcie. Czas je trochę złagodził, ale ono wciąż trwa.” S.21
Przed wojną w tej małej miejscowości mieszkało sześć tysięcy Żydów. Tylko trzydzieścioro ocalało, z czego połowę uratowała Franciszka. Otrzymała ona tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata. Na jej cześć w muzeum Holokaustu w Yad Vashem w Izraelu posadzono drzewo pamięci i postawiano pamiątkową tablicę.
Autorka swoją książkę napisała w bardzo ciekawy sposób. Ta sama historia opowiedziana jest od strony różnych uczestniczących w niej ludzi.
Pierwszym narratorem powieści jest Helena – córka pani Franciszki, która opowiada nam o ich życiu. O ojcu tyranie, kochanym bracie Damianie i ucieczce matki z małymi dziećmi właśnie do Sokala, gdzie dalej będzie toczyć się akcja powieści. Gdy wybucha II wojna światowa Helena jest już młodą kobietą. Dostała właśnie pracę sekretarki dla dyrektora naczelnego fabryki odzieżowej. Jej matka ciężko pracuje, by utrzymać rodzinę. Sprzedaje jajka na targu, pierze ludziom ubrania.
Helena pomaga jak potrafi, jej brat również pracuje daleko poza domem by wesprzeć rodzinę finansowo. Nasz bohaterka przeżywa też normalne rozterki młodej kobiety. Zastanawia się w co się ubrać, przeżywa pierwszą miłość i stratę brata. Opisuje walkę jej matki o to, by nikt nie zauważył, ile osób naprawdę mieszka w ich domu, by nie doniósł, że kogoś tam ukrywają. Lęk, niepokój towarzyszą im każdego dnia. Ale łączy je również wielka miłość i poświęcenie.
Drugą część historii swoimi oczami opowiada Bronek, który wraz z żoną Adą, synkiem Walterem i szwagierką Martą ucieka z getta. Franciszka ukrywa ich w chlewiku. W tej części dużo dowiemy się o życiu w getcie, łapankach i masowych egzekucjach.
Kolejną opowieść snuje nam Mikołaj. On również pochodzi z Żydowskiej rodziny. Jego ojciec jest lekarzem w szpitalu. Rodzinie nic nie brakuje. Mama Mikołaja Felicja, jest córką znanego profesora. Nigdy nie musiała pracować, zajmuje się domem i wychowaniem syna. Wybuch II wojny światowej diametralnie zmienia ich życie. To ich będzie potem Franciszka ukrywać pod podłogą.
Ostatnia część to opowieść Vilheima niemieckiego żołnierza, którego bohaterka ukrywała na stychu. By nie szukano dezertera upozorowała jego morderstwo, krwawiąc jego mundur i porzucając w pobliżu rzeki. Vilheimowy babcia wszczepiła szacunek do życia i przyrody. Wojna zmusiła go do robienia rzeczy niezgodnych z jego wychowaniem i przekonaniami. Dlatego przymykał oczy, gdy widział wymykających się pod siatką Żydów z getta. To właśnie widok likwidacji getta zmusił go do ucieczki z wojska. Nie mógł już tego dłużej znieść.
„Tajemnica mojej matki” to powieść, którą czyta się bardzo szybko, jednak temat w niej poruszany jest bardzo bolesny. Autorka przypomina nam w niej co to jest braterstwo, odwaga, oddanie rodzinie. Pokazuje nam takie wartości jak życie według własnych przekonań, troska o bliskich, wrażliwość na krzywdy innych. Wartości w dzisiejszych czasach tak samo pożądane jak kiedyś.
Książka napisana jest prostym językiem, więc i młodszy czytelnik zrozumie ją i na pewno na nim zrobi duże wrażenie.
Ja czytałam lepsze książki o tej tematyce, jednak tą również na długo zapamiętam. Zachęcam do lektury.

„To niezwykłe, że w najbardziej niespodziewanym miejscu można odnaleźć bratnią duszę.”

Jenny L. Witterick przy pisaniu powieści „Tajemnica mojej matki” inspirowała się odwagą Franciszki Halamaj i jej córki Heleny. Bohaterowie opowieści są wytworem wyobraźni autorki, ale wydarzenia, w których uczestniczą, rozegrały się w rzeczywistości.
Franciszka Halamajowa wraz ze swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Taką mamy naturę. Zawsze myślimy o tym, czego nam brakuje.” S. 184

Ewa Bauer z wykształcenia jest prawniczką, ale serce oddana jest literaturze. Zadebiutowała powieścią „W nadziei na lepsze jutro”, a następne w kolejności były „Kruchość jutra” i „Kurhanek Maryli”.
Przed sobą mam II wydanie debiutanckiej powieści pani Ewy. Tym razem jest to wersja poprawiona i rozszerzona.
„W nadziei na lepsze jutro” stanowi pierwszą część cyklu Kolory uczuć.
Główną bohaterką powieści jest młoda kobieta Anna Kalinowska. Początkowo jej życie uczuciowe nie układa się zbyt dobrze. Jej związek z Krzysztofem rozpada się, co boleśnie odbija się na psychice dziewczyny. Na jej drodze pojawia się kolejny mężczyzna. Tym razem związek z Robertem kończy się na kobiercu ślubnym. Są bardzo szczęśliwym małżeństwem, jednak do całkowitego szczęścia brakuje im tylko dziecka. Niestety ciąża kończy się poronieniem, co bardzo wpływa na Annę i jej życie małżeńskie. Kobieta jest w bardzo głębokiej depresji i wciągnąć ją może z niej tylko terapia małżeńska. Czy Anna pozbiera się po utracie dziecka? Czy terapia małżeńska uratuje związek bohaterki?
Z losem naszej bohaterki związane są jeszcze dwie inne kobiety. Sabina i Helena są siostrami, przylatują do Polski w celach zawodowych i mieszkają w mieszkaniu naszej bohaterki. Nie są to jakieś obce osoby. Sabina to była dziewczyna Roberta. Mieszka w Niemczech wraz ze swoim mężem, który po wypadku jeździ na wózku. Kobieta marzy o dziecku, jednak mimo starań, nie udaje jej się zajść w ciążę. O wszystko obwinia swojego męża. Czy powrót do Polski i wspomnienia wspólnych chwil z Robertem wzbudzą dawno skrywane uczucia?
Helena jest modelką. Do Krakowa przyjeżdża na zdjęcia próbne do nowego katalogu z bielizną. Jest świadoma swojego uroku i wie jak można go wykorzystać. Czy uda jej się uwieść Roberta?
Na te i wiele innych pytań uzyskacie odpowiedź czytając „W nadziei na lepsze jutro”.
Powieść pani Ewy napisana jest prostym, przystępnym językiem. Czyta się ja szybko i z wielkim zainteresowaniem. To książka bardzo życiowa. Problemy bohaterów spotkamy w naszym życiu codziennym. Poszukiwanie prawdziwej miłości, strata dziecka i ból po nim, zdrada, wybaczenie, powroty oraz rozstania. Każdy z nas to zna ze swojego życia i otoczenia.
Autorka wzbudza w czytelniku wiele emocji, potrafi sprawić, że czytelnik wczuwa się w uczucia bohaterów i przeżywa wszystko tak jak oni. Trudno jest się oderwać od lektury.
To powieść wzruszająca i pokazująca nam, jak można poradzić sobie z trudnościami jakie stawia na naszej drodze życie.
Zachęcam do lektury, bo problemy opisane w powieści mogą dotknąć każdego z nas. Ja już czekam na kontynuację powieści, bo zakończenie było bardzo interesujące i zachęcające, by sięgnąć po następną książkę.

