-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać315
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2020-09-01
2020-09-01
2020-09-01
Po tego rodzaju książki sięgam ostatnimi czasy rzadko. Ale czasem najdzie mnie ochota na jakiś wyciskasz łez przepełniony po brzegi miłością, smutkiem, po prostu emocjami. A że tę książkę tak wiele osób mi polecało, to stwierdziłam, że czas najwyższy ją przeczytać.
Cherry potrafi pięknie pisać o emocjach, to wszystko się po prostu czuje w trakcie lektury. Nie wiem czy wpasowałam się w idealny moment, żeby ją przeczytać i przez to odczuwałam historię bohaterów jakoś bardziej, czy to sprawa tak dobrego pióra autorki. To okaże się kiedy sięgnę po kolejną jej powieść. Bo to, że tak zrobię, jest bardziej, niż pewne.
Dawno nie wylałam tylu łez przy książce. Dlatego wniosek jest jeden - to trzeba przeczytać.
Po tego rodzaju książki sięgam ostatnimi czasy rzadko. Ale czasem najdzie mnie ochota na jakiś wyciskasz łez przepełniony po brzegi miłością, smutkiem, po prostu emocjami. A że tę książkę tak wiele osób mi polecało, to stwierdziłam, że czas najwyższy ją przeczytać.
Cherry potrafi pięknie pisać o emocjach, to wszystko się po prostu czuje w trakcie lektury. Nie wiem czy...
Choć z piłką nożną nie mam zbyt wiele do czynienia, poza oglądaniem gry naszej reprezentacji, to przeczytałam biografię Kuby Błaszczykowskiego. I muszę przyznać, że ta książka wywołała u mnie wiele emocji. Raz się do niej uśmiechałam, raz płakałam jak głupia. Ale ona tylko utwierdziła mnie w fakcie jakim wspaniałym człowiekiem jest Błaszczykowski. Mimo tego jak jego życie wyglądało, a nie było usłane różami, on potrafi być dobrym i po prostu normalnym mężczyzną. Jest niezwykle uparty i silny. Ciągle walczy żeby być lepszym i nie poddaje się kiedy coś nie wyjdzie. Naprawdę go podziwiam i szanuję, bo na ten szacunek w pełni sobie zasłużył.
Nigdy nie czytałam biografii bo jakoś nie ciągnęło mnie do tego rodzaju literatury, ale tę musiałam. I nie żałuję. Wciągnęłam się strasznie i cieszę się, że ją przeczytałam.
Choć z piłką nożną nie mam zbyt wiele do czynienia, poza oglądaniem gry naszej reprezentacji, to przeczytałam biografię Kuby Błaszczykowskiego. I muszę przyznać, że ta książka wywołała u mnie wiele emocji. Raz się do niej uśmiechałam, raz płakałam jak głupia. Ale ona tylko utwierdziła mnie w fakcie jakim wspaniałym człowiekiem jest Błaszczykowski. Mimo tego jak jego życie...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Prawda jest taka, że pomiędzy nami a nimi nie da się zaciągnąć żadnej firany, która skromnie nas osłoni. Nie ma żadnych nas oraz ich - jesteśmy tylko my."
Każdy z nas na co dzień słyszy o wydarzeniach z kraju, ze świata, które nie zawsze mają pozytywny wydźwięk. Przemoc, porwania, zabójstwa, to coś, o czym raczej nie chcemy słuchać. A jednocześnie to zło w jakiś sposób nas fascynuje. Chcemy wiedzieć skąd się wzięło, dlaczego, zadając sobie mnóstwo pytań i szukając odpowiedzi. Kerry Daynes od ponad dwudziestu lat jest psychologiem sądowym i w trakcie swojej kariery próbowała to zło zrozumieć. W książce "Oko w oko ze złem" opisuje skąd się ono bierze, jak można je wytłumaczyć. Przedstawia pojedyncze przypadki z którymi miała do czynienia przez lata swojej pracy. Porusza temat przemocy domowej, przemocy internetowej oraz problem stalkingu, którego swoją drogą sama doświadczyła, więc omawia go również na podstawie własnych doświadczeń. Ponadto opisuje problem stygmatyzacji przestępców, ale i ofiar takich przestępstw jak gwałt czy przemoc domowa. Tak łatwo jest nam osądzać, ale już znacznie trudniej zrozumieć. Większość z nas nawet nie próbuje, z góry krzycząc, że sprawca to potwór, zło wcielone, ofiara gwałtu przecież sama się prosiła swoim zachowaniem czy ubiorem, a ofiara przemocy domowej najwyraźniej to lubi, skoro nie uciekła przez tyle lat. Otóż trzy razy NIE! Wszystko bierze się z czegoś. Nie chodzi tutaj o usprawiedliwianie zła, a tego, że nie zawsze ktoś jest zły bo chce taki być. I właśnie to autorka próbuje przekazać w swojej książce.
