Biblioteczka
2024-04-27
2024-04-23
Po listopadowej udanej premierze „Tylko ona została” Wydawnictwo: Mova postanowiło wznowić starszą pozycję Sagera. Oczywiście z ciekawością przyjrzałem się tej pozycji w nowym wydaniu i z taką dozą rozczarowania muszę przyznać, że to Sager, który znacznie odbiega od tego, którego znam z ostatnich trzech książek. Brakowało tutaj tego tak trudnego do zidentyfikowania elementu zaskoczenia, akcja samej powieści też nie zaskakuje tempem, do którego przyzwyczaił mnie autor. A ciągle powtarzający się w tekście slogan „Jedyna ocalała” z czasem po prostu denerwował. Jestem też przekonany, że przyszło mi czytać najsłabszą pozycję tego autora.
To koncentrowanie się autora na jednej z trzech ocalałych z masakry kobiet jest mocno wyraziste i aż nazbyt podejrzane aby nie zauważyć tego, że coś tu się po prostu nie klei, nie trzyma kupy jak mam to w zwyczaju potocznie określać. Dlatego wyraźnie widziałem przewidywalność opowiedzianej historii. Gdzie ten Riley Sager, który tak umiejętnie potrafił podrzucać fałszywe tropy? Bardzo możliwe, że to była debiutancka powieść autora, aż tak bardzo nie zgłębiałem tego tematu, ale świadczyć o tym może poziom, który funduje nam autor. Ciągle czegoś mi tu brakowało, jakiegoś zapalnika, który w najmniej oczekiwanym momencie mógłby spowodować wielkie bum!
Po listopadowej udanej premierze „Tylko ona została” Wydawnictwo: Mova postanowiło wznowić starszą pozycję Sagera. Oczywiście z ciekawością przyjrzałem się tej pozycji w nowym wydaniu i z taką dozą rozczarowania muszę przyznać, że to Sager, który znacznie odbiega od tego, którego znam z ostatnich trzech książek. Brakowało tutaj tego tak trudnego do zidentyfikowania elementu...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-20
Mam wrażenie, że gdzieś w gąszczu thrillerów i kryminałów pominięto ciekawą pozycję debiutującego na naszym rynku niemieckiego autora. Nie było wielkiego medialnego szumu związanego z promocją Kamerzysty. Nazwisko Niemca też nic nie mówi przeciętnemu książkoholikowi. Szkoda, że pierwsze egzemplarze recenzenckie nie trafiły w ręce osób umiejących docenić walory wydarzeń z przeszłości z czasem obecnym, które stanowią fundament powieści. Wyraźne postacie w tym psychothrillerze połączone z umiejętnie przedstawionymi scenami zdarzeń pobudzają wyobraźnię.
„Piwnice są przedsionkami piekła.”
Berlin rok 1979. Jedenastoletni wówczas Gabriel postanawia zgłębić tajemnicę piwnicznego laboratorium ojca, które zabezpieczone było metalowymi drzwiami. Nikt z domowników nie miał prawa tam wchodzić i widzieć coś, czego widzieć nie powinien. A już na pewno nie jedenastoletnie dziecko. Złamanie zakazu kończy się strzałami, krwią i pożarem, w którym giną rodzice chłopca. On sam zaś doznaje szoku i amnezję.
Mija 29 lat. Gabriel pracuje jako ochroniarz i dostaje zlecenie sprawdzenia opustoszonego domu, w którym włączył się alarm. Podczas wykonywanej pracy dzwoni jego dziewczyna z informacją, że została napadnięta w parku i potrzebuje pomocy. Po przybyciu pod wskazane miejsce nie ma śladu po Liz.
Kto porwał dziennikarkę Liz i czyje zwłoki zastał Gabriel w parku? Kim jest mężczyzna o dwóch twarzach? Aby uzyskać odpowiedź na te pytania będziemy musieli poznać przeszłość Gabriela. A on sam, by uratować ukochaną będzie musiał wrócić pamięcią do dzieciństwa i wydarzeń mających miejsce w piwnicznym laboratorium.