„Taką mamy naturę. Zawsze myślimy o tym, czego nam brakuje.” S. 184

Ewa Bauer z wykształcenia jest prawniczką, ale serce oddana jest literaturze. Zadebiutowała powieścią „W nadziei na lepsze jutro”, a następne w kolejności były „Kruchość jutra” i „Kurhanek Maryli”.
Przed sobą mam II wydanie debiutanckiej powieści pani Ewy. Tym razem jest to wersja poprawiona i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ścieżki przeszłości czasem zataczają kręgi, z którymi wcześniej czy później musisz się zmierzyć […] Kiedy stawisz im czoło i zrozumiesz je łatwiej będzie ruszyć w dalszą drogę.” S. 177

Edyta Kowalska to absolwentka pedagogiki, filologii polskiej i zarządzania. Autorka „Ścieżek życia”, których kontynuacją jest powieść „Ścieżki przeszłości”.
To moje drugie spotkanie z autorką. Po przeczytaniu jej pierwszej książki, bardzo chciałam dowiedzieć się jak dalej potoczą się losy bohaterów i jaką tajemnicę krył list z Danii, który otrzymała Julia.
„Ścieżki przeszłości” zostały podzielone na dwie części, rozgraniczone czasowo. W pierwszej z nich poznajemy losy Weronki – babki Julii. Jej historia zaczyna się tuż przed wybuchem II wojny światowej. Trzynastoletnia wówczas dziewczyna przeżywa największą tragedię w swoim życiu. Na jej oczach ginie w płomieniach jej rodzina i ukochane zwierzęta. Wszystko to za sprawą Niemców, którzy pewnej nocy palą doszczętnie całą wioskę, w tym gospodarstwo rodziców Weronki. Dziewczyna po traumatycznych wydarzenia przestaje mówić. Pomocy udziela jej nauczycielka, która przygarnia ją i traktuje jak swoją córkę. Mimo, iż na swojej drodze Weronka spotyka wielu dobrych ludzi, to i tak los będzie dla niej okrutny.
„Czasem nam się wydaje, że życie nie ma sensu, straciło blask i jasność. I wtedy nagle gdzieś w oddali pojawia się nikły płomień światła. Pamiętaj, kiedy go zobaczysz, musisz iść do niego, żeby nie zgasł.” s. 67
W drugiej części poznajemy dalsze losy Julii. Kobieta otrzymuje zaproszenie do Danii. Do końca nie wie, o co chodzi, bo nie zna dobrze historii swojej rodziny. Postanawia wyjechać i poznać szczegóły.
„Ścieżki przeszłości” to przepiękna opowieść, chwytająca za serce i powodująca łzy wzruszenia. To powieść o życiowym bólu, ludzkich wyborach i miłości ponad wszystko.
Czytając powieść bardzo często zastanawiałam się nad tym, jak Weronka mogła znieść tyle nieszczęść, jak to wytrzymała. Ja pewnie dawno bym się poddała, a ona tego nie zrobiła, wręcz przeciwnie nadal swoim dobrym sercem i uśmiechem służyła innym.
To również powieść o wybaczaniu, nawet największych krzywd. I o tym, że nasze winy z przeszłości kiedyś się odezwą w przyszłości i będziemy musieli ponieść za nie karę. Karę, którą wymierzy nam nasze własne sumienie.
Autorka napisała świetną powieść od której trudno się oderwać. Szkoda mi było, żegnać się z bohaterami, bo bardzo ich polubiłam. Może jednak będzie jeszcze kontynuacja ich losów w następnej powieści autorki, na którą czekam z niecierpliwością.
„Pomyślałam, że życie jest piękne, choć czasem przybiera ponure barwy. Najważniejsze, aby nawet w czerni potrafić odnaleźć plamkę błękitu” s. 119

„Ścieżki przeszłości czasem zataczają kręgi, z którymi wcześniej czy później musisz się zmierzyć […] Kiedy stawisz im czoło i zrozumiesz je łatwiej będzie ruszyć w dalszą drogę.” S. 177

Edyta Kowalska to absolwentka pedagogiki, filologii polskiej i zarządzania. Autorka „Ścieżek życia”, których kontynuacją jest powieść „Ścieżki przeszłości”.
To moje drugie spotkanie z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Głód miłości” to bardzo dobra powieść, mądra, pouczająca i skłaniająca do refleksji. Dopracowana w najmniejszym szczególe. Pełna emocji i pokazująca nam, że każdy z nas potrzebuje drugiej osoby, na którą zawsze może liczyć oraz prawdziwego uczucia - bezgranicznej miłości, potrafiącej pokonać wszelkie problemy.
Czyta się ją łatwo, bo nie jest pisana jakimś skomplikowanym językiem medycznym, choć temat nie taki prosty.

To moje drugie spotkanie z twórczością autorki i z czystym sumieniem mogę polecić Wam obie jej powieści. Ja już z niecierpliwością czekam na kolejną książkę.

Więcej na moim blogu: http://ogrodksiazekmad.blogspot.com/2017/11/god-miosci-natalia-nowak-lewandowska.html

„Głód miłości” to bardzo dobra powieść, mądra, pouczająca i skłaniająca do refleksji. Dopracowana w najmniejszym szczególe. Pełna emocji i pokazująca nam, że każdy z nas potrzebuje drugiej osoby, na którą zawsze może liczyć oraz prawdziwego uczucia - bezgranicznej miłości, potrafiącej pokonać wszelkie problemy.
Czyta się ją łatwo, bo nie jest pisana jakimś skomplikowanym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Można na pozór iść, lecz dreptać tylko w miejscu, można jak skorpion ze strachu przed bólem zabić się własnym jadem. Jakkolwiek wydaje się to dziwne, czasem dopiero cofając się będziemy zdolni ruszyć do przodu. Być może odkryjemy nawet, że choć w cieniu prawdy kryją się lęki, przez jej światło na powrót wnika w nas nadzieja.” s.751

Renata L. Górska należy do moich ulubionych pisarek. Jest autorką powieści obyczajowych takich jak „Cztery pory lata”, „Historia kotem się toczy”, „Gdy ucicha ocean” czy „Za plecami anioła”.
Jej powieść „Błędne siostry” już dawno chciałam przeczytać, niestety trudno było ją dostać w bibliotece. Wreszcie mi się udało. Jak zwykle autorka mnie nie zawiodła.

Bohaterką powieść „Błędne siostry” jest Karola. Młoda kobieta po traumatycznych przeżyciach wyjechała z Polski. Za granicą starała się ułożyć sobie życie, znalazła pracę, mężczyznę z którym zamieszkała i przyjaciół. Postanowiła całkowicie odciąć się od swojej przeszłości. Jednak na drodze do tego stanęły jej silne ataki migreny. Lekarz zajmujący się Karolą polecił jej by na jakiś czas wróciła do Polski, może to jej pomoże w pozbyciu się ataków choroby. Jej znajoma z pracy Regina wynajęła jej dom należący do jej rodziny leżący w Karkonoszach.
Karola wyjeżdża do znanej uzdrowiskowej miejscowości do domku położonego na polanie w pobliżu skałek nazywanych Błędnymi Siostrami. Początkowo miał to być tylko wyjazd do innego miejsca. Okazało się jednak, że jest to nie tylko powrót do kraju, ale również do przeszłości własnej i innych ludzi.
Wkrótce Karola przekonuje się, że w domu na polanie nie zamieszka sama. Pojawia się tam też znajomy brata Reginy – Armin. Tajemniczy mężczyzna ukrywający się tam przed światem i swoją przeszłością.
Bohaterce przyjdzie poukładać bardzo trudne relacje z współlokatorem i zmierzyć się z przeszłością w której główną rolę odegra jej siostra Kinga.

„Przedziwne, jak w nieprzejrzystej gęstwinie losu wije się nasza dróżka. Niekiedy nagły jej skręt nieoczekiwanie wyprowadza nas z ciemności, otwiera przestrzeń, ujawnia odmienne widoki.”

Wgłębiając się w lekturę powieści odkrywamy stopniowo sekrety rodziny Karoli oraz jej współlokatora. Tłem do całej historii staje się legenda o siostrach zamienionych w sarny oraz tajemnica ukryta na obrazie domu z przed lat. Wszystko to nadaje powieści mistycznego charakteru.
„Błędne siostry” to powieść którą czyta się z wielkim zainteresowaniem. Mimo sporu stron bardzo trudno oderwać się od lektury.

Autorka pokazuje nam metamorfozę młodej kobiety, która odkrywa nie tylko tajemnice rodzinne, ale również to jak ważne jest wsparcie drugiej osoby w odzyskaniu własnej równowagi. Pokazuje nam, że nie możemy wiecznie uciekać przed problemami, a musimy starać się je rozwiązać nawet gdy zostanie zachwiana prawda w którą do tej pory wierzyliśmy.
Bardzo podobała mi się ta powieść. Czytając ją czułam się tak jakbym sama była mieszkanką małego domu na ośnieżonej polanie, siedząc przy kominkiem, popijając lampkę czerwonego wina czytam książkę pt. „Błędne Siostry”.

Serdecznie polecam lekturę, osobą lubiącym tego typu historie.

