Przyducha

- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Seria prozatorska pod redakcją Piotra Mareckiego
- Wydawnictwo:
- Korporacja Ha!art
- Data wydania:
- 2017-09-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-09-25
- Liczba stron:
- 288
- Czas czytania
- 4 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365739131
- Tagi:
- Kraków dystopia wizja
Przyducha następuje wtedy, gdy zmniejsza się ilość tlenu w zbiorniku wodnym. Ryby wykonują gwałtowne ruchy, podpływają blisko powierzchni, próbują łapać powietrze, w końcu giną. Podobny proces dotyka bohaterów powieści Przyducha Macieja Piotra Prusa. Atmosfera świata, a w tym wypadku światem jest Kraków, zagęszcza się, przestrzeń do życia się kurczy, z dnia na dzień rozpada się znana rzeczywistość. Wszystko tonie w smogu i dymie, a żeby przemieszczać się pomiędzy dzielnicami miasta potrzebne są specjalne przepustki. Pojawia się strach, terror i inwigilacja.
• • •
Baba w babie, w babie baba, baba w babie. A na końcu wielkie bum. Taki jest koniec nieudaczników życiowych. Świetna książka!
Kora
• • •
Czasy są smutne jak hasła narodowców i ponure, niczym sen taliba, nie ma więc żadnego powodu, by literatura o nich przypominała majowy poranek nad Morzem Śródziemnym. Choć książka Macieja Piotra Prusa nie jest na szczęście opisem teraźniejszości, a jedynie wizją czegoś, co może nas czekać, lecz przecież katastroficzne wizje przyszłości najczęściej źródła mają w tym, co tu i teraz się dzieje. Autorem targają rzecz jasna lęki globalne, nieobce dziś wszystkim myślącym ludziom w dowolnym miejscu globu, lecz zerka na świat przez zasłonę lokalności, mającą postać duszącego krakowskiego smogu. Swe obawy przenosi na papier w sposób wyrafinowany, przytłaczając czytelnika jedynie wizją przyszłości, a nie sposobem jej opisu, który jest wartki i lśniący niczym górski potok. Gdybym miał porównać Przyduchę do innego dzieła z gatunku dystopii, od razu na myśl przychodzi Fahrenheit 451 Raya Bradbury’ego. Wizja Prusa jest wszakże jeszcze straszniejsza, u Bradbury’ego nie pili masowo wiśniówki.
Robert Makłowicz
• • •
Książka Prusa to bardzo dziwna sprawa. Zaczyna się jak kręcący się wokół tajemnicy psychotyczny kryminał w klimacie Topora, później, nie tracąc klimatu weird mystery, przechodzi w coś jeszcze ciekawszego: mocno osadzoną w Krakowie dystopię. A nawet, można powiedzieć, postapokalipsę. Klimat robi się duszny jak krakowski smog, ale i jak ten smog przepiękny, bo przyznacie Państwo, że co pomarańczowa mgła, to pomarańczowa mgła. Prus to współwłaściciel Klubu Piękny Pies, więc od Psa się zaczyna i wokół Psa się trochę kręci. Piękny Pies staje się tu czymś w stylu twinkpeaksowej czarnej chaty, nie w środku lasów w stanie Waszyngton, tylko w środku Krakowa, ale z jeszcze dziwniejszymi mieszkańcami. No i czyta się szybko. I z ciągle rosnącym zdziwieniem i zaciekawieniem, aż do końca.
Ziemowit Szczerek
• • •
Powieść Prusa to dystopia – mroczna, niebezpieczna wizja przyszłości, ale nie tocząca się w wymyślonym kraju, w alternatywnej rzeczywistości, lecz w miejscu, które znamy wszyscy. Nawet jeśli nie jesteśmy z Krakowa, to przecież powieściowy Kazimierz jest nam bliski jak własne podwórko. Te same ulice, te same knajpy, ale jednak zupełnie już inne, bo opowieść dziejąca się w niedalekiej, lecz przerażającej przyszłości pokazuje, jak rodzi się totalitaryzm, jak nadciąga apokalipsa. Ta powieść nie jest tylko intelektualną zabawą, dlatego że to wszystko naprawdę może się zdarzyć. Prus pokazuje nam przyszłość, która nadejdzie szybciej, niż się możemy spodziewać.
