-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2018-05-23
2018-03-27
2018-01-19
2018-10-31
"Ty jesteś moją Światłością. Opromieniaj mnie, tak abym nawet w najgłębszej Ciemności umiał odnaleźć do ciebie drogę i już nigdy nie zbłądził."
Zakończenie pierwszego tomu wywołało w wielu czytelnikach niemałe zaskoczenie. Sama nie mogłam otrząsnąć się z szoku i zastanawiałam się jak autorki rozwiną rozpoczęty wątek, który zakończył Klątwę Przeznaczenia. Czytelnicy musieli długo czekać na kontynuację. W kilku zdaniach nie jestem w stanie opisać jakie pokłady determinacji, cierpliwości i wiary w swoje dzieło musiały włożyć Monika i Sylwia, bym wraz z innymi zagorzałymi fanami, mogła trzymać swój egzemplarz Korony Przeznaczenia w dłoniach. Udało się! Jadąc na ubiegłoroczne Krakowskie Targi Książki miałam możliwość osobiście poznać te dwie niezwykłe kobiety i wreszcie nabyć ich drugie papierowe dziecko.
Severowi i Ariadnie udaje się uciec z Ravillonu. Przed byłym Mistrzem Walk i Tahitanką maluje się przyszłość, w której będą mogli wreszcie prowadzić szczęśliwe, nieograniczone przez innych życie. Niestety, Severo by ratować ukochaną decyduje się zawrzeć krwawy pakt, który rzuca się cieniem na idyllę, która była na wyciągnięcie ręki. Nie informując Ariadny o cenie, którą przyszło mu zapłacić, postanawia wziął udział w walce, która wstrząsnęła całym Kontynentem. A to nie koniec problemów. W Ravillonie to Severo ustalał wszelkie zasady. Zdarzało mu się brać pod uwagę zdanie Tahitanki, jednak poza murami twierdzy wszystko może ulec zmianie. Czy Severo i Ariadna odnajdą się w nowej rzeczywistości? I czy miłość naprawdę może wybaczyć wszelkie błędy? O tym przekonacie się sięgając po Koronę Przeznaczenia.
Prawie osiemset stron za mną, a ja czuję niedosyt. I nie chodzi mi o to, że w książce czegoś zabrakło. Wręcz przeciwnie. Wsiąknęłam po raz kolejny w świat wykreowany przez Monikę i Sylwię. Odczuwałam tęsknoty Ariadny, zagłębiałam się z Severem w jego wewnętrzne rozterki, współodczuwałam ból targający Venem, poznawałam prawdziwe oblicze Tamiry, a także innych bohaterów, którzy pojawili się w książce. Wszystko ze sobą współgrało. Klątwa Przeznaczenia była dobra i z pewnością kiedyś jeszcze do niej wrócę, jednak drugi tom był lepiej dopracowany jeśli chodzi o dialogi bohaterów oraz spójność. Są niespodziewane zwroty akcji, niektóre bardzo bolesne o czym z pewnością przekonały się osoby, które są już po lekturze powieści.
Relacja między kochankami nabiera nowego kształtu. W Związku oboje mogli pozwolić sobie na większą swobodę. Severo, przywykły do tego, że robi to co chcę, nie może pogodzić się z tym, że musi podlegać dworskiej etykiecie. Ponad to osoba z którą zawarł pakt, przypomina byłemu Mistrzowi Walk, że czeka na swoją zapłatę... Początkowo miałam mieszane uczucia jeśli chodzi o decyzje, które podejmował Severo. Złościłam się, powstrzymywałam cisnące się na usta przekleństwa, aż wreszcie popatrzyłam na to z jego perspektywy. I wtedy wszystko zaczęło układać się w logiczną całość. Co do Ariadny - w poprzedniej części nie ukrywałam, że jest dla mnie za łagodna, zbyt wyrozumiała i zapatrzona w swojego ukochanego. W Koronie dalej Tahitanka jest zapatrzona w Severa, jednak widać strona za stroną, że przechodzi przemianę, dorośleje. Jest bardziej obiektywna, jednak nie zatraca w sobie romantyzmu, co sprawiło, że naprawdę ją polubiłam.
Bardzo podobała mi się postać Tamiry. W świecie zdominowanym przez mężczyzn, czarodziejka potrafiła pokazać pazury. Oczytana, niesamowicie inteligenta i broniąca swoich racji, żyła według własnych zasad. Oddana przyjaciółka Ariadny urzekła mnie swoją osobowością. Z wypiekami na twarzy śledziłam jej losy.
Cudownie było ponownie przeżywać wzloty i upadki bohaterów. W Koronie Przeznaczenia znajdziecie miłość, pikanterię i wątki fantastyczne. Nie obędzie się bez uronionych łez, zarumienionych z emocji policzków, ale i smutku, podczas czytania niektórych scen. Czekam na Srebrnego Demona, a Wam, jeśli jeszcze nie czytaliście, polecam dać się porwać Przeznaczeniu.
