-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-10
2024-04-26
Z tymi bajkami się spajam. Od dziecka zachwycają mnie rysunki, jakie są na niektórych stronach - niebywałe i wywołujące eksplozję ciepła w sercu i jednoczesny uśmiech na twarzy. Samo ich oglądanie wywołuje emocje, nie inaczej jest z samymi bajkami. A publikacja zawiera bajki z ziem słowiańskich czasem o prostych historiach i takich, można by powiedzieć - nierealnych, ale i one mają swoje piękno. Każda pokazuje zwycięstwo dobra nad złem, szczerości nad kłamstwem, czy uczciwości nad kradzieżą. Nawet lisek potrafi błyszczeć przykładem, a myszy okazują się być najlepszymi przyjaciółkami. Są i tajemniczy książęta i wesołe staruszki, są małe księżniczki o zlotych włosach splecionych w długie warkocze. Są dzieci o dużych, szczerych oczach i tajemnicze zwierzaki, które mówią ludzkim głosem... Koło nich rosną drzewa o magicznej mocy...Wszystko ze sobą żyje, oszałamia kolorami i jakimiś czarami, które działają na ciebie - na ciebie najbardziej. Na ciebie i twój świat, twoją codzienność i na bycie TERAZ.
Tu jest wszystko, a to wszystko skleja magia. I ta magia właśnie wyrywa z codzienności. Zanurzasz się w bajkowym świecie, który sprawia, że odpoczywasz i znikasz z tej szarej ziemi. Zachwycasz się, jak dziecko i świat nabiera kolorów i wszystko ma sens i wartość. I czytaj - podpowiadam - czytaj dla siebie, dla innych, lecz i kogoś, kto się w nich zasłucha. Obudź wyobraźnię i swoją i innych. To nic nie kosztuje, a jak bardzo jest pomocne, to już sam zobaczysz. Czytanie ŚPIEWAJĄCEJ LIPKI sprawia, że odczuwasz lekkość. Jesteś w swoim kolorowym uniwersum, uśmiechasz się i gdy kończysz czytać, wracasz do początku i przygoda bajkowa trwa w nieskończoność.
wspaniała jest każda bajka. Nie mam swojej jednej, ulubionej. Czytam je czasem nawet wybiórczo - na jakiej stronie otworzę, tam wsadzam nos i odpływam w ten kolory - i dobry - świat. Bo bajki są dla wszystkich i na wszystkich działają. I to w nich kocham. To piekno rozpięte jak najpiękniejszy wachlarz świata literackiego. To radość. Bajki z każdym rokiem nabierają coraz większej wartości i szacunku.
Z tymi bajkami się spajam. Od dziecka zachwycają mnie rysunki, jakie są na niektórych stronach - niebywałe i wywołujące eksplozję ciepła w sercu i jednoczesny uśmiech na twarzy. Samo ich oglądanie wywołuje emocje, nie inaczej jest z samymi bajkami. A publikacja zawiera bajki z ziem słowiańskich czasem o prostych historiach i takich, można by powiedzieć - nierealnych, ale i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-13
Takich książek nie ma wiele, a szkoda. To klasyka, bezsprzecznie zasłużona, wspaniała i uniwersalna i nigdy się nie starzeje. Można wręcz powiedzieć, że wraz z upływem lat zyskuje na wartości. Na każdej stronie odkrywasz walory teksów. I za każdym razem się śmiejesz, za każdym razem podziwiasz bystre oko autora i jego artyzm. Ba, polot i słowotwórstwo.
Siedzisz przy oknie i zerkasz na „Bajki i przypowieści” Krasickiego, a przez głowę przelewają ci się myśli, jak chmury po jesiennym niebie. Raz bure, pełne deszczu i przestrogi, raz jasne, jak białe owce, które hasają na łące. Bo cóż to jest bajka? Bajką może być wszystko, dlatego bajanie do bajarza należy. On uczy i wyjaśnia, on oświetla kagankiem, ale i hamuje. On wodzi słowami za nos, byś ty, bajkowy czytelniku, sam wysupłał pointę. Tu jest o chlebie, o rybach, o słoniach i mrówkach – o zwierzętach wszelakich z wszystkich gatunków. Tu jest o żołnierzu, o głodnym, schorowanym, jest nawet o filozofie – o ludziach wszelkich. Krasicki przyciąga i tematem, i żartem i ujęciem. Bajki przypominają wielką, pełną po same burty, Arkę Bajek Przymierza, na której to Noe-Ignacy sprawuje baczenie.
Czytanie „Bajek i przypowieści” przechodzi i ciałem i umysłem i ciałem w inny wymiar. Wymyka ci się poczucie realizmu, bo oto nagle jesteś na bagnach z krzywą czaplą, albo szukasz zdrowia u doktora, czy stoisz koło konia, który wrócił z orki i cieszy się z tego, że nie nosi na grzbiecie ludzi. I mogłoby się wydawać, że tej kilkuwersowe bajki są banalne, ale podczas czytania uzmysławiasz sobie, że posiadają w sobie niedocenioną głębię. Zachwycasz się nimi, wzruszasz, czujesz w sobie i dziecko i dorosłego. Dokonuje się w tobie ciągła transformacja, a horyzont myślenia coraz bardziej się poszerza, coraz bardziej mieni się kolorami znaczeń, które wypływają z morałów. Czas traci na znaczeniu, gdy wsadzasz nos w „Bajki...” Krasickiego.
To coś na miarę zjawiskowej książki, ponadczasowej perełki literackiej.
