Prawo i pięść. Toast

Okładka książki Prawo i pięść. Toast Józef Hen
Okładka książki Prawo i pięść. Toast
Józef Hen Wydawnictwo: Wydawnictwo MG literatura piękna
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo MG
Data wydania:
2022-06-01
Data 1. wyd. pol.:
2022-06-01
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377798041
Tagi:
ziemie odzyskane II wojna światowa
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1232
1218

Na półkach: , ,

7/10

7/10

Pokaż mimo to

avatar
801
768

Na półkach: , , , , , ,

Często, zanim przystąpimy do nowej lektury, sięgamy po opinie tych, co są już po. Zaznajamiamy się z opisem na obwolucie i z nastawieniem będącym wypadkową owych plusów i minusów i wszelkich informacji – otwieramy książkę na pierwszej stronie. Mogłabym tu zacząć filozoficzną dysputę zakochanej w książkach „molicy”, czy to dobre, czy nie i dlaczego. Kiedyś tak robiłam, lecz przestałam. Najczęściej bowiem okazywało się – podobnie jak i tu, w przypadku „Prawa i pięści / toastu” - że średnia zbudowana w sobie na recenzjach innych i opisie wydawcy (czasem wręcz niedorzecznym) mija się z prawdą.
I co wtedy?
Pozostaje rozczarowanie... Rozczarowanie tym, co napisali inni, i skąd to w ogóle zaczerpnęli. Zastanawiam się, jaką książkę mieli na myśli, skoro każde słowo będące oceną, nijak ma się do tej książki. Wobec tego, jaką to powieść czytali, skoro na pewno nie tą.
Przykładem jest ta właśnie, jak wspomniałam wcześniej. Józef Hen „Toast”. Miał być western, ba, dziki zachód i strzały w pojedynkach na śmierć i życie. A tu nie nie ma ani szeryfa, ani koni, ani szynków, w których alkohol leje się litrami. Jest tu czas powojenny i nagle wolność dostają ci, którym udało się przeżyć obozy koncentracyjne. Ci, co walczyli, mogą wyjść z ukrycia, ci co zostali ranni, wreszcie mogą podratować zdrowie. Te ludzkie wraki odnajdują się w nowej rzeczywistości, w nowych miejscach.
„Nic w przyrodzie nie ginie, giną resztki człowieczeństwa, resztki godności, ale, kto wie, co to jest godność, co jest dobro, a co zło. Bagno, w którym dobrowolnie grzęźniemy, które zaleje nam usta, oczy i uszy i nie będzie czym oddychać”.
Ludzie obóz mają w oczach, zezwierzęcenie i podłość, jakich doświadczyli, są w nich. Obóz zmienił ludzi we wraki. Niedawna przeszłość to stygmat wypalony nie tyle na skórze, ile w sercu. A przecież „nie krzywdzić bliźnich, to całe dobro”.
