-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2019-07-25
2019-07-23
Kilka słów o książce: Dwa dni temu w moje ręce wpadły „Bękarty z Pizzofalconone”, książka autorstwa mistrza włoskich kryminałów, Maurizio De Giovanniego. Było to moje pierwsze spotkanie zarówno z tym pisarzem jak i z kryminałem osadzonym we włoskich realiach. Czy było udane?
Zacznę od tego, że zaskoczyła mnie wielowątkowość powieści. Spodziewałam się raczej czegoś w stylu Chrisa Cartera i serii o Robercie Hunterze. W Bękartach jednak, poza główną sprawą, z dużą częstotliwością pojawiały się jeszcze motywy dodatkowe - podejrzenie przetrzymywania młodej dziewczyny (ten wątek ostatecznie mocno mnie rozczarował), fragmenty prywatnego życia Bękartów (perspektywa Giorgio Pisanelliego i badanych przez niego spraw mocno mnie zaciekawiła i żałuję, że nie otrzymałam od autora rozwiązania do tej zagadki) oraz pisane kursywą myśli, między innymi podejrzanego. Wszystko to zostało utrzymane w klimacie noir i okraszone sporą ilością czarnego humoru.
Moja opinia: Ogólnie mam mocno mieszane uczucia względem tej powieści. Sam pomysł jest naprawdę ciekawy, a Bękarci, którzy stanowią pewnego rodzaju mieszankę wybuchową, intrygują. Trochę mało było mi jednak tej głównej sprawy, która gubiła się w morzu innych wątków. Zakończenie śledztwa dotyczącego morderstwa żony notariusza co prawda mnie zaskoczyło, ale pomimo to... czegoś mi zabrakło. Niemniej jednak, po kolejny tom sięgnę, bo liczę że otrzymam odpowiedzi na pytania, które zrodziły się w mojej głowie.
Kilka słów o książce: Dwa dni temu w moje ręce wpadły „Bękarty z Pizzofalconone”, książka autorstwa mistrza włoskich kryminałów, Maurizio De Giovanniego. Było to moje pierwsze spotkanie zarówno z tym pisarzem jak i z kryminałem osadzonym we włoskich realiach. Czy było udane?
Zacznę od tego, że zaskoczyła mnie wielowątkowość powieści. Spodziewałam się raczej czegoś w stylu...
2019-06-27
Moja opinia: Przyznaję szczerze, że do "Zanim się obudzę" musiałam podchodzić dwa razy. Za pierwszym zbyt mocno nastawiłam się na thriller medyczny i przy sto pięćdziesiątej stronie, nie znalazłszy tego, czego oczekiwałam, po prostu zrezygnowałam z dalszej lektury.
Niedokończony tytuł nie dawał mi jednak spokoju - na portalach poświęconych książkom wciąż zbierał bardzo wysokie oceny i pochlebne recenzje. Zaczęłam się zastanawiać w czym więc tkwi fenomen tej powieści i po tygodniowej przerwie postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę. Tym razem miałam jednak świadomość, że „Zanim się obudzę” bliżej do obyczajówki niż thrillera i postanowiłam skupić się na bohaterach i aspekcie medycznym. Po zmianie oczekiwań książkę udało mi się skończyć w jeden wieczór.
Najbardziej podobały mi się powoli odkrywane historie Seleny, Kamila i Yao (przeszłość tego ostatniego chyba najbardziej mnie poruszyła) oraz pomysł na przedstawienie myśli tkwiących w śpiączce pacjentów (na plus zaznaczanie ich w książce kursywą). Ciekawe było też poruszanie się po szpitalnym świecie, nie tylko ze względu na lekarzy i pielęgniarki (podejście do pracy poszczególnych osób w tym zawodzie potrafi naprawdę bardzo się od siebie różnić), ale również krewnych przebywających na oddziałach pacjentów i decyzji, które byli zmuszeni podejmować.
Podsumowując: Jeśli planujecie sięgnąć po powieść Agnieszki Bednarskiej skuszeni bijącym z okładki napisem „thriller medyczny” możecie się gorzko rozczarować. Jeśli jednak lubicie niespieszne historie o zwyczajnych ludziach, w których dodatkowo można znaleźć rozważania na temat moralności (eutanazja, oddawanie organów i tak dalej) i granicy miedzy życiem, a śmiercią, albo jeśli ciekawi Was w jaki sposób autorka przedstawiła stan, w którym znajduje się pacjent podczas śpiączki - możecie sięgnąć po „Zanim się obudzę”.
Moja opinia: Przyznaję szczerze, że do "Zanim się obudzę" musiałam podchodzić dwa razy. Za pierwszym zbyt mocno nastawiłam się na thriller medyczny i przy sto pięćdziesiątej stronie, nie znalazłszy tego, czego oczekiwałam, po prostu zrezygnowałam z dalszej lektury.
Niedokończony tytuł nie dawał mi jednak spokoju - na portalach poświęconych książkom wciąż zbierał bardzo...
2019-06-19
Kilka słów o książce: "Save Us" to trzeci i ostatni tom serii "Maxton Hall" opowiadającej o dwójce młodych ludzi, Ruby i Jamesie, których dzieli niemalże wszystko, a oni pomimo tych różnic zaczynają żywić do siebie uczucia.
W recenzji pierwszego tomu wspomniałam, że pomimo schematyczności książka jest naprawdę godna uwagi, i że odnoszę wrażenie, że jest on zaledwie wprowadzeniem do historii. Tom drugi był jakby potwierdzeniem tych słów. Nad samą fabułą nie zamierzam się tu jednak rozwodzić, ponieważ mogłabym komuś zepsuć tym zabawę - historię Ruby i Jamesa najlepiej poznać na własną rękę. Żeby nie spojlerować mogę jedynie dodać, że tym razem Mona Kasten zdecydowała się wprowadzić do historii jeszcze większą liczbę narratorów. Zakładam, że dzięki temu opowieść miała zyskać nie tylko nowe i ciekawe wątki, ale jednocześnie dać czytelnikowi szansę na poznawanie wydarzeń z kilku perspektyw. Czy był to zabieg udany, przekonacie się sięgając po "Save Us".
