Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Radamsa, Radamsa!

Radamsa, Radamsa!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W ostatnich miesiącach o tragedii na Przełęczy Diatłowa zrobiło się wyjątkowo głośno – w Polsce pojawiło się kilka nowych publikacji na ten temat, a w Internecie znów zawrzało od różnorakich teorii spiskowych na temat tego zagadkowego zdarzenia. Ja – stary wyjadacz w świecie internetowych detektywów, historię tę zgłębiam już od ponad trzech lat (za sprawą podcastu Kryminalnie u Jaśmin ze Stanowo.com, który również mocno polecam!). Po najnowszą publikację wydawnictwa Bezdroża na temat Przełęczy, sięgnęłam więc z wielką chęcią i zaciekawieniem i szczerze stwierdzam, że się nie zawiodłam.
Donnie Eichar wykonał kawał naprawdę solidnej roboty w przygotowywanie materiałów do książki. Autor podzielił ją na trzy osie czasowe: jedna z nich przedstawia wydarzenia, które miały miejsce na Przełęczy w 1959 roku, druga dotyczy poszukiwań i śledztwa, które miały miejsce zaraz po wydarzeniach. Trzecia oś czasu skupiona jest na badaniach i wyprawach samego autora. Mocnym plusem tej pozycji jest na pewno opis przygotowań oraz wyprawy Eichara na Chołatczachl, czyli tytułową „Martwą Górę”, na której zboczu rozbili namiot tragicznie zmarli turyści. Na wspomnienie zasługuje również sposób w jaki autor przedstawił postaci tragedii – lektura „Martwej góry” to nie tylko czas spędzony na próbie poznania tajemnicy wydarzeń z lutego 1959 roku, ale także na poznaniu bohaterów tej tragicznej historii, których charakterystyka często pomijana jest w publikacjach.
Mój egzemplarz „Martwej góry (…)” poszedł już w świat i teraz podczytuje go moja rodzina. Mam nadzieję, że kilka słów ode mnie na temat tej książki sprawi, że ktoś z Was również po nią sięgnie. Autor naprawdę starał się, by pokazać różne teorie, które mogłyby rozwiązać zagadkę Przełęczy. Nie byłabym jednak sobą (starym internetowym detektywem, który wszystko podważa), gdybym nie stwierdziła: z tej książki nie dowiecie się jak było naprawdę, ponieważ nikt nigdy nie będzie do końca pewien, co wydarzyło się w lutym 1959 roku z dziewięcioosobową grupą Diatłowa. A ci, którzy mogliby nam o tym opowiedzieć, pozostali w ciszy na zawsze.

W ostatnich miesiącach o tragedii na Przełęczy Diatłowa zrobiło się wyjątkowo głośno – w Polsce pojawiło się kilka nowych publikacji na ten temat, a w Internecie znów zawrzało od różnorakich teorii spiskowych na temat tego zagadkowego zdarzenia. Ja – stary wyjadacz w świecie internetowych detektywów, historię tę zgłębiam już od ponad trzech lat (za sprawą podcastu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Libby i James to młode małżeństwo, które musi stawić czoła poważnym problemom. Z pomocą przychodzi im nieznajomy Philip Heywood, który proponuje im zamianę domów. Libby i jej mąż nie wahają się ani chwili i decydują się na wyjazd do nadmorskiej posiadłości Philipa, by móc odpocząć od dręczących ich problemów. Nie wiedzą jednak, że pobyt w domu nieznajomego wywoła jeszcze więcej niespokojnych myśli u Libby i postawi ich w wielu zaskakujących sytuacjach...

Niestety "Odwet" mnie trochę wymęczył. Sam pomysł na fabułę szczerze mi się podoba, jednak książka sama w sobie jest za bardzo rozciągnięta - za dużo treści, za mało konkretów. Myślę, że znajdzie się jednak grono odbiorców, które będzie w stu procentach zadowolone z lektury i którym umili ona jesienne wieczory.

