-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant1
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2020-08-12
2020-08-07
Ile tak naprawdę wiemy o swoich bliskich?
Numer telefonu, liczba osób na facebooku, czy ważne daty to teoretycznie podstawowe informacje, z których korzystają ludzie każdego dnia, dlatego nie zadają sobie trudu, aby zapamiętywać takie "oczywiste sprawy". A co jeśli od takich "oczywistości" będzie zależało życie ich najbliższych?.
Duet Hunter & Garcia po raz kolejny musi się zmierzyć z osobą, która na własną rękę wymierza sprawiedliwość. Kryjąca się za motywami osobista tragedia, w tym przypadku nadaje zbrodniom "makabryczny sens".
To drugi raz kiedy współczuję mordercy/ morderczyni, sytuacji, w której się znalazła. Od chwili przeczytania "Rozmówcy" z przerażeniem patrzę na swój telefon komórkowy, "przedłużenie mojej ręki" i staram się uważać na to co umieszczam na łamach portali społecznościowych. Polecam serdecznie.
Ile tak naprawdę wiemy o swoich bliskich?
Numer telefonu, liczba osób na facebooku, czy ważne daty to teoretycznie podstawowe informacje, z których korzystają ludzie każdego dnia, dlatego nie zadają sobie trudu, aby zapamiętywać takie "oczywiste sprawy". A co jeśli od takich "oczywistości" będzie zależało życie ich najbliższych?.
Duet Hunter & Garcia po raz kolejny musi...
2020-08-05
Historyczny misz-masz
Tak, trochę mi zajęło zapoznanie się z książką "Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu" autorstwa Michała Krajskiego. Pragnę jednak na początku zaznaczyć, że nie jest to książka, którą jest łatwo ocenić "w normalnych kategoriach przeczytanych książek" z uwagi na jej tematykę, naukowy język oraz gatunek.
Ja sama również rzadko sięgam po "tego typu książki". Po wielu przemyśleniach jestem zdania, że ocena "może być" jest najbardziej adekwatna.
Kiedy zobaczyłam ten tytuł to muszę przyznać, że "zaświeciły mi się oczy", ponieważ Ezoteryka to jest moja bajka. Poznawanie dawnych kultur, wierzeń to jest coś co uwielbiam odkrywać i nigdy nie jest mi mało.
Z tego powodu liczyłam na bardzo wiele, mając świadomość po jakiego gatunku literaturę sięgam. Książka miała potencjał, lecz coś poszło nie tak.
Zacznę może od plusów: cudowne ilustracje, które są dopełnieniem do słów autora, nie mogłam oderwać oczu i z przyjemnością przeglądałam część światowej historii.
Następnie ciekawostki, które znalazły się w tej książce, wielkie nazwiska, o których uczyłam się na lekcjach historii takich jak choćby Martin Luter King, czy starożytni myśliciele, którzy byli odważnymi rewolucjonistami, nie bojącymi się wygłaszać swoich "wywrotowych poglądów".
Następnie tematyka sekt. Z jednej strony przerażająca, z drugiej zaś fascynująca. Widać, że autor "odwalił kawał dobrej roboty" skupiając się na zdobywaniu tych wszystkich informacji. I tutaj powoli wkraczamy do minusów.
Mam wrażenie, że mnogość informacji, którą uraczył nas autor spowodował "historyczny misz-masz". Odniosłam wrażenie jakby Michał Krajski, chciał wrzucić całą wiedzę z zakresu ezoteryki do jednego worka.
Nie zrozumcie mnie źle rozumiem, że aby umieścić kawałek historii w odpowiednim czasie, należy zawrócić do jej początków, ale przy takim języku i charakterze książki to było zbyt dużo przynajmniej dla mnie. Co sprawiło, że lektura mi się dłużyła i mnie znużyła.
Komu mogłabym polecić tą książkę? Przede wszystkim pasjonatom ezoteryki, okultyzmu, których nie przerazi naukowy język pozycji. Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl za co kolejny raz bardzo serdecznie dziękuję.
Historyczny misz-masz
Tak, trochę mi zajęło zapoznanie się z książką "Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu" autorstwa Michała Krajskiego. Pragnę jednak na początku zaznaczyć, że nie jest to książka, którą jest łatwo ocenić "w normalnych kategoriach przeczytanych książek" z uwagi na jej tematykę, naukowy język oraz gatunek.
Ja sama...
2020-08-04
Nienawiść od miłości dzieli tylko jeden krok.