Moja opinia: Uwielbiam twórczość Mony Kasten. Przeczytałam wszystkie powieści tej autorki, które do tej pory pojawiły się na polskim rynku wydawniczym i z niecierpliwością czekałam na premierę trzeciego i ostatniego tomu serii „Maxton Hall”. Kiedy więc „Save Us” pojawiło się na Legimi, wiedziałam, że muszę odłożyć wszystkie inne książki na bok i jak najszybciej poznać zakończenie historii Ruby i Jamesa - bohaterów, którzy zdobyli moje serce i którym szczerze dopingowałam.
Ostatni tom nie wywarł na mnie aż takiego wrażenia jak dwa poprzednie. Wprowadzenie jeszcze większej ilości narratorów nie było moim zdaniem najlepszym posunięciem ponieważ wszystkie wątki (główne i poboczne) zostały ostatecznie rozegrane... za szybko! Zabrakło mi też większej ilości opisów emocji, dzięki którym pokochałam tę serię.
Czy żałuję jednak, że przeczytałam „Save Us”? Nie! Pomimo tego, że ostatni tom nie zachwycił mnie jak część pierwsza i druga, wciąż uważam, że to dobrze napisana powieść, która właściwie czyta się sama. Mona Kasten stworzyła świetną trylogię i warto po nią sięgnąć, choćby dla relacji Ruby i Jamesa (szczególnie w „Save Me”). Sama na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę!
Kilka słów o książce: "Save Us" to trzeci i ostatni tom serii "Maxton Hall" opowiadającej o dwójce młodych ludzi, Ruby i Jamesie, których dzieli niemalże wszystko, a oni pomimo tych różnic zaczynają żywić do siebie uczucia.
W recenzji pierwszego tomu wspomniałam, że pomimo schematyczności książka jest naprawdę godna uwagi, i że odnoszę wrażenie, że jest on zaledwie...
2019-06-14
Kilka słów o książce: March Sky nie jest typową nastolatką. Mierzy zaledwie metr dwadzieścia wzrostu, z powodu czego pomimo ciętego języka jest w szkole prześladowana. Jej uprzykrzanego przez innych uczniów życia nie ułatwiają również pojawiające się w nocy koszmary i dziwne zachowanie matki.
Kiedy w jej życiu pojawia się niespodziewanie tajemniczy chłopak o niebieskich oczach, a sny zaczynają przypominać rzeczywistość, March zostaje zmuszona do podjęcia próby odpowiedzenia sobie na pytanie: kim naprawdę jest?
Moja opinia: "Miasto Snów" to moja pierwsza styczność z twórczością Adama Fabera, autora cieszącej się popularnością serii "Kroniki Jaaru". Jako, że jest to pierwszy tom nowego cyklu postanowiłam zacząć przygodę w krainie Ferów właśnie od tego tytułu. Chciałam się przekonać, czy i mnie wykreowany przez Fabera świat porwie bez reszty. Czy się udało?
Bardzo lubię młodzieżówki. Często sięgam po ten gatunek i nie uważam, żeby wiek mógł mnie w tej kwestii w jakikolwiek sposób ograniczać, albo żeby miał wpływ na moją końcową ocenę. Tym razem jednak doszłam do wniosku, że "Miasto Snów" podobałoby mi się znacznie bardziej, gdybym była młodszym czytelnikiem. Piętnastoletnia ja prawdopodobnie doceniłaby tę historię i świetnie by się przy niej bawiła. Moja aktualna wersja czuła jednak mocny niedosyt, a momentami strasznie się nudziła.
Za plus zdecydowanie uważam sam wątek snu, postać Piątka i poruszenie tematyki jaką jest dręczenie w szkole. Główna bohaterka natomiast już od pierwszych stron strasznie mnie irytowała. Dodatkowym minusem jest dla mnie niespiesznie rozkręcająca się akcja.
Podsumowując, w mojej opinii "Miasto Snów" przypadnie do gustu młodszym czytelnikom, dla mnie była po prostu lekką lekturą na wieczór, o której nie myślałam po zakończeniu, i której nie przeczytam po raz drugi.
Kilka słów o książce: March Sky nie jest typową nastolatką. Mierzy zaledwie metr dwadzieścia wzrostu, z powodu czego pomimo ciętego języka jest w szkole prześladowana. Jej uprzykrzanego przez innych uczniów życia nie ułatwiają również pojawiające się w nocy koszmary i dziwne zachowanie matki.
Kiedy w jej życiu pojawia się niespodziewanie tajemniczy chłopak o niebieskich...
2019-06-17
2019-06-14
2019-06-09
Kilka słów o książce: Noc Kupały to słowiańskie święto związane z letnim przesileniem słońca, które obchodzi się w trakcie najkrótszej nocy roku i które ma sprzyjać miłosnym uniesieniom. Ale czy taka noc jest w stanie zmienić losy dwojga niepałających do siebie entuzjazmem ludzi?
Sara po zakończeniu fatalnego związku postanawia spędzić wakacje w rodzinnym mieście. Dziewczyna ma nadzieję, że w gronie krewnych i przyjaciół uda jej się szybko uleczyć zranione serce i wykorzystać w pełni letni czas. Jej plan okazuje się być jednak trudniejszy niż zakładała. Już na samym początku los krzyżuje jej drogi z Pawłem - niezwykle przystojnym, starszym bratem jej najlepszej przyjaciółki, o którym Sara wie jedno - trzeba trzymać się od niego z daleka. O jego podbojach można by pisać legendy, każda kolejna dziewczyna jest dla niego tylko przygodą i nigdy z nikim się nie wiąże - to zdecydowanie nie typ mężczyzny, który interesuje dziewczynę. Niestety Paweł zdaje sobie nic nie robić z niechęci jaką jest przez nią obdarowywany na każdym kroku. Czy Sara wbrew swoim zapewnieniom będzie w stanie się mu oprzeć?
Moja opinia: To moje drugie spotkanie z twórczością Agaty Czykierdy-Grabowskiej.
Po zakończeniu „Kiedyś po Ciebie wrócę” postanowiłam od razu sięgnąć po inną książkę tej autorki. Mój wybór padł na „Stand by me” (tak, wiem, że powinnam zacząć od „Pierwszy raz” pierwszego tomu serii, który swoją drogą też mam już za sobą, ale można je przeczytać w takiej kolejności i świat się nie zawali, serio). Historia Sary i Pawła, brata jej najlepszej przyjaciółki, okazała się być dość schematyczna (już na samym początku łatwo było mi przewidzieć zakończenie), ale w ogóle mi nie to nie przeszkadzało. Oczekiwałam lekkiej lektury i to właśnie dostałam. Podoba mi się, że historię poznajemy z dwóch perspektyw, nieskomplikowany styl autorki, opisy relacji zachodzących miedzy bohaterami i poczucie humoru, przez które niejednokrotnie parsknęłam śmiechem (czytałam tę książkę równocześnie z moją przyjaciółką i nasze komentarze w trakcie lektury sprawiły, że bawiłam się jeszcze lepiej). Męscy bohaterowie są zdecydowanie ciekawsi, ale powszechnie wiadomo, że za książkowymi babami to ja nie przepadam.
