-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2019-10-30
2019-12-20
Ah, co to była za książka! Wspaniała! Słuchałam jej w rewelacyjnie nagranym audiobooku, najlepszym, jakiego słuchałam w tym roku. Jest to opowieść o czterech kobietach, matkach i córkach, w których życiu z jakiegoś powodu nie ma mężczyzn. Prababka, babka, matka i córka. Każda snuje swoją opowieść. Narracja skacze z jednej na drugą, plus słyszymy to, co kobiety myślą o sobie nawzajem. Ta książka (podobnie jak 'Współczesna rodzina' Flatland) pokazuje, jak łatwo jest oceniać innych bez znajomości ich historii. A każdy z nas jakąś historię posiada. I niekoniecznie chce o niej opowiadać. A każda historia zapisuje się w człowieku. Zmienia go, określa, kształtuje. Od trudnych życiowych sytuacji, historycznych trudów po błędne wybory czy przypadki. W tej opowieści jest wszystko. Są wspaniałe portrety kobiet, jest historia XX wieku w tle, są nie tak piękne i łatwe relacje, traumy, poszukiwanie siebie i swoich korzeni no i są plot twisty. Bardzo zaskoczyła mnie ta powieść. Słuchało mi się jej wybornie. Głosy lektorek zostały tak pięknie dobrane do postaci (Magda Różczka, Joanna Koroniewska, Agnieszka Grochowska, Dorota Kolak) . No same ohy i ahy. Najbardziej chyba utożsamiałam się z Lilą, której kilka wypowiedzi złapało mnie za serce i przyciągnęło do siebie. Jednak historia każdej z tych kobiet mnie wciągnęła i urzekła. Piękna polska powieść. Bardzo polecam! #ałbenagrabowska #matkiicórki
Ah, co to była za książka! Wspaniała! Słuchałam jej w rewelacyjnie nagranym audiobooku, najlepszym, jakiego słuchałam w tym roku. Jest to opowieść o czterech kobietach, matkach i córkach, w których życiu z jakiegoś powodu nie ma mężczyzn. Prababka, babka, matka i córka. Każda snuje swoją opowieść. Narracja skacze z jednej na drugą, plus słyszymy to, co kobiety myślą o sobie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-05
Inspiracją irlandzkiej pisarski Edny O'Brien do napisania tej książki był nagłówek, jaki wyczytała w jednej z gazet, siedząc w poczekalni. Nagłówek mówił o młodej dziewczynie znalezionej wraz z niemowlęciem w lesie nigeryjskim. Dziewczynie, która uciekła z obozu Boko Haram, nie wiedziała, jak się nazywa, nie miała pokarmu w piersiach i straciła rozum. Ten nagłówek zainspirował O'Brien do przeprowadzenia dokładnego researchu i napisania powieści o nigeryjskiej dziewczynce porwanej przez ekstremistyczną organizację Boko Haram (choć nazwa bezpośrednio nie pada nigdzie w książce). Dziewczynce, która była jedną z 276 dziewcząt porwanych w lipcu 2014 - bo właśnie na tym wydarzeniu powieść została oparta (czytałam, że ponad 100 z tych dziewcząt nadal nie odnaleziono). O strachu, lęku, bezradności w obliczu przemocy fizycznej i seksualnej, o traumie, o zmuszaniu do małżeństwa i w końcu o ucieczce (to nie spojler!), która nie do końca równa się z ulgą i uwolnieniem. Książka ta jest pełna brutalności i niesprawiedliwości, która trafia jeszcze mocniej, gdy pomyśli się, że jest to mocno inspirowana prawdziwą historią. Pierwsza połowa książki mocno trzyma uwagę, natomiast rozchodzi się trochę w drugiej połowie, która opowiada o losach dziewczyny po ucieczce i powrocie do swojego miasteczka.
Książka znalazła się na długiej liście nominowanych do nagrody Women's Prize for Fiction.
Książki przesłuchałam w audiobooku.
Przeczytajcie akapit otwierający książkę, by poczuć trochę jej ducha:
'I was a girl once, but not any more. I smell. Blood dried and crusted all over me, and my wrapper in shreds. My insides, a morass. Hurtled through this forest that I saw, that first awful night, when I and my friends were snatched from the school.'
