-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2021-12
2021
2017-09-06
2017-08-28
Można pomyśleć, że szczęście opuściło komisarza Forsta na dobre. Otrzymał karę dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności, brak możliwości odwołania się od wyroku, ponieważ wszystko co możliwe zostało już wykorzystane i to bez pozytywnych dla komisarza skutków.
Nic tylko się załamać. W przypadku Wiktora Forsta oznacza to uzależnienie od heroiny.
Nudna i nieciekawa egzystencja, prawda? Pewnie te dwadzieścia pięć lat komisarz spędziłby jedynie czytając z krótkimi przerwami na danie sobie w żyłę, aż do momentu, kiedy dostaje paczkę, która dała mężczyźnie niemal stuprocentową pewność, że Szrebska jednak żyje.
Niemożliwe? A jednak...
W międzyczasie prokurator Dominika musi zmierzyć się z kolejnymi zabójstwami, które wskazują na to, że Bestia z Giewontu wróciła. I nie zamierza tak łatwo się poddać. W dodatku okazuje się, że jedyną osobą, która może go złapać jest właśnie Wiktor Forst.
A to oznacza, że polowanie na Bestię z Giewontu rozpoczyna się ponownie.
"Trawers" to trzecia już część, która przedstawia nam przygody komisarza Forsta. Niestety, według mnie, nie dorównuje swoim poprzedniczkom. Zabrakło mi tych nagłych zwrotów akcji, tych emocji, tego napięcia przy czytaniu.
Nie uważam, że jest to zła pozycja, bo tak nie jest, ale to nie jest to czego oczekiwałam. Trochę się zawiodłam, zwłaszcza, że dwa wątki nadal nie zostały doprowadzone do końca.
No cóż....
Ogniska zgaszone, pozostały zgliszcza, które jednak nadal mogą się tlić. Nawet jeśli tego nie widzimy.
Można pomyśleć, że szczęście opuściło komisarza Forsta na dobre. Otrzymał karę dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności, brak możliwości odwołania się od wyroku, ponieważ wszystko co możliwe zostało już wykorzystane i to bez pozytywnych dla komisarza skutków.
Nic tylko się załamać. W przypadku Wiktora Forsta oznacza to uzależnienie od heroiny.
Nudna i nieciekawa...
2017-07-31
Pożary należy gasić dopiero kiedy wybuchną.
Co w takim razie trzeba zrobić, kiedy ledwo ugaszony pożar jeszcze się tli i grozi ponownym wybuchem?
Komisarz Forst przechodzi ciężkie chwile w swoim życiu. Można z pewnością stwierdzić, że nie jest już tym samym człowiekiem po powrocie z Ukrainy, a śmierć Szrebskiej odbija się na jego samopoczuciu praktycznie 24/7. Coraz trudniej jest mu również walczyć z nałogiem, chociaż jeszcze resztkami sił daje sobie radę i zwalcza go. Przynajmniej na tą chwilę.
Tymczasem okazuje się, że Bestia z Giewontu nadal jest na wolności i nie zamierza spocząć dopóki nie osiągnie tego co sobie założyła. To za jego sprawą giną kolejni ludzie, a morderca okazuje się być jeszcze bardziej niebezpieczny niż w poprzedniej części cyklu z komisarzem Forstem. Wiktor chcąc dokonać zemsty rusza na polowanie, po to by znowu wpakować się w poważne kłopoty z prawem. Niestety dla niego, ale zdaje się, że tak łatwo się z nich nie wyplącze.
"Przewieszenie" zabrało dwie noce z mojego życia, ale nie żałuje tego wcale. Autor znowu pokazał na co go stać i zaskoczył czytelników po raz kolejny. Szybka akcja, fantastycznie zarysowani bohaterowie, tajemnica, której nie można rozwiązać i zakończenie, które zaskakuje i wbija mocno w fotel.
Sięgam po kolejną część. Praktycznie natychmiast.
Pożary należy gasić dopiero kiedy wybuchną.
Co w takim razie trzeba zrobić, kiedy ledwo ugaszony pożar jeszcze się tli i grozi ponownym wybuchem?
Komisarz Forst przechodzi ciężkie chwile w swoim życiu. Można z pewnością stwierdzić, że nie jest już tym samym człowiekiem po powrocie z Ukrainy, a śmierć Szrebskiej odbija się na jego samopoczuciu praktycznie 24/7. Coraz...
2016
Pożyczyłam ją jakiś czas temu od koleżanki i jeśli mam być szczera to w pewnym stopniu poczułam się mile zaskoczona podczas czytania.
Spodziewałam się chyba czegoś gorszego niż dostałam, a dostałam ciekawą fabułę, dobrze wykreowane postaci, oryginalny pomysł, lekkość i pewną dozę humoru.
