rozwińzwiń

Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu

Okładka książki Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu Michał Krajski
Okładka książki Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu
Michał Krajski Wydawnictwo: Fronda historia
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Fronda
Data wydania:
2020-05-13
Data 1. wyd. pol.:
2020-05-13
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380795198
Tagi:
Michał Krajski Stanisław Krajski ezoteryka komunizm okultyzm filozofia historia komunizmu
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
29 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
557
138

Na półkach:

Dobra książka. Negatywne "opinie" w formie słowotoku wynikają chyba z faktu że taka książka w ogóle powstała i opisuje prawdziwą i nie za ładną twarz ezoteryki. Ja polecam.

Dobra książka. Negatywne "opinie" w formie słowotoku wynikają chyba z faktu że taka książka w ogóle powstała i opisuje prawdziwą i nie za ładną twarz ezoteryki. Ja polecam.

Pokaż mimo to

avatar
607
564

Na półkach:

klaudia28ck
„Mam wrażenie, że mnogość informacji, którą uraczył nas autor spowodował "historyczny misz-masz". Odniosłam wrażenie jakby Michał Krajski, chciał wrzucić całą wiedzę z zakresu ezoteryki do jednego worka.”

Jeżynka
„Nastawiałam się na fascynującą opowieść o prapoczątkach komunizmu który nie jest ideologią która powstała z niczego kilkadziesiąt lat temu. Dostałam jednak niezwykle nużącą, naszpikowaną potrzebnymi i niepotrzebnymi informacjami rozprawę naukową z dziejów filozofii, która nawet dla osoby, której nie są obce takie postacie jak Platon, Luter, Hegel czy Marks jawi się jako czarna magia.”

Zmęczyłam wstęp i pierwszy rozdział dostępne w sieci, myślę, że wystarczy.
Książka zaczyna się od
„Arystoteles, najwybitniejszy filozof starożytny, nauczał, że aby zrozumieć i wyjaśnić daną rzecz, trzeba wskazać jej przyczyny.”
Jeden z bardziej znanych, czemu najwybitniejszy?
„Arystoteles wymienił cztery rodzaje przyczyn: sprawczą, formalną, materialną i celową. Wskazywał na to, że każdy realny byt jest skutkiem zadziałania tych czterech rodzajów przyczyn, co więcej – coś może mieć wiele przyczyn w każdym z rodzajów. Wydaje się, że są to niepotrzebne zawiłości filozoficzne”
Nic ująć.
„ale na prostym przykładzie można zobaczyć, jak bardzo nauka ta potrafi pomóc w zrozumieniu wszelkich zjawisk, w tym komunizmu.”
Dalej podany przykład z wybijaniem szyb nic do sprawy nie wnosi, zatem go pomijam. Podobnie jak rozważania o pochodzeniu Marksa.
„Marks nie tylko czerpał z filozofii starożytnej od Hegla, ale także sam odwoływał się do tego dziedzictwa, o czym świadczy jego praca doktorska z filozofii pt. Różnice między demokrytejską a epikurejską filozofią przyrody. Podjęcie się analizy myśli demokrytejskiej, a więc koncepcji Demokryta, na pierwszy rzut oka mogło być sposobem na zdystansowanie się od religijnego charakteru filozofii starożytnej. W końcu Demokryt to twórca atomizmu – poglądu, wedle którego wszystko złożone jest z atomów, a wszelkie zmiany zachodzą z konieczności, zgodnie z obiektywnymi prawami przyrody. Trzeba jednak pamiętać, że przez „atom” Demokryt rozumiał coś zupełnie innego niż nowożytne nauki szczegółowe. Pojmował to Marks, który napisał: "Atom pozostaje więc abstrakcyjnym bytem samym w sobie, np. osoby, mędrca, boga. Są to dalsze, wyższe określenia tego samego pojęcia.".” Itp, itd.
Na jakiej zasadzie wypociny Marksa mają być miarodajne do interpretacji dzieł Demokryta czy czegokolwiek?

„Ktoś, czytając o starożytnych orfikach, a następnie o komunizmie, może zapytać: Gdzie Rzym, a gdzie Krym? Nie chodzi tu o to, by dowieść, że Karol Marks miał osobiście coś wspólnego z orfizmem”
to po co w ogóle pisać w jednej książce o orfikach i o Marskie?
„lecz jedynie o to, by wskazać, że korzenie idei, które wyznawał, sięgają głębokiej starożytności.”
Aha.
Zatem czekam na to wykazanie.
Jakoś go nie widać.

„Komunizm to w gruncie rzeczy jednak zbiór kilku ezoterycznych dogmatów, z których pierwszym jest materializm (monizm) i związane z tym zakwestionowanie widzialnej rzeczywistości, następnym przyjęcie dialektyki jako metody myślenia akceptującej absurd (sprzeczność),kolejnymi odrzucenie własności prywatnej i wszelkiej hierarchii. U podstaw tej teologii stoi zaś przekonanie, że człowiek jest bogiem ...”
Gdzie Marks czy Engels pisali coś takiego? Jakiś cytat z podaniem źródła?

Rozdział 1 zaczyna od tego, jak w starożytności jońscy myśliciele poszukiwali początku wszechrzeczy, „w Milecie pojawili się myśliciele, którzy wskazali na to, co materialne, jako tworzywo i zasadę rzeczywistości (gr. arche)” i tak „Tales nauczał, że wszystko jest z wody, Anaksymenes, że z powietrza, Anaksymander, że z bezkresu. W Efezie wystąpił z kolei Heraklit, który mówił, że wszystko jest z ognia.”

