-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-04-03
2019-04-01
Fajna powieść kryminalna. Przewidywalna niestety, ale i tak bardzo dobra. Narracyjnie świetna, przez co pochłania się szybko. Intrygujący wątek fanatyzmu religijnego, uzdrowicieli i wyciągania młodzieży na prostą. Szkoda tylko, że ledwie liźnięty. W tle upalne lato nad szwedzkim wybrzeżem i dość monotonny wątek obyczajowy bohaterów znanych z Księżniczki z lodu. Jedynym ożywieniem okazała się kandydatka na żonę z katalogu – Irina. Uśmiałam się! Poza tym jakoś tak bez napięcia, beznamiętnie prowadzony wątek morderstwa. Na plus ostatni rozdział – Camilla znów mnie zaskoczyła. Wolę jednak bardziej mroczne i wymagające książki, takie po których psychikę trzeba zbierać z podłogi, wobec czego tutaj tylko 6/10.
Fajna powieść kryminalna. Przewidywalna niestety, ale i tak bardzo dobra. Narracyjnie świetna, przez co pochłania się szybko. Intrygujący wątek fanatyzmu religijnego, uzdrowicieli i wyciągania młodzieży na prostą. Szkoda tylko, że ledwie liźnięty. W tle upalne lato nad szwedzkim wybrzeżem i dość monotonny wątek obyczajowy bohaterów znanych z Księżniczki z lodu. Jedynym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-10
Było to moje pierwsze i zarazem bardzo udane spotkanie z Camillą Lackberg. Tyle razy była mi polecana, tak długo przeleżała czekając na swoją kolej, że aż mi wstyd, że przeczytałam ją dopiero teraz. Jednak jak to mówią – nie ma tego złego ;) Historia tu opisana całkiem mnie pochłonęła, czytałam jednym tchem i skończyłam w ciągu jednego dnia. Nic mnie tu nie znudziło, wręcz przeciwnie, czytałam z rosnącą ekscytacją. Podobało mi się, że Lackberg napięcie buduje stopniowo, że powoli wprowadza mnie w świat małej dusznej społeczności szwedzkiego miasteczka Fjallbacka, gdzie, jak się okazuje, śmierć Alexsandry jest tylko zalążkiem większej tajemnicy. Ta historia ma w sobie ukryte drugie dno, będące przykrym studium zawiłości relacji międzyludzkich. Niby schemat dobrze znany, ale za to bardzo dobrze wykonany. Bo wszystko jest tutaj spójne i logiczne, każdy wątek ma swoje uzasadnienie, a bohaterzy - motywy. Uwielbiam takie książki, gdzie każdy bohater ma swoje znaczenie w historii. Owszem kilka wątków połączyłam sama, kilku się domyśliłam, ale i tak postać mordercy mnie zaskoczyła. To taki kryminał, i trochę romans, i trochę obyczajówka, ale taki miks wyszedł zaskakująco dobrze. Doskonale opowiedziany, napisany i wciągający. Pomimo swojej treści jest też zaskakująco lekki w odbiorze. Nie jakiś tam przygnębiający, depresyjny, czy ciężki, nie, wręcz przeciwnie. Kryminał, a tak dobrze się czyta! Pozostaję pod wrażeniem i wciąż mam przed oczami mieszkańców miasteczka Fjallbacka…
Było to moje pierwsze i zarazem bardzo udane spotkanie z Camillą Lackberg. Tyle razy była mi polecana, tak długo przeleżała czekając na swoją kolej, że aż mi wstyd, że przeczytałam ją dopiero teraz. Jednak jak to mówią – nie ma tego złego ;) Historia tu opisana całkiem mnie pochłonęła, czytałam jednym tchem i skończyłam w ciągu jednego dnia. Nic mnie tu nie znudziło, wręcz...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-09
BA Paris jest niewymagająca wobec swojego czytelnika. Jej książki można czytać jednym okiem drugim przysypiając, a i tak nic się nie traci z fabuły. Poziom napięcia mierny. Szkoda, bo zarys fabuły z okładki zapowiadał się świetnie. Konstrukcja powieści również była fajna: podział na części, a potem na rozdziały pisane z punktu widzenia głównych bohaterów, to mi się podobało. Jednak ten rozwój historii, ta puenta, to zakończenie takie… niewiarygodne! Czy ta kobieta ma swojego czytelnika, aż za takiego idiotę?! Oh, come on!
Jednak po przeczytaniu trzeciej książki tej autorki dostrzegam pewien schemat – otóż jej historie to zawsze teatr kilku bohaterów, Paris nie zawraca sobie głowy by kreować jakieś tło fabularne dodając dodatkowe postaci, ogranicza się do niezbędnego minimum (czytaj: 3 lub 4 osób), to może być plus, ale dla mnie to raczej minus. Jej książki poleciłabym tym, którzy czytają mało lub nie czytają wcale, dla wytrawnych graczy – takich jak ja :) – gustujących w thrillerach to za niski poziom.
BA Paris jest niewymagająca wobec swojego czytelnika. Jej książki można czytać jednym okiem drugim przysypiając, a i tak nic się nie traci z fabuły. Poziom napięcia mierny. Szkoda, bo zarys fabuły z okładki zapowiadał się świetnie. Konstrukcja powieści również była fajna: podział na części, a potem na rozdziały pisane z punktu widzenia głównych bohaterów, to mi się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-06
Początek zapowiadał się świetnie, był intrygujący i dobrze napisany. Spodobała mi się też narracja głównego bohatera, który zaskarbił sobie nawet moją sympatię. Jednak gdzieś około połowy coś zaczęło się psuć. To co mi się podobało – stało się nużące, główny bohater – denerwujący i ciapowaty, a te pomysły kar wymierzanych przez Pakt – jakieś elektrowstrząsy, więzienie na środku pustyni, klatki, szklane pułapki i agenci rodem z facetów w czerni – ludzie! Co za bzdury. Takie rozwinięcie intrygi totalnie tu nie pasuje. Jednak to co mi najbardziej przeszkadzało, to zupełny brak napięcia. Książka była koszmarnie nudna, a iście hollywoodzkie zakończenie, w którym to małżonkowie odchodzą w stronę zachodzącego słońca, tylko dolało oliwy do ognia. Co więcej, chwilami odnosiłam wrażenie, jakbym czytała poradnik dla małżeństw – ilość przytoczonych badań i statystyk (a'la cosmo czy glamour) sprawiała, że bohaterowie zdawali się mieć tu znikome znaczenie. Zabierając się za tę książkę miałam nadzieję, że cały ten Pakt będzie polegał na czymś innym, ale autorka popłynęła i w efekcie mamy to co mamy, czyli do bólu przewidywalne romansidło na tle jakiegoś niby science fiction. Strata czasu.