Muszę jeszcze zatrzymać się na wspaniałym tłumaczeniu Andrzeja Malkiewicza. To, co ów mędrzec ujął w słowach stawia go na równi z piórem autora. To dwujęzyczne wyrafinowane bajki, które się pochłania. Są, jak melodia rozpościerająca się nad najpiękniejszą bajkową krainą. I choć zmienił się nieco język, a niektóre słowa z bajek wymagają wyjaśnień, to nadal bawią. I to przednio. Mają w sobie nieodparte piękno i magnetyzm. Zachwycają.
Andrzej Malkiewicz u boku Ignacego Krasickiego unieśli się ponad poziomy literackie. Stworzyli w duecie czarodziejski zbiór „Bajek i przypowieści”, perełkę wydawniczą, która wymaga wyróżnienia na podium. Ona sama pcha się do rąk. Przyciąga.
Niebywały zbiór utworów Krasickiego odbiera poczucie realizmu, a samo czytanie staje się ucztą. Staje się rozkoszą, wręcz luksusem. O dowolnej porze możesz się w tych „Bajkach...” zanurzyć. Czytać po wielokroć, bez końca...
Doktor i zdrowie
Rzecz ciekawą, lecz trudną do wierzenia powiem:
Jednego razu doktor potkał się ze zdrowiem;
On do miasta, a zdrowie z miasta wychodziło.
Przeląkł się, gdy go postrzegł, lecz że blisko było,
Spytał go: «Dlaczegóż to tak spieszno uchodzisz?
Gdzie idziesz?» Zdrowie rzekło: «Tam, gdzie ty nie chodzisz».
Takich książek nie ma wiele, a szkoda. To klasyka, bezsprzecznie zasłużona, wspaniała i uniwersalna i nigdy się nie starzeje. Można wręcz powiedzieć, że wraz z upływem lat zyskuje na wartości. Na każdej stronie odkrywasz walory teksów. I za każdym razem się śmiejesz, za każdym razem podziwiasz bystre oko autora i jego artyzm. Ba, polot i słowotwórstwo.
Siedzisz przy oknie...
Mamusiu, jak wielki jest świat? do okna? do krzaczków? do ogrodzenia? a może jeszcze dalej...?
Mamusiu, jak wielki jest, powiedz...
Mały kotek zaczyna z ciekawością dopytywać kochanej mamy o szczegóły tego świata, bo jego póki co kręci się nie tyle wokół własnego - i mamusi - ogonka, ile zamyka się do powierzchni tego domu, w którym się urodził, i w którym dorasta. Jego świat ograniczają szyby w oknach, jednak widok zza owych szyb przyciąga i magnetyzuje. Kolory zza szyby coraz bardziej ciekawią. I słonko i księżyc, i dzień i noc... I to wszystko się zmienia i jest tyle kolorów i dźwięków i to wszystko coraz bardziej koteczka frapuje. Zaczyna zadawać pytania o świat.
Mamusiu, a jak jest wysoki? A jak głeboki? A czy można przebić głową na drugą stronę ziemi i zobaczyć co tam się dzieje? A gdzie słonko śpi...?
A ile trzeba by było mamusiu iść, żeby ten świat cały obejść?
Mały Koteczek, jak to dobre, kochane dziecko - dorasta i zaczyna być ciekawe. Dorasta i zaczyna pytać, a że to prawa wieku, to mamusia zachowując cierpliwość, odpowiada. Nie zna wszystkich odpowiedzi, ale na poznanie prawdy mały Kotek będzie miał czas, gdy dorośnie, póki co obrazuje mu świat i gwiazdy i wszystko co ich otacza, wedle swojego, matczynego oka. Próbuje ciekawskie dziecko zadowolić i dać mu jako taki obraz wszechświata, tak, by pojął swoim dziecięcym rozumkiem. A on się czuje dumny, że oto może doświadczyć takiej wiedzy, a przy okazji zaspokoić i siebie.
Bo jak wielki jest świat? Stąd dotąd, czy stąd aż tam hen hen?
A ziemia się kręci? I ja się też kręcę, choć stoję?
Miau, jakie to wszystko ciekawe i jakie ogromnie. Tak ogromne, że można tego objąć, ani obejść...
Piękna bajeczka o kotku i jego mamusi, ale to też bajka o dorastającym dziecku, które zaczyna tuptać koło nogi mamy, zaczyna zadawać pytania i coraz bardziej chce wiedzieć wszystko i jeszcze więcej i więcej. To bajka dla dzieciaczków, która na swój sposób zachwyca (szczególnie rysunkami Emilii Dziubak) i raduje. Bo nawet dorosły czytając ją będzie czuł w sobie ciepło rozlewające się po sercu. Ta bajeczka w jakiś magiczny sposób przyciąga każdego.
Mamusiu, powiedz, jak wielki jest świat?
Miau, miau...
#agaKUSIczyta
Mamusiu, jak wielki jest świat? do okna? do krzaczków? do ogrodzenia? a może jeszcze dalej...?
Mamusiu, jak wielki jest, powiedz...
Mały kotek zaczyna z ciekawością dopytywać kochanej mamy o szczegóły tego świata, bo jego póki co kręci się nie tyle wokół własnego - i mamusi - ogonka, ile zamyka się do powierzchni tego domu, w którym się urodził, i w którym dorasta. Jego...
2024-02-02
Asteriks i Obeliks sami się reklamują;)
uwielbiam, bardzooooo
Asteriks i Obeliks sami się reklamują;)
uwielbiam, bardzooooo
2024-01-29
co tu dużo mówić...
co tu dużo pisać...
WSPANIAŁE - i przygody i rysunki i Muminki same w sobie
PEREŁECZKA MUMINKOWA, którą można czytać i czytać i uśmiechać się i przytulać i nigdy nie mieć dość
co tu dużo mówić...
co tu dużo pisać...
