Biblioteczka
2021-06-25
2021-04-28
2020-06-11
2019-10-10
2019-01-23
2018-12-07
Scott Carrey mieszka w małym miasteczku Castle Rock. Jak to w małych miasteczkach bywa, wszyscy się znają, wszyscy plotkują i nikt nie lubi odchyleń od normy. Każdy, kto nie wpisuje się w kanon społeczny, natychmiast znajduje się na językach gawiedzi. Scott Carrey nie jest jednak typowym, małomiasteczkowym obywatelem, gdyż cechuje go tolerancja.
Jednak uprzedzeni sąsiedzi nie są największym zmartwieniem Scotta. Mężczyzna popadł na dziwną przypadłość - codziennie chudnie, mimo, że jego wygląd się nie zmienia. Waga pokazuje coraz mniejsze wartości, nawet gdy staje na niej z hantlami w dłoniach. Scott nie ma zamiaru nikomu zgłaszać swoich dolegliwości, dlatego oczekuje na rychły koniec swojego istnienia. Ale zanim do tego dojdzie, dokona małej rewolucji.
Było mi ciężko zabrać się za recenzję "Uniesienia". To w końcu książka mistrza swego gatunku. I właśnie w tym tkwi cały szkopuł. Zdecydowanie wolę horrory Kinga. Okładka i poduszka sugerowały właśnie horror, jednak książka z horrorem nie ma nic wspólnego (chyba, że King uważa za horror życie w takiej społeczności).
Nie do końca wiedząc, dlaczego przyjął taki temat i kierunek książki, poszukałam informacji. Okazało się, że w książce możemy doszukiwać się politycznych i społecznych upodobań Kinga. Zrozumiałam jego przesłanie. Tematy społeczne, których się podjął są ważne i aktualne. Dostrzegam problemy społeczności, które piętnuje. Podobne mamy w Polsce. Jednak nie do końca King trafia do mnie w takiej formie.
Scott Carrey mieszka w małym miasteczku Castle Rock. Jak to w małych miasteczkach bywa, wszyscy się znają, wszyscy plotkują i nikt nie lubi odchyleń od normy. Każdy, kto nie wpisuje się w kanon społeczny, natychmiast znajduje się na językach gawiedzi. Scott Carrey nie jest jednak typowym, małomiasteczkowym obywatelem, gdyż cechuje go tolerancja.
Jednak uprzedzeni sąsiedzi...
2018-12-11
2018-11-22
2018-11-08
2018-09-10
2018-07-29
W społeczeństwie funkcjonują dwa typy ludzi. Monosi, którzy pamiętają tylko jeden dzień wstecz oraz duosi, którzy pamiętają dwa dni. Duosi mają znaczną przewagę nad monosami, sprawują władzę, robią kariery. Swoje wspomnienia opisują w dziennikach, a każdy kolejny dzień rozpoczynają od nauki owych wspomnień. Do rzadkości należą mieszane małżeństwa, jednak Claire i Mark stanowią taką parę. Mark jest pisarzem z aspiracjami do wejścia w świat polityki. Natomiast Claire cierpi na depresję związaną z chęcią dorównania mężowi.
Policja wyławia z rzeki zwłoki kobiety. Wkrótce puka do drzwi Marka, twierdząc, że łączył go romans z denatką.
Świat Claire rozpada się na kawałki. Mark obawia się, że jego polityczne plany wezmą w łeb. Sięga do swojego dziennika - brak informacji, aby dokonał morderstwa. Czy oznacza to, że rzeczywiście nie zabił, czy tylko celowo o tym nie wspomniał? A może pamięta więcej niż chce przyznać? Jak dotrzeć do prawdy polegając tylko na dzienniku i pamięci krótkotrwałej? Tym bardziej, że policjant jest monosem podającym się za duosa, a więc pamięta mniej niż Mark.
"Wczoraj" przeczytałam w pociągu, umilała mi czas w drodze. Od pierwszych stron zaintrygowała mnie kwestia pamięci bohaterów. Trudno wyobrazić sobie taki stan niepamięci. Trochę jak życie po omacku. W książce podkreślano jednak atuty takiego życia - jeśli chcemy, możemy zapomnieć o przykrych wydarzeniach. W konsekwencji, każdy dzień jest czystą kartą, którą możemy zapisać na nowo. Kłótnia w pracy? Po dwóch dniach już nikt nie będzie o niej pamiętał, chyba że zechce. Wydaje się, że relacje międzyludzkie byłyby bardzo spłycone, opisane tylko w dziennikach. Pamiętasz tylko to, co przyswoiłeś sobie z dziennika, zapisując w pamięci długotrwałej. W książce wyjaśniono skąd bierze się taki stan rzeczy.
