Opinie użytkownika
Całkiem fajny zbiór opowiadań. Antologia nie ma wiodącego tematu, co jest moim zdaniem plusem, bo monotematyczność bywa czasami męcząca. Również gatunkowo jest mocno zróżnicowana. Właściwie każdy powinien tu znaleźć coś dla siebie.
Jeśli chodzi o science-fiction na uwagę zasługuje opowiadania "Planeta woda" z ciekawą wizją Obcych. I zakończeniem, które każe się zastanowić,...
Nie mam zielonego pojęcia, co się ludziom w tej książce podoba. Humor, no cóż, zdecydowanie do mnie nie przemawia, przygód za bardzo nie ma. Ostatnio przekonałam się, że można zabawnie pisać o chlaniu, ale Pilipiuk tego niestety nie potrafi.
Pokaż mimo toDobre, ale jeśli ktoś chce po prostu poznać egipską mitologię, powinien poszukać czegoś innego, bo mitów tu nie znajdzie. Książka opowiada raczej o rozwoju religii na przestrzeni wieków, wskazuje źródła, mówi o rytuałach itp.
Pokaż mimo toPiękny kawałek japońskiej historii, opowiedziany w barwny sposób. Trochę w stylu realizmu magicznego, ale tych, którzy realizmu magicznego nie trawią, pragnę uspokoić, też nie lubię, a książka mimo tego bardzo mi się podobała.
Pokaż mimo toTrzy panie po przejściach i/lub na zakręcie życiowej drogi spotykają się na kursie łaciny i postanawiają dać do wiwatu facetom, którzy zaleźli im za skórę. Ani w tym nic nowego, ani odkrywczego. Język nieco przyciężkawy, czarów niewiele. Czytelnik pozna kilka łacińskich sentencji, choć akurat łacina pasuje tu jak pięść do nosa. Zakończenie kompletnie pozbawione sensu, bo...
więcej Pokaż mimo toKsiążka była reklamowana jako hard science-fiction i kupiłam całą trylogię, ponieważ ostatnio zasmakowałam w tym gatunku. Niestety, czekało mnie ogromne rozczarowanie, ponieważ w moim odczuciu ta książka nie jest „hard”. Przekonanie autora, że będziemy bogami, kiedy już rozgryziemy wszystkie te najmniejsze cząsteczki i nauczymy się nimi manipulować, to za mało. Od twardej...
więcej Pokaż mimo toNie cierpię takich książek, jak „Wielka samotność”. Wkurzają mnie pełni dobrych chęci autorzy, którzy fałszują rzeczywistość. Osią powieści jest postać Ernta. Kristin Hannah od pierwszych stron szufladkuje go, obdarza etykietami: Weteran, Jeniec, Zespół Stresu Pourazowego. Ilu czytelników skwitowało czynione przez niego zło kiwając mądrze głowami i stwierdzając: „no tak,...
więcej Pokaż mimo toW końcu dotarła. Po ponad miesięcznej podróży, kiedy już myślałam, że ją straciłam, że wróciła do wydawnictwa, książka, którą wygrałam w jednym z konkursów na LC, zupełnie niespodziewanie przybyła. Ależ się ucieszyłam. Na dodatek pasuje do lutowego wyzwania. Chciałam od razu zabrać się do czytania, ale nagle poczułam niepokój. A jak mi się nie spodoba?! Nie lubię, jak nie...
więcej Pokaż mimo toLubię siedzieć na brzegu strumienia i wpatrywać w płynącą nieśpiesznie wodę, potrzeć na zawirowania przy kamieniach, podziwiać skrzące się błyski światła, przepływające ryby i co tam jeszcze. I lubię książki, przypominające płynący strumień, nieśpieszne opowieści, język, który skrzy się, jak odbite w wodzie promienie słońca, zawirowania losów bohaterów przypominające to, co...
więcej Pokaż mimo to
Oczarowała mnie ta książka, zachwyciła, pozbawiła oddechu a wszystko to do tego stopnia, że po skończeniu byłam w stanie wydukać tylko: och, ach, jaka piękna, jaka cudna. Minęło już jednak kilka dni i mam nadzieję, że ochłonęłam na tyle, żeby napisać coś sensownego.