Książka pochłonęła mnie całkowicie w przeciągu kilku dni, tak samo jak i pozostałe części. Podczas lektury często miałam ochotę potrząsnąć główną bohaterką, by w końcu się opamiętała i zauważyła to co dla mnie wydawało się oczywiste, ale na całe szczęście epilog ostatniej części całkowicie mnie usatysfakcjonował.
Godna polecenia dla osób, które chcą się odprężyć przy lekkiej historii i zupełnie oderwać się od rzeczywistości.
Pożyczyłam ją jakiś czas temu od koleżanki i jeśli mam być szczera to w pewnym stopniu poczułam się mile zaskoczona podczas czytania.
Spodziewałam się chyba czegoś gorszego niż dostałam, a dostałam ciekawą fabułę, dobrze wykreowane postaci, oryginalny pomysł, lekkość i pewną dozę humoru.
Książka pochłonęła mnie całkowicie w przeciągu kilku dni, tak samo jak i pozostałe...
2017-07-28
Przedstawiam wam Wiktora Forsta.
Komisarza, który gustuje w cynamonowych gumach do żucia oraz robieniu swojemu przełożonemu na złość. Dla urozmaicenia swojego życia nie stroni od towarzystwa pięknych kobiet, zazwyczaj ta znajomość kończy się na spotkaniach w łóżku.
Oto komisarz Forst, który nigdy nie zachowa się tak jakbyście tego po nim oczekiwali. Zawsze zrobi to czego mu zabronicie, et cetera, et cetera.
I nagle jego życie wywraca się o 180 stopni, kiedy musi się zmierzyć z niezwykle sprytnym, a przez to o wiele niebezpieczniejszym, mordercą, który z każdą chwilą igra policji na nosie coraz bardziej. W całej tej potyczce pomaga mu dziennikarka Olga Szrebska, która nie spocznie dopóki przestępca nie zostanie schwytany, a Forst nie spocznie dopóki nie dowie się całej prawdy odnośnie orientacji seksualnej ślicznej dziennikarki.
Powiem wam, że Remigiusz Mróz nie pozwoli wam się nudzić, ponieważ dzieje się.. oj dzieje się.
Nagłe zwroty akcji, dużo przemocy, niezwykle dokładne (w niektórych momentach aż za..) opisy, które sprawiły, że miałam ciarki na plecach. To wszystko przeplata się z historycznymi wstawkami, które wbrew pozorom okazały się bardzo istotne dla całego utworu.
Wszystko to zostało połączone w spójną całość i podczas czytania nie miałam wcale wrażenia, że jakaś część została bezsensownie przedstawiona (a ostatnio dość często miałam takie wrażenie podczas innych lektur).
"Ekspozycję" wręcz pochłonęłam i mam nadzieję, że następne tomy okażą się tak samo dobre jak pierwsza część tego cyklu.
Przedstawiam wam Wiktora Forsta.
Komisarza, który gustuje w cynamonowych gumach do żucia oraz robieniu swojemu przełożonemu na złość. Dla urozmaicenia swojego życia nie stroni od towarzystwa pięknych kobiet, zazwyczaj ta znajomość kończy się na spotkaniach w łóżku.
Oto komisarz Forst, który nigdy nie zachowa się tak jakbyście tego po nim oczekiwali. Zawsze zrobi to czego mu...
2017-07-12
Połączmy różne legendy o czarodziejskich istotach oraz znaną wszystkim baśń o Pięknej i Bestii.
W ten sposób otrzymamy ponad 500 stron niesamowitej opowieści o Prythianie, którym władają książęta siedmiu dworów. Poznamy losy krainy, która zmaga się z niebezpieczną plagą, która ogarnęła wszystkie dwory i nie oszczędza nikogo.
A już na pewno nie Tamlina - księcia Dworu Wiosny, który w akcie desperacji jest gotowy zrobić wszystko by uratować siebie i swoich poddanych. Oto nasza Bestia.
Przejdźmy teraz do Pięknej - poznacie Feyre. Jest to dziewczyna, która pomimo swojego młodego wieku zdążyła już poznać życie od najgorszej strony. Wie co to znaczy głód, ubóstwo, walka o przeżycie, a jej największym marzeniem jest zapewnienie lepszego bytu sobie, swojemu ojcu i swoim starszym siostrom. Nic więcej.
Wszystko się zmienia, gdy straszna bestia pojawia się u progu jej chaty i oskarża ją o zabójstwo swojego przyjaciela.
"Dwór Cierni i Róż" pochłonie was całkowicie, a po zakończeniu czytania poczujecie przyjemne uczucie niedosytu (przynajmniej ja uważam je za dosyć przyjemne). Będziecie się śmiać, szokować, nie dowierzać własnym oczom etc etc. Autorka zadziwia nas prawie przez całą lekturę, a świat który wykreowała jest godny podziwu.
Oczywiście są także i minusy, które dotyczą tej powieści. Uważam, że niektóre opisy lub wątki zostały niepotrzebnie zawarte i tylko sprawiało to, że w pewnych momentach powiewało lekko nudą. Także główna bohaterka była trochę irytująca, ale skoro ja dałam radę to przełknąć, to jestem przekonana, że wy również sobie z tym poradzicie.
