-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-10-29
2020-04-21
Z wszystkich książek, po które sięgnęłam po ogłoszeniu długiej listy nominacji do Women's Prize for Fiction ta podobała mi się najbardziej. Co więcej, jestem nią absolutnie oczarowana. Od jakiegoś czasu zdecydowanie bardziej lubuję się w książkach krótszych, skondensowanych, nieprzegadanych. Takich, w których każde zdanie, każda kropka, każdy bohater wnoszą wkład, multum emocji, doznań literackich i sensu w kontekście całości. 'Red at the Bone' ma zaledwie 196 stron, ale zawiera w sobie tyle treści, że jest to wręcz nieprawdopodobne. Chylę czoła przed piórem Woodson, której udała się rzecz niesłychana. Na mniej niż 200 stronach zawarła niespieszną opowieść o trzypokoleniowej rodzinie, z pełną gamą emocji, relacji, kwestii społecznych, pelnokrwistych bohaterów, którzy przede wszystkim wydają się autentyczni. Książka porusza takie tematy jak nastoletnia ciąża, rasizm, tożsamość seksualna, bieda, choroba, śmierć, relacja matki z córką (i to nie jedna, a dwie), ojcostwo i miłość. I jest absolutnie wyjątkowym to, że Woodson udało się to zrobić po cichu, bez wielkich fajerwerków i bez 'tłoku tematycznego'.
Bardzo lubię fragmentaryczności tej powieści, dzięki której w każdym rozdziale dzięki opowieści innego członka rodziny przenosimy się do danego ważnego momentu w jego/ich życiu. Bohaterowie są świetnie napisani, bardzo realni, nieidealni i różnorodni. Jest wzruszenie, niezrozumienie, niezgoda, zaskoczenie, ciekawość. Wywołuje ta książka wiele emocji, daje też dużo satysfakcji językowej. Jest napisana pięknym językiem, pełna świetnych porównań, wyjątkowych spostrzeżeń, świadomych zabiegów literackich, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że to książka Woodson powinna znaleźć się na krótkiej liście do wymienionej wyżej nagrody. Liczę, że znajdzie się wydawnictwo na polskim rynku, które pokusi się o wydanie tej powieści, bo jest to świetna literatura, która daje wiele przyjemności i niesie za sobą wiele treści.
Z wszystkich książek, po które sięgnęłam po ogłoszeniu długiej listy nominacji do Women's Prize for Fiction ta podobała mi się najbardziej. Co więcej, jestem nią absolutnie oczarowana. Od jakiegoś czasu zdecydowanie bardziej lubuję się w książkach krótszych, skondensowanych, nieprzegadanych. Takich, w których każde zdanie, każda kropka, każdy bohater wnoszą wkład, multum...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-05
Inspiracją irlandzkiej pisarski Edny O'Brien do napisania tej książki był nagłówek, jaki wyczytała w jednej z gazet, siedząc w poczekalni. Nagłówek mówił o młodej dziewczynie znalezionej wraz z niemowlęciem w lesie nigeryjskim. Dziewczynie, która uciekła z obozu Boko Haram, nie wiedziała, jak się nazywa, nie miała pokarmu w piersiach i straciła rozum. Ten nagłówek zainspirował O'Brien do przeprowadzenia dokładnego researchu i napisania powieści o nigeryjskiej dziewczynce porwanej przez ekstremistyczną organizację Boko Haram (choć nazwa bezpośrednio nie pada nigdzie w książce). Dziewczynce, która była jedną z 276 dziewcząt porwanych w lipcu 2014 - bo właśnie na tym wydarzeniu powieść została oparta (czytałam, że ponad 100 z tych dziewcząt nadal nie odnaleziono). O strachu, lęku, bezradności w obliczu przemocy fizycznej i seksualnej, o traumie, o zmuszaniu do małżeństwa i w końcu o ucieczce (to nie spojler!), która nie do końca równa się z ulgą i uwolnieniem. Książka ta jest pełna brutalności i niesprawiedliwości, która trafia jeszcze mocniej, gdy pomyśli się, że jest to mocno inspirowana prawdziwą historią. Pierwsza połowa książki mocno trzyma uwagę, natomiast rozchodzi się trochę w drugiej połowie, która opowiada o losach dziewczyny po ucieczce i powrocie do swojego miasteczka.