Inspiracją irlandzkiej pisarski Edny O'Brien do napisania tej książki był nagłówek, jaki wyczytała w jednej z gazet, siedząc w poczekalni. Nagłówek mówił o młodej dziewczynie znalezionej wraz z niemowlęciem w lesie nigeryjskim. Dziewczynie, która uciekła z obozu Boko Haram, nie wiedziała, jak się nazywa, nie miała pokarmu w piersiach i straciła rozum. Ten nagłówek...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-29
Postanowiłam w tym roku sięgnąć po kilka wybranych przeze mnie powieści, które znalazły się na długiej liście nominowanych do nagrody Women's Prize for Fiction. Jako pierwszą wybrałam "Dominicanę" - książkę opowiadającą historię 15-letniej Any zmuszonej do małżeństwa ze starszym Juanem (choć Juan ma 32 lata, więc żaden z niego starzec, czego spodziewałam się po opisie książki), z którym to wyjeżdża do Nowego Jorku z Dominikany. I to właśnie tam dzieje się większa część tej powieści. Ana zderza się z rzeczywistością, jaka czeka na nią w małżeństwie i w życiu imigrantki. Próbuje odnaleźć się w roli żony, o której tak wiele opowiadała jej matka (jedną z ról żony jest np. przycinanie paznokci męża tak, by inne kobiety wiedziały, że żona o niego dba, trzeba też gotować takie posiłki, by mąż chciał wracać wieczorami do domu, brrr). Powinna też podbierać mężowi pieniądze na własne potrzeby, ale też wymagać od niego wysyłania pieniędzy jej rodzinie. Dobrą radę natomiast daje Anie jej ojciec - "Always worry when someone says don't worry". Jest sporo takich smaczków w tej powieści. Ana nie może spotykać się z nikim, ale udaje jej się znaleźć przyjaciółkę. Na co dzień mieszka z nimi również młodszy brat Juana, buntowniczy Cesar. "Dominicana" to książka przedstawiająca zarówno życie imigrantów w USA, jak i życie w trudnej relacji małżeńskiej, pełnej przemocy, zarówno tej psychicznej jak i fizycznej i to się czuje. Jest coś w prowadzeniu narracji przez Cruz, co pozwala wczuć się w sytuację Any, biorąc pod uwagę zarówno jej wiek, pochodzenie, miejsce, w którym się znalazła i ludzi, z którymi przyszło jej żyć. Dobrze się tę ksiażkę, mamy trochę wstawek pozaangielskich, no i znowu: brak oznaczenia dialogów. To chyba faktycznie jakiś nowy trend w literaturze, bo pisałam o tym przy okazji "Normalnych ludzi" i wymieniałam tam inne powieści pisane w ten sposób. Ciekawy jest to zabieg, mnie nie przeszkadza w czytaniu, choć wiem, że niektórych ręka świerzbi, by te myślniki czy znaki cudzysłowu zaznaczać.
Dobra jest to książka, choć nie wciągnęła mnie aż tak bardzo do swojego świata. Ale gdy myślę o niej teraz, dobry tydzień po jej skończeniu - mam wobec niej bardzo pozytywne odczucia.
Postanowiłam w tym roku sięgnąć po kilka wybranych przeze mnie powieści, które znalazły się na długiej liście nominowanych do nagrody Women's Prize for Fiction. Jako pierwszą wybrałam "Dominicanę" - książkę opowiadającą historię 15-letniej Any zmuszonej do małżeństwa ze starszym Juanem (choć Juan ma 32 lata, więc żaden z niego starzec, czego spodziewałam się po opisie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-20
To czwarta książka Mai Wolny, po którą sięgnęłam. I czwarta w audiobooku. Słuchałam jej jeszcze w styczniu w ramach #kobiecystyczeń, ale długo o niej nie pisałam z prostego względu. Niestety, zupełnie mnie nie przekonała. Wynudziłam się, bohaterki mi się nie podobały, historia zupełnie mnie nie wciągnęła, nie było w tej książce nic, co by mnie do niej przyciągnęło. Porzuciłam ją jakoś po połowie (brawo ja), bo szkoda mi było cennego czasu, który mam podczas spacerów na słuchanie audiobooków.
To historia dwóch kobiet (lubi pani Maja taką formę, bo to nie pierwsza książka o takiej właśnie strukturze), które właściwie nic nie łączy, żyją w innych czasach, a ich historie się przeplatają. Jest wątek historyczny (akcja oscyluje wokół pogromu kieleckiego 1946 roku), jest wątek kryminalny (znika córka jednej z bohaterek i ta probuje ją odnaleźć), jest zapewne też wątek miłosny (bo w tym kierunku, jak sądzę, jeden wątek szedł). No niestety, to nie był udany audiobook (czytany przez Danutę Stenkę). I chyba na tej książce zakończę moją przygodę z powieściami Mai Wolny. Pewnie sięgnę po przyszłe książki, bo z tego, co zauważyłam, to te nowsze podobają mi się dużo bardziej.