WSPANIAŁE - i przygody i rysunki i Muminki same w sobie
PEREŁECZKA MUMINKOWA, którą można czytać i czytać i uśmiechać się i przytulać i nigdy nie mieć dość
Muminki - białe trolle, które (gdy mamusia Muminka zerka z okna z piętra wyglądają z góry jak białe gruszki o większych pupkach) albo się kocha, albo nie. Nie ma nikogo, kto pokładałby swoje podejście do nich gdzieś pomiędzy.
A Muminki sprawiają cuda. Od lat. Najpierw ratowały samą Tove Janson (autorkę) od odgłosów i strachu podczas II wojny światowej - uciekała do świata fantazji pisząc bajki o Muminkach), teraz Muminki czarują sobą i pomagają wszystkim - i dzieciom i dorosłym.
dlaczego?
Bo ich przygody i perypetie zachwycają, a dodatkowo - co stanowi KOLOSALNY POZYTYWNY ATUT - czarują własnym podejściem do życia i codzienności. w dolinie Muminków można być dziwnym, można się chować między stoikami dżemu i straszyć nocą, można spać w koszyku z robótkami ręcznymi, można czekać na wiosnę i przespać całąąąą zimę. Można nawet mieszkać na dachu, gdy dom zalało, ba, nawet popływać po oceanie i trafić na teatr na wodzie;)
w tym tomie Przygód Muminków mamy same niespotykane perypetie. do Doliny przybywa z mamą (z Mimblą i całą rzeszą rodzeństwa) mała Mi, która wbrew Małej (w imieniu) robi Wielkie zamieszanie - zawsze. Muminki trafiają do teatru i grają sztukę napisaną przez Tatusia, którą oglądają świecące Hatifnaty, do wioski wraca Włóczykij - wiosenne roztopy same w sobie sprawiają, że Muminek już na niego czeka. A niedobry stróż parku - pan Paszczak - zamyka park i wszystkiego zabrania (w nim). I jak tu przejść obojętnie obok takiej książki - pytam. Jak po nią nie sięgnąć, nie zanurzyć się w niej i nie zapatrzeć w urocze rysunki? Ona kusi, dosłownie - już samą szatą graficzną, a wnętrze? powala w aureoli radosnej euforii
ta ksiązka ma też swoje drugie dno - uczy szacunku, przyjaźni, pokazuje jakie znaczenie ma rodzina i bycie razem, co to jest milość i bliskość i tęsknota, a nawet marzenia - że warto je mieć. życie zaskakuje i nas, ale i same Muminki, które nie znają jutra. może będzie lało? może koło domu przejdzie zimna, mrożąca krew w żyłach, Buka, może na żółwiu przypłynie Mimbla, bo akurat na jego skorupie ma swój dom, może rano mamusia zrobi racuszki, a tatuś odkręci kolejny słoik dżemu i posłodzi nim wszystkie herbaty?
Dolina Muminków zachwyca.
zawsze.
nawet, gdy czytałeś już raz - sięgasz ponownie i ponownie... i zachwycasz się za każdym razem, jak dziecko, które nagle odkrywa nowe przygody
#agaKUSIczyta
Muminki - białe trolle, które (gdy mamusia Muminka zerka z okna z piętra wyglądają z góry jak białe gruszki o większych pupkach) albo się kocha, albo nie. Nie ma nikogo, kto pokładałby swoje podejście do nich gdzieś pomiędzy.
A Muminki sprawiają cuda. Od lat. Najpierw ratowały samą Tove Janson (autorkę) od odgłosów i strachu podczas II wojny światowej - uciekała do świata...
kolejna fenomenalna część o Asteriksie (tym małym) i Obeliksie (tym większym, nie grubym, co najwyżej puszystym).
a tym razem (tak się wydaje), że główna rola w komiksie przypadnie staremu druidowi, Panoramiksowi. jakby nie patrzeć, to od niego zaczyna się cała pokręcona wyprawa i późniejsze komplikacje. oto bowiem druidzi organizują zjazd konkursowy (mógłby być i studencki, bo każdy nauki przeszedł, praktyki nabrał i co najznamienitsze - żyje do dziś). Kto okaże się zwycięzcą otrzyma złoty menhir. Asteriks i Obeliks jednak czują nosem obawy o starego Panoramiksa i odprowadzają go do linii lasu, potem wstęp wzbronionym (oczywiście - nieupoważnionym).
druidzi czarują (dosłownie i w przenośni), zachwycają się swoimi czarami, no ale najlepszym okazuje się Panoramiks, którego wywar bezsprzecznie i jednogłośnie okazał się najlepszejszy z najlepszych. nawet drzewo z korzeniami (w ramach dowodu) wyrwał jeden z tetryków (geriatrycznych druidów). no, ale po przyjęciu czas wracać do domu, a ten okazuje się być nie lada wyczynem...
plum, plum, śpiewa sobie Panoramiks kierując się do wioski Gallów, ale... nagle plum, plum urywa się, a staruszek wpada w łapska przebiegłych, podstępnych Gotów. w sumie nie chodzi im o starca czarodzieja, ile o jego wywar i zwycięstwo, które im się marzy... i jarzy na horyzoncie... teraz w końcu realne i w zasięgu gara (magicznego). Już się widzą w laurach chwały...
ale, ale (teraz uwaga - emocję wasze podkręcam) oto na scenę (raczej na ściółkę leśną) wchodzą Atsriks i Obeliks
i voila, się dzieje i dzieje...
Niebo na głowy nie spada, ale wariactwa nie brakuje....
