-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel16
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik267
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
1973-01-01
Zupełnie jak bym czytał MacLeana lub Forsytha ( i to z ich lepszych okresów). Sensacyjna akcja, precyzja, plus realistyczne tło.
Zupełnie jak bym czytał MacLeana lub Forsytha ( i to z ich lepszych okresów). Sensacyjna akcja, precyzja, plus realistyczne tło.
Pokaż mimo to1974-01-01
W tym 'Samochodziku' trochę ciekawych informacji o architekturze (po prawie 40 latach wciąż pamiętam, że fryz składa się z metop i tryglifów), 'Balladynie' Słowackiego, ale przede wszystkim o masonach. Masoni są zdaje się całkiem nieszkodliwi, wbrew temu, co głosi pewne radio z Torunia. Ciekawa fabuła, humor no i Jan Bigos na dokładkę.
W tym 'Samochodziku' trochę ciekawych informacji o architekturze (po prawie 40 latach wciąż pamiętam, że fryz składa się z metop i tryglifów), 'Balladynie' Słowackiego, ale przede wszystkim o masonach. Masoni są zdaje się całkiem nieszkodliwi, wbrew temu, co głosi pewne radio z Torunia. Ciekawa fabuła, humor no i Jan Bigos na dokładkę.
Pokaż mimo to1974-01-01
Fabularyzowany reportaż z podróży M. Brandysa do Egiptu (a następnie i Sudanu) w 1956 roku. Obowiązkowa lektura dla czytelników 'W pustyni i w puszczy' Sienkiewicza. Szkoda, że w późniejszych wydaniach zrezygnowano z zamieszczenia fotografii (biało czarne fotografie z archiwum autora były tylko w wydaniach z lat 60.).
Jedna z ulubionych książek mojej młodości.
Ostatnio mój egzemplarz wzbogacił się o autograf Ahmeda al-Mahdiego - wnuka Proroka. Odwiedziłem go w Omdurmanie podczas podróży śladami „Śladami Stasia i Nel”.
Przy okazji chciałbym się odnieść do recenzji autorstwa Izabelli Trzaski, kilka linijek niżej. Wynika z niej (recenzji), że autorka jednak przez tę książkę nie przebrnęła (może zasnęła po drodze) albo po prostu nic z niej nie zrozumiała. No, chyba, że recenzję pisała na podstawie streszczenia dostarczonego jej przez jej małoletnie dzieci.
Fabularyzowany reportaż z podróży M. Brandysa do Egiptu (a następnie i Sudanu) w 1956 roku. Obowiązkowa lektura dla czytelników 'W pustyni i w puszczy' Sienkiewicza. Szkoda, że w późniejszych wydaniach zrezygnowano z zamieszczenia fotografii (biało czarne fotografie z archiwum autora były tylko w wydaniach z lat 60.).
Jedna z ulubionych książek mojej młodości.
Ostatnio...
2005-11-15
Rzetelna i wartościowa pozycja. Do tego ładnie wydana. Przydałoby się nowe, uaktualnione wydanie, ale autorka niestety już nie żyje.
Albertyna Szczudłowska-Dembska była egiptologiem i filologiem.
orientalnym, wieloletnią kierowniczką Zakładu Egiptologii Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego, profesor Instytutu Historii Wydziału Historyczno-Socjologicznego Uniwersytetu Białostockiego.
Rzetelna i wartościowa pozycja. Do tego ładnie wydana. Przydałoby się nowe, uaktualnione wydanie, ale autorka niestety już nie żyje.
Albertyna Szczudłowska-Dembska była egiptologiem i filologiem.
orientalnym, wieloletnią kierowniczką Zakładu Egiptologii Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego, profesor Instytutu Historii Wydziału Historyczno-Socjologicznego...
1996-01-01
'Książka drogi' o podróży Marcina Kydryńskiego (w towarzystwie Marcina Mellera, Olgi Stanisławskiej i 'Mrozków') przez Afrykę, w latach 1993/94. Kydryński nie ukrywa swoich fascynacji literaturą okołoafrykańską (Blixen, Kapuściński), i z sarkazmem godnym Chandlera snuje opowieści na temat spotykanych ludzi i mijanych miejsc. Moje zastrzeżenie to skłonność autora do widzenia Afryki w zbyt czarnych barwach i dramatyzowanie. Uwaga: chwilami nie dla dzieci.