Moją relację z książką "Red white & royal blue" można ze spokojem nazwać "to skomplikowane". Gdy tylko dowiedziałam się, że ta pozycja ma zostać przetłumaczona na język polski to odliczałam dni do premiery. Mijały miesiące, kiedy natknęłam się na kilka niepochlebnych recenzji i mój zapał nieco osłabł.
Zaczęłam analizować "wszystkie za i przeciw" i oto pierwszego dnia sierpnia ta książka "wpadła w moje ręce". Nie miałam żadnych większych oczekiwań co do niej, lecz z otwartym umysłem kartkowałam kolejne kartki i stało się "przepadłam". Dwa dni. Tyle wystarczyło mi, aby pochłonąć "Red white and royal blue" i się zakochać.
Zakochałam się : w głównych bohaterach, całej historii, odniesieniach do światowej pop kultury. Jest to moja pierwsza książka, która opowiada o miłości dwóch mężczyzn: Alexa i Henry'ego, którzy nie są zwyczajnymi młodzieńcami, a ich uczucie jest tak niemożliwe do zrealizowania jak tylko czytelnik może sobie wyobrazić.
Nienawiść to uczucie, które kiełkowało w sercu Alexa- Pierwszego Syna Ameryki od bardzo dawna. Kiedy w wieku 14 lat, zobaczył zdjęcie przystojnego księcia Walii w jednej z młodzieżowych gazet, wiedział już że oto ma przed sobą największego wroga. Jednocześnie walczył też z innymi uczuciami: podziwem i zazdrością wmawiając sobie jak okropny i nudny musi być ten "brytyjski Adonis".
Wszystko się zmienia w dniu wesela księcia Filipa - prywatnie starszego brata Henry'ego, kiedy to dwaj mężczyźni kłócąc się wpadają w tort weselny. Oczywiście wszystkie media podchwyciły niezręczność tej sytuacji, w której Alex staje przed jedynym wyjściem, które może uratować stosunki międzynarodowe panujące pomiędzy Wielką Brytanią, a Ameryką. Musi udawać przyjaciela księcia Walii, co zdaje się nie odpowiadać żadnemu z nich.
Kilka dni temu skończyłam książkę i wciąż się zastanawiam: jak autorce udało się stworzyć "Red white & royal blue"?. Fikcję, która mogła by się przydarzyć naprawdę. Przedstawić tak świetnych bohaterów, nie tylko tych najważniejszych, ale też drugoplanowych?.
Kobiety zdecydowanie są "siłą napędową" tej książki. June, Nora, Zahira, i oczywiście Pani Prezydent Ellen nie raz sprawiały, że się uśmiechałam i wzruszałam.
"Red royal blue" to nie tylko opowieść o miłości łączącej dwóch mężczyzn, ale także poszukiwanie odpowiedzi na pytania: Kim jestem? Dokąd zmierzam? Ile mogę poświęcić dla miłości do drugiego człowieka?.
Jeszcze na koniec pragnę dodać, że równie dobrze mogłaby to być historia dotycząca miłości osób heteroseksualnych, która byłaby królewskim mezaliansem, czyż nie było wiele takich par w historii ?. Gorąco polecam!
Nienawiść od miłości dzieli tylko jeden krok.
Moją relację z książką "Red white & royal blue" można ze spokojem nazwać "to skomplikowane". Gdy tylko dowiedziałam się, że ta pozycja ma zostać przetłumaczona na język polski to odliczałam dni do premiery. Mijały miesiące, kiedy natknęłam się na kilka niepochlebnych recenzji i mój zapał nieco osłabł.
Zaczęłam analizować...
2020-08-02
Urodzona w Noc Kupały
"Pusta noc" autorstwa Pauliny Hendel to kolejna seria dotycząca słowiańskich wierzeń. Dużo mroczniejsza niż "Szeptucha", chociaż moim zdaniem nie powinno się porównywać tych dwóch serii z kilku powodów.
Po pierwsze Pani Hendel otworzyła serię "Żniwiarz" z przytupem, aż się boję nieco klątwy drugiego tomu. Bardzo dobrze wykreowane postacie: wojowniczej Magdy, nieznośnego Feliksa, całej rodziny Wojnów oraz tajemniczego Mateusza.
Magda nie jest zwyczajną dwudziestolatką. Rówieśnicy się jej boją, jest nierozumiana przez większość sąsiadów. Ukojenie znajduje w pracy w rodzinnej księgarni i w przygodach z wujem Feliksem. Jej wuj jest Żniwiarzem osobą walczącą z potworami, które nawet po śmierci nie dają spokoju śmiertelnikom. Ona również czuje, widzi i wie, z której strony nadciąga niebezpieczeństwo.
