-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
Nie lubię się bać, rzadko sięgam po kryminały👀, ale od wielu lat czytam wszystko, co napisała Katarzyna Grochola, skusiłam się więc też na "Zranić marionetkę"📖. Temat trudny i ostatnio bardzo popularny - nadużycia seksualne, w tym akurat przypadku dotyczące dziewczynek. Momentami jest drastycznie, jednak sporo w tej książce psychologii, pojawiają się dylematy dotyczące związków, czyta się więc szybko i z zainteresowaniem. Podobno są w tym kryminale jakieś niedociągnięcia, ale nie jestem znawcą tematu🫣, więc ich nie zauważyłam i uważam, że to naprawdę świetna lektura - wciągająca, ale też skłaniająca do refleksji. Nie będę zdradzać fabuły, zapewniam jednak, że nie jest nudno - jedne wątki zaskakują, inne bulwersują, a całość skomponowana jest tak, że trudno się oderwać.
Książka o kobietach, wielu zranionych kobietach, które starają się poradzić sobie z tym, czego doświadczyły w przeszłości. Niektóre rany jednak nigdy się nie zabliźniają, krwawią i doprowadzają do obłędu. Na tym Autorka buduje tę powieść i robi to jak zwykle świetnie - wciągając czytelnika i przeplatając z sobą kilka wątków, które ostatecznie są ze sobą oczywiście powiązane.
Nie lubię się bać, rzadko sięgam po kryminały👀, ale od wielu lat czytam wszystko, co napisała Katarzyna Grochola, skusiłam się więc też na "Zranić marionetkę"📖. Temat trudny i ostatnio bardzo popularny - nadużycia seksualne, w tym akurat przypadku dotyczące dziewczynek. Momentami jest drastycznie, jednak sporo w tej książce psychologii, pojawiają się dylematy dotyczące...
więcej mniej Pokaż mimo to
Cóż to jest za historia! Podróże, romanse i zwroty akcji. Nie wiedziałam, że najsłynniejsza polska restauratorka już jako dziecko podróżowała po świecie. Rezolutna, wygadana, miała sporo przygód, z których nie zawsze wychodziła zwycięsko. Poza tym przez wiele lat była docenianą malarką, co też mnie zaskoczyło.
Ta lektura to relaks. Do tego niezła zabawa, bo o wielu osobach Magda Gessler pisze anonimowo, ale w Googlach można znaleźć wszystko, więc jeśli ktoś jest bardzo ciekawy... 😉
Barwna postać, barwny życiorys. I przesłanie, by żyć kolorowo i cieszyć się życiem, nawet gdy akurat jest pod górkę.
Cóż to jest za historia! Podróże, romanse i zwroty akcji. Nie wiedziałam, że najsłynniejsza polska restauratorka już jako dziecko podróżowała po świecie. Rezolutna, wygadana, miała sporo przygód, z których nie zawsze wychodziła zwycięsko. Poza tym przez wiele lat była docenianą malarką, co też mnie zaskoczyło.
Ta lektura to relaks. Do tego niezła zabawa, bo o wielu osobach...
Ogromny szacunek za dbałość o prawdę historyczną, język i szczegóły. Trzeba mieć ogromną wiedzę, żeby coś takiego napisać. Dla pasjonatów historii to perełka. Mnie, laika, ta lektura nie porwała, ale przeczytałam do końca i doceniam :)
Ogromny szacunek za dbałość o prawdę historyczną, język i szczegóły. Trzeba mieć ogromną wiedzę, żeby coś takiego napisać. Dla pasjonatów historii to perełka. Mnie, laika, ta lektura nie porwała, ale przeczytałam do końca i doceniam :)
Pokaż mimo to
"Bywało, że cieszyłam się życiem i tryskałam radością, ale zazwyczaj pogrążona byłam w rozpaczy. Nastawiona do świata pesymistycznie, analizowałam swoje błędy i porażki" - tak bohaterka mówi o sobie i niestety nie przechodzi przemiany. Żali w tej książce co niemiara. Trudno polubić Anitę, bo jak już trafia na kogoś, kto darzy ją sympatią, to jest opryskliwa, a nawet chamska. Ciągle gdera. Nikogo nie ocenia, ale o byłej żonie kolegi mówi "suka".
Najbardziej mnie jednak zdziwiło to, że biznes otwiera jej koleżanka, która nawet nie jest jego współwłaścicielką (???). Po prostu taki prezent;). W dodatku dzieci Anity za free pilnuje mama tej koleżanki, żeby główna bohaterka mogła sobie pracować i... narzekać.