'Książka drogi' o podróży Marcina Kydryńskiego (w towarzystwie Marcina Mellera, Olgi Stanisławskiej i 'Mrozków') przez Afrykę, w latach 1993/94. Kydryński nie ukrywa swoich fascynacji literaturą okołoafrykańską (Blixen, Kapuściński), i z sarkazmem godnym Chandlera snuje opowieści na temat spotykanych ludzi i mijanych miejsc. Moje zastrzeżenie to skłonność autora do widzenia...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-01-01
Obowiązkowe dla interesujących się historią odkryć geograficznych w Afryce. Także czytelników książek beletrystycznych nt Afryki. Trzeba mieć tylko sporo czasu żeby przez to przebrnąć. I jeszcze jedno - jest to naprawdę solidne opracowanie, ale autor - australijski dziennikarz i pisarz nie ustrzegł się anglocentryzmu w niektórych miejscach, i pewne informacje należy traktować z dystansem. Niemniej jednak - unikalna książka - tym bardziej, że jedyne polskie wydanie ukazało się w PIW w r. 1985 i wznowień nie przewidują.
Obowiązkowe dla interesujących się historią odkryć geograficznych w Afryce. Także czytelników książek beletrystycznych nt Afryki. Trzeba mieć tylko sporo czasu żeby przez to przebrnąć. I jeszcze jedno - jest to naprawdę solidne opracowanie, ale autor - australijski dziennikarz i pisarz nie ustrzegł się anglocentryzmu w niektórych miejscach, i pewne informacje należy...
więcej mniej Pokaż mimo to1973-01-01
Wydanie w tzw. 'białej serii', z ilustracjami Sz. Kobylińskiego. To chyba najsłynniejsza książka o Panu Samochodziku, bo rozsławiona dość udanym, i kiedyś popularnym serialem tv ze St. Mikulskim. Jak to zwykle bywa - scenariusz filmu róźni się od fabuły książki. W każdym razie - Pan Samochodzik szuka po północno-wschodniej Polsce zaginionego skarbu templariuszy, a my zapoznajemy się z historią zakonów rycerskich.
Wydanie w tzw. 'białej serii', z ilustracjami Sz. Kobylińskiego. To chyba najsłynniejsza książka o Panu Samochodziku, bo rozsławiona dość udanym, i kiedyś popularnym serialem tv ze St. Mikulskim. Jak to zwykle bywa - scenariusz filmu róźni się od fabuły książki. W każdym razie - Pan Samochodzik szuka po północno-wschodniej Polsce zaginionego skarbu templariuszy, a my...
więcej mniej Pokaż mimo to2008
Fascynująca autobiografia fascynującego człowieka. Obowiązkowe dla czytelników Heyerdahla oraz tych, których interesuje historia cywilizacji. Uwaga dla potencjalnych czytelników innych książek tego autora - ta autobiografia zawiera spojlery.
W jednym miejscu, na str. 127 czytamy, że łódź podwodna płynie z prędkością 6-8 węzłów na godzinę (jeszcze od przedwojny w marynarce są okręty podwodne, a nie łodzie. A jednostką prędkości na morzu jest właśnie węzeł, a nie węzeł na godzinę).
OK, chyba tylko raz, ale jak na PIW to i tak o ten jeden raz za dużo.
Fascynująca autobiografia fascynującego człowieka. Obowiązkowe dla czytelników Heyerdahla oraz tych, których interesuje historia cywilizacji. Uwaga dla potencjalnych czytelników innych książek tego autora - ta autobiografia zawiera spojlery.
W jednym miejscu, na str. 127 czytamy, że łódź podwodna płynie z prędkością 6-8 węzłów na godzinę (jeszcze od przedwojny w marynarce...
2018-04-29
Toniego Halika po raz pierwszy zobaczyłem pod koniec lat 70., w porcie YKP w Jadwisinie k/ Serocka nad Zalewem Zegrzyńskim, gdzie jako młody chłopak przebywałem na obozie żeglarskim.