"Ty jesteś moją Światłością. Opromieniaj mnie, tak abym nawet w najgłębszej Ciemności umiał odnaleźć do ciebie drogę i już nigdy nie zbłądził."
Zakończenie pierwszego tomu wywołało w wielu czytelnikach niemałe zaskoczenie. Sama nie mogłam otrząsnąć się z szoku i zastanawiałam się jak autorki rozwiną rozpoczęty wątek, który zakończył Klątwę Przeznaczenia. Czytelnicy...
2018
2018
"Dziw bierze, że ustawa o policji nie zaczyna się od słów:
"Tworzy się Policję jako umundurowaną i uzbrojoną formację służącą do grabienia pieniędzy od społeczeństwa z wykorzystaniem wszelkich dostępnych metod, których najbardziej skuteczną jest mandat karny kredytowy."
Wątkiem przewodnim książki jest śledztwo prowadzone przez wydział do spraw zabójstw. Gdy ginie policyjna szycha, ktoś z niewiadomych przyczyn próbuje zatuszować sprawę. W międzyczasie areszt opuszcza Emil Stompor, były policjant. Mężczyzna zaczyna szukać sprawiedliwości na własną rękę. Jak daleko się posunie, by ją uzyskać? I kto popełnił zbrodnie? A to dopiero początek problemów...
Autor nie oszczędza czytelnika. Książka jest mocna - akcja trzyma w napięciu, aż do ostatnich stron. Postacie zostały skonstruowane w taki sposób, że na długo zapadają w pamięć. Szorstki, momentami wulgarny język, perfekcyjnie obrazuje losy bohaterów. Strona za stroną wtapiałam się w fabułę, czując jakbym jakbym sama brała udział w opisywanych wydarzeniach.
Świat policji, która powinna stać na straży sprawiedliwości, często przeplatała się ze światkiem przestępczym i nigdy nie było wiadomo, który z nich był tym dobrym, a który złym. W Punkcie Barana zostały przedstawione polskie realia - korupcja, zakłamania i żądza władzy ludzi, którzy są wysoko postawieni w kraju. Media, które powinny być przede wszystkim obiektywne, jednak tak naprawdę zbyt często stawały się marionetką, za której sznurki pociągają rządzący.
Najbardziej zainteresował mnie wątek Emila Stompora. Człowieka prawego, którego poczucie wiara w sprawiedliwość zaprowadziła na złą drogę. Wielkie ideę same w sobie nie są złe, jednak zbyt często spotkanie się z rzeczywistością pokazuje nam, że piękne hasła to zazwyczaj czczę gadanie. Że ci, którzy krzyczą o nich najgłośniej są jedynie wilkami w owczej skórze. A ci prawdziwi, żyjący w zgodzie ze sobą po cichu żyją jaką ludzi prawi i sprawiedliwi. Szkoda, że najczęściej oni są skrzywdzeni przez system.
Polecam Punkt Barana osobą, którzy lubią kryminały połączony z sensacją, zabarwiony realizmem i szybką akcją.
"Dziw bierze, że ustawa o policji nie zaczyna się od słów:
"Tworzy się Policję jako umundurowaną i uzbrojoną formację służącą do grabienia pieniędzy od społeczeństwa z wykorzystaniem wszelkich dostępnych metod, których najbardziej skuteczną jest mandat karny kredytowy."
Wątkiem przewodnim książki jest śledztwo prowadzone przez wydział do spraw zabójstw. Gdy ginie...
2018-01-11
Witaj w Grimm City. Odważysz się zostać na dłużej?
Tajemnicze morderstwa taksówkarzy sprawiają, że mieszkańcy posępnego miasteczka zaczynają wpadać w panikę. Kto dopuszcza się okrutnych zbrodni? Grimm City słynie z machlojek i miejscowych gangów, jednak dopiero ten akt przemocy wywołuje paniczny strach. Kto będzie następną ofiarą? Dodatkowo zostaje zamordowany jeden z miejscowych policjantów. Czy dwie sprawy łączą się ze sobą? Policja podejmuje stosowne kroki, by znaleźć mordercę taksówkarzy i osobę odpowiadającą za śmierci kolegi. W Grimm City rozpoczyna się śledztwo...
Jakub Ćwiek stworzył kryminał noir, w którym czuje się atmosferę brudnego, posępnego miasteczka, gdzie bezprawie gra pierwsze skrzypce. Tytuł może być mylący - z bajkami czytającymi nam w dzieciństwie nie ma za wiele wspólnego. Wzmianki baśniowe są jedynie podawane mimochodem, bardziej sprawdzające wiedzę czytelnika z popkultury. No i gangsterski świat - strona za stroną pochłaniałam ten wątek (tak, tak z tyłu głowy wciąż migały mi kadry z "Ojca Chrzestnego").
