-
ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
-
ArtykułyMiędzynarodowe Targi Książki w Warszawie już 23 maja. Włochy gościem honorowymLubimyCzytać2
-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant70
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
Biblioteczka
2024-04-08
2024-04-04
Bardzo trudna lektura. To taki Schulz, ale z wyobraźnią na sterydach, natomiast z formą nieco wymizerowaną. Poza dwoma opowiadaniami zlistowanymi poniżej, towarzyszyło mi uczucie niesamowitości, natomiast co rusz traciłem wątek, zainteresowanie; zasypiałem, przysypiałem, przymykałem oczy, obracałem się, jednym słowem: lektura mnie nudziła. "Ulica Dziwna" to najlepsze opowiadanie ze zbioru. Atmosfera odkrycia "kolejnej warstwy" rzeczywistości, nuta obłędu, dziwności i fascynacji odkrytym światem - a równocześnie jeden, banalny dylemat przeciętnej osoby jako bezpowrotnie zamykający drzwi przed "nowym", a spotykający nas niemal codziennie, pt. "mam jednak jeszcze coś do zrobienia..." przedstawiony w trywialny, jakże pasujący tu sposób. Piękne.
No i "Gościniec Dusz", czyli LORE gry soulslike z okresu "tuż przed upadkiem wielkich królestw Drangleic, Lordran czy Lothric" - czyta się to jak baśń o bogach, mitologię - w tym gatunku Mirandola jest świetny i odnalazłby się dzisiaj z łatwością przy scenariuszach do gier From Software.
Ale to tylko dwa opowiadania. Dwa na szesnaście? Trochę mało. Poza tym - sypialnia.
Bardzo trudna lektura. To taki Schulz, ale z wyobraźnią na sterydach, natomiast z formą nieco wymizerowaną. Poza dwoma opowiadaniami zlistowanymi poniżej, towarzyszyło mi uczucie niesamowitości, natomiast co rusz traciłem wątek, zainteresowanie; zasypiałem, przysypiałem, przymykałem oczy, obracałem się, jednym słowem: lektura mnie nudziła. "Ulica Dziwna" to najlepsze...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-20
"Większość ludzi jest bardziej lub mniej niewolnikami dziedziczności, środowiska etc., i wykazuje bardzo mało wolności. Są oni zalewani opiniami, zwyczajami i myślami zewnętrznego świata, jak również emocjami, uczuciami, nastrojami itp. (...) Z oburzeniem zaprzeczają oni temu twierdzeniu, mówiąc: " Z pewnością mam swobodę działania, (...) robię dokładnie to, co chcę" (...)".
Kybalion przedstawia hermetyzm i siedem jego praw. Jednak czy na pewno? Hermetyści nie są przekonani co do słuszności założeń dzieła "Trzech Wtajemniczonych", nie jest on jednoznaczny z ich naukami, zatem czym w ogóle jest Kybalion?
Przypomina coś na kształt poradnika couchowego ad. XIX wiek. Intencjonalnie zamieściłem cytat, który można odnieść jeden do jednego do czasów obecnych i chociażby mindfulness - bo czyż nie jest to próba odparcia FOMO i wpływu social mediów na codzienne życie? Bombardowanie się zastrzykami dopaminy przeglądając tiktok/ig/fb i wszystkie inne źródła krótkich, nie mających żadnych treści poza rozrywkowych jest już uznane za prywatne uprawianie hazardu. Codziennie miliardy ludzi degeneruje swoje mózgi na własne życzenie, a Kybalion ukazuje pewny trend, który nie rozpoczął się ze startem internetu. Dążenie do natychmiastowego zaspokojenia ludzkich pragnień w jak najprostszy, niewymagający czasu sposób to proces trwający całe epoki. Czy dochodzimy do końca tej drogi? Całkiem możliwe, że gdyby twórcy ujrzeli naszą rzeczywistość, uznaliby to za koszmar senny. Jednak jak moglibyśmy porzucić wszystkie pozostałe wygody i ułatwienia, które zastaliśmy w XXI wieku?