Książka znalazła się na długiej liście nominowanych do nagrody Women's Prize for Fiction.
Książki przesłuchałam w audiobooku.
Przeczytajcie akapit otwierający książkę, by poczuć trochę jej ducha:
'I was a girl once, but not any more. I smell. Blood dried and crusted all over me, and my wrapper in shreds. My insides, a morass. Hurtled through this forest that I saw, that first awful night, when I and my friends were snatched from the school.'
Inspiracją irlandzkiej pisarski Edny O'Brien do napisania tej książki był nagłówek, jaki wyczytała w jednej z gazet, siedząc w poczekalni. Nagłówek mówił o młodej dziewczynie znalezionej wraz z niemowlęciem w lesie nigeryjskim. Dziewczynie, która uciekła z obozu Boko Haram, nie wiedziała, jak się nazywa, nie miała pokarmu w piersiach i straciła rozum. Ten nagłówek...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03-29
Postanowiłam w tym roku sięgnąć po kilka wybranych przeze mnie powieści, które znalazły się na długiej liście nominowanych do nagrody Women's Prize for Fiction. Jako pierwszą wybrałam "Dominicanę" - książkę opowiadającą historię 15-letniej Any zmuszonej do małżeństwa ze starszym Juanem (choć Juan ma 32 lata, więc żaden z niego starzec, czego spodziewałam się po opisie książki), z którym to wyjeżdża do Nowego Jorku z Dominikany. I to właśnie tam dzieje się większa część tej powieści. Ana zderza się z rzeczywistością, jaka czeka na nią w małżeństwie i w życiu imigrantki. Próbuje odnaleźć się w roli żony, o której tak wiele opowiadała jej matka (jedną z ról żony jest np. przycinanie paznokci męża tak, by inne kobiety wiedziały, że żona o niego dba, trzeba też gotować takie posiłki, by mąż chciał wracać wieczorami do domu, brrr). Powinna też podbierać mężowi pieniądze na własne potrzeby, ale też wymagać od niego wysyłania pieniędzy jej rodzinie. Dobrą radę natomiast daje Anie jej ojciec - "Always worry when someone says don't worry". Jest sporo takich smaczków w tej powieści. Ana nie może spotykać się z nikim, ale udaje jej się znaleźć przyjaciółkę. Na co dzień mieszka z nimi również młodszy brat Juana, buntowniczy Cesar. "Dominicana" to książka przedstawiająca zarówno życie imigrantów w USA, jak i życie w trudnej relacji małżeńskiej, pełnej przemocy, zarówno tej psychicznej jak i fizycznej i to się czuje. Jest coś w prowadzeniu narracji przez Cruz, co pozwala wczuć się w sytuację Any, biorąc pod uwagę zarówno jej wiek, pochodzenie, miejsce, w którym się znalazła i ludzi, z którymi przyszło jej żyć. Dobrze się tę ksiażkę, mamy trochę wstawek pozaangielskich, no i znowu: brak oznaczenia dialogów. To chyba faktycznie jakiś nowy trend w literaturze, bo pisałam o tym przy okazji "Normalnych ludzi" i wymieniałam tam inne powieści pisane w ten sposób. Ciekawy jest to zabieg, mnie nie przeszkadza w czytaniu, choć wiem, że niektórych ręka świerzbi, by te myślniki czy znaki cudzysłowu zaznaczać.
Dobra jest to książka, choć nie wciągnęła mnie aż tak bardzo do swojego świata. Ale gdy myślę o niej teraz, dobry tydzień po jej skończeniu - mam wobec niej bardzo pozytywne odczucia.