Co do bohaterów. Alfie to taki nieudacznik życiowy, który z jednej strony chciałby być kimś lepszym,
a z drugiej, jak to typowa gapa, ciągle wpada w kłopoty. Ciężko go nie lubić, a im dalej poznaje się jego perypetie, tym mocniej się mu kibicuje. To on wiezie taksówką kobietę w czerwonym płaszczu, która... No właśnie? Kim jest Czerwony Kapturek i jaką rolę odegrała w niewytłumaczalnym chaosie, który opanował miasto? O tym dowiecie się, sięgając po książkę Grimm City. Wilk!.
Przyznam, że minusem była pewna przewidywalność, gdy dotarłam mniej więcej do połowy książki. Akcja zaczęła być bardziej żwawa, a i finał był tuż za rogiem, jednak i pewne schematy zaczęły być za bardzo dostrzegalne. Autor nie rzuca mięsem na prawo i lewo, ale może to i dobrze. Wiele jest takich książek na polskim rynku, lubię je czytać, jednak warto czasem sięgnąć po coś innego.
Wyjść poza utarty schemat.
Niewątpliwych plusem są grafiki zamieszczone w książce. Pasują idealnie do mrocznego, zatęchłego klimatu miasta Grimm City jak lód do whiskey, wyprzedaż w dniu wypłaty albo ciepły posiłek po ciężkim dniu. Okładka również przyciąga wzrok - zachwyca dozą tajemniczości, tajemniczą kobietą
w czerwieni i hasłem: "Przyznaj - spodziewasz się baśni".
Z przyjemnością po raz kolejny wybiorę się do Grimm City, w jej pesymistyczne uliczki, wieczny smog i knajpy pełne gwaru i dobrej muzyki. Ciekawe czy i tym razem wyjdę z niego zadowolona.
Witaj w Grimm City. Odważysz się zostać na dłużej?
Tajemnicze morderstwa taksówkarzy sprawiają, że mieszkańcy posępnego miasteczka zaczynają wpadać w panikę. Kto dopuszcza się okrutnych zbrodni? Grimm City słynie z machlojek i miejscowych gangów, jednak dopiero ten akt przemocy wywołuje paniczny strach. Kto będzie następną ofiarą? Dodatkowo zostaje zamordowany jeden z...
2018-01-15
Zosia, główna bohaterka książki nie ma pojęcia, że niedługo jej życie zmieni się diametralnie. Ukochany Leon, który dotychczas był doskonałym narzeczonym, zdradza ją z ich wspólną znajomą z pracy. Kobieta musi podjąć decyzję czy zaufać ponownie niewiernemu partnerowi. Sprawę komplikuje fakt, że oboje pracują w tych samych liniach lotniczych, a Zofia boi się utraty pracy przynoszącej niemałe dochody. Poza tym kocha swoją pracę.
Na horyzoncie widnieje zbyt wiele pytań, a odpowiedzi jak na złość, nie chcą się znaleźć. Czy można zaufać ponownie po takim ciosie i to zadanym przez tak bliską osobę? I czy główna bohaterka dalej darzy Leona uczuciem? O tym przekonacie się, sięgając po książkę Elżbiety Ceglarek pt. Moja asteroida.
"Słyszałam jak zakłada płaszcz i buty. Słyszałam, jak otwiera i zamyka za sobą drzwi. Nic nie chciałam z tym zrobić. Gdy wyszedł, znów poczułam ulgę.
Nie byłam pewna, czy nie poszedł do Wiolki."
Temat zdrad dość często poruszany jest w literaturze. I to nie tylko obyczajowej czy książkach romantycznych. Zawsze dzielimy się wtedy na dwa obozy - bronimy decyzji bohaterki bądź bohatera, który został zdradzony, a mimo to wybacza lub gorliwie bijemy brawo, gdy niewierny partner zostaje porzucony.
W książce Moja asteroida decyzje Zofii nie zawsze były dla mnie jasne. Pomstowałam na czym świat stoi i miałam ochotę nią potrząsnąć. Innym razem pocieszałam ją i kibicowałam, by wreszcie znalazła rozwiązanie na swoje rozterki, które drzemały w jej wnętrzu.
Książka Elżbiety Ceglarek posiada wiele dialogów, więc jeśli ktoś lubi taką formę, ta pozycja jest z pewnością dla niego. Życie Zofii jest wzbogacone ponad to o dość szczegółowe opisy - odnośnie jej odczuć, otoczenia, pracy czy przyjaciół. I oczywiście o jej relacje z Leonem. Jest to książka dla każdego czytelnika, który uwielbia książki obyczajowe z miłością w tle.