Jeśli szukacie lekkiego romansu osadzonego w polskich realiach, to możecie sięgnąć po serię „Pierwszy raz”! Na wakacje będzie w sam raz!
Kilka słów o książce: Noc Kupały to słowiańskie święto związane z letnim przesileniem słońca, które obchodzi się w trakcie najkrótszej nocy roku i które ma sprzyjać miłosnym uniesieniom. Ale czy taka noc jest w stanie zmienić losy dwojga niepałających do siebie entuzjazmem ludzi?
Sara po zakończeniu fatalnego związku postanawia spędzić wakacje w rodzinnym mieście....
2019-06-06
OPINIA PRZEDPREMIEROWA
Kilka słów o książce: Pewnej nocy siedemnastoletnia Ania wyszła z domu bez słowa. Zabrała ze sobą jedynie telefon i ślad po niej zaginął. Ostatnią osobą, która widziała ją żywą był starszy pan mieszkający w okolicy, a potem dziewczyna po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Choć od tego wydarzenia minął rok, rana którą pozostawiło po sobie zniknięcie nastolatki wciąż była niezwykle świeża dla bliskich jej osób. Szczególnie, że przez cały ten czas policji nie udało się ustalić gdzie jest Ania.
Choć szansa na to, że uda się odnaleźć ją żywą była znikoma, jej starsza siostra, Roksana, postanowiła wrócić do rodzinnego miasteczka i odnaleźć odpowiedzi na dręczące jej rodzinę pytania. Obiecała wrócić po siostrę i podjąć próbę rozwikłania zagadki jej zniknięcia na własną rękę. Dodatkowym motywatorem jej działania stała się otrzymana przez nią tajemnicza wiadomość e-mailowa nawiązująca do sprawy. Czy to możliwe, że ktoś wiedział, co tak naprawdę stało się tamtej nocy?
W prywatnym śledztwie Roksany zaczął pomagać jej przyjaciel, Bartek. Chłopak zrobiłby wszystko, żeby ukoić ból, który dziewczyna od tak dawna nosiła w sercu. Chciałby też znaleźć w nim miejsce dla siebie i przerodzić wieloletnią znajomość w coś więcej. Czy jego ramiona okażą się być dla Roksany bezpieczną przystanią? Czy rodzące się między nimi uczucie przywróci choć odrobinę koloru do jej życia? I w końcu, czy będzie w stanie przetrwać kiedy wszystkie tajemnice zaczną wychodzić na jaw?
Moja opinia: "Kiedyś po Ciebie wrócę" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Agaty Czykierdy-Grabowskiej. Do przeczytania tej powieści zachęciły mnie pozytywne opinie, które zebrała inna książka tej autorki, "Adam", intrygujący opis i piękna okładka. Czy treść podobała mi się równie mocno?
Autorka poruszyła niezwykle trudny temat jakim jest zaginięcie młodej dziewczyny (temat wydał mi się dodatkowo ciekawy dlatego, że często oglądam programy i słucham podcastów poświęconych takim sprawom), jednocześnie podjęła próbę przedstawienia tego, jak z taką sytuacją radzą sobie najbliżsi krewni, przyjaciele czy partner. Poza stroną emocjonalną (złożoną głównie z bólu i bezsilności) ukazane zostało też to, jak wiele jest w stanie poświęcić i zrobić rodzina, żeby odnaleźć odpowiedź na niedające spokoju pytania.
Sporą część powieści zajmują też opisy uczucia rodzącego się między Roksaną i Bartkiem. Osobiście uważam, że wątek ten był aż nadto rozbudowany i chętnie wymieniłabym kolejne sceny zbliżeń bohaterów (choć mam świadomość, że znajdą nie jedną zwolenniczkę) na akcję związaną z poszukiwaniami. Niemniej jednak warto tu zaznaczyć, że relacja tych dwojga nie przypominała bajki wypełnionej kwiatuszkami i serduszkami. Nie brakowało tu goryczy, niecenzuralnych słów i silnych reakcji przez co wydała mi się bardziej ludzka, a to zdecydowanie plus.
Na koniec dodam, że nie udało mi się rozwiązać zagadki zniknięcia Ani. Nie byłam nawet blisko. Zakończenie książki totalnie mnie zaskoczyło (wszystkie elementy układanki wskoczyły na odpowiednie miejsce).
I choć powieść nie jest idealna, na pewno warto dać jej szansę, choćby dla wątku zaginięcia.
OPINIA PRZEDPREMIEROWA
Kilka słów o książce: Pewnej nocy siedemnastoletnia Ania wyszła z domu bez słowa. Zabrała ze sobą jedynie telefon i ślad po niej zaginął. Ostatnią osobą, która widziała ją żywą był starszy pan mieszkający w okolicy, a potem dziewczyna po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Choć od tego wydarzenia minął rok, rana którą pozostawiło po sobie zniknięcie...
2019-06-04
Kilka słów o książce: Androma Racella znana większości jako Krwawa Baronowa, jest nie tylko potężną najemniczką, ale również przywódczynią kosmicznych piratek - trójki niezwykle różnych (nie tylko pod względem pochodzenia czy metod walki), ale połączonych wspólnym celem dziewczyn, z którymi na pokładzie swojego statku, Marudera, podbija galaktykę Mirabel nie bojąc się przy tym ubrudzić rąk krwią wrogów.
Kiedy jedna z rutynowych misji nie przebiega zgodnie z jej planem, wszystko zaczyna się komplikować. Cała załoga nie tylko trafia w ręce łowcy nagród, ale musi też przystać na niepodlegające dyskusji warunki postawione przez generała i podjąć się wykonania niezwykle niebezpiecznego zadania. Od jego wyniku zależeć będzie nie tylko ich wolność, ale również życie. Jednak ani Androma, ani żadna z Maruderek nie będą w stanie przewidzieć, że misja ta okaże się być zaledwie początkiem wielkiej, galaktycznej przygody - takiej, w której dla własnego dobra lepiej nie brać udziału.
