-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński4
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
2016-12-19
2019-08-08
2017-01-28
2019-01-05
BARDZO długo czytałam tę część serii. Jakby nie było, minęło już półtora roku, od kiedy sięgnęłam po raz pierwszy po nią i wtedy stwierdziłam, że jednak Chaol nigdy nie uzyska mojej sympatii (nawet okruszka). Jednak podjęłam lepszą decyzję, ponieważ od razu przeszłam do kolejnych tomów - inaczej bym czekała, a wtedy nie odkryłabym czegoś tak wspaniałego jak ta seria w całości i Rowana...
Co do "Korony w mroku", to niestety jest gorsza niż następne tomy, ale lepsza niż pierwszy. Tendencja wzrostowa, bardzo dobrze. Czy żałuję, że tak długo z nią zwlekałam? Owszem, nawet bardzo, ale czuję, że musiałam odłożyć ją w czasie i nie zmuszać się do jej czytania. Bardzo by to zaszkodziło ogólnemu odbiorowi. Ta część historii jest wielkim wstępem i wyjaśnieniem podłoża, na którym Maas oprze/oparła całe uniwersum Szklanego tronu. Nie narzekam, chociaż czuję lęk przed przeczytaniem ostatniego tomu. Jednak do tego czasu czekają na mnie jeszcze opowiadania oraz "Wieża świtu" (Chaol, bleh).
BARDZO długo czytałam tę część serii. Jakby nie było, minęło już półtora roku, od kiedy sięgnęłam po raz pierwszy po nią i wtedy stwierdziłam, że jednak Chaol nigdy nie uzyska mojej sympatii (nawet okruszka). Jednak podjęłam lepszą decyzję, ponieważ od razu przeszłam do kolejnych tomów - inaczej bym czekała, a wtedy nie odkryłabym czegoś tak wspaniałego jak ta seria w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-20
2019-08-09
2017-08-09
I: 9 styczeń 2017
II: 5 sierpień 2019
III: 26 marzec 2020
I: 9 styczeń 2017
II: 5 sierpień 2019
III: 26 marzec 2020
2019-12-08
2019-10-05
2019-10-03
2019-10-02
2019-09-30
2019-09-28
2019-09-26
2019-07-11
https://wachajac-ksiazki.blogspot.com/2019/09/uwieziona-krolowa-kristen-ciccarelli.html
Po przeczytaniu pierwszego tomu, byłam gotowa obwieścić „Ostatniego Namsarę” książką mojego życia. A przynajmniej jedną z niewielu, które znalazły się w tym zacnym gronie. A jednak autorka wbiła mi nóż w plecy, dosyć płytko, żebym pochłonęła jej historię, ale wystarczająco głęboko, żebym nie uznała jej za jedną z lepszych. Dlaczego? Otóż, nie przepadam za zabiegiem stosowanym przez autorów: co tom, to inni bohaterowie. A może wyrażę się jeszcze precyzyjniej, żeby nie było najmniejszych wątpliwości – nie lubię tego zabiegu w fantastyce, zwłaszcza przy tylu otwartych wątkach, których autorka jak na razie nie ma zamiaru wyjaśniać i zostawiła irytująco otwarte zakończenie, które w żaden sposób mnie nie satysfakcjonuje.
„Uwięziona królowa” to historia o bohaterach, których znamy z pierwszego tomu i szczerze mówiąc nie przemówili do mnie na tyle, żebym koniecznie chciała poznać ich perypetie bliżej. Jasne, książka nie była zła, czytało się ją przyjemnie, ale jednocześnie żałuję, że w ogóle serię zaczynałam. Nie zamknięcie historii „Ostatniego Namsary”, BA!, zostawienie bohaterów samych sobie, którzy stoją przeciwko całemu światu, żeby nagle okazało się, że właściwie to po nic i dostajemy w zamian za czekanie jakiegoś rozwydrzonego młokosa z muchami w nosie? Przepraszam, ale nie zamawiałam zimnej kluchy.
Oczywiście, książkę ratują postaci poboczne, nikła obecność Ashy i Torwina oraz lekceważona postać Daksa. Musicie zrozumieć, że patrzę też na kontynuację, jako osoba zakochana w pierwszej części, gdzie autorka subtelnie, elegancko i z dreszczykiem wprowadziła nas do nowego świata, stawiała przed bohaterami trudne wybory i zderzała ich z siłą wyższą, tylko po to, żeby w ciągu kilkuset stron nas zmiażdżyć i przejść do bohaterów, którzy no cóż… mało kogo obchodzą.
