Absolwent Uniwersytetu Śląskiego (ur. 1967),psycholog śledczy, biegły z zakresu psychologii. Uczestniczył w ponad stu sprawach kryminalnych jako profiler. Za swoje osiągnięcia odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Pracował w zakładach karnych, a obecnie - w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Beznadzieja. Najpierw zbrodnie, opisane po łebkach językiem i stylem rodem z tabloidu typu Fakt czy Superexpress.
Potem jakiś komentarz kursywą, nie wnoszący nic, lub mało.
Potem jakieś przepisane z podręczników fragmenty, językiem podręcznikowo- naukowym.
Książka nic nie wniosła do mojego życia, oprócz ugruntowania niechęci do autorki Katarzyny Bondy, jak i Bogdana Lacha.
Imiona bohaterów jak i miejsce akcji zostały zmienione (niektóre fakty również ),nie wiadomo po co, skoro o podcastach kryminalnych i prasie te dane są ogólnodostępne.
Poza tym, jest wiele bardzo dziwnych i wątpliwych merytorycznie fragmentów.
W jednej historii, mimo braku jakichkolwiek informacji na ten temat, przedstawione jako fakt jesl, że dziewczyna była w związku z koleżanką, tylko dlatego, że chodziła do szkoły sportowej z internatem i nie miała dostępu do płci przeciwnej (choćby była w więzieniu !) i na pewno miała złe wzorce w rodzinie (chociaż na to też informacji brak). Tak jakby nie mogła po prostu być homoseksualna. Musi być jakiś powód i to koniecznie patologiczny, tak choćby na świecie nie było lesbijek.
Drugi smaczek : "Choć wyglądał jak zakapior, w głębi duszy i serca pozostał naiwniakiem. Ciężko przeżywał porzucenie przez ukochaną Wirulę, martwił się o ginące lasy, wieloryby i zatrucie powietrza. Pragnął nadać życiu głębszy sens. Poszukiwał wciąż jakiejś idei, o którą mógłby walczyć, zawierzyć jej ."
No rzeczywiście, naiwniak. Dodam, że to opis bohatera zaprezentowany przez autorkę. Nie na zasadzie, że ona cytuje jakiegoś innego przestępcę, dla którego ktoś, kto martwi się o środowisko to "naiwniak".
Ręce opadają...
Bardzo nierówny zbiór opowiadań. Na plus Chmielarz i Opiat-Bojarska. Podobał mi się ich styl, potrafili mnie zaintrygować. Natomiast nie rozumiem koncepcji przedrukowania opowiadania K. Bondy i B. Lacha, ponieważ ci co czytali ich książkę tak naprawdę dostali kopiuj-wklej.. A nie było ono jakieś wybitne ani zapadające w pamięć, podobnie jak opowiadanie Maxa Czornyja. Dwa dni po przeczytaniu nie potrafię powiedzieć o czym ono w ogóle było.