Moja opinia: Nie często sięgam po książki, których akcja osadzona jest w kosmosie, ale kiedy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę Zenith wiedziałam, że muszę ją mieć.
Pomysł na fabułę był naprawdę dobry, a w wielu momentach czułam się szczerze zaskoczona zwrotami akcji. Podobał mi się również fakt, że głównymi postaciami są w większości silne i niezależne kobiety. Wątek romansu, choć dość przewidywalny, w ogóle mi nie przeszkadzał, zabrakło mi natomiast dokładniejszych opisów wykreowanych światów i ras. Galaktyka daje mnóstwo możliwości i jest mi naprawdę szkoda, że autorki nie wykorzystały do końca jej potencjału.
Jednak największym minusem i czymś co odbierało mi radość z czytania było ciągłe powtarzanie zdrobnienia Andi. Rekordowo padło ono 10 razy na jednej stronie, a łącznie pojawiło się w powieści... 1276 razy (liczyłam, serio).
Mam nadzieję, że w kolejnym tomie ta częstotliwość się zmniejszy, a ja będę mogła z czystym sumieniem ocenić tę historię wyżej, bo pomimo kilku minusów polubiłam załogę Marudera i ich galaktyczne przygody.
Kilka słów o książce: Androma Racella znana większości jako Krwawa Baronowa, jest nie tylko potężną najemniczką, ale również przywódczynią kosmicznych piratek - trójki niezwykle różnych (nie tylko pod względem pochodzenia czy metod walki), ale połączonych wspólnym celem dziewczyn, z którymi na pokładzie swojego statku, Marudera, podbija galaktykę Mirabel nie bojąc się przy...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-27
Kilka słów o książce: Greer trafia do elitarnej szkoły Saint Aidan the Great School (STAGS) dzięki stypendium.
To kierujące się wieloletnimi (a właściwie wiekowymi) tradycjami miejsce, w którym grono pedagogiczne (zwane Bakałarzami) składa się z najlepiej wykwalifikowanych specjalistów zdaje się być idealnym wyborem. Szybko jednak okazuje się, że samo dostanie się do STAGS jest zaledwie małym krokiem, który musi postawić nowy student przekraczając bramy uczelni. Niezwykle istotny okazuje się być bowiem podział uczniów na dwie grupy. Pochodzący z zamożnych rodzin zaliczają się do rządzących szkołą Ludzi Średniowiecza (jak nie trudno się domyślić wszyscy nie tylko chcą się im przypodobać, ale również jak najbardziej się do nich upodobnić). Cała reszta, nazywana Dzikusami (przed trafieniem do tej grupy nie uchroni nawet pokaźny majątek jeśli nie spodobasz się elicie), nie tylko jest przez nich ignorowana, ale często również wyśmiewana.
Kiedy Greer otrzymuje więc zaproszenie na weekend do posiadłości lidera Ludzi Średniowiecza, Henry'ego de Warlencourta, zgadza się niemal od razu. Liczy, że pozwoli jej to nie tylko przestać być niewidzialną dla otoczenia, ale zakończy również doskwierającą jej samotność. Nawet wypisane na liściku słowa "polowanie strzelanie wędkowanie" nie powstrzymuje jej przed podróżą do Longcross Hall. A jak nie trudno się domyślić, trzy krwawe sporty nie mogą wróżyć niczego dobrego...
Moja opinia: Przyznam szczerze, że do sięgnięcia po tę książkę zachęciły mnie w głównej mierze wypisane na okładce zdania (Dziewiątka uczniów. Trzy krwawe sporty. Jeden śmiertelny weekend) oraz zakwalifikowanie powieści jako thriller psychologiczny dla młodzieży. Nie do końca wiedziałam czego mogę się spodziewać, bo było to moje pierwsze spotkanie z twórczością M.A. Bennett, ale będąc już po lekturze mogę je uznać za całkiem udane.
Zacznę od tego, co kompletnie do mnie nie przemawiało czyli od Greer MacDonald. Nie polubiłam tej postaci głównie z powodu jej naiwności i impulsywnej zmiany zdania w dość istotnym momencie (co było naprawdę głupie i każdy, kto sięgnie po STAGS zapewne przyzna mi w tej kwestii rację). Kolejną rzeczą, która w pewnym momencie zaczęła mnie irytować było nadmierne wplatanie do tekstu nawiązań do filmów (od tytułów po porównania). O ile na początku w ogóle mi to nie przeszkadzało, o tyle w późniejszych etapach czytania miałam już serdecznie dość.
Przechodząc jednak do plusów muszę napisać, że zaskoczył mnie sam pomysł autorki. Chociaż podziały społeczne w szkołach średnich są dość powszechne w literaturze, takiej historii kompletnie się nie spodziewałam. Dzięki pierwszoosobowej narracji (i niejednokrotnym zwracaniu się Greer bezpośrednio do czytelnika) miałam wrażenie, że jestem bliższa wydarzeń mających miejsce na łamach książki, a weekend w Longcross Hall był naprawdę emocjonujący.
Chociaż powieść nie jest idealna miło spędziłam z nią czas. Uważam, że to całkiem fajna książka i chętnie sięgnę po kontynuację.
Kilka słów o książce: Greer trafia do elitarnej szkoły Saint Aidan the Great School (STAGS) dzięki stypendium.
To kierujące się wieloletnimi (a właściwie wiekowymi) tradycjami miejsce, w którym grono pedagogiczne (zwane Bakałarzami) składa się z najlepiej wykwalifikowanych specjalistów zdaje się być idealnym wyborem. Szybko jednak okazuje się, że samo dostanie się do STAGS...
2019-05-24
Kilka słów o książce: W "Tropicielu", drugim tomie serii "Zapomniana Księga" towarzyszyliśmy Hubertowi i jego przyjaciołom w licznych podróżach, codziennym życiu w Dąbrówce, walkach z demonami i w poszukiwaniach. I w końcu nastąpiło to, na co osobiście czekałam - w "Łowcy" historia zatoczyła koło. Hubert trafił do Święcina, miejsca którego szukał przed laty i w istnienie którego zaczął w końcu wątpić. Widok znajomych twarzy przyniósł mu ulgę i sprawił radość. Rzeczywistość szybko ostudziła jednak jego entuzjazm. Niegdyś przychylni mu mieszkańcy okazali się być mocno zdystansowani, a chłopak (nie chcąc wyjść na wariata) nie potrafił powiedzieć im wprost, że to wszystko już raz się wydarzyło, a on wrócił, żeby... ich uratować. Mając w zanadrzu zdobywaną przez lata wiedzę na temat demonów, Sierpień postanowił odmienić bieg wydarzeń wykorzystując do tego swoje wspomnienia.