To czwarta książka Mai Wolny, po którą sięgnęłam. I czwarta w audiobooku. Słuchałam jej jeszcze w styczniu w ramach #kobiecystyczeń, ale długo o niej nie pisałam z prostego względu. Niestety, zupełnie mnie nie przekonała. Wynudziłam się, bohaterki mi się nie podobały, historia zupełnie mnie nie wciągnęła, nie było w tej książce nic, co by mnie do niej przyciągnęło....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-10
Słuchałam tej książki a audiobooku (dobrze, że słucham na przyspieszeniu, bo audio ma niecałe 16 godzin!). Ma ta książka świetne momenty. Świetnie zobrazowana mentalność, świetnie oddany kolokwialny język (ależ ja się bawiłam słuchając wypowiedzi na czacie!), trudny do zaszufladkowania gatunek (miesza się tu trochę gatunków), świetnie skonstruowany klimat, taki mroczny, gotycki wręcz. Z drugiej strony to nie do końca moje klimaty. Dużo jest w tej książce wątków (i to wątków głównych), sporo wątków pobocznych, to wszystko gdzieś tam się miesza i uzupełnia, ale w pewnym momencie zaczęło mnie nużyć. Zgubiłam zainteresowanie, bo focus został przeniesiony na inne wątki, wprowadzone zostały nowe opowieści i jakoś tak początkowe zadowolenie ustąpiło miejsca wyczekiwaniu końca powieści. Co nie oznacza, że jest to zła powieść. Jest bardzo dobra, wielowymiarowa, wciągająca, językowo również potrafi zadowolić. No właśnie, tylko nie do końca mnie kupiła. 🤷♀️ To nie jest taka 'moja' powieść.
Słuchałam tej książki a audiobooku (dobrze, że słucham na przyspieszeniu, bo audio ma niecałe 16 godzin!). Ma ta książka świetne momenty. Świetnie zobrazowana mentalność, świetnie oddany kolokwialny język (ależ ja się bawiłam słuchając wypowiedzi na czacie!), trudny do zaszufladkowania gatunek (miesza się tu trochę gatunków), świetnie skonstruowany klimat, taki mroczny,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-22
No to tak. Maja Wolny zachwyciła mnie w tym roku. Słuchałam dwóch jej powieści, obie przesłuchałam w formie audiobooka i obie do mnie przemówiły. Jest coś w stylu autorki (szczególnie w formie audio, może przez świetne lektorki), co mnie do niej ciągnie. Nie jest to wybitna proza, ale słucha się tego z przyjemnością. Niestety, 'Dom tysiąca nocy' mnie nie porwał. Książka była zwyczajnie nudna, bohaterki mało interesujące, a i warstwa literacka nie zachwyca. Mimo że krótka to słuchanie jej bardzo mi się dłużyło. Mamy opowieść o Polsce, która decyduje się wyjechać do Włoch, by tam zająć się starszą panią (która wcale nie jest taką 'starszą panią'). Książka to przeplatane losy tych dwóch kobiet. Obie zostały w pewien sposób doświadczone przez los i obie mają swoje historie. Mimo że uwielbiam czytać o kobietach, te kobiety mnie nie zaciekawiły. Zauważyłam jednak progres w budowaniu postaci i historii, bo to jedna ze starszych książek autorki. Zdecydowanie bardziej przemawiają do mnie te nowsze. Ale to chyba dobrze. #majawolny #domtysiącanocy
No to tak. Maja Wolny zachwyciła mnie w tym roku. Słuchałam dwóch jej powieści, obie przesłuchałam w formie audiobooka i obie do mnie przemówiły. Jest coś w stylu autorki (szczególnie w formie audio, może przez świetne lektorki), co mnie do niej ciągnie. Nie jest to wybitna proza, ale słucha się tego z przyjemnością. Niestety, 'Dom tysiąca nocy' mnie nie porwał. Książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-31
Jakub Małecki to zdecydowanie moje odkrycie tego roku. Planuję sięgnąć po pozostałe powieści w kolejnym roku. W tym przeczytałam (a właściwie wszystkie przesłuchałam) 3 powieści. Wspaniały 'Horyzont' oraz 'Dygot' i właśnie dziś skończyłam 'Rdzę'. I, o ironio!, te dwie ostatnie książki (które wymienia się jako najlepsze książki autora) do mnie nie przemówiły. Nie wiem dlaczego. Nie wciągnęła mnie ta historia i raczej jej nie zapamiętam. Podobne odczucia miałam po 'Dygocie'. Ale ale! Uwielbiam to, jak pisze Jakub Małecki. To coś takiego, że słucham słucham, trochę się wyłączam, bo zaczynam się nudzić, i nagle BUM. Pada takie zdanie, które wyrywa mnie z zamyślenia, powoduje, że serce bije szybciej, a na twarzy pojawia się uśmiech lub szok, że w tak celny sposób można trafić do czyjejś głowy. I to nie są jakieś poetyckie, górnolotne zdania pełne mądrości (od czego zresztą stronię). Styl Małeckiego jest prosty, minimalistyczny. I w tym tkwi jego piękno. Jego spostrzeżenia są bardzo trafne. Tak proste, że nie przychodzą nawet do głowy, a gdy się je czyta/słyszy to nagle stają się tak oczywiste i aż dziw, że nie zostały wcześniej wypowiedziane. No coś świetnego. I sam fakt, że mimo że 2 na 3 książki jakoś specjalnie mnie nie zachwyciły, a nadal mnie do autora ciągnie, wiele mówi.