- To jest słynny Tony Halik, wielki podróżnik - powiedział mi kolega.
- Słynny? Nigdy o nim nie słyszałem - odpowiedziałem zdziwiony.
Halik zrobił na mnie wtedy wrażenie wyjątkowego bufona. Później rzecz jasna widziałem go wielokrotnie w tv (filmy były ok, ale tego jego ględzenia nie dało się słuchać) i widywałem w klubie, gdzie miał pozycję celebryty, choć opinie na temat jego umiejętności żeglarskich były mieszane. Zdania na temat Halika nie zmieniłem, i nigdy się do niego nie przekonałem.
Dopiero teraz po lekturze tej biografii spoglądam na niego nieco cieplej.
Ta książka jest genialna. Ale nie daję więcej gwiazdek bo to jednak tylko biografia.
Autor nie poprzestaje na przeszukiwaniu internetu czy najbliższej biblioteki. Podąża śladami bohatera od Torunia do Działdowa przez Francję po obie Ameryki docierając do setek dokumentów, rozmawiając z dziesiątkami osób związanych z Halikiem. Często w ostatniej niejako chwili bo znajomych i rówieśników Halika z roku na rok coraz mniej.
Mimo, że znałem zakończenie - czytałem to z głębokim zainteresowaniem i w napięciu do ostatniej strony.
No i ta dziwna, ale przemyślana konstrukcja...
'Piękna koronkowa robota' - jak trafnie w innych okolicznościach podsumował jeden z bohaterów całkiem inne działanie w całkiem innej książce całkiem innego autorstwa.
Do tego książka jest starannie i ładnie wydana.
Poza fotografiami. Czy wydawca nie wiedział, że na takim papierze fotografii się nie publikuje?
Tak czy siak - polecam!
I jedno drobne zastrzeżenie:
'Przez lata siedzieliśmy w socjalistycznym więzieniu, a on nam je otworzył. Uczyliśmy się świata z Karola Maya, z Winnetou, z Tomków Sawyerow, i z 'Pieprzu i wanilii'
- mówi na stronie 133 Monika Rogozińska, prezes polskiego Explorer Club.
Co za bzdura!
Pomijam już, że ta Rogozińska myli ewidentnie Tomka Sawyera z Tomkiem Wilmowskim.
Ale litości!
W tej szarej codzienności PRL mieliśmy Fiedlera, Budrewicza, Wolniewicza, Wolanowskiego, Centkiewiczów i całą kupę polskich i zagranicznych książek podróżniczych. Iskry wydawały serię 'Dookoła świata', był magazyn 'Poznaj Świat', potem 'Kontynenty'...
A w tv był 'Klub sześciu kontynentów' (Kawiarenka pod globusem), gdzie oglądało się Badowskiego, Czajkowskiego, Baranowskiego i innych podróżników, polarników, himalaistów i żeglarzy, filmy Szwarc-Bronikowskiego itd. Owszem, później Halika i Dzikowską też.
No i jeszcze zanim Halik stał się rozpoznawalny w tv, można było zobaczyć znakomite seriale kapitana Cousteau, a potem, równolegle z 'Pieprzem i Wanilią' - filmy Davida Attenborough.
A pani prezes Explorer Club pisze że był tylko Tony Halik?
Czy ona cierpi na demencje?
Toniego Halika po raz pierwszy zobaczyłem pod koniec lat 70., w porcie YKP w Jadwisinie k/ Serocka nad Zalewem Zegrzyńskim, gdzie jako młody chłopak przebywałem na obozie żeglarskim.
- To jest słynny Tony Halik, wielki podróżnik - powiedział mi kolega.
- Słynny? Nigdy o nim nie słyszałem - odpowiedziałem zdziwiony.
Halik zrobił na mnie wtedy wrażenie wyjątkowego bufona....
2008-01
Świetne rozwinięcie i uzupełnienie wątku egiptologicznego z ceramowskiego 'Bogowie, groby, uczeni'. Zwłaszcza, że Ceram kończy historię na pocz. lat 50 ubiegłego wieku. A prof. Niwiński pociągnął ją do XXI wieku.
