-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2019-07-08
2018-05-17
2018-03-29
2017-11-28
2016-10-14
2016-10-24
Tę książkę powinni przeczytać mężczyźni ponieważ tylko oni zrozumieją, jakim sposobem na jednym posiedzeniu w barze można mieszać ze sobą tak różne gatunki alkoholu i w takiej ilości. I tylko mężczyźni zrozumieją tę fascynację motoryzacją, która okazuje się jest ponadczasowa.
A ujmując sprawę poważnie – rzeczywiście był to męski świat. Świat męskiej przyjaźni zrodzonej w okopach, w strachu i wspólnie przelanej krwi. Kobiety również znajdą coś dla siebie: zobaczą, jakiej miłości powinny szukać.
Trzech przyjaciół, weteranów I Wojny Światowej ułożyło sobie swoją powojenną egzystencję z pozoru bardzo wygodnie. Jednak jest to egzystencja pozorna, ponieważ nie widzą przed sobą przyszłości ani celu. Wojna tkwi w nich bardzo głęboko. Liczy się tylko adrenalina i alkohol. I ich przyjaźń. Jeden dla drugiego zrobi wszystko. Gdy jednemu z nich niespodziewanie przytrafia się miłość, jest to uczucie o wielkiej mocy ale trudne, obarczone strachem przed stratą.
We trzech będą walczyć o jej przetrwanie, poświęcając wszystko co najważniejsze.
Książka napisana jest genialnie. Każde zdanie trafiało we mnie jak w środek traczy. Postaci, nawet te epizodyczne są pełne wyrazu. Wspaniale oddany jest klimat lat kryzysu w Niemczech. Aż chciałoby się siedzieć w tych barach, upić się rumem (nawet saute) i słuchać pijanej ale jakże trafnej filozofii. Książka napisana jest stylem lekkim, przejrzystym i wyrazistym. Mimo, że życie bohaterów tej historii zarówno pierwszo jak i drugoplanowych toczy się wokół walki o przetrwanie w trudnych czasach a w powietrzu unosi się dojmujący strach przed samotnością, mnóstwo było tu ciepła i poczucia humoru.
Polecam. Mam teraz ochotę czytać tylko książki Remarque'a.
Tę książkę powinni przeczytać mężczyźni ponieważ tylko oni zrozumieją, jakim sposobem na jednym posiedzeniu w barze można mieszać ze sobą tak różne gatunki alkoholu i w takiej ilości. I tylko mężczyźni zrozumieją tę fascynację motoryzacją, która okazuje się jest ponadczasowa.
A ujmując sprawę poważnie – rzeczywiście był to męski świat. Świat męskiej przyjaźni zrodzonej w...
2016-10-26
2015-09-28
2016-08-16
Książkę przeczytałam z myślą o mojej babci, która dokonała cudu przetrwania w okupowanej Warszawie. Przetrwała również czas Powstania a potem wygnanie z Warszawy do obozu w Pruszkowie. Nazywam to cudem, ponieważ babcia swoją determinacją ocaliła życie swoich dzieci i własne w zrujnowanym mieście, w którym szaleli okupanci. W tej walce była samotna ponieważ dziadek już latem 1939r dostał powołanie do armii.
Pociąg z transportem ludności więzionej w Pruszkowie, w którym jechała babcia wykoleił się dzięki podłożonej minie. Zdezorientowani Niemcy rozpędzili cały transport. W ten sposób uniknęła wywiezienia do Niemiec. Zimę przetrwała w jakiejś wiosce niedaleko Warszawy a gdy tylko puściły mrozy wczesną wiosną 1945 roku wróciła do Warszawy, żeby tam czekać na swojego Zygmunta.
W babci wspomnieniach Powstanie Warszawskie to przede wszystkim czas spędzony w piwnicy, strach i głód jej dzieci oraz poczucie totalnej bezradności. Nigdy nie ukrywała, że obwiniała powstańców za swoją sytuację, ale to Ona nauczyła mnie zapalać świeczkę w dzień 1 listopada w Kwaterze Powstańców na cmentarzu powązkowskim.