„Wszyscy żyjemy w wynajętych ciałach” – mówi powieściowy tajniak bohaterowi, który odkrywa, że nie wie, kim jest naprawdę. Ale my wszyscy także żyjemy w wynajętej nam przestrzeni, która w każdej chwili może nam zostać odebrana. O tym jest ta książka – że wolność może skończyć się nagle, zanim dopijemy ostatniego drinka w Pięknym Psie.
Krzysztof Varga
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
OPINIE i DYSKUSJE
5,5
5,5
Pokaż mimo toDosc nierowna ksiazka. Zaczyna sie slabo, po 13 stronach chcialem sobie dac spokoj. Srodek, pomimo ilosci watkow idacych donikad, bardzo dobry i wciagajacy, koniec jednak mocno slaby. Troche tak jakby trzeba bylo szybko konczyc, bo czas oddania pracy sie zbliza. Mimo wszystko mocne 6. Przeczytalem w jeden dzien, wiec trzeba przyznac, ze troche wciaga.
Dosc nierowna ksiazka. Zaczyna sie slabo, po 13 stronach chcialem sobie dac spokoj. Srodek, pomimo ilosci watkow idacych donikad, bardzo dobry i wciagajacy, koniec jednak mocno slaby. Troche tak jakby trzeba bylo szybko konczyc, bo czas oddania pracy sie zbliza. Mimo wszystko mocne 6. Przeczytalem w jeden dzien, wiec trzeba przyznac, ze troche wciaga.
Pokaż mimo toTrochę dreszcz, kiedy czyta się "Przyduchę" po koronawirusowym lockdownie...
(E-book przeczytany za darmoszkę dzięki uprzejmości korporacji Ha!Art :)
Trochę dreszcz, kiedy czyta się "Przyduchę" po koronawirusowym lockdownie...
Pokaż mimo to(E-book przeczytany za darmoszkę dzięki uprzejmości korporacji Ha!Art :)
Ale mnie wciągnęła !!! Przeczytałem w jeden dzień. Bardzo dobry thriller z elementami utopii i aktualnej paranoi. Super :)
Ale mnie wciągnęła !!! Przeczytałem w jeden dzień. Bardzo dobry thriller z elementami utopii i aktualnej paranoi. Super :)
Pokaż mimo toWynajęte ciała – „Przyducha” Macieja Piotra Prusa
Przyducha jest terminem biologicznym oznaczającym zmniejszenie się zawartości tlenu rozpuszczonego w zbiorniku wodnym. Przyczyny tego zjawiska mogą być zarówno naturalne (np. zmiana temperatury), jak i sztuczne (np. zanieczyszczenie przez człowieka zbiornika związkami chemicznymi). Przyducha prowadzi do spadku wydajności fotosyntezy, ograniczenia warunków życiowych zwierząt wodnych a w skrajnych warunkach do masowego wymierania. Rozwijając myśl, przyducha jest przyduszaniem, aktem przemocy środowiska względem organizmów, który uniemożliwia im prawidłowe funkcjonowanie. Człowiek, podobnie jak każdy żywy organizm, również potrzebuje określonych warunków do prawidłowego funkcjonowania, postrzegania rzeczywistości i realizowania się w niej. Odpowiednikiem ludzkiej przyduchy jest represja przycinająca człowieka do określonego kształtu. Oczywiście, może być ona zewnętrzna (jako wynik działań obcych sił), jak i wewnętrzna (tj. samoistna). Represja ma dwa elementy wspólne z przyduchą. Po pierwsze, można uznać ją za szkodliwą dla jednostki. Po drugie, może kończyć się śmiercią – nawet jeżeli nie dosłowną, to symboliczną i metaforyczną.
Zagłębianie się w nowe rejony rzeczywistości, a więc i literatury, bywa ciekawym doświadczeniem. Raz lepszym, raz gorszym. Sięgamy po nowe książki, po nowe gatunki i podgatunki a czasami i po nowe wydawnictwa. Tak było w moim przypadku, kiedy postanowiłem rozpocząć podróż z Korporacją Ha!art, zaczynając od książki Macieja Piotra Prusa o tytule "Przyducha".
