-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-05-16
2024-05-14
„Życie jest chwilą. Składa się z miliona ulotnych momentów, których czasem nawet nie dostrzegamy. Czasem coś się dzieje w mgnieniu oka i nim to zauważymy i zdążymy zareagować, jest zbyt późno, by zmienić bieg wydarzeń. Często nie zdajemy sobie sprawy, że to, co się wydarzyło bądź nie wydarzyło, ma ogromny wpływ na przyszłe pokolenia.”
Magdalena Witkiewicz po raz kolejny zabrała mnie w cudowną podróż. Otulona zapachem czereśni, zatopiłam się dosłownie w każdej stronie.
Z każdą książką autorka stawia sobie wysoką poprzeczkę i jestem pod ogromnym wrażenie, z jaką lekkością ją pokonuje.
„Ulotny zapach czereśni” to książka z którą spędzicie wspaniałe chwile. Przeniesiemy się do magicznej Łodzi i Gdańska – poznamy daleką przeszłość prababci Marianny - Elsy za czasów przedwojennych, odwiedzimy lata 90 poznając dalszą historię rodzinną oraz poznamy teraźniejszość. Wszystko to przeplatane w tak piękny i ciekawy sposób, że trudno tę książkę odłożyć, bo ciekawość co będzie dalej, jest o wiele większa.
„- Gdybym tylko mogła być szczęśliwa, po drodze nie raniąc innych.
- Nie zawsze tak się da. Często jest tak, że radość równoważy się smutkiem.”
Marianna znajduje książkę z zasuszonym kwiatem bluszczu. Budzą się w niej wspomnienia. Powracają uczucia, emocje. Czy miłość prawdziwa, ta, która sprawia, że motylki fruwają w brzuchu istnieje naprawdę? A może to tylko sen? A może, to my dokonujemy złych wyborów?
„W życiu należy się kierować najpierw rozumem, a potem sercem. Taka zasada gwarantuje szczęście.”
Czy aby na pewno?
A może to właśnie serce, cały czas nam podpowiada, którą drogę powinniśmy wybrać, by osiągnąć szczęście. A my wciąż wybieramy na przekór, idąc pod prąd, pokonując zakręty…
Marianna była zakochana, szczęśliwa, ale Michał nie zdobył akceptacji rodziny. Jego ojciec był alkoholikiem, co bardzo się nie podobało wykształconym rodzicom Marianny, którzy mając lekarskie wykształcenie, właśnie otwierali swoją prywatną klinikę. Bo przecież nie wypada kochać kogoś, kto poza miłością nic nie może oferować. Co ludzie powiedzą? No właśnie… Marianna też miała marzenia, pragnęła zupełnie czegoś innego, niż wymarzyli sobie dla niej rodzice. Czy można się im przeciwstawić?
„Miałam wrażenie, że nasi rodzice ustawiają nam życie, które tak naprawdę my powinniśmy planować.”
Czasami wystarczy jeden źle zrobiony krok i wszyscy za to płacą… Czy wybór dokonany przez Mariannę, okaże się tym właściwym i dobrym?
Czy rodzinna tajemnica, która zostanie odkryta, sprawi, że uda się naprawić troszkę tę przeszłość i sprawić, by kolejne pokolenia nie popełniały tych samych błędów? Czy jeśli ktoś jest sobie pisany, to wcześniej czy później i tak jego droga zejdzie się z tą drugą połówką?
A może miłość i wspomnienia, są ulotne niczym zapach czereśni…?
Na te i inne pytania, odpowiedzi znajdziecie w książce.
„A gdyby tak nagle się zatrzymać i zastanowić się, czy to, co całe życie braliśmy za prawdę, tą prawdą jest faktycznie? A może los cały czas nam wskazywał drogę do odkrycia rodzinnych tajemnic, tylko my, żyjący w szalonym pędzie codzienności, zupełnie tego nie dostrzegaliśmy?”
Dla mnie była to cudowna podróż. Wspaniale było przejść się uliczkami dawnej Łodzi. Odwiedzić Gdańsk. Poznać tajemnice rodzinną, która wywołała mnóstwo emocji. Bo ta książka jest nimi przepełniona. W dodatku nie dość, że ma wspaniałe barwione brzegi, to w środku znajdują się przepiękne fotografie, które sprawiają, że jeszcze bardziej możemy poznać i wyobrazić sobie naszych bohaterów i miejsca w których toczy się akcja powieści.
Jedyne czego mi zabrakło, to zbyt krótkie odwiedziny u Zosi. Może w następnej powieści Pani Magdo, zawitamy tam na dłużej? Tyle się u niej dzieje… Z przyjemnością, zagościłabym w dworku w Rudzie Pabianickiej na dłużej.
„Marzenia uskrzydlają. I jeżeli masz obok kogoś, kto dmucha w twoje żagle, to naprawdę możesz popłynąć daleko.”
„Ulotny zapach czereśni” można czytać razem jak i osobno. Ale jeśli nie mieliście okazji przeczytać tomu pierwszego „Czereśnie zawsze muszą być dwie”, to koniecznie zacznijcie od tej części. I choć drugi tom jest przepiękny, pełen emocji, wspaniałej historii, to dla mnie, tom pierwszy nadal jest numerem jeden.
Polecam Wam z całego serca tę książkę.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Flow.
„Życie jest chwilą. Składa się z miliona ulotnych momentów, których czasem nawet nie dostrzegamy. Czasem coś się dzieje w mgnieniu oka i nim to zauważymy i zdążymy zareagować, jest zbyt późno, by zmienić bieg wydarzeń. Często nie zdajemy sobie sprawy, że to, co się wydarzyło bądź nie wydarzyło, ma ogromny wpływ na przyszłe pokolenia.”
Magdalena Witkiewicz po raz kolejny...
2024-05-12
„Marzyła o dniu wolnym od obowiązków i codziennych trosk. O dniu bez strachu, murów strzegących przed napaścią, po prostu o życiu w wolnym kraju, gdzie mogliby spokojnie egzystować, gdzie myśli jej krążyłyby beztrosko wokół przyjemnych rozrywek i upojnych nocy, gdzie mogłaby zapomnieć o krwi, przemocy i czyhającej dookoła śmierci.”
Sięgając po każdy kolejny tom tej serii, wiem, że gdy zacznę czytać przepadnę. Elżbieta Gizela Erban każdą książkę napisała w tak interesujący sposób, że ciężko jest ją odłożyć na później, jak już zacznie się czytać. I bardzo mi ciężko uwierzyć w to, że autorki już z nami nie ma. Miała ogromny talent pisarski i wiedzę. Bo każda historia, jest wnikliwie sprawdzona i opowiedziana w taki sposób, iż mogła by być lekturą obowiązkową na historii. Bo wiele wydarzeń historycznych z walki o niepodległość, działania dowódców jest o wiele łatwiej zapamiętać, gdy są napisane w tak ciekawy sposób.
Dzieje się dużo i to bardzo. Alek zostaje ranny, a Nina robi wszystko, by ratować męża. W dodatku musi mierzyć się ze śmiercią wojewodziny i walką o spadek, który jej zostawiła, a Starewicz zrobi wszystko, by odzyskać to, co uważa, że należy się jemu.
Wszyscy czekają na wiadomość od Jasia i Tadzia. Każdy ma nadzieję, że przeżyli, tym bardziej, że Emilka ma dla Jaśka wspaniałą wiadomość. Niestety choć pracownicy dworku umieją milczeć, bo kochają swoją hrabinę i hrabiego, to niestety zawsze znajdzie się ktoś, kto za złoto sprzeda swoich i zbrata się z Moskalami.
Choć w tej części nie zabraknie i miłych chwil, to niestety jest tu zdecydowanie dużo smutnych momentów, determinacji i walki o przetrwanie.
Jestem pełna podziwu dla Niny. Ta dziewczyna ma dopiero 18 lat, powinna się cieszyć młodością, tym czasem ona wciąż musi walczyć o siebie, męża, bliskich ale też walczy o to, by chłopom się żyło lepiej. Wciąż spadają na jej głowę problemy, którym musi stawić czoła, bo inaczej wszyscy mogą za to zapłacić zbyt wysoką cenę. To nie jest łatwe, ale jej rozsądek, spryt i przebiegłość, a przede wszystkim miłość do męża, potrafią sprawić, że niejednokrotnie udowodni, że jest kobietą, której należy się ogromny szacunek. Nie mam pojęcia, jak ja zachowałabym się w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem. Ale bardzo podziwiam postawę Niny i darzę ją ogromnym szacunkiem.
Ta powieść jak i wcześniejsze, przepełniona jest emocjami. Czytając ją odczuwamy atmosferę tamtych czasów, przeżywamy losy naszych bohaterów, tak jakbyśmy byli sami uczestnikami tej powieści.
Z wielką przyjemnością sięgam po kolejny tom i jestem już bardzo zaintrygowana, tym, bo dla mnie tu się mnóstwo działo, a znajome koleżanki Blogerki piszą, że dopiero w ósmym tomie i kolejnym, tam to się dopiero dzieje… To jak mogę go odkładać czytanie na później? Tym bardziej, że 15 maja premierę będzie miał tom dziesiąty „Bezmiar rozpaczy”.
Polecam Wam gorąco serię „Kochankowie Burzy”. Jeśli nie mieliście okazji poznać losów bohaterów tej sagi, nie zwlekajcie zbyt długo. I koniecznie zacznijcie od tomu pierwszego.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Videograf.
