-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-07-22
2018-01-27
2019-06
Cały czas nie mogę wyjść z podziwu względem pracy badawczej, jaką dokonała autorka, aby napisać ten tekst. Myślę, że jest to nieprzecenione i nieporównywalne z niczym na polskim rynku wydawniczym źródło wiedzy o Petersburgu. Autorka łączy ogólne wątki historyczne i kulturowe Petersburga z polskimi smaczkami. Nie popada w żadną ze skrajności, stąd pozycja jest ciekawa zarówno dla tych, którzy szukają poloników, jak i turystów, którzy na kilka dni chcą zapomnieć o Polsce. "Petersburg po polsku" można czytać "od deski do deski", ale sprawdzi się także w terenie jako przewodnik. Chodząc po Piterze warto podążać ścieżkami wyznaczonymi przez autorkę.
Cały czas nie mogę wyjść z podziwu względem pracy badawczej, jaką dokonała autorka, aby napisać ten tekst. Myślę, że jest to nieprzecenione i nieporównywalne z niczym na polskim rynku wydawniczym źródło wiedzy o Petersburgu. Autorka łączy ogólne wątki historyczne i kulturowe Petersburga z polskimi smaczkami. Nie popada w żadną ze skrajności, stąd pozycja jest ciekawa...
więcej mniej Pokaż mimo to
Gdy po raz pierwszy w księgarni wziąłem tę pozycję do ręki, poczułem się lekko zawiedziony. Dość dziwne, niejako "kolekcjonerskie" wydanie, na grubym świecącym papierze wprawiało mnie w lekkie zdziwienie i zrodziło obawę, że tekst może w jakiś sposób mieć coś wspólnego z tą "oprawą". Mimo to podjąłem wyzwanie i... dzisiaj zdecydowanie tego nie żałuję - tekst jest dużo skromniejszy od okładki.
Zbiór wspomnień roztacza przed nami niesamowity obraz Polski, z jednej strony dawnej, może już nieistniejącej, ale z drugiej strony może właśnie cały czas mającej się dobrze. Może problem polega tylko na umiejętności dostrzeżenia tych wszystkich subtelności otaczającego nas krajobrazu, dostrzeżenia tego, co Iwaszkiewiczowi przychodziło z taką łatwością. "Podróże" do Polski" pozwalają nam na nowe spojrzenie na znane nam polskie miasta (Warszawa, Katowice, Łódź, Poznań...) oraz poznanie miejsc, gdzie z dużym prawdopodobieństwem nigdy nas nie było. Snute przez Iwaszkiewicza opisy cechują się dużą poetyckością, a nawet pewną onirycznością. Nie sposób się w nich nie zakochać.
W dzisiejszych czasach "Podróże do Polski" to chyba także źródło inspiracji i motywacji. Jak ma się poczuć czytelnik, który od kilku stron poznaje zawirowania podróży pomiędzy oddalonymi o ledwie kilkaset kilometrów miastami? Samochodem po bezdrożu, kilka przesiadek pociągami, a nawet piesze pokonywanie długich dystansów to dla autora żaden problem. Ważny był cel, ważna była wewnętrzna siła - chęć poznawania. Nietrudno tutaj o autorefleksje, że pomimo łatwiejszego podróżowania, w dzisiejszych czasach wcale nie podróżujemy tak chętnie, do tylu miejsc. Brakuje nam chyba tej pasji, tej pewnej radości z tego, która towarzyszyła Iwaszkiewiczowi.
Życzę każdemu, aby ta książka była dla niego czymś przełomowym w spojrzeniu na podróżowanie.
Gdy po raz pierwszy w księgarni wziąłem tę pozycję do ręki, poczułem się lekko zawiedziony. Dość dziwne, niejako "kolekcjonerskie" wydanie, na grubym świecącym papierze wprawiało mnie w lekkie zdziwienie i zrodziło obawę, że tekst może w jakiś sposób mieć coś wspólnego z tą "oprawą". Mimo to podjąłem wyzwanie i... dzisiaj zdecydowanie tego nie żałuję - tekst jest dużo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Virginia Woolf rzuca czytelnika od razu na głęboką wodę. Powieść od pierwszych zdań łamie większość utartych schematów literackich. Dopiero z biegiem słów i akapitów można poczuć się w tym świecie trochę bardziej komfortowo. Autorka dba jednak o to, aby nie nazbyt komfortowo, co powoduje, że powieść już w samej formie stanowi osobne dzieło.
Trudniejsze jest jednak odniesienie się do samej treści utworu.
Autorka prowadzi czytelnika przez życie kilku bohaterów. W subtelny sposób ukazuje emocje - lęki i radości towarzyszące kolejnym etapom ich życia.
Na tym chyba powinienem skończyć. Nie jest to tekst, który można streścić lub opisać - go po prostu trzeba przeczytać i przeżyć. Żadne zdanie nie jest niepotrzebne i bez jednego słowa dzieło nie byłoby takim dziełem jakim jest.
Utwór Virginii Woolf zdecydowanie należy do tych, które można (i należy) czytać wielokrotnie, z (być może naiwną...) nadzieją, że kiedyś uda się zrozumieć wszystko, odkryć wszystkie płaszczyzny tego dzieła.
Virginia Woolf rzuca czytelnika od razu na głęboką wodę. Powieść od pierwszych zdań łamie większość utartych schematów literackich. Dopiero z biegiem słów i akapitów można poczuć się w tym świecie trochę bardziej komfortowo. Autorka dba jednak o to, aby nie nazbyt komfortowo, co powoduje, że powieść już w samej formie stanowi osobne dzieło.
więcej Pokaż mimo toTrudniejsze jest jednak...