Nauka Świata Dysku IV. Dzień sądu

- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Nauka świata dysku
- Tytuł oryginału:
- The Science of Discworld IV: JUDGEMENT DAY
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2014-09-04
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-09-04
- Data 1. wydania:
- 2013-04-13
- Liczba stron:
- 344
- Czas czytania
- 5 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379610334
- Tłumacz:
- Piotr W. Cholewa
- Tagi:
- świat dysku nauka
Na Naukę nigdy nie jest za późno…
W Świecie Dysku dojrzewa wszechpotężna awantura i lord Vetinari przewodniczy trybunałowi. Omnianie chcą przejąć kontrolę nad Światem Kuli, którego istnienie stanowi kpinę z ich religii. Jednak magowie z Niewidocznego Uniwersytetu nie bardzo chcą go oddać – w końcu to oni go stworzyli.
Na scenę wkracza bibliotekarka ze Świata Kuli, panna Marjorie Daw. Może to ona – w szpilkach Jimmy'ego Choo i obdarzona analitycznym umysłem – potrafi pomóc? Ponieważ ludzie po obu stronach zaczynają się mocno irytować, padają bardzo ważne pytania i ktoś musi się chyba wytłumaczyć…
W „Dniu sądu”, czwartym tomie cyklu Nauki Świata Dysku, Terry Pratchett, profesor Ian Stewart i doktor Jack Cohen kreują oszałamiającą mieszankę fikcji, najnowszej nauki i filozofii, by znaleźć odpowiedzi na NAPRAWDĘ wielkie pytania, mierząc się z Bogiem, Wszechświatem i – prawdę mówiąc – ze wszystkim.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Ziemia jest płaska! - czy aby na pewno?
Choć wcześniejsze trzy tomy „Nauki Świata Dysku” mam już od jakiegoś czasu, skutkiem zbiegu okoliczności najpierw przeczytałam ten najnowszy. Nie przeszkodziło mi to zbytnio w rozkoszowaniu się lekturą, natomiast umożliwiło poznanie, czym tak naprawdę jest ta seria i zachęciło mnie to do sięgnięcia po wcześniejsze jej odsłony.
Książkę można podzielić na dwie zasadnicze, przeplatające się ze sobą, części. Znacznie skromniejsza objętościowo jest opowieść dziejąca się w murach Niewidocznego Uniwersytetu i perypetie związane ze Światem Kuli. Większą część zajmują natomiast rozważania naukowo-filozoficzne oraz poszukiwania odpowiedzi na pytania nękające dociekliwych ludzi od początków cywilizacji.
Historię fabularną otwiera zbudowanie przez Myślaka Stibonsa Czegoś Strasznie Wielkiego, czyli odpowiednika Wielkiego Zderzacza Hadronów z naszego kulistego świata. W wyniku niefortunnego przypadku do Świata Dysku poprzez L-przestrzeń trafia bibliotekarka z Ziemi, Marjorie Daw. W sprawę kulistego świata mieszają się, w wyjątkowo dla nich pokojowy sposób, członkowie Kościoła Omnian Dnia Ostatecznego, jednak i tak dochodzi do konfrontacji z magami z Niewidocznego Uniwersytetu. Czy autorytet Patrycjusza wystarczy do rozwiązania sporu, czy może potrzeba będzie boskiej interwencji?
Zdecydowana większość książki poświęcona jest rozważaniom naukowym na rozmaite tematy, począwszy od budowy materii i najdrobniejszych cząstek, poprzez ewolucję, aż do wymiarów wszechświata. W książce znajdziemy przegląd najnowszych doniesień z różnych dziedzin nauki i skrót najważniejszych teorii. Poznamy historię zmian poglądów na pewne tematy od zawsze zaprzątające ludzkość - istnienie bogów, to, jak wygląda nasz świat i czy jesteśmy aż tacy wyjątkowi.
