S.C. Stephens is an independent author who enjoys spending every free moment she has creating stories that are packed with emotion and heavy on romance.
Her first attempt at a full-length novel was Thoughtless. She wrote the angst-filled love triangle in early 2009 and published it that summer on FictionPress. Amazed and surprised by the response, more stories were quick to follow.
Conversion, the first novel in a three story vampire series, was released in the fall. Collision Course, a tragic, yet hopeful tale of love and loss was released in early 2010. The second Conversion novel came out next, along with It’s All Relative, a different take on a one night stand story.
In addition to writing, Stephens enjoys reading other people’s fabulous novels, loading up her iPod with writer’s block reducing music, heading out to the movie theaters, and spending quality time with her children.
You can contact Stephens at ThoughtlessRomantic@gmail.com
Kiera mądra,ładna,spokojna,kochająca studentka kochają się w dziewczynie wszyscy chłopacy,ma wiernego,dobrego chłopaka Dennego.
Jednak Kiera nie jest moją ulubioną postacią wręcz irytującą,drażniącą.
Na samym początku zaś potem było lepiej.
Dobra,wciągająca powieść wciąga od początku do końca.
Poruszająca,niezła książka.
"Koniec końców nie był to żaden dramat, dopóki sami go nie stworzyliśmy."
Jezus Maria...
Przez tą książkę nawet moje ateistyczne nastawienie szlag trafił.
Czytanie ostatnich stron, czyli dokładniej epilogu było doświadczeniem, o którym wolę jak najszybciej zapomnieć. Z każdą kolejna stroną moje myśli szły tylko w jednym kierunku: kiedy koniec, kiedy koniec, czy już koniec?
W istocie książka nie była aż taka zła.
Ale...
Z tego co pamiętam, to pierwsza część była najciekawsza i być może najlepsza, choć irytujące zachowanie głównej bohaterki wiele jej ujęło. Drugiej części praktycznie nie pamiętam, po za tym, że była okropnie nudna.
Niepokorna również nie zaczęła się zbyt ciekawie, ale po przebrnięciu 1/4 coś zaskoczyło i już do samego epilogu dotarłam bez większych zgrzytów.
Każda z części ma dość pokaźną ilość stron, a to zdecydowany problem, zwłaszcza gdy autorka rozwleka się zdecydowanie zbyt długo i w kółko nad tymi samymi rzeczami. Gdyby z każdej z książek wyrzucić połowę, w żaden sposób nie poczułabym, że czegoś mi brakuje. Bo w gruncie rzeczy bohaterowie cały czas robią to samo. Koncertują, chodzą na imprezy i uprawiają seks. I związku przyczynowo skutkowego tego zaklętego kręgu nie było w stanie przerwać nic poza finałową sceną wypadku.
Drugim problemem wynikającym bezpośrednio z pierwszego jest zbyt idealistyczne przedstawienie bohaterów. Zwłaszcza Kellana. Gwarantuję wam, że Kellan to istota doskonała. Półbóg, który zstąpił z niebios i przychylnym okiem spojrzał na naszą bohaterkę. W dodatku obdarzony szeregiem wspaniałych cech, od których wymieniania wręcz można dostać mdłości.
Wszystko to oznacza, że bohaterowie są nudni. Idealnie, idealni w swym idealnym życiu, w którym jedynym problem jest to, że inni uważają, że Kellan ma inną dziewczynę. I czytanie w kółko tego samego przez pięćset stron jest sporym wyzwaniem. Kto inny z mniejszą dozą cierpliwości wysiadłby natychmiast z tej karuzeli i sięgnął po inną lekturę.
I na koniec problem bohaterki Niepokornej. Ten jest taki, że nie jest ona bohaterką powieści, w której jest narratorką. Ona jest kimś w rodzaju ducha obserwatora. Kimś, kto widzi wszystko i wszystko wie, ale w tym nie uczestniczy. Stoi z boku, w cieniu i żyje życiem, które nie należy do niej. Praktycznie nie ma wpływu na wydarzenia i... cholera co ja piszę przecież w tej książce nic się nie dzieje.
Tak czy inaczej pierwszy raz spotkałam się z książką, w której czułam taki mur między głównym bohaterem a fabułą, tym bardziej przy pierwszoosobowej narracji.
Na koniec trzeba przyznać, że właściwie jest to trylogia o niczym. No tak, jest o miłości przecież. Jezu...