I nagle wyzwolenie, jak tuman kurzu wgryzającego się w usta, nos, włosy... Ale trzeba się uczyć żyć. Tu, na wolności z wolnością w sobie. W takim to celu zostaje powołana grupa operacyjna pana Mieleckiego, do której trafia Henryk. A szukał tylko dwóch par nowych gaci... Jako organizacja zostają wysłani do Graustadt, Siwowa, dawnej miejscowości uzdrowiskowej. Ludność niemiecką ewakuowano w pośpiechu przez wycofujących się hitlerowców, pozbierano niewiele dobytku i, mówiąc wprost, ludzie pouciekali. Zostało opuszczone miasto, a w nim domy, ośrodki publiczne, budynki niewiadomego przeznaczenia, które trzeba sprawdzić i zagospodarować. Rozkaz brzmi: przeszukać, zabezpieczyć i przywrócić do należnej im funkcji. Oczyścić miejscowość i lasy z nadal ukrywających się wrogów, odminować to, co zostało zaminowane! Uruchomić uzdrowisko, bo na peronie czekają ranni repatrianci na ... rekonwalescencję. I tu ponownie przypomnę – rozkaz brzmi – przeszukać, zabezpieczyć, uruchomić. Jednak, gdy grupa Mieleckiego staje w ośrodku zdrowia, czy bibliotece, gdy pakuje ostałe cenne przedmioty do pudeł, rodzi się w nich... bunt, pazerność i łakomstwo. Wewnętrzna niezgoda na rozkaz, który, który szybko zmienia się na: spakowanie pozostałości po byłych właścicielach i kradzież. Każdy zauważa okazję do wzbogacenia, a każda rzecz budzi nadzieję na własną korzyść bo, kto się dowie? Kto doniesie? Meldunek po zakończeniu akcji można ... nieco przeinaczyć.
Nie wszystkim się to jednak podoba. Henryk nie godzi się na kradzież. Wygrywa w nim uczciwość i lojalność. „Co on wart, ten ludzki rozum? Co nim ogarniesz? Lepiej słuchać prawd objawionych. Prawa zostały dane przez samego Boga, a człowiekowi nie dochodzić, co i dlaczego (...)”
Józef Hen fascynuje „Prawem i pięścią / Toastem”. Magnetyzuje wręcz i nie można się oderwać od czytania. Personalizujesz się z Henrykiem, i czy tego chcesz, czy nie, nie możesz wyskoczyć z jego butów – czy gaci, które nosi, i które wreszcie dostał. Bycie nim sprawia, że stajesz się nader wrażliwym odbiorcą książkowej scenerii. Musisz wybierać, jak on. Uczciwość wobec przełożonych sztabu, czy koleżeńskość, choć ta jest teraz, za kilka lat nikt z kompanów nie będzie pamiętał imion pozostałych. Są tu, z bagażami niedawnej przeszłości, są tu – może to szczęście, może przekleństwo, lecz w sobie, we wnętrzu nadal są tymi samymi ludźmi, którymi byli przed wojną. Dlaczego teraz tak grają? Dlaczego stają się podobnymi do faszystów, złodziejami i szabrownikami dla własnej korzyści?
Józef Hen pisze z ogromną pasją, oddaniem i szczerością. Tu nie ma „zmiękczania bólu”, unikania trudnych tematów, nie ma fałszu. Tu jest prawda, dlatego czytanie otwiera nam oczy. Uświadamia nas poniekąd, naświetla rzeczywistość, a to wszystko autor osiągnął dzięki wybitnemu pióru.
Literatura z bardzo wysokiej półki.
Niesamowita.


