Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Przeczytałemniedawno, jakieś ćwierć wieku po pierwszym obejrzeniu filmu „3 dni Kondora”. Flim wybitny, imho. Ale nigdy do końca go nie rozumiałem. Teraz rozumiem. Tylko, że sama książka mocno przeciętna, i scenariusz filmu bardzo się od niej różni.

Przeczytałemniedawno, jakieś ćwierć wieku po pierwszym obejrzeniu filmu „3 dni Kondora”. Flim wybitny, imho. Ale nigdy do końca go nie rozumiałem. Teraz rozumiem. Tylko, że sama książka mocno przeciętna, i scenariusz filmu bardzo się od niej różni.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rzetelna i wartościowa pozycja. Do tego ładnie wydana. Przydałoby się nowe, uaktualnione wydanie, ale autorka niestety już nie żyje.
Albertyna Szczudłowska-Dembska była egiptologiem i filologiem.
orientalnym, wieloletnią kierowniczką Zakładu Egiptologii Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego, profesor Instytutu Historii Wydziału Historyczno-Socjologicznego Uniwersytetu Białostockiego.

Rzetelna i wartościowa pozycja. Do tego ładnie wydana. Przydałoby się nowe, uaktualnione wydanie, ale autorka niestety już nie żyje.
Albertyna Szczudłowska-Dembska była egiptologiem i filologiem.
orientalnym, wieloletnią kierowniczką Zakładu Egiptologii Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego, profesor Instytutu Historii Wydziału Historyczno-Socjologicznego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uff. Nareszcie przeczytane, choć trwało to długie miesiące. Polski tytuł (a konkretnie pierwszy człon polskiego tytułu - „pogrzebana”) uważam za dość niezręczny, no i nie ukrywam, że początkowo książka jakoś mnie nie wciągała. Dopóki nie znalazłem więcej czasu, żeby przeczytać ją do końca w jednym kawałku.

Bliskim Wschodem interesuję się od lat, w szczególności Egiptem i Sudanem, i na coś takiego czekałem od dawna. Tzn. na przekrojowy reportaż, który w jakiś sposób „tłumaczyłby” współczesny Egipt. Niestety, żaden z mistrzów - ani Kapuściński (ten napisał tylko krótkie opowiadanie o swojej krótkiej przygodzie w Kairze), ani później Jagielski tym rejonem się nie zajęli. Być może uznawali Egipt za kraj zbyt mało egzotyczny. A szkoda.
Dopiero ten Hessler.
Niewątpliwym atutem tego reportażu jest fakt, że autor faktycznie odwiedził Egipt (że strawestuję słowa Williama Thackera, specjalisty od literatury podróżniczej). Co więcej - autor spędził tam kilka lat (i to w czasie ważnych dla Egiptu wydarzeń), a nawet, poświęcił swój czas i talent na naukę języka arabskiego. W sumie to pewnie dla niego nic takiego, bo wcześniej, mieszkając i pisząc książki o Chinach nauczył się chińskiego (którym wciąż włada biegle, na tyle, że w Egipcie przeprowadzał wywiady z Chińczykami).
Tak czy siak - to się nazywa profesjonalizm.
Zresztą, spójrzcie na przypisy, posłowie, bibliografię i recenzentów.
Pozycja absolutnie rewelacyjna i godna polecenia.

Uff. Nareszcie przeczytane, choć trwało to długie miesiące. Polski tytuł (a konkretnie pierwszy człon polskiego tytułu - „pogrzebana”) uważam za dość niezręczny, no i nie ukrywam, że początkowo książka jakoś mnie nie wciągała. Dopóki nie znalazłem więcej czasu, żeby przeczytać ją do końca w jednym kawałku.

Bliskim Wschodem interesuję się od lat, w szczególności Egiptem i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kupiłem bez przekonania, bo wydanie mi się nie podobało, ale w Dedalusie cena wyniosła 7 zł, i to jest ok, jak za książkę do przeczytania gdzieś w drodze.