Początek zapowiadał się świetnie, był intrygujący i dobrze napisany. Spodobała mi się też narracja głównego bohatera, który zaskarbił sobie nawet moją sympatię. Jednak gdzieś około połowy coś zaczęło się psuć. To co mi się podobało – stało się nużące, główny bohater – denerwujący i ciapowaty, a te pomysły kar wymierzanych przez Pakt – jakieś elektrowstrząsy, więzienie na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-12
Traumatyczne doświadczenia zostawiają ślad, odciskają piętno. Zmieniają emocje, wpływają na zdolność do odczuwania radości i wchodzenia w relacje. Większość dotkniętych traumą osób nie jest w stanie myśleć o tych druzgocących doświadczeniach, wręcz stara się wyprzeć je ze świadomości i żyć dalej tak, jakby nic się nigdy nie stało. Tyle że ‘normalne’ funkcjonowanie dla kogoś, kto nosi w sobie pamięć tak ciężkich przeżyć, to jak balansowanie na krawędzi. Czasem wystarczy zaledwie cień zagrożenia, nawet po wielu latach, by wszystko wróciło i to ze zdwojoną siłą. I o tym właśnie jest ta książka. O momencie kulminacyjnym. O tym jak życie rozpada się pod wpływem przytłaczających doświadczeń. O tej niejasności, czy było się ofiarą. A wreszcie – co chyba najważniejsze – o konfrontacji z duchami przeszłości, bo przez to, że są one obciążeniem dla teraźniejszości sprawiają, że trauma dotyka nie tylko tych, którzy jej doświadczyli, ale i wszystkich wokół. "Grzesznica" to także opowieść o długotrwałej chorobie i nieszczęśliwym dzieciństwie. O kryzysach i sytuacjach bez wyjścia. O religijnej żarliwości, destrukcyjnych zachowaniach i poczuciu winy. To jedna z tych książek, które wymagają od czytelnika zaangażowania i uwagi, bo pełna jest niekontrolowanych wspomnień i wizji, a główna bohaterka co chwilę zmyśla, zwodzi i zmienia wersje. Czy Cora naprawdę nie pamięta, czy pamiętać nie chce? Bardzo dobry i bardzo umiejętnie skonstruowany thriller z bohaterką tak kruchą psychicznie. Wciąż nie potrafię się otrząsnąć.
Traumatyczne doświadczenia zostawiają ślad, odciskają piętno. Zmieniają emocje, wpływają na zdolność do odczuwania radości i wchodzenia w relacje. Większość dotkniętych traumą osób nie jest w stanie myśleć o tych druzgocących doświadczeniach, wręcz stara się wyprzeć je ze świadomości i żyć dalej tak, jakby nic się nigdy nie stało. Tyle że ‘normalne’ funkcjonowanie dla...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-03
Do sięgnięcia po literacki pierwowzór skusiła mnie świetna i elektryzująca rola Kamila Nożyńskiego, który swoją kreacją przypominał mi bardzo Ryana Goslinga z Drive. Jego chłodny, zdystansowany i pozbawiony emocji (bo „emocje to słabość, a słabość powoduje dekoncentrację”) diler-detalista, do którego klientów należy cała śmietanka towarzyska stolicy, chwilami budził niepokój a jednak przez cały czas był fascynujący. Po obejrzeniu serialu utknęłam w obłędnym kacu i to właśnie książka okazała się świetnym lekarstwem. Lekarstwem, które miało w sobie wszystko to, czego oczekuję od bardzo dobrej lektury – emocje, bohaterów z krwi i kości oraz intrygę, która, mimo że znałam przecież sekwencję wydarzeń, to i tak sprawiała, że chciałam wiedzieć, co wydarzy się dalej. Bo wszystko się tutaj dopełnia, ma swój początek i koniec, albo raczej koniec i początek. Magnetyzująca była także ta potoczystość stylu autora, kreśląca historię zmęczonego profesją warszawskiego dilera – Żulczyk swoim dynamicznym słowotokiem zachwyca, poraża i wciąga bez opamiętania. Na tych ponad pięciuset stronach udowadnia, że jest świetnym obserwatorem i mistrzem porównań. „Ślepnąc od świateł” ma w sobie jakieś toksyczne piękno. Jest wielowarstwowe, oniryczne, dosadne – i to nie tylko przez wulgarny język, tak świetnie wpasowany w realia. Warszawa Żulczyka to hipnotyzujące miasto zepsucia, ziemia obiecana słoików i jednocześnie ich raj utracony. Jest zarazem zła i smutna. Jest brudną tętniącą materią pochłaniającą ludzi i ich naiwne marzenia. Rzeczywiście fatum czai się tutaj na każdej stronie, a te nawiązania do prawdziwych miejsc i postaci tylko potęgują podskórne wrażenie, że świat tu opisany może istnieć naprawdę. Że gdzieś obok nas płonie to piekło, do którego prowadzą brudne interesy i nałogi, i to nie ważne, czy tymi nałogami są narkotyki, alkohol, czy seks, a może władza, pieniądze. „Ślepnąc od świateł” to mocny i depresyjny pretekst by pokazać prawdziwą naturę człowieka, dostrzec mrok dzisiejszej rzeczywistości. Wyraźna pozycja, zdecydowanie wybija się na tle innych.