Postanowiłam w tym roku sięgnąć po kilka wybranych przeze mnie powieści, które znalazły się na długiej liście nominowanych do nagrody Women's Prize for Fiction. Jako pierwszą wybrałam "Dominicanę" - książkę opowiadającą historię 15-letniej Any zmuszonej do małżeństwa ze starszym Juanem (choć Juan ma 32 lata, więc żaden z niego starzec, czego spodziewałam się po opisie...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02-17
Zbieram się i zbieram, żeby napisać Wam coś o tej powieści i jak zwykle w sytuacji, kiedy jestem zachwycona książką brakuje mi słów, żeby o niej napisać. John Boyne jest jednym z moich ulubionych powieściopisarzy. Nie czytałam jego książek w polskim tłumaczeniu, zawsze sięgam po oryginał, ponieważ bardzo lubię jego styl pisania, to, w jaki sposób tworzy postaci, to jaki rytm mają jego powieści i to jak bardzo angażują i wkręcają w swój świat. Nie inaczej jest z tą książką, która w polskim przekładzie ma tytuł "Drabina do nieba". Nie było o tej książce zbyt głośno w zeszłym roku, choć widziałam ją w niektórych podsumowaniach, między innymi u Poczytalnych w TOK FM. A bardzo szkoda, bo jest to tak soczysta powieść, pełna emocji, wyrazistych postaci, nieprawdopodobnych zdarzeń, wywołująca w człowieku tak skrajne emocje i taki ogień, że nie sposób się od niej oderwać. To taki typowy page-turner, podczas czytania którego człowiek się gotuje w środku, bo do czynienia mamy z tak wyjątkowym antybohaterem, tak przebiegłym, psychopatycznym wręcz, że czytamy to i na naszych twarzach pojawiają się najróżniejsze ekspresje, przez otwarte w szoku usta, uniesione w zdziwieniu brwi, śmiech, różne okrzyki (ha!), itd. Zachwycam się tą książką, choć wiem że nie każdemu z Was może ona przypaść do gustu właśnie z tego względu jakim ogromnym skurczybykiem jest nasz bohater. Ale przy tym wszystkim gwarantuję wam, że przy tej powieści będziecie się bawić rewelacyjnie. Powieść traktuje o ambicji, kradzieży praw autorskich, kwestii przekraczania granic w imię sławy, literatury. Czytając książkę nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Maurice przypomina mi Andrew z Zabójstwa Versace (American Crime Story). No, rewelacja, no! Chcę, byście czytali Boyne'a w wersji dla dorosłych (bo np 'Chłopiec w pasiastej piżamie' jest przez jego wydawców katalogowany jako 'powieść dla młodszych czytelników'). Czytajcie!
Zbieram się i zbieram, żeby napisać Wam coś o tej powieści i jak zwykle w sytuacji, kiedy jestem zachwycona książką brakuje mi słów, żeby o niej napisać. John Boyne jest jednym z moich ulubionych powieściopisarzy. Nie czytałam jego książek w polskim tłumaczeniu, zawsze sięgam po oryginał, ponieważ bardzo lubię jego styl pisania, to, w jaki sposób tworzy postaci, to jaki...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-22
Nie sądziłam, że ta książka wywołała we mnie tyle zmiennych odczuć i tyle refleksji będę miała w trakcie czytania i po jej skończeniu. Rozmawiałam o niej z Wami i w trakcie tych rozmów okazywało się, że zupełnie inaczej odbieramy zarówno postaci, poszczególne wątki, jak i różne nawiązania pojawiające się w tej książce. I o ile często czytałam, że jest to powieść feministyczna lub powieść o relacji mentorki z uczennicą, o tyle ja w tej książce nie widzę aż tyle feminizmu bądź też ten feminizm nie jest dla mnie sednem powieści. Oczywiście, on tam jest: mamy bohaterkę feministkę, działaczkę drugiej fali feminizmu (swoją drogą najmniej lubiana przeze mnie bohaterka, o ironio!), treści feministyczne pojawiają się w rozmowach, przemyśleniach i koniec końców też w w działaniach poszczególnych bohaterów. Nie tylko kobiet! I to właśnie historia Cory'ego, chłopaka głównej bohaterki, wciągnęła mnie najbardziej i najbardziej mnie urzekła. 