„Można na pozór iść, lecz dreptać tylko w miejscu, można jak skorpion ze strachu przed bólem zabić się własnym jadem. Jakkolwiek wydaje się to dziwne, czasem dopiero cofając się będziemy zdolni ruszyć do przodu. Być może odkryjemy nawet, że choć w cieniu prawdy kryją się lęki, przez jej światło na powrót wnika w nas nadzieja.” s.751

Renata L. Górska należy do moich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytanie książki „Jazda na rydwanie” zajęła mi trochę czasu. Zaczynałam ją, odkładałam, ponownie do niej wracałam. Nie, że była nudna… po prostu musiałam sobie ją dawkować, dlaczego? Postaram się to trochę wyjaśnić.

Julian Hardy to pseudonim literacki autora. Postanowił on na własną rękę wypromować i wydać swoją powieść i myślę, że mu się to udało. Gdy otrzymałam książkę do recenzji jej format okazał się dość spory i początkowo bardzo mnie to przeraziło. Nie, że nie czytam takich tomisk, bo dla mnie im grubsza książka tym lepiej, ale myślałam, że zabiorę ją na wakacje, a taka cegła musiała pozostać w domu. Stąd moje dawkowanie sobie tej lektury. Bo ostatnio rzadko bywałam w domu.
Akcja powieści rozpoczyna się w kwietniu 1938 roku w Bydgoszczy. Głównym bohaterem powieści jest Robert Meissner. Poznajemy go jako młodego chłopaka, który właśnie zostaje zaproszony na bal klas licealnych przez Pyzę. Wika (pseudonim Pyza) przygotowuje się do tej imprezy bardzo starannie. Nie chce pokazać się z najgorszej strony, dlatego uczy Roberta tańczyć. Oboje bardzo się do Ciebie zbliżają i wkrótce zostają parą. Robert chce uchylić świata swojej wybrance, jednak nie stać go na wiele. Wychowywany przez samotną matkę, nie może liczyć na jej pomoc. Zresztą sposób w jaki wychowuje syna budzi wiele do życzenia. Jest dla niego oziębła, krytykuje go w każdym momencie, nigdy go nie chwali i nie przytula. A przecież Robert ma swoje pragnienia, a kto jak nie matka ma nauczyć młodego chłopca jak stworzyć rodzinny dom. To jej zachowanie ukształtuje naszego bohatera na całe jego życie. Stąd Wika stała się dla niego taką nową przystanią, źródłem szczęścia, poczuciem bezpieczeństwa i miłości. By móc uszczęśliwić dziewczynę, zapraszać Pyzę do kawiarni czy tańce postanawia zdobyć pieniądze w niezbyt uczciwy sposób. Włamuje się do Kościoła św. Stanisława. Wprawdzie pieniądze z łupów przeznacza na leczenie swojej matki to początek historii nie pokazuje nam bohatera w najlepszym świetle. Tak więc poznajemy losy Roberta zwanego Koniu, która prowadzi nas przez różne miejsca (m.in. Niemcy, Egipt, Anglia), realia, świat w czasie wojny i pokoju. Powieść kończy się na roku 1974.

Jaki jest nasz bohater. Ja widziałam w nim takiego cwaniaczka, kombinatora, który zawsze potrafi postawić na swoim i wyjść ze wszystkich problemów obronną ręką. To facet, który potrafi rozkochiwać w sobie kobiety do takiego stopnia, że zrobią dla niego wszystko. Niestety często odległość między kochankami wpływa na trwałość ich związków. Robert w swoim życiu robił wiele rzeczy, najpierw był żołnierzem potem szpiegiem i dyplomatą. Zostaje też mężem i ojcem, ale nie wiem czy do końca czuł się spełniony w tej akurat roli. Jest świetnym ekonomistą i często zaskakiwał mnie swoimi decyzjami. Obserwując życie bohatera widzimy także jego zmianę jako człowieka. Jak z nieśmiałego chłopaka zmienia się w dominującego mężczyznę. Wielokrotnie Robert wzbudzał we mnie sprzeczne emocje, więc jak widzicie jego postać można kochać i nienawidzić jednocześnie.
Oprócz Roberta autor stworzył też wiele innych bardzo wyrazistych postaci, które na długo pozostają w pamięci. Odegrają one istotną rolę w życiu bohatera. Co jeszcze jest ważne, każda kobieta która zwiąże się z Robertem jest inna, tak jakby mężczyzna przez całe życie poszukiwał swojego ideału.
Powieść napisana jest z wielkim rozmachem. Czyta się ją łatwo i nawet gdy wracałam do niej po jakimś czasie potrafiłam bez problemu odnaleźć się w fabule. Napisana prostym językiem przemawia do czytelnika i zachęca do lektury. Akcja jest bardzo wartka i momentami trudni oderwać się od lektury.

Bardzo trudno było mi zakwalifikować powieść do jakiegoś konkretnego gatunku. Gdy zaczęłam czytać myślałam, że jest to powieść sensacyjna z wątkiem romantycznym osadzona w latach II wojny światowej, potem jednak stała się powieścią szpiegowską, erotykiem lub książką z wątkami politycznymi. Tak więc można krótko powiedzieć, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Mi osobiście przeszkadzały mocne sceny przemocy, bardzo dokładnie opisane, zbyt silnie działające na moją wyobraźnię.

„Jazdę na rydwanie” polecam osobą dorosłym. Uważam też, że jest to powieść bardziej dla mężczyzn, niż dla kobiet. Ja znalazłam w niej trochę nudzących mnie momentów, a i sceny erotyczne takie dla mnie mało cukierkowe, do tego tematyka polityczna to też nie moja bajka. Ale nie żałuję jej lektury. Autor udowodnił mi, że można połączyć wiele gatunków literackich i stworzyć powieść o której nie da się zapomnieć, powieść nietuzinkową.

Myślę, że o autorze jeszcze usłyszymy, czego mu bardzo życzę.

Za możliwość przeczytania „Jazdy na rydwanie” dziękuję autorowi.

Przeczytanie książki „Jazda na rydwanie” zajęła mi trochę czasu. Zaczynałam ją, odkładałam, ponownie do niej wracałam. Nie, że była nudna… po prostu musiałam sobie ją dawkować, dlaczego? Postaram się to trochę wyjaśnić.

Julian Hardy to pseudonim literacki autora. Postanowił on na własną rękę wypromować i wydać swoją powieść i myślę, że mu się to udało. Gdy otrzymałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nadchodzą ciężkie czasy. Wszystko co dobre, stanie się złe, a co złe jeszcze gorsze. (...) Czasem myślę, że bogowie z nas kpią. Rzucają naraz wszystkie kości, żeby sprawdzić jak skończy się ta gra.”


Bernard Cornwell to angielski pisarz, autor thrillerów i powieści historycznych, mieszkający na stałe w USA. W jego dorobku znajduje się wiele tytułów, ale największą sławę przyniósł Cornwellowi osadzony w czasach wojen napoleońskich cykl o przygodach Sharpe’a. Licząca sobie dwadzieścia jeden części seria została sfilmowana przez BBC. Na język polski przetłumaczono dotąd tylko kilkanaście powieści pisarza. Ukazały się m.in. książki z cyku: Trylogia Świętego Graala, Wojny Wikingów, Kampanie Richarda Sharpe`a oraz Trylogia arturiańska, której pierwszą część stanowi „Zimowy monarcha”.

„Zimowy monarcha” ukazał się po raz pierwszy w 1997 roku nakładem nieistniejącego już dziś Wydawnictwa DaCapo, a jego nakład szybko uległ wyczerpaniu. Ponownie został wydany przez wydawnictwo Erica w 2010 roku. W tym roku ukazało się kolejne wznowienie powieści, wydane przez Wydawnictwo Otwarte.

Trylogia arturiańska opisuje dzieje króla Artura. Jednak jeśli oczekujecie legendarnej opowieści, przepełnionej szlachetnymi rycerzami w srebrnych zbrojach, pięknymi damami dworu i dobrotliwego Merlina, możecie być zawiedzeni. Autor poświęcił wiele czasu na studiowanie historii Brytanii przełomu V i VI wieku. Dzięki temu stworzył realistyczny obraz epoki.

W rolę narratora wciela się tutaj, będący u schyłku życia, Derfel – niedoszła ofiara druidów, żołnierz Króla Artura i chrześcijański mnich. Opowiada on o burzliwych losach dawnej Bretanii i dokonuje ich oceny, często krytycznej.