Pytania, pytania, pytania... "Serowość" Kybaliona ukazuje się tam, gdzie próbuje indoktrynować. Nie wychodzi mu to zbyt dobrze, gdy mówią o różnicach społecznych: "Bogaci posiadają wiele, czego brakuje ubogim, ale ubodzy często posiadają rzeczy poza zasięgiem bogatych". Odnosząc to do XIX, mieli na myśli drapiące wszy, umieranie na banalne schorzenia czy analfabetyzm? :)
Dodatkowo Kybalion przedstawia podziały na "męskie" i "żeńskie" pierwiastki w każdym z nas, które dzisiejsze insta influencerstwo przetłumaczyło na man power i woman power, i utożsamia te określenia z płciami (totalna, wielowarstwowa bzdura). O ile podział na "Mnie" i "Ja" w formie, jaką podałem wcześniej był niefortunny, o ile spłycenie tego dzisiaj do ról kobieta/mężczyzna jest chichotem historii. Mieliśmy być nieco inteligentniejsi czyż nie? :)
Prędzej czy później, gdy zgłębia się literaturę okultystyczną i hermetyczną Kybalion wypłynie na powierzchnię zainteresowań i będzie ściągało naszą wędkę do wody, natomiast z żadnej innej przyczyny bym po pozycję nie sięgał z ww. powodów. To jest po prostu zastępowalne o wiele mniej agresywnymi filozofiami przedstawionymi, i reprezentowanymi w dzisiejszym świecie.
"Większość ludzi jest bardziej lub mniej niewolnikami dziedziczności, środowiska etc., i wykazuje bardzo mało wolności. Są oni zalewani opiniami, zwyczajami i myślami zewnętrznego świata, jak również emocjami, uczuciami, nastrojami itp. (...) Z oburzeniem zaprzeczają oni temu twierdzeniu, mówiąc: " Z pewnością mam swobodę działania, (...) robię dokładnie to, co chcę"...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-18
Reymont, uczestnik wielu seansów spirytystycznych, jak na literata przełomu wieków przystało - postanowił przelać na strony powieści nutkę magii, której spodziewał się zastać na spotkaniach z medium. Urodził się z tego utwór Wampir, który opowiada perypetie Zenona, ateisty, który zawędrował do Londynu szukając swojego miejsca na świecie. Jak to wypada ? No nierówno.
Z jednej strony otrzymałem kipiące mrocznym, sennym klimatem seansu i zakazanym owocem wstępne rozdziały. Z drugiej postać Zenka, który jest zwyczajnie nieznośny. Zakochuje się w kimkolwiek popadnie, w każdej kobiecie, która kieruje na niego swoją uwagę chociaż na chwilę. Jest to cheesy. Irytuje fakt, że kocha akurat tą, przy której jest. W pewnym momencie galopuje w takim tempie, że na jednej stronie potrafi zmienić front kilka razy z trzech (sic!) różnych kobiet. Okropne dla fabuły, która jest naprawdę ciekawie opracowana. Sam przypadek Zenona to taka geneza Reinfelda, w którą mógłbym uwierzyć (tego od Draculi). Napisane bardzo realistycznie popadanie w obłęd pędzi kłusem i, niestety, potyka się w połowie stawki. Udaje się jedynie dobiec do mety... Gdyby tylko WR skupił się na tym, co wyszło mu najlepiej - bynajmniej nie były to dialogi i opisy uczuć Zenona, a PROCES i GROZA, które jakby to ująć, spychał na dalszy plan, jakby wstydząc się ich. Niesłusznie.
Reymont, uczestnik wielu seansów spirytystycznych, jak na literata przełomu wieków przystało - postanowił przelać na strony powieści nutkę magii, której spodziewał się zastać na spotkaniach z medium. Urodził się z tego utwór Wampir, który opowiada perypetie Zenona, ateisty, który zawędrował do Londynu szukając swojego miejsca na świecie. Jak to wypada ? No nierówno.
Z...
2024-03-08
20 lat po nieudanej operacji, mającej na celu wyostrzenie umysłu młodej kobiety poza granice poznania, jej córka, Helen, prowadzi tajemnicze życie istnej femme fatale.