'The Female Persuasion' to opowieść o poszukiwaniu siebie, o dojrzewaniu, o szukaniu wartości i potem przekładanie tych wartości na właściwe życie. O zachłystnięciu się światowością i jej zetknięciem z normalnością. O tym, że nie zawsze droga, którą wybierzemy będzie miała szansę spełnienia. O tym, że nie zawsze to, co wydaje nam się niemożliwe w danej chwili, nie stanie się możliwe w bliższej bądź dalszej przyszłości. Starając się nie spoilerować, podoba mi się zakończenie tej książki. Podoba mi się klamra, jaką ta opowieść jest zamknięta i podoba mi się to, w którym kierunku poszła. Nie lubię historii, które są zbyt filmowe, które są zbyt hollywoodzkie (wiem, wiem, ma być film 😁). Zdecydowanie bardziej lubię historie życiowe, proste i takie, w których można się przejrzeć. I z tą książką trochę jest tak, że w trakcie czytania miałam sporo zastrzeżeń, szczególnie w pierwszej połowie książki. Natomiast im dalej i teraz kilka dni po jej skończeniu mam same miłe przemyślenia (zapomniałam o elementach, które mi się nie podobały) i wam ją polecam. Ale nie jako książkę feministyczną, ale jako dobrą powieść, w której wątki feministyczne się pojawiają, ale nie stanowią jej centrum.
Nie sądziłam, że ta książka wywołała we mnie tyle zmiennych odczuć i tyle refleksji będę miała w trakcie czytania i po jej skończeniu. Rozmawiałam o niej z Wami i w trakcie tych rozmów okazywało się, że zupełnie inaczej odbieramy zarówno postaci, poszczególne wątki, jak i różne nawiązania pojawiające się w tej książce. I o ile często czytałam, że jest to powieść...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-15
Ależ to jest fantastyczna książka! Nic dziwnego, że została nagrodzona Bookerem 2019 i bardzo liczę na to, że któreś wydawnictwo pokusi się o przekład, a wtedy z pewnością po nią sięgnę ponownie i zachowam na półce. 'Girl, Woman, Other' to opowieść o 12 kobietach, każdej z osobna, każdej w bardzo indywidualny sposób, z dbałością o detale. Mamy młode dziewczyny, młode kobiety, dojrzałe kobiety i starsze kobiety. Przekrój wiekowy, społeczny, ekonomiczny, temperamentny jest szeroki i absolutnie zachwycający. Książka skupia się głównie na czarnoskórych kobietach, ale nie tylko takie są jej bohaterkami. Każda historia stanowi odrębną piękną opowieść, ale one wszystkie w jakiś sposób się ze sobą łączą. Książka ma bardzo ciekawą strukturę. 12 historii podzielonych jest na 4 większe rozdziały, w ktorych mamy historie 3 kobiet bezpośrednio ze sobą zwiazanych. I tak w rozdziale 1 czytamy najpierw o matce, później o córce, a następnie o przyjaciółce matki. Te historie porywają, budzą refleksje, dostarczają informacji i opinii brytyjskiego społeczeństwa na kwestie społeczne, są przepełnione treściami feministycznymi, są soczyste, filmowe, życiowe. Pokazują, że każda z nas ma swoją historię do opowiedzenia. Że każda z nas istnieje nie tylko w relacjach z innymi, ale też jako samodzielny byt. Albo że każda z nas istnieje nie tylko jako samodzielny byt, ale też w relacji z innymi. Niektóre rozdziały bardzo zapadły mi w pamięć. Co więcej, językowo książka jest świetna. Styl zmienia się w zależności od postaci w poszczególnych rozdzialach, jest dużo kolokwializmów. Ksiazka ma rewelacyjny flow. Autorka zaryzykowała bardzo oryginalnym stylem (halo halo, gdzie są wielkie litery i kropki?), w który się od razu wpada i który będzie sporym wyzwaniem dla tłumacza. To bardzo brytyjska i bardzo feministyczna książka. Jeśli czytacie po angielsku, lubicie tego typu literaturę to bardzo Wam ją polecam. Ja jestem zachwycona!