Książkę czytało mi się dobrze, choć nie mogę stwierdzić, że była to lekka, niezobowiązująca lektura. Autorzy dość dobrze tłumaczyli różne, zawiłe teorie naukowe i nie miałam większych problemów, by sobie z nimi poradzić. Pomocna przydała się też wiedza, którą wyniosłam ze studiów, zwłaszcza ta dotycząca fizyki, matematyki i chemii. Książka jest jednak napisana w taki sposób, że nikomu nie powinna sprawić kłopotów, a co najwyżej wymagać od niektórych nieco więcej skupienia. Bardzo pomocne są krótkie fabularne wstawki, pozwalające się na moment oderwać od poważniejszej treści.
Polecam tę książkę gorąco wszystkim ciekawym świata ludziom, choć może ona wymagać od czytelnika otwartego umysłu i chęci poznawania nowych rzeczy. Jest to książka, która skłania do nieco abstrakcyjnego myślenia o rzeczach obecnych w naszym świecie, a wciąż bardzo niezrozumiałych, dając niejednokrotnie powody do śmiechu.
Barbara Sulkowska
Oceny
Książka na półkach
- 308
- 211
- 122
- 15
- 11
- 9
- 6
- 5
- 5
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Chyba już troszkę za dużo. Część fabularna jest bardzo okrojona natomiast część popularno-naukowa bardzo rozległa oraz, niestety, już powtarzalna w stosunku do poprzednich tomów.
Chyba już troszkę za dużo. Część fabularna jest bardzo okrojona natomiast część popularno-naukowa bardzo rozległa oraz, niestety, już powtarzalna w stosunku do poprzednich tomów.
Pokaż mimo toMoja ocena: 9 x ⭐️
Moja ocena: 9 x ⭐️
Pokaż mimo toDobra książka, i zawsze można z takiej wyciągnąć coś nowego dla siebie. Mimo to jest też sporo powtórzeń i wałkowania tematów które w dziesiątkach innych popularnonaukowych książek zostało rozwałkowanych do dwuwymiarowych przestrzeni bez brzegów :) Sporo powtórzeń i przedstawiania różnych analogii i metafor w celu zobrazowania jakiejś nieobrazowalnej idei co w pewnym momencie trochę nużyło. Niemniej dobrze że takie książki powstają i zawsze powinny znajdować swoich czytelników.
Dobra książka, i zawsze można z takiej wyciągnąć coś nowego dla siebie. Mimo to jest też sporo powtórzeń i wałkowania tematów które w dziesiątkach innych popularnonaukowych książek zostało rozwałkowanych do dwuwymiarowych przestrzeni bez brzegów :) Sporo powtórzeń i przedstawiania różnych analogii i metafor w celu zobrazowania jakiejś nieobrazowalnej idei co w pewnym...
więcej Pokaż mimo toDobra i treściwa, jak zwykle pełna wartościowych rzeczy i odpowiedzi na kilka kluczowych pytań. Zawiera w sobie również rozważania teoretyczne związane z istotą jestestwa człowieka i ludzkości. Godna polecenia, warta przeczytania.
Dobra i treściwa, jak zwykle pełna wartościowych rzeczy i odpowiedzi na kilka kluczowych pytań. Zawiera w sobie również rozważania teoretyczne związane z istotą jestestwa człowieka i ludzkości. Godna polecenia, warta przeczytania.
Pokaż mimo toTak jak w przypadku innych późnych książek Terry'ego Pratchetta, w trakcie lektury odniosłam wrażenie pośpiechu - wiele jeszcze rzeczy było do powiedzenia, wiele myśli do przekazania. W tej części cyklu "Nauki Świata Dysku" czuć również wyraźniej uczucia Iana Stewarta i Jacka Cohena, nie można oprzeć się wrażeniu, że tematyka dotyka czegoś, co stanowi dla nich problem i źródło frustracji. Dzień Sądu traktuje bowiem o różnicach pomiędzy religią a nauką, a właściwie o różnicach pomiędzy myśleniem uniwerso- a humanocentrycznym. To pierwsze ma być bardziej charakterystyczne dla podejścia naukowego, drugie - religijnego. W czasach, kiedy w mediach społecznościowych roi się od ludzi (mniej lub bardziej poważnie) zaprzeczających kulistości Ziemi, prawdziwości lądowania na Kiężycu, czy twierdzących, że wiek naszej planety to nieco ponad 6 tysięcy lat, książka pozostanie aktualna jeszcze długo.