Rozdziały czytamy z perspektywy czterech bohaterów: Claire, Marka, policjanta i zabitej kobiety. Kobiety, która pałała żądzą zemsty, bo pamiętała więcej niż inni. Kto był obiektem jej zemsty i dlaczego zginęła? Okazuje się, że sprawa bierze swój początek wiele lat temu. Tylko czy ktoś pamięta co się wydarzyło?
kryminalniezakrecona.blogspot.com
W społeczeństwie funkcjonują dwa typy ludzi. Monosi, którzy pamiętają tylko jeden dzień wstecz oraz duosi, którzy pamiętają dwa dni. Duosi mają znaczną przewagę nad monosami, sprawują władzę, robią kariery. Swoje wspomnienia opisują w dziennikach, a każdy kolejny dzień rozpoczynają od nauki owych wspomnień. Do rzadkości należą mieszane małżeństwa, jednak Claire i Mark...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-25
2018-06-16
Policja wyławia zwłoki z Wisły, a właściwie ich część - skórę. Od razu wiadomo, że ofiara nie żyje, bo kto zdołałby przeżyć bez skóry? Oskórowania dokonano w brutalny sposób. Psychopata, dewiant - tyle wiadomo o sprawcy, ale czy seryjny morderca? Oby nie. Na ulice Krakowa padł strach. Może to mój sąsiad, może kolega z pracy, chłopak, mąż, ojciec...? Ofiarą okazała się studentka UJ, Krystyna.
Po latach nierozwiązaną sprawą zajęła się krakowska jednostka specjalna, tzw. Archiwum X, które w zasadzie powstało dzięki tej sprawie, a pokłosiem jej powstania jest rozwiązanie wielu trudnych, często "beznadziejnych" spraw.
W książce wskazano kierunek prac nad sprawą Krystyny, tropy, które często okazywały się ślepymi uliczkami, a czasami doprowadzały do wytypowania sprawców innych zbrodni. Dzięki sprawie młodej studentki, Archiwum X rozwinęło swoją działalność, a gdzieś na "górze" dostrzeżono potrzebę istnienia jednostki do spraw trudnych, z którymi nie potrafi poradzić sobie policja.
W treści przewijają się więc wątki wielu innych spraw, które ostatecznie doprowadziły do finału sprawę Krystyny - do wytypowania mordercy, który podobno wzorował się na Buffalo Billu, bohaterze filmu "Milczenie owiec".
Od razu ostrzegam - nie dowiecie się wielu nowych informacji o sprawie, gdyż postępowanie karne jest w toku, a sprawca nie stanął jeszcze przed sądem. Dowiecie się natomiast kilku ciekawostek o pracy ludzi związanych z Archiwum X. W tym o pracy antropologów, specjalistów w zakresie badania DNA i innych.W książce postawiono na mocne i dosadne opisy zbrodni.
Jeśli lubicie książki dokumentalne tego typu i nie straszna Wam żadna zbrodnia, to z czystym sumieniem polecam. Dla mnie to najciekawszy rodzaj książek, nawet przed kryminałami, bo wiem, że ich scenariusze pisały mroczne umysły morderców i doświadczenie prawdziwych śledczych, a nie fantazja pisarza.
Policja wyławia zwłoki z Wisły, a właściwie ich część - skórę. Od razu wiadomo, że ofiara nie żyje, bo kto zdołałby przeżyć bez skóry? Oskórowania dokonano w brutalny sposób. Psychopata, dewiant - tyle wiadomo o sprawcy, ale czy seryjny morderca? Oby nie. Na ulice Krakowa padł strach. Może to mój sąsiad, może kolega z pracy, chłopak, mąż, ojciec...? Ofiarą okazała się...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-10
Anna i Rob po wielu próbach w końcu doczekali się wymarzonego synka. Jack wyrósł na rezolutnego i ciekawego świata chłopca. Był ich oczkiem w głowie, ich całym światem. Tworzyli szczęśliwą rodzinę, ale ich szczęście zostało brutalnie przerwane przez diagnozę. Diagnozę, która w ich przypadku oznaczała wyrok.