Panująca w powieści atmosfera tajemnicy przeplatana jest z problemami psychicznymi głównego bohatera. Z drugiej strony widzimy, że jest to bardzo wrażliwy człowiek, inteligentny, który widzi rzeczy, których inni nie dostrzegają.
Kamerzysta to powieść z retrospekcją makabrycznych wydarzeń. Jest to książka, która trzymała mnie w niepewności, budziła poczucie zagrożenia i zostawiła po sobie dość wyraźny ślad w pamięci. Na pewno warto po nią sięgnąć, choćby z uwagi na dynamiczną akcję, która trzyma nas przy lekturze. To naprawdę dobrze skrojona i wykonana przez Niemca robota.
Mam wrażenie, że gdzieś w gąszczu thrillerów i kryminałów pominięto ciekawą pozycję debiutującego na naszym rynku niemieckiego autora. Nie było wielkiego medialnego szumu związanego z promocją Kamerzysty. Nazwisko Niemca też nic nie mówi przeciętnemu książkoholikowi. Szkoda, że pierwsze egzemplarze recenzenckie nie trafiły w ręce osób umiejących docenić walory wydarzeń z...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-12
Wojenne opowieści ukazane oczami współczesnych pisarzy wielokrotnie mnie już zaskoczyły, tematyka ta ma w sobie ogromny potencjał i tylko od autora zależy czy potrafi go w pełni wykorzystać. Ważne jest aby czytelnik poczuł więź z bohaterami, poczuł się w samym środku opisywanych wydarzeń. Ania Rybakiewicz potrafiła oddać klimat wojennej zawieruchy poprzez opisy miejsc i wydarzeń. Jednym z takich miejsc jest więzienie w Łomży, w którym znalazła się tytułowa agentka. To właśnie oczami Angeli Dremmler zobaczymy całą opisaną historię. Sprytna i niezwykle inteligentna kobieta do Polski trafiła oficjalnie jako agentka Abwehry. Kim naprawdę jest? Co łączy ją z Brytyjczykami, Niemcami i Polakami? Oskarżona o zabicie oficera niemieckiej armii prowadzi ze swoimi katami bardzo niebezpieczną grę.
Wprowadzenie retrospekcji pozwala nam uczestniczyć w wydarzeniach mających miejsce w 1943 r. kiedy to Angela pracowała jako sekretarka dla Ludwiga Höhnego. Znajomość z wysoko postawionym urzędnikiem pozwala jej na realizację własnego planu.
„Człowiek zakochany nie myśli racjonalnie. Miłość jest niewidzialną bronią, sto razy skuteczniejszą od tej palnej.”
Cała opowieść jest doskonale przemyślana. Złożona postać głównej bohaterki, dla której tak naprawdę wynik wojny nie ma znaczenia. Odwaga, zaciętość i determinacja w dążeniu do osiągnięcia własnego celu sprawia, że czuć napięcie. Świat tajemnic podwójnych, a nawet potrójnych agentów sprawia, że zastanawiałem się jakie będzie zakończenie tej opowieści. Podoba mi się nieprzewidywalność prowadzonej akcji, ludzki dramat, walka pomiędzy dobrem a złem. Wszystko to sprawia, że z uwagą śledziłem psychologiczną grę z wrogiem. Szczypta romansu w z udziałem wroga to szaleństwo, to pewna śmierć w tym niebezpiecznym świecie. Autorka zgrabnie to ujęła i całość wygląda imponująco.
