-
Artykuły
Nowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik2 -
Artykuły
„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński19 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Biblioteczka
2023-01-07
2022-12-11
2019-09-08
2021-06-17
2021-01-24
2021-01-13
2020-10-04
Błyskotliwa i bardzo krótka powieść, którą można smakować zdanie po zdaniu. Każda myśl Korede jest dla mnie na wagę złota. Czysta przyjemność z czytania, zwłaszcza w oryginale.
Błyskotliwa i bardzo krótka powieść, którą można smakować zdanie po zdaniu. Każda myśl Korede jest dla mnie na wagę złota. Czysta przyjemność z czytania, zwłaszcza w oryginale.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-28
2018-03-04
Gdyby nie film, pewnie nigdy nie dowiedziałabym się o książce. Film niezwykle mnie poruszył, urzekł i zupełnie opętał. W ciągu dwóch tygodni obejrzałam go trzy razy i ciągle było mi go za mało. Chciałam wyciągnąć z niego jak najwięcej, zapamiętać dialogi, gesty i mimikę świetnie dobranych aktorów, dostrzec najdrobniejsze szczegóły scenografii.
Gdy dowiedziałam się, że film powstał na podstawie powieści, w której cała historia opowiedziana jest przez Elio, od razu wiedziałam, że muszę ją mieć i to koniecznie w oryginale, bo nie byłam w stanie zaufać przekładowi, według którego „Call me by your name” to „Tamte dni, tamte noce”.
Książka tak mnie wciągnęła, że czytałam ją prawie bez przerwy przez cały dzień, sprawdzając w słowniku każde słowo, którego znaczenia nie byłam pewna. Translator Google dobrze się spisał, bo nie raz musiałam zmieniać język - z angielskiego na włoski, z włoskiego na francuski, z francuskiego na łacinę. Gdyby nie pies domagający się spacerów, pewnie zupełnie zapomniałabym, że trzeba jeszcze jeść i pić.
Film wydaje mi się świetnym preludium do tego, co dzieje się w książce. W filmie o wczesnym opanowaniu myśli Elio przez Olivera świadczy właściwie tylko scena z notatnikiem, którego zapiski widzimy, gdy wiatr przewraca jego strony oraz scena z czerwonymi szortami. Do tego kilka ukradkowych spojrzeń, rozmarzenie, uśmiech, gdy nikt nie widzi. Książka jest jak całkowite zatopienie się w myślach Elio, który od pierwszych jej stron odkrywa przed nami wszystko. To studium obsesyjnej miłości wyjątkowo wrażliwego i nieśmiałego nastolatka, stojącego u progu dorosłości, do starszego o 7 lat, niezwykle atrakcyjnego mężczyzny, który wydaje się być zupełnie nieosiągalny.
Pamiętnik Elio, pisany przez niego ponad dwadzieścia lat później, idealnie przywołuje okres apogeum burzy hormonów, gdy każdy gest, uśmiech, spojrzenie nieosiągalnego ukochanego przywołuje się i analizuje w myślach w nieskończoność. Gdy, z braku rozmów do wspominania, stara się zapamiętać to, co jest, choćby szczegóły ubrania i nawet do koloru szortów można dopasować teorię. Gdy godzinami czeka się na chwilę, kiedy będzie można go spotkać, pobyć obok niego lub chociaż minąć, niby przypadkiem. Gdy to, co przyśniło się w nocy, przeżywa się równie silnie, jak wydarzenia dziejące się na jawie.
Spędzanie czasu z Oliverem, pokrewną duszą, kimś, kto wydaje się rozumieć Elio bez słów, czytać w jego myślach, jest jak narkotyk, w dodatku dawkowany w bardzo małych ilościach, a czasami wcale. Potrzeba fizycznej bliskości potrafi być tak silna, że w swojej gonitwie myśli, Elio sam już nie wie, czy chce być nim, czy z nim, czy w nim, czy spędzić z nim resztę życia, czy okaleczyć i mieć go na własność, choćby na wózku inwalidzkim, czy może pozbawić jego lub siebie życia, by to się wreszcie skończyło.