Dziś, kilka dni po jej przeczytaniu, książka polskiego filmowca nadal pozostaje dla mnie tajemnicą, choć część jej znaczeń udało mi się siłą wydrzeć. Maciej Piotr Prus postanowił zabrać mnie do Krakowa niedalekiej przyszłości, ogarniętego widmem szalonej epidemii grypy. Większość akcji powieści dzieje się na Kazimierzu, dzielnicy miasta, która z czasem trwania powieści jest coraz bardziej zamykana, nakładane są na nią kolejne obostrzenia, jej kontakt ze światem staje coraz bardziej znikomy. Porównując sytuację do współczesnej pandemii można powiedzieć, że Kazimierz staje się polską i miniaturową wersją chińskiego miasta Wuhan. W takiej sytuacji odnajduje się główny bohater, znajomy genialnego pisarza Filipa Fronta, który choć uwielbiany przez krytyków i fanów, bardzo rzadko pojawia się publicznie. Zaskarbiwszy sobie przyjaźń i zaufanie artysty, ten powierza głównemu bohaterowi własne mieszkanie na czas swojej nieobecności, co ten po namyśle wraz z znajomą postanawia wykorzystać do zarobku, w formie odpłatnego oprowadzania miłośników twórczości Filipa Fronta po jego mieszkaniu. Sytuacja zaczyna się komplikować, kiedy ludzie zaczynają znikać a nasz protagonista znajduje odcięty palec w mieszkaniu wielkiego artysty. Pod względem fabuły "Przyducha" to typowy kryminał. Jest tajemnica, jest intryga, są bohaterowie, którzy próbują rozwiązać problem, zanim okaże się on tragiczny. Po drodze znajdują poszlaki, ślady, ślepe zaułki, zmierzając powoli, acz konsekwentnie do finału i ostatecznej konfrontacji. Nic nadzwyczajnego. Jeśli brałbym pod uwagę jedynie samą fabułę, to nawet książki bym nie wspominał, nie przywoływał jej tutaj, na nasze szczęście są tu też rzeczy znacznie ciekawsze.
W połowie książki jedna z postaci enigmatycznie wyzna czytelnikowi, że "wszyscy żyjemy w wynajętych ciałach". To zdanie oraz powiązane z nimi znaczenia, niczym ponure widma, będą powracać do nas raz na jakiś czas. Nawiedzają one czytelnika, zmuszają go do myślenia i jednocześnie gubią w labiryncie prób dojścia do prawdy. Maciej Piotr Prus okazuje się być bardzo sprytnym autorem, który potrafi podszyciem warstwy filozoficznej wzmagać fabułę krążącą wokół kryzysu tożsamości i vice versa. Pozostawieni pod murem bohaterowie, z rozpaczą próbujący dociec kim są i jaką podstawę własnego ja muszą stworzyć, by określić siebie, swoje zamiary, motywacje oraz miejsce w świecie, są również w pewnym sensie czytelnikami. Następuje w tym miejscu bardzo prosta i zarazem skuteczna paralela między czytającym a czytanym.
Jednakże polski autor w tym miejscu decyduje się nie zatrzymać, nie zwalniać. Na żyjącym człowieku przeprowadza sekcję, przyglądając się jego anatomii, budowie człowieka. Widzi w nim coś pustego, naczynie, które należy napełnić, robotyczny przedmiot pozbawiony źródła zasilania. Ciało człowieka jest pustą i osamotnioną przestrzenią, którą dopiero ludzka dusza (lub duch) może wypełnić. Powoduje to wrażenie obcości, zgrzytu między tym za kogo się uważamy, tym za kogo się czujemy a ciałem, które wynajęliśmy, z którego postanowiliśmy skorzystać na czas życia. Nie jest ono nami samymi. Ciało jest Innym. Innym ukrytym za zasuniętą kotarą, nie możemy go sprecyzować, ponieważ widzimy jedynie jego kontur, zarys. Pozostaje nam jedynie uczucie niepokoju i nieokreślenia, które ma znaczący wpływ na poczucie naszej tożsamości.
Mieszające się w kotle motywy ciała i duszy, własnej tożsamości i inności wypiętrzane są w jeszcze innym kierunku. Zewnętrznej kontroli. W przeciwieństwie do wielu dystopii (a "Przyduchę" można uważać za jej kuzyna) nacisk na kontrolę i formowania ludzkiego ja jest skierowany na umysł. Pamiętam dobrze jak czytałem "Rok 1984" George’a Orwella i w tamtej książce szeroki nacisk został położony na ciało i jego pragnienia, np. skierowanie energii tożsamej z popędem seksualnym na inne tory. W "Przydusze" jest zupełnie odwrotnie. Ciało zostaje porzucone samopas a raczej zostaje pozostawione na konfrontację z poczuciem tożsamości i odczuwania ja. Siły zewnętrzne naciskają na ducha, osłabiając go, zawirowując, wprowadzają go w stan pomieszania, by na koniec przyciąć w określony kształt, który będzie im pasował, taki który umożliwi im użycia danej osoby jako narzędzia (często bezwolnego). To wieczna gra między tym, co zewnętrzne a tym, co wewnętrzne. Biorąc pod uwagę fakt naszej ewolucji (również jako zwierzęcia społecznego), norm kulturowych i całego rozwoju intelektualnego gatunku ludzkiego, widzimy człowieka nie jako podmiot, ani nawet obiekt a zbiór relacji. Szczególnie dwóch, które są mocne zaznaczone w książce Macieja Piotra Prusa, ale również sami winniśmy je dostrzec bez trudu. Człowiek nie jest jedynie tym, w jaki sposób sam siebie postrzega. Nie jest "zsubiektywizowaną wewnętrznością". Nie jest również tym, w jaki sposób inni go postrzegają. Nieistotne czy to rodzina, znajomi czy przypadkowi przechodni. Jest połączeniem wspomnianych wyżej dwóch elementów, dwóch subiektywizacji, wewnętrznej i zewnętrznej.