Tak jak w przypadku innych późnych książek Terry'ego Pratchetta, w trakcie lektury odniosłam wrażenie pośpiechu - wiele jeszcze rzeczy było do powiedzenia, wiele myśli do przekazania. W tej części cyklu "Nauki Świata Dysku" czuć również wyraźniej uczucia Iana Stewarta i Jacka Cohena, nie można oprzeć się wrażeniu, że tematyka dotyka czegoś, co stanowi dla nich problem i...
więcej Pokaż mimo to(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)
Kłamstwa dla dzieci i kłamstwa dla dorosłych
Hubert Przybylski
Czy wiecie, że to wszystko, co nas otacza, co stworzyła ludzkość, aby żyło się łatwiej i wygodniej, to zasługa tysięcy lat gigantycznej prowizorki i wszechobecnej kontroli, o jakiej nie śniło się nawet Wellsowi? Czyli, mówiąc wprost, to zasługa nauki. Cóż. Takie zdanie o nauce mają współautorzy mojego dzisiejszego obiektu zainteresowania - "Nauki Świata Dysku IV. Dniu Sądu" - Ian Stewart i Jack Cohen, którzy po raz kolejny, przy pomocy Terry'ego Pratchetta, mierzą się z ludzkim spojrzeniem na otaczający nas wszechświat. Czy przekonali mnie do swoich twierdzeń? O tym na końcu.
"Nauka Świata Dysku IV" to częściowy powrót do kwestii, które Stewart i Cohen podejmowali w poprzednich tomach "Nauki...". Z jednej strony jest to wymuszone tematem omawianym w najnowszej książce, czyli kwestią powstania i rozwoju nauki oraz jej ciągłych zderzeń z religiami. Z drugiej - nie mieli innego wyjścia, gdyż przez te piętnaście lat, kiedy powstawały poszczególne tomy "Nauki...", poziom naszej wiedzy o nas samych i naszym otoczenie ździebko się nie tylko powiększył, ale też zmienił wewnętrznie.
Bardzo mi się podoba sposób, w jaki Autorzy łączą wiedzę z różnych dziedzin wiedzy, aby pokazać wielowymiarową pajęczynę połączeń i wpływów kształtujących wszechświat i rozwijające się w nim życie. Podoba mi się, że są w stanie przyznać się do wcześniejszych pomyłek i do niewiedzy w jakiejś kwestii*. Bardzo spodobała mi się ich wizja świata nauki, który opiera się na ciągłych prowizorkach, na nieustannym sprawdzaniu przez jednych naukowców teorii wysnutych przez drugich**, na kompletnie głupich metodach badań*** i notorycznych uproszczeniach. Która to nauka jednak na każdym kroku pokazuje, że działa - samoloty latają (choć biorąc pod uwagę nasz dzisiejszy poziom wiedzy nie powinny),internet śmiga (przynajmniej u niektórych),a tłum daje się manipulować jednostkom.