Goci Gotów, czy Goci Gallów, a może Rzymianie Gotów? na przejściu granicznym trudno się połapać kto, gdzie i dlaczego w inną stronę. Potem więzienie, czary i wywar i bitka i dziki. trudno nadążyć, a Obeliks ciągle się śmieje. No, nie lada gradka. Uderzo & Goscinny ponownie stworzyli niebywały, rewelacyjny i pierwszorzędny wręcz komiks o dwóch Gallach. rysunki (paluszki lizać) pełne detali. tekst (śmianie na sto fajerek). czytanie każde komiksu to UCZTA. to TERAPIA dla całego ciała. przez godzinę uśmiechasz się do komiksowych obrazków i zapominasz o całym świecie.
Takich DWÓCH, jak ich trzech (z pieskiem Idefiksem, który tu się gdzieś zapodział), to nie ma ani jednego.
czy coś w tym stylu...
Ale uczta na koniec jest dla wszystkich (choć może nie, muzyk i śpiewak w jednym zakneblowany i związany ma embargo na prezentowanie swego talentu...)
kolejna fenomenalna część o Asteriksie (tym małym) i Obeliksie (tym większym, nie grubym, co najwyżej puszystym).
a tym razem (tak się wydaje), że główna rola w komiksie przypadnie staremu druidowi, Panoramiksowi. jakby nie patrzeć, to od niego zaczyna się cała pokręcona wyprawa i późniejsze komplikacje. oto bowiem druidzi organizują zjazd konkursowy (mógłby być i...
Oto Kubuś o bardzo małym rozumku (i bardzo dobrze, bo większy miałby więcej myśli i ciągle szukałby problemów) spaceruje po lesie. Spaceruje i tym samym uczy się być TU I TERAZ - cieszy się widokiem, zapachem, dźwiękiem najdrobniejszym...
Wszystko go cieszy, bo nie ucieka myślami w żadnym kierunku, a skupia się na teraźniejszości.
Piękna książka, ale coś mnie w niej razi. Kubuś rymuje nie tak, jak powinien. On zawsze miał Mruczado, rymowane wierszyki i nie trudził się nad układaniem naciąganych wierszoklepaczy. A po drugie oryginalne teksty są tu przinaczane i podpinane pod temat bycia.
no i po trzecie - co trzy rozdziały wszystko się powtarza.
Oto Kubuś o bardzo małym rozumku (i bardzo dobrze, bo większy miałby więcej myśli i ciągle szukałby problemów) spaceruje po lesie. Spaceruje i tym samym uczy się być TU I TERAZ - cieszy się widokiem, zapachem, dźwiękiem najdrobniejszym...
Wszystko go cieszy, bo nie ucieka myślami w żadnym kierunku, a skupia się na teraźniejszości.
Piękna książka, ale coś mnie w niej razi....
2023-12-20
uwielbiam tych panów, Gallów, wspaniałych druhów
Tu Obeliks zakochuje się w pięknej blond Falbali - nie ma się co dziwić. Gibka, ładna, młoda... Obeliks zobaczył i ogłupiał i spąsowiał i wpadł w onieśmielenie jakieś dziwne. To co robi Asteriks? A umawia go z Flbalą, co wychodzi przez całkowity przypadek i już. Ale, ale... Randka nie jest do końca randką. To szok dla Obeliksa, bo zamiast spojrzeń w oczy, dowiaduje się z listu przesłanego do Falbali, że jej narzeczony został siłą zwerbowany do legionów rzymskich. łzy się leją, serce pulchnego (nie grubego) galla pęka na milion kawałków, ale nie zostawia Falbali w płaczu. Rusza na ratunek młodzieńca. Notabene, swego rywala.
I to, co się dzieje podczas tych łowów, to już śmiech goniący śmiech. Rechot i ubaw i wspaniały czas, który mógłby się nie kończyć. Aż chciałoby się powiedzieć, komiksie trwaj i trwaj...
uwielbiam tych panów, Gallów, wspaniałych druhów
Tu Obeliks zakochuje się w pięknej blond Falbali - nie ma się co dziwić. Gibka, ładna, młoda... Obeliks zobaczył i ogłupiał i spąsowiał i wpadł w onieśmielenie jakieś dziwne. To co robi Asteriks? A umawia go z Flbalą, co wychodzi przez całkowity przypadek i już. Ale, ale... Randka nie jest do końca randką. To szok dla...
Małgosia dorasta, nabiera rozwagi i mądrości, zmienia się jako dziecko i jako dziewczynka. Jednak jest coś, co niezmienne - sny. Te są i sprawiają, że świat Małgosi przenika nie. Nigdy nie wiadomo, że to jawa, czy nie i co jest prawdą, a co jedynie senną historią przyprawiającą o drżenie serca. Małgosia sama nie rozróżnia, to jak ty masz to robić? Ano, najlepiej się domyślać. Bo jest albo nauczycielka, albo Romek, którego nie lubisz, a który nagle staje się dla ciebie miły i jakiś taki, sympatyczny. czasem nawet całą rodziną jedziecie nad morze, albo nie dzieje się nic. Tak z pozoru nic, bo w świecie Małgosi ciągle się coś dzieje. Na tym polega jej urok.
Sny nie są nigdy do końca snami, a przeżycia jakoś dziwnie zostawiają ślady. I nie ma znaczenia, gdzie jest Małgonia. Ty masz tu znaczenie. Czytasz i zachwycasz się. Czytasz i czujesz, jak budzi się w tobie zapomniane we wnętrzu dziecko, które zachwycało się życiem i które lubiło i spać i leniuchować. Odkrywasz piękno marzeń i tej dziecięcej swobody. Czytasz "SNY MAŁGOSI" i czujesz się lekka. Dosłownie. Bo historie, jakie RAFAŁ CZERWONKA zamieścił w tym zbiorku są lekarstwem dla ciebie. Pomagają rozproszyć trudne myśli, zabierają cię w świat piękna, dobra i zabawy. I choć czasem drżysz ze zgrozy, to jakoś... nie boisz się.