Gdy pytałam babcię jak udało jej się ocalić siebie i dzieci, skąd miała na to siły i odwagę mówiła o obietnicy, którą dała Zygmuntowi, że będzie strzegła „ich skarbów” i siebie.
Co my dzisiaj wiemy o nadziei i odwadze?
I tak do jedenastu wspomnień zawartych w tej książce, dołączam jeszcze jedno, o mojej niezłomnej babci. Wiem, że takich babć było mnóstwo. Takich, które walczyły w powstaniu lub takich, które je po prostu przeżyły lub w nim zginęły. Wszystkie są bohaterkami.
Nam pozostaje w rocznicę powstania, wraz z wybiciem godziny „W” stać na baczność, z pochyloną głową. Lub przeczytać książkę „Dziewczyny z Powstania”. Ta książka nie porywa, poszczególne wspomnienia są podobne, choć autorka zadbała o to, aby pokazać losy różnych kobiet. Ale przecież nie chodzi w niej o doznania literackie tylko o pamięć wydarzeń.
Książkę przeczytałam z myślą o mojej babci, która dokonała cudu przetrwania w okupowanej Warszawie. Przetrwała również czas Powstania a potem wygnanie z Warszawy do obozu w Pruszkowie. Nazywam to cudem, ponieważ babcia swoją determinacją ocaliła życie swoich dzieci i własne w zrujnowanym mieście, w którym szaleli okupanci. W tej walce była samotna ponieważ dziadek już latem...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-28
2015-10-29
Akcja rozgrywa się w strefie interesów, czyli na terenie obozu zagłady, o którym wiemy już, że to Auschwitz. W tym jądrze ciemności rodzi się zakazana miłość oficera SS do żony komendanta obozu. Komendant odkrywa romans i planuje zemstę na niewiernej żonie.
Czwartą osobą dramatu jest Żyd Szmul, dowódca Sonderkommando, nazywany także Trupiarzem.
Tłem wydarzeń są wypadki obozowe; transporty, selekcje, płonące stosy, „kąpiele” w łaźni. Nad wszystkim unosi się dym z krematoriów, dokuczliwy, nieznośny, wyczuwalny wręcz dla czytelnika.
Wypadki obozowe widziane oczami komendanta i jego podwładnych są trywialne. Wszyscy skupieni są na wydajności i liczbach. I tylko relacja Szmula przypomina o tym, że jesteśmy w piekle, w którym trwa bestialski proces zagłady ludzkości, gdzie jest ból, cierpienie i rozpacz.
I w takim miejscu autor umieścił miłość. W pierwszej fazie ślepe pożądanie, które przeradza się w głębsze uczucie, pod wpływem którego w osobach nim obdarzonych coś się zmienia. Ale czy miłość skażona takim okrucieństwem ma szansę rozkwitnąć?
Początek czytało mi się źle, ponieważ raził mnie cynizm personelu obozu a tymczasem mój organizm domagał się współczucia dla ofiar. Przekonywałam samą siebie, że muszę patrzeć na wypadki oczami nazistów.
W książce ukazana jest cała istota nazizmu; zaślepienie, zakłamanie, zwyrodnienie i śmieszność. Pokazany jest również jego upadek i ofiary, tak różne.
Przeczytałam książkę z ogromnym zainteresowaniem. Czuć, że autor przestudiował temat bardzo dokładnie i przekazał całą swoją wiedzę. Mój organizm mógł oddać należne współczucie pomordowanym dzięki mistrzowskim opisom zła, ponieważ pióro pan Amis ma świetne.
Bardzo polecam, bo to mądra lektura choć nie łatwa.