Mam nadzieję, że skusicie się na tą lekturę, ponieważ jest ona idealnym sposobem na spędzenie wolnego czasu podczas wakacji (zimnych, bo zimnych, ale jednak wakacji). Nie będzie to stracony czas.
Obiecuję.
Połączmy różne legendy o czarodziejskich istotach oraz znaną wszystkim baśń o Pięknej i Bestii.
W ten sposób otrzymamy ponad 500 stron niesamowitej opowieści o Prythianie, którym władają książęta siedmiu dworów. Poznamy losy krainy, która zmaga się z niebezpieczną plagą, która ogarnęła wszystkie dwory i nie oszczędza nikogo.
A już na pewno nie Tamlina - księcia Dworu...
2017-02-24
"Biblioteka Dusz".
Miejsce, które znane jest jedynie z legend.
Miejsce, które uznaje się za nieistniejące w rzeczywistym świecie.
Na pewno?
"Biblioteka dusz" to ostatnia część trylogii o Jacobie Portmanie i osobliwych dzieciach, którzy starają się zrobić wszystko co w ich mocy aby uratować swoją ukochaną opiekunkę i uratować świat osobliwców przed niezrównoważonym Caulem.
Czytelnik dostaje od Ransoma Riggsa ogromną dawkę emocji, tajemnic, niebezpiecznych przygód. Nie ma mowy, żeby ktokolwiek narzekał na brak akcji, przewidywalność czy nudę podczas czytania tej pozycji. Dodatkowo zakończenie jest idealne i doskonale zamyka całą trylogię kończąc naszą przygodę z osobliwym światem.
Długo zajęło mi przeczytanie tej pozycji, ale całą winę zwalam na sesję i natłok nauki w ostatnich tygodniach, który nie pozwolił mi przysiąść i zabrać się za coś przyjemniejszego. Tylko to było powodem mojej opieszałości, ponieważ gdy już usiadłam i wczytałam się w treść lektury, to ciężko było mi się od niej oderwać. Zdecydowanie jest to pozycja obowiązkowa dla osób, które zdecydowały się rozpocząć swoją przygodę z niesamowitym światem dzieci osobliwych.
Nie mam nic więcej do dodania.
Nawet nie wiem co mogłabym więcej dodać, bo dosyć ciężko jest mi wymienić dokładnie co urzekło mnie w tej części, a co troszeczkę mnie zirytowało. Na szczęście plusów jest więcej niż minusów w mojej ocenie, dlatego z czystym sumieniem mogę polecić "Bibliotekę dusz", a zarazem całą serię "Osobliwego domu Pani Peregrine" dla wszystkich moli książkowych.
Nie pożałujecie.
"Biblioteka Dusz".
Miejsce, które znane jest jedynie z legend.
Miejsce, które uznaje się za nieistniejące w rzeczywistym świecie.
Na pewno?
"Biblioteka dusz" to ostatnia część trylogii o Jacobie Portmanie i osobliwych dzieciach, którzy starają się zrobić wszystko co w ich mocy aby uratować swoją ukochaną opiekunkę i uratować świat osobliwców przed niezrównoważonym...
2017-01-26
Moja pierwsza książka przeczytana w nowym roku. I cieszę się, że nie była to pozycja, która w jakiś szczególny sposób mnie zawiodła, mimo iż czytałam ją bardzo powoli (wiecie, sesja i te sprawy).
"Miasto Cieni" to druga część przygód Jacoba i jego osobliwych przyjaciół, którzy wyruszają w niebezpieczną podróż, której celem jest znalezienie panny Wren. Jedynej ymbrynki, która nie dostała się jeszcze do niewoli upiorów i głucholców. Jedyna ymbrynka, która potrafi pomóc opiekunce naszych bohaterów, która nie może powrócić do swojej ludzkiej postaci.
Ta podróż jest bardzo niebezpieczna i osobliwcy są zmuszeni dużo poświęcić, aby osiągnąć swój cel. Przy okazji wychodzą na jaw dotąd ukrywane fakty o każdym z nich. Dzieciaki lepiej poznają siebie nawzajem, odkrywają swoje lęki, słabości, ale także i swoje mocne strony.
No.. nie mają lekko, ale nie ma rzeczy, których by nie zrobili by pomóc pannie Peregrine.
Jestem mile zaskoczona tą pozycją, ponieważ po przeczytaniu pierwszej części przygód Jacoba i innych osobliwych dzieci nie miałam zbyt wielkiego entuzjazmu by zabrać się za kolejne części.
Zmieniłam jednak zdanie podczas czytania i teraz z chęcią zabiorę się za trzecią część ich przygód.