SNY MAŁGOSI aż proszą się o głośne czytanie. O modulację głosów, o zabawę i domagają się SŁUCHACZY., Koniecznie. Bez ograniczenia wiekowego. Dzieci będą słuchać z rozdziawionymi buziami, będę ciekawe perypetii Małgosi i jej rodzeństwa i będą wdzięcznie słuchać i słuchać... a potem pójdą spać. A dorośli? Dorośli lekturę SNÓW MAŁGOSI powinni mieć przepisaną na recepcie lekarskiej. I obowiązkowo dawkować ją codziennie. Na bóle kręgów, na psychiczny dołek, na bezsenność, na brak sił, na katar i nie na zmęczenie - na wszystko. I nie ma skutków ubocznych - voila.
Czego chcieć więcej....
Polecam i wcześniejsze wydanie innych snów MAŁGORZATKI. Pięknych, innych, sennych historii - o piękniejszych rysunkach aniżeli te zamieszczone w tej książeczce. .
Małgosia dorasta, nabiera rozwagi i mądrości, zmienia się jako dziecko i jako dziewczynka. Jednak jest coś, co niezmienne - sny. Te są i sprawiają, że świat Małgosi przenika nie. Nigdy nie wiadomo, że to jawa, czy nie i co jest prawdą, a co jedynie senną historią przyprawiającą o drżenie serca. Małgosia sama nie rozróżnia, to jak ty masz to robić? Ano, najlepiej się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-16
nawet u Asteriksa można spotkać oszustów i to podesłanych przez panującego Cezara. Nawet u Asteriksa mnożą się kłamstwa, intrygi i problemy - a wydawać by się mogło, że kogo, jak kogo, ale wioskę Gallów mijają one szerokim łukiem. No, cóż - nie mijają, a co gorsze, pchają się same.
tym razem Obeliks kupuje rydwan nader dziwny, bo jakiś skrzydlaty i odważnie stawia się wraz z Asteriksem na wyścig rydwanów. Ma wygrać najlepszy, a uczestników wielu, każdy chce zdobyć puchar i laur zwycięstwa. Ale, jest tu i ekipa rzymska i ona ma... wygrać. Więc trzeba tak działać, konspiracyjnie, by im pomóc... I co etap, to wygrywa Gość w Masce. Z czasem zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Odpadają koła, łamią się drewniane osie, czy inne chocki klocki. Nawet dwie Panie Lamparcice mają nie lada problem ze swoim rydwanem. i Tak do mety...
A na mecie zjawia się sam wielki Wódz Cezar i co robi?
no kuknij do komiksu... A na koniec zakosztuj pieczonego (CAŁEGO) dzika. Nie suchych placków, czy zupek zalewajek z mięsem na dnie talerza...
nawet u Asteriksa można spotkać oszustów i to podesłanych przez panującego Cezara. Nawet u Asteriksa mnożą się kłamstwa, intrygi i problemy - a wydawać by się mogło, że kogo, jak kogo, ale wioskę Gallów mijają one szerokim łukiem. No, cóż - nie mijają, a co gorsze, pchają się same.
tym razem Obeliks kupuje rydwan nader dziwny, bo jakiś skrzydlaty i odważnie stawia się wraz...
2023-12-12
kolejny komiks z Asteriksem i Obeliksem, ale i zawsze obecnym, malutkim Idefiksem, oczywiści Asparanoiksem, wodzem, którego noszą na tarczy (dwóch baranów czasem, zwłaszcza, gdy kłaniają się zamiast władcy), ale jak wódz, taka wioska...
I jest Paranoiks i Falbala, którą ukochał Oberiks i zaplanował pocałunek pod jemiołą i nic z tego nie wyszło. każdy każdego ciumał, ale nie Obeliks, który nieststy pocałował wąsatego... małegogalla Asteriksa...
w tym komiksie - jak w żadnym - widzimy i poznajemy narodziny owych naszych Gallów. małe to, a już było podobne do tatusia... Małe to, a jak zaradne... potem Obeliks wpada do kociołka z magicznym wywarem, ale to potem... potem... ciągle się mu to potem wypomina, a ona ma tego dość, to ja nie będę wspominać...
kolejny komiks z Asteriksem i Obeliksem, ale i zawsze obecnym, malutkim Idefiksem, oczywiści Asparanoiksem, wodzem, którego noszą na tarczy (dwóch baranów czasem, zwłaszcza, gdy kłaniają się zamiast władcy), ale jak wódz, taka wioska...
I jest Paranoiks i Falbala, którą ukochał Oberiks i zaplanował pocałunek pod jemiołą i nic z tego nie wyszło. każdy każdego ciumał, ale...
2023-12-04
tu jest coś rewelacyjnego - a mianowicie - podróż Asteriksa i Obeliksa na dywanie latającym. wraz z Fakirem. Ale i Idefiksem i wielce utalentowanym muzykiem Kakofoniksem.
Od tego ostatniego nie dało się uwolnić, bo, jakby nie było, to właśnie po niego przyleciał znienacka Fakir. Spadł na wioskę Gallów z racji awarii w dywanie, a że poszukiwał kogoś, kto sprowadziłby deszcz na jego ziemie, to od słowa do słowa... I okazało się, że takie CUDA czyni swym śpiewem bard (niedoceniany w wiosce) wielki artysta scen wszelakich, Kakofoniks.
I ruszają.
Lecz w tym gronie najbardziej cierpi Obeliks - bo nie ma dzików u boku, szybko robi się głodny i wiecznie wypomina mu się, że jako dziecko wpadł do garnka z magicznym wywarem i nie może teraz ani łyczka, ani kropeluni. I masz babo placek, a najlepiej dzika z rożna z jabłkiem w pysku... Dobrze, że ma przynajmniej ukochanego Idefiksa, który jest w prawdzie malutki, ale ma nos wielki i wszystko (no, prawie wszystko) potrafi. Najlepiej tropić i czekać na pieszczoty puszystego Obeliksa (nie grubego, tylko nie grubego!).