Ale czy dobre chęci wystarczą? Czy da się przechytrzyć los? I czy tylko demony stanowią realne zagrożenie dla naszych bohaterów?
Moja opinia: W recenzji "Strażnika" wspomniałam, że bardzo lubię twórczość Pauliny Hendel i niezmiernie cieszy mnie fakt, że seria „Zaginiona Księga” została wznowiona, a ja mogłam po nią sięgnąć (przyznaję się bez bicia, że nie słyszałam o niej wcześniej i bardzo żałuję!).
O ile "Tropiciel" był dla mnie nieco przegadany, o tyle w "Łowcy" nie mogę się już do tego przyczepić. Nie narzekałam na brak akcji czy krótkie opisy walk z demonami. Podobało mi się również to, że kilka postaci (w tym Zuza) zyskało trochę więcej miejsca w tej historii.
Trzecia część podobała mi się bardziej niż druga, ale wciąż mniej niż pierwsza. Mam nadzieję, że autorka zaskoczy mnie (nas) jeszcze bardziej czwartym tomem, który będzie zupełną nowością nawet dla tych, którzy serię czytali kilka lat temu po pierwszym wydaniu. Nie mogę się doczekać, a Wam, jeśli lubicie klimat postapo i słowiańskie wierzenia polecam!
Kilka słów o książce: W "Tropicielu", drugim tomie serii "Zapomniana Księga" towarzyszyliśmy Hubertowi i jego przyjaciołom w licznych podróżach, codziennym życiu w Dąbrówce, walkach z demonami i w poszukiwaniach. I w końcu nastąpiło to, na co osobiście czekałam - w "Łowcy" historia zatoczyła koło. Hubert trafił do Święcina, miejsca którego szukał przed laty i w istnienie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-26
Kilka słów o książce: Wyobraźcie sobie, że nie macie stałego adresu, a Wasze życie przypomina jedną wielką podróż, w której ciągle zmieniacie miasta i stany, sporą część czasu spędzacie w samochodzie i nigdy, przenigdy nie zatrzymujecie się zbyt długo w jednym miejscu. Tak właśnie wyglądało siedemnaście lat życia Alice, która wraz ze swoją matką za wszelką cenę próbowały uciec od prześladującego je pecha. Kiedy ten je odnajdywał, trasa zaczynała się od nowa.
Wszystko miało się skończyć kiedy żyjąca w osamotnieniu babcia Alice, Althea, autorka owianych sławą mrocznych opowieści umarła w swojej posiadłości Hazel Wood. Szybko jednak okazało się, że śmierć krewnej zamiast odpędzić nieszczęścia, tylko je spotęgowała. Matka Alice została porwana przez tajemniczą postać, która niewiele miała wspólnego z realnym światem, a jedyne co pozostało dziewczynie to krótka notka mówiąca, żeby trzymać się z dala od Hazel Wood.
Alice, która dotychczas wystrzegała się fanów twórczości swojej babki została zmuszona poprosić ich o pomoc. By uratować matkę wraz ze szkolnym kolegą, Ellery’m Finchem wyrusza w podróż do miejsca znanego z bajek, które ze znanymi nam szczęśliwymi bajkami niewiele ma wspólnego. W świecie opisanym przez Altheę czeka na nią nie tylko wiele prób, ale też szansa na poznanie prawdy o samej sobie. Czy dziewczyna jest gotowa na to, co czeka na nią w Hazel Wood?
Moja opinia: Początkowo ciężko było mi przyzwyczaić się do stylu autorki, ale im więcej czasu spędzałam z tą książka, tym mniej zaczynał mi on przeszkadzać (dlatego też nie wpłynęło to w żaden sposób na moją ocenę).
Historię poznajemy z perspektywy Alice, (która w pewnym sensie przypomina mi Alicję w Krainie Czarów). Razem z bohaterką poruszamy się zarówno w czasie teraźniejszym jak i krótkich wspomnieniach z przeszłości. Dodatkowo jej opowieść jest przeplatana historyjkami babki co stanowi pewnego rodzaju urozmaicenie i mnie osobiście bardzo przypadło do gustu.
Akcja toczy się tu raczej leniwie, co dla niektórych może stanowić problem, ale mnie zupełnie nie przeszkadzało. Stopniowo mogliśmy bowiem odkrywać tajemnice i zyskiwać odpowiedzi na nurtujące nas pytania, co było dużo lepsze niż podanie wszystkiego na tacy i nie danie możliwości odbiorcy podjęcia próby rozwiązania zagadki na własną rękę.
Sięgając po Hazel Wood spodziewałam się raczej baśni wplecionej umiejętnie do normalnego życia bohaterów. Powieść okazała się być jednak zupełnie „inna” od moich wyobrażeń o niej (co stanowi jej największy plus). W trakcie lektury towarzyszył mi pewnego rodzaju niepokój potęgowany przez mroczny charakter bajek i postaci.
Osobiście czuję się kupiona przez tę historię, polecam i z niecierpliwością czekam na kontynuację!
Kilka słów o książce: Wyobraźcie sobie, że nie macie stałego adresu, a Wasze życie przypomina jedną wielką podróż, w której ciągle zmieniacie miasta i stany, sporą część czasu spędzacie w samochodzie i nigdy, przenigdy nie zatrzymujecie się zbyt długo w jednym miejscu. Tak właśnie wyglądało siedemnaście lat życia Alice, która wraz ze swoją matką za wszelką cenę próbowały...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-01
Kilka słów o książce: W Strażniku, pierwszym tomie serii "Zapomniana księga" poznaliśmy historię Huberta, młodego chłopaka, który pewnego dnia obudził się w nieznanym sobie miejscu i odkrył, że nie pamięta ostatnich 7 lat. Świat, który znał odszedł w tym czasie w zapomnienie, a on zmuszony był odnaleźć się w nowej, przytłaczającej rzeczywistości, w której obecność demonów można uznać za coś zupełnie normalnego. Czy jednak to, z czym musiał się mierzyć do tej pory było prawdą? Czy to możliwe, że to wszystko było tylko snem? Z tymi pytaniami zmuszony będzie zmierzyć się nasz bohater w "Tropicielu". W drugim tomie bowiem historia zacznie się dla niego od nowa.