A cała opowieść rozpoczyna się pewnej zimowej nocy, kiedy Norwenna rodzi królewskiego potomka. Niedawno zginął jego ojciec, więc wielki władca Uther Pendragon, pokłada wielkie nadzieje w swoim wnuku, przyszłym następcy tronu. Jednak wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że jego życie nie będzie łatwe i pozbawione przeszkód. Pierwszą widoczną oznaką nadchodzących nieszczęść jest fakt, że nowo narodzony książę ma zdeformowaną stopę. Bo czy kaleka może rządzić krajem?

Chętnych do tronu jest wielu. Jednym z nich jest królewski bękart, skazany na wygnanie – Artur. Jednak różni się on od innych tym, że stara się dbać o swój kraj. Stara się zapobiec wojnie domowej, broni ojczyznę przed Saksonami, jest odważny i honorowy. Marzy o tym by Brytania była silna i zjednoczona, a to nie będzie proste. Będzie wymagało przelania krwi i poświęcenia najbliższych.

W książce pojawia się wiele legendarnych bohaterów, którzy mają wpływ na historię. Spotkamy więc Merlina – czarownika druidów, wyznawca dawnej religii, Ginewrę – żonę króla Artura czy Lancelota jednego z Rycerzy Okrągłego Stołu.

Bardzo pomocny w czytaniu książki jest słownik miejsc i osób, które spotkamy w powieści. Muszę przyznać, że dość często do niego sięgałam, by przypomnieć sobie o kim mowa.

„Zimowy monarcha” to powieść bardzo dobrze dopracowana. Przedstawione postaci są opisane szczegółowo. Nie są przedstawiani jako osoby idealne. Mają swoje wady, słabe strony i popełniają błędy. Prowadzą heroiczne, krwawe walki i mimo elementów magicznych, opowiedziana historia jest bardzo rzeczywista i zgodna z autentycznymi wydarzeniami. Cornwell przedstawia nam nowe spojrzenie na legendarną postać króla Artura, rycerzy Okrągłego Stołu i ich czasy.

Powieść czyta się bardzo dobrze. Autor prowadzi bardzo wartką akcję, nie można się domyśleć co wydarzy się na kolejnych stronach. Do kogo uśmiechnie się szczęście, a komu los przeznaczył tragiczny koniec. Zakończenie pozostawia czytelnika z chęcią sięgnięcia po następny tom trylogii. Ja na pewno to zrobię.

Bardzo spodobał mi się „Zimowy monarcha”. Mimo, że po książki fantastyczne nie sięgam zbyt często, ta zrobiła na mnie duże wrażenie. Może właśnie ze względu na poruszaną tematykę i autentyczne wątki historyczne.

Serdecznie polecam lekturę powieści. Mimo sporej ilości stron, nie będzie to czas stracony.

„Nadchodzą ciężkie czasy. Wszystko co dobre, stanie się złe, a co złe jeszcze gorsze. (...) Czasem myślę, że bogowie z nas kpią. Rzucają naraz wszystkie kości, żeby sprawdzić jak skończy się ta gra.”


Bernard Cornwell to angielski pisarz, autor thrillerów i powieści historycznych, mieszkający na stałe w USA. W jego dorobku znajduje się wiele tytułów, ale największą sławę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pozorność” to debiut literacki Natalii Nowak-Lewandowskiej. Debiut jak dla mnie bardzo udany. Jej powieść wzbudza emocje i na pewno pozostaje na długo w pamięci.

Bohaterką powieści jest Anna Sokołowska. Mężatka dbająca o dom i swojego męża. Świetnie godzi pracę z życiem rodzinnym. Jej małżeństwo jest szczęśliwe i jedynie co brakuje im do pełni szczęścia to dziecko i własne mieszkanie, bo na razie mieszkają u rodziców Anki.

Anka swojego męża Piotra poznała gdy jej tato doszedł do siebie po ciężkiej chorobie. Bardzo szybko mężczyzna zdobył sympatię i serce dziewczyny. Zostawiła ona dla niego swojego chłopaka Janka. Bardzo szybko się z Piotrem pobrali i zaczęli wspólne życie. Bohaterka bardzo kocha swojego męża i ma nadzieję, że on darzy ją podobnym uczuciem.

„A potem poznała Piotra i zupełnie straciła głowę. Głowę, duszę i serce. I przez pierwszy rok czuła, że oto spotkała prawdziwą miłość, jaka zdarza się tylko w marzeniach. Piotr stał się nie tylko miłością jej życia, ale również przyjacielem i wspaniałym partnerem. I do tego on miał być tylko jej i już na zawsze. Mieli się wspierać w najgorszych momentach i trwać przy sobie. I kochać zawsze, do końca swoich wspólnych dni.” s.90

Sytuacja zmienia się, gdy Ania traci pierwszą ciążę. Zaczęło się bardzo błaho, od zwracania uwagi na wygląd dziewczyny. Piotrowi nie podobało się, że ona się maluje, chodzi w sukienkach. Tak to tylko on może ją widzieć. Potem zaczyna się czepianie do każdej czynności wykonywanej przez kobietę. Ciągle słyszy jaka jest nieudolna i beznadziejna. Gdy ponownie poroniła do psychicznego znęcania dochodzi też znęcanie fizyczne. Anka nie może pojąć skąd ta zmiana w jej ukochanym. Agresja słowna i fizyczna, nadużywanie alkoholu, zastraszanie.

„Wróciła do łóżka i spojrzała na mężczyznę. Pomyślała, że może to picie jest jego sposobem na poradzenie sobie z emocjami i ze stratą, która z pewnością bardzo go dotknęła. Zrobiło się jej go żal, bo zdała sobie sprawę, jak bardzo jej mąż nie potrafi okazać swojego cierpienia, jak głęboko ukrywa emocje, które z pewnością rozrywają go od środka. Ale, jak każdy mężczyzna, jest zbyt dumny, żeby się do tego przyznać.” s.18
Piotr doprowadza Annę do obłędu. W domu wprowadza terror, a ona coraz bardziej się go boi i wierzy, że to ona jest za wszystko odpowiedzialna.

„Czym innym jest obarczanie siebie winą, a czym innym utwierdzenie w tym przekonaniu przez najbliższą osobę.” s.27
Mimo, że zaczyna zauważać jak sama bardzo się zmieniła pod wpływem Piotra to ciągle ma nadzieję, że wszystko się zmieni, gdy tylko zostanie mamą. Gdy da upragnione dziecko swojemu mężowi.


„Stała się bardziej wycofana, jakby bała się, że leżąca w jej naturze radość mogłaby wywołać u Piotra kolejny napad wściekłości. Lecz pomimo tego stanu ciągle wierzyła, że mają jeszcze szansę, że nie wszystko stracone, wystarczy tylko, że urodzi dziecko i ich miłość powróci.” s.33
Piotr staje się coraz bardziej agresywny, doprowadzając Ankę do załamania nerwowego. Wszystko zostaje zwalone na szok po stracie kolejnej ciąży. Doskonała przykrywka dla mężczyzny, udającego przed wszystkimi troskliwego męża i zięcia.
Czy Anka będzie potrafiła się wyrwać z tego toksycznego małżeństwa? Czy na jej drodze staną osoby, które będą mogły jej pomóc?

„Pozorność” to emocjonująca powieść. Bardzo dobrze przedstawia życie i sposób myślenia kobiety, która jest poddawana przemocy psychicznej i fizycznej.
Anka doprowadzona do szaleństwa i wyczerpana fizycznie nie potrafi odejść od swojego oprawcy. Tak niewiele brakowało, by doszło do tragedii, gdyby na drodze kobiety nie stanął doktor Stanisław Niewiadomski i kochający ją ciągle Janek. Janek stał się osobą dla której warto było walczyć o normalne życie.
„Nieobecność Janka w jej życiu była pozorna, bo choć oczywiście fizycznie Jan był setki kilometrów od niej, to jednak cały czas miała go przed oczami.” s.162

Autorka w bardzo dobry sposób pokazała życie ofiary przemocy domowej. To jak ofiara i kat potrafią tuszować to co się dzieje w ich własnym gniazdku. Jak inni nie chcą wtrącać się w życie takiej rodziny. Jak trudno wyciągnąć rękę po pomoc, gdy coś takiego nas spotyka.