Czytając powieść polskiego pisarza, pomimo zauważenia elementów jak najbardziej godnych uwagi, pozostałem niezachwycony. Mam do niej stosunek ambiwalentny, lecz przy tym nieradykalny. Lubię ją i nie lubię jednocześnie. Jak sądzę wynika to z braku zaangażowania emocjonalnego względem fabuły. Wielkie narracje dystopijne, które pozwolę sobie jeszcze raz przywołać, takie jak "Rok 1984", "Nowy wspaniały świat" czy chociażby "Opowieść podręcznej" w większym stopniu polegają na emocjach niż na faktycznej treści, a szczególnie na poczuciu oburzenia przez czytelnika. W "Przydusze" tego nie ma, zaangażowanie emocjonalne jest znikome, przez co z trudem śledzimy akcję powieści. Kolejnym zarzutem jest język, który nie potrafi w żaden sposób spętać czytelnika, nie ma immersji, nie ma więc potrzeby się z niego wyswobadzać, jest płaski.
"Przyducha" pozostaje książką interesującą, nawet jeśli nie jest pozbawiona wad a przede wszystkim jest nierówna. Żałuję, że za ciekawymi konceptami nie poszły działania literackie zakrojone na szerszą skalę. W efekcie dostaliśmy książkę z mocnymi zaletami i mocnymi wadami, która czytelnikom spodoba się w zależności od gustów. Jeśli cenią te elementy, które wyszły w powieści pozytywnie, to zaliczą ją do grupy książek dobrych. Jeśli nie, będą mówić o niej jako o średniaku lub wręcz o słabym poziomie powieści, który w mojej ocenie wcale nie jest niski. Każdy musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie czy warto, i w tym w przypadku zaryzykować. Ja mimo wszystko, pomimo lekkiego rozczarowania, dobrze spędziłem z nią czas.
https://www.facebook.com/kreatywnewizje/
Wynajęte ciała – „Przyducha” Macieja Piotra Prusa
więcej Pokaż mimo toPrzyducha jest terminem biologicznym oznaczającym zmniejszenie się zawartości tlenu rozpuszczonego w zbiorniku wodnym. Przyczyny tego zjawiska mogą być zarówno naturalne (np. zmiana temperatury), jak i sztuczne (np. zanieczyszczenie przez człowieka zbiornika związkami chemicznymi). Przyducha prowadzi do spadku wydajności...
Podczas czytania czułem między innymi klimat 'Papers Please'.
Podczas czytania czułem między innymi klimat 'Papers Please'.
Pokaż mimo to8/10 - "Przyducha" książkę czyta się bez polotu nawet bym powiedziała, że bardzo spokojnie.. ale na pewno nie jest nudna. Coś w sobie ma, coś co mnie wciągnęło. Całość dzieje się w wolnym tempie, ale mimo to potrafi zaskoczyć.
Świetna historia, świetnie napisana.
8/10 - "Przyducha" książkę czyta się bez polotu nawet bym powiedziała, że bardzo spokojnie.. ale na pewno nie jest nudna. Coś w sobie ma, coś co mnie wciągnęło. Całość dzieje się w wolnym tempie, ale mimo to potrafi zaskoczyć.
Pokaż mimo toŚwietna historia, świetnie napisana.
Świetnie się zaczyna, trochę Kafka, trochę Meyrink, ale im dalej tym słabiej, a finał rozczarowuje. W książce splatają się wątki tożsamości popularnego, choć bardzo tajemniczego pisarza i stopniowego ograniczania swobód obywatelskich przez nową władzę. Oba wątki ładnie prowadzą do grubszej groteski, wizja Kazimierza odciętego kordonem sanitarnym - prima sort.