Zosia, główna bohaterka książki nie ma pojęcia, że niedługo jej życie zmieni się diametralnie. Ukochany Leon, który dotychczas był doskonałym narzeczonym, zdradza ją z ich wspólną znajomą z pracy. Kobieta musi podjąć decyzję czy zaufać ponownie niewiernemu partnerowi. Sprawę komplikuje fakt, że oboje pracują w tych samych liniach lotniczych, a Zofia boi się utraty pracy...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-16
Nigdy nie przepadałam za poradnikami. To moja czytelnicza pieta achillesowa. Jednak, gdy przyjaciółka zaczęła ją zachwalać, pomyślałam - czemu nie!
I cieszę się, że tak postąpiłam.
Książka składa się z szeregu pytań zadanych autorkom na temat związków, zachować facetów i naszych, kobiecych wątpliwości na temat miłości, seksu i partnerstwa. Przyznam, że niektóre pytania mnie zaszokowały. I nie chodzi mi o samą treść, ale o często dostrzegalne poczucie niskiej wartości pytającej.
Ale przechodząc do sedna - autorki pokazują nie tylko instrukcje obsługi mężczyzn, ale przede wszystkim nas, kobiet. Słusznie zauważają, że jak ma pokochać cię ktoś, skoro ty sama czytelniczko patrzysz na siebie ciągle jak w krzywym zwierciadle. Związek opiera się na wzajemnym szacunku, a z bólem serca trzeba zauważyć, że kobiety często zapominają o sobie. Swoich pragnieniach, potrzebach, uczuciach.
Polecam!
Nigdy nie przepadałam za poradnikami. To moja czytelnicza pieta achillesowa. Jednak, gdy przyjaciółka zaczęła ją zachwalać, pomyślałam - czemu nie!
I cieszę się, że tak postąpiłam.
Książka składa się z szeregu pytań zadanych autorkom na temat związków, zachować facetów i naszych, kobiecych wątpliwości na temat miłości, seksu i partnerstwa. Przyznam, że niektóre pytania...
2018-01-18
2018-01-23
2018-01-23
2018-02-03
Cudze chwalicie, swego nie znacie.
Czyli o książce Macieja Siembiedy, która bez wątpienia może się pysznić
obok Waszej kolekcji powieści Dana Browna.
Nieszczęśliwy wypadek czy umyślnie spowodowana śmierć? Dziennikarz badający historię zaginięcia obrazu Jana Matejki ginie przejechany przez ciężarówkę. Dla Jakuba Kani, ISBN-u nic nie dzieje się przypadkiem dlatego sam postanawia zająć się sprawą obrazu. Śmierć dziennikarza wydaje mu się podejrzana, tym bardziej, że giną dokumentacje prowadzone przez mężczyznę. Kania nie ma pojęcia, że wplątuję się w intrygę powiązaną z dwoma największymi religiami świata.
Książka 444 zachwyciła mnie już od pierwszych stron. Jest w niej wszystko, co uwielbiam - szybka akcja, ciekawe opisy (oczywiście nie przydługie, ale wprowadzające w temat), nawiązania do faktów historycznych, cofanie się do przeszłości oraz dialogi, które były ciekawe i pouczające.
Główny bohater nie jest typowym macho, który wypielęgnowany i pachnący jak bzy w maju przyciąga do siebie kobiety jednym skinieniem palca. Podoba mi się w nim przenikliwość i jasność umysłu. Widać, że jego postać jest dobrze dopracowana - brawo Panie Macieju!
Postacie drugoplanowe - mimo iż było ich wielu nie pogubiłam się kto jest kim. Z wypiekami na twarzy śledziłam losy każdego z nich. Wnioskuje, że do opisania większości z nich potrzebna była ogromna znajomość obyczajów, które były powszechne w minionych latach. Autor jest szczegółowy i dopracował każdą postać perfekcyjnie.
No i zakończenie! Byłam zaskoczona, mimo iż miałam na jego temat kilka własnych teorii. Żadna nawet w najmniejszym stopniu nie była przybliżona do tego, co zaserwował autor. Kolejny plus, ponieważ im więcej czytam, tym częściej przewiduje fabułę.
Temat religii można w dzisiejszych czasach wałkować bez końca. Chrześcijaństwo, islam - to tematy, które poruszają każdego kto śledzi wiadomości z kraju i ze świata. W 444 religie te odgrywają olbrzymią rolę. No i właśnie - tajemnicze trzy czwórki. Co oznaczają? Dlaczego są tak istotne? I co mogą oznaczać w kontekście chrześcijaństwa i wiary w Allaha? O tym przekonacie się, sięgając po książkę Macieja Siembiedy.