Ależ to jest fantastyczna książka! Nic dziwnego, że została nagrodzona Bookerem 2019 i bardzo liczę na to, że któreś wydawnictwo pokusi się o przekład, a wtedy z pewnością po nią sięgnę ponownie i zachowam na półce. 'Girl, Woman, Other' to opowieść o 12 kobietach, każdej z osobna, każdej w bardzo indywidualny sposób, z dbałością o detale. Mamy młode dziewczyny, młode...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-16
Co prawda czytałam tę książkę w oryginale na czytniku, ale mam wersję po polsku, więc taką widzicie na zdjęciu (w pięknym czwartkowym świetle). Zaskoczyła mnie ta książka, bo początkowo nie mogłam w nią wejść, mimo że bardzo miałam na to ochotę. Zniechęcił mnie bardzo prosty jezyk i narratorka, która opisywała historię miłości (skądinąd bardzo infantylnej) swojej i głównego bohatera. Dopiero gdy do historii dołączyli kolejni bohaterowie: rodziny naszej dwójki, znajomi, prawnik, powieść nabrała dynamiki. Jest to opowieść o młodym (czarnoskórym) chłopaku, który zostaje niesłusznie (ale celowo) zamknięty w więzieniu za gwałt. Opowieść tę snuje jego miłość, dziewczyna, która razem ze swoją rodziną próbuje zrobić wszystko, by chłopaka z tego więzienia wyciągnąć. Ich rozmowy są przepełnione bólem. Bólem, strachem i bezsilnością. Ta książka to opowieść nie tylko o tej dwójce, ale w ogóle o niesprawiedliwości, rasizmie, uprzedzeniach i błędach systemu. I niestety, prawie 50 lat od wydania tej powieści, temat w niej zawarty wciąż się nie zdezaktualizował.
Skończywszy czytać tę powieść doszłam do wniosku, że ten prosty jezyk, który tak mnie zniechęcił na początku, nie mógłby być inny. Taki właśnie powinien być. Prosty, niewyszukany.
Ta książka przypomniała mi o innej książce, którą też czytałam w oryginale: 'An American Marriage' (Nasze Małżeństwo ). W obu tych książkach mamy ten sam motyw, jednak ta druga opowiada o osobach trochę dojrzalszych i osadzonych we współczesnym świecie. Obie książki bardzo Wam polecam, choć wywarły na mnie wrażenie z zupełnie innych powodów.
Co prawda czytałam tę książkę w oryginale na czytniku, ale mam wersję po polsku, więc taką widzicie na zdjęciu (w pięknym czwartkowym świetle). Zaskoczyła mnie ta książka, bo początkowo nie mogłam w nią wejść, mimo że bardzo miałam na to ochotę. Zniechęcił mnie bardzo prosty jezyk i narratorka, która opisywała historię miłości (skądinąd bardzo infantylnej) swojej i głównego...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-12
Bardzo przeciętna książka. Podobnie jak kilka osób wcześniej oceniających tę książkę nie odczułam w postaci Eleanor ani komizmu, ani wzruszenia. Wręcz przeciwnie czułam sztuczność i przesadność, jakiś wymuszony komizm. Wiedziałam, w których momentach powinnam się zaśmiać lub wzruszyć, natomiast tego nie robiłam, a sam fakt, że czułam, że powinnam przekonywał mnie, że autorka bardzo siliła się na stworzenie czegoś, co będzie opowieścią o lekko zabawnej niezdarnej bohaterce, trochę pokroju Bridget Jones, jednak z "głębszą" historią. Mnie ta historia nie przekonała. Książka ma cudowną okładkę - i na tym niestety cudowności się kończą.