Libby i James to młode małżeństwo, które musi stawić czoła poważnym problemom. Z pomocą przychodzi im nieznajomy Philip Heywood, który proponuje im zamianę domów. Libby i jej mąż nie wahają się ani chwili i decydują się na wyjazd do nadmorskiej posiadłości Philipa, by móc odpocząć od dręczących ich problemów. Nie wiedzą jednak, że pobyt w domu nieznajomego wywoła jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłka Raulin, z zawodu inżynier kolejarz, w 2011 roku rozpoczęła swój projekt zdobywania Korony Ziemi. W 2018 roku zakończyła jej kompletowanie, stając na szczycie Czomolungmy jako najmłodsza Polka w historii. „Siła marzeń, czyli jak zdobyłam Everest” to relacja z przygotowań do wyprawy, jak i całego procesu zdobywania góry. To nie tylko dobre kompendium wiedzy o wyprawach komercyjnych, ale także opowieść o niezwykłej, kobiecej sile i uporze. O walce z nieprofesjonalizmem osób, od których w dużej mierze zależy nasze życie podczas takich wypraw, a także o walce z samym sobą. I o pożegnaniach, tych twarzą w twarz i tych w głębi serca i na samym szczycie.
A także o tym, że Mount Everest to góra na wskroś zdeptana i tonąca w śmieciach. Przyznam, że w mojej głowie najwyższa góra świata nadal jawi się jako dzika, tajemnicza i dostępna tylko dla wybranych. Dlatego też z bólem w sercu czytałam relacje Miłki o tym jak pobyt w jej rejonie wygląda „od kuchni”.
Istotnym urozmaiceniem w lekturze tej pozycji jest zdecydowanie wywiad z Krzysztofem Sabiszem, który podobnie jak autorka zdobyciem Everestu miał zakończyć kompletowanie Korony Ziemi, a któremu najwyższy ośmiotysięcznik wystawił bardzo drogi rachunek…
Oprócz samego tekstu, pisanego bardzo prostym językiem (przyczepię się – rzucanie emotikonami na prawo i lewo na kartach drukowanej książki nie jest u mnie dobrze widziane i przeszkadza mi w odbiorze tekstu), w książce znajdziemy mnóstwo ciekawych zdjęć z wyprawy, i nie tylko. Autorka zapoznaje nas z historiami ludzi, których spotkała w Himalajach, a nawet zaprasza nas na kawę do jednego z odkrytych przez siebie lokali.
Polecam książkę nie tylko miłośnikom górskich historii i wędrówek, ale także laikom, którzy chcieliby dowiedzieć się o tym jak wyglądają wyprawy komercyjne na najwyższy szczyt świata.

Miłka Raulin, z zawodu inżynier kolejarz, w 2011 roku rozpoczęła swój projekt zdobywania Korony Ziemi. W 2018 roku zakończyła jej kompletowanie, stając na szczycie Czomolungmy jako najmłodsza Polka w historii. „Siła marzeń, czyli jak zdobyłam Everest” to relacja z przygotowań do wyprawy, jak i całego procesu zdobywania góry. To nie tylko dobre kompendium wiedzy o wyprawach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Historia pszczół" to z pozoru trzy zupełnie niezależne od siebie historie, umiejscowione na trzech liniach czasu.
W trakcie lektury poznajemy żyjącego w XIX wieku Williama - przyrodnika, którego największą pasją w życiu są pszczoły - z nimi wiąże życiowy cel, którym jest zbudowanie doskonałego ula. Bohatera poznajemy, gdy ten pogrążony jest w "melancholii", spowodowanej niepowodzeniami w pracy nad ulem.
Kolejną postacią, którą poznajemy na łamach powieści jest George - farmer ze Stanów Zjednoczonych, którego rodzina od lat zajmuje się pszczelarstwem. George'a poznajemy w 2007 roku - to właśnie wtedy na całym świecie pojawia się zapaść, w wyniku której masowo giną pszczoły.
Ostatnią bohaterką, której historię śledzimy w "Historii pszczół" jest Tao. Jest rok 2098, Chiny - po ekologicznej katastrofie na świecie nie ma już żadnych pszczół, a zapylaniem roślin pod czujnym okiem totalitarnego rządu, zajmują się robotnicy.
"Historia pszczół" to nie tylko wizja tego jak może wyglądać świat w przyszłości, gdy faktycznie zabraknie najbardziej pożytecznych na Ziemi owadów. To także historie o relacjach międzyludzkich, bowiem każda z nich to pięknie opisana relacja między rodzicami, a dziećmi. O bezwarunkowej miłości, o trudach porozumienia międzypokoleniowego i odnalezienia się w świecie, który próbują wykreować rodzice dla swoich dzieci.
Do powieści Mai Lunde miałam dwa podejścia - pierwszy raz zaczęłam lekturę kilka miesięcy temu, ale przeszkadzał mi rytm akcji - książka ma ponad 500 stron i miałam wrażenie, że akcja bardzo się wlecze. Drugi raz do lektury podeszłam bez żadnych oczekiwań i porwała mnie na dwa długie wieczory.

