-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2013-12-22
Różne są oceny tej książki i z większością się nie zgadam. Była genialna wciągnęłam ją jednym tchem ♥
Różne są oceny tej książki i z większością się nie zgadam. Była genialna wciągnęłam ją jednym tchem ♥
Pokaż mimo toJest to moja druga książka Kinga i mimo tego, że po Worku kości byłam trochę zawiedziona to ta bardzo mi się podobała. Była zupełnie inna :)
Jest to moja druga książka Kinga i mimo tego, że po Worku kości byłam trochę zawiedziona to ta bardzo mi się podobała. Była zupełnie inna :)
Pokaż mimo to
David Hunter, antropolog sądowy. Ma niezwykłe umiejętności. Potrafi skłonić zmarłych do zwierzeń. Nie potrzeba mu dużo. Wystarczy mu kawałek ludzkiego ciała by poznać jego przyszłość, historię i problemy z jakimi się zmagał bądź zmagała. Jego praca jest niesamowita. Jego praca jest moim marzeniem.
Kolejna książka od mojej przyjaciółki. Sądziłam, że będzie klapą jak poprzednie. Zawsze książki, które ją zachwycały mnie nudziły. Jednak z tą było inaczej. Na początku ciężko było mi się w nią wbić. Wejść w ten klimat i styl autora. Jednak im byłam głębiej tym ciekawiej się robiło. Momentami byłam naprawdę zła, przez to co autor wyprawia. Lecz gdyby nie to, nie byłoby tego napięcia, tej akcji.
Doktor David Hunter trafia na malutką wyspę - Runę. Emerytowany policjant znalazł w starej chacie zwłoki. A razej to co z nich zostało. Czas nie był dla nich łaskawy po tym co się stało. Miejscowa policja sądzi, że był to wypadek. Jakiś pijak, bezdomny zasną z papierosem w dłoni. Hunter coś podejrzewa. Nie wyglądało to na wypadek. Prawie całe ciało zostało spalone, zostały resztki kości i dwie kończyny. To musiało być coś grubszego. Niestety nadchodzi ogromny sztorm. Sztorm jakiego jeszcze ta wyspa nie widziała. Ekipa dochodzeniowa nie może przybyć, więc ktoś musi zająć się zwłokami. David zgadza się je zbadać. Jednak od tego czasu zaczynają dziać się dziwne rzeczy...
Simon Beckett ma niepowtarzalny styl. Porywa swojego czytelnika od pierwszej strony. Jest ona na tyle dziwna, że po prostu musisz czytać dalej... Po prostu jest się do tego zmuszonym. Za to postać doktora jest świetnie skonstruowana. Tak prawdziwa, że nie da się go nie lubić. Przyciaga do siebie swoją osobowością. Jest niezwykle przyjazny i pomocny. Człowiek do rany przyłóż. Akcja w książce jest stooniowana. Każdy rozdział przynosi nowe przygody i problemy. Które aż chce się rozwiązywać z bohaterami. Zakończenie jest szokiem. Naprawdę niespowiewane, zaskakujące. Pod koniec książki kłębiło sie we mnie tyle emocji, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Jeśli chodzi o tło całej historii, jest tak samo genialne jak cała reszta. Atmosfera panująca na wyspie, stosunki między jej mieszkańcami. Wszystko jest takie realne. Konflikty, przyjaźnie, problemy. Wszystko doskonale widoczne lecz nie przeszkadza głównemu wątkowi.
Podsumowując Zapisane w kościach to książka o dobrze skontrolowanych postaciach i tle. Treść niesamowicie wciąga i nie może się od niej oderwać. Oraz zaskakujące zakończenie, które dopełnia całość. Po prostu książka idealna. Ale nie dla każdego. Jeśli nie lubisz kryminałów czy thrillerów, nie jestem pewna czy Ci się spodoba.
David Hunter, antropolog sądowy. Ma niezwykłe umiejętności. Potrafi skłonić zmarłych do zwierzeń. Nie potrzeba mu dużo. Wystarczy mu kawałek ludzkiego ciała by poznać jego przyszłość, historię i problemy z jakimi się zmagał bądź zmagała. Jego praca jest niesamowita. Jego praca jest moim marzeniem.
Kolejna książka od mojej przyjaciółki. Sądziłam, że będzie klapą jak...