Znam to na pamięć i bez zaglądania do Wikipedii mogę uzupełnić. Ksenofanes z Kolofonu za pramaterię uważał ziemię, wspomniany bezkres po grecku apeiron (άπειρον, rodzaj nijaki, dosłownie „to, co nieograniczone”).
Czym miało być apeiron ?
Już w starożytności było to sporne, gdyż Anaksymander nie bardzo wyjaśnił, „za pierwszą zasadę (αρχή) i element (στοιχεΐον) uważał to, co nieograniczone, nie określając tego ani jako powietrze, ani jako wodę, ani jako coś innego (οὐ διορίζων ἀέρα ἢ ὕδωρ ἢ ἄλλο τι)”. (Diogenes Laertios w „Żywotach i poglądach słynnych filozofów” księga 2, rozdział 1 tłum. Irena Krońska). „Różne odpowiedzi na pytanie, czym jest zasada Anaksymandra, padały już w starożytności. Arystoteles jako cechy przysługujące tej zasadzie, a przypisywane jej już przez Anaksymandra, wymienia: boskość, nieśmiertelność i niezniszczalność. Stagiryta interpretuje również naturę zasady Anaksymandra jako coś pośredniego między woda a powietrzem; ma być ona nieskończona przestrzennie. Interpretuje ją również jako Jedność (το ἓν) mówiąc: "Inni zaś twierdzili, że przeciwieństwa (έναντιοτήτα) oddzieliły się od jedności (ἐκ τοῦ ἑνὸς) tkwiąc [w niej], jak mówił Anaksymander, jak również ci, którzy twierdzą, że jest jedno i wiele (ἓν και πολλά),jak Empedokles i Anaksagoras; z mieszaniny bowiem oddzielają oni inne (τἆλλα)"” (Arystoteles „Fizyka” 187a 20–23, za: Artur Pacewicz, „Proto-henologia w filozofii przedsofistycznej” Wrocław 2009, s. 47). Z przypisywanego Plutarchowi traktatu „Placita Philosophorum” (Περὶ τῶν ἀρεσκόντων φιλοσόφοις φυσικῶν δογμάτων) według Anaksymandra „początkiem bytów jest apeiron (τῶν ὄντων τὴν ἀρχὴν εἶναι τὸ ἄπειρον) [...] Popełnia jednak błąd nie mówiąc, czym jest to apeiron, czy jest to powietrze, woda, ziemia, czy jakieś inne ciało (ἁμαρτάνει δ᾽ οὗτος, μὴ λέγων τί ἐστι τὸ ἄπειρον, πότερον ἀήρ ἐστιν ἢ ὕδωρ ἢ γῆ ἢ ἄλλα τινὰ σώματα)” (księga 1, rozdział 3.2 tłum. Dariusz Kubok)

Zatem skąd pomysł, że miało to być coś materialnego?

„Wszystko jest początkiem lub pochodzi z początku (ἅπαντα γὰρ ἢ ἀρχὴ ἢ ἐξ ἀρχῆς),nieskończoność nie ma początku (τοῦ δὲ ἀπείρου οὐκ ἔστιν ἀρχή),gdyż wtedy sam miałaby granicę (εἴη γὰρ ἂν αὐτοῦ πέρας),ponadto nie powstaje ona, ani nie ginie, gdyż wtedy miałaby początek (ἔτι δὲ καὶ ἀγένητον καὶ ἄφθαρτον ὡς ἀρχή τις οὖσα),wszystko bowiem, co powstaje, musi mieć kres i kres ma wszystko, co zniszczalne (τό τε γὰρ γενόμενον ἀνάγκη τέλος λαβεῖν, καὶ τελευτὴ πάσης ἔστιν φθορᾶς). Dlatego mówimy, że to [co nieskończone] nie ma początku, lecz samo jest początkiem dla innych rzeczy (διό, καθάπερ λέγομεν, οὐ ταύτης ἀρχή, ἀλλ' αὕτη τῶν ἄλλων εἶναι δοκεῖ)”. (Arystoteles „Fizyka” księga 3 rozdział 4, 203 b 6 i następne, tłum. Dariusz Kubok)

Jedyny zachowany cytat z Anaksymandra „A z czego powstają istniejące rzeczy, w to niszczeją, »zgodnie z koniecznością; płacą bowiem sobie nawzajem karę i pokutę za niesprawiedliwość, zgodnie z postanowieniem Czasu« (διδόναι γὰρ αὐτὰ δίκην καὶ τίσιν ἀλλήλοις τῆς ἀδικίας κατὰ τοῦ χρόνου τάξιν),jak mówi w tych raczej poetyckich słowach”. (cyt. za: G. S. Kirk, J. E. Raven, M. Schofield, „Filozofia przedsokratejska”, Warszawa-Poznań 1999 tłum. J. Lang s. 125)

- A czemuż ma służyć ten przydługi wywód ? - zapytacie zapewne.

No właśnie.

Krajski: „Uwadze tych, którzy przyjmują, że w VI w. miało miejsce przejście od mitu do logosu, uchodzi jednak jeden "drobny" szczegół. Wszyscy wspomniani filozofowie wymieniali tylko jedno tworzywo. A przecież rzeczywistość, która nas otacza, jest niezwykle różnorodna. Jeśli wszystko jest z wody, to także ogień. Jeśli wszystko jest z ognia, to także woda. Twierdzenia te nie mają nic wspólnego z obserwacją przyrody. Czemu więc jedno, a nie wiele? Skąd ten monizm (od gr. mónos – jedyny)? Odpowiedź przynoszą słowa samego Talesa, który poza nauczaniem, że wszystko jest z wody, uważał również, że „wszystko jest pełne bogów”. Mówiąc inaczej: owszem, woda jest podstawą wszystkiego, ale sama woda ma boską naturę. (...) Rzeczywistość materialna, choć postawiona tutaj teoretycznie na piedestale, została całkowicie zakwestionowana.”

Skąd wie, że „wymieniali tylko jedno tworzywo” i że było materialne?

„Wobec stanu materiałów źródłowych, ze względu na który koncepcje jońskich filozofów natury rekonstruujemy na podstawie przekazów doksograficznych, trudno nam ustalić, czy owe archai (ἀρχαὶ) przez pierwszych fizyków postrzegane były w aspekcie materialnym, czy wręcz tożsame z materią jak tego chce Arystoteles, postrzegający filozofię swych poprzedników przez pryzmat swojej koncepcji materii i formy, jak i inni doksografowie. Wątpliwości w tej kwestii może nasuwać kilka faktów. Za ojca doksografii, jak zaznaczano wyżej, uznać należy niewątpliwie Arystotelesa, który zazwyczaj badania nad jakimś problemem rozpoczynał od przytoczenia poglądów swych poprzedników, referując je jednak językiem swego systemu kategorii i pojęć, a ich ocen dokonywał przez pryzmat swojej koncepcji substancji (ousia, οὐσία),materii i formy, możności i aktu. Zgodnie zatem z tradycją doksograficzną archai pierwszych fizyków - woda, apejron, powietrze, czy ogień - pojmowane jako jedna arche, były materią, która w tradycji perypatetyckiej była pozbawiona ruchu, posiadając jedynie możność - dynamis (δύναμις),jak też, nie posiadając formy, nie mogła jako jedna zasada, być źródłem świata, pojmowanego jako kosmos czyli struktura w najwyższym stopniu uporządkowana, ani też źródłem "dobra i piękna w rzeczach". Tradycja perypatetycka postrzega zatem w koncepcji archai jońskich filozofów natury wewnętrzną sprzeczność. Archai filozofów z Miletu i Efezu miały bowiem immanentny sobie ruch tożsamy z życiem, który umożliwiał generowanie z nich świata bądź światów i wszystkiego, co w świecie. Sprzeczność ta jawi nam się jako oczywista, jeśli przyjmiemy Arystotelesową interpretację koncepcji filozofów jońskich - wtedy, gdy będziemy poglądy filozofów z Miletu i Efezu analizowane metodą porównawczo-kontekstową. Jeśli jednak zastosujemy metodę genetyczną ujawni nam się jako oczywisty fakt, iż pierwsi filozofowie nie znali pojęcia materii w tym znaczeniu, jakie nadaje mu Stagiryta, i to nie tylko ci, którzy przyjmowali koncepcję jednej arche z immanentnym jej ruchem, lecz ich następcy, jak pitagorejczycy, Empedokles, Anaksagoras, którzy wyróżniali już archai bierne i czynne. Co więcej, można chyba przyjąć, że dla filozofów przedplatońsklch arche była tym, czemu przysługuje status bytowania - οὐσία.” (Janina Gajda-Krynicka, „Filozofia przedplatońska” Warszawa 2007, s. 66n)