„Marzyła o dniu wolnym od obowiązków i codziennych trosk. O dniu bez strachu, murów strzegących przed napaścią, po prostu o życiu w wolnym kraju, gdzie mogliby spokojnie egzystować, gdzie myśli jej krążyłyby beztrosko wokół przyjemnych rozrywek i upojnych nocy, gdzie mogłaby zapomnieć o krwi, przemocy i czyhającej dookoła śmierci.”
Sięgając po każdy kolejny tom tej serii,...
2024-04-24
„Każda z nas mogłaby mieć alternatywną rzeczywistość złożoną z tych wszystkich ‘gdyby”, a jednak żyjemy w tej konkretnej rzeczywistości. I nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam się z niej ruszać.”
„Domki z kart” Anny Ziobro, to trzeci tom serii nadmorskiej. Nie miałam okazji przeczytać wcześniejszych tomów i bardzo żałuję, że tak się stało. Bo bardzo lubię śledzić historię książkowych postaci po kolei. Ale wiem jedno, z przyjemnością cofnę się w przeszłość, bo jestem bardzo ciekawa co tam się dokładnie wydarzyło.
Mimo iż książkę spokojnie można czytać bez znajomości wcześniejszych części, bo w tej często pojawiają się nawiązania do wydarzeń z przeszłości. To jednak, jeśli nie mieliście okazji, tak jak ja, poznać tej serii, polecam czytanie od pierwszego tomu.
W tej części Ania zabrała mnie nad piękny Bałtyk oraz w Bieszczady. Poznałam Lenkę i Marcina, który jest po kilku ciężkich operacjach, ale mimo swojej niepełnosprawności, pokazuje nam, że warto w życiu walczyć o swoje marzenia. To, że ktoś jest chory lub niepełnosprawny, nie powinien być traktowany inaczej. Ma takie samo prawo do miłości i szczęścia, a w szczególności do godnego życia.
„Samotność smakowała jak chleb powszedni, dopóki nie spróbował, że można inaczej. Dopóki nie posmakował gorzkiej jak piołun tęsknoty, kiedy Lena na jakiś czas wyjechała. I dopóki nie przekonał się, że rozpacz i strata stają się bardziej strawne, kiedy dzieli się je z kimś , kto rozumie i akceptuje.”
Na przykładzie Marcina, możemy zobaczyć jak w życiu każdej osoby, ważna jest tolerancja, w szczególności do samego siebie. Trudne momenty, kiedyś się kończą, A mając wokół siebie tak wspaniałych ludzi, jest je pokonać o wiele łatwiej. Choć nie znaczy, że za pomocą magicznej różdżki się skończą i znikną. Są i będą, ale wiara i miłość potrafi uskrzydlać, co pokazuje Lena. Można kogoś kochać bardzo mocno i nie widzieć wad, gdy jest to szczera i prawdziwa miłość. Nawet jeśli najbliższa rodzina, tego nie pojmuje. Rodzice Leny bowiem uważają, że życie z osobą niepełnosprawną, to skazywanie siebie na brak szczęścia. A ta para, pokazuje, że właśnie tak nie jest, że można być bardzo szczęśliwym. I taka miłość nie często się zdarza. Dlatego bardzo mocno im kibicuję.
„Wy młodzi ludzie uwielbiacie sobie wszystko komplikować.”
Poznałam też Adę. Dziewczynę, która musiała bardzo szybo dorosnąć. Na jej przykładzie autorka pokazała, że życie to nie jest wieczna zabawa, a też odpowiedzialność.
Ada obchodzi swoje 18 urodziny. Piękny wiek i można powiedzieć, że teraz jest się w pełni dorosłym. Niestety to dorastanie u niej musiało nastąpić już 1,5 roku wcześniej, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. A następnie, że ojciec dziecka, nie poczuwa się do odpowiedzialności.
„Chodzi mi o to, że często myślimy o powinnościach. O tym, co właściwe i pragmatyczne. I nie ma w tym nic złego, uważam, że tak należy robić, ale czasem warto pomyśleć o sobie. Zrobić coś, czego się pragnie, i najwyżej później mieć do siebie pretensje, że nie wyszło. Można dać plamę, ale lepsze to, niż za jakiś czas spojrzeć wstecz i pluć sobie w brodę.”
Krzyś kończy właśnie roczek i jest najsłodszym dzieckiem na świecie. Dziewczyna troszczy się i stara jak może, bo jest dla niej całym światem. W opiece pomaga jej ciotka Aniela. Na rodziców za bardzo nie może liczyć. Z czasem pomaga jej trochę mama oraz brat, który wciąż pakuje się w kłopoty, ale dla swojego bratanka, zrobiłby wszystko. Nawet dopuścił się przestępstwa, by zdobyć pieniądze na rehabilitację, bowiem chłopczyk urodził się jako wcześniak.
Na przykładzie zaś Leszka, autorka pokazała jak kruche potrafi być życie. Człowiek coś planuje, a tu z dnia na dzień coś się kończy tak nagle i trzeba zmienić plany.
„Musimy się skupić na teraźniejszości, bo tylko ona należy do nas.”
Choroba ojca postawiła wszystkich na nogi. Opieka nad nim i to, by mu ulżyć w cierpieniu, sprawiły, że cała rodzina musiała się przeorganizować. Syn musiał zająć stanowisko ojca, matka zaś skupiając się na mężu, zapomniała, że dzieci też potrzebują obojga rodziców, a przez chorobę, stracili oboje. Dopiero wydarzenia, które o mały włos nie skończyły się kolejną tragedia, sprawiły, że znów zaczęli na wiele rzeczy spoglądać inaczej.
Autorka w przepiękny sposób, pokazała, że w życiu nadzieja, zawsze umiera ostatnia. Że można kochać i być kochanym. Że warto walczyć o swoje marzenia i o życie, bo jest tylko jedno i jest najcenniejszym darem, jakie mamy.
Bardzo urzekła mnie ta historia. Czytałam ją nieśpiesznie, by nie przegapić żadnego ważnego momentu. Bohaterowie są w stu procentach naturalni i miałam wrażenie, że leżę sobie gdzieś na leżaku i obserwuje ich z bliska. Kibicując każdemu z osobna.
Polecam Wam tę serię z całego serca. A ja z wielką przyjemnością sięgam po pierwsze dwa tomy, by poznać ją od początku.
„Wracając do miłości, czy to jest coś, co należy podziwiać. Ona po prostu jest, albo jej nie ma.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
„Każda z nas mogłaby mieć alternatywną rzeczywistość złożoną z tych wszystkich ‘gdyby”, a jednak żyjemy w tej konkretnej rzeczywistości. I nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam się z niej ruszać.”
„Domki z kart” Anny Ziobro, to trzeci tom serii nadmorskiej. Nie miałam okazji przeczytać wcześniejszych tomów i bardzo żałuję, że tak się stało. Bo bardzo lubię śledzić historię...
2024-04-18
„Tylko patrzeć jak ktoś jej krzywdę zrobi, bo wiadomo, że nadgryzione jabłko łatwe do zdobycia, ale mimo, że słodko smakuje, bez wartości jest.”
„Zakochana służąca” to kontynuacja pierwszej części powieści „Dom pełen tajemnic” Wioletty Piaseckiej. I choć książki można czytać osobno, to jednak polecam czytanie od pierwszej części, by mieć zarys postaci i tego co się wtedy wydarzyło.
W tej części poznajemy bliżej Martę Skowronek – która w wieku czterech lat została oddana na służbę do majątku Wolskich i była służącą a następnie ochmistrzynią księżnej Sary Reszko. Zawsze oddana i wierna. Dlatego też księżna traktowała ją jak siostrę, bo wiedziała, że na Marcie może polegać i nigdy się nie zawiedzie. Takie traktowanie nie bardzo podobało się rodzicom Sary i ciotce. Uważali, że ze służbą nie wolno i nie wypada się bratać, bo to nie przyniesie nic dobrego, a jedynie skandal. Dlatego też, gdy Marta dostała depeszę, że musi się udać w rodzinne strony, a Sara użyczyła jej swojego powozu, nie obyło się to bez echa. Rodzice byli wściekli, a Marta miała przez to, trochę kłopotów.
„Nie bała się jednak ludzi czy ciemności. Bała się pustki, bała się życia ze złamanym sercem, bała się tej potwornej tęsknoty, która już nią owładnęła, i bała się, że już nigdy nikt jej nie pokocha i że nie znajdzie sensu życia.”
Pewnego dnia, na swojej drodze spotkała przystojnego Pocztyliona Waldemara. Zakochała się w nim, choć z początku uważała, że jest już stara, bo mając 32 lata nic dobrego ją w życiu już nie czeka. Kiedyś były bowiem inne czasy. Kobiety wychodziły za mąż bardzo młodo. A te, którym się to nie udało, były traktowane jak stare panny. Ale, czy miłość patrzy w metrykę? Strzała Amora może dosięgnąć każdego. I tak też było tutaj. Choć niestety nie obyło się bez górek i zakrętów. Na drodze do szczęścia Marty i Pocztyliona stanęła bowiem, piękna i młoda dziewczyna, która bardzo lubiła pokazywać swoje wdzięki. W dodatku była siostrą Marty.