Mały Jack zachorował na raka mózgu (to nie jest spojler, dowiecie się tego już z okładki książki). Rodzice rozpoczynają walkę z czasem, próbując różnych metod leczenia. Standardowo już wydają na to wszelkie dostępne środki, przeszukują internet w poszukiwaniu cudownych kuracji, starają się zapewnić synowi jak najlepsze warunki i ostatnie chwile życia i cierpią.. cierpią coraz bardziej oddalając się od siebie.
Napisano już wiele książek o śmierci i "Niebo na własność" nie stanowi jakiegoś odkrycia wśród innych, a jednak podniesiony w niej temat porusza. Diagnoza, walka, śmierć. To książka o radzeniu sobie ze śmiercią i to "śmierć" będzie najczęściej przywoływanym tu słowem. Każdy z bohaterów radzi sobie z nią w inny sposób. To właśnie specyfika śmierci. Cierpienie dotyka z dużą intensywnością, a zarazem w każdym wywołuje inne emocje. Jedni przechodzą załamanie, rozpaczają, zamykają się na świat. Inni do ostatniej chwili nie dopuszczają do siebie najgorszych myśli i walczą. Czy na podstawie zachowania można zarzucić komuś, że cierpi mniej, za mało? Czy można wypracować wzorzec radzenia sobie w takiej sytuacji? Nie. Bo śmierć ma zawsze oblicze człowieka. Gdy chodzi o dziecko sytuacja ta jest wyjątkowo okrutna, niesprawiedliwa i zawsze przedwczesna. Jedni modlą się żeby chory żył jak najdłużej, inni, aby odszedł jak najszybciej, by uniknąć cierpienia. Czy można można mieć do nich o to pretensje? Jeszcze całkiem inne są przeżycia samego chorego.
Anna i Rob walkę ze śmiercią traktują inaczej. Czy mimo różnic uda im się stanąć na nogi i przezwyciężyć największy dramat w ich życiu?
Można zarzucić książce, że to typowy wyciskacz łez. Fakt, wycisnęła i moje łzy. Jednak sięgałam po nią z pełną świadomością, takiej właśnie książki potrzebowałam. Wiedziałam, że wzbudzi we mnie emocje, ale i refleksje. Czasem warto czysto hipotetycznie pochylić się nad problemem i mieć nadzieję, że nigdy w życiu nas nie spotka.
Sięgając po książkę spodziewałam się trochę innej treści. Zaskoczyło mnie, że już na początku zdradzono jaki jest finał. Z drugiej strony byłam już przygotowana na najgorsze. Oczywiście w książce można znaleźć drobne mankamenty, jak chwilowe przegadanie treści, czy dziwnie skonstruowane epitety i metafory, które dla mnie traciły na znaczeniu w odniesieniu do całokształtu powieści.
kryminalniezakrecona.blogspot.com
Anna i Rob po wielu próbach w końcu doczekali się wymarzonego synka. Jack wyrósł na rezolutnego i ciekawego świata chłopca. Był ich oczkiem w głowie, ich całym światem. Tworzyli szczęśliwą rodzinę, ale ich szczęście zostało brutalnie przerwane przez diagnozę. Diagnozę, która w ich przypadku oznaczała wyrok.
Mały Jack zachorował na raka mózgu (to nie jest spojler, dowiecie...
2018-07-02
2018-06-06
Vivian pracuje jako analityczka kontrwywiadu CIA, w sekcji rosyjskiej. Podczas rozpracowywania komputera jednego z potencjalnych ukrytych szpiegów Rosji, dokonuje odkrycia, które wywróci jej życie do góry nogami. W folderze zawierającym uśpionych szpiegów, tzw. śpiochów, odnajduje pięć zdjęć. Gdy otwiera zdjęcie nr 3 z ekranu patrzy na nią twarz męża, Matta. Wizja kochającego męża rozsypała się jak domek z kart.
Vivian podejmuje bardzo ważną decyzję - musi wydać męża. W końcu przysięgała bronić kraju. Jednak z każdą chwilą narastają w niej wątpliwości. Mają w końcu czwórkę dzieci, w tym malutkie bliźniaki, z których jeden syn ma ciężką wadę serca. Jak poradzi sobie z dziećmi bez Matta? Dzieci przez długie lata nie zobaczą ojca. Pewnie zwolnią ją z pracy. Jak Matt mógł oszukiwać ją przez 10 lat? Czy ich randki, ślub, miłość są tylko fikcją? Czy jest wprawnym manipulatorem i celowo zaplanował wszystkie swoje działania? Nawet posiadanie dzieci było środkiem do osiągnięcia celu?
