

Zachwyt odgrywał dla niej większą rolę niż sama miłość. To nie miłość dostarczała jej największych wzruszeń.
Nie ośmieliłaby się nigdy powiedzieć mu, że żadna rozkosz, żadna radość, żadne wyobrażenie nie mogło się równać ze szczęściem, które czuła z...
Nie ośmieliłaby się nigdy powiedzieć mu, że żadna rozkosz, żadna radość, żadne wyobrażenie nie mogło się równać ze szczęściem, które czuła z powodu swobody, z jaką się nią posługiwał. Wiedział, że nie musi się od niczego powstrzymywać, że nie ma dla niego żadnych ograniczeń w czerpaniu rozkoszy z jej ciała. Pewność tego, że kiedy ją dotyka, by pieścić czy też zbić, gdy żąda od niej czegokolwiek, robi to wyłącznie z własnej ochoty, pewność, że bierze pod uwagę tylko własną rozkosz, napełniała O taką radością, że często na samą myśl o tym czuła, jak spada na nią jakiś ognisty płaszcz, rozpalona zbroja, obejmująca ją od ramion do kolan.