Czy prawdziwa miłość zwycięży? Czy niestety serce, które dozna zawodu, nie wybacza tak łatwo?
„- Złamane serce przytrafia się niemal każdej z nas, nie omija też mężczyzn. Nikt nic na to nie poradzi. Nie umrzesz od tego, nie ty pierwsza i nie ostatnia cierpisz.”
Co takiego szykuje los Marcie? I jak dalej potoczą się losy Sary, bowiem w tej części ponownie zawitamy do Karczewa, gdzie na łożu śmierci leży mąż Sary – Książę Hipolit Reszko. Czy Sara zdoła mu wybaczyć, to wszystko czego doświadczyła, a o czym mogliśmy przeczytać w pierwszej części?
Jak wiele wyrzeczeń i cierpienia będą musiały doświadczyć nasze bohaterki, by zaznać szczęścia? Koniecznie przeczytajcie o tym w książce.
„Razem z szacunkiem i podziwem często zazdrość i zawiść chadzają.”
Wioletta Piasecka zabrała mnie w podróż, do czasów o których bardzo lubię czytać. Uwielbiam zamki, dworki, pałace i romanse historyczne. Z wielką przyjemnością zaczytuję się w historiach, które chwytają za serce i pozwalają mi się przenieść do epoki, gdzie kobiety nie miały łatwego życia. Bo wciąż musiały walczyć o swoje marzenia, prawa i oto, by ich głos był słyszalny. A najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że w jakiejkolwiek epoce byśmy się nie znaleźli, to zawsze znajdzie się bratnia dusza, która będzie prawdziwym wsparciem w najtrudniejszych chwilach.
Jeśli nie mieliście okazji poznać twórczości autorki, nie zwlekajcie zbyt długo. Ja uwielbiam historie napisane przez Panią Wiolettę. Mają ciekawą fabułę i są dla mnie prawdziwą odskocznią, otulają i czyta się je z wielką przyjemnością. A bohaterowie są tak żywi, że emocje, które im towarzyszą, przelewają się na czytelnika i wszystko przeżywałam razem z nimi.
„Masz duszę marzycielki i dziecięcą radość życia. Promieniejesz, świat przy tobie staje się interesujący. Oglądając się wstecz, zastanawiam się, jak dałem radę przetrwać w świecie tych kilku tygodni, nie mogąc patrzeć w twoje oczy, nie widząc twojego uśmiechu, nie słysząc twojego głosu, nie całując twoich…”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska.
„Tylko patrzeć jak ktoś jej krzywdę zrobi, bo wiadomo, że nadgryzione jabłko łatwe do zdobycia, ale mimo, że słodko smakuje, bez wartości jest.”
„Zakochana służąca” to kontynuacja pierwszej części powieści „Dom pełen tajemnic” Wioletty Piaseckiej. I choć książki można czytać osobno, to jednak polecam czytanie od pierwszej części, by mieć zarys postaci i tego co się wtedy...
2024-04-17
„Życie to przede wszystkim relacje między ludźmi. I nasza przyszłość zależy od tego, obok kogo właśnie stoimy.”
W życiu nie ma przypadków. Wszystko co się dzieje, dzieje się z jakiegoś powodu. I chociaż z początku jesteśmy tego nieświadomi, to po jakimś czasie dociera do nas, że gdyby nie pewne wydarzenie w naszym życiu, najprawdopodobniej nie wydarzyłoby się to, co jest tu i teraz.
Tak też było w życiu Zosi. Gdyby w ósmej klasie nie poszła na wagary, nie dostałaby kary od nauczycielki i nie poznałaby Stefani. Jeden dzień zaważył na kolejnych dniach jej życia.
Stefania była dla niej jak babcia, której niestety już nie miała. A zarazem była dla niej również przyjaciółką, która rozumiała ją lepiej niż rodzice. Nauczyła ją, że warto walczyć o własne marzenia, że zaspokajanie marzeń innych, nie przyniesie w życiu nic dobrego. Pokazała jej drogę ku nim, nauczyła cierpliwości, robienia na drutach i tego, by zawsze słuchać głosu serca. I ten właśnie głos, nie raz pokazał Zosi właściwą drogę, choć była ona czasami pełna życiowych zakrętów. Ale jeśli zawsze będziemy trzymać się znaków, to uda nam się dojść do celu. I tak było też tutaj.
Zosia Krasnopolska nie posłucha rodziców i nie poszła na medycynę. Posłuchała głosu serca i złożyła papiery na studia architektury i rysunku w Łodzi. Tam też poznała Marka, chłopaka, który myślała, że jest miłością jej życia. Niestety czas pokazał, że Marek raczej nie jest partnerem z którym chciałaby spędzić resztę życia. Dziewczyna nie potrafiła pogodzić się też z tak nagłym odejściem Stefani. Po wielu perypetiach Zosia postanowiła przeprowadzić się z Gdańska do dworku znajdującego się Rudzie Pabianickiej, niedaleko Łodzi. To nie była łatwa decyzja i mimo iż los, wciąż jej decyzję wystawiał na próbę, a każdy dzień zaskakiwał ją jeszcze bardziej, to jednak w tym miejscu czuła się naprawdę szczęśliwa.
Dworek kryje w sobie historię, którą chciał, by Zosia odkryła. I robiła to małymi kroczkami dzięki Panu Andrzejowi, który na prośbę Stefani dbał o to miejsce, bo plany z nim związane miały być nieco inne. Niestety los, po raz kolejny sobie zadrwił. A być może celowo sprawił, by ta historia tak się potoczyła, by zamknąć pewien etap z przeszłości , a otworzyć nowy?
Jakie tajemnice krył w sobie dworek? Jaką rolę w tych tajemnicach odegrała Stefania i Andrzej? A jaką rolę przyjdzie odegrać Zosi? Czy miejsce, które było świadkiem tylu wydarzeń, stanie się w końcu ostoją, gdzie zakwitną czereśnie, a wokół będzie panował spokój i szczęście?
I kim okaże się tajemniczy Szymon?
Nie oderwiecie się od tej powieści.
Magdalena Witkiewicz po raz kolejny zabrała mnie w cudowną podróż. Odkrywając tajemnice przeszłości, budując napięcie i sprawiając, że tak ciężko było mi odłożyć książkę na później. Otuliła mnie niczym ciepły kocyk, spod którego ciężko wyjść, gdy jest tak przytulnie i dobrze. Miałam okazję przeczytać tę książkę jakieś pięć lat temu i jakiś zarys tej powieści pozostał w mojej głowie. Z wielką przyjemnością przeczytałam ją po raz kolejny, w dodatku w tak ślicznej oprawie z kolorowymi brzegami, które nadały tej książce jeszcze większego uroku. I uważam, że to nadal jest najlepsza książka Pani Magdy i już nie mogę się doczekać kontynuacji, która będzie miała swoją premierę na koniec kwietnia. Mam nadzieję, że i Wy również czekacie z niecierpliwością. A jeśli nie mieliście okazji przeczytać „Czereśnie zawsze muszą być dwie”, to nie zwlekajcie długo. Polecam Wam tę książkę z całego serduszka. Nie zawiedziecie się.
„Życie to przede wszystkim relacje między ludźmi. I nasza przyszłość zależy od tego, obok kogo właśnie stoimy.”
W życiu nie ma przypadków. Wszystko co się dzieje, dzieje się z jakiegoś powodu. I chociaż z początku jesteśmy tego nieświadomi, to po jakimś czasie dociera do nas, że gdyby nie pewne wydarzenie w naszym życiu, najprawdopodobniej nie wydarzyłoby się to, co jest...
2024-04-07
„-Nie martw się – powiedział cicho wprost do jej ucha. – Ktoś powiedział, że w Bieszczady przyjeżdża się tylko raz, a potem się już tylko wraca… Tęskni i wraca.”
„Przystań Śpiących Wiatrów” wciąż czeka na nowych właścicieli. By umowa zaś została podpisana, jest jeden malutki warunek. Dom… a raczej Duch Urszuli musi wyrazić na to zgodę. I choć jest to niemal pewne, że tak będzie, to mimo wszystko Stella ma pewne obawy. Czy słuszne?
Zanim to jednak nastąpi, muszą poradzić sobie z większym problem.
Melania jest ofiarą przemocy psychicznej. Mąż Jacunio, robi to w sposób bardzo skuteczny i zarazem przemyślany, tak , by to ofiara czuła się winna całej sytuacji, a on był bezkarny. Na szczęście w porę zauważa to przyjaciółka Meli i postanawia działać, informując o wszystkim Stellę. Tu jednak rozsądek bierze górę i siostra postanawia działać podstępem. Tak by Melanię zwabić do Kotkowa, by nie spłoszyć jej. Bo wiadomo, że jeśli ktoś jest ofiarą przemocy, to nigdy się do tego nie przyzna. W całą intrygę angażuje Pana Władysława, który wpada na świetny pomysł, angażując w to duchy z przeszłości?
Czy to im się uda? Czy Melania uwolni się od męża tyrana i zrozumie, że szczęście ma zupełnie inny smak? Czy uda jej się je odnaleźć?
„Przystań Śpiących Wiatrów sprzyjała wyciszeniu i odbudowywaniu wiary w to, że jednak i ona, poraniona i przegrana, może mieć przed sobą przyszłość i patrzeć w nią z nadzieją.”