Moja pierwsza książka przeczytana w nowym roku. I cieszę się, że nie była to pozycja, która w jakiś szczególny sposób mnie zawiodła, mimo iż czytałam ją bardzo powoli (wiecie, sesja i te sprawy).
"Miasto Cieni" to druga część przygód Jacoba i jego osobliwych przyjaciół, którzy wyruszają w niebezpieczną podróż, której celem jest znalezienie panny Wren. Jedynej ymbrynki,...
2016-10
Z historią Hessy zetknęłam się na długo przed wydaniem jej w formie papierowej przez Annę Todd. Kiedyś lubiłam przeglądać swoje konto na Wattpadzie w celu znalezienia jakiegoś ciekawego opowiadania fan-fiction, które pozwoliłoby mi zatracić się na kilka godzin. Miałam dosyć kryminałów, rozlewu krwi, morderstw, czy powieści fantastycznych.
Potrzebowałam ckliwego romansu, który pozwoli mi się "wyłączyć" i w ten sposób da mi chwilę wytchnienia.
Niewątpliwie taką historią okazała się przedstawiona miłość Tessy i Hardina (w oryginalnej wersji jest nim Harry Styles, ale to chyba już wszyscy wiedzą) w serii "After". Pochłonęłam to błyskawicznie. Dosłownie siedziałam z nosem w telefonie przez cały czas. Zarywałam noce, żeby nadrobić rozdziały, a kiedy doszłam do momentu, kiedy musiałam czekać nawet tydzień na dodanie nowego rozdziału przeżywałam katusze.
Spodobała mi się historia Tess i Hardina, ale chyba zajęłoby mi za dużo miejsca rozpisywanie się dlaczego tak jest, a uważam, że przesadnie długich opinii nie czyta zbyt duża ilość osób, więc skupię się na tym co mi przeszkadzało.
Była to Tess. Ta dziewczyna drażniła mnie za każdym razem. Jak dla mnie jest to rozpieszczona dziewucha, która nie wie czego od życia chce, a jej wybujałe ego pozwala jej na igranie sercem Hardina, który żywi niezwykle głębokie uczucie do tej irytującej osóbki.
Właśnie to ukazuje Anna Todd w "Before. Chroń mnie prze tym, czego pragnę". Poznajemy tutaj Hardina, który ujawnia przed czytelnikiem swoje najgłębiej ukryte obawy, swoje złości, swoją miłość. Jak dla mnie "Before" jest lepszym sposobem na przedstawienie tego romansu, ponieważ to tutaj możemy dostrzec jak wielka zmiana nastąpiła w Hardinie po spotkaniu Tessy. To właśnie w "Before" możemy zobaczyć jak wielką potęgą jest miłość do drugiej osoby i jak może zmienić kogoś, który przez ponad 20 lat zamykał się na uczucia, odrzucał je.
W "After" denerwowała mnie Tess. W "Before" również tak jest, ale mogę przymknąć na to oko, ponieważ Hardin jako narrator całkowicie skradł moje serce.
Z historią Hessy zetknęłam się na długo przed wydaniem jej w formie papierowej przez Annę Todd. Kiedyś lubiłam przeglądać swoje konto na Wattpadzie w celu znalezienia jakiegoś ciekawego opowiadania fan-fiction, które pozwoliłoby mi zatracić się na kilka godzin. Miałam dosyć kryminałów, rozlewu krwi, morderstw, czy powieści fantastycznych.
Potrzebowałam ckliwego romansu,...
2016-12-11
Pętle czasowe.
Osobliwe "dzieci", które tak naprawdę wiekiem zbliżają się do poczciwych stulatków.
Niesamowite, wręcz "magiczne" zdolności.
Niebezpieczeństwo, które czyha z każdej strony.
Potwory, które pragną osiągnąć coś co wiele lat temu okazało się dla nich zgubne.
Wydaje się, że wszystkie te elementy tworzą niesamowitą fabułę z wartką akcją, która trzyma czytelnika w napięciu od początku do końca.
I pewnym stopniu tak jest, ale niestety nie do końca.
Muszę przyznać, że sam pomysł na historię jest interesujący, co niewątpliwie można uznać za duży plus dla autora powieści. Niestety pan Ransom ma według mnie mały problem z zainteresowaniem czytelnika.
Albo nie.. ujmę to inaczej.
Według mnie autor "Osobliwego Domu Pani Peregrine" poświęca za dużo czasu na opisywanie niezbyt istotnych faktów dla całej fabuły, co sprawia, że całą książkę czyta się dosyć mozolnie.
Nie twierdzę jednak, że z tego powodu spisuję ją zupełnie na straty, ponieważ tak nie jest. Z przyjemnością sięgnę po następne tomy, by dowiedzieć się jak potoczyły się losy osobliwych i pani Peregrine. A ich losy są warte poświęcenia kilka popołudni z kubkiem herbaty w dłoni.
Naprawdę.