Allie Sheridan to zwyczajna nastolatka. Lecz pewnego dnia coś się w niej zmieniło. Odszedł jej brat. Dziewczyna bardzo przeżyła tą stratę, bo był jej bardzo bliski. Nie tacy jak typowi bracia, zawsze mogła na nim polegać, zawsze pomagał jej w szkole.Od tego czasu Allie zaczęła pić i rozrabiać. Nie raz lądowała na komisariacie. Tym razem rodzice postanowili wysłać ją do szkoły z internatem. Nie jest tym zachwycona i musi się pogodzić z wyborem rodziców.
Książka od samego początku strasznie mnie wciągnęła. Byłam strasznie zła gdy musiałam ją zamknąć i powrócić do rzeczywistości. Jestem naprawdę zaskoczona stylem pisania autorki. Jest taki przyjemny, prosty w odbiorze - aż chce się więcej. świetnie wykreowała samą szkołę - widać, że ma charakter i duszę. Postacie też zostały zaskakująco dobrze wykreowane. Każda z nich miała swoją niepowtarzalną cechę, każda postać była inna i na swój sposób ciekawa. Lubiłam każdego, nawet Katie, która okazała się szkolną suką.
Nie jest to taki typowy paranormal romace, bo nie ma tu żadnych wilkołaków, aniołów czy wampirów. Nie jest to nawet zwykła fantastyka, lecz połączenie obyczajówki z fantasy. Nigdy bym nie powiedziała, że takie połączenie mi się spodoba. Było to niezwykle miłe zaskoczenie. Jak to w książce dla młodzieży, musiał pojawić się także wątek miłosny. Ale Allie nie wie, którego wybrać - Carter czy Sylvian? Tego dowiecie się jeśli przeczytacie tą książkę. Chodź mogę przyznać, że pewien moment jest bardzo zaskakujący. Nie wiem czy jest coś co nie podobało mi się w tej książce. Może to, że sama akcja zaczęła się dość późno. Tak teraz myślę, i tylko to jakoś nie, że nie podobało, ale po prostu mogła zacząć się trochę wcześniej :)
Książkę polecam każdemu z ręką na sercu. Na pewno wam się spodoba. Ja już nie mogę doczekać się aż druga część trafi w moje ręce. Wtedy przepadnę, i nie odezwę się nim ją przeczytam. Jestem w 95% zaskoczona dziełem młodej autorki.
Allie Sheridan to zwyczajna nastolatka. Lecz pewnego dnia coś się w niej zmieniło. Odszedł jej brat. Dziewczyna bardzo przeżyła tą stratę, bo był jej bardzo bliski. Nie tacy jak typowi bracia, zawsze mogła na nim polegać, zawsze pomagał jej w szkole.Od tego czasu Allie zaczęła pić i rozrabiać. Nie raz lądowała na komisariacie. Tym razem rodzice postanowili wysłać ją do...
więcej mniej Pokaż mimo to
http://zaczytan-a.blogspot.com/2014/04/szeptem-becca-fitzpatrick.html
Ale cicho sza... Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.
Szeptem to debiutancka powieść Beccy Fitzpatrick. Czytając wiele opinii na jej temat stwierdzam, że albo się ja kocha abo nienawidzi. Czytelnicy mogą zanurzyć się w cudownej historii, od której nie łatwo się oderwać. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że skradła moje serce.
Czy Anioły żyją wśród nas? Czy wierzyć w ich istnienie? Może mieszają w naszych umysłach by ich nie zauważyć? Może każdy z nas widział kiedyś jakiegoś?
Nora Grey to zwyczajna szesnastolatka, przykładna uczennica. Próbuje otrząsnąć się po nagłej śmierci swojego ojca. Ma oczywiście najlepszą przyjaciółkę, która pomaga jej zapomnieć o codziennych troskach.
Lecz pewnego dnia poznaje pewnego chłopaka. Zabójczo przystojny, umięśniony, o oczach i włosach czarnych jak noc. I mimo, że ją przeraża jakaś cząstka jej pragnie go niemiłosiernie.
Patch - bo tak ma na imię ten chłopak - skrywa wiele tajemnic. Które Nora z czasem poznaje. Dowiaduje się, że jest Upadłym Aniołem, że próbuje stać się człowiekiem. Zagląda także w jego przeszłość. Muszą razem stawić czoła wielu problemom. Między nimi jest niezwykła miłość, która może wprowadzić ich w kolejne kłopoty.