Ogromnym plusem jak dla mnie jest tutaj to, że z autorką mamy takie samo spojrzenie na problemy, które porusza w książce. W dodatku wszystko tłumaczy w sposób zrozumiały, popierając swoje argumenty doświadczeniami i/lub badaniami. Podkreśla ona fakt, że każdy przypadek należy traktować indywidualnie oraz jak ważne to jest w pracy psychologa. Każdy z nas jest inny, więc nie możemy osądzać kogoś bez jego poznania. I tu nie chodzi jedynie o psychologów, ale i o każdego z nas. Z tego właśnie rodzi się stygmatyzacja, często niezwykle krzywdząca i niemająca nic wspólnego z prawdą. Dodatkowo Daynes porusza temat placówek resocjalizacyjnych i tego, dlaczego resocjalizacja nie działa. Z czym również niestety się zgadzam. Niestety, bo chciałabym powiedzieć, że resocjalizacja jest sprawna, działa, ale nie mogę. Autorka uświadamia czytelnikowi, że w głównej mierze to my, jako społeczeństwo powinniśmy zmienić swoje nastawienie, myślenie. Od tego powinna zacząć się zmiana na lepsze. Dlatego uważam, że każdy powinien przeczytać tę pozycję. Może dotrze do niektórych ludzi, że nie powinni osądzać z góry, robić podziału na "nas i ich". Taki podział nie istnieje. Zło może czaić się wszędzie, nawet tam gdzie się tego nie spodziewamy. Dlatego jesteśmy MY, bez podziału.
Jedyną rzeczą, która niesamowicie mnie irytowała w trakcie lektury, to słowo "psycholożka". Nie rozumiem tego odmieniania zawodów na rodzaj żeński. No czyż "pani psycholog" nie brzmi lepiej? Za każdym razem dosłownie nóż w kieszeni mi się otwierał, a niestety to słowo pojawia się bardzo często. Rozumiem feminizm, podkreślanie roli kobiet, ale nie przesadzajmy... Na szczęście poza tym minusem, innych nie znalazłam.
Książkę uważam za godną polecenia i tak jak wspomniałam wcześniej myślę, że każdy powinien ją przeczytać. Zawiera mnóstwo ciekawostek i otwiera oczy na ważne aspekty. Z czystym sumieniem Wam ją polecam. Szczególnie fanom gatunku, będziecie zadowoleni.
"Prawda jest taka, że pomiędzy nami a nimi nie da się zaciągnąć żadnej firany, która skromnie nas osłoni. Nie ma żadnych nas oraz ich - jesteśmy tylko my."
Każdy z nas na co dzień słyszy o wydarzeniach z kraju, ze świata, które nie zawsze mają pozytywny wydźwięk. Przemoc, porwania, zabójstwa, to coś, o czym raczej nie chcemy słuchać. A jednocześnie to zło w jakiś sposób...
Verity Crawford to sławna autorka thrillerów. W skutek tragicznego wypadku zostaje sparaliżowana. Nie jest w stanie samodzielnie dokończyć bestsellerowej serii swoich książek. W tym celu, jej mąż zatrudnia pisarkę Lowen Ashleigh. Aby zacząć pracę, Lowen musi zapoznać się z materiałami, które mogą przydać jej się w kreowaniu historii. Wśród notatek natrafia na coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego... Niepublikowany do tej pory materiał. Tekst, który miał pozostać tajemnicą, okazuje się być szokującą historią Verity.