Jeśli jesteś miłośnikiem thrillerów z historią w tle koniecznie musisz przeczytać tę książkę. Osobiście, z niecierpliwością będę wyczekiwać każdej książki napisanej przez Pana Siembiedę. Na szczęście już w marcu ukażę się kolejna pt. Miejsce i imię. Wierzę, że Jakub Kania zauroczy mnie po raz kolejny.
Cudze chwalicie, swego nie znacie.
Czyli o książce Macieja Siembiedy, która bez wątpienia może się pysznić
obok Waszej kolekcji powieści Dana Browna.
Nieszczęśliwy wypadek czy umyślnie spowodowana śmierć? Dziennikarz badający historię zaginięcia obrazu Jana Matejki ginie przejechany przez ciężarówkę. Dla Jakuba Kani, ISBN-u nic nie dzieje się przypadkiem dlatego sam...
2018-02-04
"Tak to już jest z wielokrotnie opowiadanymi historiami...
Każdy kolejny raz nieco je wypacza. Jedyne, co pozostaje wierne prawdzie wśród poplątanych faktów, to emocje."
Troje ludzi, których los został ze sobą związany. Ethan, wrażliwy, introwertyczny nastolatek, którego celem jest zostanie pisarzem. Amy, ponad dwudziestoletnia kobieta, która czuje, że już przegrała życie. I Jenny, ofiara przemocy domowej, niewierząca w szczęśliwe zakończenia. Co ich ze sobą łączy?
Czy mają szansę walczyć z własnymi demonami? Czy raczej od początku znajdują się na straconej pozycji? O tym dowiecie się, sięgając po książkę Eweliny Trojanowskiej pt. Sand.
Ta książka sprawia ból. To była moja pierwsza myśl po jej odłożeniu. Tylko czasem nie pomyślcie, że była zła. Co to, to nie! Była dobra, jednak w ten smutny, melancholijny sposób, gdy sięgamy po literaturę, która porusza trudne tematy. Ewelina Trojanowska stworzyła bohaterów, którzy przeżywają swoje rozterki, które i my moglibyśmy przechodzić. Czytając Sand czułam się, jakbym była pobocznym obserwatorem wydarzeń. Odczuwałam wahania nastrojów bohaterów i szczerze chciałam im pomóc. Zupełnie jakby ci ludzi istnieli naprawdę. Smutne jest to, że takie osoby żyją również koło nas, zupełnie przez nas niedostrzegane - mogą być twoją sąsiadką lub sąsiadem, miłą kelnerką, którą znacie z widzenia lub bliską osobą, która boi się powiedzieć nam o naszych lękach.
W dzisiejszych czasach wolimy otaczać się szczęściem, często nie widząc krzywd, które dzieją się koło nas. Tak jak wspomniałam wcześniej, Ethan był nadwrażliwy. Ile razy śmiałaś lub śmiałeś się z osoby, która dajmy na to w szkole, była takim odludkiem. Niepozorna, cicha, narażona na drwiące uśmiechy. Albo taka Jenny, ofiara przemocy domowej. Słyszysz za ścianą niepokojące dźwięki i myślisz, że to nie twoja sprawa. Czasem interweniujesz, ale ofiara nie chce pomocy. Myślisz, zrobiłeś, co mogłeś.
A prawda jest taka, że zawsze można zrobić więcej.
Jeśli chodzi o małe mankamenty, które przeszkadzały mi w książce muszę poruszyć dwie kwestie.
Nie czytajcie opisu z tyłu książki! Mnie powiedział trochę za dużo, a wolę element zaskoczenia.
Nie zniszczyło mi to lektury, jednak sami wiecie, że lepiej nie wiedzieć, niż wiedzieć za dużo przed rozpoczęciem książki.
A po drugie - zbyt częste wstawianie angielskich słówek. To akurat moja subiektywna opinia.
Mnie to przeszkadza, innym niekoniecznie.
"Tak to już jest z wielokrotnie opowiadanymi historiami...
Każdy kolejny raz nieco je wypacza. Jedyne, co pozostaje wierne prawdzie wśród poplątanych faktów, to emocje."
Troje ludzi, których los został ze sobą związany. Ethan, wrażliwy, introwertyczny nastolatek, którego celem jest zostanie pisarzem. Amy, ponad dwudziestoletnia kobieta, która czuje, że już przegrała...
2018-02-09
2018-03-20
2018-02-14
Zawsze pragniemy tego, czego akurat nie możemy mieć.
A, gdy już to dostaniemy, nie jesteśmy pewni czy lepiej nie było nam ze świadomością, że lepiej było jedynie o tym marzyć.
Kitty Miller to spełniona kobieta. Prowadzi księgarnie ze swoją najlepszą przyjaciółką, ma kochających rodziców, uroczego kota, a złamane serce zagoiło się. Codzienne problemy mają oczywiście miejsce, jednak można powiedzie, że główna bohaterka jest szczęśliwa.