Lecz najważniejsze, że po drodze odnoszą (czasem wręcz nieświadomie) sukcesy. Piraci sami siebie zatapiają ze strachu na ich widok, Odwiedzane oberże i zajazdy serwują wyborne jadło mięsiste do szpiku kości, a jakiekolwiek fochy zostają szybko zażegnane. Jednak najlepsze jest zadziwienie Obeliksa ascezą niejedzenia Fakira, który chyba ostatnio jadł 2 tygodnie temu... Albo trzy... I to pewnie ziarno słonecznika. Nawet nie pije trunków wyskokowych. Dobrze, że nie jest do tego smutasem, bo nader poczciwy z niego facet (z ręcznikiem na głowie). A na miejscu, po trudach i wzbiciach i lądowaniach dywanowych docierają do celu i tu staje się rzecz niebywała. Niebywała i jakże zaskakująca - Kakofoniks traci głos. Tragedia z muzyką w tle, a raczej z ciszą w tle, bo jak tu śpiewać...
a czas leci
piasek przesypuje się w klepsydrze strachu... a deszcz...
Ale co i jak i dlaczego i dla kogo - ha, czytaj. toż to sama rozkosz. I śmiech. I obudzenie dziecka w sobie. mistrzostwo Uderzo i Goscinnego - paluszki (zroszone deszczem) lizać
tu jest coś rewelacyjnego - a mianowicie - podróż Asteriksa i Obeliksa na dywanie latającym. wraz z Fakirem. Ale i Idefiksem i wielce utalentowanym muzykiem Kakofoniksem.
Od tego ostatniego nie dało się uwolnić, bo, jakby nie było, to właśnie po niego przyleciał znienacka Fakir. Spadł na wioskę Gallów z racji awarii w dywanie, a że poszukiwał kogoś, kto sprowadziłby deszcz...
2023-12-04
Jeśli nie Gallowie, kto kto? No, kto podbije igrzyska i zdobędzie laury wszelakie? Oczywiście, że Asteriks (taki mały spryciarz) i i Obeliks (co to wpadł do garnka z magicznym wywarem przyrządzonym przez druida Panoramiksa, chociaż wolałby do jakiegoś ładniejszego naczynia, a nie od razu gara). W zawodach mogą uczestniczyć jedynie Rzymianie i Grecy, ale... słowa Cezara można nieco przeinaczyć i ich też... Gallów... podpiąć pod naród rzymski.
Cała wioska (mężczyzn) wyrusza na zawody. Panie zostają i - jak się okazuje - postanawiają posprzątać, bo jakoś im już pusto bez tych ich "drugich połówek".
A wyprawa trwa w najlepsze. Na pokładzie gier zespołowych nie ma, zabaw też nie, choć - zabawę sam sobie serwuje okręt piratów, który widząc Gallów na horyzoncie, sam zatapia swoją żeglugę, bo ... zna smak spotkania z Gallami.
I tak przybijają do portu. Tu najpierw zajazd ze smakowitymi pieczeniami, potem reszta. Jest i stadion i są widzowie i Rzymianie, a pośród nich najsilniejszy zawodnik, na którego Cezar liczy. Zawodnik, który jak nie wpada w depresję, to z niej szybko wyskakuje.
I zawody pif paf - ruszają z kopyta.
Co tu się nie dzieje, to jeden Panoramiks wie, albo i on nie wie, bo na bieżni szaleństwo totalne. Poza nią też. Jak to u Gallów i Rzymian bywa.
Najważniejsze jednak, że jest malutki Idefiks i dziki i nic więcej, przynajmniej Obeliksowi do szczęścia nie potrzeba.
Genialna historia. Pełna zabawnych sytuacji, ripost i gry slów. Do tego niebywała precyzja wykonania każdego rysunku. Za co uwielbiam Asteriksa
Jeśli nie Gallowie, kto kto? No, kto podbije igrzyska i zdobędzie laury wszelakie? Oczywiście, że Asteriks (taki mały spryciarz) i i Obeliks (co to wpadł do garnka z magicznym wywarem przyrządzonym przez druida Panoramiksa, chociaż wolałby do jakiegoś ładniejszego naczynia, a nie od razu gara). W zawodach mogą uczestniczyć jedynie Rzymianie i Grecy, ale... słowa Cezara...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-27
mega hiper extra komiks
nic więcej nie trzeba dodawać
mega hiper extra komiks
nic więcej nie trzeba dodawać
2023-11-27
Asteriks i syn?
dziecko znalezione na progu domu, w koszyku. chłopiec, ancymon i z humoru podobny do Obeliksa... dwóch tatusiów jednego chłopca?
a to było tak.
Bociany dzieci nie podrzucają, dzieci nie znajdziesz w kapuście, ale ... kto powiedział, że któregoś rana nie znajdziesz kochanego bobasa (acz rozryczanego i niesfornego) u progu swego zacnego domu? Asteriks otwiera drzwi, a tu leży piękne coś, żywe i co najgorzej - głodne. I zaczyna się zabawa na całego. Obeliks szuka butelki i nawet znajduje, do tego smoczek i cyk. Karmi małego. I wszystko byłoby pięknie i wspaniale i cicho, gdyby nie to, że ta butelczyna była od Panoramiksa i w środku została kropla... magicznego wywaru dającego siłę nad siły. Co jest dobre i niedobre jednocześnie.
dobre, gdy oszust Rzymianin próbuje go wykraść, a mały traktuje go, jak grzechotkę. I łubudu o podłogę. I raz, i trzy, i dziesięć...
a złe, bo nikogo nie można znaleźć do opieki. wszyscy uciekają, albo nawet nie orientują się kiedy, gdy mały roztrzaskuje drzwi i ucieka. zabawa to przednia, bo ileż to w wiosce drzwi jest - ho, ho - raczkujesz od jednego domu do drugiego i łup.