Ostatnie 100 stron to relacja z poszukiwania przez profesora grobu arcykapłana Herhora w Deir el-Bahari w masywie skalnym nad słynną świątynią Hatszepsut. Gdyby się udało, byłoby to wydarzenie na miarę odkrycia grobowca Tutenchamona.
Fascynujące.
Szkoda tylko, że opisy bez szczegółowych rysunków (a fotografii mało i słabe) są mało czytelne.
Małym zgrzytem jest nieco niestaranna redakcja i trochę błędów.
Świetne rozwinięcie i uzupełnienie wątku egiptologicznego z ceramowskiego 'Bogowie, groby, uczeni'. Zwłaszcza, że Ceram kończy historię na pocz. lat 50 ubiegłego wieku. A prof. Niwiński pociągnął ją do XXI wieku.
Ostatnie 100 stron to relacja z poszukiwania przez profesora grobu arcykapłana Herhora w Deir el-Bahari w masywie skalnym nad słynną świątynią Hatszepsut. Gdyby...
2018-04-16
Wreszcie zakupiłem (u bukinistów) i zaliczyłem, tzn. przeczytałem. Pewnie gdybym przeczytał ze 40 lat temu, ocena byłaby nawet wyższa.
Wiernie oddane tło historyczne, obyczajowe i religijne, no i zręcznie wplecione historyczne postaci... i ponadczasowe przesłanie, bo jest to też zaskakująco współczesna opowieść o przemijaniu, o życiu, o życiowych decyzjach i ich konsekwencjach.
I jeszcze ten klimat.
Tak, klimat zdecydowanie jest.
Krótko mówiąc - lektura obowiązkowa - nie tylko dla zainteresowanych historią starożytną.
O pewnych niezgodnościach z prawdą historyczną nie piszę (choć jest ich niemało), bo to przecież literatura piękna.
Za to nadmienię, że tutejszy opis książki zawiera błędy.
Czas akcji to nie tylko panowanie Echnatona, ale czasy od Amenhotepa III do Horemheba. Sinuhe podczas swoich zagranicznych podróży nie pełni jeszcze funkcji królewskiego trepanatora (tę funkcję sprawuje wciąż Ptahor, a sama podróż miała charakter dobrowolnego wygnania po tym co nabroił), a 'tajemnicę jego pochodzenia', skądinąd nie tak straszliwą, poznajemy wraz bohaterem wcale nie na końcu powieści.
Wreszcie zakupiłem (u bukinistów) i zaliczyłem, tzn. przeczytałem. Pewnie gdybym przeczytał ze 40 lat temu, ocena byłaby nawet wyższa.
Wiernie oddane tło historyczne, obyczajowe i religijne, no i zręcznie wplecione historyczne postaci... i ponadczasowe przesłanie, bo jest to też zaskakująco współczesna opowieść o przemijaniu, o życiu, o życiowych decyzjach i ich...
2002
To wydanie różni się znacznie od wydania Kalambur 1988. Pozbawione jest rysunków Henryka Wańka (zamiast tego - są autorstwa Łukasza Zembatego). Za to Zembaty dopisał sporo nowych rozdziałow(bo w pierwszym wydaniu historia kończy się na początku lat 80). I przetłumaczył kolejne piosenki Leonarda Cohena.
Prawdę mówiąc od pewnego czasu nie lubiłem Zembatego jako człowieka.
Za to jestem mu wdzięczny za jego tłumaczenia Cohena. I za to, że napisał tę książkę, gdzie z sarkastycznym humorem opowiada o swoim cohenowym życiorysie.
To wydanie różni się znacznie od wydania Kalambur 1988. Pozbawione jest rysunków Henryka Wańka (zamiast tego - są autorstwa Łukasza Zembatego). Za to Zembaty dopisał sporo nowych rozdziałow(bo w pierwszym wydaniu historia kończy się na początku lat 80). I przetłumaczył kolejne piosenki Leonarda Cohena.
Prawdę mówiąc od pewnego czasu nie lubiłem Zembatego jako człowieka....