Akcja rozgrywa się w strefie interesów, czyli na terenie obozu zagłady, o którym wiemy już, że to Auschwitz. W tym jądrze ciemności rodzi się zakazana miłość oficera SS do żony komendanta obozu. Komendant odkrywa romans i planuje zemstę na niewiernej żonie.
Czwartą osobą dramatu jest Żyd Szmul, dowódca Sonderkommando, nazywany także Trupiarzem.
Tłem wydarzeń są wypadki...
2016-06-14
Książka jest płaska i schematyczna. Fabuła jest bardzo przewidywalna i naciągana.
Natknęłam się na rażące nieścisłości w tekście i niekonsekwencje typu: bał się przebywać na ulicy po godzinie policyjnej. Nie bał się aresztowania, bo jego wuj był niemieckim oficerem.
Bohater powieści przeżył wewnętrzną przemianę ale nie została ona dostatecznie wyjaśniona i uzasadniona. Przez to postać pozostała papierowa i nijaka.
No i ten okropny, siermiężny styl. Czyta się szybko, ponieważ treść nie wymaga od czytelnika skupienia czy zastanowienia. Pomysł na fabułę był bardzo dobry, wręcz szlachetny ale wykonanie złe. Myślę, że można tę książkę potraktować jako szkic czy plan zasadniczej powieści a nie dzieło skończone. Doczytałam do końca tylko przez szacunek dla tematu.
Zawiodłam się na tej książce, ponieważ miałam nadzieję odnaleźć choć echo powieści „Światło, którego nie widać” (Polecam!). Przecież były poszlaki na podobieństwo.
Kiedy ja się nauczę zasady ostrożnego podejścia do książek uznanych za bestseller?
Książka jest płaska i schematyczna. Fabuła jest bardzo przewidywalna i naciągana.
Natknęłam się na rażące nieścisłości w tekście i niekonsekwencje typu: bał się przebywać na ulicy po godzinie policyjnej. Nie bał się aresztowania, bo jego wuj był niemieckim oficerem.
Bohater powieści przeżył wewnętrzną przemianę ale nie została ona dostatecznie wyjaśniona i uzasadniona....
2016-04-14
Ta książka jest dla mnie prawdziwą niespodzianką. Sięgnęłam po nią przypadkiem potrzebując odpoczynku od bieżącej lektury. Jest cieniutka, taka w sam raz na jeden wieczór.
Już na drugiej stronie dopadło mnie wzruszenie, objawiające się zaciśniętym gardłem i to uczucie nie opuściło mnie do końca lektury. Od czasu do czasu potęgowało się tylko wywołując szklistość oczu, która przeszkadzała w czytaniu.
Bo ta książka powstała z miłości do koni. Do ich piękna, delikatności i wytrwałości zarazem. Do ich mądrości i wrażliwości, siły i słabości. Książka napisana została z myślą o ludziach, którzy w czasie I wojny światowej traktowali je jak wojennych towarzyszy i chcieli ocalić z wojennej pożogi.
Bo tych koni nie powinno tam być. One nie pasują do wojennego krajobrazu. Są jak barwne motyle lub kwiaty na kupie gnoju i błota. Gdy kochasz konie nie ważne kim jesteś; Niemcem, Anglikiem czy Francuzem. Ta miłość wzniesie Cię ponad wojenne podziały. Bo wojna to bzdura, więc ocalmy to, co dobre i piękne.
Wszechwiedzącym narratorem opowieści jest koń Joey. To może troszkę przeszkadzać tym czytelnikom, których nie przekonują historie widziane oczami zwierząt. Książka napisana jest prostym stylem, z pewną dziecięcą naiwnością. Ale po kilku stronach wczułam się w ten rytm i styl i nie wypuściłam książki z rąk, dopóki jej nie skończyłam.
Polecam szczerze.
Ta książka jest dla mnie prawdziwą niespodzianką. Sięgnęłam po nią przypadkiem potrzebując odpoczynku od bieżącej lektury. Jest cieniutka, taka w sam raz na jeden wieczór.
