Wyspa i inni ludzie

Okładka książki Wyspa i inni ludzie Maciej Piotr Prus
Okładka książki Wyspa i inni ludzie
Maciej Piotr Prus Wydawnictwo: Wydawnictwo Ha!art Seria: Seria prozatorska pod redakcją Piotra Mareckiego literatura piękna
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Seria prozatorska pod redakcją Piotra Mareckiego
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Ha!art
Data wydania:
2020-11-30
Data 1. wyd. pol.:
2020-11-30
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366571211
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
63 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
285
19

Na półkach:

Cudownie oddany klimat adriatyckiej wyspy, bardzo ciekawi bohaterowie i wciągająca historia - trochę magiczna, odrobinę przerażająca,

Cudownie oddany klimat adriatyckiej wyspy, bardzo ciekawi bohaterowie i wciągająca historia - trochę magiczna, odrobinę przerażająca,

Pokaż mimo to

avatar
179
176

Na półkach:

Można się zanurzyć w Wyspę, utożsamiac się z bohaterami, czytać z zainteresowaniem. A jednocześnie zostać uderzonym przez jakąś nierealnosc świata przedstawionego. Który miał być z założenia odrealniony, ale nie w sposób uderzający, a raczej fascynujący.

Można się zanurzyć w Wyspę, utożsamiac się z bohaterami, czytać z zainteresowaniem. A jednocześnie zostać uderzonym przez jakąś nierealnosc świata przedstawionego. Który miał być z założenia odrealniony, ale nie w sposób uderzający, a raczej fascynujący.

Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Wyspa, ze względu na swoją specyfikę, czyli odosobnienie, oddalenie od większych skupisk ludzkich, a tym samym od jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz, doskonale sprawdza się jako miejsce akcji powieści. Mam tu na myśli nie tylko nieśmiertelnego już „Władcę much” Williama Goldinga, ale też napisany dużo później przez Stephena Kinga „Sztorm stulecia”, czy też „Wyspę Tokio” Natsuo Kirino. Bohaterowie, uwięzieni na niewielkim skrawku ziemi, zdani tylko na siebie, stają w obliczu nieznanego zagrożenia. Albo „Wyspa” S. H. Bjornsdottir, gdzie ludzie zostają całkowicie odcięci od reszty świata i nie mają pojęcia, czy on nawet dalej istnieje, czy też pozostali już tylko oni, mieszkający na niewielkiej Islandii. Wspomnę jeszcze moje niedawne miłe zaskoczenie – Andresa Ibaneza i jego „Lśnij morze Edenu”.

Maciej Piotr Prus, autor wcześniej wydanej znakomitej „Przyduchy”, w swojej nowej książce „Wyspa i inni ludzie” również zamknął niewielką społeczność na malutkiej wyspie i kazał jej zmierzyć się z niepokojącą zagadką. Dodatkowego smaczku przydaje tu fakt, że wykorzystał elementy rzeczywistej historii, jaka wydarzyła się na wyspie Molat w Północnej Dalmacji.

Pewnego ranka jeden z mieszkańców Wyspy budzi się i widzi, że jego pole kukurydzy zostało doszczętnie zniszczone, zryte i rozkopane. Kolby kukurydzy, po części ogryzione, rozrzucono dookoła. Resztę połamano. Istny obraz nędzy i rozpaczy, niczym po przejściu huraganu. Od tej pory nic już na Wyspie nie jest takie , jakie było do tej pory. Dewastowane są kolejne uprawy, zawalona szopa, rozbite ule. Ludzi ogarnia niepokój. Tym większy, że giną również zwierzęta, pozostawiane z rozprutymi brzuchami. Czyja to może być sprawka? Zwierząt mogących poczynić takie szkody na Wyspie nie ma. Może jakiś dzik przypłynął wpław z lądu. A może legendarny wilkołak to nie bajka. Poczucie zagrożenia narasta. Mieszkańcy próbują zorganizować się do walki.