Dzieci, kredyt, miłość, samotność vs. dobro państwa. Które wartości wygrają walkę w głowie i sercu Vivian?
Jedno jest pewne - musi stawić czoła problemowi i działać, i to szybko.
Dawno nie czytałam thrillera szpiegowskiego. Czy ten okazał się dobry? Tak, ale nie doskonały. Czego zabrakło? Większej liczby stron! :) Akcja rozkręcała się sprawnie i ciekawie, ale miałam wrażenie, że końcówka aż za szybko. Brakowało czegoś po środku. W mojej ocenie rozwiązanie przyszło zbyt łatwo. A i zakończenie trochę naciągane, co nie zmienia faktu, że cała powieść jest zgrabnie napisana. To połączenie historii szpiegowskiej z wątkami obyczajowymi, więc sądzę, że to Panie mogą być bardziej zadowolonymi czytelnikami.
Czy wydarzenia ukazane w książce mogły wydarzyć się naprawdę? Myślę, że są całkiem realne.
Wyczytałam gdzieś, że na podstawie książki ma być nakręcony film z Charlize Theron w roli głównej. Na pewno obejrzę, jestem ciekawa jak reżyser uchwyci temat :)
Drogie Panie potraficie wyobrazić sobie, że Waszą mąż/partner jest szpiegiem, a więc całe Wasze życie okazuje się oszustwem?
Vivian pracuje jako analityczka kontrwywiadu CIA, w sekcji rosyjskiej. Podczas rozpracowywania komputera jednego z potencjalnych ukrytych szpiegów Rosji, dokonuje odkrycia, które wywróci jej życie do góry nogami. W folderze zawierającym uśpionych szpiegów, tzw. śpiochów, odnajduje pięć zdjęć. Gdy otwiera zdjęcie nr 3 z ekranu patrzy na nią twarz męża, Matta. Wizja...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-16
kryminalniezakrecona@blogspot.com
Cztery kobiety połączone jednym wydarzeniem.
Na budowie odnaleziono zwłoki noworodka. Makabryczne odkrycie przyciąga uwagę Kate, doświadczonej reporterki, która swoim dziennikarskim nosem wyczuwa ciekawą historię. Nurtuje ją pytanie, co stało się z dzieckiem i czy ktoś skrzywdził tak niewinną istotę. Wkrótce dokopuje się do starych informacji o zaginionej w latach 70-tych Alice. Dziewczynkę uprowadzono ze szpitala tuż po narodzeniu, kiedy matka udała się pod prysznic. Mimo upływu dziesięcioleci kobieta wciąż przeżywa traumę po stracie córki. Czy znalezione dziecko okaże się poszukiwaną Alice? Jaki los spotkał dziecko z budowy? W sprawę zamieszana jest kolejna kobieta.. Emma. Jaki jest jej udział w tragedii?
Książka "Dziecko" od początku do końca pochłonęła mnie bez reszty. To tragiczna historia kobiet, które mimo woli zostały skazane na lata cierpień, niepewności i pustki. Jedna decyzja wywarła wpływ na życia wielu ludzi. Decyzja, która była okrutna, nieludzka i niesprawiedliwa.
Fiona Barton przyciągnęła i zatrzymała mnie pomysłem, ale i wykonaniem. Rozdziały pisane z perspektywy kilku bohaterek, przeplatają się ze sobą. Każda z nich opisuje swoje przeżycia w inny sposób, każdą z nich nurtują inne pytania i targają nimi zupełnie inne emocje. Narracja pierwszoosobowa to zawsze ciekawe rozwiązanie, gdyż czytelnik bardziej "odczuwa" książkę, utożsamiając się z problemami jej bohaterów.
Zakończenie jest emocjonujące, trudne i niekonwencjonalne. Co więcej, myślę, że taka historia jest całkiem realna, a wręcz, że zdarzyła się niejednokrotnie. Tragizm historii powoduje, że zapada ona głęboko w pamięć.
Jeśli chcecie przekonać się, czy dramatyczne wydarzenia znalazły swój szczęśliwy finał i co stało się z tytułowym dzieckiem - polecam!
kryminalniezakrecona@blogspot.com
Cztery kobiety połączone jednym wydarzeniem.
