Toast

Okładka książki Toast Józef Hen
Okładka książki Toast
Józef Hen Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
188 str. 3 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1964-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1964-01-01
Liczba stron:
188
Czas czytania
3 godz. 8 min.
Język:
polski
Średnia ocen

5,9 5,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,9 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Po przeczytaniu tej książki Hena (oby dożył 100 lat!) już rozumiem - jest ona moralitetem, podczas gdy film był niemal wyłącznie westernem. Generalnie książka bywa z reguły głębsza od „ruchomych obrazów”. Tak jest też i w tym przypadku.

Wydaje się, że film trochę zalatywał jednak pewną dydaktycznością (”drodzy widzowie, trzeba walczyć o dobro wspólne, a nie tylko o własne korzyści”). Chcąc nie chcąc, wpisywało się to jakoś nieprzyjemnie w ówczesną pedagogikę społeczną komunistycznej władzy.

W książce takiego „szkolnego smrodku” nie dostrzegam. Motywacje i rozterki głównego bohatera są mocniej rozwinięte, bardziej wiarygodne i właśnie pozbawione jakiejkolwiek dwuznaczności.

Najważniejszym wnioskiem z lektury wydaje mi się brak złudzeń - jeśli ktoś oczywiście jeszcze je ma – że wojna, jakakolwiek wojna, czyni ludzi lepszymi, w tym i jej ofiary. To tzw. tischnerowska prawda… W sumie końcowa strzelanina najmniej jest w tej książce ważna… A bohater, niczym szeryf z „W samo południe”, po wszystkim wyjeżdża z miasteczka…

Ale pozostają jeszcze „przeklęte pytania”, których książka nie rozstrzyga, jak zdaje się to czynić film: czy coś się „nam” osobiście należy po tak strasznej wojnie, a jeśli tak, to co, a jeśli tak, to w jakim wymiarze, a jeśli tak, to kto ma o tym decydować – ktoś inny czy nasza wolna wola, a jeśli tak, to czym ograniczona, a jeśli tak…. I te pytania można mnożyć w nieskończoność….

I jeszcze deklaracja „tamtej strony”: „Nie potrzebuję przyjaciół – powiedział Mielecki. – Potrzebuję ludzi, którzy będą wykonywać moje polecenia. Nie potrzebuję nawet przesadnie zdolnych; błyskotliwi i myślący chodzą zanadto własnymi drogami. Potrzebuję posłusznych. Na tym polega tajemnica sprawnego rządzenia”. Nb. brzmi to nie tyko jak motto gangstera – także jak wyznanie wiary komunistycznego kacyka….

Dialogi są znakomite, np.

„- Nie spodziewaliśmy się, że po tym wszystkim trzeba będzie ludzi łapać za rękę, co?
Cukierman uśmiechnął się.
- Pan chyba udaje panie Koenig. Pan wie, że akurat tego byliśmy wszyscy pewni”.

„- Co to jest – spytał Cukierman.
- Lekki karabin maszynowy. Wyrzuca pociski z szybkością sześciuset sztuk na minutę.
- Panu aż tak się spieszy? – zdziwił się Cukierman".

I tylko dręczy mnie pytanie, dlaczego Hen (choć to nie był jego scenariusz) zgodził się na wyrzucenie z filmu istotnej postaci Cukiermana - Żyda, któremu najpierw szabrownicy przypisują własne intencje, czyli szybką a bezwzględną chęć „obłowienia się”, a potem mordują go za to, że staje po stronie naszego szeryfa. A jest to ładnych parę lat przed tym brudnym czasem, gdy w PRL wybiło nacjonalistyczno-komunistyczne szambo polskiego faszyzmu…

PS Postacie kobiet mocno dziś już archaiczne….

Po przeczytaniu tej książki Hena (oby dożył 100 lat!) już rozumiem - jest ona moralitetem, podczas gdy film był niemal wyłącznie westernem. Generalnie książka bywa z reguły głębsza od „ruchomych obrazów”. Tak jest też i w tym przypadku.

Wydaje się, że film trochę zalatywał jednak pewną dydaktycznością (”drodzy widzowie, trzeba walczyć o dobro wspólne, a nie tylko o własne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
537
537

Na półkach:

Mówi się o tej książce, że to pierwszy, polski western. Można się z tym do pewnego stopnia zgodzić. Przynajmniej, jeśli chodzi o przebieg akcji. Bo jest tu wszystko, co western powinien mieć. Jest miasteczko, po ulicach którego hula wiatr. Jest grupka niebezpiecznych, nieuczciwych osób, nie wahających się użyć broni. Jest konieczność dociekania swych racji - słusznych lub nie - siłą, bo w pobliżu nie ma żadnych organów państwa. I jest on - samotny bohater, który im się przeciwstawia. Są strzelaniny, Jest krycie się po zakamarkach, wzajemne podchody i próby przechytrzenia drugiej strony.
Ale nastrój już taki westernowski nie jest. Henryk to nie jest bohater na miarę Wyatta Earpa. To człowiek skomplikowany, myśliciel, intelektualista, dziwnie niepasujący do roli, jaką musi odegrać. Niby rzecz dzieje się tuż po wojnie, kiedy to ludzkie życie wciąż jeszcze nie nabrało wartości, a przeżyć mógł tylko ten, kto odnalazł w sobie zwierzę. Ale Henryk wcale go w sobie nie odnajduje. A mimo to głęboka, refleksyjna natura, nie przeszkadza mu w niczym - to do siebie nie pasuje. To zgrzyta. I ta narracja, pełna retrospekcji, wspomnień, moralnych dylematów - zupełnie nie pasuje do akcji. W sumie, wygląda to tak, jakby autor nie potrafił się zdecydować, czy napisać książkę sensacyjną, czy ckliwy melodramat i pomieszał ze sobą te dwa gatunki, uzyskując wprawdzie nie pozbawioną wartości odżywczych, ale ciężkostrawną i niespecjalnie smaczną potrawę.

Mówi się o tej książce, że to pierwszy, polski western. Można się z tym do pewnego stopnia zgodzić. Przynajmniej, jeśli chodzi o przebieg akcji. Bo jest tu wszystko, co western powinien mieć. Jest miasteczko, po ulicach którego hula wiatr. Jest grupka niebezpiecznych, nieuczciwych osób, nie wahających się użyć broni. Jest konieczność dociekania swych racji - słusznych lub...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    23
  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    4
  • Ulubione
    1
  • Kryminał
    1
  • Przygodowe
    1
  • Dawno
    1
  • 1. Nie ma
    1
  • Józef Hen
    1
  • Złe rzeczy, które czytam
    1

Cytaty

Więcej
Józef Hen Toast Zobacz więcej
Józef Hen Toast Zobacz więcej
Józef Hen Toast Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także