To się nie trzyma kupy. W dodatku ktoś zapomniał o korekcie i redakcji.
"Bywało, że cieszyłam się życiem i tryskałam radością, ale zazwyczaj pogrążona byłam w rozpaczy. Nastawiona do świata pesymistycznie, analizowałam swoje błędy i porażki" - tak bohaterka mówi o sobie i niestety nie przechodzi przemiany. Żali w tej książce co niemiara. Trudno polubić Anitę, bo jak już trafia na kogoś, kto darzy ją sympatią, to jest opryskliwa, a nawet...
więcej mniej Pokaż mimo toCzytało się szybko - świetny styl, cięte riposty, fajne poczucie humoru, wyraziste postacie. Tylko... bardzo mało Paprocan. To było pierwsze rozczarowanie. Wydawało się, że jezioro to zwykła kałuża i bohaterowie oblecieli je w pięć minut. Potem zostało jeszcze raz wspomniane na koniec i to na tyle. Poza tym zdziwiło mnie, że główna bohaterka beztrosko oddaje się flirtom, imprezom i skupia się na romansowaniu, zamiast szukać zaginionej bratanicy. Zostaje wspomniane, że bratanica ma tendencję do znikania, ale mija kilka dni, a nikt (nawet rodzice) nie organizuje poszukiwań, sprawą zajmuje się (dosyć opieszale, musi mieć czas na drinkowanie i seks;)) ciotka i jej znajomy policjant. Ogólnie - przyjemna lektura dla dorosłych, zakończenie naprawdę świetne, ale momentami wszystko mocno naciągane. No i... mało Paprocan. A szkoda, bo mają potencjał!
Czytało się szybko - świetny styl, cięte riposty, fajne poczucie humoru, wyraziste postacie. Tylko... bardzo mało Paprocan. To było pierwsze rozczarowanie. Wydawało się, że jezioro to zwykła kałuża i bohaterowie oblecieli je w pięć minut. Potem zostało jeszcze raz wspomniane na koniec i to na tyle. Poza tym zdziwiło mnie, że główna bohaterka beztrosko oddaje się flirtom,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jedna z tych książek, która zostaje w mojej biblioteczce na zawsze. Rozmowy Jerzego Pilcha z Eweliną Pietrowiak to doskonała lektura do czytania w międzyczasie - jakby uczestniczyło się w pogawędce starych znajomych.
Oczywiście nie jest to książka, która zainteresuje wszystkich, ale osobiście bardzo lubię te opowieści Pilcha - anegdoty przeplatają się tu ze wspomnieniami i komentarzami dotyczącymi piłki nożnej.
Ulubiony cytat:
"- Dlaczego kupujesz na przykład dziesięć kinder bueno?
- Uspokaja mnie to. Oczywiście osiem też uspokaja, ale sześć już mniej, cztery rozdrażniają. Więc dla komfortu biorę dziesięć".
Jedna z tych książek, która zostaje w mojej biblioteczce na zawsze. Rozmowy Jerzego Pilcha z Eweliną Pietrowiak to doskonała lektura do czytania w międzyczasie - jakby uczestniczyło się w pogawędce starych znajomych.
Oczywiście nie jest to książka, która zainteresuje wszystkich, ale osobiście bardzo lubię te opowieści Pilcha - anegdoty przeplatają się tu ze wspomnieniami i...
To piękna książka o tym, jak silna jest wola przetrwania. Trudno sobie wyobrazić, jak czuje się osoba, która z dnia na dzień zaczyna mieć problemy z jedzeniem i oddychaniem, nie może spać i normalnie funkcjonować. Wstrząsająca historia, która uczy, by doceniać to, co mamy i cieszyć się każdym dniem.
To piękna książka o tym, jak silna jest wola przetrwania. Trudno sobie wyobrazić, jak czuje się osoba, która z dnia na dzień zaczyna mieć problemy z jedzeniem i oddychaniem, nie może spać i normalnie funkcjonować. Wstrząsająca historia, która uczy, by doceniać to, co mamy i cieszyć się każdym dniem.
Pokaż mimo to
Kaczkowski był nie tylko onkocelebrytą, ale przede wszystkim bioetykiem. Niezwykle pracowity, wysoko sobie stawiał poprzeczkę. Konserwatywny, ale potrafiący spojrzeć na Kościół z dystansem. Pochodził z laickiem rodziny, więc doskonale punktował wszystkie grzechy główne tej instytucji. Jednocześnie głęboko wierzący, całkowicie oddany pracy na rzecz innych i... bardzo kontrowersyjny😎.