Jakub Małecki to zdecydowanie moje odkrycie tego roku. Planuję sięgnąć po pozostałe powieści w kolejnym roku. W tym przeczytałam (a właściwie wszystkie przesłuchałam) 3 powieści. Wspaniały 'Horyzont' oraz 'Dygot' i właśnie dziś skończyłam 'Rdzę'. I, o ironio!, te dwie ostatnie książki (które wymienia się jako najlepsze książki autora) do mnie nie przemówiły. Nie wiem...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-07
Myślę o tej książce dwojako. Z jednej strony bardzo mnie urzekła. Słuchałam jej ochoczo, z namysłem. Chciałam do niej wracać. Podobała mi się głębia, monologi wewnętrzne, opisy uczuć i emocji. Nie polubiłam się natomiast z główną bohaterką. Nie trafiła do mnie jej "pustka emocjonalna", jej histeria, jej decyzje i wybory. Odczuwałam pewną sprzeczność w tym, co czuje, co robi, dlaczego tak czuje i dlaczego tak robi. Plus to kim była i kim jest. W jaki sposób mówi w dialogach i w jaki sposób mówi w monologach. Główną bohaterką "Bólu" jest Iris, która przed laty ucierpiała w wypadku. Ten wypadek stanowi punkt odniesienia dla tytułowego bólu. A tego bólu jest więcej. Jest ból egzystencjalny. Jest ból matczyny. Jest ból porzuconej młodej dziewczyny, jaką kiedyś była. Jest ból braku rodzica. Jest ból (pozornego) braku męża. Generalnie boli Iris, oj boli. I między tymi bólami Iris przypadkiem spotyka swoją dawną miłość (tak, tak - to ten, co ją porzucił). I jeszcze między tym nowym starym romansem pojawią się problemy u córki. Wielowymiarowa jest to powieść, która jednak w pewnym momencie gubi trochę początkową głębię i idzie w kierunku taniej sensacji, która jak rozumiem miała być punktem zapalnym dla bohaterki, ale jakoś mi to tam nie zagrało. Na pewno jednak sięgnę po inne książki autorki, bo bo fajnie pisze, fajnie poświęca uwagę kobiecie i fajnie rozkłada jej emocje na czynniki pierwsze. A ja lubię takie płynące, uzewnętrzniające się monologi, czasem lekko o niczym, ale za to bardzo prawdziwe. Mimo że nie do końca sympatyzowałam z bohaterką to jej wierzyłam. A to jest dobra prognoza na inne pozycje
Myślę o tej książce dwojako. Z jednej strony bardzo mnie urzekła. Słuchałam jej ochoczo, z namysłem. Chciałam do niej wracać. Podobała mi się głębia, monologi wewnętrzne, opisy uczuć i emocji. Nie polubiłam się natomiast z główną bohaterką. Nie trafiła do mnie jej "pustka emocjonalna", jej histeria, jej decyzje i wybory. Odczuwałam pewną sprzeczność w tym, co czuje, co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-02
Z Whiteheadem mam trochę problem. Po średniej "Kolei podziemnej" (której słuchałam) miałam nie sięgać po "Miedziaków". Przeczytałam jednak świetną recenzję w Magazynie Książki i zdecydowałam się jednak przesłuchać również "Miedziaków". I mnie wciągnęło. Historia od początku ciekawi, chcę się wiedzieć, co będzie dalej. Ale im dalej, tym zaczęłam lekko od tej książki odpływać. Przestała mnie intrygować. Whitehead pisze o bardzo ważnych momentach historii Stanów Zjednoczonych. To książki, które warto przeczytać. Ale nie dla samej książki - a dla historii. To taka powieść na pograniczu literatury faktu. Niby literatura piękna, ale jakoś językiem i stylem nie powala. Powala za to historią. I gdy pomyśleć, że powieść została zainspirowała prawdziwymi zdarzeniami, ciarki przechodzą. To książka, którą warto znać, bo warto znać ten kawał historii. Historii nie tak odległej, bo dziejącej się w latach 60. XX wieku. Historii wielu młodych ludzi, którym zakład poprawczy zabierał nie tylko wolność w szerokim tego słowa znaczeniu, ale też godność. Fizycznie, psychicznie, moralnie.