Asteriks nawet podejrzewany jest (przez grono plotkarskich mieszkanek Galli) o bycie TATĄ. Bo nie dość, że podrzutek zostaje znaleziony pod jego domem, to kim jest mama? podejrzany temat... I Obeliks go kryje. Dwóch tatusiów? No... lepiej nie wnikać... Ale to grubymi nićmi szyte. I ta jego siła niespożyta... To podejrzane okropnie...
A małego z nikim nie można zostawić... Za szybko raczkuje i za dużo ma pomysłów
i przypadkiem - ciągle Obeliks karmi go mlekiem z butelki po magicznym eliksirze. Mały to mocarz jak Schwarzeneger, Stallone (za młodu) i Obeliks razem. Menhiry podnosi jednym palcem - w przeciwieństwie do Rzymian, których na jednego menhira przypada co najmniej dwudziestu.
A największa komedia zaczyna się, gdy w wiosce pojawia się niania, podejrzana dorodna podpucha od Rzymian...
Wartownik się zakochuje w sekundę. podobnie Obeliks... Przepadł w trampkach.
Zachwycam się każdą częścią przygód tych Gallów. Od pierszej strony czytam z uśmiechem na twarzy i z rechotem w tle. Dla mnie to godzina wycięta z dnia, podczas której mnie nie ma. dla nikogo. jestem w wiosce, która nadal opiera się Rzymianom...
Fantastyczne
Asteriks i syn?
dziecko znalezione na progu domu, w koszyku. chłopiec, ancymon i z humoru podobny do Obeliksa... dwóch tatusiów jednego chłopca?
a to było tak.
Bociany dzieci nie podrzucają, dzieci nie znajdziesz w kapuście, ale ... kto powiedział, że któregoś rana nie znajdziesz kochanego bobasa (acz rozryczanego i niesfornego) u progu swego zacnego domu? Asteriks...
Nie ma to, jak mąż siostry mojej żony - powiedział Asparanoiks, wódz wioski Galów, po czym dodał siarczyste slowa niezadowolenia...
Ów bufon i znawca wszystkiego od A do Z tak nakręcił naszego wodza, że ten założył się o to, że niebawem, gdy ten wraz z małżonką przyjadą do nich, poczęstuje go najpyszniejszymi potrawami. Ba. Potrawami, które przyrządzi z liściem laurowym z wieńca Julka Cezara. Kobiety prawie zemdlały słysząc te słowa, ale panowie wprost przeciwnie. Prawie się pobili skacząc sobie do nosów.
Nie ma to, jak rodzina i miły posiłek we wspólnym gronie.
A kto ma ów liść zdobyć...? Wiadomo, że Asteriks i Oberiks, no i malutki Idefiks.
Te ich przygody i perypetie to mistrzostwo komiksu, dialogów i detali, jakie widać na każdym obrazku. Fenomenalna uczta dla każdego, tym bardziej, że czytasz i od drugiej strony zaczynasz rechotać - i tak do samego końca. A potem najchętniej wróciłbyś do początku i czytał od nowa. a za każdym razem z wypiekami na policzkach.
Genialne.
Nie ma to, jak mąż siostry mojej żony - powiedział Asparanoiks, wódz wioski Galów, po czym dodał siarczyste slowa niezadowolenia...
Ów bufon i znawca wszystkiego od A do Z tak nakręcił naszego wodza, że ten założył się o to, że niebawem, gdy ten wraz z małżonką przyjadą do nich, poczęstuje go najpyszniejszymi potrawami. Ba. Potrawami, które przyrządzi z liściem laurowym z...
2023-11-16
dla mnie bomba - smerfy znane z bajki w peerelowskiej telewizji żyją na papierze. ukochane, śmieszne i zawsze te same.
REWELACJA
dla mnie bomba - smerfy znane z bajki w peerelowskiej telewizji żyją na papierze. ukochane, śmieszne i zawsze te same.
REWELACJA
2023-11-13
Nie jest to to, co znamy z Asteriksa i Oberliksa. Chociaż niby jest, bo jest Idefiks w roli głównej, piesek Oberiksa , i jest Galla wiecznie niepodpita przez Rzymian, jest i kreska znana z Asteriksa i to wszystko razem tworzy świat znany z Asteriksa.... Ale Idefiks tworzy tu swoją grupę zwierzaków - sowa i inne zwierzaki (o różnym poziomie percepcji i intelektualizmie i różnym pojmowaniu rzeczywistości). Ta grupa przeżywa wiele zaskakujących akcji i momentów... jest i spojrzenie na wioskę Gallów i na ich wodza, któremu niebo spada na głowę i na sprzedawcę ryb i te znane nam domki itp. I jestem zachwycona tym Idefiksowym komiksem, ale... ale to nie to co Asteriks i Oberiks jeśli chodzi o treść. Brakuje mi tego wprowadzenia, dlaczego Idefiks założył grupę i co mają za cel, skąd jest kto itp.
komiks wrzuca w sam środek ... czego?