Mamy wrażenie, że to rasowy thriller, a może nawet horror. Napięcie eskaluje, autor umiejętnie je dawkuje i zręcznie manipuluje emocjami czytelnika. Kiedy wstrzymujemy oddech, niepokój powoli zaczyna opadać, a gdy już wydaje się nam, że nic więcej się nie wydarzy – znów zaczyna się rollercoaster. Brawo dla autora. Uwielbiamy taką huśtawkę. Jest to także znakomite studium psychologiczne niewielkiej społeczności, która miotana lękiem, zaczyna powoli tracić zdrowy rozsądek i ukazuje swoje drugie oblicze. Okazuje się, że tajemnicę skrywa nie tylko Wyspa. Oddalona o godzinę drogi promem od lądu, a jakby wiele lat świetlnych od toczącego się gdzie indziej normalnego życia. Młodzi w większości ją opuścili. Uciekł lekarz i nauczyciel, ksiądz zrezygnował z kapłaństwa na rzecz małżeństwa. Tak więc Wyspa ma szkołę, w której nie odbywają się już lekcje, przychodnię, w której nikt nie leczy i kościół, gdzie nikt nie odprawia już mszy. Przed wojną na Bałkanach tłumnie odwiedzana przez turystów, teraz powoli pustoszeje. Z pięciuset mieszkańców zostało może trzydziestu. I niemal każdy z nich głęboko pogrzebał w sercu jakąś trudną przeszłość, historię, od której uciekł tu, na odludzie, chcąc, by świat o nim zapomniał. Mieszkańcy Wyspy radzą sobie sami z prawie wszystkim, zarówno z przestępstwami, jak i chorobami. Nawet poród umieją przyjąć bez pomocy lekarza. Przez ludzi z lądu traktowani są podejrzliwie, jak dziwacy, z którymi lepiej się nie zadawać. Tak, jak w tytule jest więc Wyspa i inni ludzie z zewnątrz, obcy, nieprzyjaźni i niepotrzebni. O ile wyspiarze muszą czasami płynąć na ląd, chociażby po zaopatrzenie, to ruch w drugą stronę właściwie nie istnieje. Nikt Wyspy nie odwiedza. To wyspa wybiera swoich mieszkańców i żyje z nimi w doskonałej symbiozie. Ale rzadko kogo akceptuje. I tak jest dobrze.
Nieznane niebezpieczeństwo wzbudza lęk, ludzie przestają po zmroku wychodzić z domów, zamykają drzwi na klucz, przymykają okiennice, spuszczają psy. Na uwagę zasługują świetnie zarysowane sylwetki wyspiarzy. U początkowo tak gościnnych i dobrodusznych ludzi zaczynamy dostrzegać brzydkie rysy, wychodzą na wierzch skazy i pęknięcia, jakich nigdy byśmy się nie spodziewali. Jeden kamyk potrafi uruchomić lawinę. Czy to Wyspa przyciąga takich osobników, czy też sama ich tworzy. Czy zło zrodziło się tutaj, a może zostało na Wyspę sprowadzone z zewnątrz.

Już widzę film, a może nawet serial, jaki mógłby powstać na kanwie tej znakomitej powieści. Czuć w niej moc tajemnicy i talentu autora. Czekam na kolejne powieści Macieja Piotra Prusa. Jak również na to, by zrobiło się o nim głośno, jak o innych polskich współczesnych utalentowanych pisarzach. Bo przecież w niczym im nie ustępuje. Abyśmy zaczęli świadomie poszukiwać jego powieści, a nie trafiali na nie przypadkiem, jak ja teraz.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Wyspa, ze względu na swoją specyfikę, czyli odosobnienie, oddalenie od większych skupisk ludzkich, a tym samym od jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz, doskonale sprawdza się jako miejsce akcji powieści. Mam tu na myśli nie tylko nieśmiertelnego już „Władcę much” Williama Goldinga, ale też napisany dużo później przez Stephena Kinga „Sztorm stulecia”, czy też „Wyspę Tokio” Natsuo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
343
39

Na półkach: , ,

Na niewielkiej wysepce, pośród pięknych plaż i klifów, zalesionych wzgórz i w upalnym słońcu, życie toczy się niespiesznym rytmem. Każdy zna każdego, a sąsiedzi mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Nie ma internetu, z zasięgiem też kiepsko, w wiosce jest tylko jeden sklep, żaden turysta nie zakłóca spokoju. Brzmi zachęcająco?