„Już pierwsi fizycy niewątpliwie odróżniali materię (hyle, ὕλη) od substancji (ousia). Coś, co nie jest materialne, nie jest pozbawione statusu ontycznego.” (Janina Gajda-Krynicka, „Filozofia pitagorejska w nurcie „fizyki” przedplatońskiej. Pitagorejska koncepcja zasady-arche”, Przegląd Filozoficzny — Nowa Seria 2001, R. X, Nr 2 (38) s. 50)

„Arystoteles za pierwszego filozofa uznaje Talesa z Miletu. Jednakże skąpość przekazów, ich specyfika - terminologia Arystotelesowa oraz jego póznoantycznych komentatorów - oraz brak pism, jako ze Tales najprawdopodobniej nie napisał traktatu stricte filozoficznego, powodują rozbieżności w interpretacji ustaleń filozoficznych przypisywanych mu przez doksografów. Arystoteles mówi, iż Tales za zasadę (ἀρχή) przyjmował wodę. Dla naszych ustaleń ważny jest wybór jednego elementu. Ten jeden element-zasada prawdopodobnie przeciwstawia się wielości elementów - ogień, powietrze, woda, ziemia, które stanowią już jego manifestacje, oraz kolejnej wielości tego, co powstaje z czterech elementów. Trudno wypowiadać się na temat powodów, dla których został wybrany właśnie jeden element, a nie ich ograniczona wielość, jak to będzie w późniejszym okresie filozofii greckiej, oraz dlaczego własnie była to woda, a nie ziemia, powietrze czy ogień.” (Artur Pacewicz „Proto-henologia w filozofii przedsofitycznej” Wrocław 2009, s. 45n)
„Wyrażenie 'jeden jednorodny byt' nie wydaje się odpowiadać ujęciu filozofii Anaksymenesa, chociaż podobne określenia pojawiają się w literaturze przedmiotu. Wyrażenie to sugeruje bowiem, iż cała rzeczywistość byłaby w filozofii Anaksymenesa jednorodnym powietrzem. Tymczasem w przypadku koncepcji Anaksymenesa arche mogło być jednorodne tylko przed uformowaniem świata w postać przez nas postrzeganą.” (tamże, s. 51)

„Problem z interpretacją Arystotelesa polega jednak na tym, iż jest ona wyrażona całkowicie w terminach jego własnej filozofii, co w tym przypadku raczej zaciemnia obraz, niż go objaśnia. Nie wydaje się, by pierwszy filozof mógł dysponować tak zaawansowaną terminologią filozoficzną, jaką po dwustu latach rozwoju filozofii wypracował Stagiryta. Przypisywanie Talesowi Arystotelesowskiej materii jako tworzywa wydaje się zatem daleko posuniętą nadinterpretacją ...” (Artur Przybysławski, „Tales i początki refleksji europejskiej” Kraków 2016 s. 71)

Krajski „Powstaje pytanie: co za idea przyświecała prekursorom idealizmu, że postanowili oni dla niej całkowicie zanegować zewnętrzną, fizyczną rzeczywistość poznawalną zmysłami wraz z jej różnorodnością i ruchem - zmianą? Odpowiedzi udziela Giovanni Reale: "Do tej myśli głęboko wniknęły koncepcje religijne, prawdopodobnie orfickie. Wielu badaczy zwróciło na to uwagę i nie wydaje się, aby można było temu zaprzeczyć". Reale jest tu bardzo ostrożny, ale dobrze wiemy, że najwybitniejsi przedstawiciele idealizmu starożytnego, czyli Pitagoras i Platon, byli orfikami.”

Skąd „wiemy” ?

Zagadka.

Posługiwanie się „perspektywą zbiorową”, jakby to określił Stanisław Barańczak („Książki najgorsze” 1990, s. 163),w moim odczuciu trąci komuchostwem. „Rzadkie są sytuacje, w których jednostka może przyjmować rolę chóru, nie dokonując fałszerstwa.” (Michał Głowiński „Marcowe gadanie” 1991, s. 11)

Zaraz wrócę do Platona.

„Orfizm był religią starożytnych greckich elit.”

Skąd ten pomysł?

Jak wytłumaczyć, co Teofrast pisze o typie Zabobonnym (Δεισιδαιμονίας): „Niech no mysz przegryzie dziurę w worku z mąką, już śpieszy do wróżbity i pyta, co robić. A skoro ten mu radzi, żeby dał worek załatać do rymarza, nie chce słuchać, tylko pędzi składać przebłagalną ofiarę. (...) kiedy mu się coś przyśni, pędzi do wykładaczy snów i do wieszczków, i do tych, co z lotu ptaków wróżą, i zadręcza ich pytaniami, do którego boga ma się modlić albo bogini. Co miesiąc do orfickich kapłanów (Ὀρφεοτελεστὰς) idzie z żoną (a jeśli ta nic ma czasu, to z piastunką),i z dziećmi odnawiać obrzęd wtajemniczenia.” („Charaktery” rozdział 16, Warszawa 1963, tłum. Izydora Dąbska)
Tak wygląda religia elit?