Nie jest to to, co znamy z Asteriksa i Oberliksa. Chociaż niby jest, bo jest Idefiks w roli głównej, piesek Oberiksa , i jest Galla wiecznie niepodpita przez Rzymian, jest i kreska znana z Asteriksa i to wszystko razem tworzy świat znany z Asteriksa.... Ale Idefiks tworzy tu swoją grupę zwierzaków - sowa i inne zwierzaki (o różnym poziomie percepcji i intelektualizmie i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Życie to chwila, którą można przegapić - pomyślałam po skończeniu czytania. Życie jest piękne, acz zaskakujące. Życie trzeba wyciskać jak cytrynę. Trzeba z tego życia czerpać miłość, radość, dumę i ciągle chcieć więcej, bo przecież o to w nim chodzi. I nie ma znaczenia, czy jesteś człowiekiem, czy ptakiem, czy zwierzęciem. Czerp z danego ci życia, bo jeden moment może ukrócić całe piękno. Takie jest przesłanie „Pani Drozdowej” Józefa Wilkonia. I choć to historia ptasiej rodziny, to nie jest to zwykła bajka – choć i bajką jest.
Ni to powieść ni opowieść.
Ni to baśń ni to zwykła opowiastka...
Poznajcie Pana Drozda. Oto samotny dotąd pan nagle spotyka panią. Panią zachwyconą jego śpiewem i głosem i nim samym, bo pan Drozd – co trzeba dodać na marginesie - to utalentowany śpiewak, niemalże leśny gwiazdor na wzór tenora. Gdy daje koncerty, zlatują się na nie chmary ptaków wszelkich gatunków. Jest uwielbiany, popularny i ciągle zapracowany. Coś za coś.
Gdy zostaje ojcem ptaszątka, małego Drozda, którego wraz z mamą Drozdową należycie wychowują, jego – i nie tylko jego – życie staje na głowie. Dom coraz bardziej się rozbudowuje, coraz więcej przy nim i w nim pracy. Do tego dochodzą obowiązki rodzica i – co najważniejsze – niekończące się próby i ćwiczenia. O głos trzeba dbać, a bycie artystą zmusza do stałych treningów śpiewu oraz opracowywaniu nowych repertuarów. I tu szybko – wręcz ptasim lotem – dodam, że rodzina Drozdów jest bardzo towarzyska, a jej otwór w karmniku stale otwarty – choć i tak drzwi nie ma. I zlatują się ptaki i zasiadają do stołu i ledwo się przy nim mieszczą. Pani Drozdowa ma ręce – a może skrzydła? - pełne roboty. I tak każdego dnia.
Wniosek nasuwa się sam – na wszystko czas jest – lub musi być – a co z byciem razem? Co z dawnymi uczuciami między żoną i mężem? Czy mają dla siebie czas? Pani Drozdowa ma inny charakter niż mąż. Przyjmuje gości - tak bowiem wypada – karmi ich lecz woli spokój, wyciszenie, a jedyne o czym marzy to lot z mężem. We dwoje... lecz on odpowiada - kiedyś. Tak, kiedyś, bo teraz nie. Pan Drozd nie da rady, bo tyle jest do zrobienia... Kiedyś tak, ale nie teraz... Bo dom, bo śpiew, bo występ, bo dziecko... Więc ptasia Drozdowa leci sama.
Pani Drozdowa to tak naprawdę pani Kowalska z bloku, sąsiadka, z którą spotykasz się w windzie. To kobieta, jakich wiele. Pan Drozd, jej mąż to ktoś, kogo zna całe miasto i kraj i świat. To rodzina może spod „6tki” może spod „10tki”, kulturalna i elegancka. Ale oni zawsze sami chodzą. Ona chadza gdzie indziej, jego ciężko w domu zastać, bo chodzi do pracy do filharmonii... Aż któregoś dnia ona znika. Kto ją widział ostatnio? - pytanie rozchodzi się po sąsiadach jednak nikt nie umie na nie odpowiedzieć. Była i zniknęła. Został on, sam, z dzieckiem. Został on, zrozpaczony, czekający na nią dzień po dniu, noc po nocy...
Bo Pani Drozdowa to kobieta. Jej mąż to przystojny mężczyzna. To ludzie w piórach.
To my...
Gdy bierzesz tę książkę do rąk, coś ci podszeptuje, że to z pewnością będzie czytanka o ptakach. Że te obrazki jakieś takie niezbyt kolorowe, że to pewnie szaro-bura bajka czy historia z naciąganym morałem ekologicznym. Lecz zaczynasz czytać i okazuje się, że może to i jest historia o trelach rodziny Drozdów lecz to nie byle jaka historia. Ta historia ma bowiem subtelne tło, które jest całkiem inne od tego pisanego. Dalszy plan kreślą uczucia. I nie ma znaczenia z kim czytasz „Panią Drozdową”, ani ile masz lat. Ta ptasia powiastka każdego w jakiś sposób chwyta za serce. Każdy odnajdzie w niej coś dla siebie, a co najważniejsze – po lekturze każdy chce o niej rozmawiać lub śpiewać ptasim ćwierkaniem. I nie są potrzebne nuty, bo melodia układa się sama.
Ocierasz łzę z policzka.
Wracasz na początek.
Obrazki jeszcze raz, tym razem na dłużej, zatrzymują twój wzrok.
Oczy robią się coraz bardziej mokre.
Otacza cię magnetyzm tych ptaszków któremu ulegasz. Poddajesz się i miękniesz w środku.
Nic więcej nie trzeba dodawać. Czujesz.
#agaKUSIczyta
Życie to chwila, którą można przegapić - pomyślałam po skończeniu czytania. Życie jest piękne, acz zaskakujące. Życie trzeba wyciskać jak cytrynę. Trzeba z tego życia czerpać miłość, radość, dumę i ciągle chcieć więcej, bo przecież o to w nim chodzi. I nie ma znaczenia, czy jesteś człowiekiem, czy ptakiem, czy zwierzęciem. Czerp z danego ci życia, bo jeden moment może...
więcej Pokaż mimo to