„Warszawa wygląda jak otchłań, którą zresztą jest w istocie. Jest bezzębną jamą. Światła to powidoki po tych, których połknęła. Lśnienia.” (s.329)
Do sięgnięcia po literacki pierwowzór skusiła mnie świetna i elektryzująca rola Kamila Nożyńskiego, który swoją kreacją przypominał mi bardzo Ryana Goslinga z Drive. Jego chłodny, zdystansowany i pozbawiony emocji (bo „emocje to słabość, a słabość powoduje dekoncentrację”) diler-detalista, do którego klientów należy cała śmietanka towarzyska stolicy, chwilami budził...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-04
Ciężko mi się czytało tę książkę i przez wiele stron nie byłam do niej przekonana, ale doszłam do kilku wniosków. Otóż to co jest tutaj ważne, to nie to całe dochodzenie i próba rozwiązania zagadki ‘kto zabił’, ale obraz miasta, w którym rzecz się dzieje, a właściwie - jego mieszkańców oraz toksyczne relacje pomiędzy główną bohaterką, a jej rodziną (zwłaszcza apodyktyczną matką i absorbującą siostrą). Natomiast to tło w postaci upalnego lata, jest niejako symbolem wszechobecnego zaduchu i stęchlizny traum, przemilczeń i wypaczeń, tylko czekających na okazję by się wydostać z najmroczniejszych zakamarków ludzkich umysłów. Czuć to na każdej stronie. Ta książka jest duszna, nieprzyjemna, wręcz uwierająca. Ostre przedmioty to także historia bardzo depresyjna i przygnębiająca. Niestety jest też nierówna i chaotyczna przez co kilkukrotnie gubiłam wątek. A to nagromadzenie różnorodnych postaci tylko mnie umęczyło i sprawiło, że traciłam orientację kto tu w ogóle był kim. Jednak nagrodą za to, że przetrwałam, okazało się rewelacyjne zakończenie, które pozostawiło mnie w osłupieniu i chyba przez nie moja ogólna ocena tej książki wzrosła. Zdecydowanie mocniejsze wrażenie wywarł na mnie „Mroczny zakątek”, i oczywiście „Zaginiona dziewczyna”, którą stawiam na podium tego trio.
Ciężko mi się czytało tę książkę i przez wiele stron nie byłam do niej przekonana, ale doszłam do kilku wniosków. Otóż to co jest tutaj ważne, to nie to całe dochodzenie i próba rozwiązania zagadki ‘kto zabił’, ale obraz miasta, w którym rzecz się dzieje, a właściwie - jego mieszkańców oraz toksyczne relacje pomiędzy główną bohaterką, a jej rodziną (zwłaszcza apodyktyczną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-09
Już myślałam że polegnę, że porzucę niedoczytaną. Szczerze mnie to martwiło, gdy przekręcając gdzieś 80 stronę nie czułam żadnych emocji, nic, wręcz nudę i żal, że straciłam ten czas gdy przecież mogłam czytać coś lepszego. Błąd! Tucker nie zawodzi. Nigdy. Aż mi głupio, że w nią zwątpiłam. Zwłaszcza, że seria „Dziesięć płytkich oddechów” tak bardzo mi się podobała. „Przez niego zginę” to nowe mroczne oblicze autorki, ale jak na kogoś, kto pisze głównie o miłości, ten kryminało-thriller z… solidną szczyptą pikantnego romansu (jak to u Tucker oczywiście) okazał się zaskakująco dobry. Mimo początkowych trudności akcja nabrała tempa i bardzo przyjemnie się czytało. Na tyle, na ile przyjemność można odczuwać z lektury kryminału (jakkolwiek by to nie zabrzmiało). Muszę przyznać, że nawet wciągnęło mnie całe to śledztwo prowadzone przez Maggie i dałam się zwieść. Jednak poza tym, żeby uważać komu się ufa i nigdy nikogo tak naprawdę nie znamy, głębszych prawd tutaj raczej nie znajdziemy. Co nie zmienia faktu, że to świetna lektura dla rozrywki. Na złapanie oddechu po czymś cięższym. Choć dużym minusem okazała słaba korekta i mnóstwo literówek, które drażnią. Ktoś po prostu olał sprawę, a szkoda.
Już myślałam że polegnę, że porzucę niedoczytaną. Szczerze mnie to martwiło, gdy przekręcając gdzieś 80 stronę nie czułam żadnych emocji, nic, wręcz nudę i żal, że straciłam ten czas gdy przecież mogłam czytać coś lepszego. Błąd! Tucker nie zawodzi. Nigdy. Aż mi głupio, że w nią zwątpiłam. Zwłaszcza, że seria „Dziesięć płytkich oddechów” tak bardzo mi się podobała. „Przez...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-10
Świetna, przyciągająca wzrok okładka plus opis wydawcy, który jest na tyle enigmatyczny, że spodziewałam się co najmniej jakichś wątków paranormalnych, może pozaziemskich albo chociaż science-fiction, a wewnątrz co? Przemilczę tę niezrozumiałą dla mnie nominację do książki roku, jednak naprawdę nerw mnie bierze, gdy czytam klasyfikację: horror. Poważnie? Thriller owszem, ale że horror? Niby gdzie ja się pytam? W którym momencie? Ktoś chyba upadł na głowę! Owszem, gdyby wyrzucić gdzieś połowę wnętrza tej książki, plus te wszystkie kulinarne ekscesy pieczenia muffinek, tart jabłkowych i innych chlebów dyniowo-pomarańczowych oraz te wtrącenia o wnętrzach w stylu shabby chic czy robieniu zdjęć na bloga, okej, wtedy może byłoby znośnie, a tak… No słabo. Gdzieś do 300 strony nic się nie dzieje, jakieś żałosne rozmowy o niczym, uciekanie przed prasą, północne spacery po parku, prowokowanie napadów, picie burbona i łykanie xanaxu. Zakończenie też nie zwaliło mnie z nóg. Na plus rozdziały z przeszłości, które jako jedyne wzmagały jakieś emocje no i fakt, że czyta się szybko.