Jakie tajemnice kryje w sobie „Przystań Śpiących Wiatrów”? I ile zła i cierpienia będzie musiało doświadczyć jeszcze rodzeństwo, zanim wszystko zacznie się układać pomyślnie?
Magdalena Kordel po raz kolejny zabrała mnie w cudowną podróż. Uwielbiam pióro autorki i jeszcze nigdy się nie zawiodłam.
Drugi tom opowiada o braterskiej sile. O tym, że rodzeństwo powinno trzymać się razem i nie pozwoli, by któremuś stała się krzywda. O tym, że coś, co z pozoru mogłoby wydawać się szczęściem, wcale takim nie jest. Że człowiekowi, tak łatwo można wmówić wiele rzeczy i znęcać się nad nim psychicznie, zastraszać i wpędzić w poczucie winy.
Oprócz historii współczesnej, Pani Magda zabrała nas w przeszłość, byśmy mogli poznać bliżej historię dawnych mieszkańców Przystani. I to była cudowna i pełna wzruszeń podróż. Czytałam ją z wypiekami na twarzy i nie potrafiłam się oderwać. Dzięki temu, możemy zobaczyć, że każdy z nas, ma wżyciu wybór, jedyne co musimy zrobić, to znaleźć w sobie odwagę, by zrobić krok do przodu.
„Piekło mamy tu, na ziemi i to człowiek człowiekowi je funduje.”
Mam cichą nadzieję, że będą kolejne tomy, bo z wielką przyjemnością powrócę do Kotkowa, by znów spotkać się ze wszystkimi bohaterami powieści.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu W.A.B.
Jeśli lubicie lub chcecie poznać twórczość Magdaleny Kordel, gorąco zachęcam Was do wzięcia udziału w wyzwaniu na Instagramie. Oznaczajcie swoje posty #przykominkuzkordel oraz mój profil @przykominkuzkawa. Odwiedzę Was i poznam Wasze opinie. Raz w tygodniu będę udostępniać Wasze posty na Stories. Nie zapomnijcie również oznaczyć autorki, by i Pani Magda mogła do Was trafić.
„-Nie martw się – powiedział cicho wprost do jej ucha. – Ktoś powiedział, że w Bieszczady przyjeżdża się tylko raz, a potem się już tylko wraca… Tęskni i wraca.”
„Przystań Śpiących Wiatrów” wciąż czeka na nowych właścicieli. By umowa zaś została podpisana, jest jeden malutki warunek. Dom… a raczej Duch Urszuli musi wyrazić na to zgodę. I choć jest to niemal pewne, że tak...
2024-03-25
„Broda jej zadrżała. Najchętniej wtuliłaby się w puchatą pierzynę w swoim pokoju i w ciemności wypłakała swój ból. Nie dane jej jednak było cieszyć się samotnością. Musiała odegrać wyznaczoną jej rolę do końca."
Pani Wioletta Piasecka, po raz kolejny sprawiła, że czytając tę książkę, trudno się od niej oderwać.
„Dom pełen tajemnic”, to powieść, która skrywa w sobie wiele emocji.
Sara marzy by zostać pisarką. Nie rozumie, dlaczego kobiety nie mogą pisać? Wciąż słyszy, że to są fanaberie, by kobieta pisała książki, a co dopiero wydała swoją powieść. W świecie, gdzie kobieta powinna wyjść za mąż, urodzić dzieci i dbać o dom, ciężko jest walczyć o własne marzenia.
Rodzice bojąc się skandalu, że córka w wieku 22 lat woli siedzieć w pokoju i coś bazgrolić, podejmują decyzję, by oderwać ją od tych mrzonek i wydają za mąż za Księcia – Hipolta Teofila Reszko. Mężczyznę, który jest rok starszy od ojca Sary, a od niej samej dwadzieścia dziewięć lat. Ale dla rodziców dziewczyny, szczególnie matki, najważniejszy był status społeczny i tytuł, który po ślubie otrzyma Sara.
Hipolit niedawno został wdowcem, ale jak widać, żałoba się go nie tyczyła, bowiem bardzo szybko znalazł sobie kolejną wybrankę w osobie Sary. Z początku miły, szarmancki, z czasem okazał się jednak prawdziwym tyranem. Uwielbiał rządzić nawet w sypialni, często w sposób brutalny traktował kobiety. Gdy Sara postanowiła poskarżyć się rodzicom, szybko znalazł sobie kochankę, a żonę postanowił ukarać i zemścić się, za jej odwagę.
„Żadne słowa, żadne gesty nie są w stanie przygotować na poniżającą, odzierającą z godności i zmuszającą do posłuszeństwa przemoc."
Historia ta wzbudziła we mnie mnóstwo emocji. Nie mogłam się pogodzić, że rodzice, szczególnie matka Sary, potrafiła poświęcić własne dziecko, które powinna ochronić przed krzywdą. A ona wolała udawać, że nie widzi tego co dzieje się w murach pałacu. Dla niej ważniejsza była opinia ludzi, by nie wywołać skandalu, jeśli córka postanowi zostawić męża, bowiem rozwody w tamtych czasach nie były możliwe. Tłumacząc sobie i Sarze, że widocznie robi coś źle, że mąż podnosi na nią rękę i każdy mężczyzna, ma prawo czasami wyładować swoje emocje. Czy aby na pewno?
„Życie kobiety to los pełen wyrzeczeń, poświęceń i tajemnic pod przykrywką miłego uśmiechu. Zawstydziła się swoich zaczerwienionych oczu, swoich złych myśli i żalu do świata. Każdy musi z pokorą nieść swój krzyż więc i ona poniesie swój ".
Ile tajemnic krył dom Księcia? Ile cierpienia musiała znieść Księżna? I czy wybawieniem dla niej okaże się romans z Brunonem Dzikowskim? Czy tak powinna wyglądać miłość? A może, za cenę tej miłości będzie musiała słono zapłacić? W końcu wiele rzeczy nie wypada Księżnej. Mąż może zdradzać żonę, ale kobieta, w dodatku osoba o tak wysokim statusie społecznym?
Czy wolno jej kochać? Czy wolno jej marzyć i walczyć o te marzenia?
Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki, to wierzcie mi, że spędzicie z nią cudowne chwile. Powiem Wam, że nawet nie wiem, kiedy tak szybko zleciały. Po raz kolejny się nie zawiodłam. Z wielką przyjemnością zabieram się za drugi tom „Zakochana służąca”, gdzie po raz kolejny będę mogła przenieść się do świata moich bohaterów. Jestem ciekawa jak ułożyło się życie Sary, po tych wszystkich wydarzeniach? I co takiego opowie nam Marta, która jako jej służąca, była dla Sary prawdziwym wsparciem w tych trudnych chwilach. Jak ona to wszystko widziała? A może nie wszystkie tajemnice zostały odkryte w pierwszej części…?
„Niech, panienka otworzy się na szczęście, bo ostatnio to aż żałość mnie brała, jak patrzyłam na te łzy wypłakiwane po kryjomu - trajkotała Marta."
„Broda jej zadrżała. Najchętniej wtuliłaby się w puchatą pierzynę w swoim pokoju i w ciemności wypłakała swój ból. Nie dane jej jednak było cieszyć się samotnością. Musiała odegrać wyznaczoną jej rolę do końca."
Pani Wioletta Piasecka, po raz kolejny sprawiła, że czytając tę książkę, trudno się od niej oderwać.
„Dom pełen tajemnic”, to powieść, która skrywa w sobie wiele...
2024-03-22
„Otóż doszłam do wniosku, że ludzie się zmieniają, ale Polak nie zmienia się nigdy, nie umiejąc wyciągnąć wniosków i nauki z tragicznej przeszłości.”
Nie powinnam zaczynać zdania od słowa „ojej”, ale musze, bo… Ta książka to istny rollercoaster. Nina, nie ma sobie równych. Żadna bohaterka z innych książek mnie tak nie irytowała, a zarazem tak bardzo skradła moją sympatię.
Trudno uwierzyć, że to już szósty tom sagi „Kochankowie Burzy” i nadal utrzymany jest na wysokim poziomie. Czyta się go niemal jednym tchem.
„Wojna jest największym nieszczęściem, jakie może spotkać człowieka”.
Nadal trwa powstanie styczniowe. Aleks bierze czynny udział, niestety okazuje się, że coraz większą przewagę mają Moskale i brakuje broni. Nina, mimo iż źle się czuje, a ciąża jest zagrożona, postanawia udać się do Krakowa, informując męża, że jedzie do lekarza, tym czasem, chce przywieźć dla powstańców broń i amunicję. Niestety w Krakowie dochodzi do przedwczesnego porodu, wskutek czego jedno z dzieci umiera. Nina bardzo rozpacza po śmierci syna. Ona również prawie otarła się o śmierć. Nie dopuszcza do siebie myśli, że powinna się cieszyć, że żyje i żyje również ich córeczka. Uważa, że zawiodła męża, który chciał bardzo syna i odsuwa od siebie dziewczynkę. Jej zachowanie bardzo irytuje. Również Jaga, jej niania, która traktuje Ninę jak córkę, jest na nią zła, dowiedziawszy się, że Nina postanowiła córkę oddać na wychowanie kuzynce Bini.
Nina jednak nie przyjmuje żadnych argumentów, jej wymówką jest, to, że nie chce narażać córki podczas powrotu do Makowa. Będzie bowiem on niebezpieczny, bo w końcu przewozić będą broń i amunicję. Podświadomie jednak, boi się, że nigdy nie pokocha córki jak i tego, że dziewczynka jest bardzo brzydka. Urodziła się jako wcześniak i Nina boi się, że może przynieść jej wstyd.