Wojenne opowieści ukazane oczami współczesnych pisarzy wielokrotnie mnie już zaskoczyły, tematyka ta ma w sobie ogromny potencjał i tylko od autora zależy czy potrafi go w pełni wykorzystać. Ważne jest aby czytelnik poczuł więź z bohaterami, poczuł się w samym środku opisywanych wydarzeń. Ania Rybakiewicz potrafiła oddać klimat wojennej zawieruchy poprzez opisy miejsc i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-06
Każdy ma jakieś smutne rodzinne historie, które nie powinny się wydarzyć. Złe rzeczy spotykają nawet najlepszych ludzi, ale nie możemy pozwolić, żeby nas przytłoczyły. Życie nie zawsze toczy się tak, jak byśmy tego chcieli, ale w końcu wszystko się układa. W dorosłym życiu Ani Harrison realizuje jasno określony życiowy plan. Prestiżowa praca i narzeczony ze świata finansjery to teraźniejszość jak z obrazka. Jednak to nasze życie toczy się własnym torem, nie zważa na cierpienie jakie nam zadaje. Rzeczy po prostu się dzieją. Teraz kiedy Ani wydaje się, że skrywana przeszłość i zło którego doświadczyła jako nastolatka są głęboko pogrzebane, kobieta na nowo musi zmierzyć się z wydarzeniami sprzed 14 –tu lat. A wszystko za sprawą propozycji udziału w filmie dokumentalnym o tym, co wydarzyło się kiedyś w szkole.
Jessica Knoll zastosowała narracje jednoosobowa, która ma nam pomóc w zrozumieniu Ani. Rozdziały podzielone są na czas obecny i wydarzenia z przeszłości. Rozwleczone opisy są tu niepotrzebne, bo nijak mają się do fabuły spowalniają jedynie czytanie. Powieść ma w sobie więcej z obyczajówki, mniej z thrillera. Z przykrością muszę powiedzieć, że nie zawładnęła moim umysłem tak, jak tego oczekiwałem. Wiem, że w USA książka zyskała miano bestsellera i powstała ekranizacja jednak w naszych realiach to wszystko wygląda zupełnie inaczej. Na pewno za mało tutaj tej mrocznej otoczki, która nadałaby klimat powieści. Pierwsza połowa książki to udręka w czytaniu, skomplikowane ułożenie zdań nie pomaga w trawieniu. Nie lubię takich wydmuszek pozbawionych opisu emocji bohaterów, brak jakiegoś głębszego sensu, przekazu połączonego z morałem. Tytuł książki nie ma nic wspólnego z treścią i pierwszy jego wyraz zastąpiłbym słowem „Najgłupsza”…. Potwornie wymęczyła mnie ta lektura i po jej przeczytaniu straciłem ochotę na obejrzenie filmu.
Każdy ma jakieś smutne rodzinne historie, które nie powinny się wydarzyć. Złe rzeczy spotykają nawet najlepszych ludzi, ale nie możemy pozwolić, żeby nas przytłoczyły. Życie nie zawsze toczy się tak, jak byśmy tego chcieli, ale w końcu wszystko się układa. W dorosłym życiu Ani Harrison realizuje jasno określony życiowy plan. Prestiżowa praca i narzeczony ze świata...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-30
Lubię ten mroczny świat thrillerów z zagadkami i tajemnicami, z zaskakującymi zwrotami akcji, niepewnością i napięciem. I choć opowieść ze znikającym dzieckiem oparta jest na wielu powielanych schematach, to jednak autorka potrafiła mnie zaskoczyć. Swobodny styl Cross z umiejętnością grania na emocjach czytelnika wciąga nas już od samego początku w sieć nieporozumień, wzajemnych oskarżeń, pretensji, ukazując naszą ludzką naturę.
„Bycie przybranym rodzicem oznacza wejście w życie obcego dziecka.”
Vanessa wchodząc w związek z partnerem zostaje macochą dla jego ukochanej córeczki. Kobieta rezygnuje z pracy zawodowej, by zająć się wychowaniem Mii. I tak mijają lata, w których ich ukochana dziewczynka zdobywa pierwsze wyróżnienia jako wybitna pływaczka. Każde kolejne zawody przybliżają nastolatkę do spełnienia się zawodowo. Rodzice zadbali, by nie musiała korzystać z publicznej pływalni. Mii na polecenie trenera codziennie ćwiczy w przydomowym basenie, aż pewnego dnia znika.