1974
"W 1872 roku dom pod numerem siódmym przy Saville-row w Burlington Gardens w Londynie, dom, gdzie w 1816 roku zmarł Sheridan, zamieszkiwał Fileas Fogg esquire."
Wprawdzie nie Saville-row, tylko Savile Row, i nie pod 7, a pod 14 (tam przynajmniej mieszkał Sheridan, o czym informuje stosowna tabliczka na tym domu), ale i tak kiedy jestem w Londynie zaglądam tam czasem by następnie przespacerować się śladami Pana Fogga do Klubu Reforma na Pall Mall.
A książka? Cóż, przeczytałem ją po raz pierwszy z wypiekami na twarzy w połowie lat 70 ubiegłego już wieku. Już wtedy miała 100 lat. Od tamtego czasu, mimo upływu tylu lat wcale się tak wiele nie zestarzała i nie osłabł też mój entuzjazm dla niej.
Tempo, język, fabuła, humor, dbałość o realia i szczegóły tła geograficznego - na najwyższym poziomie. I choć to fikcja (ale nie mająca nic wspólnego z fantastyką naukową), jest o niebo bardziej wartościowa niż to, co obecnie można znaleźć w wielu podróżniczych blogach i vlogach (wliczając w to programy podróżniczych celebrytów w rodzaju pana Cejrowskiego).
"W 1872 roku dom pod numerem siódmym przy Saville-row w Burlington Gardens w Londynie, dom, gdzie w 1816 roku zmarł Sheridan, zamieszkiwał Fileas Fogg esquire."
Wprawdzie nie Saville-row, tylko Savile Row, i nie pod 7, a pod 14 (tam przynajmniej mieszkał Sheridan, o czym informuje stosowna tabliczka na tym domu), ale i tak kiedy jestem w Londynie zaglądam tam czasem by...
1972
Tym razem Pan Samochodzik na występach gościnnych we Francji, gdzie rozwiązuje zagadkę kradzieży obrazów z zamków w Dolinie Loary. Wartka, niemal filmowa akcja, realistyczne plenery, a przy okazji sporo o historii malarstwa (w szczególności impresjonizmu). I historii jako takiej. Imponująca, nawet jak na 'Samochodzika' ilość przypisów, z których można się nawet dowiedzieć, kim był i czym wsławił się Cyrus II Starszy, zwany Wielkim. IMHO jeden z lepszych 'Samochodzików'.
Tym razem Pan Samochodzik na występach gościnnych we Francji, gdzie rozwiązuje zagadkę kradzieży obrazów z zamków w Dolinie Loary. Wartka, niemal filmowa akcja, realistyczne plenery, a przy okazji sporo o historii malarstwa (w szczególności impresjonizmu). I historii jako takiej. Imponująca, nawet jak na 'Samochodzika' ilość przypisów, z których można się nawet dowiedzieć,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-19
Świetnie napisana relacja z ciekawej wyprawy z nieoczekiwanym zakończeniem. Bonus w postaci b. ciekawego, obszernego wywiadu z autorem nt Afryki. Szkoda, że zdjęcia gdzieś zaginęły.
Wprawdzie znalazłem kilka literówek, jednego orta i jeden błąd w nazwie miejscowości (Puszczykowo) to zupełnie nie rozumiem zastrzeżeń niektórych recenzentów nt niedojrzałego stylu i niedostatków literackich.
Jako miłośnik gatunku (literatura podróźnicza), Afryki i turystyki rowerowej twierdzę, że to w ostatnich latach jedna z najlepszych pozycji na rynku.
Świetnie napisana relacja z ciekawej wyprawy z nieoczekiwanym zakończeniem. Bonus w postaci b. ciekawego, obszernego wywiadu z autorem nt Afryki. Szkoda, że zdjęcia gdzieś zaginęły.
Wprawdzie znalazłem kilka literówek, jednego orta i jeden błąd w nazwie miejscowości (Puszczykowo) to zupełnie nie rozumiem zastrzeżeń niektórych recenzentów nt niedojrzałego stylu i...