"Historia pszczół" to z pozoru trzy zupełnie niezależne od siebie historie, umiejscowione na trzech liniach czasu.
W trakcie lektury poznajemy żyjącego w XIX wieku Williama - przyrodnika, którego największą pasją w życiu są pszczoły - z nimi wiąże życiowy cel, którym jest zbudowanie doskonałego ula. Bohatera poznajemy, gdy ten pogrążony jest w "melancholii", spowodowanej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Hopeless" to kolejna książka Coleen Hoover, która pozostanie w mojej pamięci i sercu na długi czas. Zdecydowanie ląduje w Top 3 autorki, zaraz obok "It ends with us" i "Coraz większy mrok". Hoover wciąga, zaskakuje, a po lekturze jej książek zazwyczaj mam kaca. "Hopeless" to nie tylko nastoletni romans, to coś zupełnie głębszego. Autorka porusza trudne tematy, o których nie łatwo się pisze i nie łatwo się czyta. Tę pozycję dosłownie wchłonęłam w dwa wieczory (chyba zacznę czytać książki Hoover tylko w weekendy, bo czytanie do 2 w nocy źle wpływa na moje skupienie w pracy).

"Hopeless" to kolejna książka Coleen Hoover, która pozostanie w mojej pamięci i sercu na długi czas. Zdecydowanie ląduje w Top 3 autorki, zaraz obok "It ends with us" i "Coraz większy mrok". Hoover wciąga, zaskakuje, a po lekturze jej książek zazwyczaj mam kaca. "Hopeless" to nie tylko nastoletni romans, to coś zupełnie głębszego. Autorka porusza trudne tematy, o których...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Samotność nie jest wtedy, gdy nie masz do kogo się odezwać. Tylko kiedy wiesz, że nikt nie zrozumie tego, co mówisz." - Anna Ciarkowska "Pestki"

"Pestki" to zapiski, w których większość z nas znajdzie cząstkę siebie. Książka która ukazuje jak krzywdzące może być społeczeństwo dla jednostki. Bo jesteś kobietą. Bo nie wypada. Bo przesadzasz. Bo tak to już jest.

"Samotność nie jest wtedy, gdy nie masz do kogo się odezwać. Tylko kiedy wiesz, że nikt nie zrozumie tego, co mówisz." - Anna Ciarkowska "Pestki"

"Pestki" to zapiski, w których większość z nas znajdzie cząstkę siebie. Książka która ukazuje jak krzywdzące może być społeczeństwo dla jednostki. Bo jesteś kobietą. Bo nie wypada. Bo przesadzasz. Bo tak to już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Przemoc” – to słowo kojarzone jest najczęściej z przemocą fizyczną. Jest ona łatwa do wychwycenia – pozostawia za sobą ślady w postaci siniaków, ran. Z rozpoznaniem przemocy emocjonalnej jest dużo trudniej. Bardzo często jej ofiary nie zdają sobie sprawy z tego, że są manipulowane i wykorzystywane przez swojego oprawcę, choć odczuwają negatywne konsekwencje tych działań w swoim życiu. Przemoc psychiczna objawia się w nich w wielu obszarach, m.in. poprzez karanie, kontrolę zachowań, ocenianie i krytykę czy narzucanie swoich przekonań. „Dlaczego nikt nie widzi, że umieram” to książka poruszająca temat, który jest obecny w wielu relacjach, a o którym tak często zapomina się w dyskusjach w przestrzeni publicznej.