Gdy przypadkowo poznaje tajemniczego Mateusza - bratanka Krzysztofa Wilka, który nosi w sobie nie jedną tajemnicę i o dziwo chce się z nią przyjaźnić to w młodą wojowniczkę wstępuje nadzieja na choćby skrawek normalnego życia.
Nie znajdziemy w "Żniwiarzu" irytujących postaci, czy bezsensownych "zapychaczy stron". Wszystko dzieje się "po coś" ma swoje miejsce i sens. "Pusta noc" to pierwszy tom, w którym "na dzień dobry" dowiadujemy się, że na Żniwiarzy ktoś poluje. I nic ani nikt nie jest tym kim się wydaje być. Zaczynają się dziać nie dające się wyjaśnić rzeczy, o których nawet "najstarsi żniwiarze" nie słyszeli, a przecież mogą powrócić ze świata zmarłych. Co będzie dalej? Mam nadzieję, że tylko lepiej.
Po książkę autorstwa Pauliny Hendel sięgnęłam zdecydowanie zbyt późno. Oczywiście słyszałam o serii, oglądałam zazwyczaj pochlebne recenzje, a i tak nie byłam do końca przekonana. Jest to znak, że na każdą książkę przychodzi czas, aby ją zrozumieć, pokochać i delektować się chwilą dla siebie w towarzystwie danego tytułu.
Coś mi się zdaje, że będzie to kolejna z moich ulubionych serii. Komu mogłabym ją polecić? Fanom wierzeń słowiańskich, oraz tym którzy uwielbiają przygody, zwłaszcza gdy chodzi o pogoń za nieuchwytnymi stworami. Polecam gorąco.
Urodzona w Noc Kupały
"Pusta noc" autorstwa Pauliny Hendel to kolejna seria dotycząca słowiańskich wierzeń. Dużo mroczniejsza niż "Szeptucha", chociaż moim zdaniem nie powinno się porównywać tych dwóch serii z kilku powodów.
Po pierwsze Pani Hendel otworzyła serię "Żniwiarz" z przytupem, aż się boję nieco klątwy drugiego tomu. Bardzo dobrze wykreowane postacie:...
2020-07-29
I am death - Jestem śmiercią
Chris Carter powoli staje się moim osobistym odkryciem, obsesją i przyjemnością. Powoli zaczynam wierzyć, że staje się "czytelniczą masochistką". Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że obrazy wychodzące z umysłu tego człowieka przelewane na papier fascynują mnie i chcę coraz więcej?
Cały czas łapię się na tym, że nie dam się jego książkom zaskoczyć, przecież wszystko już było i nie da się zrobić nic więcej. Niestety co stwierdzam z absolutną radością myliłam się.
Jedyne podobieństwa jakie potrafię odnaleźć to niezmienność braku instynktu samozachowawczego Roberta Huntera, fakt że tylko on może zrozumieć mordercę co jest trochę irytujące, lojalność Carlosa Garcii względem partnera oraz samotność inteligentnego nad wyraz detektywa.
"Jestem śmiercią" to ta książka, przy której mój mózg wybuchł, oczywiście w przenośni bo dalej mam głowę na swoim karku.
Tym razem otrzymujemy największego potwora, którego nosiła ziemia. Człowieka- kameleona, który bezczelnie śmieje się w twarz całemu światu i policji. Stosuje tak wymyślne tortury, o których nie śniło się najgorszym zwyrodnialcom.
Jednak nie to przeraziło mnie najbardziej, ale historia 12- letniego chłopca Ricka zwanego przez oprawcę "Glizdą", który ze spokojem mógłby być młodszą kopią Roberta Huntera.
Po raz pierwszy odkąd zaczęłam swoją przygodę z cyklem Chrisa Cartera nie mogę zrozumieć, dlaczego i jak właśnie ta, a nie inna osoba dokonała tak odrażających czynów. Bijąc się z myślami do tej pory zastanawiam się "co takiego przeoczyłam". Nie było w mojej opinii żadnej wskazówki, która mogłaby nakierować czytelnika na trop, nawet po wyjaśnieniach Roberta Huntera nie jest to dla mnie jasne.
Zgadzam się, że zaznaczenie osi czasowej mogłoby być ogromnym spojlerem, ale przy poprzednich częściach motywy morderców były dla mnie bardziej jasne i w jakimś stopniu zrozumiałe, dlatego uważam to za minus tej części.
Nie sposób jednak nie oddać cesarzowi tego co cesarskie. Skrupulatność mordercy jego determinacja, dbałość o szczegóły w normalnym życiu, przy zdrowym funkcjonowaniu byłyby godne podziwu. Po raz kolejny polecam bardzo serdecznie.