Świetna, przyciągająca wzrok okładka plus opis wydawcy, który jest na tyle enigmatyczny, że spodziewałam się co najmniej jakichś wątków paranormalnych, może pozaziemskich albo chociaż science-fiction, a wewnątrz co? Przemilczę tę niezrozumiałą dla mnie nominację do książki roku, jednak naprawdę nerw mnie bierze, gdy czytam klasyfikację: horror. Poważnie? Thriller owszem,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-13
Czyta się migiem, ale co z tego skoro przez 4/5 książki akcja potwornie się wlecze – ona odbiera głuche telefony, zachodzi w głowę dlaczego nie pamięta różnych wydarzeń i rozmawia z mężem/przyjaciółmi/znajomymi z pracy, w tle ktoś prowadzi jakieś śledztwo. Niestety nic więcej nie wiemy. Z przykrością przyznaję, że historia jest też przewidywalna, domyśliłam się kto mógł stać za tym wszystkim już na starcie, co odebrało mi trochę entuzjazm. Czytałam „Za zamkniętymi drzwiami”, więc możliwości Paris nie są mi obce, ale miałam chyba (naiwną) nadzieję, że teraz będzie lepiej. Przekręcając strony czekałam więc i czekałam na jakiś zwrot akcji, na pobudzenie, które nadeszło trochę za późno. Bardzo dobre zakończenie to dla mnie za mało. Niemniej autorka chwyciła ciekawy temat na książkę. Smutne, jak łatwo można kimś manipulować i sprawić, że zacznie tracić grunt pod nogami. Bardzo smutne, jak manipulacja niszczy poczucie własnej wartości i zaufanie do siebie. I wreszcie przeraża, jak ogromną przewagę ktoś może mieć nad nieświadomymi osobami. Ciężko się przed tym obronić, a ceną może okazać się nawet utrata własnej tożsamości.
Czyta się migiem, ale co z tego skoro przez 4/5 książki akcja potwornie się wlecze – ona odbiera głuche telefony, zachodzi w głowę dlaczego nie pamięta różnych wydarzeń i rozmawia z mężem/przyjaciółmi/znajomymi z pracy, w tle ktoś prowadzi jakieś śledztwo. Niestety nic więcej nie wiemy. Z przykrością przyznaję, że historia jest też przewidywalna, domyśliłam się kto mógł...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07-24
Cała recenzja dostępna na moim blogu:
http://recenzjeami.blogspot.com/2014/07/wieczerza-tatiana-jachyra.html
____________________________________________
Szczerze mówiąc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po "Wieczerzy" Tatiany Jachyry. Slogany na okładce twierdzące, że to najbardziej bulwersująca i skandalizująca książka ostatnich lat czy też niezwykle śmiały pod względem obyczajowym thriller psychologiczny, w którym chorobliwa namiętność i niezdrowa seksualna fascynacja odgrywają równie ważną rolę jak religijny fanatyzm działały jednak jak magnes... Nie mogłam się oprzeć pokusie przeczytania.
Początek książki to prolog, w którym poznajemy Dawida. Przystojnego, samotnego i uwielbianego przez pacjentki ginekologa, który gdy opadną już światła dnia zupełnie oddaje się swojej obsesji. Tą obsesją jest mieszkająca niedaleko Joanna, która niebawem stanie sie jego pacjentką... Historia Joanny i Dawida przeplata się z historią Yasmine i Tomasza. Yasmine to striptizerka w nocnym klubie czasami dorabiająca jako prostytutka. Tomasz... tego nie zdradzę, bo odebrałabym Wam przyjemność z odkrycia. Historie tych dwóch tak pozornie różnych par łączy jednak coś więcej. Wyobcowanie? Nieobliczalność? Demony przeszłości? Odkryjcie sami.
"Wieczerza" to odważna i mocna, a zarazem hipnotyzująca książka, którą czytałam z prawdziwym zafascynowaniem. Niezwykle ujął mnie język oraz styl w jakim utrzymana została cała powieść. Uwodzicielska tajemniczość, połączona z poetyckimi sformułowaniami oraz zatracaniem się w odczuciach na przeróżnych płaszczyznach emocji, niczym balansowanie na krawędzi piękna i odrazy, wzbudziły we mnie gdzieś głęboko skrywane pokłady ekscytacji, o której istnieniu nie miałam pojęcia. Autorka bez wahania ukazuje najmroczniejszą stronę człowieka. Na surowo, bez ozdobników i bez upiększaczy. Zdania są krótkie, czasem konkretne, a czasem metaforyczne balansujące na granicy prozy i metaforycznej poezji, zaś narracja zmienia się tutaj równie szybko, co emocje targające głównymi bohaterami.
Główny motyw powieści, ujęty także w tytule, to połączenie religijnego fanatyzmu Ostatniej Wieczerzy z jej absolutnym przeciwieństwem - grzechem ciężkim. W książce pojawia się też motyw winy i kary, żałowania za grzechy i odkupienia, cielesnej czystości i konsekwencji zdrady. "Wieczerza" dosadnie obnaża, jak destrukcyjny dla człowieka potrafi być wpływ bolesnego dzieciństwa oraz związane z nim traumatyczne przeżycia, które tak naprawdę nigdy nie pozwolą o sobie zapomnieć i zawsze, ale to zawsze powrócą falami o różnej intensywności otwierając przy tym rany, w dawno już zabliźnionej psychice.
To zdecydowanie jedna z tych książek, które wywołają w czytelniku skrajnie silne emocje, od napięcia, niepokoju i podniecenia przez namiętność, pasję, a nawet - jak to było w moim przypadku - zachwyt. Absolutnie nikt nie pozostanie obojętny. Propozycja Tatiany Jachyry łącząca w sobie motywy stricte erotyczne z thrillerem psychologicznym trafiła w mój gust idealnie wzbudzając przy tym wielkie uznanie i swego rodzaju fascynację. Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy lubią ciekawe czytelnicze doznania, a ja będę oczekiwała na kolejne książki autorki z prawdziwą i niekłamaną niecierpliwością.