Już na drugiej stronie dopadło mnie wzruszenie, objawiające się zaciśniętym gardłem i to uczucie nie opuściło mnie do końca lektury. Od czasu do czasu potęgowało się tylko wywołując szklistość oczu, która...
2016-03-10
Bardzo lubię gdy historia na początku książki przypomina rozsypane elementy układanki, które pomalutku zaczynają do siebie pasować i odkrywać kolorowy obrazek.
Sara Waters opowiada o wydarzeniach od końca. Cofa się w czasie i powoli tłumaczy, jakie wypadki doprowadziły bohaterów do „tu i teraz”. Takie ujęcie fabuły spowodowało, że losy bohaterów są niedopełnione i nie ma typowego zakończenia. Istotą jednak jest odkrywanie historii a nie jej zakończenie. Głównymi bohaterkami są trzy młode kobiety i chłopak. Łączą ich związki homoseksualne lub obarczone zdradą małżeńską, związki nieszczęśliwe i trudne. Łączy ich także Londyn bombardowany nocą. Przyznaję, że dość szczególne połączenie.
Książka ma sporo nudnych fragmentów, ale jest ładnie napisana. Mimo to, że historia „Pod osłoną nocy” nie jest w szczególny sposób pasjonująca, to odkrywanie kolorowego obrazka, jaki sobie wymyśliła Sara Waters sprawiał mi satysfakcję.
Bardzo lubię gdy historia na początku książki przypomina rozsypane elementy układanki, które pomalutku zaczynają do siebie pasować i odkrywać kolorowy obrazek.
Sara Waters opowiada o wydarzeniach od końca. Cofa się w czasie i powoli tłumaczy, jakie wypadki doprowadziły bohaterów do „tu i teraz”. Takie ujęcie fabuły spowodowało, że losy bohaterów są niedopełnione i nie ma...
2016-01-12
Australia, miłość, druga wojna światowa, obozy jenieckie w Birmie, Japonia oraz nagroda Bookera 2014 dla książki. Ta egzotyczno-wybuchowa mieszanka może przynieść wyłącznie interesującą i emocjonującą historię.
Przyznaję, że początek książki lekko rozczarowuje. Wtedy właśnie poznajemy Dorriga Evansa; skrawki jego dzieciństwa, szaloną miłość do Amy i schyłek życia.
Sedno tej historii znajduje się w Birmie, tam gdzie Dorrigo Evans jako obozowy lekarz walczył o życie dla amerykańskich i australijskich jeńców w wojnie z Japonią. Niewolnicza praca, głód, śmierć w nieludzkich warunkach i upodleniu. A naprzeciw tego wszystkiego odpowiedzialność za drugiego człowieka, wojennego druha. Po drugiej stronie wiją się pokrętne ścieżki japońskich żołnierzy.
Realistyczne opisy obozowej katorgi momentami wciskały mnie w fotel. Lektura dała mi możliwość przyjrzenia się losom zarówno wygranych jak i przegranych. Mogłam zobaczyć obraz powojennej, Japonii i przekonać się, czym był „duch” narodu japońskiego, rzecz zupełnie niepojęta dla nas, ludzi rasy białej. „Ścieżki północy” dają okazję do refleksji na temat spustoszeń, jakie czyni wojna w człowieku i w całych narodach.
Polecam, ponieważ to przejmująca książka i pięknie napisana.
Australia, miłość, druga wojna światowa, obozy jenieckie w Birmie, Japonia oraz nagroda Bookera 2014 dla książki. Ta egzotyczno-wybuchowa mieszanka może przynieść wyłącznie interesującą i emocjonującą historię.
Przyznaję, że początek książki lekko rozczarowuje. Wtedy właśnie poznajemy Dorriga Evansa; skrawki jego dzieciństwa, szaloną miłość do Amy i schyłek życia.
Sedno...