Rozumiem Ankę. Nie dziwię się, że nie potrafiła z nikim porozmawiać o tym co się dzieje w jej życiu. Nawet jej matka o niczym nie wiedziała. Przecież jej kochany zięć nie mógłby podnieść ręki na kochaną kobietę, nie zdradzał by jej i nie doprowadziłby do obłędu swojej żony, przecież ją kochał. Im bardziej Anka się go boi, tym bardziej nakręca to Piotra do dalszego działania. Niszczenia jej i wszystkiego co kocha.

„Pozorność” to nie jest lekka książka do poduszki. To powieść wywołująca skrajne emocje. Czytając ją wręcz chce się krzyczeć, ostrzegać bohaterkę, bronić jej i walczyć o nią. Wraz z Anką płakałam, trzęsłam się ze strachu, co teraz się wydarzy, do czego jeszcze posunie się Piotr.
To co bardzo mi się podobało w powieści to, to, że autorka pokazała, jak narasta przemoc i jak na to co się dzieje reaguje kobieta. Dodatkowe słowa opisują, co się dzieje w umyśle Anny. Jak stopniowo dojrzewa do decyzji by porzucić męża. Te odczucia są tak prawdziwe, jakby autorka kiedyś sama przez to przechodziła. A sama coś wiem na ten temat.


Choć jest to książka niełatwa i poruszająca trudną tematykę, bardzo ją polecam. „Pozorność” to świetny debiut literacki pani Natalii, który długo pozostanie w mojej pamięci, a ja na pewno sięgnę po kolejne powieści tej autorki. Jeszcze raz serdecznie polecam.

„Pozorność” to debiut literacki Natalii Nowak-Lewandowskiej. Debiut jak dla mnie bardzo udany. Jej powieść wzbudza emocje i na pewno pozostaje na długo w pamięci.

Bohaterką powieści jest Anna Sokołowska. Mężatka dbająca o dom i swojego męża. Świetnie godzi pracę z życiem rodzinnym. Jej małżeństwo jest szczęśliwe i jedynie co brakuje im do pełni szczęścia to dziecko i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Po prostu nigdy nie wiadomo, jacy naprawdę są ludzie, którzy nas otaczają […] Co skrywają ci, których uważasz za równych sobie.” S.30

Cecelia Ahern to irlandzka pisarka, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Debiutowała w 2004 roku powieścią „PS Kocham Cię”. Bardzo szybko stała się ona bestsellerem, a w 2007 roku została zekranizowana przez Richarda LaGravenese`a. Na swoim koncie ma już wiele powieści: „na końcu tęczy”(Love, Rosie), „Kraina zwana Tutaj”, „Dziękuję za wspomnienia”, „Podarunek”, „Pamiętnik z przyszłości”, „Pora na życie”, „Sto imion”, „Zakochać się”, „Kiedy Cię poznałam”.
„Skaza” to najnowsza powieść autorki, która przeznaczona jest dla młodzieży. Jest to pierwsza część cyklu pod tym samym tytułem.
Bohaterką powieści jest Celestine. 17-letnia dziewczyna, żyjąca w świecie rządzonym przez Trybunał. Jest normalną nastolatką, spotyka się ze znajomymi, chodzi na imprezy i ma chłopka Arta. Art. Jest synem sędziego Trybunału – Bosco.
„Bosco, znany wszystkim, oprócz mnie i Arta, jedynie jako sędzia Crevan, jest przewodniczącym komisji sędziowskiej zwanej Trybunałem. Trybunał początkowo został powołany przez rząd, do publicznego osądzania popełnianych przez ludzi złych uczynków i nadużyć, jedynie tymczasowo. Obecnie jest to pełnoprawna instytucja, która przeprowadza dochodzenia względem osób oskarżonych o posiadanie skazy na charakterze. Naznaczenie przez Trybunał to zwykli obywatele, którzy podjęli moralnie niesłuszne decyzje.” S.14

Pewnego dnia podczas dojazdu autobusem do szkoły Celestine popełnia błąd, który zaważy na jej dalszym życiu i losie społeczności. Pomaga Naznaczonemu, dzięki czemu staje się wrogiem Trybunału.
Zanim stanie przed Trybunałem stara się jej pomóc ojciec jej chłopaka. Proponuje jej by kłamała, dzięki temu uniknie kary. Jednak jest to wbrew przekonaniom dziewczyny.
„… w głowie mam mętlik i nie wiem, jak postąpić. Plan był taki, żeby kłamać. Żeby nie orzeczono, że mam moralną skazę, muszę zdradzić staruszka z autobusu. Jeśli pozostanę wierna sobie, zostanę Naznaczona.” S. 133
Po bardzo medialnym procesie Celestine zostaje naznaczona. Na jej ciele zostają wypalone stygmaty.
„Czy można stworzyć ideał? Próbowano to zrobić na wiele sposobów, aż w końcu rząd zdecydował się na Trybunał i wypalanie piętna u ludzi z moralną skazą. Bez względu na to, co zrobisz w dalszym życiu, ten stygmat nie może zostać usunięty. Masz go aż do śmierci. Do końca życia ponosisz konsekwencje swojej jednej pomyłki. Stajesz się dla innych przestrogą, żeby pomyśleli, zanim coś zrobią.” S. 72
Teraz gdy Celestine dołącza do Naznaczonych, jej życie ulega całkowitej zmianie. Dziewczyna została ukarana wypaleniem największej ilości stygmat, jakie kiedykolwiek pojawiły się na ciele jakiegokolwiek skazanego. Staje się dla przeciwników Trybunału idealną osobą, która mogłaby coś zmienić. W walce z Trybunałem wspiera ją dziadek.
„Masz szansę coś zmienić. Sama to zresztą poczułaś. Postąpiłaś tak, jak dyktowało ci serce, zrobiłaś coś, co wydało ci się słuszne, i stałaś się inspiracją dla innych. […] Ludzie, którzy pragną zmiany, błagają cię po prostu, żebyś była po ich stronie. Nie pozwól Trybunałowi wziąć cię pod swoje krwistoczerwone skrzydła i sprawić, że pomyślisz, że jesteś jedną z nich. Nie jesteś i nigdy nie będziesz. Wykorzystaj chwilę, Celestine, i powiedz co myślisz. Bądź głosem tych, którzy go nie mają.” S.125
Czy dziewczynie uda się pokonać Trybunał i doprowadzić do tego, że Naznaczeni będą mogli żyć jak każdy inny człowiek? Czy będzie musiała się dostosować do decyzji Trybunału? Czy jej chłopak będzie potrafił żyć z Naznaczoną? Jak cała sytuacja wpłynie na rodzinę i przyjaciół nastolatków?

„Skaza” czytało mi się bardzo szybko. Polubiłam bardzo młodą bohaterkę. Podziwiałam ją za upór w dążeniu do prawdy, odwagę i chęć zmian. Wiedziała, że straci wszystko. Spokojne życie, dostęp do wygód i przyjemności. Jej rodzina będzie musiała liczyć się z wykluczeniem. Odsuną się od niej przyjaciele, a koledzy z klasy potraktują jak najgorszego wroga. Wiedziała też, że straci miłość Artego, bo ojciec jego nie pozwoli mu na to by spotykał się z Naznaczoną. Jednak ona walczyła o dobre imię starszego człowieka i swoje. Pragnęła zmian nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla innych.
„Słyszałam kiedyś, że aby być odważnym, trzeba na każdym kroku czuć w sobie strach. Odwaga nie przejmuje kontroli, walczy i zmaga się z każdym wypowiedzianym słowem i poczynionym krokiem. To walka o to, czy pozwolić jej nami zawładnąć. Potrzeba odwagi by pokonać strach, ale przeraźliwy strach jest konieczny, żeby być odważnym.” S.149
To co jeszcze podobało mi się w Celestine, to to, że gdy było jej źle uciekała w świat książek. Mamy z sobą coś wspólnego 
„Teraz rozumiem, dlaczego ludzie czytają powieści, dlaczego lubią chłonąć życie kogoś innego. Czasem przeczytam jakieś zdanie, które podrywa mnie do pionu, wstrząsa mną, bo mówi o czymś, co ostatnio czułam, a czego nie wypowiedziałam głośno. Wtedy pragnę wejść w książkę i powiedzieć jej bohaterom, że ich rozumiem, że nie są sami, że ja nie jestem sama, że nie ma nic złego w tym, żeby się tak czuć.” S.235