Sielanka trwa jednak tylko do czasu... Pewnego dnia na Wyspie zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Kto burzy spokój mieszkańców? Tajemnicza bestia kryjąca się w lesie, czy siły nadprzyrodzone znane z miejscowych legend?

"Wyspa i inni ludzie" to wciągająca, nietuzinkowa opowieść przepełniona bałkańskim klimatem. Niemal na każdej stronie czuć tę specyficzną, "duszną" atmosferę rozgrzanego słońcem powietrza. Jednak "Wyspa..." to przede wszystkim opowieść o ludziach. O ich relacjach, lękach i ukrytych pragnieniach. O tym, jak wygląda życie w hermetycznym środowisku i o tym, jak zmieniamy się w sytuacji zagrożenia.

Na niewielkiej wysepce, pośród pięknych plaż i klifów, zalesionych wzgórz i w upalnym słońcu, życie toczy się niespiesznym rytmem. Każdy zna każdego, a sąsiedzi mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Nie ma internetu, z zasięgiem też kiepsko, w wiosce jest tylko jeden sklep, żaden turysta nie zakłóca spokoju. Brzmi zachęcająco?

Sielanka trwa jednak tylko do czasu......

więcej Pokaż mimo to

avatar
338
37

Na półkach: ,

Co się działo na wyspie, zostaje na wyspie.

Sytuacja, w której wszyscy dobrze się znają, a nic o sobie nie wiedzą.
Szkoda, że taka krótka. Zakończenie zdecydowanie na plus.

Co się działo na wyspie, zostaje na wyspie.

Sytuacja, w której wszyscy dobrze się znają, a nic o sobie nie wiedzą.
Szkoda, że taka krótka. Zakończenie zdecydowanie na plus.

Pokaż mimo to

avatar
255
195

Na półkach: , ,

Ma w sobie coś magicznego. Przyciąga. Buduje relację z bohaterami. Przenosi nas w zupełnie inne miejsce, prosto na wyspę.

Ma w sobie coś magicznego. Przyciąga. Buduje relację z bohaterami. Przenosi nas w zupełnie inne miejsce, prosto na wyspę.

Pokaż mimo to

avatar
377
322

Na półkach:

Od czasu, gdy przy okazji akcji #dlamnienowe czytam Wasze polecenia książek, które wydaje Korporacja HA!ART koniecznie chcę przeczytać sporą ich część. Moje pierwsze spotkanie z ich ofertą wydawniczą, dość niespodziewanie, bo miałam inne plany, zaczynam za sprawą "Wyspa i inni ludzie" Macieja Piotra Prusa, którą niedawno kupił mój mąż. Zaczął ją nawet czytać, ale czymś go zdenerwowała (na razie nie dociekam czym),a ja przeczytałam ją na raz wspomagając się przy tym audiobookiem dostępnym na Empik Go.

"Chciałem napisać coś innego, gdzie nie będzie ani Krakowa, ani klubu Piękny Pies, knajp, ludzi na ulicach i wydawało mi się, że wyspa będzie dobrą odskocznią, ale okazuje się, że z Krakowa trudno jest uciec, nawet jak się jest na wyspie."

Bardzo mi się podoba ta dziwna okładka, a w zestawieniu z tytułem w głowie stworzyłam sobie wyobrażenie książki, dzięki której wrócę do miejsc z wakacji. Jakież było moje zdziwienie po przeczytaniu kilku stron.

Oczywiście tytułowa wyspa jest tu najważniejsza, ale nie spodziewałam się , że znajdę w tej książce kryminał i grozę i horror.
A tak właśnie jest, przy czym książka ma tempo i klimat jakich oczekiwałam i to był fajny czas dla relaksu z momentami napięcia i śmiechu.
Nawet nie wiem kiedy, a było już po.