Kto nigdy nie był niepewnym siebie, obsesyjnie i beznadziejnie zakochanym nastolatkiem, ten nie zrozumie pamiętnika Elio - pełnego wahania, lęku, niespełnienia, pożądania i rozedrgania.
„Call me by your name” zupełnie rozbiło mnie emocjonalnie. Odkąd jestem dorosła, zawsze wydawało mi się, że dobrze mieć już ten dziwaczny czas za sobą. Owszem, mogłabym być trochę młodsza i chętnie wróciłabym do czasu studiów, ale nigdy do końca podstawówki i liceum, bo emocjonalnie był to czas nie do zniesienia. Odkąd obejrzałam ten film, a tym bardziej, odkąd przeczytałam książkę, nie mogę jednak przestać myśleć o tym, że ten czas i stan są już bezpowrotnie minione. Czuję pustkę, smutek i tęsknotę za sobą z tego okresu.
André Aciman i Luca Guadagnino uzupełniają wzajemnie swoje dzieła. To, czego reżyser nie mógł pokazać w filmie lub pominął, bo jest to jednak dość ugrzeczniona wersją tej historii, można znaleźć w książce: wielokrotnie pogłębione przeżycia Elio, opisy namiętności i przekraczania granic bliskości, inny przebieg i wydźwięk sceny z brzoskwinią, opis szalonej nocy w Rzymie. Film zaś daje nam rozbudowanie niektórych scen, a także zupełnie nowe wątki, jak ten z odkryciem zatopionych w morzu rzeźb, scena z masażem stóp, który Oliver robi Elio po tym, jak krwawił z nosa, scena pojednania Elio i Olivera na plaży, scena pojednania Marzii i Elio, inne przedstawienie Pani Perlman, które zupełnie zmienia wydźwięk pytania, padającego podczas rozmowy Elio z ojcem, o to, czy mama wie.
Absolutnie polecam, i film, i książkę, a najlepiej połączenie jednego z drugim.
Gdyby nie film, pewnie nigdy nie dowiedziałabym się o książce. Film niezwykle mnie poruszył, urzekł i zupełnie opętał. W ciągu dwóch tygodni obejrzałam go trzy razy i ciągle było mi go za mało. Chciałam wyciągnąć z niego jak najwięcej, zapamiętać dialogi, gesty i mimikę świetnie dobranych aktorów, dostrzec najdrobniejsze szczegóły scenografii.
Gdy dowiedziałam się, że film...
2016-03-04
2011-10
Podstępna książka!
Przyłapałam się na tym, że najbardziej podobał mi się ten "sielankowy" okres - czyli Jack, Mama, Pokój i Stary Nick. Potem wszystko strasznie się komplikuje...
Podstępna książka!
Przyłapałam się na tym, że najbardziej podobał mi się ten "sielankowy" okres - czyli Jack, Mama, Pokój i Stary Nick. Potem wszystko strasznie się komplikuje...
2011-03
Słaba to erotyka, gdzie autorka poświęca więcej uwagi ustawieniu mebli w pokoju, niż opisom seksu - gdy zaś pisze o seksie, to tylko językiem odrzucająco technicznym.
Opowieść o niepojętej naiwności, przemocy i upodleniu, w której bohaterowie co chwilę mówią o miłości, chyba tylko po to, by do reszty zemdlić czytelnika.
Słaba to erotyka, gdzie autorka poświęca więcej uwagi ustawieniu mebli w pokoju, niż opisom seksu - gdy zaś pisze o seksie, to tylko językiem odrzucająco technicznym.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOpowieść o niepojętej naiwności, przemocy i upodleniu, w której bohaterowie co chwilę mówią o miłości, chyba tylko po to, by do reszty zemdlić czytelnika.