Dlaczego więc śni po nocach o zupełnie innym życiu, w którym prowadzi odmienny tryb życia.
I dlaczego w świecie ze snu czuje się równie szczęśliwa jak i w rzeczywistości.
Z biegiem czasu Kitty czuje się rozdarta, nie wiedząc już co jest jawą, a co snem.
Cynthia Swanson stworzyła książkę, którą czyta się lekko, jednocześnie poruszającą ważny temat. Paradoksalnie jesteśmy zadowoleni z naszego życia, jednak ciągle dążymy do czegoś więcej. Nie jesteś w żadnym związku, dobrze ci z tym, jednak momentami czujesz ukłucie w sercu, gdy patrzysz na swoje zamężne koleżanki. Z drugiej strony jesteś mamą uroczysz dzieci, jednak przychodzą chwilę, w których chciałabyś mieć tyle samo swobody jak twoja przyjaciółka. Znajome uczucia? W Wyśnionym życiu zostały poruszone jeszcze inne ważne tematy, jednak wolę o nich nie wspominać, by nie psuć Wam radości z czytania. Bo po co sięgać po książkę, którą zna się w każdym detalu?
Cała historia opowiadana jest z perspektywy głównej bohaterki - zarówno w świecie jawy, jak i snu. Postacie drugoplanowe są istotne, jednak nie ma, jak ja to nazywam, przesadnego przesytu ich obecnością. Kitty mnie nie irytowała, co uznaje za mały sukces, bo jakoś ciężko mi polubić postacie kobiece w książkach. Pewnie zapytacie się dlaczego, jednak sama nie jestem pewna jak to określić. Albo są przerysowane, naiwne lub są typowymi bad girl. A tutaj tego nie było.
Na koniec podzielę się z Wami cytatem, który zapadł mi w pamięć, po przeczytaniu Wyśnionego życia i poruszył mnie do głębi:
"Nagle uświadamiam sobie, co oznacza starzenie się. Znaczy, że wszyscy, których kochaliśmy w młodości, stają się już tylko fotografiami na ścianie, słowami opowieści, wspomnieniem w sercu."
Zawsze pragniemy tego, czego akurat nie możemy mieć.
A, gdy już to dostaniemy, nie jesteśmy pewni czy lepiej nie było nam ze świadomością, że lepiej było jedynie o tym marzyć.
Kitty Miller to spełniona kobieta. Prowadzi księgarnie ze swoją najlepszą przyjaciółką, ma kochających rodziców, uroczego kota, a złamane serce zagoiło się. Codzienne problemy mają oczywiście...
2018-02-21
"Nie napisałem więc tej książki dlatego, że dokonałem czegoś nadzwyczajnego.
Napisałem ją dlatego, że osiągnąłem coś zupełnie zwyczajnego, co jednak bardzo rzadko zdarza się dzieciakom, które dorastają w warunkach takich jak ja."
Autobiografia, w której przedziera się obraz kraju, w którym amerykański sen nie jest dostępny dla wszystkich. J. D. Vance zabiera nas w melancholijną, słodko - gorzką podróż do krainy swojego dzieciństwa, w której na porządku dziennym dochodzi do rozbojów, aktów wandalizmu, przemocy i nałogów. W Jackson bieda była tak powszechna, że stała się dla dorastającego chłopca normą. Jednak mimo przeciwności losu, J. D. osiągnął coś, co wydawało się nieosiągalne. Niewyobrażalne okazało się wsparcie Memow i Pepow, jego dziadkom, którzy wpajali chłopcu, że może osiągnąć, co tylko zechce. Lecz prócz chęci, potrzeba także ciężkiej pracy.
Przyznam, że spodziewałam się większej liczby wątków politycznych. A otrzymałam więcej - czytając między wierszami dostrzega się problem amerykańskich bidoków w o wiele większej skali. Gdyby autor skupiał się głównie na analizach, statystykach i wielu naukowych formułkach, z pewnością książka nie zapadłaby mi tak w pamięć. Dodatkowym plusem jest to, że autor pisał o swoich uczuciach, jednak przedstawił swoją historię obiektywnie, skłaniając czytelnika do własnych przemyśleń. Wiele daje do myślenia, gdy czyta się o sytuacjach życiowych, opisach ciężkich przeżyć, ale i fragmentów, w których J. D. Vance przedstawia dwie strony medalu. Nie zrzuca całej winy na rząd, jednak przedstawia argumenty na to jak politycy mogliby przyczynić się do poprawy życia najuboższej części Stanów. Współczuje biedocie, ale opisuje dlaczego część z nich na własne życzenie niszczy swoje życie, ucząc złych wzorców swoje dzieci, które powielają błędy swoich rodziców.