Powieść nie jest pozbawiona przesłania. Pokazuje nam prawdziwe życie, mimo, że miejsce akcji jest całkowicie fikcyjne. Pokazuje nam jacy jesteśmy w momencie zagrożenia. Nie potrafimy często bronić swojego zdania. Gdy widzimy, że może się to źle skończyć, zmieniamy je. Byle tylko nie ulec karze. Kłamstwo często nas otacza, a rządy wpływają bardzo na nasze życie. Nie każdy potrafi od tego uciec.
„Kiedy byłam mała, zawsze uważałam, że aby uciec, trzeba wstać i zacząć biec, jak robią dzieci w filmach. Nienawistny krzyk, trzaśnięcie drzwiami, potem bieg. Dowiedziałam się jednak, że wielu ludzi ucieka, choć nigdzie się nie rusza.” S. 269
Bohaterka jest jak każda inna nastolatka. Pragnie mieć przyjaciół, chłopaka i móc decydować o swoim życiu, choć jest to wbrew panującym zakazom. Buntuje się jak większość nich.
„Nie wiem, jak to jest później, kiedy się jest starszym, ale każdy nastolatek pragnie być ideałem. Nikt nie chce odstawać od normalności, a przynajmniej ja nigdy tego nie chciałam. Ludzie, którzy odstają, są po prostu inni. Przecież wszyscy chcą wyglądać tak, jakby wiedzieli, co robią, a bardzo łatwo jest się pogubić. Może to się zmienia, kiedy się dorasta?” s. 283
Bardzo podoba mi się wizja literacka stworzona przez autorkę. Ma nadzieję, że już wkrótce będę mogła przeczytać kolejną powieść z tego cyklu. Powieść można podsumować takim cytatem:
„Żyjemy na tym samym świecie, ale nie w tym samym świecie.” S.99
Serdecznie polecam.

„Po prostu nigdy nie wiadomo, jacy naprawdę są ludzie, którzy nas otaczają […] Co skrywają ci, których uważasz za równych sobie.” S.30

Cecelia Ahern to irlandzka pisarka, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Debiutowała w 2004 roku powieścią „PS Kocham Cię”. Bardzo szybko stała się ona bestsellerem, a w 2007 roku została zekranizowana przez Richarda LaGravenese`a....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zwierzęta kochają za to, kim się naprawdę jest, nie za bogactwo albo kręgi towarzyskie, w których się bywa” s. 89

Susan Anne Mason jest kanadyjską pisarką specjalizującą się jak to sama opisuje w „romansach okraszonych wiarą”. Lubiła pisać od zawsze. Swoją pierwszą powieść napisała jako nastolatka. W swoich powieściach lubi szczególnie poruszać temat przebaczenia i odkupienia.

„Irlandzkie łąki” to jej pierwsza powieść historyczna, dzięki której wygrała konkurs Fiction from the Heartland. Powieść stanowi pierwszą część trylogii pt: Mieć odwagę, by marzyć.

Bohaterkami powieści są Brianna i Colleen O`Leary. Są one córkami irlandzkiego imigranta osiadłego w Stanach Zjednoczonych. Jest on właścicielem stadniny koni na Long Island, zwanej Irlandzkimi Łąkami. Akcja powieści rozgrywa się w roku 1911, gdy akurat zakazano rozgrywania wyścigów konnych. Dla właściciela stadniny specjalizującego się w koniach wyścigowych jest to duży cios. Jedynym rozwiązaniem dla uratowania rodzinnego interesu jest wydanie córek za mąż, za odpowiednich, bogatych mężczyzn. Jednak dziewczyny mają całkiem inne plany.

Brianna jest spokojną, mądrą dziewczyną. Pragnie się dalej kształcić i wcale nie myśli o małżeństwie. Colleen jest jej całkowitym przeciwieństwem. Jest pełna życia, nie skora do nauki, chętna do szaleństw i zabaw. Myśli już o zamążpójściu, ale za męża chce odpowiedniego kandydata, który spełni jej wygórowane wymagania. Dziewczyny mają jeszcze trójkę rodzeństwa. Starszego brata Adama i młodszą siostrę i brata.

Do Irlandzkich Łąk przybywają też dwaj panowie. Pierwszy z nich to Gilbert Whelan. Po śmierci matki wychowywała go rodzina O`Leary, pracował on u nich jako stajenny. Bardzo kocha konie i bardzo dużo wie o ich hodowli. Ukończył właśnie studia z przedsiębiorczości i marzy o własnej stadninie.
Drugi mężczyzna to Rylan Montgomery, daleki krewny rodziny, który przybywa do stanów Zjednoczonych na praktyki seminaryjne. To oni pomieszają plany małżeńskie pana Jamesa O`Leary.
Czy bohaterom powieści uda się zrealizować swoje marzenia?

Irlandzkie łąki to powieść, którą czyta się bardzo szybko. Jest lekka i bardzo przewidywalna. Bohaterzy powieści zostali fajnie opisani. Od razu można pokochać Bree za jej dobroć i skromność. Widać, że dla ukochanego człowieka jest gotowa poświęcić wszystko. Jest też bardzo wytrwała w dążeniu do celu. Colleen początkowo wzbudza antypatię. Taka mała kombinatorka, zazdrosna o siostrę, chce wszystko mieć dla siebie. Jednak gdy poznamy ją bliżej okazuje się wspaniałą kobietą. Ich ojciec też ma niezły charakterek. Dyryguje wszystkimi i układa im życie. Nie znosi odmowy. Dopiero jedno wydarzenie w jego życiu sprawi, że zastanowi się nad sobą i wróci do Boga.

Wiara i oddanie Bogu jest w powieści wątkiem bardzo ważnym. Bohaterzy w myślach powierzają Bogu swoje tajemnice, prośby i błagają o wybaczenie. Modlą się o pozytywny przebieg wydarzeń. Widać, że potrafią się nawrócić i przebaczyć. Odkupić swoje winy. Jest tam też jeden taki moment, który jakiegoś gorliwego katolika może urazić, ale dla mnie jest to po prostu życie, które pisze różne scenariusze i nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć.

Czas spędzony na lekturze Irlandzkich Łąk sprawił mi wiele przyjemności. Pozwolił też na własne przemyślenia odnośnie wiary, miłości i przebaczenia.

Z przyjemnością sięgnę po kontynuację cyklu. Na stronie autorki widziałam, że są jeszcze dwie powieści w serii Mieć odwagę, by marzyć. Zapowiedź drugiego tomu jest już w książce. Nosić on będzie tytuł Szlachetne Serce. Ma nadzieję, że ukaże się ta część już wkrótce.
Cieszę się, że udało mi się poznać nową, ciekawą autorkę o całkiem odmiennym stylu pisania. Polecam serdecznie jej powieść.

„Zwierzęta kochają za to, kim się naprawdę jest, nie za bogactwo albo kręgi towarzyskie, w których się bywa” s. 89

Susan Anne Mason jest kanadyjską pisarką specjalizującą się jak to sama opisuje w „romansach okraszonych wiarą”. Lubiła pisać od zawsze. Swoją pierwszą powieść napisała jako nastolatka. W swoich powieściach lubi szczególnie poruszać temat przebaczenia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„… myślisz, że świat jest, jaki jest, ale nagle się budzisz i przekonujesz, że myliłeś się we wszystkim.”


Philipp Meyer to amerykański pisarz, autor powieść „Rust” i „Syn”. Dorastał w robotniczej dzielnicy Baltimore. W wieku dwudziestu lat postanowił zostać pisarzem. Pobierał nauki na różnych uczelniach w Baltimore, a potem na Cornell University. Pracował też w różnych zawodach. Naprawiał rowery, szwajcarskim banku inwestycyjnym, pracownik budowlany i sanitariusz. Swoją pierwszą powieść „Rust” wydał w 2009 roku.

Ponieważ bardzo lubię czytać sagi postanowiłam sięgnąć po powieść Philippa Meyer pt. „Syn”. Jest to epicka opowieść o amerykańskim Zachodzie. Opowiada o losach teksańskiej rodziny McCulloughów. Poznajemy ich życie przez blisko 150 lat. Zaczynając od czasów XIX wiecznych najazdów Komanczów, aż po XX-wieczny boom naftowy.