Powrót do Makowa nie jest łatwy, po drodze napotykają Kozaków. Wszyscy cudem uchodzą z życiem. Spotkanie z Aleksem, nie należy do przyjemnych. Mąż bowiem jest zły na Ninę i na to, jak się zachowuje. Daje jej wyraźnie do zrozumienia, że nie zachowuje się jak powinna Hrabina Klonowiecka, co jeszcze bardziej rozwściecza dziewczynę, która jest uparta i ma swoje zdanie. Napięcie między nimi, daje się odczuć wszystkim. Dziewczyna jest rozżalona zachowaniem męża i tym, że narażała własne życie, tym czasem on ma pretensje, że nie pojechała z córką do Francji, tylko oddała ją obcym dla niego ludziom.
To jednak nie koniec kłopotów. Wojsko wkracza do wioski i zabiera jeńców, w tym teścia Zosi i ojca Tadeusza. Mimo, iż dwór póki co omijają wojska, to niestety nie ominęła go nawałnica, która przyniosła ogromne szkody. Przed Niną trudne zadanie. Musi zdobyć pieniądze i uratować Maków. Obiecała to ludziom. Chce być dobrym rządcą podczas nieobecności męża. Skąd jednak wziąć pieniądze, jak wokół trwa wojna.
Czy Ninie się to uda? Czy uratuje mieszkańców przed nędzą i naprawi szkody w dworku, by nie popadł w ruinę. A może te nieszczęścia, to zemsta Pauli, która złym okiem spogląda z obrazu?
Powiem Wam, że ta część była bardzo ciekawa. Czytałam ją z wielką ciekawością i zainteresowaniem. Wspaniałe opisy Krakowa, dworku w Makowie, Warszawy. Historyczne wydarzenia jak i opisy historycznych postaci, które zrobiły wiele dobrego ku wyzwoleniu Polski. Jestem zachwycona i oczarowana, mimo iż wydarzenia są trudne. Trwa powstanie, walka o polskość. Ale fabuła książki, jest tak świetnie poprowadzona, że czytelnik nie jest w stanie się znudzić. Mało tego, chce dowiedzieć się więcej. Dlatego już teraz zabieram się za czytanie tomu siódmego. A Wam, jeśli jeszcze nie czytaliście tej serii, polecam ją gorąco.
„Otóż doszłam do wniosku, że ludzie się zmieniają, ale Polak nie zmienia się nigdy, nie umiejąc wyciągnąć wniosków i nauki z tragicznej przeszłości.”
Nie powinnam zaczynać zdania od słowa „ojej”, ale musze, bo… Ta książka to istny rollercoaster. Nina, nie ma sobie równych. Żadna bohaterka z innych książek mnie tak nie irytowała, a zarazem tak bardzo skradła moją sympatię....
2024-03-14
To, że Magdalena Kordel jest jedną z moich ulubionych pisarek, to wiecie nie od dzisiaj. Nic tak nie potrafi mnie wciągnąć, jak historie pisane przez Panią Magdę. I do tej pory „Malownicze” wciąż jest na pierwszym miejscu. I chyba będzie ciężko to przebić…
Dzisiaj zaś przychodzę do Was z recenzją pierwszego tomu serii: Przystań Śpiących Wiatrów pt. „Wiosna cudów”.
Główna bohaterka tej powieści kocha stare domy, które mają dusze.
„Traktowała je jak żywe stworzenia. Wyczuwała ich emocje, aurę i nastrój. Jej zdaniem każdy dom, podobnie jak człowiek, miał swój niepowtarzalny charakter.”
Stella dzieliła domy na tęskniące, obojętne i niechętne. I kilka lat wcześniej, mimo swoich złych przeczuć, nie zaufała intuicji i za namową przyjaciółki Aldony, zainwestowała pieniądze w dom, który od początku wydawał jej się zimny i obcy. Plan według przyjaciółki był prosty. Stella bierze kredyt, kupują dom, przerabiają go na hotel, a zarobione pieniądze Stella będzie mogła zainwestować w przynależne do budynku stodoły i pomieszczenia gospodarcze, które będzie mogła urządzić dla gości, według własnego pomysłu. Niestety, przyjaciółka okazała się kobietą bez skrupułów, wykorzystując naiwność Stelli. Jak wszystko się zaczęło układać, to pozbyła się koleżanki, zostawiając Stelle bez pracy, pieniędzy i z kredytem.
Ale jak to mówią, jak się wali, to się wali wszystko. I tak było też tutaj. Bo poza utratą pracy i długiem, który trzeba będzie spłacić, w Kotkowie pojawiają się dwaj tajemniczy mężczyźni. A jeden z nich bardzo zaczyna interesować się życiem Stelli i jej synka Franusia. Do tego stopnia, że dziewczyna boi się, iż na światło dzienne mogą wyjść tajemnice sprzed lat, o których chciała zapomnieć. Czy to by oznaczało, że przyszedł czas na wyjawienie sekretu? Co to takiego? I jak to się wszystko potoczy? Koniecznie przeczytajcie w książce.
„Jeżeli nie możesz powiedzieć komuś prawdy, kłam tak, żeby historia, którą komuś podajesz jako prawdziwą, była jak najbardziej zbliżona do tej autentycznej i zawierała jak najwięcej faktycznych elementów.”
Magdalena Kordel w tej powieści pokazuje nam, że warto ufać swojej intuicji. Ponadto, zawsze jak się wszystko wali, to znajdą się wokół nas ludzie, którzy chcą nam pomóc, tylko musimy im na to pozwolić. Bo nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić sami. Tu również takim przykładem jest Helenka. Emerytowana nauczycielka, która po wielu latach wciąż wzbudza szacunek wśród swoich byłych uczniów. To jej zawdzięczają to, gdzie dzisiaj się znajdują, mim iż za czasów szkolnych, sprawiali wiele problemów. Ale niestety na jej przykładzie Pani Magda, pokazuje nam, że czasami trzeba mieć oczy i uszy dookoła głowy, bo może się znaleźć ktoś, kto czuje się bezkarny, a taka Pani Helenka… krucha, słaba może być idealną osobą nad którą można się znęcać. A jak jeszcze się wie, że z racji tego iż ma się ojca komendanta, to wiele osób będzie udawało, że nic nie widzi. Bo wiele osób woli się nie wtrącać i uważa, że skoro ktoś ma problemy, to po co je jeszcze ściągać na siebie. A właśnie oto chodzi, by mieć swoje zdanie i pokazać, że człowiek nie może pozostać bezkarny. Naszym obowiązkiem jest pomagać osobą bezbronnym. Bo kto jak nie my. A wcześniej czy później i tak karma wróci i za zło przyjdzie im za to zapłacić. I obyśmy zawsze umieli znaleźć w sobie tę odwagę. By nikt nie zaznał takiej przemocy. Nie bądźmy obojętni na ludzka krzywdę.
Gorąco Was zachęcam, jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać tej książki, byście po nią sięgnęli. Do historii, która pokazuje, że jeżeli o czymś marzymy, to wszechświat pomoże nam to spełnić. Niekiedy będziemy musieli pokonać trudną drogę i stawić czoła sytuacjom niezrozumiałym, ale zawsze wokół znajdą się osoby, które nam pomogą osiągnąć nasz cel. Musimy tylko wpuścić tę wiosnę cudów do swojego życia, bo mogła się w nim rozgościć i dać początek nowej historii.
A ja z niecierpliwością zabieram się za drugi tom tej serii „Schody do lata”, którego recenzję przedstawię Wam niebawem.
To, że Magdalena Kordel jest jedną z moich ulubionych pisarek, to wiecie nie od dzisiaj. Nic tak nie potrafi mnie wciągnąć, jak historie pisane przez Panią Magdę. I do tej pory „Malownicze” wciąż jest na pierwszym miejscu. I chyba będzie ciężko to przebić…
Dzisiaj zaś przychodzę do Was z recenzją pierwszego tomu serii: Przystań Śpiących Wiatrów pt. „Wiosna cudów”.
Główna...
2024-02-27
„Ludzie (…) nigdy nie będą równi. Zawsze będą ci, co rządzą, i ci, którzy są rządzeni. Trzeba tylko im wmówić, że tego chcą.”
Drugi tom sagi o kobietach z rodziny Wierzbickich pt.”Wilczy księżyc”, to kontynuacja losów bohaterów z pierwszej części pt. „Psia Gwiazda”.
Niestety czasy wojny nie są przyjemne jak wiemy, a każdą historię przeżywamy mocno i wyzwala w nas mnóstwo emocji. Tak też było tutaj.
Los nie szczędzi nikogo. W dodatku we wsi pojawia się tajemnicza choroba, która zbiera swoje żniwo. Niestety dotarła też do Białego Dworu.
Malwina, która ledwo wyszła z choroby, dowiaduje się, że Antoni zginął na wojnie, a choroba zabrała jej dwójkę dzieci. Jak żyć ze świadomością, że strata, którą poniosła, bardzo boli, a przy stole będą już na zawsze trzy puste miejsca.
W dodatku wokół niej jest mnóstwo tajemnic, które powoli wychodzą na światło dzienne i którym musi stawić czoła.