I am death - Jestem śmiercią
Chris Carter powoli staje się moim osobistym odkryciem, obsesją i przyjemnością. Powoli zaczynam wierzyć, że staje się "czytelniczą masochistką". Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że obrazy wychodzące z umysłu tego człowieka przelewane na papier fascynują mnie i chcę coraz więcej?
Cały czas łapię się na tym, że nie dam się jego książkom...
2020-07-23
Raz, dwa, trzy - którą śmierć wybierzesz dziś?
"Jeden za drugim" to jedyna z tych części w której jak dla mnie wygrywa morderca. Jest ona także najbardziej zbliżona do dzisiejszych czasów, poprzez odniesienia do zachowań tzw. pokolenia Z. Anonimowość w internecie, hejt, którym wzajemnie obrzucają się nastolatkowie na całym świecie bardzo często przechodzi bez echa, a jedyne konsekwencje ponosi ofiara tego wszystkiego.
Pewien człowiek pragnie, aby sprawiedliwości stało się zadość. Nie wierzy w policję, ani samego Boga, dlatego właśnie sobie przypisuje taką rolę.
Pewnego dnia detektyw Hunter odbiera niepokojący telefon, swoiste wyzwanie dla jego inteligencji i wartości, w które od zawsze wierzył. Mianowicie za pomocą strony internetowej musi obserwować śmierć nieznanego sobie człowieka i wybrać w jaki sposób ma on zginąć, bo to że zginie jest więcej niż pewne. A to dopiero początek.
Detektyw Hunter wraz z zespołem z Sekcji Specjalnej robią wszystko, aby powstrzymać Mściciela przed dalszym zabijaniem, lecz wydaje się to niemożliwe. Mściciel ma plan i nie spocznie dopóki nie doprowadzi go do końca.
Pewnego dnia Robert Hunter zdaje sobie sprawę ze związku własnej osoby ze wszystkimi wydarzeniami, których jest świadkiem. To odkrycie przewróci do góry nogami nie tylko jego życie, ale także świat osób które kocha najbardziej.
Ilość wylanych łez, i przekleństw które wydostawały się z moich ust podczas lektury "Jednego za drugim" była wprost proporcjonalna do ilości stron. Bardzo długo się zastanawiałam "czy ja naprawdę żyje w takim.... świecie?"
Gdzie trzeba samemu walczyć o sprawiedliwość. Gdzie miłość i tęsknota mogą odmienić nawet najlepszego człowieka w bestię, która nie cofnie się przed niczym w swoich planach?
Czy ludzie nawet, gdy mają wybór pozwolą na torturowanie, zabijanie drugiego człowieka, ponieważ nie dotyczy to ich osobiście?. Możecie pomyśleć, że fikcja pomyliła mi się z rzeczywistością, ale czy nie ma w tym choć "ziarna prawdy"?. Cały czas coś lub kogoś wybieramy. Czy tego chcemy czy nie za czymś lub za kimś głosujemy. Idziemy za tłumem, coraz rzadziej zastanawiając się czy to jeszcze jesteśmy my.
Podsumowując: "Jeden za drugim" to najbardziej emocjonalna książka z serii, która pomimo okropieństw niesie ze sobą bardzo ważne przesłanie nad którym należy się pochylić i zastanowić.
Raz, dwa, trzy - którą śmierć wybierzesz dziś?
"Jeden za drugim" to jedyna z tych części w której jak dla mnie wygrywa morderca. Jest ona także najbardziej zbliżona do dzisiejszych czasów, poprzez odniesienia do zachowań tzw. pokolenia Z. Anonimowość w internecie, hejt, którym wzajemnie obrzucają się nastolatkowie na całym świecie bardzo często przechodzi bez echa, a...
2020-07-21
Będę rozmawiał tylko z Robertem Hunterem!
"Geniusz zbrodni" zaskakuje i to bardzo. Muszę przyznać, że w tej części dowiadujemy się najwięcej informacji z życia detektywa Roberta Huntera.
Niepokonany jak do tej pory detektyw po ostatniej sprawie zamierza wybrać się na upragniony urlop. Chce się odciąć od morderstw, martwych ciał oraz zła, z którym walczy każdego dnia. Niestety kolejny raz świat go potrzebuje i jest zmuszony zmienić plany.
Jest to sprawa między stanowa i o pomoc zgłasza się do niego przyjaciel z dawnych lat szycha w FBI niejaki Adrian Kennedy. Jest to pierwszy raz kiedy nie zobaczymy Carlosa Garcii, a Hunter musi połączyć siły z formacją do której nigdy nie żywił żadnych ciepłych uczuć.