Szeptem jest świetną książką i czyta się ją naprawdę szybko. I mimo iż nie jest taka oryginalna jej fabuła jest naprawdę zachwycająca i trzyma w napięciu. Gdy ją skończyłam marzyłam tylko o sięgnięciu po kolejną część.
http://zaczytan-a.blogspot.com/2014/04/szeptem-becca-fitzpatrick.html
Ale cicho sza... Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.
Szeptem to debiutancka powieść Beccy Fitzpatrick. Czytając wiele opinii na jej temat stwierdzam, że albo się ja kocha abo nienawidzi. Czytelnicy mogą zanurzyć się w cudownej historii, od której nie łatwo się oderwać. Z ręką na sercu mogę...
Papierowe miasto. Papierowi ludzie. Tak widzi swoje miasto i mieszkających w nim ludzi główna bohaterka Papierowych miast - Margo Roth Spiegelman. Ma 18 lat, chłopaka, jest znana w szkole. Jednak czegoś w życiu jej brakuje. Postanawia uciec. Quentin Jacobsen - dla bliskich po prostu Q - jest w niej zakochany od zawsze. W dzieciństwie przeżyli coś niewyobrażalnego. Teraz jednak nie przyjaźnią się tak jak dawniej. W noc przed jej zniknięciem, Margo wpada do domu Q i proponuje mu niesamowitą zabawę. On nie jest do końca przekonany, ale zgadza się. Dziewczyna znika, a Quentin postanawia ją odszukać. Wraz z przyjaciółmi szukają kolejnych wskazówek. Lecz czy ona jest tą Margo, którą zna z dzieciństwa? Czy jego starania nie pójdą na marne?
John Green. Tego autora zna już chyba każdy. Niektórzy przeszli obok niego obojętnie, inni zatrzymali się na Gwiazd naszych wina, a ci naprawdę wytrwali sięgnęli dalej w jego twórczość. Ja jestem właśnie tą ostatnią osobą. Twórczość Greena jest dla mnie czymś niesamowitym. Uwielbiam to, że występuje w nich motyw podróży. Wszystko dzieje się dobrze, myślimy, że będzie pięknie i BACH! Wyskakuje z zakończeniem, które miażdży i wbija w fotel. To już drugi taki przypadek i mam nadzieję, że w następnych jego pozycjach też będę to odczuwać. Ale co do stylu autora... jest on niebywale prosty, aczkolwiek zaskakujący. Bardzo przyjazny dla ludzi w moim wieku i czyta się go tak przyjemnie, że aż nie chce się odkładać książki. Kolejnym plusem powieści Greena to bazowanie na literaturze. Źdźbła trawy Walta Whitmana nadają książce klimat. Wiersz odgrywa tu bardzo ważną rolę, i został dobrany idealnie.
Z postaciami było już gorzej. Q i Margo chciałam poznawać dalej, dowiedzieć się o nich więcej i więcej. Za to jeśli chodzi o przyjaciół Q, trochę mnie irytowali. W szczególności Ben. Według mnie był zbędny, wkurzało mnie to jego gadanie o królisiach i o balu. Wracając do głównych postaci. Margo była dziewczyną jaką ja zawsze chciałam być. Pewna siebie, zdecydowana, zawsze wiedziała czego chce i niczego się nie bała. Za to Quentin to moje odzwierciedlenie. Spokojny, nie wywyższa się, nie lubi balów na zakończenie szkoły. Jednak z rozwijającą się fabułą, Q się zmieniał. Był bardziej zdecydowany i pewniejszy. Z czystą przyjemnością obserwowałam tą zmianę.
Papierowe miasta to nie książka dla każdego. Nie wszystkim się spodoba, ale uważam, że powinien ją poznać. To niesamowita książka o poznawaniu siebie i innych. O rozwijaniu własnej osobowości. Bardzo pozytywna pozycja, po którą na pewno jeszcze nie raz sięgnę. Sądzę, że każdy powinien poznać chodź jedną pozycję tego autora. Mimo, że są to książki młodzieżowe, nie są one banalne. Zawsze mają przesłanie, nad którym warto się zastanowić. Polecam książkę wszystkim w moim wieku i trochę starszym, nie wszystkim przypadnie do gustu. Ale to pozycja warta czasu.