Niby to stary dobry Fiedler. Takie jest początkowe wrażenie. Ale wkrótce okazuje się, że nie tak dobry, jak np. „Gorąca wieś Ambinanitelo”, też o Madagaskarze. Co więcej, odnoszę wrażenie, że to są jakieś resztki niewykorzystane i wycięte z tamtej książki. Miłośnicy Madagaskaru powinni oczywiście przeczytać i to.

I jeszcze…
Rozdział 12 - ten edytorzy mogli autorowi wyperswadować - bo autor powtarza kawałki z rozdziału poprzedniego. I w ogóle ten rozdział jest jakiś niedopracowany. Powiedziałbym nawet, że nie pasuje do reszty, tak jakby jakiś brudnopis Mistrza został wklejony tutaj na siłę.

No i rozdział 19…
Rozdział 19 oceniam jako wyjątkowo niesmaczny i wręcz żenujący. Nie dość, że okazuje się tutaj, że autor podróżuje sobie przez ten Madagaskar głównie w lektyce, to jeszcze demonstruje swój seksizm, i to w mocno kolonizatorskim wydaniu. Faktem jest, ze bezpośrednio w wykorzystaniu nieletniej pijanej Malgaszki nie bral udziału, ale szkoda, ze nie zdobył się na coś wiecej, niż oszczędną dezaprobatę.

Generalnie całość na tak, ale jak na Fiedlera to nie za bardzo. Mimo to daję 6.

Kupiłem bez przekonania, bo wydanie mi się nie podobało, ale w Dedalusie cena wyniosła 7 zł, i to jest ok, jak za książkę do przeczytania gdzieś w drodze.

Niby to stary dobry Fiedler. Takie jest początkowe wrażenie. Ale wkrótce okazuje się, że nie tak dobry, jak np. „Gorąca wieś Ambinanitelo”, też o Madagaskarze. Co więcej, odnoszę wrażenie, że to są jakieś resztki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko być księdzem - Żydem w Polsce, równie trudno być księdzem - Żydem w Izraelu.
Ciekawa biografia, a w tle o wschodnioeuropejskim antysemityzmie, kościelnym antyjudaizmie i żydowskim antykatolicyzmie.
Jak na razie- imho - chyba najlepsza książka Rosiaka.

Ciężko być księdzem - Żydem w Polsce, równie trudno być księdzem - Żydem w Izraelu.
Ciekawa biografia, a w tle o wschodnioeuropejskim antysemityzmie, kościelnym antyjudaizmie i żydowskim antykatolicyzmie.
Jak na razie- imho - chyba najlepsza książka Rosiaka.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawy początek, ale po pierwszych 100 stronach historia zaczęła mnie nużyć. Mimo zainteresowania tematem - stopień szczegółowości sprawił że nie wytrwałem do końca. (przekartkowałem do ostatnich rozdziałów - końcówkę znowu daje sie czytać).
Mimo to doceniam. Do tego solidnie wydane, przypisy, bibliografia, i nieco skromny indeks.

Ciekawy początek, ale po pierwszych 100 stronach historia zaczęła mnie nużyć. Mimo zainteresowania tematem - stopień szczegółowości sprawił że nie wytrwałem do końca. (przekartkowałem do ostatnich rozdziałów - końcówkę znowu daje sie czytać).
Mimo to doceniam. Do tego solidnie wydane, przypisy, bibliografia, i nieco skromny indeks.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak to z tym Kosińskim było - nie wiadomo. A po przeczytaniu tej książki - wiadomo niewiele więcej.

Biografie filmowe rzadko bywają wierne. Nawet jeśli są to biografie fascynujących osób (a innych biografii się raczej nie filmuje), to scenarzyści i tak uważają że wierne byłyby nie dość ciekawe. Dlatego staram się podchodzIć do nich z dystansem.
Glowacki ma dar opowiadania, ale to przecież scenarzysta filmowy.
Zresztą Głowacki z książki - niby alter ego - też jest scanarzystą piszącym scenariusz. To jak takiemu wierzyć?