Sprawa komplikuje się bardziej, gdy w podejrzanym detektyw rozpoznaje przyjaciela z dzieciństwa Luciena Foltera aka Liama Showa, który zdaje się nie mieć nic wspólnego z okrucieństwem o które jest oskarżany. Współpracuje z wymiarem sprawiedliwości "podając im na tacy" wszelkie wskazówki, które mają doprowadzić do jego uniewinnienia. Robert Hunter wybiera się więc w podróż wraz z agentką specjalną Courtney Taylor, a to co odkryją zmusi detektywa do powrotu w najbardziej skrywane odmęty własnej przeszłości, o której jak sądził zapomniał na zawsze.
"Geniusz zbrodni" to książka inna niż pozostałe, ponieważ po raz pierwszy Robert Hunter trafia na godnego sobie przeciwnika. Będzie musiał wybrać pomiędzy chęcią uratowania przyjaciela, a odkrycia prawdy o bieżących wydarzeniach i sobie samym. Myślę, że równie dobrze mogłaby to być pierwsza część cyklu, zważywszy na historię Roberta Huntera i jego bardziej prywatną, nieodkrytą przez nikogo stronę.
Czytając tego typu pozycję czytelnik zaczyna się zastanawiać, jak daleko sięga zło. Czy jakikolwiek człowiek na świecie, może poprzez eksperymenty na własnym ciele i we własnym umyśle, odpowiedzieć na pytania, na które nie udało się znaleźć odpowiedzi żadnemu człowiekowi przez wieki. Czy można oszukać innych, nie oszukując przy tym samego siebie? I na koniec czy można pracować nad sobą w taki sposób, aby być najbardziej wyjątkowym wśród wybitnych umysłów na świecie?
Będę rozmawiał tylko z Robertem Hunterem!
"Geniusz zbrodni" zaskakuje i to bardzo. Muszę przyznać, że w tej części dowiadujemy się najwięcej informacji z życia detektywa Roberta Huntera.
Niepokonany jak do tej pory detektyw po ostatniej sprawie zamierza wybrać się na upragniony urlop. Chce się odciąć od morderstw, martwych ciał oraz zła, z którym walczy każdego dnia....
2020-07-18
Co się tak naprawdę liczy w miłości?
Są takie książki, które pomimo wad, chwytają za serce i nie pozwalają na długi czas o sobie zapomnieć. Do jednej z nich należy "Przy naszej piosence" autorstwa Klaudii Bianek. To kolejna bardzo dobra książka spod pióra tej autorki. Nie spodziewałam się, że utrzyma taki sam poziom jak poprzednie. Ciężką sprawą jest po bardzo dobrym debiucie stworzyć coś równie dobrego.
Dużo osób zarzuca autorce, powtarzanie schematów w każdej z książek: mamy dziewczynę i chłopaka, którzy mają się ku sobie, lecz droga do ich związku bywa kręta i usłana kolcami, lecz koniec końców jest happy end. Czy to źle? Tak i nie. Zdecydowana część czytelników kocha takie historie. Sięgając po bardziej wymagającą literaturę, pragną oddechu, wzruszeń "mając gdzieś z tyłu głowy", że jest to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Z drugiej strony zachwycają się pierwszym tomem, z niecierpliwością czekając na więcej i stwierdzają "o nie znowu to samo".
Do plusów "Przy naszej piosence" można zaliczyć to, że możemy wrócić do bohaterów z poprzednich części, ale nie musimy ich znać, aby cieszyć się z lektury tej konkretnej książki. Nie ma dla mnie nic gorszego od przeczytania ciekawej, wciągającej książki z lukami, spowodowanymi nieznajomością poprzednich części.
Po drugie emocje, w których ukazywaniu autorka jest mistrzynią, to właśnie ten aspekt sprawia, że te książki są tak chwytające za serce i wzruszające.
Po trzecie Antek, który jest baristą, a ja kocham kawę w każdej ilości. Nie jest to oczywiście jedyny powód dla, którego polubiłam tego bohatera. Podobało mi się również to, że autorka odarła go z tego "idealizmu" ukazując jego drugą "samczą stronę".
Po czwarte szybkość czytania i chęć posiadania jej na swojej biblioteczce. Odkąd mam legimi rzadko kupuję książki. Mam na swojej półce około setki. Są to głównie stare wydania, które kiedyś kupiłam, więc ich ilość w porównaniu z przeczytanymi książkami jest "kroplą w morzu" moich czytelniczych potrzeb.