2014-01-24
To opowieść o tym, jak ośmioletni Srulik, ( potem Jurek Staniak ) po ucieczce z warszawskiego getta podjął walkę o przetrwanie. Wędrował od wsi do wsi, gdzie w zamian za nocleg w oborze i jedzenie pracował w gospodarstwie. W walce o życie pomagali mu dobrzy Polacy i dobrzy Niemcy. Częściej jednak musiał uciekać. Przymierał głodem a przeżycie zimy bez butów graniczyło z cudem. Prawdziwy dramat rozegrał się także w duszy chłopca. Zapomniał bowiem twarze rodziców i rodzeństwa, zapomniał jak się nazywa i gdzie są jego korzenie. Modlił się do Jezusa i Maryi a bycie Żydem uznał za grzech śmiertelny. Po wojnie z wielkim bólem odzyskał zagubioną tożsamość.
Bardzo trudno jest mi ocenić tę książkę. Za tematykę najchętniej przyznałabym 10/10. Problem polega na tym, że książka opowiadająca o tragicznych losach żydowskiego chłopca w czasie II wojny światowej została napisana w tonie książki przygodowej i zabrakło mi w niej realizmu tamtych wydarzeń.
Nie znajdziecie w niej rozdzierających opisów rzeczywistości w getcie, rozpaczy po stracie najbliższych, poczucia głodu i strachu. Akcja toczy się wartko, obfituje w zaskakujące zwroty a sam bohater to bardzo dzielny, przesympatyczny i sprytny chłopczyk. Dzięki temu książka znakomicie będzie odebrana przez kilkunastoletnich czytelników.
Ale…ale...
Słowa autora, znajdujące się na okładce "Nie potrafię o tym, co działo się w czasie wojny pisać inaczej niż z perspektywy dziecka, po prostu się tego boję" wyjaśniają wszystko w bardzo wymowny sposób.
Książkę czyta się jednym tchem i można przeczytać ją w jeden wieczór.
Jest zapisem autentycznych wydarzeń, opowiedzianych autorowi książki przez Srulika, obecnie Yorama Friedmana, zamieszkującego szczęśliwie w Jerozolimie. Z ogromną satysfakcją przyjęłam do wiadomości fakt, że Srulik przyjechał do Warszawy na premierę filmu pod takim samym tytułem i którego jest bohaterem.
To opowieść o tym, jak ośmioletni Srulik, ( potem Jurek Staniak ) po ucieczce z warszawskiego getta podjął walkę o przetrwanie. Wędrował od wsi do wsi, gdzie w zamian za nocleg w oborze i jedzenie pracował w gospodarstwie. W walce o życie pomagali mu dobrzy Polacy i dobrzy Niemcy. Częściej jednak musiał uciekać. Przymierał głodem a przeżycie zimy bez butów graniczyło z...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-14
To najlepsza książka, jaką w tym roku przeczytałam. Jest w niej prawdziwe bogactwo emocji i wspaniały klimat. Styl pisarski jest wyjątkowy, plastyczny i poetyczny.
Fabuła wątku Wernera bardzo mnie interesowała, ponieważ dotyczyła nazistowskiej rzeczywistości i tego, jak ta rzeczywistość wnikała we wrażliwą duszę młodego człowieka.
Wątek Marie –Loure dostarczał mi możliwości obcowania ze światem zmysłami osoby niewidomej. I tu objawił się geniusz pisarski autora, ponieważ zmusił moją wyobraźnię do tego, abym ujrzała przedmioty i postaci w innych kolorach a o smaku brzoskwiń w syropie myślała nie jak o owocach, ale o słońcu zatopionym w cukrze.
Wernera i Marie oddzielają setki kilometrów i cały wszechświat wojny. Od pierwszych stron wiadomo, że tych dwojga połączonych jest magiczną nicią, która plecie się przez cała powieść. Nić napręża się coraz bardziej i oczekiwanie na to, kiedy i w jaki sposób los połączy bohaterów staje się wręcz nieznośne.