Ludzie stworzyli bogów na swój obraz i podobieństwo, dodali im trochę nadnaturalnych mocy i – oczywiście –...
Ling Tan jest prostym rolnikiem z chińskiej wsi, nie ma wykształcenia, zna się jedynie na pracy na roli. Nie wie nawet, że Ziemia jest okrągła, kiedy słyszy tę nowinę pierwszy raz, trochę powątpiewa w jej prawdziwość, a potem żartuje, że powinien pobierać opłaty od ludzi, którzy uprawiają rolę po drugiej stronie globu, bo przecież to wciąż jego ziemia. Ten kawałek pola, na...
więcej Pokaż mimo toNasz układ słoneczny za parę milionów lat; Słońce pęcznieje i zmienia się w Czerwonego Karła, Ziemia przestała się obracać i tkwi zwrócona w stronę Słońca jedną stroną. Na tej stale oświetlonej części naszej planety królują rośliny, ale nie takie, jakie znamy z naszych lasów, przydomowych ogródków, czy nawet filmów przyrodniczych o amazońskiej dżungli. Nie, tu mamy...
więcej Pokaż mimo toMomo iż bohaterka kilkakrotnie umiera i to w niezbyt przyjemny sposób, jest to lekka, zabawna i przyjemna lektura. Tylko przyrządzając dzisiaj klopsiki w sosie koperkowym, zastanawiałam się, czy przypadkiem nie zjem za chwilę któregoś z wcieleń Einsteina.
Pokaż mimo toBył konkurs na LC, przeczytałam opis książki i pomyślałam: to może być ciekawe. Napisałam, wygrałam, książkę otrzymałam, tyle tylko, że w międzyczasie pojawiło się na LC sporo opinii, które sprawiły, że pomyślałam: o nie, kolejna książka terapeutyczna. Kolejna osoba myśli, że jak przeleje na papier swoją traumę i zaserwuje ją szerokiej publiczności, to jej to pomoże. Metoda...
więcej Pokaż mimo to
Przeczytanie tej książki zajęło mi sporo czasu, głównie dlatego, że stale sprawdzałam na mapach Marsa „gdzie jestem” i grzebałam w internecie, wyszukując zdjęcia z Czerwonej Planety, żeby móc sobie wyobrazić tamtejsze krajobrazy.
„Czerwony Mars” w sposób boleśnie realistyczny przedstawia kolonizację planety. Autor bierze pod uwagę właściwie wszystkie aspekty takiego...
Strasznie trudno jest mi pisać o książkach, które umieszczam na półce „Przyjaciele”, no bo jakże to tak... Pisać opinie o przjaciołach?! Po pierwsze brzmi to trochę... dwuznacznie. Poza tym do przyjaciół ma się stosunek szczególny, wybacza im się wszystkie wady i popełniane błędy. Nie żebym jakieś znalazła w książce Andy Weira, ale... Krótko mówiąc: opisując przyjaciół...
więcej Pokaż mimo to
Nie mogę się powstrzymać...
Pewnej Anieli związanej z Poznaniem
Dano nadzór nad młodych wychowaniem.
Niezła fucha
Dla kłamczucha,
Skończy się Bebe ze szkoły wylaniem.
Pewna Bebe z ulicy Krasińskiego
Nie okazywała uczucia żadnego,
Aż Dambo poznała
I się zakochała
I doznała przeobrażenia ogromnego.
Pewien Kozio, miły chłopak z Poznania
Miał raz napad nocnego...
Uff!! Tom Wolfe wziął do ręki ryżową szczotkę i zabrał się za zdzieranie setek warstw patyny, pozłotki i brązu, jakimi pokryto astronautów z programu Merkury. Pucował zajadle i tak długo, aż spod całego tego chłamu, wyłonili się ludzie z krwi i kości. Z podobną bezwzględnością potraktował Przegranych, bo należy pamiętać, że program firmowany przez NASA udupił inny projekt,...
więcej Pokaż mimo to