Jest sobie wyspa, której mieszkańcy są z nią tak związani, że mimo bliskości lądu mało kto decyduje się ją opuszczać tworząc tym samym miejsce odosobnione, jakby odcięte od reszty świata. Wyspa urokliwa, z plażami, klifami, lasem i wzgórzami, jak to na Chorwacji.
Na wyspie jest "wioska", w której panują niecodzienne praw i obyczaje, ludzie znają się wzajemnie, spotykają dość często gremialnie, obgadują się wzajemnie i wymyślają dziwne historie, czasem tylko pada pytanie: a co tam na świecie?
Na czele tej społeczności stoją samozwańcze władze i autorytety, policjant, już emerytowany i wójt, który też już tym wójtem nie jest.
I tak im to życie płynie, w sensie mieszkańcom, do momentu gdy pewnemu dziwakowi ktoś niszczy jedno z pól kukurydzy.
Na początku problem jest bagatelizowany, ale gdy dochodzi do kolejnych coraz dziwniejszych zdarzeń zwyczajowe spotkania zyskują inny charakter niż zwykle. Zaczynają się narady, układy, układziki, nawet polowania. A gdy one nic nie dają zapada decyzja o wynajęciu łowcy spoza wyspy.
Kim lub czym jest ÓW, który niszczy wyspowy ustrój?

Spodobał mi się styl Autora! i to, w jaki sposób oddał on naturę ludzką i wzajemne relacje między mieszkańcami.
Tu co rusz pojawiał się jakiś wątek, który nie zawsze miał swój finał, a nawet sens, ale wyjątkowo w tej książce mi to nie przeszkadzało.
Była jak urlop, który z góry ma wyznaczone ramy czasowe i z czegoś musimy zrezygnować, bo czas się kończy, ale i tak jesteśmy zadowoleni.

Z każdą czytaną stroną coraz mocniej czułam, że będę chciała przeczytać też inne książki Autora.

Jeżeli lubicie nieoczywiste książki, gdzie wszystko jest pozorne i z podtekstem, a nawet z morałem, to tutaj to wszystko znajdziecie przy okazji dobrze się bawiąc.

Od czasu, gdy przy okazji akcji #dlamnienowe czytam Wasze polecenia książek, które wydaje Korporacja HA!ART koniecznie chcę przeczytać sporą ich część. Moje pierwsze spotkanie z ich ofertą wydawniczą, dość niespodziewanie, bo miałam inne plany, zaczynam za sprawą "Wyspa i inni ludzie" Macieja Piotra Prusa, którą niedawno kupił mój mąż. Zaczął ją nawet czytać, ale czymś go...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1259
752

Na półkach: ,

Życie na wyspie toczyło się spokojnie. Mała społeczność pełna znanych twarzy nawykła do funkcjonowania bez pomocy z lądu. Lekarz odwiedzał ich raz w roku, sklep raz w tygodniu zaopatrywany był we wszystkie potrzebne produkty, a każdy miał choć małe pole uprawne, choć niewielką winnicę czy choć skromny warzywniak, dzięki czemu niczego im nie brakowało. Jeden był w stanie pomóc drugiemu i choć nie każdy darzył się sympatią, to wyspa wolna była od przestępstw czy poważnych sporów.
Nagle równowaga jednak została zachwina. Ktoś zniszczył pole kukurydzy, potem przyszedł czas na ziemniaki, a następnie kolejne szkody. Czy to sprawka zwierzęcia, które jakimś sposobem przedostało się na wyspę z lądu? Może ingerencja człowieka lub nawet kilku ludzi? A może legendy jednak są prawdą? Może to, co bierzemy za wytwory wyobraźni, na wyspie staje się realne?
Czy odpowiedź jest tylko jedna? Czy któraś jest poprawna? Czy któraś jest błędna?

„Z czasem słowa wypowiedziane przez innych coraz rzadziej wzbogacały go, częściej natomiast wprowadzały chaos."

Maciej Piotr Prus pięknie oddał na papierze naturę ludzi. Ukazał to, jak wpływa na nas lęk, jak człowiek działa w małej społeczności i jak trudno odróżnić wyobraźnię od tego, co jest prawdą. Stworzył historię, która pachnie morską bryzą zmieszaną z zapachem lasu. Opisany przez niego krajobraz budował scenerię, wśród której chciałam przebywać jak najdłużej, ale klimat izolacji powodował moje ciągle napięcie. Mieszkańcy Wyspy inaczej postrzegali prawo, co zabierało poczucie bezpieczeństwa komuś, kto przywykł, że w każdym momencie może wezwać policję. Wszyscy sobie ufali, a jednocześnie trudno było ufać komukolwiek. Ludzie wierzyli w legendy przekazywane z pokolenia na pokolenie w formie zniekształconej. Wszyscy się znali, ale jednocześnie niewiele o sobie wiedzieli.

