-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2019-10-12
2019-10-07
Zrobiłam dwa podejścia, ale nie wciągnęła mnie. Nic a nic. Zupełnie nic. Żadnego punktu zaczepienia. A jeśli kryminał nie wciąga, to nie ma sensu czytać na siłę.
Zrobiłam dwa podejścia, ale nie wciągnęła mnie. Nic a nic. Zupełnie nic. Żadnego punktu zaczepienia. A jeśli kryminał nie wciąga, to nie ma sensu czytać na siłę.
Pokaż mimo to2019-10-07
Ciekawe, że sięgnęłam po tę książkę w momencie, gdy stoję u progu opieki nad osobą dotkniętą wczesnym stadium choroby Alzheimera. Okazała się niezłym materiałem dydaktycznym i niestety zapowiedzią tego, co czeka mnie w przyszłości.
Oprócz nieco przygnębiającego studium starości mamy tu całkiem ciekawie skontruowaną historię z wątkiem kryminalnym. Karty odsłaniane są stopniowo, nie jest wcale aż tak przewidywalnie, jakby się mogło wydawać, ale samo rozwiązanie trochę zawodzi. Wahałam się nad oceną 6 i 7. Jest 7 na zachętę, bo debiut autorki jak dla mnie bardzo udany.
Ciekawe, że sięgnęłam po tę książkę w momencie, gdy stoję u progu opieki nad osobą dotkniętą wczesnym stadium choroby Alzheimera. Okazała się niezłym materiałem dydaktycznym i niestety zapowiedzią tego, co czeka mnie w przyszłości.
Oprócz nieco przygnębiającego studium starości mamy tu całkiem ciekawie skontruowaną historię z wątkiem kryminalnym. Karty odsłaniane są...
2019-10-02
Co to się dzieje, że mnie ostatnio ulubieńcy tak zawodzą? Czyta się Kate Morton jak zawsze przyjemnie. Ale... Wielowątkowość była tym razem męcząca, a także irytująca, bo w każdym z wątków pozostało zbyt wiele niedopowiedzeń. Jakoś nie zauważyłam przez to zakończenia. Nota autorki wyskoczyła nagcle, a dalej już tylko reklama i końcowa wyklejka. Jest niedosyt. A po drugie, dałoby się to rozegrać bez hmm... elementu nadprzyrodzonego - zdecydowanie wolę rozwiązania przyziemne.
Co to się dzieje, że mnie ostatnio ulubieńcy tak zawodzą? Czyta się Kate Morton jak zawsze przyjemnie. Ale... Wielowątkowość była tym razem męcząca, a także irytująca, bo w każdym z wątków pozostało zbyt wiele niedopowiedzeń. Jakoś nie zauważyłam przez to zakończenia. Nota autorki wyskoczyła nagcle, a dalej już tylko reklama i końcowa wyklejka. Jest niedosyt. A po drugie,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie wszystko, co dobre, dobrze się kończy. I nie chodzi o happy end lub jego brak. Po prostu każde zakończenie, na które autor nie miał pomysłu, jest fatalne. Tu chyba tego pomysłu zabrakło, choć trzon był solidny... Chętnie jednak przeczytałabym kontynuację, gdyby takowa powstała.
Nie wszystko, co dobre, dobrze się kończy. I nie chodzi o happy end lub jego brak. Po prostu każde zakończenie, na które autor nie miał pomysłu, jest fatalne. Tu chyba tego pomysłu zabrakło, choć trzon był solidny... Chętnie jednak przeczytałabym kontynuację, gdyby takowa powstała.
Pokaż mimo to