Jeszcze lepiej pisze Platon:
„żebrzące klechy i wieszczbiarze (ἀγύρται δὲ καὶ μάντεις) do drzwi bogatych ludzi pukają i wmawiają, że jest u nich moc od bogów zesłana, żeby z pomocą ofiar (θυσίαις) i śpiewnych modlitw, jeżeli na kimś ciąży zmaza grzechu albo na jego przodkach, zdejmować ją bardzo przyjemnie i przy uroczystych nabożeństwach. (...) A ksiąg całe stosy podają Muzajosa i Orfeusza, którzy mieli pochodzić od Księżyca i od Muz (βίβλων δὲ ὅμαδον παρέχονται Μουσαίου καὶ Ὀρφέως, Σελήνης τε καὶ Μουσῶν ἐκγόνων). Wedle tych ksiąg oni ofiary składają, a umieją nakłaniać i przekonywać nie tylko ludzi prywatnych, ale i całe państwa, że niby możliwe są rozgrzeszenia i oczyszczenia z grzechów z pomocą ofiar i miłych komedyjek (διὰ παιδιᾶς ἡδονῶν) jeszcze za życia. Istnieją te rzeczy i dla zmarłych; to są tak zwane wtajemniczenia i nabożeństwa żałobne - te nas uwalniają od złego, które czeka tam, a kto by tych ofiar nie składał, tego czekają rzeczy straszne.” („Państwo” 364bc – 365a, tłum. Władysław Witwicki)

Ze słów tych „można też wnosić, że tego typu literatura, zwłaszcza orficka, choć niby tajna i zastrzeżona tylko do wiadomości wtajemniczonych, znana była dość powszechnie.” (Włodzimierz Lengauer „Religijność starożytnych Greków” Warszawa 1994, s. 47)

Na temat ofiar składanym bogom Platon w VI księdze ostatniego dialogu: „Ateńczyk: (...) widzimy, że składanie ludzi bogom w ofierze przetrwało do dziś dnia u wielu szczepów. A z drugiej strony znowu słyszymy o ludziach, którzy mięsa wołu tknąć się nie ważyli, nie zabijali zwierząt na ofiarę, lecz placki, owoce skropione miodem i inne tego rodzaju czyste dary (ὅσιον) składali bogom i uważali, że nie godzi się jeść mięsa (ἐμψύχων δὲ τοὐναντίον πάντων ἀπεχόμενοι) i że nie godzi się plamić krwią ołtarzy bogów (αἵματι μιαίνειν). Słyszymy o tak zwanym życiu orfickim (Ὀρφικοί τινες λεγόμενοι βίοι),które my, ludzie, prowadzić mieliśmy w tamtych czasach, spożywając to tylko, co nie tchnie życiem, a od wszystkiego, co jest ożywione duszą, powstrzymując się zupełnie.
Kliniasz: Bardzo rozpowszechnione są te opowieści i budzą wiarę (καὶ σφόδρα λεγόμενά τ᾽ εἴρηκας καὶ πιστεύεσθαι πιθανά).” („Prawa”, 782 c 1 - d 3. tłum. Maria Maykowska, Warszawa 1960, s. 267)
„Oba wyszczególnione słowa mają silne konotacje religijne, związane z kategorią tabu: ὅσιος dokładnie oznacza "poświęcony", ale też "uświęcony prawem boskim" lub "dozwolony, nie zakazany prawem boskim", μιαίνειν obok znaczeń odnoszących się do moralności używane było również do określenia "zbezczeszczenia" ołtarzy lub rytuałów. (...) Twierdzenie, że jest tu mowa o wszystkich orfikach, słusznie mogłoby zostać uznane za nadużycie. Jednakże we fragmencie tym Platon poświadcza istnienie religijnego ugrupowania, które przynajmniej swój sposób życia nazywa od imienia mitycznego Orfeusza (albowiem u Platona ani innych autorów starożytnych nie znajdujemy nazwy "orficy"),a którego przedstawiciele nie jedli mięsa i nie składali zwierząt w ofierze. Nie da się na podstawie tego fragmentu określić, jak liczebna mogła być owa grupa oraz gdzie konkretnie występowała (tu znacznie bardziej przydatne mogłyby być dane archeologiczne),lecz odpowiedź Kliniasza sugeruje, że nie było to zjawisko marginalne, nieliczna sekta, ale szeroko znany wśród ludzi ruch religijny.” (Damian Miszczyński „Wegetarianizm orfików i pitagorejczyków oraz jego możliwe przyczyny na podstawie wybranych źródeł literackich” Kraków 2015, s. 6n)
No, to gdzie te elity?

Znaczące, iż „w żadnym świadectwie starożytnym nie pada jakiekolwiek imię wyznawcy orfizmu (z wyjątkiem postaci mitycznych czy co najmniej półmitycznych, takich jak Orfeusz, Muzajos, Onomakritos, Eumolpos lub Epimenides).” (Piotr Świercz „Jedność wielości. Świat, człowiek, państwo w refleksji nurtu orficko-pitagorejskiego” Katowice 2008, s. 29)

Krajski „Posiadał [orfizm] kilka dogmatów:
1) Człowiek jest czystym duchem, demonem, właściwie bogiem, który na skutek pierwotnej winy upadł i zamieszkał w ciele”
Tu przypis: „Tak charakteryzuje człowieka w orfizmie Reale, choć także nazywa tego demona „boską zasadą”. Piotr Świercz mówi natomiast wprost o tym, że orficy uważali siebie za bogów. Zob. G. Reale, Historia filozofii starożytnej, s. 19; P. Świercz, Jedność wielości: świat, człowiek, państwo w refleksji nurtu orficko-pitagorejskiego, s. 43 - 44.”
Strona 19 książki Reale nie zawiera nic choćby zbliżonego. Jedyne zbliżone zdanie na zapodanych stronach książki Świerszcza brzmi:
„W świetle danych z materiałów archeologicznych zasadnym wydaje się wiązanie z orfizmem następujących koncepcji:
1) kultu dionizyjskiego (płytki z Olbii, „złote liście”);
2) cyklu wcieleń („liść” z Thurioi, płytki z Olbii);
3) uznania duszy za element boski (a niewykluczone, że dionizyjski - „liść”
z Hipponion - „ród niebiański”, a zwłaszcza z Thurioi - „czysta dusza” z rodu „szczęśliwych bogów”).”
Cytowanie chyba nie jest mocną stroną Krajskiego.

„2) Jako bóg-człowiek istniał przed swoim ciałem, jest nieśmiertelny, nie umiera wraz z ciałem, ale musi odpokutować swoje winy poprzez cykl wcieleń, "zasiedlając" kolejne ciała.
3) Tylko orficki sposób życia i praktyki oczyszczenia z nim związane (wtajemniczenie) mogą zakończyć cykl reinkarnacji i doprowadzić do tego, że wybrani osiągną swoją pierwotną, boską naturę.”
Jacy wybrani? (p. wyżej)

„Z tych zaledwie trzech stwierdzeń orficy wyprowadzali całą swoją naukę. Wynika z nich bardzo wiele konsekwencji, ale warto wspomnieć o trzech podstawowych:
a) Skoro człowiek jest bogiem, którego prawdziwa natura jest czysto duchowa, to ciało jest więzieniem dla duszy, świat materialny nie jest prawdziwą rzeczywistością, a nasze zmysły nas zwodzą.”

Skoro wszystko ułudą, to z czego byłoby wyzwalane?