Teraz nadszedł czas na minusy: tak, mam problem z Kornelią. Z jednej strony współczułam jej, że musiała wychowywać się w takim a nie innym środowisku. Wiele osób po przeczytaniu "Przy naszej piosence" może stwierdzić "jaka ona odważna" "jak sobie super radzi". Ja uważam, że pomimo konieczności szybszego dorośnięcia do roli opiekunki młodszego brata, wciąż była dzieckiem, które samo potrzebowało opieki i nijak nie pasowała do idealnego Antka, (tego którego poznałam w poprzednich częściach). Nie przeszkodziło to jednak wzruszyć mi się nie raz.
Ostatni minus to będzie mój osobisty minus: (nie znoszę piosenki "Dmuchawce, latawce, wiatr") nie wiem dlaczego, ale tak właśnie jest. Gdy tylko tekst tej piosenki pojawiał się to automatycznie miałam z tylu głowy "jest tyle pięknych miłosnych piosenek, czy to było konieczne?".
Podsumowując: Kończąc już moje książkowe wynurzenia chciałabym polecić "Przy naszej piosence". Jak widzicie książka nie musi być idealna, aby zaskoczyć i chwycić za serce.
Co się tak naprawdę liczy w miłości?
Są takie książki, które pomimo wad, chwytają za serce i nie pozwalają na długi czas o sobie zapomnieć. Do jednej z nich należy "Przy naszej piosence" autorstwa Klaudii Bianek. To kolejna bardzo dobra książka spod pióra tej autorki. Nie spodziewałam się, że utrzyma taki sam poziom jak poprzednie. Ciężką sprawą jest po bardzo dobrym...
2020-07-04
To nie jest kolejna historia o morderstwie, to opowieść o okrucieństwie!
„Powiedz mi, proszę, o dzielny kapitanie,
Dlaczego zło obdarzone jest mocą taką?
Dlaczego anioły do snu chylą swe głowy,
Gdy czort napiera z siłą dwojaką?”
– Tom Waits
Są takie książki, do których boi się sięgnąć każdy człowiek, są również takie książki, których wstyd jest nie znać. Taka właśnie jest "Dziewczyna z sąsiedztwa" autorstwa Jacka Ketchuma.
Nie jestem osobą bojaźliwą, uwielbiam kryminały, w których wiele się dzieje. Nie odstraszy mnie okrucieństwo, krew, czy śmierć niewinnych osób, ale z jakiegoś powodu po książki grozy, choć w tym przypadku jest to "podobno thriller" sięgam niezwykle rzadko.
Jack Ketchum to autor, któremu nie trzeba nikomu przedstawiać. Przez wiele lat chciałam sięgnąć po "coś" spod jego pióra. Stało się to dziś 4 lipca 2020 roku. Swoje emocje , których podobno w recenzji nie powinno być zostawię na koniec.
Teraz napiszę o tym, co mnie zaskoczyło. Trzeba oddać "cesarzowi co cesarskie" i "chyląc czoła do samej ziemi" przyznać Ketchumowi mistrzostwo w budowaniu napięcia. Kilka pierwszych stron to wstęp od samego Stephena Kinga, dalej poznajemy Dave' a, któremu autor "oddał głos", aby mógł nas czytelników przeprowadzić przez historię, której był świadkiem w 1958 roku.
Początkowo nie działo się nic. Byłam nawet rozczarowana, po tym czego się nasłuchałam na temat tego tytułu, aż nagle poczułam "jakbym dostała obuchem w głowę". Historia zaczęła się naprawdę bardzo niewinnie: niepełnoletni przyjaciele, spędzający czas w podobny sposób, co ich rówieśnicy na całym świecie: "rzeki, sady, wiecznie otwarte drzwi do domu Chandlerów, Elvis oraz one: te nowe Meg i jej siostra Susan". Dwie dziewczyny, które po wypadku rodziców nie miały gdzie się podziać, trafiły do miejsca w którym miały być bezpieczne i kochane. Do ciotki Ruth. Jedna piękna i niepokorna, druga silnie związana z siostrą i niepełnosprawna. Razem były niepokonane. Jedyne czego chciały tylko być razem szczęśliwe. Niestety nie było im to dane.
Każda tortura, każdy ból aż na wskroś dociera do czytelnika, "no chyba, że jest pozbawionym emocji i uczuć sadystą". Dave jako narrator pokazuje nam "osobom, którym wydaje się, że widzieli w swoim życiu już wszystko" jak łatwo jest przejść od sympatii, pożądania do obojętności i nienawiści bez żadnego powodu, a ciche przyzwolenie dorosłej osoby zdaje się tłumaczyć największe nawet okrucieństwo.