W tym samym czasie bohater, wspominając wydarzenia z przed lat, nie jest w stanie odżegnać myśli, że samobójstwa bogatych przedstawicieli mieszczaństwa są z tym w jakiś sposób powiązane..
Jaki jest tytułowy Wielki Bóg Pan? To coś nienamacalnego. To terror w czystej, nieskrystalizowanej postaci, nieosiągalnej do ujęcia umysłem i słowami, którymi posiadamy we wszystkich językach. To coś, co możemy poczuć w spojrzeniu osoby poddanej precyzyjnej pracy demiurga, której dane było podejrzeć Pana w jego ponadnaturalnej istocie. Czym jest? Nie dowiadujemy się do samego końca, jednak prowokuje samą wiedzą o jego urzeczywistnieniu do szaleństwa, kresu znanego i początku końca, które to nie może obyć się bez grozy absolutnej - perfekcyjnej ciemności. Wyobraźmy sobie, że żyjemy jak dotychczas, i napotykamy wzrok w tłumie, który wbija nas niezwłocznie w absolutny mrok i otchłań. Jedyną drogą ucieczki przed tym niewysłowionym limbo jest śmierć - szybka, jednoznaczna, automatyczna. Jeśli istnieje Wielki Bóg Pan, istnieje również strach przed jego ingerencją. To tą ingerencją, a raczej zapowiedzią ingerencji, straszy Machen w podskórny i bezwzględnie kliniczny sposób, rozcinając słowem, niczym sprawny chirurg skalpelem, nasze oczekiwania.
___
Proza Machena w polskiej dystrybucji nie jest nadzwyczaj dostępna. W zasadzie, mówiąc dosadniej, nie jest niemal w ogóle. Pojedyncze opowiadanie odnalazłem jedynie w oryginale, natomiast udało mi się kupić w międzyczasie zbiór wydany 1 stycznia 2007 roku przez... C&T Crime & Thriller (pierwszy raz słyszę o tym wydawnictwie) zawierający opowiadanie w polskim przekładzie. Tytuł zbioru to "Inne Światy". Ilość stron "Great God Pan" na lubimyczytać jest przesadzona - liczy ono niewiele więcej niż 80 stron jeśli mówimy o oryginalnym przekładzie.
20 lat po nieudanej operacji, mającej na celu wyostrzenie umysłu młodej kobiety poza granice poznania, jej córka, Helen, prowadzi tajemnicze życie istnej femme fatale.
W tym samym czasie bohater, wspominając wydarzenia z przed lat, nie jest w stanie odżegnać myśli, że samobójstwa bogatych przedstawicieli mieszczaństwa są z tym w jakiś sposób powiązane..
Jaki jest tytułowy...
2024-03-09
Dziwię się Wydawnictwu IX, że wydało zbiór fanfików w świecie Lovecrafta, które istotnie psują to, co stworzył HPL. Nie jest to opinia fundamentalisty. Tropem Cthulhu cierpi na liczne powtórzenia tego, co zostało już napisane kilka stron wcześniej, brak własnych pomysłów (recykling opowiadania Widmo nad Innsmouth to abominacja...) i nieciekawe, wtórne postaci i akcję. Odczuwalny klimat to głównie zasługa lektora w audiotece, który pasuje do świata przedstawionego. Z tego świata da się wycisnąć ZDECYDOWANIE więcej, a co najważniejsze - dodać coś od siebie. Tutaj tego nie ma, tutaj jest kontynuowanie historii i powtarzanie co stronę "Necronomicon Szalonego Araba Abdula..." co wywołuje ból zębów. Kiepskie a co najgorsze - zupełnie niepotrzebne.
Dziwię się Wydawnictwu IX, że wydało zbiór fanfików w świecie Lovecrafta, które istotnie psują to, co stworzył HPL. Nie jest to opinia fundamentalisty. Tropem Cthulhu cierpi na liczne powtórzenia tego, co zostało już napisane kilka stron wcześniej, brak własnych pomysłów (recykling opowiadania Widmo nad Innsmouth to abominacja...) i nieciekawe, wtórne postaci i akcję....