„Żeby przynajmniej było napisane co jest na poważnie a co dla jaj” - ten cytat z A. Mleczki przyszedł mi do głowy.
No bo ile w tej ksiażce Głowackiego a ile Kosińskiego?
Czy te seksualne obsesje - to Kosinski czy Glowacki?
I kto tu sobie z nas jaja robi? Głowacki czy Kosiński?
Jednak to męczące...

Jak to z tym Kosińskim było - nie wiadomo. A po przeczytaniu tej książki - wiadomo niewiele więcej.

Biografie filmowe rzadko bywają wierne. Nawet jeśli są to biografie fascynujących osób (a innych biografii się raczej nie filmuje), to scenarzyści i tak uważają że wierne byłyby nie dość ciekawe. Dlatego staram się podchodzIć do nich z dystansem.
Glowacki ma dar opowiadania,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wkrotce

Wkrotce

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zapiski tego, co mówi kairska ulica. Książka została opublikowana w 2005, czyli wciąż za Mubaraka. Ciekawe że w ogóle się ukazała, bo kilka wypowiedzi jest jawnie antyrządowych, a i autor wydaje się do entuzjastów Mubaraka nie zaliczać. Czy taka książka mogłaby się ukazać teraz, za panowania Sisiego? Pewnie nie.
W każdym razie - jakiś tam klimat - jest. Ale poza tym - nijakie takie. Do tego odnosi się wrażenie, że kairska ulica to to samo co jakaś polska ulica. Czyli w dużej mierze - elektorat PiS i Konfederacji.
Takie sobie.

Na końcu książki - krótkie, skądinąd ciekawe posłowie autorstwa tłumacza. Opisano tu różnice między formalnym literackim arabskim, a kolokwialnym arabskim, którym mówi się na co dzień. Wyjątkowość i nowatorstwo tej książki ma polegać na tym, że autor użył w niej tego potocznego arabskiego. A ściślej - w narracji odautorskiej mamy do czynienia z arabskim literackim a w dialogach z mówionym, co podobno ma nadawać wypowiedziom taksówkarzy autentyczności. Tyle że ja żadnych istotnych różnic w stylu nie wyczuwam. Wszystko napisane jest w stylu jakimś dziwnie napuszonym i sztucznym.

Zapiski tego, co mówi kairska ulica. Książka została opublikowana w 2005, czyli wciąż za Mubaraka. Ciekawe że w ogóle się ukazała, bo kilka wypowiedzi jest jawnie antyrządowych, a i autor wydaje się do entuzjastów Mubaraka nie zaliczać. Czy taka książka mogłaby się ukazać teraz, za panowania Sisiego? Pewnie nie.
W każdym razie - jakiś tam klimat - jest. Ale poza tym -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nazwisko autora było mi rzecz jasna znane, ale jak dotąd, mimo źe nie pogardzam kryminałami, jakoś po jego pozycje nie sięgałem.
Ale właśnie kilka dni temu całkiem przypadkiem znalazłem tę książkę na własniej klatce schodowej
W skrócie:
Niedorzeczna, pełna zbiegów okoliczności fabuła, sztuczno-drętwe dialogi, nieporadny język przypominające próby literackie uczniów gimnazjum.
Oczywiście wiem, że Zeydler-Zborowski był w swoim czasie uznawany za króla polskiego kryminału ale tego fenomenu nie pojmuję.

Nazwisko autora było mi rzecz jasna znane, ale jak dotąd, mimo źe nie pogardzam kryminałami, jakoś po jego pozycje nie sięgałem.
Ale właśnie kilka dni temu całkiem przypadkiem znalazłem tę książkę na własniej klatce schodowej
W skrócie:
Niedorzeczna, pełna zbiegów okoliczności fabuła, sztuczno-drętwe dialogi, nieporadny język przypominające próby literackie uczniów...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana Marcin Dzierżanowski, Anna Gielewska
Ocena 7,3
Antoni Maciere... Marcin Dzierżanowsk...