1971
Że tak się wyrażę: książka obyczajowo-podróżnicza. Akcja rozgrywa się w roku 1958 (choć podczas czytania wydawało mi się, że to lata 60.). Przekonywujące, realistyczne opisy Florencji, Wenecji, Górnej Adygi, i Rzymu w czasie wyboru papieża Jana XXIII. Plus trochę o powojennych stosunkach polsko-niemiecko-włoskich.
Że tak się wyrażę: książka obyczajowo-podróżnicza. Akcja rozgrywa się w roku 1958 (choć podczas czytania wydawało mi się, że to lata 60.). Przekonywujące, realistyczne opisy Florencji, Wenecji, Górnej Adygi, i Rzymu w czasie wyboru papieża Jana XXIII. Plus trochę o powojennych stosunkach polsko-niemiecko-włoskich.
Pokaż mimo to2017-05-30
O istnieniu Olgi Stansławskiej dowiedziałem dawno temu się podczas lektury 'Chwili przed zmierzchem' M. Kydryńskiego. Wtedy podróżowała razem z nim i Marcinem Mellerem przez Wschodnią Afrykę. Razem i nierazem, bo Olga Stanisławska wielką indywidualistką jest. Im więcej się o niej dowiadywałem tym bardziej wyrastała mi na kogoś w rodzaju Gertrudy Bell ('Królowa pustyni').
Niestety 'Rondo de Gaulle'a' - jedyna książka którą wydała - już od lat była niedostępna. Aż do teraz.
Warto było czekać te 16 lat.
To zbiór reportaży powstałych podczas rocznej podróży po Afryce Zachodniej (i Środkowej), tym razem. Stanisławska ma dar opowiadania.
Książka dla mnie magiczna. Będę do niej wracał.
Polecam, rzecz jasna.
O istnieniu Olgi Stansławskiej dowiedziałem dawno temu się podczas lektury 'Chwili przed zmierzchem' M. Kydryńskiego. Wtedy podróżowała razem z nim i Marcinem Mellerem przez Wschodnią Afrykę. Razem i nierazem, bo Olga Stanisławska wielką indywidualistką jest. Im więcej się o niej dowiadywałem tym bardziej wyrastała mi na kogoś w rodzaju Gertrudy Bell ('Królowa...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-04
Wprawdzie nie jest to nowy materiał, tylko obszerny wybór już publikowanych tekstów i fotografii Kydryńskiego o Afryce (z ostatnich... 25 lat), ale wyszło znakomicie. Ładnie wydane, do tego wcale nie tak drogie.
Polecam.
Dłuższa recenzja: http://www.peron4.pl/marcin-kydrynski-biel-notatki-z-afryki-recenzja/
Wprawdzie nie jest to nowy materiał, tylko obszerny wybór już publikowanych tekstów i fotografii Kydryńskiego o Afryce (z ostatnich... 25 lat), ale wyszło znakomicie. Ładnie wydane, do tego wcale nie tak drogie.
Polecam.
Dłuższa recenzja: http://www.peron4.pl/marcin-kydrynski-biel-notatki-z-afryki-recenzja/
Niezła literatura sensacyjno-podróżniczo-przygodowa z ekologicznym przesłaniem dla młodzieży (mi się wciąż podoba). Nastoletni bohater - Leszek Lu - wrażliwy marzyciel, ale przy tym harcerz, miłośnik krótkofalarstwa, książek podróżniczych i języków obcych, i do tego 'judowiec' niespodziewanie wplątuje się w aferę w wyniku której z Warszawy przez Rzym musi lecieć aż do francuskiej Polinezji. Realistycznie zarysowane tło, przynajmniej Rzym (na Polinezję nie dotarłem i wszystko wskazuje na to, że już nie dotrę, żeby to zweryfikować). Fajnie i niegłupio napisane.
Niezła literatura sensacyjno-podróżniczo-przygodowa z ekologicznym przesłaniem dla młodzieży (mi się wciąż podoba). Nastoletni bohater - Leszek Lu - wrażliwy marzyciel, ale przy tym harcerz, miłośnik krótkofalarstwa, książek podróżniczych i języków obcych, i do tego 'judowiec' niespodziewanie wplątuje się w aferę w wyniku której z Warszawy przez Rzym musi lecieć aż do...
więcej Pokaż mimo to