-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2023-09-03
2023-06-09
2022-07-29
2023-01-06
Przeczytawszy drugi raz całą sagę, z pewną przykrością stwierdzam, że Sezon Burz jest nieco gorszy od wszystkich swoich poprzedników, ale jednak Sapkowski to Sapkowski, a przygody wiedźmina zawsze czytam z przyjemnością. Pierwsza książka ukończona w tym roku!
Przeczytawszy drugi raz całą sagę, z pewną przykrością stwierdzam, że Sezon Burz jest nieco gorszy od wszystkich swoich poprzedników, ale jednak Sapkowski to Sapkowski, a przygody wiedźmina zawsze czytam z przyjemnością. Pierwsza książka ukończona w tym roku!
Pokaż mimo to2022-12-01
2022-11-25
2022-10-28
2022-10-23
2022-09-02
2022-08-15
Przeczytałam tę książkę tylko dlatego, że moja mama kupiła ją razem z jakąś gazetą. Miałam nadzieję na kilka godzin przyjemnej, dosyć lekkiej lektury, ale przez większość czasu się męczyłam.
Główna bohaterka to po prostu tysiąc nieszczęść, nie ma pieniędzy, matki, porządnej pracy, przyjaciół, faceta. Do tego dochodzi jeszcze paranoja ze wszystkimi chorobami świata. Na początku historii podobno cierpi po złamanym sercu, ale wystarczy, że były raz zadzwoni, a ta leci się z nim spotkać, a potem zapomina o nim do tego stopnia, że nie musi wymieniać jego imienia już do samego końca. Nie przeszkadza jej to też w umawianiu się z dwoma facetami naraz, z czego jeden został wdowcem i miał dwójkę małych dzieci.
Książka powinna się nazywać "Kochankowie i kelnerzy", bo było tu zdecydowanie więcej o pracy kelnera niż o warsztacie pisarskim, chociaż bohaterka uparcie uważa się za pisarkę, mimo że nie opublikowała w przeszłości nic znaczącego. Albo "Kelnerka i pisarze", bo występują tutaj głównie w roli jej potencjalnych partnerów.
Zakończenie absolutnie niewyważone. Rach ciach i wszystkie problemy rozwiązane jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, łącznie z astronomicznymi długami. Optymistyczną końcówkę trochę lepiej się czytało, ale kompletnie nie pasowała do balansowania na krawędzi załamania nerwowego, które towarzyszyło Casey przez całą resztę książki.
Autorka niby sama jest pisarką, ale dużo uwag na temat pisania brzmiało tak, jakby sama nie miała najmniejszego pojęcia o tym procesie.
Bohaterka bezbarwna i nieinteresująca. Nie mogłam się nadziwić, że tylu chłopów się za nią ugania, a jej niesamowity talent pisarski odkryty w międzyczasie też wydał mi się mocno naciągany. Często sprawiała wrażenie, jakby nie miała w sobie krzty empatii.
Przeczytałam tę książkę tylko dlatego, że moja mama kupiła ją razem z jakąś gazetą. Miałam nadzieję na kilka godzin przyjemnej, dosyć lekkiej lektury, ale przez większość czasu się męczyłam.
Główna bohaterka to po prostu tysiąc nieszczęść, nie ma pieniędzy, matki, porządnej pracy, przyjaciół, faceta. Do tego dochodzi jeszcze paranoja ze wszystkimi chorobami świata. Na...
2022-08-12
2022
2021
2022-02-27
2022-04-25
2022-05-12
2021
2022-03-17
bardzo chciałam, żeby "gdzie jesteś, piękny świecie" mi się spodobało. niestety, podczas lektury przewracałam oczami.
i nie chodzi o to, że byłam zbyt pozytywnie nastawiona. co prawda czytałam zachwycone recenzje i rzucane tu i tam od niechcenia, jakoby to była najlepsza powieść sally rooney, ale brałam to wszystko z przymrużeniem oka.
"normalni ludzie" mnie urzekli. fantastycznie się to czytało, jednym tchem. wiedziona tym zauroczeniem, sięgnęłam po debiutanckie "rozmowy z przyjaciółmi", które trochę sprowadziły mnie na ziemię. dlatego sceptycznie podchodziłam do "pięknego świata" i okazuje się, że słusznie.
dużo osób narzeka na maile wymieniane między głównymi bohaterkami i ja również należę do tego grona. nie wiem, jaką one właściwie pełnią funkcję, oprócz wykładni górnolotnie brzmiących tez, które ani nie wnoszą nic do fabuły, ani do relacji. chociaż z drugiej strony, w prywatnych rozmowach osoby o dużej zażyłości często dzielą się swoimi poglądami i nie boją się wygłaszać ryzykownych czy nawet głupich twierdzeń, więc może i jest to realistyczne posunięcie. być może jest to zabieg mający na celu ukrycie emocji postaci pod oderwanymi od rzeczywistości dyskusjami. ale czy dobrze się to czyta? no nie za bardzo.