Papierowe miasto. Papierowi ludzie. Tak widzi swoje miasto i mieszkających w nim ludzi główna bohaterka Papierowych miast - Margo Roth Spiegelman. Ma 18 lat, chłopaka, jest znana w szkole. Jednak czegoś w życiu jej brakuje. Postanawia uciec. Quentin Jacobsen - dla bliskich po prostu Q - jest w niej zakochany od zawsze. W dzieciństwie przeżyli coś niewyobrażalnego. Teraz...
więcej mniej Pokaż mimo to
http://zaczytan-a.blogspot.com/2014/03/mechaniczna-ksiezniczka-cassandra-clare.html
DIABELSKIE MASZYNY NIE ZNAJĄ LITOŚCI.
DIABELSKIE MASZYNY NIE ZNAJĄ ŻALU.
DIABELSKIE MASZYNY SĄ NIEZLICZONE.
DIABELSKIE MASZYNY NIGDY
NIE PRZESTANĄ PRZYBYWAĆ.
Po przeczytaniu Mechanicznego księcia pragnęłam by kolejna część wpadła w moje ręce jak najszybciej. Teraz żałuję, mogłam poczekać by moja przygoda z tą trylogią nie minęła tak szybko. Książka tak złamała moje serce, wypłakałam morze łez (aż kartki się pofalowały od nich). Już powoli do mnie dociera, że to już koniec. Powoli, za powoli. To koniec przygód roztargnionej Tessy, zabawnego Willa, łagodnego Jema.
"Większość ludzi jest szczęściarzami mając w swoim życiu wielką miłość. Ty znalazłaś dwie."
Smutek, radość, rozczarowanie, spełnienie, złość i ukojenie- to teraz odczuwam. Musze poukładać sobie w głowie myśli i emocje, pogodzić się z tym, że nie spotkam już tych cudownych postaci w kolejnych przygodach.
Nie żałuję, że sięgnęłam po tę lekturę. Polecam ją każdemu.
"Wyjdź za mnie, Tess. Wyjdź za mnie i bądź Tessą Herondale. Albo Tessą Gray, jakkolwiek chcesz się nazywać, ale wyjdź za mnie i nigdy nie opuszczaj, bo nie mógłbym znieść kolejnego dnia mojego życia bez ciebie."
Cassandro Clare dziękuję. Dziękuję za to, że nauczyłaś mnie walczyć do końca, nie poddawać się. Dziękuję za te cudowne chwile spędzone nad Twoimi książkami. Jesteś geniuszem!
http://zaczytan-a.blogspot.com/2014/03/mechaniczna-ksiezniczka-cassandra-clare.html
DIABELSKIE MASZYNY NIE ZNAJĄ LITOŚCI.
DIABELSKIE MASZYNY NIE ZNAJĄ ŻALU.
DIABELSKIE MASZYNY SĄ NIEZLICZONE.
DIABELSKIE MASZYNY NIGDY
NIE PRZESTANĄ PRZYBYWAĆ.
Po przeczytaniu Mechanicznego księcia pragnęłam by kolejna część wpadła w moje ręce jak najszybciej. Teraz żałuję, mogłam poczekać...
http://zaczytan-a.blogspot.com/2014/04/joyland-stephen-king.html
Kto nie lubi wesołego miasteczka ?! Diabelskiego młyna, wirujących filiżanek i super szybkich kolejek ? Kto mimo tego, że się boi, nie wejdzie do domu strachów ?
King w swojej szczytowej formie znów mnie zaskoczył. Lecz jeśli ktoś zna nazwisko King z książek grozy i oczekuje po nim tylko tego to się zawiedzie. Jeśli chodzi o mnie to było moje trzecie spotkanie z tym autorem i zdecydowanie nie żałuję.
Głównym bohaterem jest student Devin Jones. Zatrudnia się na wakacje w parku rozrywki i zajmuje się dosłownie wszystkim. Od sterowania atrakcjami do czyszczenia ubikacji. Pracując tak zaciekawia się sprawą sprzed kilkudziesięciu lat i razem z przyjaciółmi - Erin i Tom'em - próbują rozwiązać tą zagadkę.