Jeśli chodzi o główny temat książki, czyli o kwestię nauki w kontekście wiary i wiary w kontekście nauki, to tutaj książka podoba mi się nieco mniej. Autorzy pokazują, czasami dobitnie, czasami od niechcenia, że nauka obala wiarę, że wiara jest niemądra, niepraktyczna, a co najgorsze, wręcz nienaukowa! Robią to powołując się na wielkich naukowców - Kopernika, Newtona, Darwina, czy Einsteina. Szkoda tylko, że zapominają, że ci wielcy naukowcy byli nie tylko wierzący, ale i praktykujący. Nie spodobało mi się to, że mimo przytaczania masy artykułów, prac naukowych, itp., na poparcie swoich tez, nie chciało im się pokazać, że są także inne głosy. Np. w postaci wyników ankiety, jaką kilka lat temu wśród amerykańskich naukowców należących do American Association for the Advancement of Science**** przeprowadzili badacze z Pew Research Center*****. Czy dlatego, że wg. wyników tej ankiety większość naukowców okazała się wierząca (51% wobec 41% niewierzących i 8% tych, którzy tak na wszelki wypadek zostawili sobie otwartą furtkę)? Nie wiem, jak Wam, ale mnie takie podejście do tematu wydaje się cokolwiek nienaukowe...
Jest jeszcze jedna kwestia, którą trzeba poruszyć. Poziom trudności tekstu. O ile pierwszą czy drugą książkę da się radę przeczytać i zrozumieć mając wykształcenie średnie, o ile trzecia wymagała nieco większego poziomu wiedzy i otwartości myślenia, to najnowsza część wymaga już ździebko solidniejszych podstaw. I to z wielu różnych dziedzin nauki. Bez bicia się przyznam, że często brakowało mi tej wiedzy (najbardziej chyba filozofii) i musiałem zasięgać porady u Wujka Gógla i cioci Wiki.
Moja ocena - 6,5/10. To zdecydowanie najcięższa naukowo pozycja spośród wszystkich "Nauk Świata Dysku", dodatkowo okraszona mniejszą i nieco słabszą jakościowo niż we wcześniejszych częściach, czasami wręcz sprawiającą wrażenie wymuszonej porcją twórczości Terry'ego Pratchetta. W dalszym jednak ciągu jest to lektura zdecydowanie warta przeczytania, gdyż pozwala nieco szerzej spojrzeć na to, co nas otacza.
A wracając do pytania postawionego we wstępie - czy Stewart i Cohen przekonali mnie do swoich twierdzeń? W kwestiach nauki zdecydowanie tak. Natomiast jeśli chodzi o kwestię nauki i wiary, to nie - podeszli do tematu zdecydowanie nienaukowo - zbyt jednostronnie, zbyt, można by nawet rzec, ekstremistycznie.
* choć może to dlatego tak łatwo im przychodzi, że to nie oni się pomylili i nie oni wykazali się niewiedzą?
** można wręcz odnieść wrażenie, że ogromna większość naukowców zajmuje się właśnie obalaniem teorii, a tylko nieliczni ich stawianiem.
*** świetne porównanie działania Wielkiego Zderzacza Hadronów do zrzucania pianina (lub fortepianu, już nie pamiętam, a nie zrobiłem sobie zakładki :/ ) z dużej wysokości, a potem wnioskowania, wyłącznie po odgłosach zderzenia, z czego jest zbudowane i jak działa owo pianino (tudzież fortepian).
****http://pl.wikipedia.org/wiki/American_Association_for_the_Advancement_of_Science
*****http://articles.latimes.com/2009/nov/24/opinion/la-oe-masci24-2009nov24; podobne wyniki (48% deklarujących wiarę w Boga/Bogów) osiągnęła prof. Elaine Howard Ecklund z Rice University, która w 2005r. przeprowadziła ankietę wśród naukowców pracujących w głównych uczelniach technicznych USA. W tym w MIT.
(recenzja pierwotnie ukazała się na Szortal.com)
więcej Pokaż mimo toKłamstwa dla dzieci i kłamstwa dla dorosłych
Hubert Przybylski
Czy wiecie, że to wszystko, co nas otacza, co stworzyła ludzkość, aby żyło się łatwiej i wygodniej, to zasługa tysięcy lat gigantycznej prowizorki i wszechobecnej kontroli, o jakiej nie śniło się nawet Wellsowi? Czyli, mówiąc wprost, to zasługa nauki. Cóż....