Na półkach: ,

Oficjalny opis specjalnie mnie nie zachęcał - jest jakiś taki gazetowo-brukowy. Ale ze względu na wydawnictwo Znak, cenę (8.50 w Dedalusie) i bohatera - dałem ksiażce szansę.
Nie żałuję.

Agent, wariat czy tylko wyrachowany cynik? Na te pytania książka nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Pewne jest tylko, że Macierewicz to szkodnik charyzmatyczny i nietuzinkowy.
A setki wywiadów składają się na fascynującą biografię. Przy okazji tej lektury możemy zapoznać nie tylko z barwną historią życia Macierewicza, ale i z historią opozycji i życia politycznego w Polsce, począwszy od lat 60. Swoją drogą to niesamowite i zaskakujące jak się te obozy i układy polityczne zmieniały.

PS
Motywem przewodnim tej biografii są fragmenty książki Sołżeniczyna pt. Lenin w Zurichu.
Chyba też warto przeczytać.

Mały minus za druk. Być może mi się wzrok już psuje. ale ta kursywa (bo większość książki to cytowane fragmenty wywiadów) jest zdecydowanie bardzo mało czytelna.

Oficjalny opis specjalnie mnie nie zachęcał - jest jakiś taki gazetowo-brukowy. Ale ze względu na wydawnictwo Znak, cenę (8.50 w Dedalusie) i bohatera - dałem ksiażce szansę.
Nie żałuję.

Agent, wariat czy tylko wyrachowany cynik? Na te pytania książka nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Pewne jest tylko, że Macierewicz to szkodnik charyzmatyczny i nietuzinkowy.
A setki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W sumie dość interesujące, choć miejscami monotonne. Zwłaszcza gdy autorzy wymieniają rosyjskie inwestycje i jednym ciurkiem podają adresy nieruchomości w Londynie.
Bo wychodzi na to że rosyjscy oligarchowie właśnie Londyn obrali sobie za swoją światowa bazę. Niepokojąca jest skala tej inwazji.
Ciekawe jaki obecnie wpływ ma to rosyjskie lobby na politykę UK i Brexit (ale to już temat na kolejną książkę). IMHO zagrożenie ze strony Rosjan jest znacznie groźniejsze dla Anglików niż to ze strony islamu. Tylko, że ci Anglicy jakoś tego nie zauważają.
Klasowe społeczeństwo brytyjskie szybko zaakceptowało nowych sąsiadów, którzy przecież dochodzili do majątków w sposób co najmniej kontrowersyjny. Ale cóż, pecunia non olet.

Tak czy siak zupełnie inaczej patrzę teraz na Londyn spacerując ulicami Mayfair, Kensington, Belgravii, czy Chelsea (może nawet kiedyś wezmę ze sobą tę książkę w charakterze przewodnika).


Na minus - niestaranna redakcja, bo trochę błędów znalazłem:

97 jest Solos zamiast Soros
98 jw

105
Putin powiedział że jego ulubionym ciosem judo jest de-ashi-barai
'De ashi barai' to rzut, a szczegółowiej - podcięcie. W judo w zasadzie nie ma ciosów (i nie trzeba być wielkim specjalistą od sportu żeby wiedzieć, czym się różni judo od karate)

107
"ogrody utrzymane w wytwornym formalnym angielskim stylu"
tymczasem styl angielski w ogrodnictwie cechuje swoboda i brak formalizmu

369
W gminie Royal Borough, obejmującej Kensington i Chelsea - może się tu czepiam, ale jednak trochę niezręczne to tłumaczenie

W sumie dość interesujące, choć miejscami monotonne. Zwłaszcza gdy autorzy wymieniają rosyjskie inwestycje i jednym ciurkiem podają adresy nieruchomości w Londynie.
Bo wychodzi na to że rosyjscy oligarchowie właśnie Londyn obrali sobie za swoją światowa bazę. Niepokojąca jest skala tej inwazji.
Ciekawe jaki obecnie wpływ ma to rosyjskie lobby na politykę UK i Brexit (ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"O pisaniu i o kręceniu, o Wajdzie i o Wałęsie, o Polakach i o Polsce."
Wszystko zgodnie z oficjalnym opisem. O Wałęsie. O Solidarności. I o czasach bardziej współczesnych bo i Zamach Smoleński się załapał. I o tzw. fikcji filmowej, nawet jeśli mamy do czynienia z filmem "opartym na faktach".
Do tego na luzie, z sarkazmem i dystansem, jak to u Głowackiego.