Dzieje rodu opowiadane są przez trzech jego członków: Eli (późniejszy pułkownik), syna Petera i przedstawicielkę czwartego pokolenia Jeanne Anne.
Narratorzy powieści zmieniają się w każdym rozdziale. Na przemian opowiadając losy swojej rodziny. To ich oczy widzą ludobójstwo rdzennych mieszkańców Teksasu. Walki pomiędzy Komanczami, Jankesami i Meksykanami. Zobaczymy jak na cierpieniu innych budowano ówczesne fortuny.

Książkę czytało mi się początkowo dość ciężko. Gdyby nie ściąga w postaci drzewa genealogicznego, pewnie długo dochodziłabym kto jest kim w tej powieści. Do tego krwawe opisy rzezi na Indianach i mieszkańcach Teksasu wywoływały fale mdłości.

To przeskakiwanie w latach i tak różny sposób opowiadania historii, bardzo mnie drażnił. Gdybym jeszcze raz sięgała po „Syna” to pewnie czytałabym go według narratorów. Najbardziej podobała mi się opowieść Eliego. Mimo, że najbardziej brutalna ze wszystkich, sprawiało to jednak, że nie była nudna. Ciągle coś się działo, dużo interesujących informacji na temat życia Komanczów. Pozostali narratorzy mnie nie zachwycili już tak bardzo. Peter syn o dużych wyrzutach sumienia, jakiś taki nieporadny i powiedziałabym, że nawet żałosny. Opowieść swoją snuje bardzo powoli, ciągle się nad czymś użalając, sprawia to dużą monotonię. Silną kobietą jest Jeanne Anne. Jako starsza kobieta, u progu swojego życia wspomina swoją młodość, dążenie do celu i budowanie rodzinnego imperium. Bohaterka pokazuje tutaj swoją bezwzględność, brak uczuć i ciągłe poszukiwanie miłości. Jakoś żaden z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii. Za żadnym nie tęskniłam po skończonej lekturze.

Autorowi udało się odtworzyć klimat dawnej Ameryki, to jak ją kolonizowano, budowano naftowe imperia. Potrafił on zagrać na zmysłach czytelnika. Opisy scen intymnych były czasami dość mocne.

Mimo dość sporej ilości stron, książkę czyta się dość szybko. Jest to dobra książka przygodowa. Na pewno spodoba się ona miłośnikom książek Karola Maya. Odpowie Wam na pytanie do jakich okrucieństw możemy się posunąć by mieć konkretny zysk.

Ja pewnie ponownie jej nie przeczytam. Miano arcydzieła literatury wg mnie do tej powieści nie pasuje, ale każdy kogo opis zainteresuje powinien „Syna” przeczytać.

„… myślisz, że świat jest, jaki jest, ale nagle się budzisz i przekonujesz, że myliłeś się we wszystkim.”


Philipp Meyer to amerykański pisarz, autor powieść „Rust” i „Syn”. Dorastał w robotniczej dzielnicy Baltimore. W wieku dwudziestu lat postanowił zostać pisarzem. Pobierał nauki na różnych uczelniach w Baltimore, a potem na Cornell University. Pracował też w różnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zwykle jest tak […], że mało kto zdaje sobie sprawę, iż sami nie tworzymy swojego życia, tylko robią to ludzie, którzy stają na naszej drodze.”

Moje drugie spotkanie z książkami autorki zaczęłam od „Złoty sen”. Jest to opowieść o kobietach, które bardzo się od siebie różnią. Są w innym wieku, mają inne spojrzenie na otaczający je świat, lecz łączy je przyjaźń i willa Madame Lili, gdzie spędzały wspólnie wakacje. Spotykają się tam po wielu latach. Jako mała dziewczynka Ada przyjeżdżała do Willi Madam Lili w każde wakacje, to właśnie podczas tego wypoczynku poznała Kalinę. Dziewczyny bardzo się zaprzyjaźniły. Po wielu latach, gdy życie Ady nie układa się tak jak by ona tego chciała, kobieta postanawia wrócić do miejsca, gdzie naprawdę była szczęśliwa. Chce odpocząć i przemyśleć swoje życie. Podjąć jakieś decyzje. Na miejscu jednak okazuje się, że musi pomóc swojej dawnej przyjaciółce, wiekowej właścicielce wili i jej pomocy kuchennej Józefie.
Życie każdej kobiety okrywają jakieś tajemnice. Lilii 65-lat temu przyrzekła sobie, że nigdy więcej nie odezwie się do swojej przyjaciółki i słowa dotrzymuje. Po tak długim czasie postanawia jednak swoje przemyślenia nagrać na taśmy magnetofonowe. Wyjaśnia Arlecie powód swojego milczenia i wyjawia, że przez te wszystkie lata jednak się o nią troszczyła. Czy po tylu latach kobiety będą jeszcze potrafiły ze sobą rozmawiać? Józefa, która włożyła tyle wysiłku i poświęcenia w wychowanie dzieci, teraz czuje się bardzo samotna. Czy uda się jej jeszcze odnaleźć jakąś pasję w życiu? Kalina kiedyś świetnie zapowiadająca się artystka upada na same dno. Czy Adzie uda się wyciągnąć kobietę z trudnej sytuacji?
W powieści pojawia się jeszcze jedna postać, jakby scalająca powieść w całość – Wiktor.
Powiem szczerze, że powieść mnie, aż tak bardzo mnie nie urzekła. Mroczna stara willa, pokryta wiekowym kurzem i pajęczynami, i takie samo życie kobiet – smutne, samotne, niespełnione. Momentami trudno mi było skupić się na lekturze. Autorka pokazuje nam, że nie zawsze to co sobie zaplanujemy w życiu, uda się nam zrealizować. Nie zawsze obrana przez nas droga jest słuszna. Czasami pozostaje nam tylko smutek i żal.
Nie jest to łatwa powieść. Ma wiele wątków i wiele historii. Możemy przeczytać historie dziejące się w różnych latach, cofamy się, aż do czasów Powstania Warszawskiego.
Powieść zmusza nas do przemyśleń, wzbudza emocje, ale dla niektórych może okazać się trudna w odbiorze.
Ja na pewno wrócę do książek tej autorki, mają one jakiś specyficzny klimat.

„Zwykle jest tak […], że mało kto zdaje sobie sprawę, iż sami nie tworzymy swojego życia, tylko robią to ludzie, którzy stają na naszej drodze.”

Moje drugie spotkanie z książkami autorki zaczęłam od „Złoty sen”. Jest to opowieść o kobietach, które bardzo się od siebie różnią. Są w innym wieku, mają inne spojrzenie na otaczający je świat, lecz łączy je przyjaźń i willa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Kiedy myślę o tobie, moje serce bije szybciej. I tylko to się dla mnie liczy.”
Do moich rąk trafiła kolejna powieść Guillaume Musso. Tym razem jest to książka pt. „Uratuj mnie”.
Jak na razie to najlepsza powieść tego autora jaką czytałam, ale ponieważ wiele jeszcze książek przede mną, to na pewno jeszcze zmienię zdanie.
Tym razem autor opowiada nam historię dwojga ludzi, których los połączył w bardzo nietypowy sposób. Juiletta ma 28 lat. Od trzech lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, jednak jej marzenia dotyczącego tego kraju nie spełniły się i postanawia wrócić do rodzimej Francji. Przyjechała tu bo chciała zostać aktorką, ale nie udało jej się. Pracuje w kawiarni serwując cappuccino. To jej ostatni weekend w Nowym Jorku i wtedy o mały włos nie zostaje potrącona na przejściu dla pieszych. Kierowcą auta okazuje się ponad 30 letni lekarz Sam. Od roku jest on wdowcem. Jego żona popełniła samobójstwo, a on nie może sobie wybaczyć, że jako lekarz nie potrafił zauważyć symptomów zbliżającego się nieszczęścia. W ramach przeprosin Sam zaprasza Juilettę na kawę. Ich znajomość rozpoczyna się od kłamstwa. Kobieta ukrywa swój prawdziwy zawód, a mężczyzna, że jest stanu wolnego. Oboje jednak czują, że między nimi coś zaiskrzyło, że to właśnie oni są dla siebie przeznaczeni. Spędzają ze sobą cudowne chwile, a gdy w niedzielę bohaterka wsiada do samolotu by wrócić do Francji ich życie całkowicie się zmienia.
Sam nie może sobie wybaczyć, że nie zatrzymał kobiety, która pozwoliłaby mu zapomnieć o dawnej miłości. Gdy widzi w wiadomościach, że samolot Juliette rozbija się zaraz po starcie, jest totalnie załamany. Wie, że stracił swoją ostatnią szansę na miłość. Ale czy tak jest do końca? Czy Julietta faktycznie była na liście pasażerów feralnego lotu?
Kolejna powieść autora, która wciąga od samego początku. Znajdziemy w niej wątki sensacyjne, tajemnice z przeszłości, miłość i magię. Początkowo książkę czyta się jak zwykły romans, jednak nagle pojawiają się wątki sensacyjne, światek handlarzy narkotykami, dilerów i terrorystów. Tajemnicza postać z zaświatów – policjantka o imieniu Grace, która łączy te wszystkie wydarzenia w jedną całość.
Zakończenie jak zwykle zaskakujące, choć tym razem trochę się takiego spodziewałam.
Książkę czytało mi się bardzo szybko, nie tylko ze względu na fajną czcionkę, ale i ciekawiło mnie co się wydarzy później. Wiem, że ze względu na wysłanniczkę z zaświatów, która ma do wykonania pewną misję, powieść przez wielu czytelników jest krytykowana, ale mi się ona podobała. Była po prostu inna, zaskakująca, nieco fantastyczna. Fajna na odstresowanie się po ciężkim tygodniu. Podobały mi się też ujmujące cytaty na początku każdego rozdziału. Kolejne ciekawe sentencje do zapisania na przyszłość.
Kolejne spotkanie z powieściami Musso uważam za udane. Wiem, że to nie ostatnia książka tego autora w tym roku. Czekam aż kolejna trafi do moich rąk.
Polecam wszystkim lubiącym tego typu literaturę.