Gdzie w tym czasie była macocha trzynastolatki?
Dlaczego zniknięcie dziecka miało miejsce akurat w momencie, w którym u sąsiadów wybuchł pożar?
No i w końcu pytanie, na które próbowałem sobie odpowiedzieć w trakcie czytania; czy znikniecie dziewczynki i pożar u sąsiadów to zbieg okoliczności?
Podoba mi dopuszczenie do głosu wszystkich bohaterów, również zaprzyjaźnionych sąsiadów jak i samą Mii. Narracja pierwszoosobowa spełniła tu swoją rolę poprzez ukazanie nam myśli i czynów bohaterów. Dodatkowo powieść wzbogacona została poprzez retrospekcje, z których dowiemy się co stało się z biologiczną matką dziewczynki, oraz jak wyglądały relacje w tej rodzinie. Chylę czoła przed kreacją bohaterów, idealnie wykreowanych przez autorkę. To dobrze skonstruowany thriller psychologiczny z rodzinnym dramatem i wachlarzem mocnych emocji. Muszę tu podkreślić dociekliwość pani detektyw w szukaniu zgrzytów w tej rodzinie. I powiem na zakończenie, że to nie jest typowy scenariusz ze złą macochą. Przedstawiona opowieść jest o wiele bardziej skomplikowana, niż może się nam wydawać. Oczywiście część tajemnic można się domyślić, ale książka jest warta przeczytania.
Lubię ten mroczny świat thrillerów z zagadkami i tajemnicami, z zaskakującymi zwrotami akcji, niepewnością i napięciem. I choć opowieść ze znikającym dzieckiem oparta jest na wielu powielanych schematach, to jednak autorka potrafiła mnie zaskoczyć. Swobodny styl Cross z umiejętnością grania na emocjach czytelnika wciąga nas już od samego początku w sieć nieporozumień,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-23
Należę go grona tych osób, które Mastertona znają z tych starych mocnych horrorów. Oczywiście na bieżąco jestem też z nowymi pozycjami, których w dorobku autora jest naprawdę dużo. Mam za sobą cały kryminalny cykl powieści z Katie Maguire. Jednak zawsze z ciekawością przyglądam się tym nowym pozycjom, którymi ciągle zaskakuje nas siedemdziesięcioośmioletni pisarz.
„Szpital Filomeny” zapamiętam jako horror pełen bólów psychosomatycznych. Młodzi żołnierze, ranni weterani wojny w Afganistanie byli kiedyś hospitalizowani w tym opuszczonym dzisiaj budynku, który Lilian Chesterfie chce przekształcić w kompleks mieszkalny o nazwie Park Filomeny. Autor ukazuje nam jakim złem jest wojna, w której cierpią niewinni ludzie.
„Czy nie jest oczywiste, że tymi, którzy powinni cierpieć najbardziej są politycy i generałowie, którzy ich tam wysłali”.
Lubię takie historie o nawiedzonych zabytkowych rezydencjach o lokalnej społeczności, broniącej swojej kolebki. Jest to opowieść, która ukazuje stres emocjonalny żołnierzy. Masterton idzie dalej udowadniając, że taki ból pozostaje na zawsze w ludziach którzy przeżyli piekło wojny. Wyraźna postać kapitana Mosesa, lekarza frontowego w połączeniu z Lilian Chesterfie napędzają akcję powieści. Dziwnym zgonom mającym miejsce na terenie opuszczonego starego szpitala towarzyszą upiorne hałasy, zjawy przemykające wszędzie wokół i to wrażenie jakby ktoś niewidzialny stał za twoimi plecami. Czy w takich warunkach można prowadzić prace mające na celu przebudowę tego ogromnego budynku? Jeśli wyobrazimy sobie, że cała rezydencja otoczona jest trzystoma hektarami lasów to można poczuć dreszcze na skórze. No i jeszcze ten ogrodnik Martin, który mówi o sobie, że nigdy stąd nie odszedł i nie odejdzie.