Książkę "Życie na pełnej petardzie" po prostu pożarłam. Ksiądz Kaczkowski wyjaśnił mi wiele kwestii, ale też wielokrotnie rozbawił. Niezwykła osobowość, wyjątkowy duchowny i bardzo światły człowiek. Warto poczytać nawet, jeśli daleko Wam do katolicyzmu.
Kaczkowski był nie tylko onkocelebrytą, ale przede wszystkim bioetykiem. Niezwykle pracowity, wysoko sobie stawiał poprzeczkę. Konserwatywny, ale potrafiący spojrzeć na Kościół z dystansem. Pochodził z laickiem rodziny, więc doskonale punktował wszystkie grzechy główne tej instytucji. Jednocześnie głęboko wierzący, całkowicie oddany pracy na rzecz innych i... bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo toDoskonała i obszerna publikacja dla fanów Moniki Szwai. Piękne uwieńczenie jej życia i twórczości.
Doskonała i obszerna publikacja dla fanów Moniki Szwai. Piękne uwieńczenie jej życia i twórczości.
Pokaż mimo toPoczątek świetny, ale akcja praktycznie się nie rozwija. Język niedostosowany do bohaterów, mało spersonalizowany. Przeczytana, jednak na pewno do niej już nie wrócę.
Początek świetny, ale akcja praktycznie się nie rozwija. Język niedostosowany do bohaterów, mało spersonalizowany. Przeczytana, jednak na pewno do niej już nie wrócę.
Pokaż mimo toWydana kilkanaście lat temu, a nadal świetnie się ją czyta. To nietypowa autobiografia, pełna refleksji o sztuce i wierszy. Polecam zwłaszcza osobom ze Śląska, znajdziecie tu wiele smaczków.
Wydana kilkanaście lat temu, a nadal świetnie się ją czyta. To nietypowa autobiografia, pełna refleksji o sztuce i wierszy. Polecam zwłaszcza osobom ze Śląska, znajdziecie tu wiele smaczków.
Pokaż mimo toDoskonały styl, piękny język i bardzo naciągana fabuła. Jeśli ktoś lubi bajki dla dorosłych i przymyka oko na pewne niedociągnięcia dotyczące realiów - może śmiało sięgać po tę książkę.
Doskonały styl, piękny język i bardzo naciągana fabuła. Jeśli ktoś lubi bajki dla dorosłych i przymyka oko na pewne niedociągnięcia dotyczące realiów - może śmiało sięgać po tę książkę.
Pokaż mimo toJak dla mnie nieco przydługawa i mało zaskakująca, ale dzielnie doczytałam do końca ;)
Jak dla mnie nieco przydługawa i mało zaskakująca, ale dzielnie doczytałam do końca ;)
Pokaż mimo toCzyta się miło, ale książka nie wciąga i nie wzbudza wielkich emocji.
Czyta się miło, ale książka nie wciąga i nie wzbudza wielkich emocji.
Pokaż mimo to
"Tymczasem" to historia Monique, która pozornie nie ma powodów do narzekania (pracuje jako osobista stylistka), ale tak naprawdę jej życie składa się ze złudzeń. Doskonale wszyscy to znamy - z zewnątrz czyjaś egzystencja jawi się niczym bajka, ale gdy tylko przyjrzymy się jej bliżej, okazuje się, że to tylko gra pozorów. Sam początek opowiadanej przez Izę Sowę historii jest lekko naciągany (bohaterce odłączają prąd, postanawia więc spontanicznie wybrać się do Krakowa), ale można na to przymknąć oko, bo cała reszta fabuły jest świetna, dobrze opisana i zatrważająco znajoma. Bo kto z nas nie ma swojego "tymczasu", który zmienia się w sytuację trwającą latami? Kto z nas nie przekonał się, jak długo trwa czasami "tymczasem"?
Jest w tej książce wiele niepokoju i beznadziei, braku perspektyw i poczucia straconych szans. Narracja Izy Sowy jest zawsze neurotyczna, taka, że podczas czytania wyczuwa się lekkie nerwowe napięcie. Jednak w "Tymczasem" (co mnie zaskoczyło!) jest też odrobina optymizmu, a bohaterka nie pogrąża się w bagienku, tylko postanawia coś w swoim życiu zmienić.
Wiele się w tej powieści dzieje, czyta się szybko i refleksyjnie, bo nie sposób nie odnieść całej tej historii do własnych doświadczeń, przemyśleń i realiów współczesnego świata. W dobie łudząco do siebie podobnych, napisanych bez polotu powieści o miłosnych i erotycznych podbojach, ta książka naprawdę się wyróżnia. Polecam!