"Wśród białej klasy robotniczej istnieje trend kulturowy, by za własne niepowodzenia winić społeczeństwo i rząd, i z dnia na dzień ma on coraz więcej zwolenników."
Niepozorna okładka zawiera wiele mądrości. Elegia dla bidoków porusza, a opisy sprawiają, że przenosimy się w brudne uliczki Jackson. Jest realistyczna i szczera do bólu.
Polecam każdemu kto nie boi się trudnych tematów.
"Nie napisałem więc tej książki dlatego, że dokonałem czegoś nadzwyczajnego.
Napisałem ją dlatego, że osiągnąłem coś zupełnie zwyczajnego, co jednak bardzo rzadko zdarza się dzieciakom, które dorastają w warunkach takich jak ja."
Autobiografia, w której przedziera się obraz kraju, w którym amerykański sen nie jest dostępny dla wszystkich. J. D. Vance zabiera nas w...
2018-02-24
Zagadki przedstawione w najnowszej książce Macieja Siembiedy można porównać do matrioszek. Odkrywasz jedną po drugiej, a gdy już myślisz, że to już ostatnia, autor kompletnie cię zaskakuje...
Jakub Kania powraca. Tym razem były prokurator ma za zadanie odnaleźć miejsce, w którym znajdują się ciała zamordowanych Żydów, którzy w czasie drugiej wojny światowej zostali zesłani do obozu koncentracyjnego, mieszczącego się na Górze św. Anny. Kania nie zdaje sobie sprawy, że nie jest jedyną osobą, która podjęła się tego zadania. A każdy z poszukujących kieruje się własnymi motywami...
Historię przedstawioną w Miejscu i imieniu poznajemy z dwóch perspektyw. Śledzimy zmagania Jakuba Kani podczas jego poszukiwań oraz przenosimy się w czasie do wydarzeń z ubiegłego wieku. Przeskoki te są wskazane i cieszę się, że autor się na nie zdecydował. Dzięki temu przesiąkamy czytaną historią i łatwiej nam zrozumieć motywy, którymi kierowali się bohaterowie. W przeciwieństwie do 444, pierwszej części, w której poznajemy Jakuba Kanię, tutaj akcja jest nieco wolniejsza. W Miejscu i imieniu Maciej Siembieda buduje napięcie, dając mylne poczucie czytelnikowi, że będzie on w stanie przewidzieć zakończenie. Nic bardziej mylnego! Zakończenie było dla mnie wielkim zaskoczeniem i po raz kolejny musiałam zbierać szczękę z podłogi. Byłam pewna, że tym razem przejrzałam Pana Macieja, a jednak to ja zostałam wyprowadzona w pole. I muszę mu za to serdecznie podziękować - książka, która zaskakuje to czytelniczy skarb.
Ogromnym plusem jest dla mnie zawarcie wielu wątków historycznych w książce. Niektóre są opisane szczegółowo, o innych są tylko wzmianki. Tak czy siak dzięki nim przekopałam Internet, by poszerzyć swoją wiedzę na ich temat. Uważam, że Miejsce i imię powinno być polecane uczniom w szkołach. Prócz fikcji literackiej znajdujemy wiele ciekawych faktów. Na dodatek przedstawionych w tak przystępny sposób, że aż chce się wiedzieć więcej, co skłania do poszukiwań na własną rękę.
Kreacja bohaterów to kolejny atut książki. Każdy z nich jest inny i dopasowany do fabuły. Dialogi są wciągające - przy niektórych można się uśmiechnąć, przy innych podumać. Postaci drugoplanowych jest sporo, jednak autor pisze w taki sposób, że czytelnik nie gubi się kto jest kim. Nie wiem jak Wy, ale ja czasami trafiam na książki, w których historia danej postaci przeplata się z inną, by za chwilę pojawił się w niej ktoś jeszcze i wreszcie człowiek zastanawia się o czym właściwie czyta.
Tutaj tego nie ma i dlatego warto o tym wspomnieć.
Pewnie pomyślicie, że piszę o samych plusach. No, ale jak coś jest dobre to trzeba napisać, że jest dobre. Nie będę na siłę szukać niedociągnięć, bo dla mnie Miejsce i imię czytało się fantastycznie.
Nie bójcie się dużej ilości stron - od każdej ciężko się oderwać.
Zagadki przedstawione w najnowszej książce Macieja Siembiedy można porównać do matrioszek. Odkrywasz jedną po drugiej, a gdy już myślisz, że to już ostatnia, autor kompletnie cię zaskakuje...
Jakub Kania powraca. Tym razem były prokurator ma za zadanie odnaleźć miejsce, w którym znajdują się ciała zamordowanych Żydów, którzy w czasie drugiej wojny światowej zostali...