Bardzo przeciętna książka. Podobnie jak kilka osób wcześniej oceniających tę książkę nie odczułam w postaci Eleanor ani komizmu, ani wzruszenia. Wręcz przeciwnie czułam sztuczność i przesadność, jakiś wymuszony komizm. Wiedziałam, w których momentach powinnam się zaśmiać lub wzruszyć, natomiast tego nie robiłam, a sam fakt, że czułam, że powinnam przekonywał mnie, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-19
2019-02-23
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jest to dość wciągające i ciekawie osadzone czytadło, a z drugiej strony nie mogę pozbyć się wrażenia, że jest to jednak powieść na czytadło właśnie skrojona. Książka do połowy trochę nuży swoją powtarzalnością i niezrozumieniem dla bohaterów. Z drugiej strony obraz samotności, dzikiej Alaski i toksycznych uczuć zachęca do dalszej lektury. Ta obietnica dobrej lektury jednak szybko gaśnie i zamienia się w trącące banałem czytadło - coraz więcej "przygód", coraz więcej zwrotów akcji i kompletna zmiana toru, jakim podąża fabuła. Nagle dostajemy trochę romans (i to taki, w którym musi się sporo złego zadziać dla zbudowania dramaturgii), trochę kryminał, trochę dramat, kompletna mieszanka. Studium samotności i trudów życia na Alasce zamienia się w banalną opowieść, która zmierza w kierunku typowo amerykańskich filmów. I mimo że ta banalna opowieść wciąga to jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że wszystko to po to, żeby właśnie czytelnik otrzymał jak największą ilość bodźców. To nie jest zła książka, ale nie jest to książka, która zachwyca. W kategorii amerykańskich czytadeł stoi na pewno dość wysoko.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jest to dość wciągające i ciekawie osadzone czytadło, a z drugiej strony nie mogę pozbyć się wrażenia, że jest to jednak powieść na czytadło właśnie skrojona. Książka do połowy trochę nuży swoją powtarzalnością i niezrozumieniem dla bohaterów. Z drugiej strony obraz samotności, dzikiej Alaski i toksycznych uczuć...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-12
O "Little Fires Everywhere", czyli "Małych ogniskach" w polskim wydaniu, mam mało do powiedzenia. To taka lekka, fajna obyczajówka, którą czyta się szybko, a jednocześnie trochę tak, jakby oglądało się serial. Nie bez przyczyny porównywana jest do "Big Little Lies" (książki nie czytałam, ale serial kocham!). Amerykańska, dość stereotypowa mieścina, w której coś nowego lub ktoś nowy od razu staje się obiektem zainteresowania. Wolno rozgrywająca się akcja, powolne przedstawianie bohaterów (a mamy tu ich trochę, dość wyraźnych, jednowymiarowych i jasno scharakteryzowanych (kolejny element stereotypowości)), prowadzi do niezłego obyczajowo-moralnego zamieszania. Trochę tych ognisk jest wzniecionych, bohaterowie wchodzą w interakcje, mamy ciekawe retrospekcje i problemy, które aż proszą się o refleksję. Fajna, przyjemna obyczajówka. Czytadło z gatunku tych lepszych.
O "Little Fires Everywhere", czyli "Małych ogniskach" w polskim wydaniu, mam mało do powiedzenia. To taka lekka, fajna obyczajówka, którą czyta się szybko, a jednocześnie trochę tak, jakby oglądało się serial. Nie bez przyczyny porównywana jest do "Big Little Lies" (książki nie czytałam, ale serial kocham!). Amerykańska, dość stereotypowa mieścina, w której coś nowego lub...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-03
I'm finally finishing my first 2019 book. I started reading "A Place for Us" in 2018 and it now becomes the first book of 2019. Expectactions were great (the book is so universally adored on Instagram, Goodreads etc), which usually bodes no good. And so it is in this case. I am not sure what went wrong: expectactions? plot? characters? background? The time jumps were quite distracting, I have not immersed myself in the story, I haven't been looking forward to returning to reading. However, it is definitely a beautifully written profound and deep insight into the family and belonging. Maybe I've just picked the wrong time for reading this book.