Mam tylko nadzieję, że kolejne części tej trylogii wciągną mnie trochę bardziej, bo na tą chwilę czuję nieprzyjemny niedosyt. Mogę uznać to nawet za delikatne rozczarowanie, ponieważ spodziewałam się czegoś więcej.
Pętle czasowe.
Osobliwe "dzieci", które tak naprawdę wiekiem zbliżają się do poczciwych stulatków.
Niesamowite, wręcz "magiczne" zdolności.
Niebezpieczeństwo, które czyha z każdej strony.
Potwory, które pragną osiągnąć coś co wiele lat temu okazało się dla nich zgubne.
Wydaje się, że wszystkie te elementy tworzą niesamowitą fabułę z wartką akcją, która trzyma czytelnika w...
2016-12-04
Nadszedł koniec warty.
Ostatnia sprawa, którą zajmuje się Bill Hodges.
Ostatnie działania podjęte przeciwko Brady'emu, ponieważ ten facet jakimś cudem wciąż żyje.
Nawet więcej...
Z każdą upływającą minutą coraz bardziej rośnie w siłę.
Ma nowy plan. Nową obsesję. Nową żądzę mordowania.
Jest niebezpieczny, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Ma też swój cel. Ten sam co zawsze. Tym razem jednak wszystko toczy się po jego myśli.
Cel może zostać osiągnięty.
Co, albo raczej kto jest tym celem?
Kermit William Hodges.
"Koniec warty" to ostatnia część trylogii o emerytowanym policjancie, który nie ma najmniejszego zamiaru spocząć na laurach i cieszyć się urokami spokojnej starości.
Nie żeby byłoby mu to w ogóle dane, nawet jeśli bardzo by tego chciał.
Ten facet nie ma łatwego życia. Od pamiętnego pokonania szalonego mordercy, znanego jako Pan Mercedes, upłynęło kilka lat. Wydawać się może, że Brady już do końca swoich dni zostanie "roślinką", która potrafi jedynie godzinami siedzieć na fotelu i wpatrywać się w hipnotyzujące demo gry "Wędkowanie".
Nic bardziej mylnego.
Brady ma swój plan. Plan, który z czasem staje się bardzo realny i możliwy do zrealizowania. A na świecie jest tylko jedna osoba, która może go powstrzymać. Niestety Bill Hodges ma coraz mniej czasu, jego zegar tyka. A z każdą chwilą zagrożenie ze strony Brady'ego rośnie coraz bardziej, a emerytowany policjant będzie musiał zmierzyć się z czymś, z czym nigdy wcześniej nie miał do czynienia.
A zjawiska paranormalne rządzą się swoimi prawami.
"Koniec warty" wreszcie daje czytelnikowi to czego zabrakło w poprzednim tomie. Stephen King po raz kolejny pokazuje na co go tak naprawdę stać. Praktycznie do ostatniej strony czytelnik nie wie co się stanie, a zakończenie sprawia, że może się łza zakręcić w oku.
Znakomite zakończenie przygód Billa Hodgesa.
Będę tęsknić za tym łajdakiem.
Nadszedł koniec warty.
Ostatnia sprawa, którą zajmuje się Bill Hodges.
Ostatnie działania podjęte przeciwko Brady'emu, ponieważ ten facet jakimś cudem wciąż żyje.
Nawet więcej...
Z każdą upływającą minutą coraz bardziej rośnie w siłę.
Ma nowy plan. Nową obsesję. Nową żądzę mordowania.
Jest niebezpieczny, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Ma też swój cel. Ten sam co...
2016-11-23
Pamiętacie Lulu i Willema?
Taka dwójka, która poznała się w pociągu, wcześniej widzieli się tylko raz podczas występu chłopaka. I nagle postanowili, że wspólny wypad na jeden dzień do Paryża to wcale niegłupi pomysł.
Ten dzień zmienił bardzo dużo rzeczy: ich spojrzenie na świat, ich sposób bycia, ich relacje z bliskimi.
Jak potoczyły się losy Lulu/Allyson już wiemy. Opowiada o tym "Ten jeden dzień".
Teraz czas poznać całą historię z perspektywy Willema, ponieważ to rok z jego życia przedstawia pani Forman w "Ten jeden rok".
Gotowi dowiedzieć się o czym myśli, co robi i jak sobie radzi ze stratą Lulu ten niesamowity przystojniak?
...
...
...
...
...
No ja wam tego nie powiem. Niestety, ale musicie sami sięgnąć po "Ten jeden rok", ale spokojnie.
Czas poświęcony na tą lekturę nie będzie czasem zmarnowanym. Jestem nawet przekonana, że "Ten jeden rok" jest odrobinkę lepszy od swojej poprzedniczki. Willem jest tutaj dojrzalszy, mądrzejszy i nie tak kapryśny jak Allyson, która działała mi na nerwy.
Nie.. tutaj mamy do czynienia z dojrzałym mężczyzną, który pogubił się w swoim życiu, ciągle czegoś szuka, próbuje odnaleźć sens wszystkiego co go otacza. Próbuje znaleźć coś, co nada sens jego życiu.
