-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2024-03-30
G.I. Jane po ukraińsku. Przez cały czas głowiłam się, czy opisywane wydarzenia były prawdziwe, czy to fikcja i dopiero w posłowiu poznałam odpowiedź. Nie zmienia to jednak mojej opinii, że czyta się jak książkę przygodową początkującego autora. Można, ale nie trzeba.
G.I. Jane po ukraińsku. Przez cały czas głowiłam się, czy opisywane wydarzenia były prawdziwe, czy to fikcja i dopiero w posłowiu poznałam odpowiedź. Nie zmienia to jednak mojej opinii, że czyta się jak książkę przygodową początkującego autora. Można, ale nie trzeba.
Pokaż mimo to
Proszę nie rodzić dzieci, jeśli nie zamierza się ich kochać!
Wiem, że to fikcja, ale bolesna. Szkoda, że ta historia jest niedokończona i urywa się nagle.
Proszę nie rodzić dzieci, jeśli nie zamierza się ich kochać!
Wiem, że to fikcja, ale bolesna. Szkoda, że ta historia jest niedokończona i urywa się nagle.
Bardzo podobała mi się ta sentymentalna przejażdżka i chętnie napiłabym się z autorem wódki.
Bardzo podobała mi się ta sentymentalna przejażdżka i chętnie napiłabym się z autorem wódki.
Pokaż mimo to
Hehe. Sądziłam, że będę czytać coś na kształt Wojny i pokoju Tołstoja, więc bardzo się zdziwiłam, gdy okazało się, że to zwykły romans, do tego dość pikantny. Sama pikanteria mnie nie bulwersuje, a sex nie zawstydza, ale coś innego (poza absurdalną fabułą!) mnie tu naprawdę zdenerwowało...
Ona płacze, bo wie, że on wraca za chwilę na front, więc akcja idzie tak: "Chodź. - Załamywał mu się głos, pękało serce. - Rozsuń nogi tak, jak lubię.". I cyk, od razu mijają smutki, twardnieją sutki, serce przestaje pękać, bohaterka nogi rozsuwa tak, jak on lubi i jazda.
To losowy cytat, jeden z tysiąca. Napalony samiec mówi, że kocha, a miłość w tej definicji jest fizycznym zbliżeniem. Relacja określana jako romantyczna jest zwykłym polowaniem na niewinność bohaterki, mnóstwo tu przemocy, wymuszeń i absurdów fabularnych (kocham cię i dlatego ożenię się z Twoja siostrą). Seks musi być, bo on tęsknił, bo on chce, bo on ma potrzeby, a gdy leży na wpół żywy w szpitalu to domaga się chociaż dotknięcia cycka, bo to mu pomoże. Ona początkowo nie chce, bo są tam inni ludzie i nie ma na to ochoty, ale już po chwili rozpina koszulę, by ulżyć ukochanemu i na 100% twardnieją jej od razu sutki i na tych sutkach się zatrzymam.
Ktoś, kto tłumaczył to dzieło i później ktoś, kto to redagował dopuścił do użycia nie sutka, a sutkę. Aleksander więc "ssał prawą sutkę" przynajmniej kilka razy, na szczęście na przemian ze ssaniem poprawnej części ciała. Obrzydliwe to było, a gdy sprawdziłam i okazało się, że część słowników dopuszcza używanie tej archaicznej formy żeńskiej poczułam, że przegrałam w tym Leningradzie nie tylko czas, ale też honor.
Bo... bo te sutki były ważne i główny bohater lubi się nimi zajmować, a nam czytelniczkom pozostaje westchnąć cicho i zapamiętać dokładne opisy tego, co dostaje w zamian i instrukcje dotyczące seksu oralnego, oczywiście tylko w relacji kobieta-mężczyźnie, bo co on dokładnie robił bohaterce to nie wiadomo, wiadomo tylko, że zanurzał (czasem) głowę pomiędzy jej uda, a ona szalała z rozkoszy. Aha.
Brnęłam tak z ich nurkami przez różowe błotko miłości przez ponad 700 stron, po głodzie, smrodzie, grafomaństwie i w otoczeniu trupów, mając nadzieję, że w końcu moździerz rozerwie ich na strzępy, ale nie musiał, bo zakończenie otwarte mogłoby sugerować, że kres nadszedł i najlepszy komandos kiedyś ginie (w końcu trwa wojna), ale halo, spojler w tytule, są jeszcze przynajmniej dwa tomy tej historii!!! Na koniec napiszę tylko, że byłam pod ogromnym wrażeniem samej końcówki, bo jest tak skonstruowana, że prawie dałam się nabrać i o mały włos zamieniłabym te 720 zmarnowanych stron na rzecz "nie no, nie było tak źle".
Nie dowiedziałam się niczego nowego o oblężeniu Leningradu, ale wiem już, że muszę więcej czytać o literaturze, którą wybieram do przeczytania i wypisać się z grup, w których to gówno polecano. :)
Hehe. Sądziłam, że będę czytać coś na kształt Wojny i pokoju Tołstoja, więc bardzo się zdziwiłam, gdy okazało się, że to zwykły romans, do tego dość pikantny. Sama pikanteria mnie nie bulwersuje, a sex nie zawstydza, ale coś innego (poza absurdalną fabułą!) mnie tu naprawdę zdenerwowało...
więcej Pokaż mimo toOna płacze, bo wie, że on wraca za chwilę na front, więc akcja idzie tak: "Chodź. -...