Sierpień budzi się w Paryżu. Do zamachu na Luwr jeszcze nie doszło, a on doskonale wie, co powinien zrobić. Tym razem ma zamiar ocalić swoich bliskich i odnaleźć demonologię. Czy uda mu się odwrócić los historii? Czy istnieje jakakolwiek szansa na powrót do Święcina? I w końcu: jak przekonać swojego najlepszego przyjaciela, że to, o czym mówisz jest prawdą, a nie oznaką utraty rozumu?
Moja opinia: Po zakończeniu "Strażnika" niemal od razu sięgnęłam po kolejny tom serii. Nie mogłam się doczekać żeby poznać dalsze losy Huberta i jego przyjaciół. A jeszcze bardziej (zważywszy na zakończenie) interesowało mnie to, jak zamierza to rozegrać autorka.
Nie ukrywam, że pierwsze strony powieści były dla mnie sporym zaskoczeniem. Nie spodziewałam się, że wrócimy do Francji i zaczniemy wszystko od początku.
Niestety tom drugi pomimo dobrego pomysłu jest moim zdaniem trochę przegadany. Możemy tu liczyć na większe ilości opisów i nieco mniej akcji, której mnie osobiście brakowało. Szkoda, bo chciałabym móc wystawić "Tropicielowi" mocną ósemkę zamiast szóstki. Niemniej jednak wciąż uważam, że to fajna seria i warto się z nią zapoznać choćby ze względu na nawiązania do wierzeń Słowiańskich!
Kilka słów o książce: W Strażniku, pierwszym tomie serii "Zapomniana księga" poznaliśmy historię Huberta, młodego chłopaka, który pewnego dnia obudził się w nieznanym sobie miejscu i odkrył, że nie pamięta ostatnich 7 lat. Świat, który znał odszedł w tym czasie w zapomnienie, a on zmuszony był odnaleźć się w nowej, przytłaczającej rzeczywistości, w której obecność demonów...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-20
Kilka słów o książce: Emery zaczyna studia w Wirginii północnej daleko od rodzinnego domu. Jedyne czego pragnie to odciąć się od przeszłości i wydarzeń, które miały miejsce w liceum. Ma dość plotek, oceniających ją spojrzeń i wrogo nastawionych ludzi. Chce skupić się na nauce i rozpocząć wszystko z nową, czysta kartą. Początek jej studenckiego życia nie zaczyna się jednak tak, jakby tego chciała - przez przypadek zostaje przydzielona do jednego pokoju z najbardziej irytującym chłopakiem, jakiego dane jej było spotkać. Ich pierwsze spotkanie kończy się krwawo, a na domiar złego okazuje się, że najlepszy przyjaciel jej nowego współlokatora przyprawia ją o szybsze bicie serca. Emery, która stara się trzymać z daleka od przystojnych i miłych facetów czuje, że może z tego powodu znaleźć się w niebezpieczeństwie. A to ostatnia rzecz o jakiej marzy.
Moja opinia: Po powieść Bianci Iosivoni sięgnęłam ze względu na polecajkę Mony Kasten, którą bardzo cenię. Wiedziałam, że jest to debiutancka powieść autorki (i pierwszy tom cyklu jednocześnie) więc liczyłam się z tym, że może nie być idealnie. Szczerze? Może i Iosivoni nie zaskoczyła mnie językiem i umiejętnością opisywania uczuć (czego mistrzynią jest Kasten), a wiele wątków łatwo było przewidzieć, ale! Nie pamiętam już kiedy po raz ostatni w książce tego typu trafiłam na silną, potrafiącą się bronić kobiecą bohaterkę i miłego, uczynnego faceta - z reguły role są odwrócone więc było to dla mnie pozytywne zaskoczenie. Czytało mi się szybko i lekko, a tego właśnie oczekiwałam. Na pewno sięgnę po kolejne części tej serii, a choćby dlatego, żeby przekonać się, czy autorka ma do zaoferowania więcej!
Kilka słów o książce: Emery zaczyna studia w Wirginii północnej daleko od rodzinnego domu. Jedyne czego pragnie to odciąć się od przeszłości i wydarzeń, które miały miejsce w liceum. Ma dość plotek, oceniających ją spojrzeń i wrogo nastawionych ludzi. Chce skupić się na nauce i rozpocząć wszystko z nową, czysta kartą. Początek jej studenckiego życia nie zaczyna się jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-19
Kilka słów o książce: Griffin cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Theo wierzy w światy równoległe. Razem przeżywają pierwszą miłość i tworzą parę idealną - przynajmniej do czasu kiedy Theo wyjeżdża na studia do Kalifornii i poznaje kogoś nowego. Jednak dopiero nieszczęśliwy wypadek, odbiera Griffinowi resztki nadziei na happy end. Zostaje mu tylko przeszłość. I świat, z którym musi sobie poradzić.
Historia prowadzona jest na dwóch płaszczyznach czasowych. W przeszłości, którą wspominamy razem z Griffinem możemy poznać bliżej jego relację z Theo (to, jak się zaczęła, jak wyglądała w trakcie i jakie zaszły w niej zmiany po przeprowadzce Theodora). W teraźniejszości musimy z kolei zmierzyć się z bólem jaki odczuwa główny bohater po stracie swojego ulubionego człowieka. Uważam, że rozwiązanie na jakie zdecydował się Silvera było idealne, bo pozwala odbiorcy zauważyć zmiany jakie zachodziły w zachowaniu i emocjach Griffina w poszczególnych etapach jego podróży. A trzeba tu wspomnieć, że nie była łatwa o czym przekonacie się sięgając po książkę.
„Ludzie są skomplikowanymi puzzlami i zawsze próbujemy ułożyć ich pełen obraz, ale czasami coś idzie nie tak albo nie kończymy. Czasami tak jest lepiej. Niektórych elementów nie da się dopasować, a przynajmniej nie powinno się próbować, bo nią mają sensu”.
Moja opinia: To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Adama Silvery. Czy było udane? Jak najbardziej!