Na budowie odnaleziono zwłoki noworodka. Makabryczne odkrycie przyciąga uwagę Kate, doświadczonej reporterki, która swoim dziennikarskim nosem wyczuwa ciekawą historię. Nurtuje ją pytanie, co stało się z dzieckiem i czy ktoś skrzywdził tak niewinną istotę. Wkrótce dokopuje się do starych...
2018-03-12
2018-03-02
2018-02-05
"Jednak jakimś cudem to my krzyczałyśmy najgłośniej, uciekałyśmy najszybciej, walczyłyśmy najbardziej zawzięcie. Udało nam się przetrwać."
Nocną ciszę przerywa rozdzierający krzyk. Przez las biegnie zakrwawiona kobieta, desperacko wzywając pomocy. Miała ogromne szczęście. Na swojej drodze spotkała policjanta, który zastrzelił jej oprawcę. Przeżyła tylko ona. Do jej przyjaciół los się dziś nie uśmiechnął.
Kilka lat później Quincy uważa, że otrząsnęła się z tamtych wydarzeń, a jej trauma odeszła w zapomnienie. I to dosłownie, bo umysł dziewczyny wyparł z pamięci tragiczne wydarzenia. Nie potrafiła pomóc policji w ustaleniu okoliczności zbrodni. Zajęła się prowadzeniem cukierniczego bloga, stworzyła związek. Żyła spokojnie, aż do czasu, gdy samobójstwo popełniła jedna z "Ocalałych" (media nazwały tak 3 kobiety, które przeżyły krwawe masakry, w tym Quincy). Mimo, że kobiety nie miały ze sobą od dawna kontaktu, w życie Quincy wkradł się smutek i niepokój. Zwłaszcza, że chwilę później odwiedziła ją druga z Ocalałych, Sam, która do tej pory starała się pozostawać anonimową.
Kobiety starają się być dla siebie wsparciem, zawierają swego rodzaju więź, specyficzną, ale potrzebną. Do Quincy dociera, że jej ból jest głęboko zakorzeniony, a jego tłumienie doprowadziło tylko do eskalacji i ogromnego wybuchu. Sam prowokuje jej zachowania i zaczyna się dziwnie zachowywać. Jakie są jej prawdziwe intencje? Dlaczego zjawiła się po tylu latach?
Thriller "Ocalałe" polecał sam Stephen King. Czy podzielam jego zdanie? Owszem, to kawał dobrego thrillera, choć i tak mam nadzieję, że w tym roku przeczytam lepsze.
Autorka dobrze buduje emocje, stale podtrzymując napięcie. Z takim pomysłem na fabułę nie spotkałam się do tej pory. Trzy bohaterki połączone traumatycznymi przeżyciami - coś na wzór klubu AA. I kiedy mogłoby się wydawać, że przeszłość zostawiły już za sobą, ta dopada je i atakuje ze zdwojoną siłą. Czy ponownie będą miały siłę zmierzyć się z wrogiem i wyjść cało z opresji?
W książce urzekło mnie to, że przez cały czas nie wiedziałam jakiego obrotu wydarzeń mogę się spodziewać.
Żeby nie było tak różowo (jak zwykle znajdę minusy ;)) niektóre akcje były monotonne, a zakończenie pozostawiło ciut niedosytu. W książce przewijało się tylko kilku bohaterów, więc w sumie dość łatwo można wytypować sprawcę całego zamieszania ;)
Często porównywana do "Lokatorki" L.P. Delaney. Thrillery w całkiem innym klimacie, trudno jednoznacznie je zestawiać ze sobą. Oba polecam.
"Jednak jakimś cudem to my krzyczałyśmy najgłośniej, uciekałyśmy najszybciej, walczyłyśmy najbardziej zawzięcie. Udało nam się przetrwać."
Nocną ciszę przerywa rozdzierający krzyk. Przez las biegnie zakrwawiona kobieta, desperacko wzywając pomocy. Miała ogromne szczęście. Na swojej drodze spotkała policjanta, który zastrzelił jej oprawcę. Przeżyła tylko ona. Do jej...
Młoda studentka Germanistyki, Hanna Wolińska pracuje dorywczo jako dama do towarzystwa, niemieckiej hrabiny Irene von Richter. Gdy dziewczyna poznaje wnuka hrabiny Johanna, jej życie wywraca się do góry nogami. Mimo, że sama ma narzeczonego, a Johann planuje ślub, pojawiło się w nich uczucie, którego jeszcze nie potrafią rozpoznać.