Udało mu się?
Zobaczcie sami.
Pamiętacie Lulu i Willema?
Taka dwójka, która poznała się w pociągu, wcześniej widzieli się tylko raz podczas występu chłopaka. I nagle postanowili, że wspólny wypad na jeden dzień do Paryża to wcale niegłupi pomysł.
Ten dzień zmienił bardzo dużo rzeczy: ich spojrzenie na świat, ich sposób bycia, ich relacje z bliskimi.
Jak potoczyły się losy Lulu/Allyson już wiemy....
2016-11-06
Od momentu przeczytania Epilogu w "Harry Potter i Insygnia Śmierci" czułam niedosyt.
Chciałam dowiedzieć się jak potoczyły się losy Golden Trio. Marzyłam o czymś, co przybliżyło by mi dalsze życie bohaterów, których pokochałam dzięki pani Rowling. Chciałam dowiedzieć się wszystkiego o ich dzieciach, kłopotach małżeńskich albo zawodowych.
Po prostu chciałam więcej. O wiele więcej.
I nagle moje prośby zostały wysłuchane, a cały świat mógł razem ze mną niecierpliwie wyczekiwać najnowszej książki, która przedstawia losy Pottera po ponad 19 latach od śmierci Voldemorta. "Harry Potter i przeklęte dziecko" pozwala mi i wszystkim miłośnikom Hogwartu spojrzenie na życie naszych ulubieńców po latach, jako małżonków, rodziców...
No i niestety nie mogę powiedzieć, żebym została usatysfakcjonowana tym, co dostałam. Nie chcę porównywać tego do dzieła J.K.Rowling, bo to nie ma najmniejszego sensu.
Co więc dostałam?
Scenariusz, który ma swoje gorsze i lepsze fragmenty. Niestety, ale muszę przyznać, że według mnie zdecydowana większość zalicza się do tych gorszych. Sam pomysł na fabułę nie jest aż taki zły, ale mógł zostać on inaczej przedstawiony. Dialogi według mnie są wymuszone, wręcz pisane na siłę. Niektóre sceny były dla mnie zbyt absurdalne i naprawdę miałam ochotę odłożyć książkę po przeczytaniu pierwszego aktu. Dobrnęłam jednak do końca, a ostatnia scena wzbudziła we mnie raczej ulgę, że to już koniec niż satysfakcję, którą zazwyczaj czuję po przeczytaniu książki, która mnie zachwyci.
Niestety.
Od momentu przeczytania Epilogu w "Harry Potter i Insygnia Śmierci" czułam niedosyt.
Chciałam dowiedzieć się jak potoczyły się losy Golden Trio. Marzyłam o czymś, co przybliżyło by mi dalsze życie bohaterów, których pokochałam dzięki pani Rowling. Chciałam dowiedzieć się wszystkiego o ich dzieciach, kłopotach małżeńskich albo zawodowych.
Po prostu chciałam więcej. O wiele...
2016-10-31
Okeeey.
Oficjalnie zakończyłam swoją przygodę z Domem Nocy, która trwała i trwała i trwała i trwała...
(...)
i trwała i trwała...
i tak trwała przez... 12 tomów?
Chyba tak.
Zdecydowanie o te przynajmniej 9 tomów za dużo.
Nie jestem fanką aż tak rozbudowanych serii/cyklów. Po prostu uważam, że wszystko co ciągnie się dłużej niż przez 4 części jest już tworzone na siłę.
Tak samo było z serią poświęconą Zoey i jej "baraniemu stadkowi". Owszem, w każdej części znalazłam coś godnego uwagi, coś śmiesznego, rozczulającego etc. No, ale ludzie.. ile można?
Cieszę się, że moja przygoda z tą serią już się zakończyła. Nie był to stracony czas, ale im więcej tomów powstawało tym mniejszą miałam ochotę na sięganie po nie. Rozumiecie, prawda?
Teraz to już koniec.
Półka "przeczytane".
Nareszcie.
Okeeey.
Oficjalnie zakończyłam swoją przygodę z Domem Nocy, która trwała i trwała i trwała i trwała...
(...)
i trwała i trwała...
i tak trwała przez... 12 tomów?
Chyba tak.
Zdecydowanie o te przynajmniej 9 tomów za dużo.
Nie jestem fanką aż tak rozbudowanych serii/cyklów. Po prostu uważam, że wszystko co ciągnie się dłużej niż przez 4 części jest już tworzone na...
2016-09-25
W "Losing Hope" mamy okazję przeżyć jeszcze raz historię Sky i Holdera, tym razem jednak widzimy wszystko z perspektywy Deana, który zmaga się z samobójczą śmiercią ukochanej siostry oraz przez cały czas poszukuje zaginiowej przed laty Hope - nawet jeśli nie jest tego świadomy.
