Otrzymałam tę książkę w prezencie i pełna pozytywnego nastawienia przeczytałam prawie do końca na jedno posiedzenie.
Książka jest niesamowicie wtórna dla kogoś, kto już odrobinę z ideą uważności miał do czynienia. Nawet nie chodzi już o fakt posiadania wiedzy, ale również o powtarzalność samej treści w samej książce. Do tego Kubuś Puchatek stał się strasznie mądrym misiem, strasznie uduchowionym, strasznie idealnym guru mindfulnessu i przeokropnie mi się to gryzło.
Doceniam pomysł, doceniam tych kilka cytatów i doceniam naprawdę śliczne wydanie, ale nie kupuję tej formy.
Małe, wielkie lekcje życia.
Lekcje uważności, bycia i czucia.
Tu i teraz.
„Przyjaciel lubili rozpoczynać spotkanie od krótkiej powitalnej zabawy w tu i teraz: - Którą to mamy? spytał Kubuś. - Mamy teraz! - pisnął Prosiaczek - Moja ulubiona pora - stwierdził Puchatek.
A gdzie jesteśmy? - Jesteśmy tutaj - odparł Prosiaczek - W moim ulubionym miejscu - powiedział Kubuś.
- Co dzisiaj robisz? - spytał Prosiaczek - Chodzi raczej o to, czego dziś n i e robię - odrzekł Kubuś.
O celowym nicnierobieniu, o bezcelowym wędrowaniu, o bezwarunkowej akceptacji i intencjach życzliwości wobec innych.. i samego siebie. O szczęściu, którego nie zauważamy pędząc (brykając) przez życie. O zamianie lęku w ciekawość. O harmonii, którą można wypracować i która niesie ukojenie.
Mała książeczka, wielkie myśli.