Całość znajdowała się gdzieś między tym, co uznajemy za realność a starymi wierzeniami, jakie mocno siedziały w mentalności mieszkańców wyspy. Między tym, co działo się naprawdę a co jedynie żyło w wyobraźni ludzi. Czytelnik do końca zastanawiał się, czy Autor przekroczy cienką granicę i wprowadzi do fabuły wątki nadprzyrodzone. Czy Wyspa może mówić do jej mieszkańców? Czy miejsca przeklęte istnieją naprawdę? Czy są wśród nas istoty, których natury nie znamy?

Niepewność, w jaką stronę pójdzie ta książka, była cudownym doświadczeniem. Budowało to pełen tajemnic klimat, który wciągnął mnie i zachwycił. Już dla niego mogłabym tę powieść pokochać, ale przede wszystkim jednak moje serce przekonali bohaterowie. Relacje między nimi i ich zwyczajna-wyjątkowość.
Każdy z nich czymś się wyróżniał, ale jednocześnie wszyscy nie wyróżniali się niczym. Byli staranie wykreowany i to tak, by każdy mógł być naszym potencjalnym sąsiadem. Tym miłym, milczącym lub burkliwy człowiekiem zza płotu, któremu mówimy „dzień dobry". Byli prawdziwi i prawdziwość ta w moich oczach była piękna.

Szczególnie spodobał mi się również zabieg, przez który wyspa była Wyspą. Miała swoją geograficzną nazwę, której nikt nie używał i mało kto ją pamiętał. Klimat, jaki na niej panował, przywodził mi na myśl wakacje na Dalmacji, ale jednocześnie mogła ona znajdować się wszędzie i nigdzie. Dopiero po zapoznaniu się z blurbem dowiadujemy się, że Autor pomysł na swoją książkę wziął z prawdziwej historii, jaka miejsce miała na adriatyckiej wyspie Molat w Północnej Dalmacji. Usłyszał ją Robert Makłowicz, a potem opowiedział Maciejowi Prusowi i to dzięki temu mogłam ją poznać. I jestem za to po prostu wdzięczna.

„Są łatwe i trudne decyzje. Te trudne często rozstrzygają się same."

„Wyspa i inni ludzie" zdecydowanie wskakuje na listę lepszych książek, jakie w tym roku poznałam. Czytanie jej było przyjemnością. Klimat, realia świata, kreacja bohaterów, mgiełka tajemniczości i styl Autora dostarczyły mi kilku przyjemnych godzin, o których chcę pamiętać.

Życie na wyspie toczyło się spokojnie. Mała społeczność pełna znanych twarzy nawykła do funkcjonowania bez pomocy z lądu. Lekarz odwiedzał ich raz w roku, sklep raz w tygodniu zaopatrywany był we wszystkie potrzebne produkty, a każdy miał choć małe pole uprawne, choć niewielką winnicę czy choć skromny warzywniak, dzięki czemu niczego im nie brakowało. Jeden był w stanie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