Nie byłam przekonana do tej pozycji, ponieważ uważam, że przedstawianie jeszcze raz tych samych wydarzeń jest trochę bezsensowne i nużące, ale muszę przyznać, że rzeczywistość okazała się lepsza niż przypuszczałam.
Poznanie wszystkiego z perspektywy Holdera okazało się przyjemnym doświadczeniem i pozwoliło mi inaczej spojrzeć na podejmowane przez niego decyzje etc. Lepiej zrozumiałam bohatera, a nawet wzruszyła mnie jego nieograniczona miłość do zmarłej siostry, z którą był ogromnie związany.
"Losing Hope" to taki przyjemny dodatek do "Hopeless". W świetny sposób ją uzupełnia.
W "Losing Hope" mamy okazję przeżyć jeszcze raz historię Sky i Holdera, tym razem jednak widzimy wszystko z perspektywy Deana, który zmaga się z samobójczą śmiercią ukochanej siostry oraz przez cały czas poszukuje zaginiowej przed laty Hope - nawet jeśli nie jest tego świadomy.
Nie byłam przekonana do tej pozycji, ponieważ uważam, że przedstawianie jeszcze raz tych samych...
Namiętność, to coś co powinno łączyć Lucy i Daniela z każdą częścią coraz bardziej.
Niestety uważam, że właśnie tego brakowało ich związkowi, co możemy zauważyć w trzeciej już części ich przygód.
Tym razem Lucy stara się zrozumieć siłę miłości jej i Daniela. I w tym celu robi coś, co wydaje się z jednej strony oczywistym sposobem na poznanie prawdy, a z drugiej strony jest niesamowicie nieprzemyślane i w pewnym stopniu nawet egoistyczne.
Lucy postanawia "skoczyć" w przeszłość, by na własne oczy zobaczyć jak przez stulecia toczyły się losy jej i Daniela. Nie przemyślała jednak tego, że w ten sposób może nieźle namieszać, a uczucie jakie łączy ją i upadłego anioła może przez to zniknąć na zawsze. Jak można się tego spodziewać w pościg za nią rusza nie kto inny jak sam Daniel, by uratować ich miłość przed samą Lucy.
Również podczas lektury trzeciej części cyklu "Upadli" towarzyszyło mi rozczarowanie, chociaż nie aż tak wielkie jak przy części drugiej. Zaciekawił mnie wątek podróży w czasie, a sam pomysł na przedstawienie wcześniejszych losów Lucy i Daniela okazał się ciekawy, wyjaśnił również kilka spraw, które wcześniej wydawały mi się niejasne.
Każda kolejna część powinna być lepsza od poprzedniej, by dalej zachęcać czytelnika do podjęcia lektury. W przypadku cyklu "Upadli" tak nie jest, ponieważ jak dla mnie nadal najlepszą częścią była/jest część pierwsza, ale nie można mieć wszystkiego, prawda?
Namiętność, to coś co powinno łączyć Lucy i Daniela z każdą częścią coraz bardziej.
Niestety uważam, że właśnie tego brakowało ich związkowi, co możemy zauważyć w trzeciej już części ich przygód.
Tym razem Lucy stara się zrozumieć siłę miłości jej i Daniela. I w tym celu robi coś, co wydaje się z jednej strony oczywistym sposobem na poznanie prawdy, a z drugiej strony jest...
Wieczna miłość w rzeczywistości nie jest taka wspaniała jak może się nam to wydawać.
Niestety wiążę się z nią wiele niebezpieczeństw, które czyhają na każdym rogu. Są osoby, które nie popierają wiecznego szczęścia swoich wrogów, więc gotowi są zrobić wszystko, by zniszczyć tą magiczną więź.
Lucy znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie, a jej ukochany robi wszystko, by ją obronić. Nie sprzyja to ich związkowi, ponieważ Lucy jest najbezpieczniejsza z dala od Daniela. Przynajmniej na tą chwilę.
"Udręka" mnie rozczarowała. Pierwsza część przygód Lucy i Daniela skradła moje serce, a przy tej pozycji odczuwałam coraz większą irytację, zwłaszcza jeśli chodzi o dziecinne zachowanie głównej bohaterki. Bywały momenty, które mnie znudziły, czasem miałam ochotę odłożyć "Udrękę" przed poznaniem zakończenia. To po prostu już nie było to, co urzekło mnie podczas lektury wcześniejszej części.
A szkoda.
Wieczna miłość w rzeczywistości nie jest taka wspaniała jak może się nam to wydawać.
Niestety wiążę się z nią wiele niebezpieczeństw, które czyhają na każdym rogu. Są osoby, które nie popierają wiecznego szczęścia swoich wrogów, więc gotowi są zrobić wszystko, by zniszczyć tą magiczną więź.
Lucy znajduje się w ogromnym niebezpieczeństwie, a jej ukochany robi wszystko, by...
Dziewczyny.. która z was nie chciałaby spotkać na swojej drodze chłopaka, który jest ucieleśnieniem ideału?