To jedna z tych historii, o których myśli się jeszcze długo po ich zakończeniu, i które wpędzają człowieka w stan zadumy.
Zdecydowanie warto przeczytać, a choćby dla Griffina, który tak jak ja chodzi po lewej stronie i którego nie sposób nie polubić i nie dopingować.
Kilka słów o książce: Griffin cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Theo wierzy w światy równoległe. Razem przeżywają pierwszą miłość i tworzą parę idealną - przynajmniej do czasu kiedy Theo wyjeżdża na studia do Kalifornii i poznaje kogoś nowego. Jednak dopiero nieszczęśliwy wypadek, odbiera Griffinowi resztki nadziei na happy end. Zostaje mu tylko przeszłość. I...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-17
Kilka słów o książce: W wieku szesnastu lat Lena została samotną matką i obiecała sobie nigdy nie wyjawić światu kim jest ojciec małego Marcela. Odizolowana od rówieśników, z pomocą babci i sympatycznego sąsiada, pana Tadeusza, musiała radzić sobie z trudami codziennego życia.
Alan miał znacznie lepszy start. Bogaci rodzice otworzyli mu drogę do elitarnych szkół i luksusu, którym mógł cieszyć się w wielkim mieście. Niestety nawet pieniądze nie pomogły uchronić mu się przed ciosem, który postanowili zadać najbliżsi.
Po dziesięcioletniej rozłące przyjaciele z dzieciństwa, Lena i Alan, znów staną ze sobą twarzą w twarz. Czy uda im się odnaleźć jedyne takie miejsce, w którym oboje mogą poczuć się szczęśliwi?
"Miłość, przyjaźń, lojalność, tęsknota - każde z uczuć wymagało niesamowitej odwagi, której niejednemu człowiekowi po prostu brakowało. Bo obdarzenie kogokolwiek uczuciem wiązało się z zaufaniem. Zaufanie zaś było jak opuszczenie gardy i wystawienie się na cios - tak, że w każdej chwili potencjalnie bliska osoba mogłaby wbić nóż prosto w serce".
Moja opinia: „Jedyne takie miejsce” urzekło mnie swoją prostotą. To opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy jako dzieci byli sobie niezwykle bliscy, i którzy po latach dostają szansę by tę relację odnowić. Napisana naprawdę przyjemnym, plastycznym językiem, emanująca emocjami i wrażliwością. Jest w niej miejsce zarówno na śmiech jak i łzy. To naprawdę udany debiut!
Kilka słów o książce: W wieku szesnastu lat Lena została samotną matką i obiecała sobie nigdy nie wyjawić światu kim jest ojciec małego Marcela. Odizolowana od rówieśników, z pomocą babci i sympatycznego sąsiada, pana Tadeusza, musiała radzić sobie z trudami codziennego życia.
Alan miał znacznie lepszy start. Bogaci rodzice otworzyli mu drogę do elitarnych szkół i luksusu,...
2019-05-06
Kilka słów o książce: Kiedyś wspominałam o tym, że nie zawsze dobrze rozreklamowana powieść (taka, która wyskakuje z każdej strony, i przez którą boimy się zaglądać do lodówki) jest warta naszego zachodu, i że w wielu przypadkach okazuje się być po prostu słaba. Z Vicious jest jednak inaczej. Ten tytuł naprawdę zasługuje na uwagę (nie tylko fanów fantastyki), a szum jaki sobą wywołał jest dla mnie jak najbardziej zrozumiały.
Victor i Eli to dwójka przyjaciół, których łączy ambicja, intelekt i... eksperyment dotyczący doświadczeń bliskich śmierci, celem którego ma być rozwój nadzwyczajnych zdolności u człowieka. W teorii doświadczenie to przeprowadzone w odpowiednich warunkach ma wykształcić coś na wzór super mocy u osoby, która mu się podda. W praktyce doprowadza do tragedii i rozdziela drogi naszych bohaterów...
„There were some people you had to stay
away from, people who poisoned everything in reach.
Then there were people you wanted to stick with, the ones with silver tongues and golden touches.
And then, there were people you stood beside, because it meant you weren’t in their way”.
Moja opinia: Powieść Victorii Schwab jest naprawdę PonadPrzeciętna. Nie przypuszczałam, że do tematu jakim są superbohaterowie i nadprzyrodzone moce można podejść w tak odmienny, oryginalny i zaskakujący sposób. A jednak się udało. Co więcej, autorka stworzyła niezwykle interesujących bohaterów (i nie mam tu na myśli tylko Victora i Elia, choć trzeba przyznać, że obaj są fascynujący) i, co uważam za duży plus, pozostawiła odbiorcy możliwość ich oceny. Czytelnik sam może zadecydować, kto jego zdaniem jest tym dobrym, a kto złym. I odpowiedzieć sobie na pytanie: jak cienka jest granica miedzy byciem bohaterem, a złoczyńcą?
To była moja pierwsza styczność z twórczością Schwab, ale z całą pewnością nie ostatnia. POLECAM!
Kilka słów o książce: Kiedyś wspominałam o tym, że nie zawsze dobrze rozreklamowana powieść (taka, która wyskakuje z każdej strony, i przez którą boimy się zaglądać do lodówki) jest warta naszego zachodu, i że w wielu przypadkach okazuje się być po prostu słaba. Z Vicious jest jednak inaczej. Ten tytuł naprawdę zasługuje na uwagę (nie tylko fanów fantastyki), a szum jaki...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-04
Kilka słów o książce: Strażnik to historia Huberta, młodego chłopaka, który budzi się pewnego dnia w nieznanym sobie miejscu i odkrywa, że nie pamięta ostatnich... 7 lat! Co gorsza w tym czasie świat, który znał odszedł w zapomnienie, a on zmuszony jest bez wcześniejszych przygotowań odnaleźć się w nowej, przytłaczającej rzeczywistości. Co stało się z jego bliskimi? Czy uda się odbudować to, co zniweczył potężny impuls elektromagnetyczny? I przede wszystkim: czy demony mogą okazać się prawdziwe?
W tej post-apokaliptycznej pozycji nie brak nawiązań do wierzeń słowiańskich, co podobnie jak w przypadku Żniwiarza uważam za ogromny plus. Akcja toczy się od pierwszej do ostatniej strony, bohaterowie wzbudzają sympatię czytelnika, a zakończenie sprawia, że od razu chce się sięgnąć po kolejny tom.