Z każdym kolejnym rozdziałem, Lowen pogrąża się w coraz większym mroku. Przeraża ją to, co przeczytała, a w domu nagle zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Jednocześnie niebezpiecznie zbliża się do Jeremy'ego - męża Verity. Z czasem staje się częścią życia Crawfordów. Życia, które jest zdecydowanie bardziej niepokojące i przerażające, niż thrillery Verity... Lowen musi podjąć decyzję, co zrobić z wiedzą którą posiada. A także dotrzeć do prawdy tego, co się tak naprawdę dzieje w posiadłości pisarki.
Co jest prawdą, a co kłamstwem? "Coraz większy mrok" to historia o małżeństwie, manipulacji i obsesji.
***
Colleen Hoover do tej pory dała nam się poznać z zupełnie innej strony. Dotychczas pisała powieści obyczajowe/romanse, w których poruszała dość trudne tematy. Tą odsłoną zyskała sobie wielu fanów na całym świecie. Jak to wyszło z jej pierwszym thrillerem psychologicznym? Muszę przyznać, że podeszłam do tej powieści dość sceptycznie. Po pierwsze dlatego, że jestem ogromną fanką tego gatunku i czytałam już wiele naprawdę świetnych thrillerów. Obawiałam się więc, że Hoover zwyczajnie nie podoła moim oczekiwaniom, gustom. A po drugie, uwielbiam jej styl do którego nas przyzwyczaiła w poprzednich książkach. Jednak ciekawość wygrała z obawami i zdecydowałam się sięgnąć po ten tytuł. Jak Hoover wypadła tym razem?
Z początku miałam mieszane uczucia. Czytałam, czytałam i w sumie nie mogłam się zbytnio wkręcić. Nie było żadnych rewelacji. Ale po setnej stronie, przepadłam! Pojawiły się fragmenty historii Verity, co zdecydowanie urozmaiciło książkę i nadało jej charakteru. W końcu zaczęło się dziać, bohaterka trochę wariowała bo sama już nie wiedziała co się tutaj dzieje, a czytelnik wraz z nią. Podobał mi się klimat, jaki stworzyła tutaj Hoover. Mroczny, duszny, czytając fragmenty książki Verity człowieka momentami aż ciarki przechodzą, a ciśnienie skacze. Ale to one właśnie robią całą robotę. Im było dalej, tym lepiej, człowiek zastanawiał się co się tutaj dzieje. Czy to wszystko prawda, a może tylko wyobraźnia pisarki? Co za tym idzie, czytelnik układa sobie w głowie swój scenariusz i zakończenie...
Więcej znajdziecie tutaj: https://dominika-m.blogspot.com/2019/06/colleen-hoover-coraz-wiekszy-mrok.html
Verity Crawford to sławna autorka thrillerów. W skutek tragicznego wypadku zostaje sparaliżowana. Nie jest w stanie samodzielnie dokończyć bestsellerowej serii swoich książek. W tym celu, jej mąż zatrudnia pisarkę Lowen Ashleigh. Aby zacząć pracę, Lowen musi zapoznać się z materiałami, które mogą przydać jej się w kreowaniu historii. Wśród notatek natrafia na coś, co nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Z książkami Cartera jest tak, że już myślisz, że autor niczym Cię nie zaskoczy. Że kolejna książka nie może być lepsza od poprzedniej, bo przecież już tamta biła na głowę wcześniejsze tomy. A tu niespodzianka. Carter zaskakuje i z każdą kolejną książką ustawia poprzeczkę coraz wyżej. Aż się boję pomyśleć co będzie dalej.
Brutalne i wymyślne mordy, tak opisane, że aż wszystko boli. Świetna intryga i zakończenie... REWELACJA! W pewnym momencie dosłownie zapomniałam o tym, żeby oddychać. Przy książkach Cartera najlepiej sprawdza się powiedzenie: spodziewaj się niespodziewanego. On to potrafi zaskoczyć czytelnika.
Z książkami Cartera jest tak, że już myślisz, że autor niczym Cię nie zaskoczy. Że kolejna książka nie może być lepsza od poprzedniej, bo przecież już tamta biła na głowę wcześniejsze tomy. A tu niespodzianka. Carter zaskakuje i z każdą kolejną książką ustawia poprzeczkę coraz wyżej. Aż się boję pomyśleć co będzie dalej.
więcej Pokaż mimo toBrutalne i wymyślne mordy, tak opisane, że aż...