Dionizja, stara się jak może ukryć prawdę przed wszystkimi, a w szczególności przed mężem. Kocha go i nie chce go skrzywdzić, choć przeszłość wciąż puka do jej drzwi, a z każdym dniem syn coraz bardziej staje się podobny do ojca.
W dodatku wojna wchodzi do wsi.
Mariaszka, której pomoc i rady zawsze były nieodzowne, zapada się pod ziemię, w momencie, kiedy najbardziej tyle osób ją potrzebuje.
„Zawsze, pomyślała, ktoś będzie kogoś kochał i zawsze ktoś zostanie porzucony.”
Bietka zakochuje się bez pamięci w chłopcu, który jest najważniejszym mężczyzną w życiu swojej matki. Anna nie dopuszcza myśli, że mógłby ją zostawić dla innej kobiety. Uważa, że jej syn jest jeszcze za młody, a na miłość przyjdzie jeszcze czas. W dodatku odkrywa czyją córką jest Elżbieta. Postanawia nie dopuścić by ten związek zaistniał? Czy jej się to uda? Czy przyniesie to jednak odwrotny skutek i straci syna?
„Człowiek tak naprawdę, myślała, jest nikim. Leci przez życie jak liść, zatrzyma się na chwilę i leci dalej…”
Wojna wciąż daje o sobie znać. Wróg jest coraz bliżej. W tarapaty wpada Lea. Przez swoje pochodzenie, którego nie da się ukryć, trafia do obozu w Auschwitz. Czy z stamtąd ma szansę się wydostać? Przecież tak zdolnej i utalentowanej dziewczyny, nie możne zabraknąć na tym świecie.
Przed sobą miała plany, marzenia, przyszłość? Chciała projektować stroje i ubierać ludzi. A tu… los sobie z niej zadrwił od tak… tylko dlatego że była żydówką? W głowie wciąż szumią jej słowa Mariaszki:
„Umarłym będziesz grać do tańca. Żywych będziesz ubierać. Tylko do lasu nie chodź!”
Czy takie życie zgotował jej los? Czy uda jej się odzyskać wolność?
„Ziemi przecież starczy dla wszystkich i dla wszystkich starczy tego, co ziemia rodzi. I tak człowiek na tamten świat niczego ze sobą nie zabierze, a żyje, jakby żyć miał wiecznie.”
Urszula… niczym wolny ptak, dalej stara się żyć beztrosko. Ale i dla niej los postawił na drodze kilka drogowskazów pełnych zakrętów.
Czy droga, którą podąży, będzie tą właściwą? Czy ślub z zaskoczenia przyniesie szczęście czy raczej ściągnie na nią kłopoty?
„Śmierć jest ostateczna, stanowi barierę pomiędzy światem żywych, a krainą umarłych, zadane pytania pozostają bez odpowiedzi, wina bez odkupienia, a słowo „przebacz” odbije się pustym echem.”
Co jeszcze może się wydarzyć i jakie tajemnice zostaną ujawnione?
Czy Lea odzyska wolność? Czy Bietka się odnajdzie? Ile jeszcze nieszczęść spadnie na tę rodzinę?
„Życie ma to do siebie, że kończy się, musi się skończyć, i nigdy nie ma na to właściwej pory.”
Z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnej części. Bo mnóstwo pytań zostało bez odpowiedzi. Ale wierzę, że ta historia będzie miała jednak szczęśliwe zakończenie.
To kobiety z rodziny Wierzbickich, pokazują nam na każdym kroku, że mimo trudności, jakie na nie spadają, starają się być silne. Nie mogą się załamywać, bo muszą walczyć o dom, o rodzinę, o przetrwanie.
„Teraz wstać trzeba, wiem, że boli, ale trzeba. Ranny żołnierz z ziemi wstaje, karabin podnosi i rusza na przód.”
Czytając tę książkę, myślę, że w wielu momentach już dawno bym się poddała. A one walczą. Momentami są jak ten żołnierz, który podnosi karabin i idzie przed siebie, bo wie, że tylko walką jest w stanie zdobyć wolność i ocalić kraj.
Niby tyle lat nas dzieli, ale jedno nigdy się nie zmienia. Miłość. To dla niej walczymy i jesteśmy gotowi do poświeceń. Miłość do drugiej osoby, do dzieci, do ojczyzny… sprawia, że jesteśmy silni i gotowi zrobić wszystko, by choć przez chwilę być szczęśliwym.
„Oto gwiazdy, które od wieków świecą na niebie i drzewa, które dają ludziom cień, a ptakom schronienie.
I wszystko tak doskonałe – dzień, co nadchodzi po nocy, noc nadchodząca, gdy dzień mija.
A po środku tego wszystkiego – człowiek.”
Wspaniała historia, choć smutna momentami. Ale poprzez tę historię Pani Katarzyna Ryrych pokazuje nam, że nie ważne w którym roku żyjemy i co nas spotyka, w tym wszystkim najważniejsza jest człowiek. Bo to on ma największą wartość. Ludzie kochali, zakładali rodziny, zdradzali, uczyli się, mieli plany, marzenia… I choć przyszło im żyć w trudnych czasach, to na pierwszym miejscu, zawsze stawiali dobro rodziny i osób najbliższych. Dla ratowania których, byli gotowi sami się poświęcić. A na przykładzie kobiet z rodziny Wierzbickich, możemy zobaczyć jak bardzo potrafią się solidaryzować, w najtrudniejszych momentach. Choć tak naprawdę powinny mieć do siebie żal i nienawidzić.
Koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Jeśli nie mieliście okazji przeczytać pierwszej części, to gorąco zachęcam byście zaczęli czytanie właśnie od „Psiej Gwiazdy”, bo to właśnie tam wszystko się zaczyna.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i Sk-a.
„Ludzie (…) nigdy nie będą równi. Zawsze będą ci, co rządzą, i ci, którzy są rządzeni. Trzeba tylko im wmówić, że tego chcą.”
Drugi tom sagi o kobietach z rodziny Wierzbickich pt.”Wilczy księżyc”, to kontynuacja losów bohaterów z pierwszej części pt. „Psia Gwiazda”.
Niestety czasy wojny nie są przyjemne jak wiemy, a każdą historię przeżywamy mocno i wyzwala w nas mnóstwo...
2023-11-01
"Kiedy choruje ciało, podaje się lekarstwa. Ale kiedy choruje dusza, tylko czas może ją uleczyć."
„Psia Gwiazda” Katarzyny Ryrych, to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Pomimo iż Pani Kasia ma na swoim koncie już siedemdziesiąt książek, przyznam z bólem, że nie miałam okazji zapoznać się z twórczością autorki i koniecznie to muszę zmienić.
Tę książkę czytałam z wielkim zainteresowaniem. Język jakim została napisana bardzo mi się podobał, miałam wrażenie, że uczestniczę w jakimś wehikule czasu. Opisy, cała fabuła oraz dialogi sprawiły, że nie potrafiłam się oderwać. Każda strona dostarczała mnóstwo emocji i wrażeń.
„Psia Gwiazda” to pierwszy tom opowiadający historię rodziny Wierzbickich. Poznajemy kobiety, które nie miały łatwego życia, każdy dzień był niepewny i był swojego rodzaju walką o przetrwanie. Los wystawiał je na próbę.
Akcja powieści rozgrywa się tuż przed wybuchem I wojny światowej w okolicach Krakowa. Urszula, Dionizja i Malwina musiały nauczyć się żyć w nowej rzeczywistości. Stawić czoło wydarzeniom i nie pozwolić sobie na słabość. Ale czy w takiej sytuacji, człowiek potrafi cały czas być twardy i nie ulec załamaniu? Tym bardziej, że każda z nich będzie musiała coś poświęcić, znaleźć w sobie siłę i odwagę.
Historia tych kobiet pokazuje nam, jak my kobiety potrafimy być twarde. Jak w najtrudniejszych momentach, potrafimy stawić czoła przeciwnościom losu i ile w niby drobnych i kruchych istotach potrafi być sił i woli walki o lepsze jutro.
To historia o wielkiej przyjaźni, miłości i nadziei. Pełna przemyśleń i skłaniająca do refleksji. W piękny sposób pokazuje, że my kobiety jesteśmy niezwykłe. To my odkrywamy tutaj bardzo ważną rolę. Jeśli tyko czegoś bardzo będziemy pragnąć, potrafimy tego dokonać. Uporem, odwagą i zaangażowaniem, możemy dokonać niemożliwego. Przepełniona mnóstwem wzruszeń, emocji, dylematów jakie staną na ich drodze i trudnych decyzji, które będą musiały podjąć. Nie zawsze w zgodzie z samym sobą czy tym co dyktuje serce.
Przygody Malwiny, Dionizji i Urszuli są inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Pistolet Dionizji, z którego zastrzeliła rabusia w 1918 roku, do dziś mieści się w podkrakowskiej Willi pod Sośniną, podobnie jak pióro Malwiny czy obrazek Urszuli, z jeleniem we mgle, kociętami w koszyku i kwiatami.
Zakochacie się w tej sadze i nie będziecie potrafili się oderwać. Przepięknie opisane krajobrazy i uroki życia na wsi. Baśniowy język jakim została napisana, sprawi, że z wielkim zachwytem będziecie poznawać losy trzech kobiet i gwarantuję Wam, że nieśpiesznie będziecie dążyć do końca książki, by jak najdłużej delektować się tą powieścią. Mam dla Was jednak dobrą wiadomość, otóż to dopiero pierwszy tom, a cała saga będzie liczyła trzy części. Ja już się nie mogę doczekać kolejnego tomu i będę czekała na niego z niecierpliwością.