Wspaniale zbudowany został klimat ogarniętego wojną Paryża i niewielkiego miasta u wybrzeży Bretanii. Relacje z kwitnącego w Niemczech faszyzmu są doskonałe. A to wszystko zostało osiągnięte nie przez misterne opisy ale przez krótkie sceny i dobór w nich odpowiednich słów.
Delikatnie zarysowany wątek sensacyjny i jednocześnie ze świata baśni dodał całej historii więcej tempa i ostrości. Czy rzeczywiście brylant „Morze Ognia” ma wpływ na przebieg wydarzeń?
„Światło, którego nie widać” to książka do wielokrotnego czytania, do delektowania się stylem i czerpania przyjemności z przebywania z bohaterami. Gorąco polecam.
To najlepsza książka, jaką w tym roku przeczytałam. Jest w niej prawdziwe bogactwo emocji i wspaniały klimat. Styl pisarski jest wyjątkowy, plastyczny i poetyczny.
Fabuła wątku Wernera bardzo mnie interesowała, ponieważ dotyczyła nazistowskiej rzeczywistości i tego, jak ta rzeczywistość wnikała we wrażliwą duszę młodego człowieka.
Wątek Marie –Loure dostarczał mi możliwości...
Remarque ponownie przedstawia nam człowieka, którego życie zostało złamane; Ravic jest uciekinierem, nielegalnym niemieckim emigrantem. Ucieka przed szalejącym faszyzmem, który nie toleruje Ravica jako demokraty. Wegetuje więc w Paryżu, mieszka w obskurnych hotelach, zarabia grosze. Nie ma nic. Wystarczy tylko butelka taniego koniaku lub calvadosu. Na pierwszy rzut oka to właśnie ta marna egzystencja zrobiła z niego szorstkiego w obejściu cynika. Ale jest jeszcze trauma z przeszłości, nierozliczona, wyparta.
Wydawałoby się, że miłość do Joan obudzi Ravica. Ale on miota się z tą miłością, raz jej chce, raz nie chce. I trudno się dziwić, bowiem Joan to przypadek szczególny. Konia z rzędem temu, kto mnie oświeci w sprawie, czy Joan kochała Ravica i czego pragnęła? Miłości? Stabilizacji? To postać mało wiarygodna i melodramatyczna.
Wątek miłosny był delikatnie mówiąc dziwny. Sceny miłosne i rozmowy kochanków przypominały sceny z niemych filmów, pełne były sztuczności i teatralnych póz. Rozmowy Ravica z pacjentami, w tym z prostytutkami, które leczył pełniejsze były treści, niż rozmowy jego i Joan. Tę nieudaną miłość można podsumować stwierdzeniem: Uczucie musi przyjść w porę. A TEN czas nie należał do nich.
Za miesiąc lub dwa wybuchnie II wojna światowa. Mieszkańcy Paryża gromadzą się w nocnych klubach i piją. Odpływają statki a wraz z nimi szczęściarze, którzy mają dokąd uciec. W Paryżu gasną światła. W ciemnościach nie widać nawet Łuku Triumfalnego. Zapada cisza. Cisza przed burzą. Niesamowity klimat.
W takiej chwili Ravic uwolnił się od przeszłości, przepracował żal i stratę. Przyjął swój tułaczy los i nastał POCZĄTEK. Genialne.
Remarque ponownie przedstawia nam człowieka, którego życie zostało złamane; Ravic jest uciekinierem, nielegalnym niemieckim emigrantem. Ucieka przed szalejącym faszyzmem, który nie toleruje Ravica jako demokraty. Wegetuje więc w Paryżu, mieszka w obskurnych hotelach, zarabia grosze. Nie ma nic. Wystarczy tylko butelka taniego koniaku lub calvadosu. Na pierwszy rzut oka to...
więcej Pokaż mimo to