"O pisaniu i o kręceniu, o Wajdzie i o Wałęsie, o Polakach i o Polsce."
Wszystko zgodnie z oficjalnym opisem. O Wałęsie. O Solidarności. I o czasach bardziej współczesnych bo i Zamach Smoleński się załapał. I o tzw. fikcji filmowej, nawet jeśli mamy do czynienia z filmem "opartym na faktach".
Do tego na luzie, z sarkazmem i dystansem, jak to u Głowackiego.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawy reportaż o życiu bliskowschodnich wspólnot/kościołów chrześcijańskich. Na treść książki składają się głównie krótkie wywiady jakie autor przeprowadzał z członkami tych wspólnot, od Skandynawii po Bliski Wschód (swoją drogą, ten to sobie podróżuje), co buduje wiarygodność i jest mocnym plusem.
Jakoś nie odniosłem jednak wrażenia, żeby chrześcijanie byli tam prześladowani bardziej niż różne inne grupy religijne.

Jak dla mnie, najlepsza książka Rosiaka, jak dotąd (wcześniej czytałem Wielką Odmowę i Białoczerwonego). Ale wciąż tylko 6*.

Ciekawy reportaż o życiu bliskowschodnich wspólnot/kościołów chrześcijańskich. Na treść książki składają się głównie krótkie wywiady jakie autor przeprowadzał z członkami tych wspólnot, od Skandynawii po Bliski Wschód (swoją drogą, ten to sobie podróżuje), co buduje wiarygodność i jest mocnym plusem.
Jakoś nie odniosłem jednak wrażenia, żeby chrześcijanie byli tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ważny i unikalny dokument nt wojny w Darfurze. Niezłe, choć trochę zbyt czarno-białe.

Bardzo ważny i unikalny dokument nt wojny w Darfurze. Niezłe, choć trochę zbyt czarno-białe.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna śledczo-reporterska robota. Rosiak odbrązawia, ale także przypomina i upamiętnia dziś zapomnianą już nieco postać Sat-Okha, polskiego Indianina z czasów PRL.
Nie tak dobre jak 'Tu byłem, Tony Halik', Wlekłego.

Świetna śledczo-reporterska robota. Rosiak odbrązawia, ale także przypomina i upamiętnia dziś zapomnianą już nieco postać Sat-Okha, polskiego Indianina z czasów PRL.
Nie tak dobre jak 'Tu byłem, Tony Halik', Wlekłego.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

3 różne życiorysy ludzi z PRLu, zgrubsza się tylko zazębiające. Mimo, że tematyka średnio mnie interesowała, wziąłem się za to przez wzgląd na autora i wydawnictwo.
Z pewnością jest to wartościowy dokument, czytało się całkiem nieźle, ale dla mnie jako całość - niespójne. No i ten dziwny tytuł.
Mimo mojej sympatii do autora - tylko 5 gwiazdek.