Jestem tą książką oczarowana. Dawno nie czytałam tak dobrej i wręcz idealnie napisanej powieści, która sprawiła, że doznałam mnóstwo emocji, takich jak śmiech, łzy, niedowierzanie i zaskoczenie. To był prawdziwy emocjonalny rollercoaster.
"Kiedy choruje ciało, podaje się lekarstwa. Ale kiedy choruje dusza, tylko czas może ją uleczyć."
„Psia Gwiazda” Katarzyny Ryrych, to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Pomimo iż Pani Kasia ma na swoim koncie już siedemdziesiąt książek, przyznam z bólem, że nie miałam okazji zapoznać się z twórczością autorki i koniecznie to muszę zmienić.
Tę książkę czytałam...
2024-01-06
„Wystarczy otworzyć oczy. Lena. Świat jest piękny, szkoda, że tak rzadko o tym pamiętamy.”
Nika Kardasz po raz kolejny pokazała, że ta historia chwyta za serce. W pierwszej części „Otwórz oczy” poznajemy Aurelię, która mimo swojej niepełnosprawności, bowiem straciła wzrok w wypadku samochodowym, pokazała, że życie może trwać nadal i nie trzeba rezygnować z własnych marzeń oraz pragnień, tylko dlatego, że los postanowił sobie z kogoś zadrwić, a życie ustawiło wysoką poprzeczkę. Mało tego, potrafiła wyczuć i odkryć w innych to, co skrywali na dnie serca, pokazując im, że nie warto się zamykać na świat a doceniać każdą chwilę. Takiej przemiany dokonał Borys. Najlepszy i najbardziej rozchwytywany trener piłki nożnej, a przy tym niezwykle przystojny.
„- Kochałeś ją? - pyta
- Nadal ją kocham. Ale musisz wiedzieć, że nasza znajomość nie zaczęła się od łóżka i nigdy w nim się nie skończyła. Aurelia ofiarowała mi znacznie więcej niż ciało. Dała mi swoją uwagę, czas, mnóstwo zrozumienia i ciepła. Nigdy wcześniej tego nie doświadczyłem. Ona mnie… uratowała.”
To w tej części poznajemy go bliżej, jego rozterki, problemy. Borys dzięki Aurelii bardzo się zmienił, nie jest już tym mężczyzną, dla którego uczucia nie miały znaczenia, a kobiety traktował jak marionetki. Potrafi oddzielić pracę od życia zawodowego. Liczy się dla niego sport i drużyna z którą ciężko pracuje na awans. Życie prywatne oddziela od zawodowego, zostawiając je za drzwiami windy. Niestety w życiu Borysa pojawiają się w tym samym czasie dwie piękne kobiety, które próbują zaburzyć tą równowagę i harmonię. Bo pod tym pancerzem, którym się otoczył, jest serce, które kocha i pragnie czułości, miłości, zrozumienia.
„Od życia zawsze trzeba oczekiwać najlepszego.”
Borys ma ogromny mętlik w głowie. Chciałby być z dwiema, ale wie, że musi wybrać. Tylko jak dokonać właściwego wyboru?
"Wiesz jak smakują pocałunki z niewłaściwą osobą? [...]
Są uciechą dla ciała, ale nie dotykają serca."
Piękna Maja ma męża, w dodatku jest on nowym prezesem klubu i szefem Borysa. Piękna Lena, jest dziennikarką, która spędza z nim dużo czasu, bowiem pisze o nim artykuł, ale czuje, że dziewczyna coś przed nim ukrywa. W dodatku zaczął koło niej się kręcić jego przyjaciel. Sprawy miłosne zaczynają się komplikować, a przed Borysem ważny mecz?
Czy tym razem uda mu się otworzyć swoje serce dla właściwej kobiety? Czy będzie wiedział, która z dziewczyn to ta, na którą czekał całe życie?
„Zdobycie się na szczerość z samym sobą jest bardzo trudne. A ty to właśnie zrobiłeś. Czuję, jak bardzo jesteś zagubiony, ale wiem, że sobie poradzisz. Jesteś na dobrej drodze.”
Jakie tajemnice skrywa Lena? Czy zemsta, którą planuje zostanie zrealizowana i jaką cenę będą wszyscy musieli zapłacić rozliczając się z przeszłością?
„Życie smakuje o wiele lepiej, kiedy się idzie, a nie biegnie. Ale kiedy świat pędzi dookoła, łatwo o tym zapomnieć.”
Przez tę książkę dosłownie się płynie. Pełna emocji, wzruszeń, uniesień. Pokazuje różne oblicza miłości. Zawiera mnóstwo mądrych cytatów, skłaniających do refleksji. Pokazuje, że człowiek łatwo może się pogubić i stracić z oczu co najważniejsze. Ważne, jednak by otworzył je we właściwym momencie i wyciągnął odpowiednie wnioski. Bo mając zamknięte oczy i serce, można wiele stracić.
„Kiedy ludzi łączą silne więzi, komunikacja werbalna przestaje być potrzebna. Wszystko odbywa się na poziomie czucia. I wtedy nie ma znaczenia, czy bliska osoba siedzi obok ciebie czy dzielą was kilometry. Twoje serce czuje i wie.”
Tę książkę jak i poprzednią część polecam wam całym sercem. Koniecznie musicie poznać Aurelię i Borysa, ich historię. Zobaczyć, że miłość i przyjaźń to najpiękniejsza sprawa, jaka może nam się przydarzyć. To podstawa pięknej przygody i zrozumienia. Ta książka sprawi, że na wiele rzeczy możecie spojrzeć inaczej. Błędy które popełniamy, możemy naprawić. Najważniejsze, by wyjść za mgły, która przysłania nam świat.
„- Mam wrażenie, jakbym przez te wszystkie lata żyła za mgłą.
- Nieważne, ile czasu Ci to zajęło. Najważniejsze, że się ocknęłaś.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Replika.
„Wystarczy otworzyć oczy. Lena. Świat jest piękny, szkoda, że tak rzadko o tym pamiętamy.”
Nika Kardasz po raz kolejny pokazała, że ta historia chwyta za serce. W pierwszej części „Otwórz oczy” poznajemy Aurelię, która mimo swojej niepełnosprawności, bowiem straciła wzrok w wypadku samochodowym, pokazała, że życie może trwać nadal i nie trzeba rezygnować z własnych marzeń...
2024-01-15
„Lilie Królowej. Matki” to trzeci tom sagi średniowiecznej Lucyny Olejniczak. Nie miałam okazji przeczytać pierwszych dwóch części, ale po tej lekturze, bardzo chcę poznać wcześniejsze losy Amalii i Mildy, dwórek Królowej Jadwigi.
Powieść historyczna, ma to do siebie, że czytając ją możemy przenieść się w czasy tak dalekie i tak zupełnie inne, niż te obecne. Możemy zobaczyć, jak przez okres ponad 600 lat, zmieniała się kultura, obyczaje. To jak ówcześnie wyglądały rządy za panowania królów i co było wówczas najważniejsze. Jedno pozostało bez zmian. A była to miłość, zazdrość i nienawiść. Bez względu na epokę, te trzy rzeczy wciąż są aktualne.
Zarówno Amalia jak i Milda, nie miały łatwego życia. Wciąż musiały mierzyć się z przychylnością otoczenia, a także z miłością na którą nie zawsze otrzymywało się pozwolenie i była źle odbierana wśród otoczenia.
Ta powieść urzekła mnie pod każdym kątem. Opowiada o prawdziwej przyjaźni między Amalią i Mildą oraz o trudnościach z jakimi muszą się mierzyć jako matki i przyjaciółki. Ile człowiek jest w stanie znieść, poświęcić dla dobra dzieci?
Milda posiada niezwykły dar, który odziedziczyła a który nie jest tolerowany w społeczeństwie, a nawet uznawany za coś złego i karany śmiercią. Dzięki niemu, ma przewidzenia, że jej przyjaciółka potrzebuje pomocy. Czy Mildzie uda się uratować Amalię z rąk męża kata?
Amalia nie ma łatwo. Bezwzględny mąż, więzi ją w wieży zabierając ukochaną córeczkę. Wie, że dla Amalii jest ona najcenniejszym skarbem, ale mimo iż dziewczyna idzie w zaparte, domyśla się, że on nie jest jej biologicznym ojcem.
Czy miłość do dziecka sprawi, że Amalia znajdzie siły, by uwolnić je z rąk swego oprawcy? Jaką cenę przyjdzie jej zapłacić? Czy uda im się odmienić swój los?
Lucyna Olejniczak w niezwykły sposób wprowadza nas w świat średniowiecznej epoki. W bardzo plastyczny sposób, opisuje panujące wówczas zasady, tradycje, średniowieczne miasta i stroje, turnieje rycerskie oraz przedstawia nam problemy i dylematy młodych kobiet, które walczą o swój los, miłość oraz dobro dzieci do samego końca.