Przystojny, inteligenty, błyskotliwy, zabawny, troskliwy, a co ważniejsze.. zakochany po uszy i oddany swojej wybrance do samego końca. Wyobraźcie sobie, że to was darzy tak głębokim uczuciem, że zdecydował się na największe poświęcenie.
Oddał się całkowicie miłości, zrezygnował ze swojej pozycji i... został upadłym aniołem, który teraz musi błąkać się po świecie, by znaleźć swoją ukochaną, ale nie może z nią być, ponieważ jeden pocałunek sprawia, że jego wybranka umiera. Rodzi się na nowo dopiero kilkanaście (badajże 17, nie pamiętam dokładnie) lat później.
Mimo wszystko ten chłopak nie poddaje się i nadal szuka swojej wybranki, za każdym razem ją znajduje, za każdym razem zakochuje się w niej coraz bardziej.
Potęga tej miłości jest niesamowita, prawda?
Taką miłością obdarzył Daniel swoją wybrankę - Lucy. Od stuleci obserwuje jej śmierć, od stuleci poszukuje jej po całym świecie. Jego miłość nie słabnie, wręcz przeciwnie - stale rośnie.
I tym razem jest tak samo. Daniel znajduje Lucy, ich miłość każdego dnia pokonuje różne przeszkody, stale się rozwija.
Niestety tym razem jest inaczej.
Tym razem czyha na nich więcej niebezpieczeństw. Wisi nad nimi groźba rozstania na zawsze.
Przetrwają to?
Lauren Kate swoją powieścią skradła moje serce od samego początku. Jej niesamowity styl pisania sprawia, że książkę wręcz pochłania się w mgnieniu oka. Postacie są wspaniale zarysowane, każda z nich posiada charakterystyczną cechę, co sprawia, że albo ich kochasz albo nienawidzisz. Nie ma nic pomiędzy.
Historia miłości Daniela i Lucy to nie jest zwykły romans, chociaż przyznam, że czasem ich wyznania były trochę zbyt ckliwe. To chyba jedyny minus całej powieści.
Jestem przekonana, że każdy czytelnik znajdzie tutaj coś dla siebie.
Dziewczyny.. która z was nie chciałaby spotkać na swojej drodze chłopaka, który jest ucieleśnieniem ideału?
Przystojny, inteligenty, błyskotliwy, zabawny, troskliwy, a co ważniejsze.. zakochany po uszy i oddany swojej wybrance do samego końca. Wyobraźcie sobie, że to was darzy tak głębokim uczuciem, że zdecydował się na największe poświęcenie.
Oddał się całkowicie miłości,...
Kolejna część.
Kolejne morderstwa.
Kolejne powiązania z byłym komisarzem Forstem.
Nikt nie wie gdzie jest Wiktor Forst, nikt nie wie czym właśnie się zajmuje i jakie ma plany na najbliższą przyszłość.
Wydaje mi się, że nawet sam Forst nie jest do końca pewny co będzie robił następnego dnia. Wie gdzie jest, wie jaki ma plan, ale żyje dniem dzisiejszym, bo jutra może nie dożyć.
Tak właśnie wygląda życie, kiedy trafia się tam, gdzie właśnie jest Forst (no dobra.. zawiłe to, ale nie będę wam zdradzała szczegółów książki, przeczytacie, zobaczycie).
W międzyczasie dochodzi do kolejnych morderstw, które są bardzo przemyślane. Można powiedzieć, że znalezienie mordercy jest niemożliwe, ale takie słowo raczej nie występuje w słowniku prokurator Wandryś-Hansen, a już tym bardziej nie znajdziemy tego słowa w słowniku Wiktora Forsta.
Wszystko zaczyna się komplikować. I to bardzo..
Panie Remigiuszu, chyba nie ciągnęłabym bardziej losów Wiktora Forsta. Bo mam wrażenie, że to wszystko robione jest już na siłę. Nie twierdzę, że ta część była jakoś nadzwyczajnie "kiepska", ale do najlepszych też bym jej nie zaliczyła.
Po prostu niektóre wątki dobrze jest zakończyć tak jak się planowało (w tym przypadku jest to trzecia część - "Trawers").
No, ale cóż... skoro ma powstać następna część, to oczywiście prędzej czy później ją przeczytam. Może okaże się lepsza od "Deniwelacji".
Mam taką nadzieję.
Kolejna część.
więcej Pokaż mimo toKolejne morderstwa.
Kolejne powiązania z byłym komisarzem Forstem.
Nikt nie wie gdzie jest Wiktor Forst, nikt nie wie czym właśnie się zajmuje i jakie ma plany na najbliższą przyszłość.
Wydaje mi się, że nawet sam Forst nie jest do końca pewny co będzie robił następnego dnia. Wie gdzie jest, wie jaki ma plan, ale żyje dniem dzisiejszym, bo jutra może nie...