Mimo wszystko jednak to nie jest książka, którą chętnie zakupiłabym po przesłuchaniu w audio lub przeczytaniu na Legimi - a to jest dla mnie najłatwiejszy sposób na ocenę książki.
Z Whiteheadem mam trochę problem. Po średniej "Kolei podziemnej" (której słuchałam) miałam nie sięgać po "Miedziaków". Przeczytałam jednak świetną recenzję w Magazynie Książki i zdecydowałam się jednak przesłuchać również "Miedziaków". I mnie wciągnęło. Historia od początku ciekawi, chcę się wiedzieć, co będzie dalej. Ale im dalej, tym zaczęłam lekko od tej książki...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-28
To było wspaniałe satyryczne, humorystyczne i przyjemne spotkanie. Moje pierwsze z rosyjskim klasykiem. Opowiadania te są krótkie, ale bardzo urokliwe w formie, ironiczne i przewrotne w przekazie, wytykające nasze (tak, tak, nasze nasze! mimo że większość z nich powstała w latach 80. XIX wieku!) ułomności, słabości, naszą hipokryzję. A poza treścią: ta okładka 😍😍😍
To było wspaniałe satyryczne, humorystyczne i przyjemne spotkanie. Moje pierwsze z rosyjskim klasykiem. Opowiadania te są krótkie, ale bardzo urokliwe w formie, ironiczne i przewrotne w przekazie, wytykające nasze (tak, tak, nasze nasze! mimo że większość z nich powstała w latach 80. XIX wieku!) ułomności, słabości, naszą hipokryzję. A poza treścią: ta okładka 😍😍😍
Pokaż mimo to2019-10-20
To będzie krótka recenzja. Czytałam (a właściwie słuchałam) tej książki dość beznamiętnie. Nie poruszyła mnie, nie zaciekawiła, nie zachwyciła literacko. Wiem, że odbiór książki słuchanej jest zupełnie inny niż czytanej. I być może ten odbiór byłby inny, gdybym ją czytała, a nie słuchała w interpretacji lektora, ale no cóż. Jest to książka o siatce przemytniczej w czasach niewolnictwa w południowych stanach Ameryki. Mamy zatem dziewczynę i chłopaka, którzy decydują się na ucieczkę i poszukiwanie wolności.