Ha!art zaskoczył mnie już wielokrotnie. Był przecież biszkoptowy labrador o imieniu Borys Szyc, Polka zakochana w białej małpie, ludzie onanizujący się grzybami i tak dalej. Można tę listę ciągnąć bardzo długo. Przyzwyczaiłem się już, że sięgając po kolorową okładkę z grafiką Bolesława Chromrego dostaję coś dziwnego. Coś, czym inne wydawnictwa po prostu się nie interesują. Mniej więcej w takim nastroju ściągałem z półki „Wyspę i innych ludzi” Macieja Piotra Prusa. Kilka stron później, wiedziałem że Piotr Marecki i spółka, znowu zrobili mnie w konia.
O co poszło tym razem? Otóż o prozę gatunkową. Tak, „Wyspa i inni ludzie” to taki socjologiczny kryminał, podszyty grozą niesamowitości. Nie ma piętrowych odwołań do aktualnej sytuacji politycznej w kraju, brakuje symboliki czy postmodernizmu. Prus tworzy za to opowieść, tak po prostu zajmującą, wciągającą od pierwszej, do ostatniej strony. Wszystkie te popularne frazesy jak „nie mogłem odłożyć jej choćby na chwilę”, „od napięcia ręce mi się pociły” czy „nie mogłam spać po nocach”, są tu jak najbardziej na miejscu. Chociaż jest też inna wiadomość dla sympatyków Chmielarza czy Małeckiego – Prus w tej prostej formie, zamyka coś jeszcze. A więc się da. I chyba właśnie dlatego książkę wydaje Ha!art, a nie powiedzmy Marginesy czy Czwarta Strona.
Najważniejsza w książce jest wyspa. Jest z nią trochę jak z Łodzią czy Sosnowcem – to taki stan umysłu. Życie toczy się tu na swoich prawach. Choć całkiem niedaleko jest ląd i można do niego dotrzeć promem, niewielu się na to decyduje. Do miasta jeździ Adam, prowadzący jedyny sklep na wyspie, a także okoliczny dziwak i niedoceniony malarz w jednym. Ten jednak ma zupełnie inne pobudki – szuka dziewczyny. I to mu się udaje, chociaż jego romans z Zo trudno nazwać płomiennym. Czasami sobie pobaraszkuje, zabierze wybrankę do hotelu, pogada o nastroju. Nie wiąże z nią przyszłości, przynajmniej do czasu.
Wspominam o tym romansie głównie dlatego, że jedną z niewielu wad książki jest właśnie sposób kreowania stosunków damsko-męskich. O ile jeszcze ten związek mogę uznać za ciekawy, o tyle już narodziny dziecka z nieprawego łoża nie mają fabularnego czy społecznego uzasadnienia. Podobnie sytuacja wygląda z Vukiem i jego nagłą zmianą ze spokojnego i wyważonego zapijaczonego łowcy, w bawidamka i agresora. Na tym jednak zarzuty kończę i przechodzę do rzeczy ciekawszych.
Jak już napisałem, mamy tu wyspę. Nie jest to dżungla Goldinga, ani surowa przestrzeń Björnsdóttir. Prus tworzy miejsce przede wszystkim odosobnione. Jest kilka plaż i klifów, lasy, wzgórza i opuszczone domki. Jest też namiastka wioski, w której mamy policjanta, wójta i kilku opojów. Fakt, że policjant jest emerytowany i nadał sobie to stanowisko sam, oraz że wójt też już wójtem nie jest, właściwie nie ma tu większego znaczenia. Dla innych to właśnie te osoby mają autorytet, ich należy słuchać. Jest więc sobie taka wyspa, która żyje przede wszystkim ze spotkań. Ludzie obgadują się nawzajem, wymyślają historię, czasami zastanawiają się, co tam w dużym świecie słychać. Problem pojawia się, gdy jedno z pól kukurydzy zostaje zniszczone. Początkowo jest to nawet kłopot marginalizowany, spychany na dalszy plan. Wszak poszkodowanym jest dziwak. Gdy jednak odnotowuje się kolejne niecodzienne przypadki, troska przybiera zupełnie inny wymiar. Zaczynają się narady, polowania, układy, a wreszcie pada kluczowa decyzja – czas nająć łowcę spoza wyspy.
Maciej Piotr Prus bardzo ciekawie operuje tekstem. Niby żadnych ornamentów nie stosuje, a jednak czyta się to z fascynacją. Przede wszystkim potrafi dużo rzeczy przemilczeć, a jednocześnie czytelnik nie ma wrażenia, że ta gra jest nierówna. Czytając książkę lubię mieć coś do powiedzenia, chciałbym być także jej współautorem. Być może dlatego mam taki problem z kryminałami, gdzie to pisarz jest guru decydującym o wszystkim. Wyspa Prusa jest inna w tym sensie, że mamy tu naprawdę sporo wątków i ich rozwinięcie autor pozostawia czytelnikowi. Nie ma sztucznego dopowiadania, wymyślania na prędce alibi, zabaw w chowanego. Dostajemy za to relację widzianą wieloma oczami i opowiedzianą co najmniej kilkoma głosami. Najlepiej widać to w końcowej scenie, gdzie mieszkańcy wyspy, których już uznaliśmy za swoich, w obliczu spotkania z obcymi, zachowują się cokolwiek groteskowo.
Mogę śmiało powiedzieć, że czas spędzony z „Wyspą i innymi ludźmi”, był dobrym czasem. Trochę się pośmiałem, trochę postresowałem, o kilku problemach zapomniałem. Chociaż wydźwięk tej książki jest ważny i pozwala spojrzeć na swoje otoczenie z innej perspektywy, cenię tę powieść przede wszystkim za niespieszne tempo i klimat. To lektura dobra do relaksu, niegłupia, interesująca, właściwie skomponowana, domknięta. Ha!art nawet jak wydaje coś gatunkowego, to jest to inne. I bardzo dobrze, za to ich lubię.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2021/02/recenzja-wyspa-i-inni-ludzie-maciej.html