Podsumowując: Są takie rzeczy, które robi się tylko raz w życiu. Cieszę się, że się przemogłam i poznałam tą historię, ale wiem jedno nie wrócę do tej książki już nigdy więcej ! Nie chcę wierzyć, że takie rzeczy się dzieją i nie ma na to mojej zgody.
To nie jest kolejna historia o morderstwie, to opowieść o okrucieństwie!
„Powiedz mi, proszę, o dzielny kapitanie,
Dlaczego zło obdarzone jest mocą taką?
Dlaczego anioły do snu chylą swe głowy,
Gdy czort napiera z siłą dwojaką?”
– Tom Waits
Są takie książki, do których boi się sięgnąć każdy człowiek, są również takie książki, których wstyd jest nie znać. Taka właśnie jest...
2020-07-01
"Wiem co Cię najbardziej przerazi!"
Po rewelacyjnym "Krucyfiksie" nadszedł czas na "Egzekutora". Zarówno pierwsza jak i druga część przygód Roberta Huntera zostały przeze mnie przesłuchane w formie audiobook. Jeśli myśleliście, że "Krucyfiks" był straszny i odrażający to sięgnijcie po "Egzekutora", a momentalnie zmienicie zdanie. Robert Hunter i Carlos Garcia nie zdążyli jeszcze na dobre ochłonąć po poprzedniej sprawie, a już muszą powstrzymać pewnego mściciela, który wziął sobie na cel pewną grupę osób, która zdaje się nie być w żaden sposób ze sobą powiązana, których przed śmiercią torturuje w niewyobrażalny sposób zdając się znać ich najgłębsze lęki. Ta książka to swoista opowieść o tym, jak dalece w ludzkiej wyobraźni, może czaić się zemsta, a jak wiadomo "zemsta najlepiej smakuje na zimno".
Muszę przyznać, że wciągnęłam się w świat opisany przez Chrisa Cartera i kończąc jedną książkę, w tym przypadku audiobook momentalnie sięgam po następny. Polecam serdecznie.
"Wiem co Cię najbardziej przerazi!"
Po rewelacyjnym "Krucyfiksie" nadszedł czas na "Egzekutora". Zarówno pierwsza jak i druga część przygód Roberta Huntera zostały przeze mnie przesłuchane w formie audiobook. Jeśli myśleliście, że "Krucyfiks" był straszny i odrażający to sięgnijcie po "Egzekutora", a momentalnie zmienicie zdanie. Robert Hunter i Carlos Garcia nie zdążyli...
2020-06-28
Książka nie idealna, a jednak arcydzieło. Jak to możliwe?!
Chris Carter to autor, którego odkryłam baaardzo niedawno temu, i muszę przyznać, że przyciągnął mnie tym, że od twórczości odrzuca.
Możecie pomyśleć, co ona pisze? ale tak właśnie było. Przeczytałam zbyt wiele przestróg (tak jestem jedną z tych osób, która uwielbia nie tyle spojlery 1:1) ale lubię wiedzieć czego mam się spodziewać, i dlaczego ta książka ma takie wysokie oceny.
Książki o losach Roberta Huntera to jest dla mnie (przepraszam za duże litery) MAJSTERSZTYK. Z kilku powodów. Musicie wiedzieć drodzy miłośnicy literatury, że jestem pierwszą osobą, która przy zbyt dużej ilości "flaków" się po prostu "porzyga". Ja wolę książki bardziej z zagadką niż z brutalnością, ale coś było w recenzjach książek o Robercie Hunterze, że chciałam po nie sięgnąć. Im więcej było " nie ruszaj", "za bardzo brutalne" to tym bardziej chciałam się zagłębić i zobaczyć "o co to całe zamieszanie".
Otóż w tej chwili jestem przy końcu drugiej części przygód "amerykańskiego ducha" i coraz bardziej grzęznę w tym "bagnie aniołów". Jako nieopierzonej recenzentce wydaje mi się, że chcę więcej i ten autor właśnie mi to daje.
Przełamuje moją strefę komfortu, poddaje mnie wielu próbom, aby na koniec powiedzieć "przecież Ty jesteś taka sama jak Robert Hunter". Nie śmiała bym nawet się porównywać do jego inteligencji, ale intuicja to jest coś co nas łączy.