"Tymczasem" to historia Monique, która pozornie nie ma powodów do narzekania (pracuje jako osobista stylistka), ale tak naprawdę jej życie składa się ze złudzeń. Doskonale wszyscy to znamy - z zewnątrz czyjaś egzystencja jawi się niczym bajka, ale gdy tylko przyjrzymy się jej bliżej, okazuje się, że to tylko gra pozorów. Sam początek opowiadanej przez Izę Sowę historii jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-10
Początek był zachęcający - główna bohaterka po latach wraca do Krakowa. Motyw powrotu mocno zużyty, ale mnie osobiście nadal on pociąga i fascynuje. Czytałam więc z zainteresowaniem, bo Kraków kocham, a książka jest napisana z iście epickim rozmachem. Żadne tam pójście na skróty - szczegółowe opisy, dopracowane postaci.
Ale w pewnym momencie powieść ta zamienia się w bajkę dla mocno wyrośniętych panienek, bo okazuje się, że Agata rozdaje swoim przyjaciołom wyśnione i zapisane przez siebie na karteczkach sny, a te stają się wskazówką do spełnienia marzeń każdego z nich. Sny są oczywiście idealnie dopasowane do konkretnych osób, a marzenia spełniają się w rekordowym tempie (im bliżej końca książki, tym szybciej się urzeczywistniają). Końcówkę czytałam już z czystej przyzwoitości, bo nie lubię odkładać niedoczytanych książek. Im bliżej finału, tym bardziej miałam wrażenie, że Autorce też się zaczęło spieszyć, bo epicki rozmach jakoś stężał, a poszczególne wątki były omawiane i kończone w ekspresowym tempie.
Ogólnie - nie podobało mi się. A szkoda, bo styl Rogalska ma świetny i gdyby nie "baśniowe" wstawki, miałaby we mnie wierną fankę. Odpowiada mi też jej poczucie humoru i wrażliwość, wypisałam więc sobie z tej książki kilka cytatów.
Początek był zachęcający - główna bohaterka po latach wraca do Krakowa. Motyw powrotu mocno zużyty, ale mnie osobiście nadal on pociąga i fascynuje. Czytałam więc z zainteresowaniem, bo Kraków kocham, a książka jest napisana z iście epickim rozmachem. Żadne tam pójście na skróty - szczegółowe opisy, dopracowane postaci.
Ale w pewnym momencie powieść ta zamienia się w...
2018-09-29
Historia "Panien i wdów" sięga aż powstania styczniowego i 1863 roku. Losy bohaterek śledzimy do początku lat 90. Jak wszystkim wiadomo, w tym przedziale czasowym dużo się w naszym kraju działo. W rodzinie Lechickich - również.
Umiejętnie prowadzona fabuła splata wątki historyczne i dzieje kolejnych pokoleń kobiet, dla których punktem odniesienia jest rodzinna siedziba - pałac w Lechicach. Sporo jest tu patosu i martyrologii, bohaterki (jak to mają w zwyczaju polskie kobiety) często same sobie komplikują życie, ale czyta się (zwłaszcza pierwsze tomy) jednym tchem. Ostatnia część, jak dla mnie, jest najsłabsza.
Wielkim atutem tej sagi jest obiektywne spojrzenie na historię, a nie powielanie polskich mitów. W "Pannach i wdowach" mówi się na przykład o tym, że nie wszyscy powstańcy warszawscy byli święci. Poza tym autentyczność tej książki uratowała jedna z bohaterek, Susanne, która w pewnym momencie mówi do swojej siostrzenicy: "Twoich rodziców zniszczyła idea, którą sobie po kolei wbijacie do głowy. A trzeba po prostu żyć! Trzeba przeżyć życie do późnej starości, poznać jego smak, a potem umrzeć po ludzku, we własnym łóżku". Tym samym dla przeciwwagi miłości ojczyzny mamy miłość własną - i jest to według mnie bardzo zdrowe podejście.
Ale "Panny i wdowy" to nie tylko historia i wielkie, dziejowe wydarzenia. To również romanse, namiętności, kobiece rozterki, zawiedzione miłości. Jest o czym czytać. Ja czytałam z przyjemnością i Wam też polecam :)
Historia "Panien i wdów" sięga aż powstania styczniowego i 1863 roku. Losy bohaterek śledzimy do początku lat 90. Jak wszystkim wiadomo, w tym przedziale czasowym dużo się w naszym kraju działo. W rodzinie Lechickich - również.