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-27
„Zew Cthulhu” - najlepsze opowiadanie na start z mitologią Cthulhu, ale nie najlepsze na start z Lovecraftem. Pamiętam jak czytałem je pierwszy raz to było imo najmniej ciekawe z całego zbioru. Dzisiaj uważam je za ścisły top, wprowadzające w cały klimat bardzo swobodnie. Nie czujemy szybko zaciskającej się Macki na szyi, a delikatnie podnoszącą się wodę aż nie wiadomo kiedy - sięga nam nosa. To jest w tym opowiadaniu najlepsze: połączenie wszystkich aspektów mitologii i stylu prozy HPL beż przegięcia w żadnym kierunku.
„Widmo nad Innsmouth” - czytałem je chyba piąty raz I za tym razem podobało mi się najbardziej. Klaustrofobiczne, duszne i beznadziejne w swoim rozpadzie ulice legendarnego Innsmouth będących inspiracją do tysięcy kampanii rpg w tej scenerii, gier wideo, powieści, piosenek... Najlepsze opowiadanie z gatunku przeznaczenia jednostki zmierzającej w podległość Przedwiecznego.
„Szepczący w ciemności” - kiedyś moje ulubione z całego uniwersum. Po ponownym przeczytaniu tempo jest jednak dosyć nierówne i liczyłbym na inne rozwiązania niektórych kwestii. Główny bohater jest trochę irracjonalny, naiwny, mimo iż przychodzi moment jego pęknięcia (jednak o parę godzin za późno). Pomysł na fabułę i styl wymiany listów to jednak mój kink. Zapoznaje z innym aspektem uniwersum - mieszkańcami ostatniej planety naszego układu.
„Zgroza w Dunwich” - kiedyś obiecuje sobie, że nie usnę czytając to opowiadanie. Znowu się nie udało.
„Kolor z innego wszechświata” - uwielbiam. Film z Cage'm świetnie interpretuje wydarzenia, jakie mogły mieć miejsce w opowiadaniu. Zyskało z kolejnym przeczytaniem, jest przerażające, tempo jest dosyć szybkie, no i Zło przedstawione jest w istocie nienazwane.
HPL jak to on - albo go kochasz albo nienawidzisz. Ja go kocham bardziej niż kiedykolwiek.
„Zew Cthulhu” - najlepsze opowiadanie na start z mitologią Cthulhu, ale nie najlepsze na start z Lovecraftem. Pamiętam jak czytałem je pierwszy raz to było imo najmniej ciekawe z całego zbioru. Dzisiaj uważam je za ścisły top, wprowadzające w cały klimat bardzo swobodnie. Nie czujemy szybko zaciskającej się Macki na szyi, a delikatnie podnoszącą się wodę aż nie wiadomo...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Jakbym cię kochał, Nocy,
bez tych gwiazd widoku"
Dziwności i oniryczne wynaturzenia senne wydrapujące swoje leża pod skórą, w oczekiwaniu. Niepokojące i obalające mit o pięknej-pięknej poezji, zamieniając ją w dziwnie-brzydko-piękną.
Niestety, zbyt wiele tutaj wierszy niezrozumiałych, wyprowadzających mnie z tego, w co wprowadziły mnie inne - wypełnione mrokiem, obecne "za progiem".
"Zobaczysz gałganiarza. - idzie zadumany
jak poeta, łbem trzęsie, zawadza o ściany."
Oceniam w wersji PL.
"Jakbym cię kochał, Nocy,
więcej Pokaż mimo tobez tych gwiazd widoku"
Dziwności i oniryczne wynaturzenia senne wydrapujące swoje leża pod skórą, w oczekiwaniu. Niepokojące i obalające mit o pięknej-pięknej poezji, zamieniając ją w dziwnie-brzydko-piękną.
Niestety, zbyt wiele tutaj wierszy niezrozumiałych, wyprowadzających mnie z tego, w co wprowadziły mnie inne - wypełnione mrokiem, obecne...