To będzie krótka recenzja. Czytałam (a właściwie słuchałam) tej książki dość beznamiętnie. Nie poruszyła mnie, nie zaciekawiła, nie zachwyciła literacko. Wiem, że odbiór książki słuchanej jest zupełnie inny niż czytanej. I być może ten odbiór byłby inny, gdybym ją czytała, a nie słuchała w interpretacji lektora, ale no cóż. Jest to książka o siatce przemytniczej w czasach...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-18
Mają coś takiego w sobie książki Mai Wolny, że uwielbiam ich słuchać. To już druga książka tej autorki, ktorą miałam przyjemność przesłuchać na audiobooku. Tę wspaniale czyta Wiktoria Gorodeckaja. Kojący głos lektorki, subtelny język powieści, zimna nieodgadniona Syberia, samotne podróże, sen zmieszany z jawą, przeszłość z teraźniejszością, wątki historyczne, niejednoznaczne wątki miłosne, krótkie spotkania, skrywane tajemnice, powolna wielotorowa narracja, wielowątkowość. Dużo tego w tej powieści. Może nawet trochę za dużo. Jednak słucha się tego wyśmienicie. Tak uspokajająco. Nie wiem, czy to kwestia doboru lektorek (pewnie w dużej mierze tak) i nie wiem, jak odebrałabym te książki w papierze, ale zdecydowanie chcę więcej Mai Wolny. ❤️
Mają coś takiego w sobie książki Mai Wolny, że uwielbiam ich słuchać. To już druga książka tej autorki, ktorą miałam przyjemność przesłuchać na audiobooku. Tę wspaniale czyta Wiktoria Gorodeckaja. Kojący głos lektorki, subtelny język powieści, zimna nieodgadniona Syberia, samotne podróże, sen zmieszany z jawą, przeszłość z teraźniejszością, wątki historyczne,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-06
Hmm, hmm, hmm. Przesłuchałam tej książki (tak, tak, audiobook) i mimo że przyznaję rację wszystkim blurbom to ta książka mnie nie porwała. Owszem, obrazowanie codzienności i dialogi bardzo rzeczywiste. Realia domu opieki pewnie oddane bardzo autentycznie. Samotność, ból, upokorzenie i znowu samotność. To rzadko poruszany temat. Tutaj trochę z ironią, humorem. Zdecydowanie bez patosu. Ale to, co ma wybrzmieć to wybrzmiewa. I nie powiem, że jest to zła książka. Ta książka po prostu mi się nie do końca podobała. Przez tematykę, przez bohaterów, przez fabułę. I to nie tak, że stronię od takich tematów (jestem tłumaczem medycznym, więc czytam o wiele gorszych i niesmacznych sytuacjach, a do tego sama mam swoją "historię choroby"), tylko jakoś tak no nie zachwyciło.
Hmm, hmm, hmm. Przesłuchałam tej książki (tak, tak, audiobook) i mimo że przyznaję rację wszystkim blurbom to ta książka mnie nie porwała. Owszem, obrazowanie codzienności i dialogi bardzo rzeczywiste. Realia domu opieki pewnie oddane bardzo autentycznie. Samotność, ból, upokorzenie i znowu samotność. To rzadko poruszany temat. Tutaj trochę z ironią, humorem. Zdecydowanie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-12
Bardzo przeciętna książka. Podobnie jak kilka osób wcześniej oceniających tę książkę nie odczułam w postaci Eleanor ani komizmu, ani wzruszenia. Wręcz przeciwnie czułam sztuczność i przesadność, jakiś wymuszony komizm. Wiedziałam, w których momentach powinnam się zaśmiać lub wzruszyć, natomiast tego nie robiłam, a sam fakt, że czułam, że powinnam przekonywał mnie, że autorka bardzo siliła się na stworzenie czegoś, co będzie opowieścią o lekko zabawnej niezdarnej bohaterce, trochę pokroju Bridget Jones, jednak z "głębszą" historią. Mnie ta historia nie przekonała. Książka ma cudowną okładkę - i na tym niestety cudowności się kończą.
Bardzo przeciętna książka. Podobnie jak kilka osób wcześniej oceniających tę książkę nie odczułam w postaci Eleanor ani komizmu, ani wzruszenia. Wręcz przeciwnie czułam sztuczność i przesadność, jakiś wymuszony komizm. Wiedziałam, w których momentach powinnam się zaśmiać lub wzruszyć, natomiast tego nie robiłam, a sam fakt, że czułam, że powinnam przekonywał mnie, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-30
Jeśli szukacie fajnej polskiej powieści, która nie jest o niczym, wciąga, porusza ważne problemy współczesności (ekologia!), śmieszy, lekko przeraża, nie boi się potępiać i wytykać nieprawidłowości w dzisiejszym świecie, jest świetną rozrywką i dobrze napisaną prozą, nawiązuje do Opowieści Podręcznej i Czarnobyla (tu blurb się nie myli) i do tego jest rewelacyjnie czytana przez @laura.breszka i Macieja Jabłońskiego (książki słuchałam z ogromną przyjemnością na @storytel.pl ) to "Jasność" @majawolny powinna Was nie zawieść! I oczywiście: to nie jest wielka literatura, ale zdecydowanie daje radę i jako dystopia, i jako obyczajówka, i jako thriller (no dobra, elementy thrillera, trochę napięcia tam jest!). Wciąga niesamowicie, nie chce się jej odkładać. I mimo że blurb trochę naciągany (feminizmu to tam zbytnio nie ma, nie możemy wszystkich powieści, w których główne skrzypce gra kobieta od razu nazywać feministycznymi) to ta książka zapewni Wam świetną rozrywkę na fajnym poziomie na kilka wieczorów (u mnie 2 dni 🤭). A jako że w książce wystepuje Maja, powieść napisana przez Maję to i moja Maja dała mi jej z wyrozumiałością wysłuchać 🥰. I po jej lekturze wiem, że z pewnością: 1) sięgnę po inne powieści autorki (bardzo zgrabny i rzeczywisty język) i 2) sięgnę po inne audiobooki czytane przez @laura.breszka.