agaKUSIczyta
@sztukater
@wydawnictwo_mg

Często, zanim przystąpimy do nowej lektury, sięgamy po opinie tych, co są już po. Zaznajamiamy się z opisem na obwolucie i z nastawieniem będącym wypadkową owych plusów i minusów i wszelkich informacji – otwieramy książkę na pierwszej stronie. Mogłabym tu zacząć filozoficzną dysputę zakochanej w książkach „molicy”, czy to dobre, czy nie i dlaczego. Kiedyś tak robiłam, lecz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
465
271

Na półkach: , ,

„Prawo i pięść. Toast” Józefa Hena w tym roku obchodzi okrągłą, sześćdziesiątą rocznicę jej napisania (taka data widnieje w egzemplarzu mojej książki). Jej akcja dzieje się w upalne lato 1945 roku, podczas którego wyzwoleniec Buchenwaldu trafia do poniemieckiego kurortu, teraz znajdującego się na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Przybrany do pomocy przez urzędnika nowej władzy, wraz z kilkuosobową grupą mężczyzn pod wodzą pewnego lekarza, ma za zadanie zabezpieczyć Graustadt przed przybyciem doń rannych i potrzebujących pomocy medycznej.
Mimo, że „Prawo i pięść. Toast” to niewielka objętościowo książka, nie można zarzucić Autorowi, że stworzył płytkie postaci i skupił się wyłącznie na prowadzeniu wartkiej skądinąd i wciągającej akcji. Bohaterowie są pełnokrwiści, a ich decyzje i postawy – zrozumiałe i przekonujące Czytelnika. Pełno tu też literackich smaczków i wybornego poczucia humoru, który powieści dodaje kolorytu i charakterystycznego dla Józefa Hena sznytu.
Główny bohater, niejaki Henryk Koenig, prześladowany wspomnieniami obozowej traumy, pamięci o utraconej rodzinie i przedwojennej przeszłości, nie może znaleźć pasujących na niego spodni, których potrzebuje ponad wszystko. Spotyka na swej drodze pijanego w sztok Niemca, ubranego zresztą w smoking, byłego fryzjera z miasteczka. Z powodu chronicznego kataru żołądka mieszkaniec Graustadtu nie pomógł walczącej ojczyźnie (donosił na niego sąsiad, który twierdził, że ten przekupił lekarza, by dostać „lewe” zaświadczenie, a tak naprawdę zazdrościł fryzjerowi ładniejszego ogródka). Ów Niemiec urządzał właśnie jednoosobowe spotkanie dyplomatyczne w piwniczce opuszczonego hotelu, kiedy nastała go nowa rzeczywistość, zmuszająca do wspomożenia się winami i szampanami. Jest też tu stary Żyd – postać nie mniej tragiczna niż pozostali bohaterowie, który dowiedziawszy się, że Koenig, wbrew brzmieniu nazwiska, jest Polakiem, kwituje to słowami: „To ma pan więcej szczęścia niż ja. Ale co ja zrozumiałem tylko dlatego, że jestem Cukierman, to nikomu nie życzę” (w ogóle Józef Hen tak “poprowadził” dialogi tej postaci, że czytając fragmenty z Cukiermanem przed oczami stawał mi słynny szmonces pt. “Sęk” z nieodżałowanymi Wiesławem Michnikowskim i Edwardem Dziewońskim). Są też Polacy, w tym z poobozową przeszłością, cwani, chciwi, o podwójnej moralności, ale nie chcę przez to powiedzieć, że wątki tych postaci Józef Hen celowo uprościł.
Oczywiście dobra historia nie może być pozbawiona porządnej strzelaniny (zwłaszcza, że „Prawo i pięść” ogłoszone zostało jako pierwszy polski książkowy western, a raczej „eastern”) i wątku miłosnego. Na drodze Henryka pojawia się zatem grupa dam, chętnie przyjęta przez współpracowników Mieleckiego, szefa wyprawy, kanalii i szabrownika. Anna, ubrana w poobozowy drelich, wpada w oko Henrykowi, ale miotana sprzecznościami i obawami, nie może podjąć decyzji co do uczuć, jakie między nimi rozpalają się i gasną, niczym światła miasteczkowych żarówek, raz zasilanych prądem, a po chwili go pozbawianych.
Z pewnością Józefowi Henowi udało się stworzyć przekonującą wizję porzuconego przez Niemców miasteczka, z pozamykanymi w pośpiechu domami, porozrzucanymi pakunkami, z jednej strony gotowego do zasiedlenia, a z drugiej wyglądającego na wymarłe. Na szczęście brak tu patetycznego chwalenia nowej ludowej władzy. Autor zwraca uwagę Czytelnika na zupełnie inne kwestie („Prawo i pięść” w intencji Józefa Hena miało być przecież moralitetem): czy człowiek zniszczony przez wojnę, upokorzony i doświadczający wszechobecnej, bezsensownej śmierci i okrucieństwa, może porzucić zasady moralności? Czy ma moralne prawo „odkuć się”? Czy otrzymał odgórne przyzwolenie, by za wszelką cenę zadość sobie czynić, nawet jeśli miałoby to oznaczać złamanie zasad etyki i człowieczeństwa? Czy po upadku ludzkości nadal „warto być przyzwoitym”, a jeśli tak – to za jaką cenę? A w końcu – czy warto za tę przyzwoitość walczyć?
Mimo upływu lat okazuje się, że „Prawo i pięść. Toast” jest jak najbardziej aktualne.
Polecam!
Egzemplarz pochodzi z portalu Sztukater.pl

„Prawo i pięść. Toast” Józefa Hena w tym roku obchodzi okrągłą, sześćdziesiątą rocznicę jej napisania (taka data widnieje w egzemplarzu mojej książki). Jej akcja dzieje się w upalne lato 1945 roku, podczas którego wyzwoleniec Buchenwaldu trafia do poniemieckiego kurortu, teraz znajdującego się na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Przybrany do pomocy przez urzędnika nowej władzy,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    21
  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    9
  • 2023
    2
  • Z wojną w tle
    1
  • MBiblio
    1
  • Ulubione
    1
  • Literatura polska
    1
  • Mądra powieść
    1
  • Wspomnienia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Prawo i pięść. Toast


Podobne książki

Przeczytaj także