„b) Natura i związane z nim prawo naturalne, jeśli w ogóle istnieją, są jedynie rodzajem ograniczenia, które należy pokonać. Natura, prawo naturalne, które zostało ujęte w Dekalogu, prawo, zwyczaje, publiczna moralność obowiązują tylko niewtajemniczonych. Wtajemniczeni, jeśli ich przestrzegają, to tylko dla własnego bezpieczeństwa, byle nie narazić się "nieoświeconym".”

Orficy znali Dekalog?

„c) Aby wyzwolić się z ciała, trzeba zostać wtajemniczonym. Do misteriów dopuszczane są jednak jedynie wybrane jednostki, w których ci, którzy już przeszli swój cykl wcieleń, dostrzegli "boską iskrę". Oznacza to, że przeznaczeniem większości ludzi na ziemi jest bezsensowny żywot. Niewtajemniczeni będą wiecznie pokutować, co pociągnie za sobą nieustające cierpienia, od których nigdy nie zostaną uwolnieni.”

Skąd pomysł, by były to jakieś wybrane jednostki? (p. wyżej)

„Pitagoras zdecydował się jeszcze bardziej "unaukowić" orfizm i wyraził go w języku matematyki. Aby to zrobić, uznał, że zasadą rządzącą rzeczywistością jest liczba. Nie jest to jednak liczba we współczesnym rozumieniu tego słowa, ale zasada (arche),która stanowi jedyną prawdziwą rzeczywistość. Świat zmysłowy jest ułudą, a istnieje tylko ciąg liczb, jak w filmie Matrix.”
Znów, skąd to wiadomo?
Pitagoras miał nauczać:
„to, co istnieje (ὑπάρχει),nie jest jedno (μόνα) ani jednorodne (μονογενῆ),ani proste (ἁπλᾶ),lecz jest postrzegane jako różnorodne (ποικίλα) i wielopostaciowe (πολυειδῆ),wśród [tego zaś, co istnieje], jedne [postaci] są poznawane umysłem (νοητὰ) i niecielesne (ἀσώματα) i im to przysługuje nazwa bytów (ὄντα),inne zaś są cielesne (σωματικὰ) i postrzegane zmysłowo (αἴσθησιν),a z [bytem] istotnie istniejącym łączy je to, że w nim współuczestniczą (κοινωνεῖ).” (Jamblich „O życiu pitagorejskim” 29 tłum. Janina Gajda-Krynicka, dodatki w oryginale Piratka)
Piszę „miał”, bowiem żywoty Pitagorasa spisano dość późno i trudno w nich oddzielić ziarno od plewy.

„Platon wzniósł orfizm na poziom jeszcze bardziej intelektualny.”
O podejściu Platona do orfizmu była mowa.

„Jak widzieliśmy, monizm starożytnych prowadził ich do absurdu. Jeśli wszystko jest wodą, to także ogień. Jeżeli istnieje jeden byt, to wielość i ruch są jedynie ułudą.”

Orficy, na których w kółko się powołuje, wyznawali nie monizm, lecz dualizm, ale może to zbyt logiczne, by to zauważyć.

„Pogląd, że ciało jest więzieniem duszy, przyczyną upadku człowieka i jego grzeszności po raz pierwszy pojawia się w orfizmie. (...) Orfizm wprowadza koncepcję boskości duszy, a tym samym dualistyczną koncepcję człowieka, która nieśmiertelną duszę przeciwstawia śmiertelnemu ciału.” (Jolanta Sawicka „Ciało jako pułapka na drodze do wyzwolenia. Zarys problemu w kontekście refleksji niektórych myślicieli antycznych i wczesnochrześcijańskich.” w: IDEA Studia nad strukturą i rozwojem pojęć filozoficznych XXV Białystok 2013, s. 50n)
„Perspektywa szczęścia, jakie może czekać duszę, winna skłaniać człowieka do takiego postępowania, aby zasłużyć na wyzwolenie. Pogląd taki, podjęty przez filozofię i umocniony przez późniejsze zapożyczenia z Iranu, a i w pewnym sensie przez chrześcijaństwo (oczywiście bez reinkarnacji) będzie miał przed sobą długą historię w kręgu kultury europejskiej. (...) Członkowie sekt w imię tej doktryny narzucali sobie nacechowany ascetyzmem tryb życia, zakładający liczne oczyszczenia (obawa przed zmazą była w tym środowisku szczególnie silna) oraz zakazy dotyczące pożywienia. Powstrzymywali się oni od spożywania mięsa (i zabijania stworzeń żyjących).” (Benedetto Bravo, Ewa Wipszycka „Historia starożytnych Greków Tom I Do końca wojen perskich” Warszawa 1988, s. 335)

Tu garść cytatów z Platona:
„słyszałem od jednego mędrca, że nasze życie obecne to śmierć i ciało to nasz grób (μὲν σῶμά ἐστιν ἡμῖν σῆμα).” („Gorgiasz” 493a tłum. Władysław Witwicki)
„Niektórzy nazywają ciało (σῶμα) grobowcem (σῆμα) duszy, niejako w nim obecnie pochowanej, poza tym, ponieważ poprzez nie wyraża się (σημαίνει) dusza, to słusznie jest ono nazywane znakiem (σῆμα). Wydaje (δοκοῦσι) mi się, że to szczególnie (μάλιστα) orficy (οἱ ἀμφὶ Ὀρφέα) utworzyli tę nazwę, uważając, że dusza została ukarana (δίκην) za grzechy i cierpi, a żeby ją pilnować (σῴζηται),ma takie ogrodzenie (περίβολος) na kształt (εἰκόνα) więzienia (δεσμωτηρίου). Ciało jest więc, zgodnie z tym jak się nazywa ‘więzieniem’ duszy, dopóki ta nie zapłaci swych win” („Kratylos” 400c tłum. Witold Stefański)

I jeszcze słowa ze złotej tabliczki znalezionej w 1969 w kobiecym grobowcu w Hipponion w południowej Italii (obecnie Vibo Valentia),dawnej kolonii Lokroi:
„Pamięci (Mnemosynas) to jest mogiła. Kiedy ci przyjdzie umrzeć,
Przed tobą domy Hadesa niezłomne: po prawej
Jest zdrój, a nad nim cyprys stoi biały;
Tam, zstępując w dół, orzeźwiają się dusze umarłych.
Do tego zdroju nie podchodź od razu blisko,
Najpierw bowiem napotkasz wodę, która płynie
Chłodna z jeziora Pamięci, a są tam strażnicy,
Oni z przemyślnego serca dobędą takie pytanie:
Czego właściwie szukasz w mroku zgubnego Hadesa?
Powiedz: Jam syn Brzemienia (Bareas) i gwieździstego Nieba,
Pragnieniem spalony konam, dajcie mi co rychlej
Chłodnej wody, która płynie z jeziora Pamięci.
Przecież się ulitują, bo król podziemny tak każe,
Przecież dadzą, abyś pił z jeziora Pamięci,
Przecież niemałą przejdziesz drogę, świętą, po której
Inni też kroczą wsławieni mystowie i bakchanci”
(tłum. Zygmunt Kubiak, „Mitologia Greków i Rzymian”, Warszawa 1997, s. 360)

No marksizm na całego.