Cała recenzja dostępna na moim blogu:
http://recenzjeami.blogspot.com/2014/07/wieczerza-tatiana-jachyra.html
____________________________________________
Szczerze mówiąc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po "Wieczerzy" Tatiany Jachyry. Slogany na okładce twierdzące, że to najbardziej bulwersująca i skandalizująca książka ostatnich lat czy też niezwykle śmiały pod...
2016-06-11
Ach, co to były za emocje! Uwielbiam książki dopracowane pod względem psychologicznym, przesycone atmosferą niepokojącej tajemnicy i pełne napięcia. Takie, które bez ostrzeżenia łapią i wciągają w intrygę, że aż nie można złapać oddechu. I takie właśnie jest "Sprostowanie" - mocne, wiarygodne, szokujące. Aż trudno uwierzyć, że to debiut!
Pomysł na fabułę już sam w sobie jest intrygujący. Oto pewnego dnia, główna bohaterka, Catherine, znajduje na stoliku nocnym książkę. Co prawda, nie pamięta skąd się tam wzięła, ale zważając na niedawną przeprowadzkę, wiele rzeczy mogło przecież umknąć jej pamięci. Zaciekawiona zaczyna czytać i ze zdumieniem odkrywa, że to książka o niej. Problem jednak w tym, że fabuła dotyczy traumatycznych zdarzeń sprzed lat, o których nie chce pamiętać. Co więcej - osoba, która napisała tę książkę, obwinia ją za nie i bez wątpienia, chce by cierpiała. Catherine nie może spać i wpada w depresję, bo wydawało jej się, że przez lata wyparła to tragiczne wydarzenie z pamięci i nauczyła się z nim żyć, ale teraz wszystko wraca ze zdwojoną siłą, ponieważ wbrew jej woli, mroczna tajemnica powraca i może zniszczyć szczęście jej i jej rodziny...
Autorka konsekwentnie, świadomie i z psychologiczną wręcz dokładnością buduje fabułę pełną napięcia, i sprawnie przeplata narrację, pokazując tę samą sytuację z perspektywy różnych bohaterów. Z jednej strony jest Catherine, która ciągle wraca myślami do zdarzeń sprzed lat, czuje się winna i chce zrzucić z siebie ciężar, ale nie potrafi - i tutaj intryga się zapętla, ponieważ Catherine nie mówi niczego wprost, ale jest jasne, że w jej przeszłości wydarzyło się coś okropnego, o czym do tej pory nie miała odwagi opowiedzieć nikomu, nawet mężowi. A z drugiej strony - inni bohaterowie, także przekonani o swojej prawdzie i posiadający na nią solidne argumenty. W efekcie każda z przedstawionych wersji zdarzeń wydaje się prawdopodobna i wiarygodna, a to stwarza w głowie mętlik i aż do ostatniej chwili nie można się zdecydować, kto ma rację.
Przyznaję, wielokrotnie odczuwałam złość na bohaterów za ich brak tolerancji i osądzanie, bez wysłuchania czyjejś wersji. Za obwinianie o wszystko kobiety, tylko za to, że ośmieliła się pomyśleć o sobie i o swoich potrzebach. Za grzebanie w przeszłości i rozdrapywanie dawno już zabliźnionych ran, tylko dla chwilowej egoistycznej i perwersyjnej wręcz satysfakcji. Jednak mimo, że te odczucia były w większości negatywne, to podobało mi się to, jak autorka umiała je we mnie wzbudzić. Uwielbiam takie książki!
"Sprostowanie" to naprawdę świetny thriller psychologiczny o niszczącej sile zemsty, kumulowanym przez lata bólu i tajemnicach, które uciskają. To książka, w której tylko ci się wydaje, że znasz bohaterów, i że rozgryzłeś motywy ich działania. Naiwnie dajesz się wodzić za nos i ślepo wierzysz, że to co napisane jest prawdą, ale to tylko pozory, ułuda i szczątki prawdziwej wersji - przewracając ostatnią kartkę pozostaniesz z palącymi wyrzutami sumienia, bo tak jak wszyscy, ty również nie wysłuchałaś jej wersji, i zdążyłeś już wydać swój osąd. Dramatyczny zwrot akcji w zakończeniu to coś, po czym niełatwo się otrząsnąć...
"Sprostowanie" podobało mi się. Podobało mi się tak bardzo, że polecam szczerze i daję dziesiątkę!
www.recenzjeami.blogspot.com
Ach, co to były za emocje! Uwielbiam książki dopracowane pod względem psychologicznym, przesycone atmosferą niepokojącej tajemnicy i pełne napięcia. Takie, które bez ostrzeżenia łapią i wciągają w intrygę, że aż nie można złapać oddechu. I takie właśnie jest "Sprostowanie" - mocne, wiarygodne, szokujące. Aż trudno uwierzyć, że to debiut!
Pomysł na fabułę już sam w sobie...
2015-02-10
"Wszystko. Wszystko jest zmyślone. Wyczarowane z niczego. Rozpaczliwie szukam stałego gruntu, czegoś prawdziwego, czegoś, co nie zniknie, kiedy zasnę." [s. 256]
Całą historię poznajemy z punktu widzenia Christine - jej dezorientacja, zagubienie i niemoc, a przede wszystkim uczucia i emocje nią targające, są tak sugestywne, że stają się niemal namacalne - to wszystko sprawia, że powieść jest bardzo wiarygodna i idealnie oddaje beznadziejność sytuacji w której znalazła się główna bohaterka. Początkowo akcja płynie tutaj powoli, a większość treści opiera się na przemyśleniach i wewnętrznym monologu Chris, ale później tempo gwałtownie przyspiesza i zaiste - nie sposób odłożyć książkę na półkę ;)
Ponoć S. J. Watson napisał "Zanim zasnę" w ramach kursu powieściopisarskiego. To doprawdy niesamowita wiadomość biorąc pod uwagę perfekcyjną konstrukcję całości - autor, w swoim debiucie literackim (podkreślam: debiucie!) zamieścił nie tylko interesującą, ale przede wszystkim trzymającą w ciągłym napięciu historię, której nie powstydziłby się niejeden biegły pisarz. Watson z wprawą doświadczonego mistrza pióra, prowadzi swojego czytelnika od niewinnego i błahego z pozoru wstępu, przez rozwiniecie będące finezyjnie utkaną intrygą, aż do zakończenia, które wprawia w osłupienie i absolutnie nikogo nie pozostawi obojętnym. Jestem pod wrażeniem!