Umiejętnie prowadzona fabuła splata wątki historyczne i dzieje kolejnych pokoleń kobiet, dla których punktem odniesienia jest rodzinna siedziba -...
2018-09-07
2018-08-24
To opasła książka i im dłużej ją czytałam, tym bardziej zastanawiałam się, co mnie podkusiło, by po nią sięgnąć. Główna bohaterka - Jess - jest w beznadziejnym położeniu. Facet ją zostawił z dziećmi (w tym jedno nie jest jej), nie płaci alimentów, kasy dziewczyna nie ma, praca jest podła, a potomstwo specyficzne. Po tym fatalnym wstępie i ogólnym zarysie sytuacji czytelnik oczekuje, że będzie lepiej - liczy na jakieś światełko w tunelu. Nic z tego - Jess generuje kolejne długi, jeżdżąc nieubezpieczonym autem, okrada jednego swojego pracodawcę, a drugi ją zwalnia. Czy może być gorzej? Może, ale nie będę zdradzać szczegółów.
Pojawia się również czynnik męski - Ed, typ faceta, którego najbardziej nie lubię, a mianowicie zachowawczy, bogaty złamas. Koszmarnie się męczyłam, czytając o nim, chociaż w pewnym momencie pojawiła się iskierka nadziei, że nie jest taki beznadziejny, na jakiego wygląda.
W każdym razie sytuacja tak się komplikuje, że cała ta ekipa (Ed, Jess, jej dzieci, a także jej wielki pies) wyruszają w podróż. Nie mogą jechać zbyt szybko, bo mała Tanzie wymiotuje. Pies śmierdzi (jak każdy duży pies). Goni ich czas.
Początkowo ta książka mnie przytłaczała. Brak perspektyw i piętrzące się problemy bohaterów były dla mnie dobijające, bo sama miałam dosyć dużo kłopotów. Ale w pewnym momencie się wciągnęłam.
Jeśli więc macie ochotę na niełatwą historię, na trudy podróży;), na poznanie bohaterów, którzy nie są idealni, ale za to bardzo ludzcy, na wielkie emocje i łzy (nie da się przy tej książce nie płakać), to sięgnijcie po "Razem będzie lepiej" Jojo Moyes. Naprawdę warto! :)
To opasła książka i im dłużej ją czytałam, tym bardziej zastanawiałam się, co mnie podkusiło, by po nią sięgnąć. Główna bohaterka - Jess - jest w beznadziejnym położeniu. Facet ją zostawił z dziećmi (w tym jedno nie jest jej), nie płaci alimentów, kasy dziewczyna nie ma, praca jest podła, a potomstwo specyficzne. Po tym fatalnym wstępie i ogólnym zarysie sytuacji czytelnik...
więcej mniej Pokaż mimo to
Poezje Świrszczyńskiej znałam tylko z neta i bardzo mi się podobały. Z entuzjazmem więc zasiadłam do lektury zapisków intymnych. Oczekiwania miałam spore, bo recenzentem tej publikacji jest jeden z moich ulubionych profesorów - prof. Nawarecki. Tym większe było moje rozczarowanie🤦♀️. Mam wrażenie, że Świrszczyńska pisała pamiętnik dla siebie i nie brała pod uwagę jego wydania. Sporo w nim emocji godnych nastolatki, powtórzeń, zawstydzająco szczerych wyznań. Myślę, że dużo ciekawsza jest biografia tej autorki niż zapiski o jej romansie. Jednak opracowanie Pani Wioletty Bojdy - chociaż bardzo skrupulatne, znalazłam w nim przypisy do kolejnych interesujących mnie książek - jak dla mnie jest zbyt emocjonalne, zbyt subiektywne. Podsumowując - historia Poświatowskiej, Adamskiego i Świrszczyńskiej opowiedziana z perspektywy tej ostatniej bardzo ciekawa, ale całość powinna być okrojona, skrócona i zredagowana. Może ktoś kiedyś tego się podejmie.
Poezje Świrszczyńskiej znałam tylko z neta i bardzo mi się podobały. Z entuzjazmem więc zasiadłam do lektury zapisków intymnych. Oczekiwania miałam spore, bo recenzentem tej publikacji jest jeden z moich ulubionych profesorów - prof. Nawarecki. Tym większe było moje rozczarowanie🤦♀️. Mam wrażenie, że Świrszczyńska pisała pamiętnik dla siebie i nie brała pod uwagę jego...
więcej Pokaż mimo to