Jeśli szukacie fajnej polskiej powieści, która nie jest o niczym, wciąga, porusza ważne problemy współczesności (ekologia!), śmieszy, lekko przeraża, nie boi się potępiać i wytykać nieprawidłowości w dzisiejszym świecie, jest świetną rozrywką i dobrze napisaną prozą, nawiązuje do Opowieści Podręcznej i Czarnobyla (tu blurb się nie myli) i do tego jest rewelacyjnie czytana...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-16
Tę książkę i tego autora poleca tak wielu czytelników, że w końcu zdecydowałam się z @jakmalecki zapoznać. I spotkanie było to zacne! Choć mam trochę problem. Napisane to jest zgrabnie, z wdziękiem. Rzeczywistość i bohaterowie są nakreśleni rewelacyjnie. Mała jest to powieść objętościowo, ale zawarte jest tam całe spektrum emocji, doznań, charakterów, zdarzeń. To saga dwóch rodzin osadzona na polskiej wsi, przeplatana realizmem magicznym, fatum, klątwami. Wszystko tam gra. Jakub Małecki pisze fantastycznie. Wspaniale jest czytać tak pięknie napisane po polsku powieści. Ale nie do końca jest to mój typ literatury. Raczej chodzi o realia, chyba nie mój czas i nie moja przestrzeń: polska prowincja, realizm magiczny. I dlatego mam pytanie do fanów autora: która książka jest osadzona w bardziej współczesnych czasach i pozbawiona tego elementu magii? Bardzo mi się podoba styl autora i chciałabym jeszcze po coś sięgnąć. 😊
Tę książkę i tego autora poleca tak wielu czytelników, że w końcu zdecydowałam się z @jakmalecki zapoznać. I spotkanie było to zacne! Choć mam trochę problem. Napisane to jest zgrabnie, z wdziękiem. Rzeczywistość i bohaterowie są nakreśleni rewelacyjnie. Mała jest to powieść objętościowo, ale zawarte jest tam całe spektrum emocji, doznań, charakterów, zdarzeń. To saga dwóch...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-19
2019-02-23
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jest to dość wciągające i ciekawie osadzone czytadło, a z drugiej strony nie mogę pozbyć się wrażenia, że jest to jednak powieść na czytadło właśnie skrojona. Książka do połowy trochę nuży swoją powtarzalnością i niezrozumieniem dla bohaterów. Z drugiej strony obraz samotności, dzikiej Alaski i toksycznych uczuć zachęca do dalszej lektury. Ta obietnica dobrej lektury jednak szybko gaśnie i zamienia się w trącące banałem czytadło - coraz więcej "przygód", coraz więcej zwrotów akcji i kompletna zmiana toru, jakim podąża fabuła. Nagle dostajemy trochę romans (i to taki, w którym musi się sporo złego zadziać dla zbudowania dramaturgii), trochę kryminał, trochę dramat, kompletna mieszanka. Studium samotności i trudów życia na Alasce zamienia się w banalną opowieść, która zmierza w kierunku typowo amerykańskich filmów. I mimo że ta banalna opowieść wciąga to jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że wszystko to po to, żeby właśnie czytelnik otrzymał jak największą ilość bodźców. To nie jest zła książka, ale nie jest to książka, która zachwyca. W kategorii amerykańskich czytadeł stoi na pewno dość wysoko.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jest to dość wciągające i ciekawie osadzone czytadło, a z drugiej strony nie mogę pozbyć się wrażenia, że jest to jednak powieść na czytadło właśnie skrojona. Książka do połowy trochę nuży swoją powtarzalnością i niezrozumieniem dla bohaterów. Z drugiej strony obraz samotności, dzikiej Alaski i toksycznych uczuć...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-12
O "Little Fires Everywhere", czyli "Małych ogniskach" w polskim wydaniu, mam mało do powiedzenia. To taka lekka, fajna obyczajówka, którą czyta się szybko, a jednocześnie trochę tak, jakby oglądało się serial. Nie bez przyczyny porównywana jest do "Big Little Lies" (książki nie czytałam, ale serial kocham!). Amerykańska, dość stereotypowa mieścina, w której coś nowego lub ktoś nowy od razu staje się obiektem zainteresowania. Wolno rozgrywająca się akcja, powolne przedstawianie bohaterów (a mamy tu ich trochę, dość wyraźnych, jednowymiarowych i jasno scharakteryzowanych (kolejny element stereotypowości)), prowadzi do niezłego obyczajowo-moralnego zamieszania. Trochę tych ognisk jest wzniecionych, bohaterowie wchodzą w interakcje, mamy ciekawe retrospekcje i problemy, które aż proszą się o refleksję. Fajna, przyjemna obyczajówka. Czytadło z gatunku tych lepszych.