Już naprawdę bardzo dawno nie otrzymałam tak dobrej książki, którą kartkowałam z "zawrotnością światła" i przy której, moje paznokcie "hybrydy" nie były w zbyt dobrym stanie. Pomyślcie sami: otrzymujemy już na samym początku sprawcę, najochydniejszego z jakim spotkaliśmy się w swoim życiu, a może i nawet w swoich snach i musimy my jako czytelnicy zdecydować czy:
odpowiedź a) chcemy poznać motywy jego postępowania, b) pragniemy go uniewinnić, chociaż.... chwila nie możemy tego zrobić, ponieważ ta osoba już nie żyje.
Wiem, że nie zdradzam zbyt wiele, ale "Krucyfiks" jest tak dobry, że jeśli tylko pozwolicie sobie, na chwilowe wyrwanie ze swojej strefy komfortu, to będziecie chcieli więcej i więcej. Powiem Wam jedno na pierwszej części się nie skończy.
Książka nie idealna, a jednak arcydzieło. Jak to możliwe?!
Chris Carter to autor, którego odkryłam baaardzo niedawno temu, i muszę przyznać, że przyciągnął mnie tym, że od twórczości odrzuca.
Możecie pomyśleć, co ona pisze? ale tak właśnie było. Przeczytałam zbyt wiele przestróg (tak jestem jedną z tych osób, która uwielbia nie tyle spojlery 1:1) ale lubię wiedzieć czego...
2020-08-12
Nieśmiertelne piękno
"Żyjemy w fałszywym świecie. Plastikowym świecie, gdzie prawdziwe, naturalne piękno jest najczystszą i najrzadszą formą sztuki. Im rzadsza tym jest cenniejsza. Prawdziwe piękno nie może zostać podrobione ani skopiowane, dlatego właśnie wymiera. A przecież powinno żyć wiecznie. I dzięki mnie żyje."
Nie wiem kiedy to się stało, ale właśnie skończyłam dziewiątą już część cyklu o Robercie Hunterze. Nie jest to najlepsza część z całej serii, ale za to z pewnością najbardziej zaskakująca.
Powodów na potwierdzenie mojej opinii jest kilka: współpraca policji Los Angeles z FBI, co zdarzyło się po raz pierwszy na tak dużą skalę. Postać mordercy, który zdaje się nieuchwytny niczym nomen omen duch, potrafiący zmieniać własną postać w mgnieniu oka.
Wiadomości po łacinie, które mógł odczytać przynajmniej z początku tylko Robert Hunter (tak było to irytujące). Sylwetka Ericki Fischer - agentki specjalnej FBI, której imieniem i nazwiskiem można by zastąpić tytuł pewnego słynnego erotyka "50 twarzy...".
Największym zaś według mnie zaskoczeniem była motywacja osoby odpowiedzialnej za "litościwe śmierci" czwórki nie znających się wzajemnie osób, z czterech różnych stanów, których łączyła tylko jedna rzecz, którą musicie odkryć sami.
Czy książki spod pióra Chrisa Cartera mają wady? Owszem mają. "Im dalej w las" tym widać powtarzające się schematy zachowania, zwłaszcza głównego bohatera, morderstwa już tak nie szokują, a motywacje "okrutnych potworów" są coraz bardziej niezrozumiałe.
Do tego autor z "uporem maniaka" nie dopuszcza kobiet do głównego bohatera, jestem ciekawa czy w ostatniej odsłonie się to zmieni. Żałuję, że nie znalazłam odpowiedzi na pytanie "Kto zawładnął sercem Eriki Fisher, mam swoje dwa typy, i nadzieję, że jej postać powróci w "Polowaniu na zło", ponieważ była najbardziej wyrazistą osobą w 9 części cyklu.
Podsumowując: Bardzo chciałam dawkować sobie książki Chrisa Cartera, ale nie da się tego zrobić. Tak jak duet Hunter& Garcia nie mogą złapać oddechu po śledztwie, zaczynając jeszcze bardziej skomplikowane i niebezpieczne, tak czytelnik nie ma czasu na pozbieranie się po lekturze i nawet nie spodziewa się kiedy sięgnie po kolejną i następną. Autorów, którzy zachwycają swoimi książkami przez tak długi czas, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki, dlatego zawsze i wszędzie będę polecać te książki.
Nieśmiertelne piękno
więcej Pokaż mimo to"Żyjemy w fałszywym świecie. Plastikowym świecie, gdzie prawdziwe, naturalne piękno jest najczystszą i najrzadszą formą sztuki. Im rzadsza tym jest cenniejsza. Prawdziwe piękno nie może zostać podrobione ani skopiowane, dlatego właśnie wymiera. A przecież powinno żyć wiecznie. I dzięki mnie żyje."
Nie wiem kiedy to się stało, ale właśnie skończyłam...