Jak już mówiłam nie jest to książka, po której będziecie się bali spać ( a wiadomo, że King potrafi ze wszystkiego zrobić horror), to zdecydowanie jest warta przeczytania. Nie ma w niej grozy ale jest jak zawsze świetny styl Kinga, ciekawa fabuła, fantastyczny klimat a także wiele humoru.
Książka nie jest długa i czyta się ją szybko. Ma ciekawe opisy zawierające wiele emocji i przeżyć, samego Devina jak i innych bohaterów. Jeśli myślisz, że King nie umie pisać o miłości to jesteś w błędzie. Właśnie ta książka o miłości, chorobie, przyjaźni i dojrzewaniu. I gdy pomyślisz "To nie dla mnie." to żałuj z całego serca bo to na prawdę świetna lektura, która trzyma wysoki poziom.
http://zaczytan-a.blogspot.com/2014/04/joyland-stephen-king.html
Kto nie lubi wesołego miasteczka ?! Diabelskiego młyna, wirujących filiżanek i super szybkich kolejek ? Kto mimo tego, że się boi, nie wejdzie do domu strachów ?
King w swojej szczytowej formie znów mnie zaskoczył. Lecz jeśli ktoś zna nazwisko King z książek grozy i oczekuje po nim tylko tego to się...
Minęły dwa tygodnie a ja nadal nie umiem się otrząsnąć po tej lekturze. Za każdym razem gdy kończę książkę Greena czuje tak pustkę, niedosyt, ale jednocześnie spełnienie i szczęście. A to co się dzieje podczas czytania, te emocje są nie do opisania. Jednocześnie go nienawidzę i kocham, mam ochotę zabić ale nie wiem co bym zrobiła gdyby brakło mi jego książek. Z ręka na sercu mogę powiedzieć, ze John Green jest moim ulubionym autorem, a Szukając Alaski ulubiona jego książka.
Miles stwierdzi ze jego życie jest do niczego. Nic się w nim nie dzieje, nie miał przyjaciół, a jego jedyne hobby to zapamiętywanie ostatnich slow znanych ludzi. Postanowił zmienić swoje życie i wyruszyć w poszukiwaniu Wielkiego Być Może. Dlatego postanowił wyjechać do szkoły z internatem daleko od miejsca zamieszkania.
Miejsce to może nie przypomina szkoły jego marzeń, ale cóż. Już jest za późno. Miles dzieli pokój z Pułkownikiem, który już pierwszego nie nadal mu przezwisko - Klucha. Chłopcy bez problemow się zaprzyjaźniają. Tego samego dnia Klucha poznaje Alaskę Young. Dziewczynę o szmaragdowych oczach i idealnej sylwetce. A niech to Miles się zakochał. Ale czy uda mu się zdobyć serce dziewczyny?
Przy każdej pozycji tego autora zachwycam się postaciami. Tym jak zostały wykreowane. Jednak w tym przypadku są one cholernie dobre! Przepraszam musiałam użyć tego słowa. Zostały stworzone tak idealnie, ze bez problemu można je sobie wyobrazić, zżyć z nimi i zapamiętać na zawsze.
Szukając Alaski to pierwsza powieść pana Zielonego, ale mam wrażenie, ze najlepsza. Najbardziej dopracowana, najbardziej prawdziwa. Mam wrażenie, ze starał się jak najlepiej napisać ta powieść by zadebiutować na książkowym rynku, gdzie książek dla młodzieży nie brakuje. I udało mu się.
Czas spędzony przy tej pozycji nie był stracony. Pfu jak w ogóle można tak mówić. To była czyta przyjemność. Można przy niej się chwile zatrzymać i pomyśleć o życiu, tak jak robią to bohaterowie. Nie jest to banalna książka i zdecydowanie warta uwagi.
Minęły dwa tygodnie a ja nadal nie umiem się otrząsnąć po tej lekturze. Za każdym razem gdy kończę książkę Greena czuje tak pustkę, niedosyt, ale jednocześnie spełnienie i szczęście. A to co się dzieje podczas czytania, te emocje są nie do opisania. Jednocześnie go nienawidzę i kocham, mam ochotę zabić ale nie wiem co bym zrobiła gdyby brakło mi jego książek. Z ręka na...
więcej Pokaż mimo to