Podsumowując „Szpital Filomeny” to horror brutalny, przypominający mi początki twórczości Mastertona. Fabuła ciekawa, intrygująca, z dynamicznym krzykiem bólu w pamięci. Mój ulubiony autor zawsze potrafi tak pokierować akcją, że wzbudza we mnie ciekawość i atmosferę dziwnego niepokoju.
Należę go grona tych osób, które Mastertona znają z tych starych mocnych horrorów. Oczywiście na bieżąco jestem też z nowymi pozycjami, których w dorobku autora jest naprawdę dużo. Mam za sobą cały kryminalny cykl powieści z Katie Maguire. Jednak zawsze z ciekawością przyglądam się tym nowym pozycjom, którymi ciągle zaskakuje nas siedemdziesięcioośmioletni pisarz.
„Szpital...
Inspiracją do napisania powieści posłużył autorce czas, kiedy sama należała do sekty. Na przykładzie Sofii, głównej bohaterki opowieści możemy zobaczyć oczami wyobraźni jak łatwo można pobłądzić w zakamarkach naszego życia i podążać w złym kierunku.
Sofia ma za sobą pewien etap życia, w którym zdobyła wykształcenie wyższe. Po nieudanym związku z chłopakiem nadszedł czas, aby coś zrobić ze swoim życiem. Na jej życiowej drodze pojawia się przystojny i pełen pomysłów na życia Franz Oswald. Propozycja pracy i wspólnego wyjazdu do zachodniego wybrzeża Szwecji zostaje przez dziewczynę zaakceptowana. Stopniowo poznajemy świat, który według przywódcy sekty ma uratować ludzkość od trucizn, stresu i innego zła. Sofia poznaje młodych ludzi oddanych swojej pracy i nauce mówiącej: „Jedz zdrowo, śpij spokojnie i zażywaj ruchu”.
Młodzi ludzie żyją w kolektywie, mieszkają we wspólnych salach i są na każde skinięcie Oswalda, który wydaje dyrektywy mające zapewnić im spokojne i dostatnie życie. Tezy Franza Oswalda oczarowały dziewczynę, sprawiły, że wkroczyła w zupełnie inny świat. Świat, w którym to mieszkance wyspy sami uprawiają ekologiczną żywność. Porzucają oni zaawansowane technologie typu komputery, smartfony i wolni od tej „zarazy” mogą spokojnie zajrzeć do swojego wnętrza.
Z czasem zobaczymy, że prawdziwa rzeczywistość w tej wspólnocie jest zupełnie inna. A zawarte umowy o pracę są symboliczne i nie można ot tak sobie opuścić ViaTerra. Personel trzymany twardą ręką, żadnych rozmów telefonicznych czy e-maili.
Zastanawiający jest fakt, co ci wielcy przywódcy mają takiego w sobie, że są słuchani, podziwiani. Skąd u nich taki magnetyzm pełen charyzmy i wiary w jakąś wyidealizowana ideę. Czy naprawdę otumanieni perspektywą lepszego życia nie dostrzegamy bolesnej prawdy? Sofia stała się jedną z osób bliskich przywódcy, należała do tak zwanego personelu Oswalda. Czy takiej osobie pozwoli się opuścić szeregi sekty?
Akcja powieści toczy się powoli i sam początek może nie budzić zainteresowania, jednak z czasem widzimy obraz społeczeństwa, które pobudza naszą czytelniczą ciekawość. Atmosfera się zagęszcza, wyspę otacza mgła niepewności tak charakterystyczna dla skandynawskiej literatury.
Inspiracją do napisania powieści posłużył autorce czas, kiedy sama należała do sekty. Na przykładzie Sofii, głównej bohaterki opowieści możemy zobaczyć oczami wyobraźni jak łatwo można pobłądzić w zakamarkach naszego życia i podążać w złym kierunku.
więcej Pokaż mimo toSofia ma za sobą pewien etap życia, w którym zdobyła wykształcenie wyższe. Po nieudanym związku z chłopakiem nadszedł czas,...