3 różne życiorysy ludzi z PRLu, zgrubsza się tylko zazębiające. Mimo, że tematyka średnio mnie interesowała, wziąłem się za to przez wzgląd na autora i wydawnictwo.
Z pewnością jest to wartościowy dokument, czytało się całkiem nieźle, ale dla mnie jako całość - niespójne. No i ten dziwny tytuł.
Mimo mojej sympatii do autora - tylko 5 gwiazdek.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dawno już chciałem to przeczytać, więc kiedy książka całkiem przypadkiem trafiła w moje ręce, od razu zabrałem się do lektury. Jakoś mnie nie wciągnęło - ukończyłem z trudem dopiero po 2 miesiącach.
Jak na debiut autorski - może być. Ale jak na Verna - raczej słabiutko. Nudne, a do tego pełne błędów i niedorzeczności. Dwóch Brytyjczyków z służącym leci balonem w poprzek Afryki, z Zanzibaru do Senegalu, głównie strzelając do dzikich (znaczy do zwierząt i tubylców), żywiąc się dziczyzną i popijając wódką.
Rozczarowanie.
Dla kogo ma być ta książka? Dla starszych - jest zbyt infantylna, dla młodszych - chyba szkodliwa.
Aliści - z uwagi na spory ładunek rasizmu i ksenofobii widzę ten tytuł na liście lektur rekomendowanych przez MEN naszej Dobrej Zmiany.

Na plus tego wydania - oryginalne klimatyczne ilustracje Riou i de Montauta z oryginalnego wydania francuskiego J. Hetzel et Cie, Paris
I tylko jedna literówka - w rozdziale XXXII podróżnicy 'ponogli' zamiast 'pomogli', ale takie były standardy edytorskie w czasach przedkomputerowych (znaczy się - literówki były rzadkością).

Dawno już chciałem to przeczytać, więc kiedy książka całkiem przypadkiem trafiła w moje ręce, od razu zabrałem się do lektury. Jakoś mnie nie wciągnęło - ukończyłem z trudem dopiero po 2 miesiącach.
Jak na debiut autorski - może być. Ale jak na Verna - raczej słabiutko. Nudne, a do tego pełne błędów i niedorzeczności. Dwóch Brytyjczyków z służącym leci balonem w poprzek...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Odświeżyłem sobie. Po jakichś czterdziestu kilku latach. Bronią się świetne dialogi i humor. Końcówka nijaka i chyba przewidywalna (tu nie mam dystansu), do tego zalatująca dydaktycznym smrodkiem. To ten smrodek spowodował pewnie, że przez długie lata tytuł utrzymywał się (utrzymuje się?) na liście lektur obowiązkowych. Daję 7 gwiazdek, ale dla mnie ta książka jest nieco słabsza niż najlepsze książki Niziurskiego/
Żenujące jest to, że młodzież chyba takich książek nie czyta, za to w sieci popularne są infantylne streszczenia. Istotnie, po przeczytaniu takiego streszczenia zapewne i ja nie sięgnąłbym do tekstu źródłowego.

Odświeżyłem sobie. Po jakichś czterdziestu kilku latach. Bronią się świetne dialogi i humor. Końcówka nijaka i chyba przewidywalna (tu nie mam dystansu), do tego zalatująca dydaktycznym smrodkiem. To ten smrodek spowodował pewnie, że przez długie lata tytuł utrzymywał się (utrzymuje się?) na liście lektur obowiązkowych. Daję 7 gwiazdek, ale dla mnie ta książka jest nieco...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Interesujący obszerny dokument/raport na temat obyczajowości seksualnej w krajach muzułmańskich Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, głównie jednak w Egipcie.
Wbrew pozorom - można zauważyć pewne podobieństwa do sytuacji w krajach innych. Tzn. tych religijnych, ale zgoła nie muzułmańskich. Oczywiście - są i różnice, wynikające z uwarunkowań geograficznych i historycznych, no i jednak w całej Europie od lat postępuje laicyzacja i sekularyzacja, co na poruszane problemy ma niewątpliwy wpływ.

Plusik za ciekawą okładkę.

Interesujący obszerny dokument/raport na temat obyczajowości seksualnej w krajach muzułmańskich Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, głównie jednak w Egipcie.
Wbrew pozorom - można zauważyć pewne podobieństwa do sytuacji w krajach innych. Tzn. tych religijnych, ale zgoła nie muzułmańskich. Oczywiście - są i różnice, wynikające z uwarunkowań geograficznych i historycznych,...

więcej Pokaż mimo to