„Kiedy myślę o tobie, moje serce bije szybciej. I tylko to się dla mnie liczy.”
Do moich rąk trafiła kolejna powieść Guillaume Musso. Tym razem jest to książka pt. „Uratuj mnie”.
Jak na razie to najlepsza powieść tego autora jaką czytałam, ale ponieważ wiele jeszcze książek przede mną, to na pewno jeszcze zmienię zdanie.
Tym razem autor opowiada nam historię dwojga ludzi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Czasem konieczne jest przewrócenie strony, żeby na następnej mógł powstać jakiś nowy wpis.”

Kolejna powieść Guillaume Musso, którą przeczytałam w tym miesiącu to „Wrócę po Ciebie”.
Bohaterem książki jest znany psychoterapeuta Ethan Whitaker. Jest człowiekiem który osiągnął w życiu wszystko. Jest bogaty, sławny i chętnie zapraszany do programów telewizyjnych. Do jego gabinetu ustawiają się długie kolejki, gdyż wszyscy są przekonani, że będzie on potrafił rozwiązać ich problemy. Swój sukces zawdzięcza uporowi w dążeniu do realizacji swoich marzeń. Piętnaście lat temu w dniu swoich urodzin, postanowił nagle zniknąć. Zostawił za sobą całe swoje życie, narzeczoną i przyjaciela, którzy bardzo martwili się o to co z nim się stało. Jednak jego teraźniejsze życie jest tylko na pokaz. Wspaniały gabinet, olbrzymi jacht, najlepsze auta i motory to tylko przykrywka. W rzeczywistości Ethan jest bardzo nieszczęśliwy i niespełniony. Parę lat temu odrzucił miłość jedynej osoby, którą naprawdę kochał. Czuje się samotny i coraz bardziej uzależnia się od leków i alkoholu. Wszystko po to by zapomnieć. Jednak jeden dzień daje mu czas na przemyślenia. Los daje mu szansę na naprawę swoich błędów. 31 października 2007 roku Ethan będzie miał okazję przeżyć aż trzykrotnie. Czy wykorzysta swoją szansę?
Tym razem autor pozwala nam się zmierzyć z przeznaczeniem. Wiedząc co wydarzy się w danym dniu, musimy postarać się by zapobiec nieszczęściu i zmienić los wielu osób. W książce znajdziecie wiele niewyjaśnionych spraw i tajemnic, na których rozwiązanie będziecie musieli długo czekać.
Powieść przepełniona jest emocjami, a zakończenie jak zwykle u tego autora całkiem inne od przewidywanego. Autor bardzo mnie tym razem zaskoczył.
Książkę czyta się dobrze. Może trochę początkowo nie będzie aż tak wciągająca, ale potem już trudno się od niej oderwać. Do tego znajdziecie w tej powieści wiele życiowych sentencji, które warto sobie gdzieś zapisać, by zostały z nami na dłużej.
Bardzo podoba mi się styl pisania Musso, dlatego na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z książkami tego autora.

„Czasem konieczne jest przewrócenie strony, żeby na następnej mógł powstać jakiś nowy wpis.”

Kolejna powieść Guillaume Musso, którą przeczytałam w tym miesiącu to „Wrócę po Ciebie”.
Bohaterem książki jest znany psychoterapeuta Ethan Whitaker. Jest człowiekiem który osiągnął w życiu wszystko. Jest bogaty, sławny i chętnie zapraszany do programów telewizyjnych. Do jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"To nie miłość przeszkadza w życiu, ale jej niepewność"

"Ta chwila" to najnowsza powieść Guillaume Musso. Akcja powieści toczy się głównie w Nowym Jorku. Pewnego dnia 25-letni Arthur Costello otrzymuje w spadku po swoim ojcu Latarnię Morską. Nie jest to zwyczajny obiekt, ponieważ kryje w sobie niebezpieczną tajemnicę. Gdy Arthur podpisuje przyjęcie spadku, ojciec prosi go by za żadne skarby nie odmurowywał drzwi znajdujących się w piwnicy latarni. Jednak młody lekarz pogotowia ratunkowego nie słucha przestrogi i jeszcze tego samego dnia otwiera tajemnicze miejsce. Nawet nie przypuszcza ile musi teraz poświęcić przez swoją pochopną decyzję.
Drugą ważną postacią jest Lisa. Młoda dziewczyna pragnie być aktorką. Gdy na jej drodze staje niespodziewanie Arthur jej życie zmienia się nie do poznania. Od razu łączy ich prawdziwe uczucie, jednak nie jest im dane być razem, gdyż na przeszkodzie do ich wspólnego szczęścia staje klątwa latarni morskiej.
Tak pokrótce przedstawia się historia opisana w książce. Jednak autor nie byłby sobą gdyby nie zaskoczył swojego czytelnika.
Najnowsza powieść Guillaume Musso trzyma czytelnika w napięciu do ostatnich stron, a samo zakończenie jest takie, że nigdy bym się takiego nie spodziewała. Autor stopniowo dawkuje nam informacje na temat latarni. Kluczową rolę odgrywa w opowieści również dziadek Arthura, który zniknął w tajemniczy sposób kilka lat wcześniej. Książkę przepełnia tajemnica, „nieszczęśliwa” miłość i niebezpieczne sytuacje w których znajdzie się Arthur.
Dla jednych będzie to wspaniała lektura, dla innych „podróż w czasie”, może być już jakimś powielanym schematem. Mi osobiście powieść się podobała, choć przyznam, że pod koniec trochę mnie już męczyła. Gdyby nie to zaskakujące zaskoczenie, pewnie oceniłabym ją znacznie niżej.
Książka wzbudziła we mnie pewne emocje, a te ciągłe wędrówki w czasie pozwoliły na chwilę refleksji nad mijającym czasem. Podobały mi się osobowości bohaterów, trochę się z nimi związałam i próbowałam zastanowić nad tym jak ja bym się zachowała w podobnej sytuacji.
Musso wciągnął mnie w swoją fantastyczną historię. Były momenty, że trudno było mi się oderwać od lektury. Mimo różnych opinii o tej książce, myślę że warto po nią sięgnąć. Każdy ma prawo do swojego zdania i warto je skonfrontować ze swoim. Polecam

"To nie miłość przeszkadza w życiu, ale jej niepewność"

"Ta chwila" to najnowsza powieść Guillaume Musso. Akcja powieści toczy się głównie w Nowym Jorku. Pewnego dnia 25-letni Arthur Costello otrzymuje w spadku po swoim ojcu Latarnię Morską. Nie jest to zwyczajny obiekt, ponieważ kryje w sobie niebezpieczną tajemnicę. Gdy Arthur podpisuje przyjęcie spadku, ojciec prosi go...

więcej Pokaż mimo to