"Zanim zasnę" to rewelacyjny thriller psychologiczny i jednocześnie imponujący debiut. Nie znalazłam w nim żadnych mankamentów. Zaskakująca i intrygująca fabuła wciąga aż do ostatniej strony nie pozwalając odłożyć książki ani na minutę! Zaś amnezja, na którą cierpi główna bohaterka łącznie z całą sytuacją, w której się znalazła - dodatkowo skłania do refleksji nad tym, jak kruche jest życie i jak wyglądałaby nasza codzienność, w uzależnieniu od innych osób. Tę książkę nie sposób wyrzucić z pamięci - jej treść wciąż jest we mnie żywa... Gorąco zachęcam do lektury i trzymam kciuki, by S.J. Watson nie był "autorem jednego przeboju"!
RECENZJE AMI.
http://recenzjeami.blogspot.com/2015/02/zanim-zasne-sj-watson.html
"Wszystko. Wszystko jest zmyślone. Wyczarowane z niczego. Rozpaczliwie szukam stałego gruntu, czegoś prawdziwego, czegoś, co nie zniknie, kiedy zasnę." [s. 256]
Całą historię poznajemy z punktu widzenia Christine - jej dezorientacja, zagubienie i niemoc, a przede wszystkim uczucia i emocje nią targające, są tak sugestywne, że stają się niemal namacalne - to wszystko...
2015-11-09
Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że pociąg zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie naprzeciwko szeregu domów. Zaczyna się jej nawet wydawać, że zna ludzi, którzy mieszkają w jednym z nich i z żalem uważa, że prowadzą doskonałe życie. Lecz nagle widzi coś...
Zaczynając książkę niewiele wiedziałam na jej temat, zwłaszcza jeżeli chodzi o zarys fabuły. W przypadku thrillerów - chcę sama odkryć zagadkę, dlatego bronię się rękami i nogami przed jakimikolwiek szczegółami dotyczącymi treści. Szczerze mówiąc tutaj zadziałało to na ogromną korzyść - i polecam każdemu, kto planuje lekturę, by odpuścił sobie wnikanie w coś więcej. Oczywiście wielki szum medialny i informacja o sprzedanych prawach do filmu, którego premierę przewidziano na 2017 rok także szalenie mnie intrygowały.
Co mogę powiedzieć, a raczej napisać po skończonej lekturze? "Dziewczyna z pociągu" to chyba najlepszy thriller psychologiczny jaki czytałam w tym roku. Zawiera w sobie wszystko to czego oczekuję plus coś więcej - dopracowanie treści w najdrobniejszych szczegółach i uczucie, że nic nie jest takie, na jakie wygląda.
Autorka z prawdziwym zaangażowaniem stawia na stonowane, powolne budowanie napięcia, mroczny klimat i iście upiorną niepewność związaną z faktem, że nikogo nigdy nie można poznać do samego końca... Strzałem w dziesiątkę okazała się także kilkustronna narracja - opisywana z punktu widzenia trzech zupełnie różnych kobiet, przez co pojawia się ogólna dezorientacja i wręcz obezwładniająca chęć rozwikłania tajemnicy związanej z zaistniałym morderstwem. Wyobraźcie sobie tylko: losy trzech wydawałoby się zupełnie obcych sobie kobiet połączy zagadkowa tragedia i splot dziwnych okoliczności, który zapoczątkuje pasjonującą i nieprzewidywalną intrygę kryminalną, jakiej nie jesteście nawet w stanie sobie wyobrazić. Choć zwroty akcji - owszem - nie są najważniejsze, to jednak pod koniec książki okazuje się, że tak naprawdę wszystko to, w co uwierzyliśmy na początku - finalnie objawia się w zupełnie innym świetle.
Niesamowite jest także uczucie, że autorka plącze fakty i podrzuca mylące tropy wzmagając chęć doczytania do końca, by rozszyfrować tożsamość sprawcy i upewnić się w swoich domysłach. I o ile początkowe strony czytałam dość wolno (ponieważ trudno było odnaleźć mi się w fabule łącząc porozrzucane fakty) - tak z każdą kolejną stroną coraz bardziej przyspieszałam, by przez ostatnie 50 stron przeżyć prawdziwy rollercoaster emocji. Ta książka była ze mną dosłownie wszędzie. A to już samo w sobie stanowi niewątpliwy dowód na to, że jestem nią zachwycona. Polecam! Ta powieść po prostu musi zostać zekranizowana. Nie ma innej możliwości.
___________________
http://recenzjeami.blogspot.com/2015/11/dziewczyna-z-pociagu-paula-hawkins.html
Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że pociąg zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie naprzeciwko szeregu domów. Zaczyna się jej nawet wydawać, że zna ludzi, którzy mieszkają w jednym z nich i z żalem uważa, że prowadzą doskonałe życie. Lecz nagle widzi coś...
Zaczynając książkę niewiele wiedziałam na jej temat, zwłaszcza...
2011-11
2015-07-22
"Jeszcze nigdy nie czułem się tak zadowolony z tego, gdzie jestem i co robię, w pociągu, w tunelu, jadę do domu, do ciebie. Nie spieszę się, idę po schodach i wychodzę na ulicę. Chcę, żeby życie mijało powoli, chcę czekać na ciebie całym sercem, witać cię całym sercem, pieprzyć cię całym sercem i tęsknić za tobą całym sercem. Wybucham śmiechem, bo tekst brzmi jak z kartki z życzeniami dla napalonych. Ale zasłużyłem na to, na ciebie, na radość.