"Przemoc” – to słowo kojarzone jest najczęściej z przemocą fizyczną. Jest ona łatwa do wychwycenia – pozostawia za sobą ślady w postaci siniaków, ran. Z rozpoznaniem przemocy emocjonalnej jest dużo trudniej. Bardzo często jej ofiary nie zdają sobie sprawy z tego, że są manipulowane i wykorzystywane przez swojego oprawcę, choć odczuwają negatywne konsekwencje tych działań w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z całym szacunkiem i sympatią do Magdy, którą od dawna obserwuję na Instagramie, ale niestety nie rozumiem i nie zrozumiem zachwytów nad jej debiutancką książką. Faktycznie, autorka poruszyła w książce kilka ważnych tematów, np. transplantacji serca, który zdominował fabułę i jest to jeden z niewielu plusów, które znalazłam w tej książce. Bohaterowie są nijacy, nie dowiadujemy się o nich praktycznie nic, w trakcie lektury nie potrafiłam sobie ich wyobrazić. Problem mam zwłaszcza z Igorem, o którym dowiedziałam się tylko tyle, że ma chore serce, jest architektem, ma dziadka i dziewczynę. I tyle. Po lekturze mam wrażenie jakby postać Igora była tylko dodatkiem, który miał zlepić te wszystkie momenty, w których Gaja/dziadek/koleżanka Gai coś jedli/piekli/gotowali. Myślę, że spokojnie ponad 60% książki to niewnoszące nic do fabuły opisy czynności związanych z przyrządzaniem posiłków, wychodzeniem z psem na spacer, chodzeniem do pracy itp. Tak samo jak np. opis wyjazdu do SPA dwóch przyjaciółek który nie wniósł KOMPLETNIE NIC do historii i do którego aż wróciłam przecierając oczy, żeby zobaczyć czy nie przeoczyłam czegoś ważnego.
Postać dziadka Lucka, o którym pisali recenzenci że jest to bohater, który "cieszy i bawi" tak bardzo mnie irytowała i była dla mnie kompletnie nijaka, że zastanawiałam się czy faktycznie czytam książkę, w której występuje ten osławiony dziadek.
Mam również wrażenie, że przed wydaniem książki nikt z Wydawnictwa Vectra jej nie przeczytał, bo niestety ale momentami łapałam się za głowę kiedy widziałam błędy, literówki.
Kolejną rzeczą, która naprawdę nie jest potrzebna w takiej ilości w książkach - teksty piosenek, wymienianie autorów wydających w tym samym wydawnictwie, cytaty co drugą stronę...
Mam nadzieję, że moja opinia nie urazi autorki. Z doświadczenia wiem, że czasami autorom (zwłaszcza tym z bookstagrama) ciężko przyjąć niepochlebną, lecz konstruktywną krytykę, gdy dookoła wszyscy zachwycają się ich powieściami.
Magda, życzę żebyś spełniała kolejne swoje marzenia i żebyś ćwiczyła swój warsztat pisarski.

Z całym szacunkiem i sympatią do Magdy, którą od dawna obserwuję na Instagramie, ale niestety nie rozumiem i nie zrozumiem zachwytów nad jej debiutancką książką. Faktycznie, autorka poruszyła w książce kilka ważnych tematów, np. transplantacji serca, który zdominował fabułę i jest to jeden z niewielu plusów, które znalazłam w tej książce. Bohaterowie są nijacy, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka historii dzieci księży - mocnych, emocjonalnych, wzruszających. W połowie grubości książki, dowiadujemy się jednak, że to wszystko co autorce udało się zgromadzić przez 2 lata pracy nad książką, że do większej ilości osób nie trafiła. Że się nie da. No cóż, trudno, choć dla mnie to troszkę dziwne: sama znam taką sytuację, a wczoraj była u mnie pani na wymianie książkowej i stwierdziła, że nie musi o tym czytać, bo ma taką sytuację w rodzinie. Trudno. Nie udało się. Przez kolejne strony autorka dyskutuje problem ze specjalistami i sama ze sobą. Nie polecam, miałam nadzieję na coś zupełnie innego. Mało tu faktów, mało statystyk, dużo przekonywania o tym, że o problemie się nie mówi. Plus za to, że problem podjęty, że próba zobrazowania tego co dzieje się w Kościele podjęta. Ale jakoś tak nieudolnie, jakoś tak... problem istnieje i istniał i myślę, że wszyscy myślący ludzie zdają sobie z tego sprawę. I jakoś tak, nic ta książka nie wnosi.