Krajski „Skoro zakwestionowanie rzeczywistości poznawalnej zmysłowo jest sprzeczne z logicznym myśleniem, trzeba odrzucić samo logiczne myślenie. W ten właśnie sposób narodziła się idealistyczna dialektyka. Za jej twórców uważani są Zenon z Elei, który w ramach szkoły eleackiej formułował logiczne argumenty przeciwko istnieniu ruchu i zmiany, oraz Heraklit z Efezu, który był przekonany, że wszystko jest z ognia.”
Byłoby zabawne, gdyby wynaleźli ją razem, skoro Zenon zaprzeczał ruchowi, a wedle Heraklita wszystko jest w ruchu.
„Ten drugi mędrzec powtarzał, że "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", czyli że rzeczy się nieustannie zmieniają.”
Tak przekazuje Plutarch w dialogu „O E delfickim” (18, 392 b) :
ποταμώι ούκ έστιν έμβήναι δίς τώι αύτώι (dwakroć bowiem wejść do tej samej rzeki nie sposób, tłum. Zofia Abramowiczówna)
Wedle wcześniejszego źródła - Platon, „Kratylos” 402a :
λέγει που Ἡράκλειτος ὅτι ‘πάντα χωρεῖ καὶ οὐδὲν μένει,’ καὶ ποταμοῦ ῥοῇ ἀπεικάζων τὰ ὄντα λέγει ὡς ‘δὶς ἐς τὸν αὐτὸν ποταμὸν οὐκ ἂν ἐμβαίης.’ (mówi przecież Heraklit, że "wszystko się porusza i nic nie stoi w miejscu" i porównując byty do nurtu rzeki mówi, że "nie wejdziesz dwa razy do tej samej rzeki" tłum. Witold Stefański)
i „Teajtet” 160 d :
Παγκάλως ἄρα σοι εἴρηται ὅτι ἐπιστήμη οὐκ ἄλλο τί ἐστιν ἢ αἴσθησις, καὶ εἰς ταὐτὸν συμπέπτωκεν, κατὰ μὲν Ὅμηρον καὶ Ἡράκλειτον καὶ πᾶν τὸ τοιοῦτον φῦλον οἷον ῥεύματα κινεῖσθαι τὰ πάντα (bardzo pięknie ci się udało powiedzenie, że wiedza to nic innego jak tylko spostrzeżenie. To na to samo wychodzi, co Homer mówi i Heraklit, i wszyscy ludzie tego pokroju, że wszystko się rusza jak woda w potoku, tłum. Władysław Witwicki).

Któreś ze zdań przypisanych sławnemu Efezyjczykowi jest zapewne parafrazą.
Myśliciel ten nie bez powodu nazywany był ciemnym (σκοτεινός) i „mówiącym zagadkami” (αἰνικτής),gdyż jego nauki na ogół wymykają się jednoznacznej interpretacji. Diogenes Laertios określa go jako nienawidzącego ludzi (μισανθρωπήσας),pisze też o jego μεγαλοφροσύνη (co może znaczyć zarówno „wielkoduszność” jak i „duma”) oraz ὑπεροψία (wyniosłości).
A co z tego wynika?
Też się zastanawiam.

Krajski: „Dla Heraklita nie istnieje naprawdę nic z tego, co obserwujemy.”
Skąd to wiadomo?
„Do tego wniosku rzekomo prowadzi go obserwacja zmian w naturze. Jest to jednak tylko pretekst. Arkadiusz Gudaniec podkreśla, że swoje poglądy religijne Heraklit zaczerpnął z doktryny orfickiej.”
Znów zero cytatów.

„Parmenides z Elei i Heraklit z Efezu przeszli do historii filozofii jako oponenci w sporze o istnienie ruchu i wielości. Większość filozofów, poczynając od Eleatów, odrzucała świadectwo zmysłów, ponieważ ukazują one złożoność i zmienność, które są niepojęte rozumem. Heraklit odwrotnie – uznawał za fałszywe świadectwo zmysłów, o ile ukazywały jedność i stałość.” (Krzysztof Ostasz „Nierozumienie ruchu i jego konsekwencje” w: IDEA – Studia nad strukturą i rozwojem pojęć filozoficznych, XXIX/1 Białystok 2017 s. 222)

„Heraklit na pewno nie był zwolennikiem rytów orfickich” (Kazimierz Mrówka „Heraklit. Fragmenty, nowy przekład, komentarz” Warszawa 2004 s. 101)
„Niechęć do ciała w czasach Heraklita propagowana była w kręgach religii orfików i pitagorejczyków, ale nie ma żadnych podstaw, aby twierdzić, że filozof podzielał wspomniany pogląd.” (tamże, s. 235)
„Pewne jest również to, iż filozof nie dyskredytował rzeczywistości zmysłowej ani poznania zmysłowego.” (tamże, s. 73)
Inaczej niż orficy głosił śmiertelność duszy:
ψυχῇσιν θάνατος ὕδωρ γενέσθαι
„Dla dusz śmiercią jest stać się wodą” (tamże, s. 128)
ψυχῇσι φάναι τέρψιν ἢ θάνατον ὑγρῇσι γενέσθαι
„Dla dusz to przyjemność lub śmierć stać się wilgotnymi” (tamże, s. 216)
Był też przeciwny bachanaliom i misteriom:
νυκτίπόλοις μαγοις Βακχοις Ληναις μυσταις
τα γαρ νομιζομενα κατ ανθρωπους μυστηρια ανιερωστι μυουνται
co znaczy
„Błąkającym się w nocy, magom, bachantom, bachantkom, mistom.
Albowiem do poważanych u ludzi misteriów bezbożnie są wtajemniczani.”
(tamże, s. 66)
Mrówka objaśnia to „misteria, nawet jeśli zaspokajały duchowe potrzeby człowieka (czego od pewnego momentu nie była w stanie czynić krytykowana mitologia),pozostawały jednak w mniej lub bardziej istotnym związku z odrzuconą przez filozofa tradycyjną religią i mitologią. (...) ponieważ jedyną autentyczną formą inicjacji jest filozofia. Celem inicjacji filozoficznej jest poznanie jednego, mądrego Logosu. Tylko poznanie Logosu okazuje się prawdziwą mądrością, a co za tym idzie, źródłem wyzwolenia przez mądrość.” (s. 71)

Krajski „Panteizm Heraklita, który starożytny filozof zaczerpnął z orfizmu, doprowadził go nie tylko do odrzucenia rzeczywistości zmysłowej, ale także do przyjęcia dialektyki – nowego sposobu myślenia, który nie tylko nie odrzuca sprzeczności (absurdu),ale przyjmuje ją jako podstawę wszelkich rozważań. (...) W tym momencie została odrzucona nie tylko klasyczna logika, lecz również natura i prawo naturalne. Zanegowany został więc także Dekalog.”
Znów, jaki Dekalog?
Greccy filozofowie już go znali?
Najstarszy przekład Biblii na grecki powstał gdzieś pomiędzy między 250 a 150 rokiem p.n.e. 200 do 300 lat po zejściu Heraklita.