I'm finally finishing my first 2019 book. I started reading "A Place for Us" in 2018 and it now becomes the first book of 2019. Expectactions were great (the book is so universally adored on Instagram, Goodreads etc), which usually bodes no good. And so it is in this case. I am not sure what went wrong: expectactions? plot? characters? background? The time jumps were quite...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-13
Jestem absolutnie zakochana w tej książce - jej bohaterach, jej klimacie, emocjach. W tym, jak główny bohater dojrzewa w tej książce, jak zmienia się (i też nie zmienia) jego otoczenia, jak zmieniają się inni bohaterowie. Książka jest fantastycznie napisana, totalnie wciągająca, nie dająca o sobie zapomnieć. Całe dnie czekałam, by wieczorem znów zatopić się w tym irlandzkim świecie. Jeśli książka zostanie wydana w Polsce (a jestem przekonana, że zostanie) to będę ją polecać każdemu!
Jestem absolutnie zakochana w tej książce - jej bohaterach, jej klimacie, emocjach. W tym, jak główny bohater dojrzewa w tej książce, jak zmienia się (i też nie zmienia) jego otoczenia, jak zmieniają się inni bohaterowie. Książka jest fantastycznie napisana, totalnie wciągająca, nie dająca o sobie zapomnieć. Całe dnie czekałam, by wieczorem znów zatopić się w tym irlandzkim...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-04
Nie czułam się związana z bohaterami i historią w trakcie czytania książki. Nie byłam zainteresowana biegiem wydarzeń. Narracja wydała mi się dość chaotyczna. Wydaje mi się, że w całym szumie książek tagowanych jako "feministyczne" trzeba ostrożnie wybierać poszczególne pozycje i nie zadowalać się jedynie tagami. Nie każdy "feministyczny" manifest to dobry manifest i nie każda historia obierająca perspektywę kobiet lub przyjmująca dystopijną wizję przyszłości jest warta uwagi. Ta nie przekonała mnie, nie wciągnęła, natomiast koncept na tyle był interesujący, że nie odłożyłam audiobooka na bok.
Nie czułam się związana z bohaterami i historią w trakcie czytania książki. Nie byłam zainteresowana biegiem wydarzeń. Narracja wydała mi się dość chaotyczna. Wydaje mi się, że w całym szumie książek tagowanych jako "feministyczne" trzeba ostrożnie wybierać poszczególne pozycje i nie zadowalać się jedynie tagami. Nie każdy "feministyczny" manifest to dobry manifest i nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-18
To jest naprawdę dobra książka. Na początku byłam lekko zażenowana, bo miałam wrażenie, jakbym czytała kolejną książkę z serii o Grey'u. Szybko natomiast to wrażenie się ulotniło i zaczęło się prawdziwe zatracenie w lekturze. Słuchałam audiobooka w oryginale, dlatego miałam wrażenie, że bohaterka mówi bezpośrednio do mnie. Właśnie książek z prowadzoną narracją pierwszoosobową lubię słuchać po angielsku w formie audiobooka. Wrażenie jest wtedy spotęgowane. Tej historii się dobrze słucha. Bohaterki się dobrze słucha. Podejrzewałam, do kogo i dlaczego mówi, ale nie spodziewałam się, jak daleko ta historia dotrze - ile się w życiu bohaterki wydarzy. Nie zawiodłam się!
To jest naprawdę dobra książka. Na początku byłam lekko zażenowana, bo miałam wrażenie, jakbym czytała kolejną książkę z serii o Grey'u. Szybko natomiast to wrażenie się ulotniło i zaczęło się prawdziwe zatracenie w lekturze. Słuchałam audiobooka w oryginale, dlatego miałam wrażenie, że bohaterka mówi bezpośrednio do mnie. Właśnie książek z prowadzoną narracją...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-12
Hit! Małomiasteczkowość w tej książce bardzo wciąga. Bohaterowie są świetnie nakreśleni, atmosfera miasteczka jest bardzo wyczuwalna, całkowicie wchodzi się w zimny świat Beartown. Można się w nim zatopić. Backman pisze świetnie - metafory, porównania, dowcipy, momenty zawieszenia, niedopowiedzenia. Czyta się płynnie i z uśmiechem na twarzy. Bardzo polecam! Mam nadzieję, że książka zostanie wydana po polsku, bo z pewnością mam kilka osób, którym był ją poleciła/podarowała. I zdecydowanie sięgnę po sequel i inne książki autora.