Kilka historii dzieci księży - mocnych, emocjonalnych, wzruszających. W połowie grubości książki, dowiadujemy się jednak, że to wszystko co autorce udało się zgromadzić przez 2 lata pracy nad książką, że do większej ilości osób nie trafiła. Że się nie da. No cóż, trudno, choć dla mnie to troszkę dziwne: sama znam taką sytuację, a wczoraj była u mnie pani na wymianie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyznam się po raz kolejny, że pałam sympatią do Joe Goldberga. Uwielbiam tego gościa, mimo że jest strasznym psychopatą. Myślę, że mój stosunek do niego jest spowodowany tym jak autorka go stworzyła - jest spójny, ma książkowe psychopatyczne cechy, jest czarujący, miły i okrutny jednocześnie. Poznajemy go od podstaw, jego przekonania, myśli, mamy podejrzenia jak zachowa się w danej sytuacji i co zrobi. Dużym zaskoczeniem w "Ukrytych ciałach" były dla mnie inne postaci, które Joe poznał po przeprowadzce do LA. Nie chcę zdradzać za dużo szczegółów, bo to kontynuacja powieści. Chciałabym żebyście sięgnęli po tę lekturę jeśli oglądaliście Netflixowy serial lub czytaliście pierwszą część. Naprawdę warto!

Przyznam się po raz kolejny, że pałam sympatią do Joe Goldberga. Uwielbiam tego gościa, mimo że jest strasznym psychopatą. Myślę, że mój stosunek do niego jest spowodowany tym jak autorka go stworzyła - jest spójny, ma książkowe psychopatyczne cechy, jest czarujący, miły i okrutny jednocześnie. Poznajemy go od podstaw, jego przekonania, myśli, mamy podejrzenia jak zachowa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moje drugie podejście do twórczości Melissy Darwood - niestety znów nie obyło się bez zgrzytów. Po książkę sięgnęłam głównie ze względu na nietypową fabułę. Himalaizmem interesuję się od lat i daję wielkiego plusa za przygotowanie autorki pod względem merytorycznym. Książkę czyta się błyskawicznie, fabuła rozwijałaby się dość szybko gdyby nie Julka - główna bohaterka i jej "głębokie" przemyślenia. Ja rozumiem, że miało być na luzie, może nawet śmiesznie, ale przemyślenia o puszczaniu bąków, dobrze czyta się u Nienackiego w Skiroławkach, gdy czytelnik jest przygotowany na takie opisy. Tutaj nie byłam i poczułam kilkukrotnie zażenowanie zbyt długimi, nie wnoszącymi nic a nic do fabuły "rozkminami" Julii (teraz tak pomyślałam, że może będzie nawiązanie do nich w drugim tomie i coś do fabuły wniosą). Jeśli chodzi o drugiego z bohaterów, himalaistę Jeremiego Jansona - bardzo mnie zaintrygował i choć nie wszystkie jego zachowania wydały mi się spójne, to chętnie przeczytam dalszą część jego losów i prześledzę jego poczynania na wyprawie.
Źle bym się poczuła gdybym nie skomentowała również błędów ortograficznych, na które trafiłam w książce. Drogie Wydawnictwo, naprawdę? Żal mi autorki, bo wygląda to po prostu nieprofesjonalnie.
I ostatni minus, który muszę skomentować, bo się uduszę - scena seksu. Dlaczego nie można delikatnie, bez dosłownych opisów? Dlaczego nie dać wyobraźni czytelnika pola do popisu, lekkiego teasera, a resztę niech zrobi głowa? Dlaczego korzystać ze słownictwa, które nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu?
Apeluję: delikatniej, choć odrobinę!

Moje drugie podejście do twórczości Melissy Darwood - niestety znów nie obyło się bez zgrzytów. Po książkę sięgnęłam głównie ze względu na nietypową fabułę. Himalaizmem interesuję się od lat i daję wielkiego plusa za przygotowanie autorki pod względem merytorycznym. Książkę czyta się błyskawicznie, fabuła rozwijałaby się dość szybko gdyby nie Julka - główna bohaterka i jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety dołączam do grona rozczarowanych "Chciwością", a może... samą sobą? Po niesamowitym "Blackoucie", który miałam okazję przeczytać w tamtym roku, z wielką chęcią sięgnęłam po najnowszą książkę spod pióra Marca Elsberga. Autor od pierwszych stron bombarduje nas informacjami z zakresu ekonomii i matematyki, które niestety nie są podane w taki sposób, by mój mały, humanistyczny móżdżek mógł je przetworzyć i zrozumieć. Ekonomia zawładnęła tą książką, a autor nie postarał się według mnie, by przeciętny, szary czytelnik mógł ją w pełni (lub choć trochę) zrozumieć.
Sama historia przedstawiona w książce mogłaby, moim zdaniem, zostać skrócona o conajmniej sto pięćdziesiąt stron. Tymczasem mamy ich prawie pięćset, z czego duża część to wątki i sytuacje nic nie wnoszące do fabuły.
Czytanie zajęło mi kilka tygodni, bo z niechęcią sięgałam po książkę. Nie dlatego, że jest zła, ale dlatego że tak wiele nie zrozumiałam. Na pewno znajdą się osoby, które zafascynuje tematyka i świat wykreowany przez Elsberga. Ja już wiem komu podsunę do czytania swój egzemplarz.