Nie uważam, że „Uwięziona królowa” jest zła, ale jestem nią rozczarowana i rozgoryczona. Nie rozumiem, czy autorce skończyły się pomysły czy po prostu taki był plan od początku. Myślę jednak, że skoro tak misternie kształtowała świat, mieszała charaktery i stworzyła zgrabną historię, to mogła pokusić się o coś więcej. Nie mniej jednak, nie zamykam się całkowicie na Ciccarelli i na pewno sprawdzę, co ma do zaoferowania w trzecim tomie, chociaż nie liczę na więcej niż przeczytałam teraz.
https://wachajac-ksiazki.blogspot.com/2019/09/uwieziona-krolowa-kristen-ciccarelli.html
Po przeczytaniu pierwszego tomu, byłam gotowa obwieścić „Ostatniego Namsarę” książką mojego życia. A przynajmniej jedną z niewielu, które znalazły się w tym zacnym gronie. A jednak autorka wbiła mi nóż w plecy, dosyć płytko, żebym pochłonęła jej historię, ale wystarczająco głęboko,...
2019-08-31
2019-08-30
2019-08-27
2019-08-18
2018-04-27
http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/12/lisa-kleypas-zimowy-slub.html
Odkąd pamiętam, bardziej preferowałam romanse niż jakiekolwiek inne gatunki literackie. Stosunkowo dużo czasu zajmuje mi znalezienie autora, który w stu procentach spełni moje wymagania fabularne i emocjonalne, ale jestem również bardzo pobłażliwa dla twórców preferujących schematyczność. Kleypas zaskoczyła mnie przede wszystkim tym, że porwała się na romans historyczny, co nie jest łatwe, ponieważ nie chodzi tylko o samo przedstawienie relacji zakochanych, ale również autentyczność. Ku mojemu zdziwieniu, pisarka oddała świetnie atmosferę dawnych czasów, pięknych kostiumów i arystokratycznych salonów.
Zimowy ślub to trzeci tom, ale każda część dotyczy innych bohaterów, więc nie było dla mnie problemem zapoznanie się z historią Evie jako pierwszą. Nastawiłam się na powieść przyjemną, ale raczej niezbyt wymagającą pod względem uczuć. Okazało się zgoła inaczej, co bardzo mnie zaskoczyło, ponieważ niewinny opis nie sugeruje tego, że lektura ta będzie niesamowicie piękna, chwytająca za serce i zmysłowa.
Evie polubiłam od samego początku. Kleypas postawiła w jej charakterystyce na odrobinę sprzeczności - nieśmiałość zestawiła z upartością i odwagą. Ta bohaterka wzbudziła we mnie wiele ciepłych uczuć i, jako czytelniczka śledząca każdy krok postaci z zapartym tchem, wspierałam ją w jej trudnych, lecz intrygujących wyborach. Autorka poddała samą siebie bardzo trudnej próbie, ponieważ osobowość Evangeline jest bardzo złożona i często trudna do przedstawienie, ale autorce udało się to ukazać z należytą starannością.
St Vincent na początku trochę mnie przerażał. Bohater ten bardzo mnie zaskoczył. Niewiele jest autorek, które pokuszą się o stworzenie bohatera tak nieprzewidywalnego, aroganckiego i egoistycznego, a jednak nie da się go nie pokochać. Zastanawiałam się, w jakim stopniu oraz okolicznościach autorka przejdzie już do jego charakterystyki po przemianie i jak będzie ona rozległa. Kiedy akcja przesuwała się systematycznie do przodu, a wydarzenia układały się w logiczną całość, niemal zaklaskałam z uznaniem.
Akcja powieści kręci się przede wszystkim wokół życia dwójki głównych bohaterów. Dzięki narracji trzecioosobowej autorka nie musiała przeskakiwać z głowy jednej postaci, do głowy drugiej. Pisarka postawiła na ukazanie rodzącego się uczucia u mężczyzny, który uważa, że nie ma serca oraz zaufania przez niewinną, lecz skrzywdzoną młodą arystokratkę. Emocje, chwile uniesienia bohaterów są napisane w sposób zmysłowy, głęboki, ale zarazem delikatny i piękny. Powieść czyta się naprawdę szybko i przyjemnie, a fabuła niebezpiecznie wciąga.
Zimowy ślub to romans historyczny zabarwiony lekkim dreszczykiem grozy przedstawiający nieprzeciętną historię o prawdziwej miłości oraz rycerskości. Lisa Kleypas postawiła na powieść kostiumową, co udało odwzorować się jej na jednym z najwyższych poziomów. Lektura idealna jest na zimowe wieczory dla miłośników romansów! Na pewno sięgnę bez wahania po inne książki autorki, mam nadzieję, że będą równie dobre co ta.
http://www.wachajac-ksiazki.pl/2016/12/lisa-kleypas-zimowy-slub.html
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOdkąd pamiętam, bardziej preferowałam romanse niż jakiekolwiek inne gatunki literackie. Stosunkowo dużo czasu zajmuje mi znalezienie autora, który w stu procentach spełni moje wymagania fabularne i emocjonalne, ale jestem również bardzo pobłażliwa dla twórców preferujących schematyczność. Kleypas...