Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Wzór na miłość

Wybór czy przeznaczenie? Myślicie, że z góry wiadomo z kim wszechświat nas złączy i jak potoczą się nasze losy? Czy prawdziwie kocha się tylko raz? Czy istnieje tylko jedna osoba, ta jedyna i niepowtarzalna, która jest nam z góry przeznaczona?

A co jeżeli możemy rozebrać nasze DNA na czynniki pierwsze, posegregować i ułożyć tak, aby powstały w ten sposób zbiór danych mógł nam powiedzieć, do kogo pasujemy, a do kogo nie?

GeneticAlly to firma, która zajmuje się dobieraniem w pary, przy udziale DNA. Możecie być ze sobą zgodni w kilku procentach albo w kilkunastu, ale co nas tak naprawdę najbardziej interesuje? Chcemy być zgodni jak najbardziej. Tym właśnie zajmuje się River. Gdy nasz główny bohater spotyka Jess, samotną matkę, freelancerkę, umysł ścisły, który nie wierzy w banialuki - kompletnie go to nie rusza. W jego oczach jest tylko ubraną w jeansy kobietą, w bluzce z napisami.

I znając nasze autorki, można by na tym poprzestać, bo przecież dobrze wiemy, jak ta historia się skończy. On pokocha ją, ona pokocha go, będzie im wesoło i zielono - koniec. Nie to jest jednak najciekawsze samo w sobie, zdecydowanie nie. To właśnie wszystkie przeszkody, które muszą razem pokonać, powodują, że chce się tę powieść czytać dalej i dalej. To patchworkowa rodzina, trudne relacje, niełatwe wybory, a także smutek, tęsknota i samotność oraz wielki żal - to tylko część tego, czym może się pochwalić ta książka.

Christina i Lauren zawsze wiedzą w jaki sposób prowadzić historię, aby nam się nie znudziła, a przy tym była niepowtarzalna i warta przeczytania.

Relacja River i Jess, początkowo dość trudna i bardzo formalna, z czasem zaczyna się rozwijać. Coś co miało być tylko promocją firmy, ewoluowało jak żywy organizm w coś, czego słowami opisać się nie da. W coś, co może połączyć dwójkę bardzo różnych ludzi, którzy pragną tego samego. Miłości, akceptacji i wzajemnego szacunku. Coś co miało być tylko umową, stało się prawdziwym uczuciem.

Niezaprzeczalnie na nagrodę “best of the best” zasługuje tutaj postać przyjaciółki Jess, Fizzy, która ma w sobie więcej iskry niż niejeden realny człowiek. Wspiera, kocha, opiekuje się i nawet kiedy Jess ma załamania, albo zwyczajnie chce się poddać, to właśnie Fizzy nie daje jej na to szansy. Jest kołem ratunkowym, stale dryfującym wokół Juno i jej mamy. Szalenie cenię takie postaci w książkach, zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach naprawdę ciężko o dobre przyjaźnie, a te które sie ma, powinno sie starannie pielęgnować.

Czy powieść wniesie coś do Waszego życia? Ciężko stwierdzić. Tym, co boją się tego, co przyniesie przyszłość i maczanie palców w DNA, niekoniecznie może się spodobać. Za to tym z Was, którzy wciąż wierzą w miłość i przeznaczenie, ta pozycja przypadnie do gustu. Osobiście polecam, jak każdą z historii napisaną przez ten duet.

Nic nie jest proste samo w sobie, ale skomplikowane też nie. To my nadajemy temu wartość i to my to komplikujemy, a czasem odpowiedź jest pod naszym nosem. Musimy pozwolić sobie ją tylko zobaczyć.

Polecam gorąco!

Wzór na miłość

Wybór czy przeznaczenie? Myślicie, że z góry wiadomo z kim wszechświat nas złączy i jak potoczą się nasze losy? Czy prawdziwie kocha się tylko raz? Czy istnieje tylko jedna osoba, ta jedyna i niepowtarzalna, która jest nam z góry przeznaczona?

A co jeżeli możemy rozebrać nasze DNA na czynniki pierwsze, posegregować i ułożyć tak, aby powstały w ten sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Pierwsza część sagi Vardari wprowadza nas w nowy świat, nieznany z wcześniejszej serii (Krucze Pierścienie), równie odległy, co nasz własny. Co bardzo ciekawe, Evna nie jest im obca, stąd możemy podejrzewać jedno Uniwersum.

Juva to nasza główna bohaterka, córka Czytającej z krwi, dziedziczka rodu i miłośniczka polowań. Nie jest przywiązana do swojej rodziny i już zdecydowanie nie jest gotowa aby wziąć na karb swoje dziedzictwo. Kiedy jednak wrogowie-duchy, Vardari, wieczni produkujący perełki z krwi, rosną w siłę i zagrażają życiu jej rodziny, dziewczyna wie, że nie może pozwolić im na samowolkę.

Przez bardzo długi czas poznajemy łowczynię, jej świat i zwyczaje. Spora część książki jest dość czasochłonnym i mozolnym wprowadzeniem, niezbędnym by przygotować nas na to, co ma nadejść. W jej mieście mieszkańcy muszą zmierzyć się z wilkowatością - jest to stan, gdy ludzie, uzależnieni od perełek krwi, zachorowują na przypadłość, której nie da się leczyć. Jeszcze nie zwierzę, ale już nie człowiek.

Z kolei czytające z krwi, to takie nasze wróżki, tylko że z talizmanami, kośćmi, czerwonymi lampionami i kroplami krwi zamiast kart tarota. Czy takie kobiety umieją dochować sekretów? A może mają swój własny?

Juva musi zmierzyć się z demonami przeszłości i nie jest to w żadnym wypadku czcze gadanie, ani psychologiczne odzwierciedlenie. Jej życie naznaczył potwór, żelazny wilk. To on sprawił że jest jaka jest i że czuje bicie nie tylko swojego serca.

Mimo dość długiego początku powieść wartka, wciągająca, pełna zwrotów akcji. Główna bohaterka mimo iż jest młoda, nie daje sobie w kaszę dmuchać, za co ją cenię i chociaż czasem mózg odmawia jej posłuszeństwa (a komu z nas nie odmawia) to większość jej zachowań ma logiczny sens. Na ogół towarzyszy jej grupa przyjaciół, starszych mężczyzn, z którymi poluje na wilki. Wie, że może na nich liczyć i chociaż niejednokrotnie ryzykują własnym życiem, by sobie wzajemnie pomóc Juva wie, że nie każdą tajemnicę można wyjawić. A może jednak?

Powieść zdecydowanie dla starszego czytelnika, dużo w niej nic nie znaczącego seksu, lubieżnych myśli i niestety niepotrzebnych “ubarwiaczy”. Najpewniej autorka chciała, żeby całość była spójna i chociaż świat mi się bardzo podoba, czuje pewien niedosyt. Najzwyczajniej w świecie było mało akcji, a bardzo dużo wypełniaczy.

Czy mi się podobała? Na tyle, że chcę przeczytać kolejne tomy. Czy polecam? Na pewno fanom Siri, reszta czyta na własną odpowiedzialność. Osobiście mam sentyment do autorki od czasu “Dziecka Odyna” i nie odpuszczę również tej serii.

Pierwsza część sagi Vardari wprowadza nas w nowy świat, nieznany z wcześniejszej serii (Krucze Pierścienie), równie odległy, co nasz własny. Co bardzo ciekawe, Evna nie jest im obca, stąd możemy podejrzewać jedno Uniwersum.

Juva to nasza główna bohaterka, córka Czytającej z krwi, dziedziczka rodu i miłośniczka polowań. Nie jest przywiązana do swojej rodziny i już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piękne lato, hiszpańskie słońce, uciążliwa rodzina i przystojny mężczyzna u boku. Czego chcieć więcej?

Catalina Martin to hiszpanka z krwi i kości. Uparta, krnąbrna, pewna siebie. Jej burzliwy temperament, ale też złote serce, dają się poznać światu w amerykańskiej firmie, gdzie każdego dnia zmaga się z kolejnymi zadaniami.

Aaron Blackford to stoicki profesjonalizm, mocne rysy twarzy, dopasowany garnitur i wiecznie niezadowolona mina. Kiedy mężczyzna wychodzi z propozycją ratowania Cat z opresji, nie wiadomo kto jest bardziej zdziwiony: on czy sama Cat. W końcu przecież Aaron nawet za nią nie przepada.

Książka (z jednym z moich ulubionych wątków miłosnych) opowiada historię dwójki ludzi, którzy zdecydowanie mają problem z komunikacją. I chociaż mężczyzna bardzo próbuje naprawić to, co zepsuł pierwszym wrażeniem, wyraźnie widzimy że idzie mu jak po gruzie.

Kobieta z kolei bardzo potrzebuje pomocy. Ma być świadkową swojej siostry na ślubie, gdzie jej były będzie świadkiem pana młodego. Czy to jest komfortowe? Zdecydowanie nie. Czy pojechanie tam w pojedynkę, bez partnera u boku który cię wesprze w każdej chwili, może być trudne? Jak cholera.

Gdy Aaron wychodzi z propozycją pomocy, Catalina odmawia. Duma i honor, to coś, czym kobieta się szczyci. Jednakże ślub zbliża się nieubłaganie, a mężczyzna nie zamierza się poddać.