Niestety dołączam do grona rozczarowanych "Chciwością", a może... samą sobą? Po niesamowitym "Blackoucie", który miałam okazję przeczytać w tamtym roku, z wielką chęcią sięgnęłam po najnowszą książkę spod pióra Marca Elsberga. Autor od pierwszych stron bombarduje nas informacjami z zakresu ekonomii i matematyki, które niestety nie są podane w taki sposób, by mój mały,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kto nie przeraził się ilością stron, gdy trzymał po raz pierwszy w dłoniach tę książkę, niech pierwszy rzuci kasztan! To znaczy... kamień, rzecz jasna. I z tymi gabarytami w "Kasztanowym ludziku" mam największy problem - z jednej strony wielkim plusem jest to, że jak na ilość stron, książkę czyta się naprawdę błyskawicznie. Z drugiej strony... po odłożeniu ciężko do niej wrócić. A to dlatego, że czekamy na rozwiązanie, na akcję, człowiek robi się niecierpliwy, a wszystko jest strasznie rozwleczone w czasie... Z czasem w tej lekturze również miałam mały zgrzyt - nie wiem czy to wina tłumaczenia, czy autora ale kilkukrotnie zauważyłam pomieszanie czasu przeszłego z teraźniejszym. Jeśli to celowy zabieg to zupełnie on do mnie nie trafia. Podobnie jak okładka...
Do fabuły nie mam większych zastrzeżeń, a i bohaterowie - zwłaszcza śledczy, zajmujący się sprawą brutalnych morderstw w Kopenhadze, są ciekawie wykreowani. Bardzo chętnie przeczytałabym kontynuację, żeby dowiedzieć się jak dalej potoczyły się losy Thulin i Hessa.
Niestety mimo mnóstwa tajemnic i intryg, które przekłada nam autor, pod koniec książki byłam już pewna kim jest morderca.
Mimo tego, polecam książkę na długie (!) jesienne wieczory :)

Kto nie przeraził się ilością stron, gdy trzymał po raz pierwszy w dłoniach tę książkę, niech pierwszy rzuci kasztan! To znaczy... kamień, rzecz jasna. I z tymi gabarytami w "Kasztanowym ludziku" mam największy problem - z jednej strony wielkim plusem jest to, że jak na ilość stron, książkę czyta się naprawdę błyskawicznie. Z drugiej strony... po odłożeniu ciężko do niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak uwielbiam ksiązki Kristin Hannah, tak tej nie mogę dać innej opinii jak 3 gwiazdki. Początek książki zapowiadał lekką opowieść z nutką humoru, mimo trudnych chwil głównej bohaterki. Powieść jest faktycznie lekka, ale im dalej w las tym bardziej łapałam się za głowę. Inne książki autorki czyta mi się przyjemnie ze względu na styl - niewyszukany, ale jednocześnie mający w sobie "to coś", co sprawia, że wszystkie do tej pory przeczytane książki wspominam jako magiczne. Tutaj nie ma żadnej magii, choć na siłę jest wciśnięty "magiczny" wątek. Nie poczułam również magii świąt Bożego Narodzenia. I to, że przeczytałam ją w sierpniu nie ma z tym nic wspólnego! Zdecydowanie polecam lekturę innych książek autorki i nie zrażanie się do niej, proszę sięgnąć po dwie ostatnio wydane w Polsce powieści - "Słowik" i "Wielką Samotność". Jeśli znów się nie spodoba - można pisać ze skargą na skrzyneczkę.

Jak uwielbiam ksiązki Kristin Hannah, tak tej nie mogę dać innej opinii jak 3 gwiazdki. Początek książki zapowiadał lekką opowieść z nutką humoru, mimo trudnych chwil głównej bohaterki. Powieść jest faktycznie lekka, ale im dalej w las tym bardziej łapałam się za głowę. Inne książki autorki czyta mi się przyjemnie ze względu na styl - niewyszukany, ale jednocześnie mający w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey Dionisios Sturis, Ewa Winnicka
Ocena 6,7
Głosy. Co się ... Dionisios Sturis, E...

