-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant977
Biblioteczka
2023-09-25
2020-07-19
Niestety, ale taka sobie. Główną bohaterką jest kobieta, z którą trudno sympatyzować. Jej zachowania i przemyślenia są nie tylko nieracjonalne (co można by było jeszcze usprawiedliwić z uwagi na okoliczności), moralnie wątpliwe (moim zdaniem słabo, ale są przecież ludzie lubiący takich bohaterów) ale przede wszystkim mało interesujące. Tak naprawdę w tej książce praktycznie nic się nie dzieje. Ocalała tylko snuje się to tu, to tam i nic z tego nie wynika. Jeśli mam być szczery to dużo ciekawsze były retrospekcje, opowiadające o zyciu głównej bohaterki przed wybuchem pandemii. A skoro tak, to w zasadzie nie wiem czemu autorka podjęła taki a nie inny temat (życie w postapokaliptycznym świecie), skoro nie ma odnośnie tego zagadnienia niczego szczególnego do przekazania.
Niestety, ale taka sobie. Główną bohaterką jest kobieta, z którą trudno sympatyzować. Jej zachowania i przemyślenia są nie tylko nieracjonalne (co można by było jeszcze usprawiedliwić z uwagi na okoliczności), moralnie wątpliwe (moim zdaniem słabo, ale są przecież ludzie lubiący takich bohaterów) ale przede wszystkim mało interesujące. Tak naprawdę w tej książce praktycznie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-16
2023-01-12
Udany mariaż dramatu sądowego i obyczajówki. Proporcje tych gatunków określiłbym jako mniej więcej równe, co może skutecznie odstraszyć osoby sięgające po tę lekturę głównie z chęci śledzenia kryminalnej intrygi. Mnie to jednak nie przeszkadzało.
Choć prawdopodobnie nie jest to książka, którą będę z wypiekami na twarzy wspominał za 10 lat, to jednak okazała się ona na tyle interesująca oraz wciągająca, że kilka wieczorów z nią spędzonych upłynęło mi niezwykle przyjemnie.
Udany mariaż dramatu sądowego i obyczajówki. Proporcje tych gatunków określiłbym jako mniej więcej równe, co może skutecznie odstraszyć osoby sięgające po tę lekturę głównie z chęci śledzenia kryminalnej intrygi. Mnie to jednak nie przeszkadzało.
Choć prawdopodobnie nie jest to książka, którą będę z wypiekami na twarzy wspominał za 10 lat, to jednak okazała się ona na tyle...
2022-03-30
Mam dość mieszane odczucia.
Z jednej strony mamy w książce wiele interesujących przykładów konkretnych zbrodni, z wnikliwą analizą stanu psychicznego morderców.
Z opisów autora możemy wyciągnąć sporo przydatnej wiedzy na temat tego, jak w ogóle działa psychiatra sądowy - jakie ma zadania i jakimi metodami sobie z nimi radzi.
Z drugiej jednak strony - na co zwraca uwagę większość tu komentujących - faktycznie książka zawiera zdecydowanie zbyt wiele wątków autobiograficznych oraz jest wręcz wypełniona mało istotnymi dla czytelnika informacjami (często podawanymi w formie dygresji), a to o historii jakiegoś więzienia, a to o problemach brytyjskiego odpowiednika NFZu, a to jeszcze o czymś innym.
Ze względu na powyższe mankamenty nie dziwię się skrajnym ocenom, bo takie podejście może łatwo odrzucać od czytania.
Mnie osobiście te wady również przeszkadzały, ale ze względu na lekkość pióra Richarda Taylora przebrnąłem przez prawie 600 stron bardzo szybko, przez większość czasu utrzymując własną ciekawość na sensownym poziomie.
Krótko mówiąc - jeśli nie przeszkadza Ci fakt, że "Jak człowiek staje się mordercą" jest również swego rodzaju pamiętnikiem psychiatry sądowego - możesz zaryzykować.
Mam dość mieszane odczucia.
Z jednej strony mamy w książce wiele interesujących przykładów konkretnych zbrodni, z wnikliwą analizą stanu psychicznego morderców.
Z opisów autora możemy wyciągnąć sporo przydatnej wiedzy na temat tego, jak w ogóle działa psychiatra sądowy - jakie ma zadania i jakimi metodami sobie z nimi radzi.
Z drugiej jednak strony - na co zwraca uwagę...
Najciekawsza i co za tym idzie najlepsza książka z trylogii Karpyshyna.
Dużym minusem jest jednak tłumaczenie, które mocno zalatuje amatorszczyzną.
Tłumacz prawdopodobnie nie miał jakiegokolwiek kontaktu z grami (które mają wspólne uniwersum z książkami).
Sprawia to, że sporo dobrze znanych graczom nazw (w tym nazw własnych) tłumaczonych jest nieprawidłowo.
Przykładowo:
Klub "Zaświaty" w książce jest "Pośmiertnym" (jak to brzmi!)
"cykl" zniszczenia jest "kręgiem"
"gethy" wg tłumacza to "gethowie"
I tak dalej i tak dalej. Męczy to i jest nie do przyjęcia, szczególnie że "targetem" książki są przecież fani gier.
Trafił się nawet paskudny błąd ortograficzny.
Pomijając jednak te niedogodności bawiłem się przy tej książce bardzo dobrze.
Najciekawsza i co za tym idzie najlepsza książka z trylogii Karpyshyna.
więcej Pokaż mimo toDużym minusem jest jednak tłumaczenie, które mocno zalatuje amatorszczyzną.
Tłumacz prawdopodobnie nie miał jakiegokolwiek kontaktu z grami (które mają wspólne uniwersum z książkami).
Sprawia to, że sporo dobrze znanych graczom nazw (w tym nazw własnych) tłumaczonych jest nieprawidłowo.
Przykładowo:...