Hit! Małomiasteczkowość w tej książce bardzo wciąga. Bohaterowie są świetnie nakreśleni, atmosfera miasteczka jest bardzo wyczuwalna, całkowicie wchodzi się w zimny świat Beartown. Można się w nim zatopić. Backman pisze świetnie - metafory, porównania, dowcipy, momenty zawieszenia, niedopowiedzenia. Czyta się płynnie i z uśmiechem na twarzy. Bardzo polecam! Mam nadzieję, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-23
Książka, która nie tylko pokazuje, czym jest esencjonalizm, ale przytacza też ciekawe przykłady z życia ludzi przeciętnych i nieprzeciętnych, daje wskazówki. Jedna z ciekawszych i zdecydowanie mądrych pozycji na temat minimalizmu.
Książka, która nie tylko pokazuje, czym jest esencjonalizm, ale przytacza też ciekawe przykłady z życia ludzi przeciętnych i nieprzeciętnych, daje wskazówki. Jedna z ciekawszych i zdecydowanie mądrych pozycji na temat minimalizmu.
Pokaż mimo to2017-09-30
Minimalistów znam z podcastów, bloga i filmu dokumentalnego, więc w książce nie znalazłam niczego, co by mnie zaskoczyło. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, język nie jest trudny i wskazówki również są ułożone w logiczną i spójną całość.
Minimalistów znam z podcastów, bloga i filmu dokumentalnego, więc w książce nie znalazłam niczego, co by mnie zaskoczyło. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, język nie jest trudny i wskazówki również są ułożone w logiczną i spójną całość.
Pokaż mimo to2017-12-14
Mam dość podobne zastrzeżenie do tej powieści, co moi poprzednicy. Zdecydowanie powieść traci oś, gdy zaczyna się skupiać zbyt mocno na innych wątkach niż te, które zdawały się dominować. Tytułowa miniaturzystka traci na zainteresowaniu autorki, przez co jej wątek się rozmywa, by w ogóle nie zostać skończonym. Książka ma niezaprzeczalnie fajny klimat, natomiast faktycznie - jest niedopracowana. Sprawia wrażenie, jakby autorka gdzieś w połowie straciła oś i odskoczyła w zupełnie inną stronę. Postać Marin zdecydowanie najciekawsza i najbarwniejsza. Niestety, niepotrzebnie autorka zmienił bieg historii.
Mam dość podobne zastrzeżenie do tej powieści, co moi poprzednicy. Zdecydowanie powieść traci oś, gdy zaczyna się skupiać zbyt mocno na innych wątkach niż te, które zdawały się dominować. Tytułowa miniaturzystka traci na zainteresowaniu autorki, przez co jej wątek się rozmywa, by w ogóle nie zostać skończonym. Książka ma niezaprzeczalnie fajny klimat, natomiast faktycznie -...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pięknie opowiedziana historia, wciągająca i skupiająca uwagę czytelnika, nieprzesadzona. Wciąga czytelnika w inny świat - a to się ceni w książkach. Za bohaterami sie tęskni, czeka się na kolejną przeczytaną stronę. Pozycja godna polecenia. Przeczytane w oryginale.
Pięknie opowiedziana historia, wciągająca i skupiająca uwagę czytelnika, nieprzesadzona. Wciąga czytelnika w inny świat - a to się ceni w książkach. Za bohaterami sie tęskni, czeka się na kolejną przeczytaną stronę. Pozycja godna polecenia. Przeczytane w oryginale.
Pokaż mimo to