Swoją drogą, zakaz zabijania jest sprzeczny z Dekalogiem?

Pisana w tak niezrozumiały sposób książczyna przyozdobiona została zdjęciami dzieł sztuki, takimi jak wyimaginowana podobizna Empedoklesa z „Kroniki norymberskiej​” (wyglądająca podobnie ohydnie, jak i inne bohomazy z tego dzieła),* fragment fresku Rafaela przedstawiający „Pitagorasa rysującego święty symbol - tetraktys” czy obraz Rubensa „Pitagoras broniący wegetarianizmu”.

* https://ericgerlachdotcom.files.wordpress.com/2013/10/empedocles.jpg

Jak pisze Ebenezer o twórczości Karonia
https://kompromitacje.blogspot.com/2019/03/karon-demaskuje-marksizm.html
„Weźmy choćby takie zdanie o Klaudiuszu Ptolemeuszu i jego Almageście:
"Almagest" został przetłumaczony na język arabski w IX wieku, a na łacinę z greckiego ok. 1160 r. przez archidiakona Katanii Henricusa Aristippusa, a z arabskiego przez Gerarda z Cremony (1114 - 1187) (Karoń, s. 382).
Wprawdzie nie bardzo wiadomo, jak się to ma do marksizmu, pracy i wspólnoty pierwotnej, ale wygląda imponująco, prawda?”
Mutatis mutandis, tak samo nie wiadomo, co ma wspólnego z marksizmem wegetarianizm czy tetraktys.

Warto wiedzieć, iż odsądzony w tej książczynie od czci i wiary Heraklit głosił też inne nauki:
καθαίρονται δ' ἄλλως αἵματι μιαινόμενοι οἷον εἴ τις εἰς πηλὸν ἐµβὰς πηλῶι
οἷον εἴ τις εἰς πηλὸν ἐμβὰς πηλῷ ἀπονίζοιτο. μαίνεσθαι δ' ἂν δοκοίη εἴ τις αὐτὸν ἀνθρώπων ἐπιφράσαιτο οὕτω ποιέοντα. καὶ τοῖς ἀγάλμασι δὲ τουτέοισιν εὔχονται, ὁκοῖον εἴ τις δόμοισι λεσχηνεύοιτο, οὔ τι γινώσκων θεοὺς οὐδ' ἥρωας οἵτινές εἰσι
co znaczy:
„Oczyszczają się na próżno krwią splamieni, jak ktoś, wszedłszy w błoto, myłby się błotem. Uznany by został za szalonego, gdyby go jakiś człowiek spostrzegł tak czyniącego. I modlą się do tych posągów, jak gdyby ktoś rozmawiał z domami, nie poznając, kim są bogowie i herosi.” (Mrówka, op. cit. s. 39)

To też pewno sprzeczne z Dekalogiem, dlatego próżno oczekiwać zacytowania w takiej rozprawie ...

klaudia28ck
„Mam wrażenie, że mnogość informacji, którą uraczył nas autor spowodował "historyczny misz-masz". Odniosłam wrażenie jakby Michał Krajski, chciał wrzucić całą wiedzę z zakresu ezoteryki do jednego worka.”

Jeżynka
„Nastawiałam się na fascynującą opowieść o prapoczątkach komunizmu który nie jest ideologią która powstała z niczego kilkadziesiąt lat temu. Dostałam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
473
119

Na półkach:

Książka ma dość ciężki język i pisana jest z perspektywy katolika, co nie każdemu może przypaść do gustu, ale jest to bardzo solidna pozycja - obfita w cytaty, przypisy, źródła; tok rozumowania wyłożony jest bardzo spójnie i logicznie; autor nie narzuca się ze swoimi poglądami. Czytanie było dla mnie intelektualna ucztą, choć nie jest to książka dla każdego, raczej dla osób zainteresowanych filozofią, systemami totalitarnymi, tajnymi stowarzyszeniami lub/i wiedza ezoteryczną. Książka jest bardzo ładnie wydana, ma ciekawe ilustracje. Z chęcią sięgnę po inne pozycje autora.

Książka ma dość ciężki język i pisana jest z perspektywy katolika, co nie każdemu może przypaść do gustu, ale jest to bardzo solidna pozycja - obfita w cytaty, przypisy, źródła; tok rozumowania wyłożony jest bardzo spójnie i logicznie; autor nie narzuca się ze swoimi poglądami. Czytanie było dla mnie intelektualna ucztą, choć nie jest to książka dla każdego, raczej dla osób...

więcej Pokaż mimo to

avatar
236
229

Na półkach: , ,

Historyczny misz-masz

Tak, trochę mi zajęło zapoznanie się z książką "Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu" autorstwa Michała Krajskiego. Pragnę jednak na początku zaznaczyć, że nie jest to książka, którą jest łatwo ocenić "w normalnych kategoriach przeczytanych książek" z uwagi na jej tematykę, naukowy język oraz gatunek.

Ja sama również rzadko sięgam po "tego typu książki". Po wielu przemyśleniach jestem zdania, że ocena "może być" jest najbardziej adekwatna.

Kiedy zobaczyłam ten tytuł to muszę przyznać, że "zaświeciły mi się oczy", ponieważ Ezoteryka to jest moja bajka. Poznawanie dawnych kultur, wierzeń to jest coś co uwielbiam odkrywać i nigdy nie jest mi mało.

Z tego powodu liczyłam na bardzo wiele, mając świadomość po jakiego gatunku literaturę sięgam. Książka miała potencjał, lecz coś poszło nie tak.

Zacznę może od plusów: cudowne ilustracje, które są dopełnieniem do słów autora, nie mogłam oderwać oczu i z przyjemnością przeglądałam część światowej historii.

Następnie ciekawostki, które znalazły się w tej książce, wielkie nazwiska, o których uczyłam się na lekcjach historii takich jak choćby Martin Luter King, czy starożytni myśliciele, którzy byli odważnymi rewolucjonistami, nie bojącymi się wygłaszać swoich "wywrotowych poglądów".