jeśli chodzi o dynamikę między głównymi bohaterkami a ich facetami, to jestem rozczarowana. lubię niedopowiedzenia i nieporozumienia, nie tylko w prozie sally rooney, ale tutaj zamiast niedopowiedzeń dostajemy niby to głębokie monologi, czasem wygłaszane nawet podczas seksu, którego jest stosunkowo (hehe) dużo. nie przeszkadzała mi ilość tych scen, jednak wydawały mi się równie płaskie jak większość dialogów.
postacie wydają się, że tak powiem, trochę odklejone. może to właśnie ta samotność, ta indywidualizm, o których się tyle mówi w kontekście książek rooney. tylko z jakiegoś powodu tutaj nie wydało mi się to efektem życia wewnętrznego bohaterów, tylko kiepsko poprowadzonej narracji. użalają się nad sobą że aż strach.
książka, oczywiście, ma też dobre momenty. gdy bohaterowie zapominają o własnej pretensjonalności, potrafią być względem siebie czuli, troskliwi, nawet kochający. dużo piękniej wygląda to w ich wspomnieniach niż podczas wydarzeń opisanych w książce, ale wypada całkiem wiarygodnie.
*SPOILER*
aha, no i to chyba pierwsza powieść rooney, gdzie bohaterowie doczekali się szczęśliwego zakończenia. pogrążeni w obsesji na punkcie własnego smutku chyba nie do końca zdają sobie z tego sprawę, ale fakt pozostaje faktem. moim zdaniem - mocno naciągane.
*KONIEC SPOILERA*
nie zrozumcie mnie źle, nie uważam, że książka jest fatalna. po prostu autorkę stać na coś lepszego. chyba, że talent, którego dopatrzyłam się w "normalnych ludziach", był tylko przypadkiem na drodze eksperymentów, a tak naprawdę sally rooney dużo lepiej wychodzi pisanie książek, które mi się nie podobają.
bardzo chciałam, żeby "gdzie jesteś, piękny świecie" mi się spodobało. niestety, podczas lektury przewracałam oczami.
i nie chodzi o to, że byłam zbyt pozytywnie nastawiona. co prawda czytałam zachwycone recenzje i rzucane tu i tam od niechcenia, jakoby to była najlepsza powieść sally rooney, ale brałam to wszystko z przymrużeniem oka.
"normalni ludzie" mnie urzekli....
2021
Wyższa ocena za styl autorki, świat przedstawiony i bardzo starannie napisaną pierwszą połowę, ale tak naprawdę było to dla mnie duże rozczarowanie i doczytałam do końca, bo żal mi było porzucać po tych kilkuset stronach.
Ktoś już wcześniej napisał, że irytowała go łopatologia historii i zdecydowanie się z tym zgadzam. Jednak jeszcze gorsze były absolutnie jednowymiarowe postacie (swoją drogą autorka chyba bardzo się starała stworzyć protagonistę innego od Rin z "Wojny makowej", ale średnio się to udało). Jakby ktoś miał wątpliwości, to wszystkie białe postacie mają w pogardzie inne rasy, to oni są odpowiedzialni za każdą zdradę i generalnie wszelkie zło, natomiast kolorowi bohaterowie są rozdarci, ale szlachetni, a ich występki zawsze można wytłumaczyć dążeniem do szczytnego celu. Aha, biali też nie mogą się zmienić, bo po prostu tacy są, a tłumaczenie im czegokolwiek mija się z celem, pozostali muszą trzymać się razem. Mniej więcej tyle wynika z fabuły.
Już od "Wojny makowej" było widać, że R.F. Kuang ma problem z przedstawianiem relacji międzyludzkich. Dowiadujemy się, że bohaterowie się przyjaźnią, ale właściwie to trudno odczuć jakąś zażyłość albo chemię między nimi.
No i ja rozumiem, że "Babel" jest krytyką kolonializmu, ale żeby krytykować jakikolwiek postęp? Mechanizację fabryk? Dajcie spokój.
Wyższa ocena za styl autorki, świat przedstawiony i bardzo starannie napisaną pierwszą połowę, ale tak naprawdę było to dla mnie duże rozczarowanie i doczytałam do końca, bo żal mi było porzucać po tych kilkuset stronach.
więcej Pokaż mimo toKtoś już wcześniej napisał, że irytowała go łopatologia historii i zdecydowanie się z tym zgadzam. Jednak jeszcze gorsze były absolutnie jednowymiarowe...