2018-02-28
Tajemnice skrywane w głębiach kosmosu od zawsze fascynowały ludzkość. Prawie 400 lat temu pewien wielki naukowiec po raz pierwszy spojrzał w kosmos, za pomocą teleskopu, który sam skonstruował. Mowa oczywiście o Galileuszu. Czy zdawał sobie wtedy sprawę, że marzenia o podróży w tak nieznane tereny okażą się rzeczywistością? Do dziś tematyka podróży pozaziemskich jest fascynująca i przyciąga uwagę. Jeśli jesteście ciekawi wielu informacji w tym temacie, koniecznie sięgnijcie po książkę Tima Peake'a pt. Zapytaj astronautę.
Autor nie stroni od szczegółów, dlatego czytając książkę czytelnik może poczuć się tak, jakby przeżywał wszystkie wydarzenia wraz z Timem. Osobiście nie mogłam do końca pojąć wszystkich jego wypowiedzi na temat konstrukcji stacji kosmicznej. Po prostu nie znam się na tego typu sprawach. Na szczęście Zapytaj astronautę jest bogata w masę ilustracji, które pozwalają takim laikom jak ja zrozumieć o co chodziło autorowi.
Pewnie jesteście ciekawi czy moglibyście się napić na stacji kosmicznej swojej ulubionej herbaty bądź kawy. Albo jak spać w kosmosie w stanie nieważkości? Jednym z moich ulubionych fragmentów dotyczył spacerów kosmicznych. A to jedynie garstka ciekawostek, którymi jesteśmy zasypani podczas czytania. Sam pomysł na napisanie książki wziął się z tego, że ludzie z całego świata zadawali pytania na Instragramie, oznaczając ją hastagiem #ask an astronaut. Tim wybrał najciekawsze z nich, odpowiadając na nie w swojej książce. Pytania są wszechstronne, a zadawali je nie tylko dorośli, ale i dzieci, które być może w przyszłości również zostaną astronautami.
Podróż w kosmos to niewątpliwie wspaniała, jak i niebezpieczna przygoda. Tim Peake nie osiągnąłby tak wiele, gdyby nie jego entuzjazm i ciężka praca. Dużo ciężkiej pracy. Przyznam, że marzy mi się taka kosmiczna podróż, a Wam? Balibyście się jej? Autor o strachu w związku z takim lotem napisał:
"Gdybyś mnie zapytał czy odczuwałem strach przed wyruszeniem w kosmos, instynktownie odpowiedziałbym "nie". Jednak loty kosmiczne łączą się z ryzykiem, którego nie wyeliminuje żadna ilość wiedzy, treningu lub przygotowań."
Tajemnice skrywane w głębiach kosmosu od zawsze fascynowały ludzkość. Prawie 400 lat temu pewien wielki naukowiec po raz pierwszy spojrzał w kosmos, za pomocą teleskopu, który sam skonstruował. Mowa oczywiście o Galileuszu. Czy zdawał sobie wtedy sprawę, że marzenia o podróży w tak nieznane tereny okażą się rzeczywistością? Do dziś tematyka podróży pozaziemskich jest...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po przeczytaniu debiutanckiej "Aorty" byłam niezwykle ciekawa tego jak potoczą się dalsze losy Gabriela Bysia.
Gabriel po makabrycznych wydarzeniach, które miały miejsce w jego życiu prywatnym i zawodowych trafi do szpitala psychiatrycznego. Jednak nawet tam Byś trafia w sam środek niezwykłego wydarzenia, które porusza krajem, a policji daje kolejne powody do zmartwień. Nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka.
W międzyczasie czytelnik dowiaduje się jak toczą się losy Katarzyny, która podpadła wpływowemu przestępcy, Dzierdze. Kobieta za wszelką cenę chcę się uwolnić spod rygoru narzuconego przez jej protektora.
Szczygielski po raz kolejny raz pokazał, że trup nie musi wyskakiwać z każdej szafy, by fabuła kryminału była interesująca, a zarazem nieprzewidywalna. Bohaterowie zaskakują i czytelnik, strona za stroną coraz bardziej rozumie podejmowane przez nich decyzje. Sami wiecie, jakie to miłe uczucie polubić danego bohatera literackiego - po skończeniu książki czuje się, jakby żegnało się dobrego znajomego, który przyjechał tylko na wakacje, a teraz już pora wracać.
Na szczęście nie rozstajemy się na zawsze. Z niecierpliwością oczekuję trzeciego tomu.
Po przeczytaniu debiutanckiej "Aorty" byłam niezwykle ciekawa tego jak potoczą się dalsze losy Gabriela Bysia.
więcej Pokaż mimo toGabriel po makabrycznych wydarzeniach, które miały miejsce w jego życiu prywatnym i zawodowych trafi do szpitala psychiatrycznego. Jednak nawet tam Byś trafia w sam środek niezwykłego wydarzenia, które porusza krajem, a policji daje kolejne powody do zmartwień....