Na półkach: ,

Informacja na temat zbrodni, która wydarzyła się na wyspie Jersey, ominęła mnie w chwili, gdy była na topie we wszystkich polskich oraz brytyjskich mediach. Jakiś czas temu zapoznałam się z nią dzięki podcastowi kryminalnemu na YT (opowiada o niej Anna z anntoldstories, polecam). Wiedziałam, że będę musiała zapoznać się z nią głębiej, czytając reportaż Winnickiej. "Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey" to smutna historia rodziny Rzeszowskich - opowieść nie tylko o samej zbrodni, której dokonał Damian, ojciec, mąż i zięć zamordowanych, ale także o ich przeszłości, planach na przyszłość. Autorka opowiada również historie wyspy Jersey, a także niektórych z jej mieszkańców. To historia o emigracji, o tym, że życie na obcej ziemi, z dala od rodziny nie rzadko okazuje się trudne i bolesne.
Przez większą część lektury miałam ciarki na całym ciele, a w głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli i emocji. Ewa Winnicka po raz kolejny dowiodła, że jest świetnym reporterem. Jest to kolejny reportaż autorki, który miałam okazję przeczytać - z mojej strony wielkie ukłony za ogrom pracy włożonej w dotarcie do wszystkich informacji na temat sprawy.

Informacja na temat zbrodni, która wydarzyła się na wyspie Jersey, ominęła mnie w chwili, gdy była na topie we wszystkich polskich oraz brytyjskich mediach. Jakiś czas temu zapoznałam się z nią dzięki podcastowi kryminalnemu na YT (opowiada o niej Anna z anntoldstories, polecam). Wiedziałam, że będę musiała zapoznać się z nią głębiej, czytając reportaż Winnickiej....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo tak trudnego i specyficznego tematu, jakim jest śmierć, książkę czyta się z wielką chęcią i... śmiechem. Czytałam już kilka książek o podobnej tematyce, "Sztywniak" wyróżnia się na ich tle, właśnie ze względu na humor, który towarzyszy nam podczas całej lektury. Jest to obszerne kompendium wiedzy na temat tego, co dzieje się z ciałem po śmierci i do czego wykorzystywane są ludzkie ciała. "Sztywniak" to książka wciągająca i pisana lekkim piórem. Gwarantuję, że w trakcie lektury się nie znudzisz. Nie gwarantuję jednak, że jest to książka dla Ciebie, bo temat jest specyficzny, nieważne w jaki sposób zostałaby napisana.

Mimo tak trudnego i specyficznego tematu, jakim jest śmierć, książkę czyta się z wielką chęcią i... śmiechem. Czytałam już kilka książek o podobnej tematyce, "Sztywniak" wyróżnia się na ich tle, właśnie ze względu na humor, który towarzyszy nam podczas całej lektury. Jest to obszerne kompendium wiedzy na temat tego, co dzieje się z ciałem po śmierci i do czego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moja miłość do Islandii przejawia się również w tym, że chętnie sięgam po książki, których akcja rozgrywa się na tej pięknej wyspie. Tym razem padło na lekturę o tym właśnie tytule. "Wyspa" to debiutancka powieść islandzkiej dziennikarki Sigríður Hagalín Björnsdóttir. W jej wizji, Islandia zostaje odcięta od reszty świata - nie można opuścić jej w żaden sposób - samoloty nie kursują, natomiast statki, które opuszczają jej porty, nigdy nie powracają. Zwykli mieszkańcy wyspy, a także turyści czy politycy, nie mają pojęcia co jest przyczyną tej sytuacji.
Strukturą i tematyką, książka przypomniała mi "Blackout", który zachwycił mnie w tamtym roku. W tym przypadku czuję jednak ogromny niedosyt po lekturze. Część rozpoczętych wątków nie została dokończona, a otwarte zakończenie pozostawiło u mnie wrażenie, że autorka nie miała na nie pomysłu. Zdecydowanie nie jest to najlepsze political fiction, które miałam okazję przeczytać.