Historia piękna w swej prostocie i inna niż wszystkie. Nie ma tutaj miłości od pierwszego wejrzenia, a przynajmniej nie z obu stron. Jest za to dążenie do celu, walka z demonami przeszłości, strach przed konsekwencjami i wciąż niestety…. Brak komunikacji.

A jednak to bardzo przyjemna pozycja, zwłaszcza dla osób z romantyczna duszą jak moja. Nie brak tutaj czarnych charakterów, dobrych przyjaciół i wścibskiej rodziny. Jest tu jednak dużo miłości, szczęścia i skradzionych pocałunków.

Bardzo polecam, zwłaszcza na jesienne dni, kiedy brak nam upalnego słońca. Nic tak nie poprawia nastroju jak spełniona miłość w otoczeniu katalońskiego słońca.

Polecam!

Piękne lato, hiszpańskie słońce, uciążliwa rodzina i przystojny mężczyzna u boku. Czego chcieć więcej?

Catalina Martin to hiszpanka z krwi i kości. Uparta, krnąbrna, pewna siebie. Jej burzliwy temperament, ale też złote serce, dają się poznać światu w amerykańskiej firmie, gdzie każdego dnia zmaga się z kolejnymi zadaniami.

Aaron Blackford to stoicki profesjonalizm,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy warto dawać drugą szansę? Czy można dojrzeć do przebaczenia? I czy to właśnie to przebaczenie jest tym, co da nam spokój ducha? Czy umiemy nie oceniać człowieka?

Kenna popełniła w życiu kilka błędów i musiała za nie słono zapłacić. Gdy po latach wraca z więzienia ma tylko jedną misję - odzyskać swoją córkę. Nie będzie to jednak łatwe. Pięć wiosen wcześniej urodziła dziewczynkę, której nie miała nawet okazji przytulić.

Ledger z kolei stracił najlepszego przyjaciela, zyskał jednak przybraną córkę Diem, którą pokochał jak swoje własne dziecko. Wiedział, że Scotty nie wybaczyłby mu, gdyby o nią nie zadbał.

Łatwo nam skazać człowieka, gdy znamy tylko swoją wersję wydarzeń. Ocenianie, plotkowanie czy obwinianie jest o wiele łatwiejsze, niż przyjęcie do wiadomości, że tak po prostu się zdarzyło i że owszem są ludzie za to odpowiedzialni, ale oni również cierpią.

Kenna będzie musiała się napracować, by odzyskać córkę i dobre imię, a i tak nie jest pewne czy jej się uda. Miłość życia kobiety tragicznie zginęła, córka została zabrana, a życie zostało skażone odsiadką w więzieniu. Czy jest szansa, że można zacząć jeszcze normalnie egzystować? Czy kobieta będzie w stanie znaleźć znów miłość i szczęście?

Wiem, że istnieją ludzie, którzy znaleźli się w złym miejscu i złym czasie. Nie wiem czy umiałabym się odnaleźć w takiej sytuacji, myślę że nikt tego nie wie. Jedni uczą się z tym żyć jeszcze inni schodzą na złą drogę. Nie ma na to dobrej rady, nie ma też jednego scenariusza. Prawdą jest że życie to nie tylko czarń lub biel. To wszystkie odcienie szarości, jakie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Tak naprawdę życie to wszystkie kolory, o których możemy tylko pomyśleć.

Książka jest warta przeczytania, nawet jeżeli ostatecznie nie zgadzamy się z zakończeniem. Może było ono zbyt lekkie, zbyt gładkie, zbyt proste. A może właśnie takie, które w życiu zdarza się najrzadziej.

Polecam gorąco, jak każdą książkę Colleen Hoover. Jest pełna nadziei, miłości i przebaczenia. Pełna wiary, że można wszystko naprawić.

Czy warto dawać drugą szansę? Czy można dojrzeć do przebaczenia? I czy to właśnie to przebaczenie jest tym, co da nam spokój ducha? Czy umiemy nie oceniać człowieka?

Kenna popełniła w życiu kilka błędów i musiała za nie słono zapłacić. Gdy po latach wraca z więzienia ma tylko jedną misję - odzyskać swoją córkę. Nie będzie to jednak łatwe. Pięć wiosen wcześniej urodziła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Święta to magiczny czas, a cuda zdarzają się wtedy bezustannie. Istnieje cienka granica między magią a rzeczywistością, między niezwykłą chwilą, a zbiegiem okoliczności. Gdy jednak świat wysyła nam ostrzeżenie i to całkiem wyraźnie, czy możemy nic nie zrobić? Czy stać nas na pozostanie w miejscu i przeżywanie wciąż tej samej chwili bez refleksji?

Kto oglądał dzień świstaka? Albo ten świetny film z Tomem Cruzem i Emily Blunt, którego tytułu nie pamiętam, a gdzie zabijają potwory i jak umierają, to się cofają w czasie i przeżywają wciąż to samo?

Nasza bohaterka może nie ma aż tak drastycznych przeżyć, jednakże prosząc wszechświat o pomoc dostaje coś, czego się nie spodziewała. (Uwaga spoiler - uważajcie czego pragniecie, jest szansa że to dostaniecie i wcale Wam się to nie spodoba.)

Mae jest, delikatnie mówiąc, kobietą w zawieszeniu. Mocno przywiązana do tradycji, rzeczowa i bardzo rozsądna osoba, a jednak wciąż marzycielka, która boi się postąpić po swojemu.
Gdy kolejny rok z rzędu, razem z rodziną i ich przyjaciółmi spędza święta, koncentrując się na konkurencjach, objadaniu się i obściskiwaniu z niewłaściwą osobą, dociera do niej, że być może coś zepsuła. Nie wie na czym stoi relacja z jej wieloletnim przyjacielem, a swoim zachowaniem przekreśliła szansę na związek z miłością jej życia. Gdy prosi wszechświat o pomoc i interwencje dostaje… możliwość przeżycia tych świąt jeszcze raz. Naprawienia co zepsute. Koncentracji na tym co ważne, a nie co błahe. A może… może uświadomienia sobie że w życiu ważne są relacje, a nie przedmioty. Wagę stanowią sytuacje i ludzie, a nie wygrane.

Cofając się w czasie Mae ma okazję przyjrzeć się swoim decyzjom, zauważyć gdzie popełniła błąd a także nauczyć się cierpliwości - do siebie, świata i innych. "Miłość na święta" to przepiękna opowieść o tym, że druga szansa jest często bardzo dobrym wyborem. To historia o tym jak popełniamy błędy, ale też jak się na nich uczymy, a chociaż mało kto z nas ma taką okazję w życiu, by ważne chwile przeżyć więcej niż raz, to ta książka daje nam troszkę nadziei, że wszystko jest możliwe, a także że moja wiara w szczęśliwe zakończenia nie jest kompletnie wyssana z palca.

Jestem niepoprawna romantyczką, kto mnie zna wie o tym nie od dzisiaj. Może to wpływ książek, może tych przeklętych bajek Disneya, a może po prostu wiara, że każdy zasługuje na trochę magii, nie znam jednoznacznej odpowiedzi, skąd się u mnie to wzięło. Wiem jednak, że myślenie życzeniowe to nie wyssana z palca fraza, ale prawdziwa magia. I ja w nią wierzę.

Jeżeli potrzebujecie trochę magii i radości na te już prawie jesienne wieczory, to bardzo bardzo bardzo polecam. Nie będziecie żałować - nawet jeżeli jeszcze nie ma świąt.

Święta to magiczny czas, a cuda zdarzają się wtedy bezustannie. Istnieje cienka granica między magią a rzeczywistością, między niezwykłą chwilą, a zbiegiem okoliczności. Gdy jednak świat wysyła nam ostrzeżenie i to całkiem wyraźnie, czy możemy nic nie zrobić? Czy stać nas na pozostanie w miejscu i przeżywanie wciąż tej samej chwili bez refleksji?

Kto oglądał dzień...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Co nas definiuje? Geny? Rodzina? Miejsce urodzenia? Pieniądze lub ich brak? Czy dokonując złych wyborów z dobrych pobudek, możemy wyjść na ludzi? Kiedy tak naprawdę jest moment, że jesteśmy skazani na porażkę?

Beyah znalazła się na świcie przez przypadek. Była jedną z tych dziewczyn, które zawsze wytykano palcami. Od najmłodszych lat musiała nauczyć się przetrwać w środowisku, które wcale jej tego nie ułatwiało. Matka-narkomanka nie jest dobrym przykładem do naśladowania, a wakacyjny ojciec też nie jest stałą podporą. Kiedy brakuje Ci pieniędzy na wszystko, a ktoś kto powinien się tobą opiekować, okrada cię że wszystkiego co masz, musisz nauczyć się walczyć. Nie inaczej było z naszą bohaterką.

Wszystko co Beyah miała, zawdzięczała sobie, swojej ciężkiej pracy i wytrwałości. Gdy sytuacja z dramatycznej zamienia się w tragiczną, dziewczynie nie pozostaje nic innego jak spakować się i polecieć tam, gdzie jej szansa na przeżycie wzrośnie.

Samson to najbardziej tajemniczy facet, z jakim kiedykolwiek miała styczność. Dziewczyna nie jest w stanie stwierdzić co ją w nim tak intryguje, ale czuje każdym kawałkiem skóry, że to nie jest zwykły mężczyzna. Jego oczy zdają się pokazywać jakąś głębię, a w jego towarzystwie Beyah czuje się.. akceptowana. Taka jaka jest, razem ze swoją trudną przeszłością. Tylko czy Samson może jej dać to czego ona potrzebuje? I kim tak naprawdę jest ów tajemniczy człowiek, w wypłowiałej koszulce i z nieodgadnionym wyrazem twarzy?

Czas w książce płynie spokojnie, ale akcja dzieje się szybko. Uczucie między dwójką naszych bohaterów ze zwykłego zauroczenia pięknie ewoluuje i nim jesteśmy w stanie zareagować, wiemy już podświadomie, że to będzie piękne i trwałe uczucie.

Tylko czy można wybaczyć kłamstwo? I czy miłość jest odpowiedzią na wszystko?

Każda z książek Colleen Hoover jest niezwykła i pełna magii. Każda ma też w sobie to, co pragniemy w jej książce znaleźć - miłość, przebaczenie, druga szansa. Żadna z jej powieści mnie nie zawiodła, także i tym razem był to majstersztyk. Gorąco polecam, zwłaszcza, że tylko ta autorka potrafi pokazać, jak ogromną siłą jest miłość i przyjaźń.

Przeczytajcie, nie pożałujecie.

Co nas definiuje? Geny? Rodzina? Miejsce urodzenia? Pieniądze lub ich brak? Czy dokonując złych wyborów z dobrych pobudek, możemy wyjść na ludzi? Kiedy tak naprawdę jest moment, że jesteśmy skazani na porażkę?

Beyah znalazła się na świcie przez przypadek. Była jedną z tych dziewczyn, które zawsze wytykano palcami. Od najmłodszych lat musiała nauczyć się przetrwać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dłuższy czas zastanawiałam się nad tą pozycją - czy jest dla mnie, czy da mi odpowiedzi na moje pytania, czy jest dobrym źródłem informacji. Moje empiryczne podejście do świata jak zwykle mnie nie zawiodło!

Dan Zigmond już na początku przedstawia nam filary tej publikacji. Wprowadza w system, w jakim funkcjonował Budda; ujawnia swoje spostrzeżenia; daje przykłady praktyczne z własnego życia; uświadamia nam przeszkody, na jakie możemy się natknąć; by na końcu i tak wprost nam pokazać, że będziemy popełniać błędy.

Każda strona napisana jest językiem przystępnym, z ogromną ilością odniesień do innych książek. Autor powołuje się na źródła dostępne, jak i te, których przyswojenie mogłoby nam zająć kilkanaście lat. W zrozumiały i prosty sposób, a przede wszystkim, w odpowiedni do dzisiejszego świata, wplątuje buddyjskie wartości, które mimo że znane, dopiero teraz ukazują się mi jako pełny obraz. Zauważa, gdzie najczęściej popełniamy błędy (zazwyczaj na własnym przykładzie), niestety nie daje nam jasnej wskazówki, co moglibyśmy naprawić u samych siebie.

Co naprawdę ciekawe, sam autor uważa, że nie dalibyśmy radę żyć jak Budda, bo kto z nas jest otwarty na to by jeść tylko to, co Ci przyniosą? I nie mam tu na myśli restauracji z gwiazdką Michelin, a raczej jałmużnę od dobrych ludzi?

"Pracuj jak Budda" to książka dość niezwykła. Kto z Was wie, ile dni przepracował w swoim życiu ten Wielki Oświecony? A no to wam powiem - ani jednego! Jak ktoś tak daleki od dzisiejszego opisu statystycznego człowieka, może doradzać jak mamy pracować?

Ostatnio miałam z przyjaciółką pewną rozmowę dotyczącą pracy - czy jest potrzebna? Czy gdybym była bogata, mogłabym przestać? (Dla ciekawskich: dużo pytań, mało odpowiedzi, ale wciąż żyję nadzieją, że kiedyś się wszystkiego dowiem). Z kolei Mój Ukochany musiał wysłuchiwać moich wątpliwości dotyczących podatków nałożonych na wypłatę, co z kolei przeniosło naszą rozmowę na pracę: jej zalety i wady - i tutaj również brak jednoznacznych odpowiedzi. Co ciekawe, ludzie którzy odchodzą na emeryturę, szukają sobie zajęć na jakąś część etatu bo nie umieją nie pracować.

W czasach pracoholizmu, wiecznego niedoczasu, błędnego koła nadgodzin, presji i większej wypłaty, czas by usiąść i się zastanowić nad sensem, ma tak naprawdę garstka ludzi. Tym, którzy mają plan na życie i wiedzą jak go realizować, włączając w to pracę, zazdroszczę. Tym którzy mają swoją ukochaną pracę - kibicuję. Tym, którzy mierzą się codziennie że smokami w swoim otoczeniu - szczerze współczuję.

Czy ta pozycja sprawi, że rozwiążą się wszystkie problemy? Absolutnie nie. Nie jestem pewna, czy chociaż jeden problem dzięki niej zostanie rozwiązany, ale… co ciekawe książka daje do myślenia. Prowokuje nas do analizowania stanu w którym się znajdujemy i weryfikacji, czy to jest to, czego chcemy.

Polecam, ta książka to inne spojrzenie na codzienność. Być może to właśnie jest to, czego Wam brakuje do zmiany zdania.

A może nie.

Dłuższy czas zastanawiałam się nad tą pozycją - czy jest dla mnie, czy da mi odpowiedzi na moje pytania, czy jest dobrym źródłem informacji. Moje empiryczne podejście do świata jak zwykle mnie nie zawiodło!

Dan Zigmond już na początku przedstawia nam filary tej publikacji. Wprowadza w system, w jakim funkcjonował Budda; ujawnia swoje spostrzeżenia; daje przykłady...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Każdy zna taką parę - dwójkę ludzi, którzy zdecydowanie się nie znoszą. Patrzą na siebie jakby chcieli się zabić, są względem siebie złośliwi i aroganccy. I prawie zawsze pojawia się chemia….

Olive i Ethan nie lubią się od zawsze. Niestety chcą czy nie, muszą współpracować, bo kiedy jej siostra, a jego brat, biorą ślub i trzeba wszystko ogarnąć, Amy nie bierze jeńców.

Historia niczym nie różniłaby się od wszystkich komedii romantycznych, gdyby nie fakt, że para młoda oraz wszyscy goście weselni zostają otruci ciguatoksynami z owoców morza - tylko Olive i Ethan uchodzą z tego cało. To właśnie im szczęście sprzyja i mają dwie opcje - albo zostać w domu i użalać się nad sobą albo skorzystać z okazji, podszyć się pod Młodych i wybrać się na słoneczne Maui.

Tylko czy jest to warte tego, by spędzić dziesięć dni ze swoim wrogiem numer jeden?

Żaden z bohaterów nie zastanawia się długo i choć trzeba nagiąć kilka zasad, oboje pragną skorzystać z tej okazji maksymalnie jak się da. Pływanie, opalanie, cudowne jedzenie - sama byłabym tam, zanim ktokolwiek zapytałby się mnie czy chce. To cholerne Maui na Hawajach!
Tylko jakie jest prawdopodobieństwo, że dokładnie w tym samym czasie pojawia się tam Twoja była albo Twój szef z niej pracy? Oczywiście 100%. Czy można kompromitować się przez cały wyjazd? Bez wątpienia.

Historia sama w sobie nie jest niczym niezwykłym, ale nie ukrywam że zapewne jeden z wątków Was zaskoczy. Od pierwszych stron pokochacie Olive i jej wiecznego pecha, a także Ethana i jego wiecznie dziwne zachowanie w stosunku do siostry Amy. Cała powieść jest bardzo lekka i przyjemna, utożsamiamy się z bohaterami i kibicujemy im w każdej chwili. Zazdrościmy też każdej minuty na plaży czy podczas zachodów słońca. Każdy z nas chciałby przeżyć taką przygodę, zwłaszcza, że nie jest nam dane to na co dzień. Co ciekawe wewnętrzna przemiana obu sióstr podobała mi się tutaj najbardziej. Każda z nich z innym podejściem do świata, niezależnie od siebie, musiały przewartościować to, co zawsze uważały za pewnik.

Wspaniała historia, pełna pozytywnych emocji, ale pokazująca też, jak bardzo nasz osąd może się różnić od prawdziwych faktów. Jak bardzo możemy się mylić w stosunku do ludzi których kochamy. A na deser - że może warto dać szansę i rozmawiać, bo nie wszystko co się świeci musi okazać się złotem.

Polecam bardzo!

Każdy zna taką parę - dwójkę ludzi, którzy zdecydowanie się nie znoszą. Patrzą na siebie jakby chcieli się zabić, są względem siebie złośliwi i aroganccy. I prawie zawsze pojawia się chemia….

Olive i Ethan nie lubią się od zawsze. Niestety chcą czy nie, muszą współpracować, bo kiedy jej siostra, a jego brat, biorą ślub i trzeba wszystko ogarnąć, Amy nie bierze jeńców....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Gangster czy książę z bajki?
Nel jest młodą kobietą, mającą ambitne plany na życie. Studia na prestiżowej uczelni są jej marzeniem, niestety niezrealizowanym. Idzie zatem do pracy do Franka Budowlanka, w międzyczasie dorabiając jako aktorka w drobnych spektaklach na terenie Polski. Tak bardzo chce się usamodzielnić i kupić własne mieszkanie, że łapie się każdej okazji, by zarobić trochę grosza.
Z kolei Kostek to facet, który się nie bawi w ceregiele. Bierze co mu się podoba i jak mu się podoba. To gangster, który sam o sobie myśli dokładnie w takiej kategorii. Jak trzeba zabić – zabije. Ukraść? Bez skrupułów. Uwieść kobietę, zaciągając do łóżka – z przyjemnością!
W dzisiejszych czasach kiedy na jaw wychodzą gwałty, wykorzystywania seksualne, a ruch #MeToo, czyli głośne mówienie o tym, jak kobiety są traktowane w showbiznesie, ale także na co dzień, Kostek nie różni się niczym od stalkera. Niby robi to w ramach „niespodzianek” i „dobrych chęci”, ale jego zachowanie nie różni się od zamykania ludzi w złotej klatce. Jeżeli chce coś mieć - zawsze to dostaje.
Bohaterowie pierwszy raz wpadają na siebie podczas odwiedzin Jasnej Góry. Przypadek? Być może.
Kostek “porywa” Nelę na obiad i tak zaczyna się ich wspólna przygoda. Każde z nich reprezentuje zupełnie inny świat - dziewczyna jest oczywiście piękna i mądra, potrafi tupnąć nogą. Jest jednak szalenie naiwna, mimo że młodzieńczy zapał jej nie opuszcza. Mężczyzna natomiast to kłamca. Wilk w owczej skórze, którego intencje nie są jasne chyba nawet dla niego samego.
Zarówno kobieta jak i mężczyzna, przez całą książkę, zachowują się jak postaci z papieru. Z jednej strony rozumiem rozszalałe emocje, zauroczenie czy pociąg seksualny. Nie rozumiem natomiast, jak można zdradzić nielegalny „sekret” i wymagać, by druga osoba nie podzieliła się tym ze światem? Jak można oczekiwać, że w sprawach antykoncepcji tylko kobieta będzie myśleć, a jak nie to się wyskrobie? Jak można oczekiwać od kogoś zmiany, skoro samemu nie chce się zmienić?
Momentami Nel i Kostek zachowują się, jakby zgubili rozum, wsadzili go do foliowej torby z dyskontu i nosili pod pachą. Nie mówiąc już o bohaterach pobocznych, którzy mieli wspaniały potencjał, a zostali sprowadzeni do kategorii dobry/zły bohater. Zero głębi. Szkoda.
Książka jest warta przeczytania - zwłaszcza przez nastolatki, które powinny zobaczyć, jak zachowanie nie powinno wyglądać. Nie zamierzam oceniać bohaterów, dywagować, czy ich postępowanie jest karygodne czy nie. Podejmowali swoje decyzje, na które wpływ miało wychowanie czy też środowisko, w którym dorastali. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć motywów, którymi kierują się bohaterowie. Zmiany zachowania bohatera, nie z własnych pobudek, lecz dlatego, że druga osoba tego oczekuje.
Na pewno będzie kolejna część, co do tego nie mam wątpliwości. Liczę, że bohaterowie dojrzeją, ewoluują, staną się autentyczniejsi. Prawdziwsi. Tego im życzę.
Polecam bardzo. Powieść wzbudza silne emocje, co oznacza, że nie można przejść obok niej obojętnie. A może chodzi o bohaterów? Może tak naprawdę każdy z nas chce uratować te postaci przed kolejnym złym wyborem?
Dziewczyn gangsterów było już wiele. Niewinne, grzeszne, egoistyczne i te, które chciały zmieniać świat. Czym ta historia różni się od innych? Treścią, wątkami, a przede wszystkim kreacją głównych bohaterów. Nel i Kostek są jak ogień i woda, jak ciastko i kawa. Czy do siebie pasują? Sprawdźcie sami.

Recenzja dla SzczecinCzyta.pl

Gangster czy książę z bajki?
Nel jest młodą kobietą, mającą ambitne plany na życie. Studia na prestiżowej uczelni są jej marzeniem, niestety niezrealizowanym. Idzie zatem do pracy do Franka Budowlanka, w międzyczasie dorabiając jako aktorka w drobnych spektaklach na terenie Polski. Tak bardzo chce się usamodzielnić i kupić własne mieszkanie, że łapie się każdej okazji, by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Życie pieprzno-słone według warszawskiej pracoholiczki
Gaja to kobieta, o której marzy większość mężczyzn i której nienawidzi spora liczba kobiet. Bujne kształty, piękne włosy, anielski głos, a na dokładkę cięty język i ogromny intelekt - tak można opisać panią Strzelczyk. Na co dzień spotkać ją można w jednym z warszawskich hoteli, gdzie jako menadżer rozstawia ludzi po kątach, a także organizuje wszystko z największą precyzją, czyli dokładnie tak, jak życzą sobie tego właściciele przybytku. Wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, kobieta robi z siebie pośmiewisko, co, na jej nieszczęście, zostało skrzętnie udokumentowane oraz upublicznione na jednym największych kanałów informacyjnych. Można by rzec, że tak właśnie zaczyna się historia naszej bohaterki – słodko-gorzka historia przeplatana krzykami, kłótniami i płaczem.
Niewątpliwym plusem nieszczęsnego incydentu w klubie jest spotkanie Mikołaja - seksownego lekarza, którego dotyk przyprawia o dreszcze. Jest też tajemniczy właściciel Klubu Kosta - pan Keler. Równie mroczny, co przystojny.
Historia w głównej mierze opiera się na miłosnym trójkącie, w którym żaden z mężczyzn nie wie o drugim. Moralnie wątpliwe zachowanie Gaji Strzelczyk powoduje, że przez większość powieści zastanawiałam się, o co jej tak naprawdę w życiu chodzi. Relacja z Panem Doktorem rozwija się, idą do łóżka, spędzają wspólnie czas, randkują i bawią się całkiem dobrze, jednakże dla pani menadżer to wszystko jest zbyt stabilne, prawe, spokojne. Przyglądając się wyborom głównej bohaterki, zauważyłam od razu, w którym momencie podejmuje ona decyzję, że to jej nie wystarcza. Gaja potrzebuje kogoś, kto jest pełny władzy, zaborczości i seksualnej namiętności. Kogoś, kto niczym jaskiniowiec zaciągnie do łóżka, posiądzie, zostawi z niedosytem. Czy takim mężczyzną jest Konstanty Keler?
Nie chciałabym zdradzać zbyt wiele, pokuszę się za to o stwierdzenie, iż wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie kolejna część tej powieści. Sama historia jest o tyle ciekawa, że na naszych oczach główna bohaterka podejmuje decyzje dobre i złe. Czy jej kibicujemy? Czasem na pewno. Czy ją osądzamy? W każdej sekundzie. Czy chcemy być na jej miejscu? Marzenia są po to, by je spełniać, ale kosztuje to wiele wysiłku i trudu. Gaja wydaje się dążyć do własnych pragnień, ale zdarza jej się zbaczać z kursu. Zapomnieć o logice i kierować się pożądaniem, które się w niej tli.
Czy warto przeczytać? Oczywiście. Historia może nie jest pełnym napięcia kryminałem, ale potrafi wciągnąć. Z zapartym tchem śledzimy zatem wybory głównej bohaterki, opowiadając się po jednej ze stron – doktorek czy mroczny właściciel? Bohaterowie dają się poznać trochę bliżej, chociaż mam wrażenie, jakbyśmy patrzyli tylko na wierzchołek góry lodowej. Niby coś wiemy o każdym, ale nie jesteśmy w stanie czegoś konkretnego powiedzieć o nikim. Być może jest to celowy zabieg autorki, by wszystkie postaci były tylko tłem dla Gai.
Historia jest wciągająca, pełna namiętności i erotycznych scen, a jednak wciąż uwypukla stereotypy. Ostatni rozdział wprowadza sporo zamieszania, więc już nie mogę się doczekać kolejnego tomu.
Co jest lepsze: pieprz czy sól? Czy danie bez tych składników jest równie smaczne, jak to dobrze przyprawione? Przeczytajcie, a przekonacie się sami.
Polecam na wiosenne wieczory, nie będziecie się nudzić.
K.A.Figaro, Pieprz i sól, wyd. LipstickBooks

Recenzja napisana dla SzczecinCzyta.pl

Życie pieprzno-słone według warszawskiej pracoholiczki
Gaja to kobieta, o której marzy większość mężczyzn i której nienawidzi spora liczba kobiet. Bujne kształty, piękne włosy, anielski głos, a na dokładkę cięty język i ogromny intelekt - tak można opisać panią Strzelczyk. Na co dzień spotkać ją można w jednym z warszawskich hoteli, gdzie jako menadżer rozstawia ludzi po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Romeo i Julia w czasach wojny
Anna to dziewczyna, z którą większość płci pięknej chciałoby się utożsamić. Atrakcyjna, młoda,
ambitna. Kobieta, która wie, czego chce, wie też, jak to osiągnąć. Swoją zaradnością przynosi chlubę
rodzinie oraz całej fordońskiej społeczności. Gustaw tymczasem, to tajemniczy przybysz, o którym
wiemy tylko tyle, ile sam o sobie zechce powiedzieć. Równie skryty, co przystojny, jeśli wierzyć słowom
bohaterki.
Cała historia podzielona jest na dwie części - teraźniejszą i przeszłą. Anna, jako już dorosła kobieta,
wraca do Szczecina, by jednej z gazet opowiedzieć, kim naprawdę był Gustaw Guderian. Większa część
akcji dzieje się jednak w Fordonie, nieopodal Bydgoszczy, kilkadziesiąt lat wcześniej. To tam,
Łabędziówna dorastała wśród braci, sąsiadów Niemców i Żydów, plotkujących przekupek i 
kochających ją rodziców i przyjaciół. 
Świat stoi nad przepaścią - widmo wojny coraz bardziej jawi się jako realne, ale Ania jakby tego nie
odczuwa. Pracuje w „Wiślanej”, gdzie dzielnie włada zarówno językiem ojczystym, jak i naszych
zachodnich sąsiadów. Zbiera fundusze na szkołę pielęgniarską w Warszawie, bo to właśnie tam widzi
swoją przyszłość. 
Powieść zdaje się być momentami odwzorowaniem naszej codzienności: praca, związki, rodzina, ale też
tragedie dnia codziennego. Przyjaźnie, które zostają z nami na zawsze i te, których nie chcemy nigdy
więcej wspominać. Sylwia Trojanowska zwinnie lawiruje między różnymi historiami tak wielu osób, że
nie sposób nie docenić wielobarwności i wielowymiarowości tej książki. Jest tu miejsce na wspaniałe
uniesienia miłosne, trudne, dorosłe decyzje, śmierć bliskiej osoby oraz tragedię, gdy osoba, która była
tak ważna w naszym życiu, niszczy wszystko, co się do tej pory zbudowało. 
Anna i Guderian - czy jest to historia taka jak wszystkie? Nie, nie wydaje mi się. Nie nazwałabym ich 
Romeem i Julią (pomimo tytułu), gdyż ich historia wciąż jeszcze trwa, a chociaż śmierć ściga Anię
wielkimi krokami, już na samym początku wiemy, że główna bohaterka da radę uciec przed kostuchą.
Gustaw przedstawiony jest jako człowiek, który zawsze pojawia się w odpowiednim miejscu i
odpowiednim czasie. Niczym superbohater, jest, gdy Ania go potrzebuje, by później zniknąć nawet na
kilkanaście dni. Chociaż Łabędziówna zdążyła zakochać się w swoim amancie, nie jestem pewna, czy
zdążyłam go polubić, nie ze względu na charakter, a raczej na czas antenowy, jaki dostał w tej powieści
- po prostu wciąż nic o nim nie wiemy. Niemniej, to właśnie on ratuje naszą bohaterkę z opresji i to
właśnie on zasługuje na duże pochwały za swoje zachowanie. 
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała Joli, nauczycielki z powołania. Chociaż jest drugoplanową
postacią, moim skromnym zdaniem, jej historia zasługuje na uznanie. Jest odważna, samodzielna,
uparta i bardzo, bardzo wrażliwa. Jako nauczycielka chce być tam, gdzie jest najbardziej potrzebna, a
nie w miejscu, gdzie będzie jest ciepło i wygodnie. Jej zachowanie, odwaga i podjęte decyzje, dają wzór
do naśladowania i to właśnie ona jest moją ulubiona bohaterką. Chciałabym być taka jak ona.
Cała historia mocno chwyta za serce, wzrusza, daje do myślenia,  zwłaszcza w ostatnich dniach.
Odwaga, niezłomność, miłość i rodzina - to najważniejsze wartości, jakie poruszane są w tej powieści..
Jedynym minusem, w moim odczuciu, jest znikome osadzenie akcji w Szczecinie - moja miłość do tego
miasta skusiła mnie do przeczytania tej książki i mimo że w tym jednym miejscu autorka nie spełniła
moich oczekiwań, to wszystko inne jest wspaniałe - od samej historii po kreację bohaterów, wątki
poboczne czy stylistykę. Polecam Wam bardzo gorąco! Przygotujcie chusteczki - mogą się przydać.

Recenzja dla Szczecinczyta.pl

Romeo i Julia w czasach wojny
Anna to dziewczyna, z którą większość płci pięknej chciałoby się utożsamić. Atrakcyjna, młoda,
ambitna. Kobieta, która wie, czego chce, wie też, jak to osiągnąć. Swoją zaradnością przynosi chlubę
rodzinie oraz całej fordońskiej społeczności. Gustaw tymczasem, to tajemniczy przybysz, o którym
wiemy tylko tyle, ile sam o sobie zechce powiedzieć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czy wierzycie w drugie szansę? Czy związek, który leci po równi pochyłej w stronę nieuchronnej katastrofy, da się jeszcze uratować?
Naomi i Nicolas to para, która idealnie do siebie pasuje. On, dentysta, swoją karierę w małym miasteczku opiera na próchnicy małych dzieci, a ona, pracownica lokalnej Graciarni, stara się utrzymać na powierzchni w bankrutującym sklepie ze starociami.
Jako narzeczeństwo, szykują się do wielkiego dnia, co nie byłoby niczym strasznym, gdyby nie apodyktyczna teściowa Naomi, która nie dość że jej nie lubi, jest złośliwa i fałszywa, to traktuje Nicolasa jako lokalnego pomagiera od wszystkiego.
Każdy wie, że teściowie dobrze jak są, ale w bezpiecznej odległości. Tutaj niestety matka przyszłego pana młodego to istny koszmar każdej kobiety. Zamawianie za małej sukni ślubnej pod swój gust (w końcu to ona płaci), to tylko mała kropla w morzu patologicznych zachowań pani Rose.
Zarówno Naomi jak i Nicolas nie radzą sobie z tą sytuacją, która powoduje spore nadszarpnięcia wzajemnego zaufania. Ta historia jest o tyle smutna, że zamiast się wspierać, bohaterowie wzajemnie podkładają sobie kłody pod nogi, sprawiają sobie przykrość czy nawet (całkiem nie takie drobne) złośliwości, co przywołuje na myśl bitwę wrogów, a nie wspólne życie narzeczonych.
Powieść Sarah Hogle opiera się na tej bitwie, która idealnie pokazuje, jak może skończyć się brak komunikacji i próba ratowania czegoś, co zaczyna umierać. Początkowo, gdy poznajemy bohaterów, zastanawiamy się, po co w ogóle oni ze sobą są. Czy nie czuliby się lepiej, gdyby od siebie odeszli?
W całej tej sytuacji widać, że Nicolasowi bardzo zależy na swojej wybrance. Stara się naprawić wszystko co możliwe, by uratować związek i dom, który razem tworzą. Historia świetnie pokazuje przemianę głównych bohaterów, oraz to, jak pod wpływem społeczeństwa, zaczynamy źle traktować osobę, która powinna być dla nas najważniejsza. Widać w tej sytuacji wyraźnie jak z dnia na dzień można powoli wycofywać się z relacji, tak naprawdę nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Historia jest o tyle piękna i wyjątkowa, że opowiada historię "po". Po pierwszym pocałunku, po pierwszym razie, po wspólnym zamieszkaniu. To ta część, o której w filmach romantycznych zapominają. To ta część, w której bohaterowie odsłaniają się przed drugą osobą, wiedząc ile ryzykują.
Sama książka jest jedną z lepszych jakie czytałam!! Fantastyczne dialogi, świetnie wykreowana postać głównej bohaterki, przemiana wewnętrzna adekwatna do sytuacji, nieziemskie poczucie humoru, ciekawe zwroty akcji, bohaterowie poboczni z odpowiednią ilością czasu antenowego.
Na brawa zasługuje też autorka za przedstawienie partnera nie jako antagonisty, ale jako przyjaciela, kochanka a jednocześnie osobną jednostkę, która walczy o szczęście swoje i ukochanej.
Całość oceniam na meeeeega plus, jedyne do czego bym mogła się przyczepiać to do tytułu, ponieważ nie odzwierciedla on sytuacji zawartej w książce.
Reszta??? Majstersztyk. Polecam zdecydowanie, będziecie się przy tym świetnie bawić.
Polecam na 10000%.

Czy wierzycie w drugie szansę? Czy związek, który leci po równi pochyłej w stronę nieuchronnej katastrofy, da się jeszcze uratować?
Naomi i Nicolas to para, która idealnie do siebie pasuje. On, dentysta, swoją karierę w małym miasteczku opiera na próchnicy małych dzieci, a ona, pracownica lokalnej Graciarni, stara się utrzymać na powierzchni w bankrutującym sklepie ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czy potrafisz dostrzec znak w najmniej oczekiwanym miejscu?
Meg to artystka zamieszkała w Nowym Jorku, której kariera nabiera tempa. Kobieta jest liternikiem, czyli osobą zajmującą się zapisywaniem wszystkiego, o czym marzysz, w możliwie najładniejszy sposób i z użyciem ulubionej przez ciebie czcionki. Jej plenery zdobywają furorę w sieci, a filmiki instruktażowe o tworzeniu prac mają imponującą liczbę odsłon na kanale społecznościowym. Biznes się kręci! Kiedy jednak pewien klient przychodzi z reklamacją, sugerując, jakoby Meg umieściła kod na programie ślubnym, my, czytelnicy, możemy spodziewać się naprawdę ciekawej historii.
Reid to quant. Człowiek algorytm. Umysł ścisły, którego supermocą są liczby i to w każdej postaci. Nic dziwnego, że nie jest dla niego problemem znalezienie tajnego kodu, nawet jeżeli specjalnie go nie szuka…Każde z bohaterów reprezentuje inny świat. W jednym królują minuskuły, wersaliki, czcionki bezszeryfowe, a w drugim liczby, kody i zagadki. Czy mimo wszystko jest szansa, że mogą się ze sobą dogadać?
Pierwszy raz od bardzo dawna trafiłam na książkę, w której największy nacisk położony jest na komunikację i rozmowę, nieważne, jak bardzo byłoby to niekomfortowe. Główna bohaterka zręcznie przez całe życie unika konfrontacji, pozwala prowadzić rozmowę stronie przeciwnej, zwykłe kłopoty zbywa uśmiechem lub unikiem, przede wszystkim jednak nigdy nie dąży do wyjaśnienia sytuacji. Cała jej historia potwierdza słowa jednej z przyjaciółek Meg. Nie da się żyć, wiecznie się ukrywając, a przynajmniej, nie da się dobrze żyć.
Co dzieje gdy przyjaźń się sypie, kontrakt ratujący firmę przed bankructwem nie spełnia oczekiwań, a mężczyzna ze snów co rusz wprowadza ją w zakłopotanie? Czy można zmienić coś, co ograniczało nas całe życie? Konfrontacja nigdy nie jest łatwa. Wyjście ze strefy komfortu, poczucie słabości i odkrycia przed drugą osobą to jedne z najtrudniejszych barier do pokonania jakie nas spotykają. Czy warto jednak zaryzykować? Czy warto walczyć, chociaż gdzieś z tyłu głowy tli się widmo porażki?
„Między literami” Kate Clayborn to ciepła i poruszająca powieść o trudnej pracy nad własną przemianą, o nieidealnych relacjach, a nade wszystko – o komunikacji oraz o postawieniu na swoim.
Książka jest jedną z lepszych, z jakimi ostatnio miałam przyjemność spędzić czas. Osobiście bardzo polecam, warto na chwilę zatrzymać się i skupić na szukaniu znaków razem z głównymi bohaterami. Będziecie świadkami tłumionych uczuć, sprzecznych myśli, wewnętrznych walk i prawdziwej przyjaźni. Autorka świetnie pokazuje, jak błachy problem, zamiatany pod dywan, może urosnąć do rangi tragedii.
Polecam gorąco!

Czy potrafisz dostrzec znak w najmniej oczekiwanym miejscu?
Meg to artystka zamieszkała w Nowym Jorku, której kariera nabiera tempa. Kobieta jest liternikiem, czyli osobą zajmującą się zapisywaniem wszystkiego, o czym marzysz, w możliwie najładniejszy sposób i z użyciem ulubionej przez ciebie czcionki. Jej plenery zdobywają furorę w sieci, a filmiki instruktażowe o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Tajemnicze zniknięcie – czy ktoś wie, co stało się z Sarą?

Kiedyś, w czasach gdy byłam jeszcze nastolatką, dobra książka kojarzyła mi się z amerykańskim nazwiskiem, jaskrawą okładką i co najmniej trzecim miejscem w rankingu New York Timesa. Dzisiaj… dzisiaj z kolei dobra książka to taka, która mnie wciągnie. Niebanalni główni bohaterzy, wielowymiarowe postaci, wciągająca historia, ale także dobry i lekki styl, idealna harmonia między opisami i dialogami.

Tak właśnie opisałbym "Sprawę Sary" Karoliny Głogowskiej. To pierwsza książka tej autorki, która wpadła w moje ręce i nie skłamię, jeżeli powiem, że to był strzał w dziesiątkę!

Akcja dzieje się dwutorowo. Mamy wątek teraźniejszy, w którym to dorosły już Witold, dziennikarz i główny bohater, wraca myślami do sprawy sprzed ponad dwudziestu lat, kiedy zaginęła jego koleżanka. Niedokończone dochodzenie wraca niczym bumerang i nie daje spokoju mężczyźnie, który rozpoczyna samodzielne śledztwo próbując rozwikłać zagadkę z przeszłości.

Druga część historii opisana jest z perspektywy dziesięciolatka, chłopaka, który wakacje w Brzezińcu pragnie zachować na zawsze w pamięci. To właśnie tutaj poznał Sarę, w której zakochał się swoim młodzieńczym sercem. To właśnie tutaj widział ją po raz ostatni.

"Sprawa Sary" to trzymający w napięciu kryminał, z nutką lat dziewięćdziesiątych w tle. Myślę że całe pokolenie Y jest w stanie odtworzyć oczami wyobraźni to, co czuł główny bohater.
Co się tak naprawdę stało? Dlaczego? Kto jest winny? To mnóstwo pytań, na które odpowiedzi przychodzą stopniowo, karty odkrywane są wolno, ale z zamysłem. Nic nie jest tym, czym się zdaje, a pamięć naprawdę potrafi zwodzić.

O ile wątek główny jest dobrze dopracowany, stabilny i widać w jaką stronę to idzie, o tyle postaci drugoplanowe to dopiero jest ruletka emocjonalna. Mamy tutaj tak dużo osobliwych wątków jak incest, podszywanie się pod inną osobę czy kłamstwa i oszustwa z czystą krwią. Momentami to właśnie te wątki poboczne, bardziej nas interesują i ciekawią.

Sam Witold również jest bardzo ciekawą postacią. Zdeklarowany singiel, choć w różnych relacjach. Jego stan zdrowia, który skutecznie utrudnia mu pracę, zdaje się być zjawiskiem paranormalnym. Dziennikarską dociekliwość, zawziętość i spostrzegawczość równoważy łatwowierność i naiwność, którą kieruje się, gdy tylko wraca do miejsca, w którym jako nastolatek przeżył pierwsze zauroczenie.
Nie ma tu niesamowitych zwrotów akcji, ale sytuacje nadające nowy kierunek w historii. Ślady potrafią sprowadzić na manowce, a pamięć płatać figle i dopiero po latach pokazać to, czego się wcześniej nie dostrzegało.

Nie ma ludzi tak do końca złych, zepsutych i nie ma ideałów, są tylko zagubione, zmęczone, pełne napięcia istoty, które nie radzą sobie z rzeczywistością. Każda z postaci ma historię, którą chce się usłyszeć. Czytając tę powieść człowiek chce wiedzieć, czy za popełnioną zbrodnię, zostanie wymierzona kara? Czy skończy się happy endem? I kto jest winny?? A może wszyscy są winni?

Zdecydowanie polecam! Ciekawość sprawia, że kolejne strony same nam wpadają do głowy, a czcionka jest wyśmienita, idealna, właśnie taką lubię najbardziej.
Dla mnie majstersztyk, liczę że na tę autorkę trafię jeszcze nie raz i nie będzie to tym razem zbieg okoliczności.

A.Syguła
Karolina Głogowska, Sprawa Sary, Wydawnictwo W.A.B. 2021
Recenzja napisana dla SzczecinCzyta.pl

Tajemnicze zniknięcie – czy ktoś wie, co stało się z Sarą?

Kiedyś, w czasach gdy byłam jeszcze nastolatką, dobra książka kojarzyła mi się z amerykańskim nazwiskiem, jaskrawą okładką i co najmniej trzecim miejscem w rankingu New York Timesa. Dzisiaj… dzisiaj z kolei dobra książka to taka, która mnie wciągnie. Niebanalni główni bohaterzy, wielowymiarowe postaci, wciągająca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Miłość na później" to jedna z tych książek, które jednocześnie bardzo chcesz przeczytać i dowiedzieć jak się skończy, a także - akcja dzieje się na tyle powoli, że zaczynasz stukać zniecierpliwiona długopisem w stół.

Historia dzieje się w Manchesterze, wśród prawniczego świata. Główna bohaterka, Laurie, ma świetną pracę, którą bardzo lubi; mieszkanie, które chociaż wciąż spłaca, jest jej wymarzonym; mężczyznę, który jest miłością jej życia od zarania dziejów, a na dokładkę fantastycznych przyjaciół. Czego trzeba więcej do szczęścia? No cóż, najpewniej kolejnego etapu, bo Laurie coraz częściej myśli o powiększeniu rodziny. Z kolei Dan wcale tak nie uważa, co w sumie nie byłoby niczym złym, gdyby nie fakt, że w ciągu ułamku sekundy od rozmowy o dziecku, wpadł w romans z dziewczyną z konkurencyjnej firmy i zrobił jej bobasa.

Jamie z kolei, to przystojny i ekstrawagancki prawnik, bożyszcze kobiet, któremu żadna piękność się nie oprze. Nie za bardzo jednak podoba się to szefom firmy, w której mężczyzna pracuje.

Gdy Ci oboje trafiają do jednej windy, która na dodatek się psuje, a jedynym wyjściem z tej sytuacji jest rozmowa, cóż… skończyć się może różnie.

Zatem kiedy plan udawania związku między prawnikami nagle zamienia się w superplan zemszczenia się na byłym i przekonaniu szefów że Jamie może być super partnerem, nie ma powodu do obaw, bo przecież takie plany zawsze się udają, czyż nie???

Jeden z moich ukochanych, romantycznych i ckliwych motywów w książkach. Uwielbiam kiedy bohaterowie powoli zbliżają się do siebie, jak ich relacja ulega intensyfikacji.

Ta pozycja, to jednak nie do końca to, czego się spodziewałam. Akcja dzieje się dość wolno, motywacja głównych bohaterów totalnie do mnie nie przemawia. Na plus dodam, że tutaj nie było aż tak dużego problemu z komunikacją, raczej z odwagą, niemniej chociaż ten jeden raz ogromny plus za rozmowy między ludźmi.

Reszta niestety dość mocno spłycona, szkoda że nie poświęcono więcej czasu antagoniście, natomiast dużo stron i słów poświęconych na relacje z rodzicami, co również uważam za plus.

Przemiana głównej bohaterki - długa, pełna zakrętów, ale ciekawa i wciągająca.
Minusem, w mojej opinii, zbyt wiele wątków pobocznych (zupełnie niepotrzebnych), a także bohaterów i scen bez których dynamika akcji zdecydowanie by wzrosła.

Niemniej książka idealna do polecenia, zwłaszcza że sezon na dobre romansidło pod kocem z kawą/herbata uważam za otwarty.

"Miłość na później" to jedna z tych książek, które jednocześnie bardzo chcesz przeczytać i dowiedzieć jak się skończy, a także - akcja dzieje się na tyle powoli, że zaczynasz stukać zniecierpliwiona długopisem w stół.

Historia dzieje się w Manchesterze, wśród prawniczego świata. Główna bohaterka, Laurie, ma świetną pracę, którą bardzo lubi; mieszkanie, które chociaż wciąż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznę od tego, że Pani Bukowa rządzi. Nie tak jak nasi politycy - nocą i bez wiedzy ogółu, ale tak wiecie, prawdziwie i bez ściemy. Nie lubi pracować, uwielbia odpoczywać. Kocha małe kotki i internety. Ona to ogólnie ma jakąś słabość do seriali, wina i słonych przekąsek. I pizzy.

W swojej książce ochoczo opowiada o swoich (i naszych) słabościach, pomyłkach, błędnych decyzjach, wpadkach (SMS do szefa, bomba!), a także prześmiewczo, ale z dużą dozą dystansu, kontruje "idealne życie instagramowych influencerek" z prawdziwą prozą codzienności.

Na przykład bieganie wczesnym porankiem. Każdy kto mnie zna, wie, że ja to KOCHAM BIEGAĆ! Wprost uwielbiam, zwłaszcza rano, do lodówki i z powrotem. Ewentualnie do kibelka, a że mam daleko i kapci wiecznie brak, to w sumie prawie sprint.

Lubię też bardzo bycie fit. Warzywa bardzo lubię, a już najbardziej w burgerze, uwielbiam też owoce, takie w deserach lodowych, po prostu mniam!

Także ja tą Panią Bukową bardzo rozumiem, bo mam w życiu dokładnie tak samo. Wieczny wybór: robić coś czy robić jakoś. Być czy mieć. Każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie. Nikt z nas nie jest idealny i choćby chciał - nie będzie. Ale może próbować podejść do życia z dystansem i uśmiechem. Albo Ironią i Sarkazmem.

Najlepszą lekcją w tej książce było dla mnie stwierdzenie: że każda decyzja, cel, każde nasze działanie powoduje jakiś efekt - niekoniecznie ten zamierzony. Z każdej sytuacji jest wyjście, a każde działanie reakcję (lub jej brak, ale to też przynosi jakiś efekt 🤔).

Nie jest to może obowiązkowa pozycja dla każdego bibliofila, ale każdy z nas ma czasem ochotę na coś lekkiego, przyjemnego i totalnie nie wymagającego głębszych przemyśleń. Ta książka właśnie taka jest, a na dodatek - nie ocenia! Jak czekolada!

Polecam każdemu, kto uważa że nie ogarnia swojego życia. Uwaga spoiler: po tej książce dalej nie będzie, ale kto wie może uda mi się przy niej uśmiechnąć.

Zacznę od tego, że Pani Bukowa rządzi. Nie tak jak nasi politycy - nocą i bez wiedzy ogółu, ale tak wiecie, prawdziwie i bez ściemy. Nie lubi pracować, uwielbia odpoczywać. Kocha małe kotki i internety. Ona to ogólnie ma jakąś słabość do seriali, wina i słonych przekąsek. I pizzy.

W swojej książce ochoczo opowiada o swoich (i naszych) słabościach, pomyłkach, błędnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka miała być oryginalna, niebanalna, erotyczna. I dokładnie taka była, pełna seksu, podtekstów, różnych niedomówień. Odwieczne dylematy co jest ważniejsze : szczęście osobiste czy rodzina? Miłość czy praca? Czy miłość może wszystko pokonać? I czy ktoś może wiedzieć bardziej czego pragniesz od ciebie samego??

Solène jest bizneswoman. Prowadzi swoją galerię sztuki, jest mądra, piękna. Ma wiedzę z wielu dziedzin i całkiem niezłe poczucie humoru. Ale ma też dziecko, byłego męża i czterdzieści lat. I odwieczne pytanie w głowie : czy kobieta ma datę ważności? Czy jak jej licznik z przodu zmieni się na czwórkę lub piątkę to jest już po wszystkim?

Każda z nas, w ten lub inny sposób, boi się czasu. To dlatego sięgamy po wszystkie kremy, zabiegi upiększające, ostrze chirurga. Nie inaczej jest z Sol, która mimo młodego jeszcze wieku, zaczyna odczuwać jego skutki… w końcu jest czyjąś mamą. Ale czy to nas w jakiś sposób powinno ograniczać? Czy to nie tak, że zawsze powinniśmy być sobą?

Główna bohaterka w związku ze zbiegiem okoliczności poznaje młodego, przystojnego mężczyznę, który zawrócił jej w głowie. Jest o połowę od niej młodszy, a do tego gra w najpopularniejszym boysbandzie ówczesnych czasów. Wydaje się być świeżym powietrzem w starym pomieszczeniu.

Początkowo, gdy chodzi tylko o seks i cielesność, Sol świetnie się bawi, a aura tajemniczości wokół całej relacji daje dodatkowy zastrzyk adrenaliny. Jednak kiedy sprawy zaczynają poważnieć, a serce nie sługa, więc zaczyna się zakochiwać, to oznacza że nie jest już tak łatwo.

Relacje nigdy nie były łatwe i nie będą. Zawsze zmagamy się ze swoimi słabościami, presją otoczenia, zdaniem najbliższych. Każda próba wyjścia ze schematu powoduje tylko, że bardziej się w niego wgłębiamy.

Główni bohaterowie nie mają lekko, próbują uformować coś z tej gliny. Chcą być razem, ale nie dość że fani zaczynają być nieznośni, to jeszcze dodatkowo ich relacja rani innych. Co jest ważniejsze? Córka czy partner? Spokój czy happy end??

Książka zaskoczyła mnie zakończeniem, nie tego się spodziewałam. Cała powieść jest pisana w stałym tempie, niekiedy ze zwrotem akcji. Mamy dużo zmian miejsc gdzie rozgrywa się historia, ale cóż, w końcu praktycznie para celebrytów,( którym nigdy nie kończy się ani kasa, ani para czystych ubrań) mieszkała w hotelach na całym świecie.

Powieść nietypowa, ciekawa, miejscami bardzo erotyczna, jednakże pokazująca utarte stereotypy oprawione w złotą ramkę. Główna bohaterka zdawała się decydować sama o sobie, podczas gdy tak naprawdę większość decyzji podejmowana była przez kogoś innego. Dopiero pod koniec udało się nam poznać kobietę, która nie boi się tupnąć nogą. Która wie czego chce, a raczej na co się nie zgadza.
I dopiero wtedy uzyskała mój szacunek.

Czy warto przeczytać? Przez wzgląd na główną bohaterkę jak najbardziej. Jej przemiana, chociaż dość skromnie i płytko opisana, warta zauważenia.

Osobiście polecam, bo warto przeczytać taką historię i choć na chwilę zmienić swój punkt widzenia.

Książka miała być oryginalna, niebanalna, erotyczna. I dokładnie taka była, pełna seksu, podtekstów, różnych niedomówień. Odwieczne dylematy co jest ważniejsze : szczęście osobiste czy rodzina? Miłość czy praca? Czy miłość może wszystko pokonać? I czy ktoś może wiedzieć bardziej czego pragniesz od ciebie samego??

Solène jest bizneswoman. Prowadzi swoją galerię sztuki, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy można kochać, gdy straciło się swoją miłość? Czy możemy zacząć od nowa bez poczucia straty, że kogoś zaniedbaliśmy?

Główna bohaterka jest w żałobie. Jej narzeczony zginął w tragicznym wypadku, a życie niestety, nie sprawia jej już przyjemności. Nie chce gotować, nie chce malować. Oddycha. Egzystuje.

Przyjaciele robią wszystko co w ich mocy by ją uratować, pocieszyć, wzmocnić. Są przy niej cały czas.
Ale dobrze wiemy, że nie zmienimy nikogo na siłę. To musi być wybór osoby, która chce to zrobić.

Sloan jadąc autem na cmentarz natyka się na niespodziewanego gościa - Tuckera, psiaka, który ewidentnie uciekł swojemu opiekunowi. Dziewczyna go znalazła, zabrała do domku, zaopiekowała się nim i zaszantażowała właściciela zwierzaka że ma jej udowodnić że troszczy się o swojego pupila.
I być może takie rzeczy nie zdarzają się naprawdę, a może jednak tak, bo podobno historia oparta jest na faktach. Mocno zmienionych, ale wciąż prawdziwych.
Jason to z kolei wschodząca gwiazda. Drwal z Minnesoty, umięśniona klata (zastanawiające, że w żadnej książce facet nie ma brzuszka, doprawdy zastanawiające…), oczywiście ten głos, te włosy. Sam seks tylko grany akustycznie.

Jest miłość i dokonywanie wyborów. Jak to w show biznesie - są też tabloidy i brukowce, a nawet informacje wyssane z palca. Są przyjaciele, dobre chęci i spełnianie marzeń. Tylko komunikacja jakoś kuleje, podejmowanie decyzji za kogoś, bo przecież "wiem lepiej i już" niestety też nie działa na korzyść bohaterom. Całość oprawiona w ramkę Hollywoodu i tras koncertowych.

Komplikacje same w sobie są i będą. Liczy się jak się do problemów podejdzie i jak mocno człowiek troszczy się o drugą osobę. Jak bardzo ją kocha i dlaczego, bo jeżeli za ładną buzię i sześciopak, to trwałe to raczej nie będzie. Jeżeli jednak w tym całym bałaganie chodzi o coś więcej niż włosy do pasa i super tyłek, to być może właśnie to jest klucz do szczęścia.

Ogromny plus za wizualizacje głównej bohaterki oraz jej zainteresowania. To coś nowego i fajny powiew świeżości, odejścia od standardu.

Co do reszty - powieść sama w sobie była bardzo przyjemna. W epilog została wciśnięta tak duża ilość nowości, że można by napisać z tego drugi tom (chociaż może się troszkę czepiam), ale to drobiazg. Sposób pisania autorki powiedziałabym przyjazny - idealna ilość opisów do dialogów. Może tylko tempo początkowo szybkie, później wolne i znów szybkie. Ten środek troszeczkę przynudzał, ale to tylko kilka rozdziałów. Całość oceniam bardzo pozytywnie, zwłaszcza na popołudnie lub wieczór bez spektakularnych planów.

Polecam, zwłaszcza romantycznym duszyczkom.

Czy można kochać, gdy straciło się swoją miłość? Czy możemy zacząć od nowa bez poczucia straty, że kogoś zaniedbaliśmy?

Główna bohaterka jest w żałobie. Jej narzeczony zginął w tragicznym wypadku, a życie niestety, nie sprawia jej już przyjemności. Nie chce gotować, nie chce malować. Oddycha. Egzystuje.

Przyjaciele robią wszystko co w ich mocy by ją uratować, pocieszyć,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Czekałam na fantastykę, która mnie urzeknie, pochłonie i doprowadzi do momentu, w którym będę chciała żyć w ich świecie. Czy udało mi się ja znaleźć?? Och, zdecydowanie!

Zaczęłam niestandardowo - najpierw obejrzałam serial. Niesamowicie spodobały mi się postaci - wyraźne, mocne, indywidualne. Chciałam osobiście je poznać i z nimi porozmawiać.

Mimo że nie przepadam za wschodnioeuropejską kulturą, a Matula Rosja nie jest mi szczególnie bliska, całość ma swój urzekający klimat, w który jestem w stanie nie tylko się wczuć, ale chłonąć go całą swoją skóra.

Alina jest chuderlawą dziewczyną, kartografką, osobą, która nie ma swojego miejsca na Ziemi. Mal natomiast to jedyna osoba na świecie, która jest w stanie Alinę zrozumieć, wspierać i kochać bezgranicznie. To ich historia, bycie razem od młodzieńczych lat, dało im napęd na dalsze życie.

Świat z którym mamy do czynienia pełen jest zwykłych ludzi, a także niezwykłych griszów, czyli magów, mogących panować nad żywiołami lub potrafiącymi zabić poprzez zwolnienie akcji serca - inaczej nazywani ciałobujcami. Mamy też Zmrocza, samozwańczego przywódcę, pełnego pasji, charyzmy, totalnie mrocznego outsidera, który chce ocalić świat. A przynajmniej tak wszystkim wmawia.

Uniwersum przedstawione w książce podzielone jest na dwie części przez Fałdę Cienia, inaczej nazywaną Niemorzem. Powstała ona przez Czarnego Heretyka, Zmrocza nad Zmroczami, Voldemorta tego świata. Wewnątrz zgraja Volkr szykuje swoje ostre kły na każdą zbłąkaną duszę, która tylko wejdzie do Fałdy.

Już w ciągu pierwszych kilkunastu stron dowiadujemy się że Alina jest Przywoływaczką Słońca - jedyną nadzieją świata na zniszczenie Niemorza. I tak naprawdę o tym jest ta część - o odkrywaniu w sobie magii i siły, o poznawaniu własnych słabości, o odnajdywaniu siebie w tym całym szaleństwie.

Powieść jest pełna magii i polityki. Miłości i brutalności. Każda postać ma swoją rolę do odegrania w tym przeznaczeniu. Sama historia pisana w pierwszej osobie pozwala wczuć się w główną bohaterkę i przeżywać wszystko razem z nią.

Coś innego, nowego, wyjątkowego. Wchłaniające. Książka warta przeczytania i znalezienia się w tym świecie. Jak już raz się tam znajdziecie, nie będziecie chcieli ją opuścić.

Czekałam na fantastykę, która mnie urzeknie, pochłonie i doprowadzi do momentu, w którym będę chciała żyć w ich świecie. Czy udało mi się ja znaleźć?? Och, zdecydowanie!

Zaczęłam niestandardowo - najpierw obejrzałam serial. Niesamowicie spodobały mi się postaci - wyraźne, mocne, indywidualne. Chciałam osobiście je poznać i z nimi porozmawiać.

Mimo że nie przepadam za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Colleen Hoover wymiata. Każda jej książka powoduje u mnie palpitacje serca i zarwane noce. A przynajmniej wieczory, bo tryb śpiocha mam już wgrany na stałe.

Z Laylą nie było inaczej, chociaż, nie obyło się bez zwątpienia w głównego bohatera i dylematu moralnego, który towarzyszył mi ponad połowę książki.
Layla jest największą miłością Leedsa. To taka osoba, na którą czeka się całe życie i pewnie w poprzednim wcieleniu też była Twoją połówką. Wszystko byłoby wspaniałe i jak z bajki, gdyby nie tragedia i jej skutki.

Po pobycie w szpitalu i długiej rehabilitacji dziewczyna wciąż nie może dojść do siebie, a Leeds uważa, że Layla się zmieniła. Nie jest już taka wesoła czy spontaniczna, ma w sobie dużo rezerwy, ukrywa się za mediami społecznościowymi, ma ogromne braki pamięci. Mężczyzna postanawia zabrać ją w miejsce, w którym się poznali licząc, że może to uratować ich relacje. Być może i tak by było, gdyby nie pewien niesforny… duch. Willow nie wie skąd się tu wzięła, ile ma lat, ani dlaczego nie odeszła tam gdzie miała. A Leeds bardzo chcę jej pomóc.

Tak bardzo stara się być dobry, że zapomina z kim przyjechał i po co. Hoover jest najlepsza w głębokich dylematach moralnych i opcji z których każde wyjście jest złe. Moja wiara w głównego bohatera zanika z każdą stroną, gdy kosztem Layli spędza czas z Willow. Czy to jest dobre? Czy to jest w porządku? Gdy zaczyna się przetrzymywanie tej pierwszej, związanej w sypialni, żeby nie uciekła i by mógł kontaktować się z duchem, mój gniew osiągnął zenit. No bo jak tak można? Jak można kochać kogoś tak mocno i zaniedbywać tą osobę, bo pojawił się ktoś inny?

Nie chcę zdradzać zbyt dużo, bo książka ma bardzo fajne przesłanie. Dylematy, przed którymi stoją główni bohaterowie, nigdy nie są łatwe, a do tego Hoover im tego nie ułatwia. Być może dlatego tak bardzo uwielbiam tą autorkę.

Czy polecam? Bez wątpienia. Czy warto przeczytać? Po stokroć tak. Książka wciąga swoją zagmatwaną historią, dylematem moralnym i głównymi bohaterami, w których każdy z nas odnajduje kawałek siebie.

Polecam ogromnie!!

Colleen Hoover wymiata. Każda jej książka powoduje u mnie palpitacje serca i zarwane noce. A przynajmniej wieczory, bo tryb śpiocha mam już wgrany na stałe.

Z Laylą nie było inaczej, chociaż, nie obyło się bez zwątpienia w głównego bohatera i dylematu moralnego, który towarzyszył mi ponad połowę książki.
Layla jest największą miłością Leedsa. To taka osoba, na którą...

więcej Pokaż mimo to