Jak na razie najtrudniejsza z całej serii, zapewne stąd tak wiele niepochlebnych opinii. Do tego porusza tematy, które są nie do przyjęcia, przez osoby wierzące, bo podważa ich światopogląd. Dla mnie nadal rewelacyjna.
Jak na razie najtrudniejsza z całej serii, zapewne stąd tak wiele niepochlebnych opinii. Do tego porusza tematy, które są nie do przyjęcia, przez osoby wierzące, bo podważa ich światopogląd. Dla mnie nadal rewelacyjna.
Pokaż mimo toCzytało się dobrze, jak zwykle, choć mam już wrażenie lekkiej wtórności. Ale zawsze jest dobrze wrócić do Świata Dysku, poczytać o ludziach, którzy myślą, są racjonalni i szanują książki. I promują naukę, nawet jeśli ma wady i wszyscy są tego świadomi. W ramach testu, po przeczytaniu wzięłam pisemko od Jehowców, by sprawdzić czy znajdę błędy logiczne w ich myśleniu :)
Czytało się dobrze, jak zwykle, choć mam już wrażenie lekkiej wtórności. Ale zawsze jest dobrze wrócić do Świata Dysku, poczytać o ludziach, którzy myślą, są racjonalni i szanują książki. I promują naukę, nawet jeśli ma wady i wszyscy są tego świadomi. W ramach testu, po przeczytaniu wzięłam pisemko od Jehowców, by sprawdzić czy znajdę błędy logiczne w ich myśleniu :)
Pokaż mimo toHeh, ocena chyba trochę zawyżona ;) Część fabularna jak zawsze bardzo fajna i ciekawa. Część naukowa niestety nie zawsze dla mnie (czarna magia...),choć też ma swoje momenty, które czytałam z dużym zainteresowaniem.
Więcej:
http://dla-przyjemnosci.blogspot.com/2016/02/nauka-swiata-dysku-iv-dzien-sadu.html
Heh, ocena chyba trochę zawyżona ;) Część fabularna jak zawsze bardzo fajna i ciekawa. Część naukowa niestety nie zawsze dla mnie (czarna magia...),choć też ma swoje momenty, które czytałam z dużym zainteresowaniem.
Pokaż mimo toWięcej:
http://dla-przyjemnosci.blogspot.com/2016/02/nauka-swiata-dysku-iv-dzien-sadu.html
Najsłabsza część z serii "Nauka Świata Dysku", chociaż przyznam, że zainspirowała mnie w niektórych momentach. Utkwiło mi w pamięci kilka fajnych słów i zdań. Szczególnie dobrze bawiłem się przy próbie narysowania czterowymiarowej hipersfery.
Tematyka książki koncentruje się na ustosunkowaniu nauki do religii i religii do nauki. Pratchettowscy bohaterowie są jak zwykle w doskonałej formie, ale temat za bardzo rozwleczony. Powtarzają się zagadnienia z poprzednich części i dużo czegoś co nazywam "fantastyką dla naukowców" - zbiorem teorii ładnie wyglądających na papierze i jeszcze ani nie potwierdzonych, ani nie zaprzeczonych (jak teorie strun). Poza tym nie ze wszystkim się zgadzam. (Spoiler!) Biblia moim zdaniem pasuje do półki z fantasy jak antyczny Akropol do Disneylandu. Co prawda w obu tych miejscach turyści robią głupie selfie, ale wbrew książkowej puencie sądzę, że jednak nie pasuje.
Najsłabsza część z serii "Nauka Świata Dysku", chociaż przyznam, że zainspirowała mnie w niektórych momentach. Utkwiło mi w pamięci kilka fajnych słów i zdań. Szczególnie dobrze bawiłem się przy próbie narysowania czterowymiarowej hipersfery.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTematyka książki koncentruje się na ustosunkowaniu nauki do religii i religii do nauki. Pratchettowscy bohaterowie są jak zwykle w...