Moja miłość do Islandii przejawia się również w tym, że chętnie sięgam po książki, których akcja rozgrywa się na tej pięknej wyspie. Tym razem padło na lekturę o tym właśnie tytule. "Wyspa" to debiutancka powieść islandzkiej dziennikarki Sigríður Hagalín Björnsdóttir. W jej wizji, Islandia zostaje odcięta od reszty świata - nie można opuścić jej w żaden sposób - samoloty...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Na tym właśnie polega ludzki wymiar paradoksu wysokości: wprawia umysł człowieka, w stan uniesienia, a jednocześnie go wymazuje. Ci, którzy idą na szczyty gór, są po części zakochani w sobie, a po części w nicości"

O tym, że góry mogą stać się obsesją wiem od dawna. Przekonałam się o tym na przykładzie ludzi, których miałam okazję poznać, a których życiem rządziły właśnie góry. Nigdy nie próbowałam sobie tłumaczyć, skąd bierze się u nich tak duża fascynacja (wszak sama mam lekką obsesję na tym punkcie, co można nawet wyczytać z mojego profilu, ale ma ona swoje granice:D), wydawało mi się to zupełnie naturalne. Tak po prostu jest, a w góry chodzi się dlatego, że są.
Czasami jednak, widząc relacje z górskich wypraw, które przyprawiały mnie o dreszcze, moje myśli zaprzątało pytanie "Dlaczego?". Chętnie sięgnęłam więc po książkę Roberta MacFarlane, mając nadzieję, że uda mi się uzyskać odpowiedź na to pytanie. Autor ma niezwykle dużą wiedzę na temat gór, nie tylko teoretyczną, ale także praktyczną, ponieważ jest doświadczonym wspinaczem. Niestety, forma w jakiej przedstawił ową wiedzę, okazała się dla mnie troszkę "zbyt ciężka". Spodziewałam się lekkiej lektury, przeważającą w niej zadumą i romantyzmem, który jednak pojawia się w mojej głowie na myśl o górach. Niestety, zupełnie nie poczułam "bluesa", a rozdział o geologii sprawił, że nie miałam ochoty wracać do czytania...
"Góry. Stan umysłu" to na pewno książka, która rozszerza spojrzenie na zjawisko fascynacji górami, jest przepełniona ciekawymi informacjami na ich temat, a także doświadczeniami osób, które związały z nimi swoje życie. Pióro Macfarlane zdecydowanie mnie nie porwało, jednak podczytując książkę w pięknym otoczeniu natury, zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy, którą czuję na szlaku: z lekkości. W górach czuję lekkość umysłu, której brakowało mi podczas lektury tej książki.

"Na tym właśnie polega ludzki wymiar paradoksu wysokości: wprawia umysł człowieka, w stan uniesienia, a jednocześnie go wymazuje. Ci, którzy idą na szczyty gór, są po części zakochani w sobie, a po części w nicości"

O tym, że góry mogą stać się obsesją wiem od dawna. Przekonałam się o tym na przykładzie ludzi, których miałam okazję poznać, a których życiem rządziły właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Początkowo bardzo zaintrygowała mnie fabuła, lektura bardzo mnie pochłaniała i wciągnęła. Szczególnie zaciekawił mnie wątek znajomości Zoe z tajemniczym rzeźbiarzem. Jednak im dalej w las tym mniej mojego zachwytu. Niestety główny, tytułowy wątek był pociągnięty tak nieudolnie, że pod sam koniec myślałam, że porzucę czytanie, bo spodziewałam się rozwiązania "zagadki".
Jak dla mnie za bardzo przekombinowane. Co nie oznacza, że nie warto przeczytać - może nie ma elementów zaskoczenia na każdej stronie, ani fabuły bardzo trzymającej w napięciu, ale niektóre wątki i opisy czyta się naprawdę przyjemnie i lekko. Dla mnie to thriller z rodzaju "do poczytania na plaży" :)

Początkowo bardzo zaintrygowała mnie fabuła, lektura bardzo mnie pochłaniała i wciągnęła. Szczególnie zaciekawił mnie wątek znajomości Zoe z tajemniczym rzeźbiarzem. Jednak im dalej w las tym mniej mojego zachwytu. Niestety główny, tytułowy wątek był pociągnięty tak nieudolnie, że pod sam koniec myślałam, że porzucę czytanie, bo spodziewałam się rozwiązania "zagadki".
Jak...

więcej Pokaż mimo to