Narrator opowieści, Joe Goldberg jest niezwykle bystrym, inteligentnym młodym mężczyzną. Pracuje w księgarni w Nowym Jorku w modnej dzielnicy East Village i przypomina chodzące kompendium literatury - z ironiczną pasją ocenia klientów na podstawie tego co czytają ;) Jednak gdy pewnego dnia w księgarni pojawia się Guinevere Beck, a raczej Beck - bo tak woli siebie nazywać - Joe zupełnie traci dla niej głowę. Studentka odbywająca kurs pisania, kobieta obdarzona nieustępliwością i ciętym językiem, a przy tym olśniewająco piękna i seksowna - jest wszystkim, czego Joe pragnie. Po sprawdzeniu w Google jej nazwiska zaczerpniętego z karty kredytowej i kompulsywnym przeczesaniu profili w social mediach - urasta w nim poczucie, że są stworzeni dla siebie. Z dnia na dzień jego obsesja sukcesywnie nabiera na natężeniu. Kradnie jej nawet telefon, gdzie po odgadnięciu haseł (Beck używa naprzemiennie tylko trzech, które bezmyślnie zanotowała sobie w telefonie...) uzyskuje dostęp do profili społecznościowych, wiadomości e-mail i tekstowych. Śledzi jej korespondencję z chłopakiem, przyjaciółkami czy psychoterapeutą, a nawet rozwija w sobie specyficzną nienawiść do kilku osób z jej otoczenia. Następnie sam wkrada się w jej życie wciąż korzystając z maili i aktualizacji w social mediach aby dowiedzieć się więcej na temat jej upodobań i stać się mężczyzną jej życia... Oczywiście w umyśle Joego, to on zapewnia Beck bezpieczeństwo i chroni ją przed złem, utrzymując z daleka od wszystkiego, co potencjalnie postrzega jako zagrożenie. Dziewczyna wkrótce ulega czarowi mężczyzny. Przejście od stalkera do chłopaka przeobraża Joego w mężczyznę z marzeń Beck - jednocześnie uruchamiając w nim drapieżne i zaborcze instynkty. Mężczyzna wciąż potajemnie usuwa przeszkody, które stoją na ich drodze i nie cofnie się przed niczym, nawet jeśli ma to być morderstwo...
Historia opowiedziana z perspektywy Joego, pozornie normalnego pracownika księgarni na Manhattanie, jest skonstruowana niczym długi monolog do tytułowej "ty", czyli młodej kobiety, która staje się obiektem jego obsesyjnego uczucia. Poznają się na tyle swobodnie w księgarni, że znajomość początkowo wydaje się naprawdę niewinna, a nawet słodka (te ich żarciki!). Do czasu.
Caroline Kepnes sprawiła, że jej główny bohater to misternie nakreślony beznadziejnie romantyczny prześladowca, którego jedynym celem jest uszczęśliwić wybrankę. Mimo oczywistych wad - postać Joego jest zniewalająca i nosi tę powieść. Naturalnie, nie ma nic romantycznego w trosce Joego nad Beck, ale Kepnes umieszcza czytelnika tak głęboko w głowie swojego prześladowcy, że urojenia zakrzywiają rzeczywistość. A co do Beck, czy naprawdę jest tak nieszkodliwa jak się wydaje?
Fascynujący twist wydarzeń sprawia, że osoba prześladowana staje się znacznie bardziej niebezpieczna niż jej prześladowca. W miarę jak Joe dowiaduje się więcej na temat Beck i jej dziwactw - dzwonki alarmowe zaczynają dzwonić, bo Beck wcale nie jest aniołem. To kapryśna i egocentryczna manipulatorka, która zachęca a jednocześnie odpycha wtedy, gdy coś jest nie jest dla niej korzystne. Co ciekawe jej ciemną stronę może poznać tylko czytelnik ponieważ Joe jest kompletnie ślepy na jej wady. Debiut Caroline Kepnes to przerażające studium tego jak wszyscy jesteśmy narażeni na prześladowanie i manipulację. Przez postać Joego autorka bada logikę stalkingu, a poprzez Joego jako cel - manipulację Beck.
"Ty" to powieść o mrocznej obsesji porównywana do "Zaginionej dziewczyny", "American Psycho", czy "Misery" Stephena Kinga. A jeżeli dodamy do tego wiedzę jaką dysponuje Joe na temat książek i autorów oraz wymieszamy to wszystko z częstotliwością z jaką myśli - mamy bardziej unowocześnioną wersję Hannibala Lectera - charyzmatycznego, inteligentnego, wrażliwego i zaskakującego mężczyzny, który nawet jeśli wiemy, że jest psychopatą, to jednak potrafi nas uwieść ;)
"Ty" jest tak pokręcone i wieloznaczne jak można by tego oczekiwać po opowieści o stalkerze. To błyskotliwa, fascynująca i przerażająca powieść wieku social media, którą dzięki sarkastycznemu humorowi możemy traktować nawet jak czarną komedię. Niezwykle obrazotwórcza w seksualności, języku i przemocy zdecydowanie nie jest lekturą dla każdego. To kąsek dla wytrawnego odbiorcy. Dla odbiorcy, który ceni sobie mroczne thrillery wywołujące dreszcze. W "Ty" miłość nabiera zupełnie innego znaczenia... Gorąco polecam i z niekłamaną niecierpliwością czekam na drugi tom!
RecenzjeAmi.blogspot.com
"Jeszcze nigdy nie czułem się tak zadowolony z tego, gdzie jestem i co robię, w pociągu, w tunelu, jadę do domu, do ciebie. Nie spieszę się, idę po schodach i wychodzę na ulicę. Chcę, żeby życie mijało powoli, chcę czekać na ciebie całym sercem, witać cię całym sercem, pieprzyć cię całym sercem i tęsknić za tobą całym sercem. Wybucham śmiechem, bo tekst brzmi jak z kartki z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12
Co tu się dzieje! Twisty, zwroty akcji i to zakończenie! Nie byłam w stanie odłożyć tej książki. Porwała mnie od samego początku, namieszała mi w głowie, i całkowicie zawładnęła moimi myślami. A ostatnie rozdziały to jakieś totalne szaleństwo! Tutaj niczego nie można być pewnym i nic nie jest takie jakie się wydaje. Czytałam z ogromną ekscytacją. Niesamowicie wciągający thriller, tak świeży i inny od reszty. Wow. Po prostu wow! To naprawdę debiut? Nie wierzę!