Gdy Hania odwiedza swoją mentorkę w Monachium, staje się świadkiem rozkwitu ideologii nazistowskiej w Niemczech. Do końca łudzi się, że do wojny nie dojdzie. Tymczasem wzajemna fascynacja młodych coraz bardziej się pogłębia, by wreszcie wybuchnąć gorącym uczuciem. Niestety, życie napisze dla nich okrutny scenariusz. Ich los zostanie naznaczony piętnem wojny, w której przyjdzie im stanąć po przeciwnych stronach. Czy miłość przezwycięży okrucieństwo?
Wow! Już dawno, książka nie weszła mi zadrą tak głęboko w pamięć. Nieczęsto czytam książki tego typu. Z jej opisu można wywnioskować, że to kolejny romans osadzony w realiach wojny. Jednak bardzo małostkowym byłoby tak postrzegać tę powieść. To historia o ludzkich dramatach, tęsknocie, okrucieństwie, a miłość jest pięknym dopełnieniem całości. Autorka przepięknie oddała aurę tamtych czasów. Choć zdaję sobie sprawę, że to fikcja literacka, miałam wrażenie, że czytam o realnych wydarzeniach i ludziach. I w tym dostrzegam największą zaletę - zaczarować czytelnika tak, aby uwierzył w to, co czyta. Barbarze Wysoczańskiej zdecydowanie się udało.
Wyobraźcie sobie, najpierw historia rodem z Kopciuszka - bogaty książę zakochuje się w pięknej i delikatnej dziewczynie. Ta historia aż prosi się o wspaniałe zakończenie. Nie tu. Nie w sytuacji, gdy zakochani staną się dla siebie wrogami. Nie w obliczu cierpienia jakie na nich spadnie. Nie wiem, czy będąc na ich miejscu, ktokolwiek znalazłby w sobie miłość.
Wysoczańska porusza ważne społecznie tematy, m.in. roli kobiet, klasowości społecznej. Każda z bohaterek jest inna. Hania nie zamierza wpisywać się w kanon kury domowej. Chce rozwijać się, nie bacząc na mężczyzn, w przeciwieństwie do bliskich jej kobiet. Jednocześnie podkreślono ważną rolę płci pięknej w walkach z nazistami, w ramach ruchu oporu i w Powstaniu Warszawskim. Ukazuje też drugą stronę medalu - rozterki ludzi, siłą wcielanych do wojsk agresora.
Tłem wydarzeń jest II Wojna Światowa. Autorka umiejętnie posługuje się rzeczywistymi wydarzeniami i postaciami, wplatając je w fabułę. Opisuje piekło wojenne, jednak bez nadmiernego igrania z emocjami czytelnika. Jednocześnie Barbara Wysoczańska bardzo dobrze przygotowała się merytorycznie do napisania tej książki. Historycznie, topograficznie i językowo. Akcja książki rozgrywa się w kilku państwach, a kolejne strony wiodą nas przez Gdańsk, Warszawę, Monachium, Monte Carlo, Paryż.
Co do głównych bohaterów miałam mieszane uczucia. Podczas gdy polubiłam Johanna (tak - Niemca), to w stosunku do Hani odczuwałam skrajne emocje. Czasami ją podziwiałam, by za chwilę zaczęła mnie irytować. Mam wrażenie, że tworząc jej postać, autorka nie była momentami konsekwentna, co skutkowało niespójnością charakteru bohaterki.
Trochę porozpływałam się nad powieścią, ale żeby nie było tak kolorowo, jakiś minus też znalazłam. Kilka razy zdarzyło mi się, przesunąć wzrokiem na kolejną stronę omijając zbyt rozbudowane fragmenty, będące tylko tłem wydarzeń. Jednym słowem, książka momentami była "przegadana". Nie umniejsza to jednak wartości tej powieści, którą z czystym sumieniem polecam.
Młoda studentka Germanistyki, Hanna Wolińska pracuje dorywczo jako dama do towarzystwa, niemieckiej hrabiny Irene von Richter. Gdy dziewczyna poznaje wnuka hrabiny Johanna, jej życie wywraca się do góry nogami. Mimo, że sama ma narzeczonego, a Johann planuje ślub, pojawiło się w nich uczucie, którego jeszcze nie potrafią rozpoznać.
więcej Pokaż mimo toGdy Hania odwiedza swoją mentorkę w...