Ha!art zaskoczył mnie już wielokrotnie. Był przecież biszkoptowy labrador o imieniu Borys Szyc, Polka zakochana w białej małpie, ludzie onanizujący się grzybami i tak dalej. Można tę listę ciągnąć bardzo długo. Przyzwyczaiłem się już, że sięgając po kolorową okładkę z grafiką Bolesława Chromrego dostaję coś dziwnego. Coś, czym inne wydawnictwa po prostu się nie interesują....

więcej Pokaż mimo to

avatar
575
575

Na półkach:

Jest sobie pewna wyspa. Odcięta od zgiełku miasta wielką wodą. Mieszkańcy żyją beztrosko, popijając wino czy rakiję podczas spotkań. Wszyscy są życzliwi i radośni. Sielanka. Życie toczy się niespiesznie. Do czasu, aż pewnego dnia jeden z mieszkańców o poranku zauważa, że zostaje zniszczona jego uprawa kukurydzy. Potem dewastowane są kolejne uprawy, niszczone budynki, rozbite ule, zabite zwierzęta. Zostaje zaburzony panujący spokój. Ludzi ogarnia panika. Żyli do tej pory na wyspie ukrywając się przed niebezpieczeństwem, bo każdy z nich ma coś za skórą, a teraz ktoś to burzy.

Co takiego nawiedziło wyspę i chce zniszczyć to poukładane życie?

Niesamowita opowieść o zwyczajnych ludziach, ich wzajemnych relacjach, lękach, marzeniach, namiętnosciach i tajemnicach.
Ta z pozoru spokojna społeczność ma wiele do ukrycia. W momencie zagrożenia każdy staje się czujny i podejrzliwy. Rodzą się konflikty i ukazują prawdziwe oblicze. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak się zachowa.
Poznamy relacje międzyludzkie, pomoc sąsiedzką, oszustwa i chęć zysku. Kłamstwa i intrygi.
Po niepokojących wydarzeniach na wyspie wszystko się zmienia i nic już nie będzie tak jak było.

Kolejna książka @korporacjahaart która mnie urzekła. Dziękuję.

"Najcenniejszą rzeczą jest nasza wolność"
Polecam.

Jest sobie pewna wyspa. Odcięta od zgiełku miasta wielką wodą. Mieszkańcy żyją beztrosko, popijając wino czy rakiję podczas spotkań. Wszyscy są życzliwi i radośni. Sielanka. Życie toczy się niespiesznie. Do czasu, aż pewnego dnia jeden z mieszkańców o poranku zauważa, że zostaje zniszczona jego uprawa kukurydzy. Potem dewastowane są kolejne uprawy, niszczone budynki,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    70
  • Chcę przeczytać
    41
  • Posiadam
    7
  • Audiobook
    7
  • 2021
    6
  • Literatura piękna
    4
  • Literatura polska
    3
  • 2022
    3
  • Audio
    2
  • Polska
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wyspa i inni ludzie


Podobne książki

Przeczytaj także