Mam wrażenie, że po ostatnich wyborach autor usiadł i przelał na papier wszystkie swoje polityczne lęki, "przepracowywane" w pubach. Ale trochę szkoda, że fabuła poszła w tę stronę, że autor wybrał tę szeroką drogę, która wiedzie może nie do zguby, raczej na manowce.
Świetnie się zaczyna, trochę Kafka, trochę Meyrink, ale im dalej tym słabiej, a finał rozczarowuje. W książce splatają się wątki tożsamości popularnego, choć bardzo tajemniczego pisarza i stopniowego ograniczania swobód obywatelskich przez nową władzę. Oba wątki ładnie prowadzą do grubszej groteski, wizja Kazimierza odciętego kordonem sanitarnym - prima sort.
więcej Pokaż mimo toMam wrażenie,...
Zrazu myślałem, że nudno będzie i tak raczej bełkotliwie tudzież knajpiano. Nie mogłem jakoś wsiąknąć w atmosferę książki – cięgiem tylko to łażenie do knajpy i picie, nawet nie w celach towarzyskich a raczej tak dla zabicia czasu i przepuszczenia ostatniego grosza (którego jakoś jednak nigdy nie zabrakło).
Ale w końcu się wciągnąłem (w książkę znaczy, nie w picie). Wybitnie mi w tym pomogły długoterminowe wspomnienia z Kazimierza wespół z całkiem współczesną jakością krakowskiego powietrza. I zupełnie spodobała mi się atmosfera oblężonej, zadżumionej (a dokładnie zagrypionej), zamkniętej, wyizolowanej dzielnicy, w której zdaje się być uwięzione moralne zło miasta. W celu sanacji społeczeństwa krakowskiego, Kazimierz zostaje odgrodzony od reszty miasta, w czym zdają się jednoczyć różnorodne siły. Ramię w ramię na straży Krakowa stają więc i faszyzujący cykliści, i bogohonoroojczyźniani ochotnicy patrioci-bojówkarze, i służby specjalne, i wojskowe transportery opancerzone, i wojewódzka komenda policji, i ministerstwa.
Po drugiej stronie barykady znajdziemy społeczeństwo Kazimierza, które zdaje się składać głównie z przegranych artystów zamkniętych w mikrokosmosie knajp, kiboli Cracovii i całej reszty w postaci szarej ludzkiej masy (z której wybijają się cykliści i inni współodpowiedzialni za zakaz palenia w miejscach publicznych). Aaaa, no i trzeba pamiętać, że na scenie dramatu staje jeszcze wszechobecny krakowski smog, który dusi, przydusza, poddusza i podtruwa szczególnie wtedy, gdy narrator nie filtruje miejskiego powietrza przez filtr zapalonego papierosa. I właśnie dla tej atmosfery warto sięgnąć po książkę, dając się przy okazji wkręcić w intrygę leniwie na tym tle rozciągnioną.
"Przyduchę" polecić mogę zarówno mieszkańcom Kazimierza jak i Starego Miasta. Pozostali zwolennicy lekko surrealistycznych klimatów też nie powinni być zawiedzeni.
Ilustrowana wersja recenzji na: http://cyfranek.booklikes.com
Zrazu myślałem, że nudno będzie i tak raczej bełkotliwie tudzież knajpiano. Nie mogłem jakoś wsiąknąć w atmosferę książki – cięgiem tylko to łażenie do knajpy i picie, nawet nie w celach towarzyskich a raczej tak dla zabicia czasu i przepuszczenia ostatniego grosza (którego jakoś jednak nigdy nie zabrakło).
więcej Pokaż mimo toAle w końcu się wciągnąłem (w książkę znaczy, nie w picie)....
Groteskowy pomysł na bliską przyszłość doceniam, ale ile razy do cholery można czytać o tym, że wszedłem do Pięknego Psa, nie było nikogo znajomego, zamówiłem whisky i kawę, a barmanka piła wiśniówkę? Na 156 stronach to jest opisane z 80 razy.
Groteskowy pomysł na bliską przyszłość doceniam, ale ile razy do cholery można czytać o tym, że wszedłem do Pięknego Psa, nie było nikogo znajomego, zamówiłem whisky i kawę, a barmanka piła wiśniówkę? Na 156 stronach to jest opisane z 80 razy.
Pokaż mimo to