Następnie tematyka sekt. Z jednej strony przerażająca, z drugiej zaś fascynująca. Widać, że autor "odwalił kawał dobrej roboty" skupiając się na zdobywaniu tych wszystkich informacji. I tutaj powoli wkraczamy do minusów.

Mam wrażenie, że mnogość informacji, którą uraczył nas autor spowodował "historyczny misz-masz". Odniosłam wrażenie jakby Michał Krajski, chciał wrzucić całą wiedzę z zakresu ezoteryki do jednego worka.

Nie zrozumcie mnie źle rozumiem, że aby umieścić kawałek historii w odpowiednim czasie, należy zawrócić do jej początków, ale przy takim języku i charakterze książki to było zbyt dużo przynajmniej dla mnie. Co sprawiło, że lektura mi się dłużyła i mnie znużyła.

Komu mogłabym polecić tą książkę? Przede wszystkim pasjonatom ezoteryki, okultyzmu, których nie przerazi naukowy język pozycji. Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl za co kolejny raz bardzo serdecznie dziękuję.

Historyczny misz-masz

Tak, trochę mi zajęło zapoznanie się z książką "Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu" autorstwa Michała Krajskiego. Pragnę jednak na początku zaznaczyć, że nie jest to książka, którą jest łatwo ocenić "w normalnych kategoriach przeczytanych książek" z uwagi na jej tematykę, naukowy język oraz gatunek.

Ja sama...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1154
1154

Na półkach: , ,

Pozycje z gatunku literatura popularnonaukowej od lat goszczą w mojej domowej bibliotece. Choć nie błyszczałam na lekcjach fizyki uwielbiam książki Stephena Howkinga. Na widok krwi i otwartych ran robi mi się słobo jednak nnie przeszkadza mi to zaczytywać się w kolejnych tekstach Jürgen Thorwald. Moim konikiem zaś są książki historyczne i tutaj niezmiennie najwyższym uznaniem dażę pióro Simona Sebaga Montefiore, Richarda Pipesa czy Davida Starkey'a.
Taka literatura poszerza horyzonty, pobudza do myślenia, sprawia że śmielej patrzymy na otaczający nas świat bo dzięki takim publikacjom choć odrobinę lepiej go rozumiemy.
Jednak pisanie takich książek to niezwykle wymagająca i trudna sztuka. Nie wystarczy sama wiedza z danej dziedziny. Potrzebna jest też choć odrobina talentu literackiego aby w sposób zrozumiały i ciekawy opowiedzieć o danym zagadnieniu czytelnikowi. Ja taką umiejętność nazywam "genem gawędziarstwa". Bo literatura popularnonaukowa to nie praca doktorska którą będą czytać nieliczni (najczęściej specjaliści z danej dziedziny) ale teksty które mają dotrzeć pod strzechy i inpirować do zgłębiania konkretnego tematu laików.

Książka "Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu" Michała Krajskiego niestety taką pracą nie jest. Nastawiałam się na fascynujacą opowieść o prapoczątkach komunizmu który nie jest ideologią która powstała z niczego kilkadziesiąt lat temu. Dostałam jednak niezwykle nużącą, naszpikowaną potrzebnymi i niepotrzebnymi informacjami rozprawę naukową z dziejów filozofii, która nawet dla osoby, której nie są obce takie postacie jak Platon, Luter, Hegel czy Marks jawi się jako czarna magia.
Autorowi nie można odmówić wiedzy. Widać że jest też pasjonatem jeśli chodzi o dziedzinę w której się specjalizuje jednak nie umie przekazać posiadanych wiadomości w taki sposób aby były one zrozumiałe dla kogoś kto nie jest absolwentem filozofii.
Byłam czytelnikiem cierpliwym. Brnęłam przez każdy rozdział z determinacją i nie powiem, że pewne informacje nie zostały mi w głowie. Było to jednak okupione autentycznym cierpieniem zarówno fizycznym jak i duchowym.
Ksiażka zawiera liczne zdjęcia i rysunki co na pewno jest ciekawe jednak nie zawsze ilustrują one dany rozdział i również wprawdzają u czytającego chaos. Wielokrotnie natknąłam się też na powtórzenia pewnych fraz co wprawiało mnie w konsternację i powodowało podejrzenie, że drugi raz czytam ten sam tekst.
Ostatecznie dobił mnie ostatni rozdział pt. "Ezoteryczne źródła żydokomuny" gdzie autor, odżegnując się oczywiście od chociażby podejrzeń o antysemityzm mówi: "Także polski marzec 1968 był skutkiem walki między Żydami i Chamami, którą wygrali ci drudzy. Warto jednak pamietać, że nawet wtedy, wbrew obowiązującej propagandzie, Żydom jedynie umożliwiono wyjazd, w luksusowych pociągach na Zachód, co było marzeniem milionów Polaków."
Brak mi nawet słów aby to skomentować. Zamilknę wiec i wstrzymam się od jakiejkolwiek rekomendacji tej publikacji.

"Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"

Pozycje z gatunku literatura popularnonaukowej od lat goszczą w mojej domowej bibliotece. Choć nie błyszczałam na lekcjach fizyki uwielbiam książki Stephena Howkinga. Na widok krwi i otwartych ran robi mi się słobo jednak nnie przeszkadza mi to zaczytywać się w kolejnych tekstach Jürgen Thorwald. Moim konikiem zaś są książki historyczne i tutaj niezmiennie najwyższym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
160
68

Na półkach:

Książka ciekawa. Wiele ciekawych kwestii. Było by więcej gwiazdek, ale zabrakło mi rozdziału o tajnych stowarzyszeniach radzieckich, czy też o wyprawach czeka stricte okultystycznych.

Książka ciekawa. Wiele ciekawych kwestii. Było by więcej gwiazdek, ale zabrakło mi rozdziału o tajnych stowarzyszeniach radzieckich, czy też o wyprawach czeka stricte okultystycznych.

Pokaż mimo to

avatar
8
8

Na półkach:

Bardzo ciekawa książka o źródłach najbardziej zbrodniczej ideologii w dziejach świata. Niestety miejscami trudno się czyta ze względu na ciężki filozoficzny język, mimo tego warto.

Bardzo ciekawa książka o źródłach najbardziej zbrodniczej ideologii w dziejach świata. Niestety miejscami trudno się czyta ze względu na ciężki filozoficzny język, mimo tego warto.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    31
  • Chcę przeczytać
    21
  • Posiadam
    2
  • Marksizm/ postmodernizm
    1
  • 2020
    1
  • RELIGIA [przeczytać]
    1
  • Do kupienia
    1
  • Filozofia
    1
  • Historia powszechna
    1
  • Okultyzm
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Okultystyczne korzenie światowej rewolucji. Ezoteryka w służbie postępu


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne