Daje 6/10 bo polubiłam główną bohaterkę. Dobrze ktoś napisał, że pozycja nijaka. Raczej nikomu nie polecę do przeczytania. Sama trochę się z nią męczyłam przez miesiąc. Myślę, że pomysł fajny, może interesujący byłby z tego film? Jednak Reid mnie do siebie nie przekonał, jakby oderwany od rzeczywistości. Lubię ostatnio czytać romanse jednak miłości od pierwszego wejrzenia mnie nie przekonują.
Talent do kaligrafii przyniósł Meg sławę. Ale dziewczyna ma też inną umiejętność. Umie odczytywać znaki, których inni nie widzą. Gdy spotyka Reida i jego perfekcyjną narzeczoną od razu wie, że ich małżeństwo będzie katastrofą. Dlatego też ukrywa w ich programie ślubnym wiadomość.
Rok później Reid odnajduje Meg, aby zapytać skąd wiedziała, że jego zaplanowana przyszłość legnie w gruzach.
Dopiero miej więcej w połowie książki zaczęłam się wciągać w akcję i „ogarniać” co się dzieje. Nie wiem dlaczego zajęło mi to tyle czasu, by zaangażować się w historię, jednak pewnie nie każdy będzie chciał się męczyć przez tyle stron, by na koniec przez chwilę poczytać o relacji bohaterów.
Relacja pomiędzy głównymi postaciami była dziwna i dla mnie zapełnienie niezrozumiała. Nie czułam między nimi praktycznie żadnej chemii. Wyglądało to bardziej jakby dwójka bliskich przyjaciół spotykała się ze sobą, bo nie mają nikogo innego w zasięgu ręki.
Trzeba jednak przyznać, że niektóre fragmenty były naprawdę ciekawe. Dzięki temu dalej czytałam czekając na więcej. Jednak nie brakowało tych nudnych i niepotrzebnych elementów, które po prostu można by usunąć.