Moja opinia: Bardzo lubię twórczość Pauliny Hendel dlatego niezmiernie cieszy mnie fakt, że seria „Zaginiona Księga” została wznowiona i zyskała tym samym nowe, piękne okładki. Tym, którzy nie mieli jeszcze okazji jej przeczytać. polecam sięgnąć po nią przed Żniwiarzem - moim zdaniem zrobiłaby na mnie jeszcze większe wrażenie, gdybym nie poznała wcześniej losów Magdy. Niemniej jednak "Strażnik" jest naprawdę fajną książką, w której nie brakuje akcji, ciekawych postaci, i którą czyta się z przyjemnością.
Kilka słów o książce: Strażnik to historia Huberta, młodego chłopaka, który budzi się pewnego dnia w nieznanym sobie miejscu i odkrywa, że nie pamięta ostatnich... 7 lat! Co gorsza w tym czasie świat, który znał odszedł w zapomnienie, a on zmuszony jest bez wcześniejszych przygotowań odnaleźć się w nowej, przytłaczającej rzeczywistości. Co stało się z jego bliskimi? Czy uda...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-10
Kilka słów o książce: Emma chowa się przed realnym światem w cyberprzestrzeni. Kodowanie jest prostsze, bardziej przewidywalne, a przez to bezpieczniejsze niż kontakt z ludźmi, którzy ją otaczają - tak jej się przynajmniej wydaje. Rev z kolei stara się odciąć od przeszłości i zwalczać wewnętrzne demony. Niespodziewana wiadomość od ojca, o którym wolałby zapomnieć może jednak zburzyć wszystko, co do tej pory udało mu się osiągnąć.
"Więcej niż słowa" podobnie do "Listów do utraconej" przedstawiają historię dwójki nastolatków, którzy każdego dnia muszą mierzyć się z problemami i bólem. Choć nie brak tu schematów i wiele rzeczy (choć nie wszystkie) jesteśmy w stanie przewidzieć, kompletnie nie przeszkadzało mi to w odbiorze.
„We’re both just a little broken” ✨
Moja opinia: Lubię, kiedy nie mam większych oczekiwań względem książki, a ona pozytywnie mnie zaskakuje. Tak było w przypadku „Więcej niż słowa”, drugiej części cyklu „Listy do utraconej”, która swoją polską premierę miała trzeciego kwietnia tego roku. Nie wiem dlaczego obawiałam się, że będzie to mocno przesłodzona historia o rodzącej się miedzy dwójką nastolatków miłości, ale na szczęście powieść Brigid Kammerer taka nie jest (to raczej słodko-gorzka opowieść, w której znajdzie się miejsce zarówno na śmiech jak i łzy). Co więcej, autorka poruszała kilka cięższych tematów (co zawsze uważam za plus w młodzieżówkach), stworzyła bohaterów, których polubiłam (szczególnie Reva, bo miłością do kobiecych postaci chyba nie będę pałać nigdy), a jej styl po raz kolejny przypadł mi do gustu. Czytało mi się szybko i lekko, a tego właśnie oczekuję od tego typu powieści. Z całą pewnością sięgnę po więcej książek Kemmerer, a Wam, jeśli lubicie młodzieżówki polecam „Więcej niż słowa”.
Kilka słów o książce: Emma chowa się przed realnym światem w cyberprzestrzeni. Kodowanie jest prostsze, bardziej przewidywalne, a przez to bezpieczniejsze niż kontakt z ludźmi, którzy ją otaczają - tak jej się przynajmniej wydaje. Rev z kolei stara się odciąć od przeszłości i zwalczać wewnętrzne demony. Niespodziewana wiadomość od ojca, o którym wolałby zapomnieć może...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kilka słów o książce: Sage wyjeżdża na studia do Melview w Nevadzie, miasta oddalonego o trzy tysiące mil od jej rodzinnego domu. Nie ma pieniędzy, mieszkania, ani przyjaciół, a cały swój dobytek trzyma w czerwonym wanie - środku transportu i lokum jednocześnie. Mimo ciężkiego startu i piętrzących się trudności, dziewczyna chce spróbować rozpocząć nowe życie, z dala od przeszłości, która odcisnęło na niej piętno. Na szczęście na drodze Sage szybko staje April, studentka z tego samego uniwersytetu, w której szybko odnajduje bratnią duszę i oparcie. Nie może jednak przewidzieć, że brat nowej przyjaciółki, przystojny amator erotycznych przygód, z którym April jest mocno zrzyta, stanie się tym samym częstym gościem w jej życiu - a Sage, mając w pamięci JEGO, stara się za wszelką cenę trzymać z dala od tego typu mężczyzn.
Czy dziewczyna pozwoli Luce zbliżyć się do siebie?
Czy wszystkie demony da się pokonać?
Czy da się iść dalej, jeśli przeszłość wciąż się o nas upomina?
Tego dowiecie się sięgając po "Jednak mnie kochaj".
Moja opinia: Kiedy wczoraj zaczęłam czytać „Jednak mnie kochaj” nie przewidziałam dwóch rzeczy - że zarwę dla tej książki część nocy, i że będę chciała przeczytać kolejny tom natychmiast. Początkowo bałam się, że powieść będzie za bardzo przypominać serię „Save” Mony Kasten, ale te obawy okazały się bezpodstawne! Laura Kneidl stworzyła bowiem wciągającą opowieść, w której jednym z motywów przewodnich jest trauma oraz jej oddziaływanie na życie. Ten wątek mocno mnie zaciekawił (szczególnie, że nie wszystko zostało powiedziane wprost), choć nie ukrywam, że najbardziej interesował mnie rozwój relacji Sage i Lucki - bohaterów, których polubiłam. Nie chcę zdradzać za dużo w tym temacie, ale mogę powiedzieć, że zakończenie totalnie mnie zaskoczyło! Z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnego tomu, a Wam polecam, bo ta książka zasługuje na Waszą uwagę!
Kilka słów o książce: Sage wyjeżdża na studia do Melview w Nevadzie, miasta oddalonego o trzy tysiące mil od jej rodzinnego domu. Nie ma pieniędzy, mieszkania, ani przyjaciół, a cały swój dobytek trzyma w czerwonym wanie - środku transportu i lokum jednocześnie. Mimo ciężkiego startu i piętrzących się trudności, dziewczyna chce spróbować rozpocząć nowe życie, z dala od...
więcej Pokaż mimo to