O "Little Fires Everywhere", czyli "Małych ogniskach" w polskim wydaniu, mam mało do powiedzenia. To taka lekka, fajna obyczajówka, którą czyta się szybko, a jednocześnie trochę tak, jakby oglądało się serial. Nie bez przyczyny porównywana jest do "Big Little Lies" (książki nie czytałam, ale serial kocham!). Amerykańska, dość stereotypowa mieścina, w której coś nowego lub...
więcej mniej Pokaż mimo to
Długo zastanawiałam się, jak opisać tę książkę. No bo wiecie - te nasze zachwyty często robią książkom źle. Naczytamy się tego, jak to książka jest wspaniała, fantastyczna i w ogóle nadzwyczajna. I potem sięgamy po taką książkę z wielkimi oczekiwaniami, czytamy, czytamy, czekamy na te zachwyty i motyle w brzuchu i nic się nie dzieje. Dostajemy książkę dobrą. Bardzo dobrą. Ale wobec tych naszych oczekiwań jesteśmy zawiedzeni. O "Horyzoncie" naczytałam się samych rewelacji. Po "Dygocie", który ujął mnie językiem, ale niekoniecznie historią, czułam niedosyt, dlatego jako drugie spotkanie z Jakubem Małecki wybrałam właśnie "Horyzont", licząc, że będzie bardziej przyziemnie, mniej magicznie. Oj i tak było. Jakub Małecki pisze fenomenalnie. Ten prosty język zawiera w sobie więcej niż niejedna proza nafaszerowana środkami stylistycznymi. Wiele razy słuchając tej książki zachodziłam w głowę, jak to się autorowi udaje - jednym, prostym, niezobowiązującym zdaniem wprowadzić tyle myśli do mojej głowy, tyle wspomnień, tyle nawiązań, tyle przemyśleń typu "ej, faktycznie! nigdy bym o tym nie pomyślała w ten sposób". Tak celne spostrzeżenia. Tak minimalistyczny w formie jest to styl, a jednak pełen głębi, emocji, uczuć, piękna języka, piękna słowa. Jestem absolutne zachwycona tą książką - mimo że nie jest to arcydzieło na miarę wielkich klasyków i mimo że nie dam jej oceny 10/10. Jest to piękna historia dwójki zagubionych ludzi, którzy spotykają siebie na swojej drodze i próbują oswoić swoje demony. Maniek - 35-letni weteran wojenny - i Zuza - dwudziestokilkuletnia letnia dziewczyna, szukająca prawdy o swojej mamie i przy okazji o sobie. To kameralna powieść o prawdziwych ludziach, bez naciągania, bez upiększania, bez zbędnych dodatków. Chciałabym również docenić lektorów audiobooka - wspaniale wcielili się w role bohaterów (@cielecka_magda.official i @tomasz_organek). Myślę, że głos Tomasza Organka będzie teraz już zawsze przypominał mi o Mańku. I bardzo chciałabym mieć tę książkę u siebie na półce. ❤️
Długo zastanawiałam się, jak opisać tę książkę. No bo wiecie - te nasze zachwyty często robią książkom źle. Naczytamy się tego, jak to książka jest wspaniała, fantastyczna i w ogóle nadzwyczajna. I potem sięgamy po taką książkę z wielkimi oczekiwaniami, czytamy, czytamy, czekamy na te zachwyty i motyle w brzuchu i nic się nie dzieje. Dostajemy książkę dobrą. Bardzo dobrą....
więcej Pokaż mimo to