Co tu się dzieje! Twisty, zwroty akcji i to zakończenie! Nie byłam w stanie odłożyć tej książki. Porwała mnie od samego początku, namieszała mi w głowie, i całkowicie zawładnęła moimi myślami. A ostatnie rozdziały to jakieś totalne szaleństwo! Tutaj niczego nie można być pewnym i nic nie jest takie jakie się wydaje. Czytałam z ogromną ekscytacją. Niesamowicie wciągający...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12
Kilka rodzajów narracji, kilka ram czasowych, trochę jak układanka, którą trzeba złożyć w całość. Historia naprawdę mroczna, a nawet ponura. Z pewnością klimatyczna. Wręcz niepokojąca. Miejscami drastyczna, a nawet krwista, ale za to z głębią, z wyraźnymi postaciami i z dużą ilością opisów. Jednak najważniejsze to to, że wciąga. Flynn ma dar panowania nad fabułą, budowania napięcia i atmosfery grozy. Lubię sposób pisania tej autorki, a zwłaszcza to, jak wnikliwie zagłębia się w mroczną stronę ludzkiej psychiki. Zakończenie może trochę przekombinowane i może przychylałam się ku czemuś innemu, ale książka ogólnie mi się podobała. Choć uważam, że „Zaginiona dziewczyna” była lepsza.
Kilka rodzajów narracji, kilka ram czasowych, trochę jak układanka, którą trzeba złożyć w całość. Historia naprawdę mroczna, a nawet ponura. Z pewnością klimatyczna. Wręcz niepokojąca. Miejscami drastyczna, a nawet krwista, ale za to z głębią, z wyraźnymi postaciami i z dużą ilością opisów. Jednak najważniejsze to to, że wciąga. Flynn ma dar panowania nad fabułą, budowania...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-12
Powieść z szaleńczym tempem? Thriller wywołujący klaustrofobię? Mrozi krew w żyłach? Poważnie? Mój blurb brzmiałby tak: „naciągana nielogiczna fabuła, płascy bohaterowie i zmarnowany potencjał analizy osobowości”. Wciąż zachodzę w głowę, jak to możliwe, że młoda, wykształcona i skądinąd światowa kobieta, która ma ciekawą pracę może przeobrazić się w tak naiwną i nierozsądną istotę, która zamiast szukać ratunku zachwyca się manierami swojego męża, jednocześnie chyba zapominając, jakim jest psychopatą. Albo jak do tego doszło, że główny bohater tak uporczywie kreowany na nadinteligentnego i przebiegłego sadystę dał się tak banalnie podejść! No i o co chodzi z tymi rodzicami, którzy zrzekli się praw do nastoletniej córki z zespołem Downa i wyjechali do Nowej Zelandii na „new happy life”? Czemu to miało służyć? Kto w ogóle tak robi? Pomysłu z Dżordżem Kuny nawet nie skomentuję. Naprawdę przecieram oczy ze zdumienia czytając te wszystkie zachwyty, bo moim zdaniem autorka jawnie żeruje na naiwności czytelników. W dodatku garściami czerpie z czyichś pomysłów i leci po utartych schematach nawet się nie wysilając. Tak wiele sytuacji było tutaj niedorzecznych i wręcz groteskowych, że kompletnie nie jestem w stanie w nie uwierzyć. W dodatku nie dość, że wszystko tłumaczone jest łopatologicznie (zapewne w obawie, że gamoniowaty czytelnik sam by się nie domyślił) to jeszcze te zdania są tak proste i bez polotu, że litości. Nie kupiłam tej historii. Zabrakło wnikliwości i zgłębienia tematu, zwłaszcza psychiki czarnego charakteru. Na zakończeniu zwyczajnie śmiechłam. Od czegoś czym zachwyca się pół świata wymagałam więcej, ale może w tym właśnie problem. PR-owcy chapeau bas!
Powieść z szaleńczym tempem? Thriller wywołujący klaustrofobię? Mrozi krew w żyłach? Poważnie? Mój blurb brzmiałby tak: „naciągana nielogiczna fabuła, płascy bohaterowie i zmarnowany potencjał analizy osobowości”. Wciąż zachodzę w głowę, jak to możliwe, że młoda, wykształcona i skądinąd światowa kobieta, która ma ciekawą pracę może przeobrazić się w tak naiwną i nierozsądną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Już myślałam, że uznam Kamieniarza za najlepszą z dotychczas przeczytanych trzech części, ech… szkoda. Po raz kolejny to bardziej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym niż stricte kryminał. Warsztatowo jest dobrze, narracyjnie też, przez co książka w zasadzie czyta się sama, ale zupełnie nie trafia do mnie to rozwiązanie wątku kryminalnego. Nie kupuję też motywu popiołu. Szalenie podobały mi się za to rozdziały z lat 20., czekałam na nie z utęsknieniem, ale potem autorka zmieniła ich kurs, a ten nowy jakoś mnie nie przekonywał, choć puenta przyznaję jest ciekawa. Tym razem nie wytypowałam mordercy, na początku przez chwilę przeszło mi przez myśl, że to może być TA osoba, ale potem autorka trochę mnie zwiodła. Tym razem wątkami pobocznymi są ADHD, zespół Aspergera, depresja, chorobliwa otyłość, wykorzystywanie seksualne i uzależnienie od drugiej osoby. Autorka wyraźnie się przygotowała i odrobiła pracę domową. Liczyłam jednak na więcej kamieniarza w kamieniarzu. 6/10
Już myślałam, że uznam Kamieniarza za najlepszą z dotychczas przeczytanych trzech części, ech… szkoda. Po raz kolejny to bardziej powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym niż stricte kryminał. Warsztatowo jest dobrze, narracyjnie też, przez co książka w zasadzie czyta się sama, ale zupełnie nie trafia do mnie to rozwiązanie wątku kryminalnego. Nie kupuję też motywu popiołu....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to