Ta powieść historyczna jest niczym baśń. Z zapartym tchem czytałam ją, mimo iż ma 560 stron, to wciąż mam lekki niedosyt. Nie wszystkie tajemnice zostały rozwiązane. A jeszcze jestem ciekawa tych wcześniejszych, z pierwszych dwóch tomów, których nie miałam okazji przeczytać. A po przeczytaniu tej książki, wiem, że koniecznie muszę to nadrobić. Poza fikcyjnymi bohaterami, występują tu również postacie historyczne takie jak Królowa Jadwiga i Władysław Jagiełło. Dlatego każde wydarzenie w którym fikcyjne postacie mieszają się z prawdziwymi, jest opisane w tak wciągający i emocjonujący sposób, który nie pozwala odłożyć tej książki na później.
Wspaniale wykreowane postacie, tajemnice, intrygi, dobre i złe wydarzenia, dwór królewski i jego mieszkańcy to wszystko sprawi, że przenosząc się w czasie, zatracicie się w lekturze na wiele godzin.
Jestem zachwycona tą książką i gratuluję autorce, Pani Lucynie Olejniczak za tak przepięknie napisaną historię, która jeszcze się na szczęście nie skończyła, bo z niecierpliwością czekam na czwarty tom.
„Lilie Królowej. Matki” to trzeci tom sagi średniowiecznej Lucyny Olejniczak. Nie miałam okazji przeczytać pierwszych dwóch części, ale po tej lekturze, bardzo chcę poznać wcześniejsze losy Amalii i Mildy, dwórek Królowej Jadwigi.
Powieść historyczna, ma to do siebie, że czytając ją możemy przenieść się w czasy tak dalekie i tak zupełnie inne, niż te obecne. Możemy...
2024-01-04
„Zostań już na zawsze” to trzecie spotkanie z bohaterami rodziny Bardo. Tym razem poznajemy tajemnice najmłodszej z sióstr – Kamili.
Co takiego wydarzyło się kilkanaście lat temu, że zaraz po maturze Kamila opuściła swój rodzinny dom i wyjechała zagranicę w poszukiwaniu lepszego życia? Ale, czy to życie było takie cudowne? Zmierzenie się z brutalną rzeczywistością nie było łatwe, tym bardziej, że można było liczyć jedynie na siebie.
Kilka lat później Kamila wraca do Warszawy i podejmuje pracę w korporacji, gdzie bardzo szybko pnie się po szczeblach kariery, a jej praca zostaje doceniona przez szefostwo. Niestety przez to, że jest piękną i zdolną kobietą, bardzo szybko staje się ofiarą mobbingu przez swojego przełożonego. W dodatku życie prywatne z partnerem, z którym mieszka również zaczęło się sypać. Kiedy Hubert traci pracę, staje się nieznośny i między nimi coraz częściej dochodzi do nieporozumień i kłótni. A żeby tego było mało, ktoś z przeszłości zaczyna przypominać o sobie i szuka dziewczyny, a tego właśnie najbardziej się bała. Że przeszłość zapuka do drzwi.
Kim jest tajemniczy mężczyzna? Co takiego wydarzyło się w przeszłości? I czy powrót do domu, będzie najlepszym rozwiązaniem? A może czas najwyższy zamknąć drzwi przeszłości i otworzyć się na nowe? Bo los szykuje coś niezwykłego? Tylko czy Kamila znajdzie w sobie tę odwagę, by spróbować?
Po raz kolejny Ilona Gołębiewska zabrała nas do pięknych Budlewic na Mazurach. Po raz kolejny odkryła karty pełne tajemnic związanych z rodziną Bardo. W poprzednich tomach poznaliśmy przeszłość Otylii – matki rodzeństwa, która była bardzo wymagająca i nieznośna, jej syna Wiktora oraz średniej córki Julii. Tym razem poznamy tajemnice najmłodszej z sióstr Kamili. Każdy z bohaterów ma jakąś tajemnice i problemy z którymi musi się zmierzyć. Nie jest łatwo wybaczyć innym, jeśli najpierw nie umie się wybaczyć sobie. I choć to ostatni tom, to jednak mam cichą nadzieję, że jeszcze autorka zdecyduje się wrócić do Budlewic. Bo fajnie było by odwiedzić ich rodzinny dom i poznać dalsze losy.
Spędziłam z książką przyjemnie czas. Czytało mi się ją niezwykle lekko i otuliła mnie niczym kocyk. Język, emocje, opisy miejsc i postaci bohaterów, sprawiły, że czytałam książkę z wielkim zaciekawieniem. I nawet nie wiem, kiedy tak szybko i przyjemnie upłynął mi przy niej czas.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Muza.
„Zostań już na zawsze” to trzecie spotkanie z bohaterami rodziny Bardo. Tym razem poznajemy tajemnice najmłodszej z sióstr – Kamili.
Co takiego wydarzyło się kilkanaście lat temu, że zaraz po maturze Kamila opuściła swój rodzinny dom i wyjechała zagranicę w poszukiwaniu lepszego życia? Ale, czy to życie było takie cudowne? Zmierzenie się z brutalną rzeczywistością nie było...
2023-11-19
„A los, skoro ma przynieść coś, cokolwiek, to i tak przyniesie, i trzeba będzie się z tym niespodziewanym zmierzyć”.
„Święta w miasteczku Anielin” Iwony Mejzy, to już czwarte spotkanie z bohaterami serii „Misteczko Anielin”. Po raz kolejny z wielką radością, mogłam zawiać do Anielina poznając losy nowych postaci.
Z wielką przyjemnością odwiedziłam moją ulubioną księgarnię braci Pruskich, która jest bardzo wyjątkowa i można powiedzieć, że wręcz niepowtarzalna. To takie „Miejsce z duszą” i niesamowitym klimatem. Drugim takim jest cukiernia Stefanii, gdzie już od wejścia unosi się cudowny aromat domowych wypieków i świeżo palonej kawy. Opis tych smakołyków sprawił, że niejednokrotnie ściskało mnie w żołądku, do tego stopnia, że kolejnego dnia osobiście udałam się do cukierni po pyszny kawałek sernika, przy którym kończyłam czytać tę książkę.
Jednak niech mój wstęp Was nie zwiedzie, że to będzie cukierkowa powieść. Bo choć wypełniona jest aromatem świąt, to problemy z którymi muszą zmierzyć się nasi bohaterowie, nie są łatwe. Szczególnie jeśli chodzi o tajemnice z przeszłości, którym trzeba stawić czoła, by kolejne pokolenia, nie musiały ponosić kary za błędy przodków.
Ale czy to tak łatwo, wrócić do tego co było kiedyś, przyznać się, do czegoś, co tyle lat się ukrywało i w dodatku potrafić wybaczyć, ale w pierwszej kolejności sobie?
O tym mają się przekonać Malwina i Krzysztof, którzy pewnego zimowego ranka dostają wiadomość od notariusza, który prosi ich o spotkanie w rodzinny stronach, nic więcej nie zdradzając. Przekonuje ich jednak, że to bardzo ważne i wszystkiego dowiedzą się na miejscu.
Czy ciekawość tego, co ma im do powiedzenia zwycięży? Mają bowiem pojechać w rodzinne strony, o których w rodzinie nikt nie chciał mówić. Ba, do tej pory nawet myśleli, że nie mają rodziny. Oni sami nawet się nie znają, a są ponoć rodziną. Kim więc okaże się dla nich tajemnicza Marianna, która według niektórych powinna mieć już ponad sto lat lub od dawna nie żyć. Tym czasem, pomimo problemów zdrowotnych starsza Pani, ma się niebywale dobrze i swoim barwnym ubiorem, w niczym nie przypomina schorowanej staruszki. Niestety, to co na zewnątrz uda się zatuszować, nie zawsze idzie z parą z tym, co skrywa się w środku. A wewnątrz, skrywała ogromy ciężar, którego musiała się pozbyć, bo nie mogła tej tajemnicy zabrać do grobu.
Święta to jednak taki magiczny moment, kiedy łatwiej przychodzi nam wyjawianie czegoś, co nie jest łatwe i gryzie nas od wewnątrz. Atmosfera jednak sprawia, że pewne sytuacje, może łatwiej jest nam zrozumieć, choć to co trzeba wyjawić, może zranić i zmienić wiele rzeczy w życiu wielu osób.
Ale łatwiej jest też wybaczyć? Czy nasi bohaterowie, będą potrafili zapomnieć, wybaczyć i żyć dalej, wiedząc, że nie wszystko już będzie jak dawniej?
O tym musicie się koniecznie przekonać czytając tę powieść. A gwarantuję Wam, że spędzicie miło czas i nie zabraknie w nim emocji.
Jeśli nie mieliście okazji przeczytać wcześniejszych części, to nie stanowi to żadnego problemu. Tu bowiem historia dotyczy nowych bohaterów, jest jedynie powiązana ze Stefanią, która prowadzi cukiernię. I myślę, że po przeczytaniu tej książki, z przyjemnością sięgnięcie po pierwsze tomy, by poznać wszystkich bohaterów „Miasteczka Anielin”.
Bardzo dziękuje autorce, że zdecydowała się na powrót do Anielina, bo z wstępnych ustaleń wynikało, że seria miała się skończyć na trzecim tomie. Wciąż jednak mam cichą nadzieję, że ten czwarty, również nie będzie ostatnim i Pani Iwona, ponownie nas zaskoczy kolejnym tomem. Nie można tak zostawić czytelników z takim zakończeniem, gdzie jeszcze tyle może się wydarzyć. Jestem pełna nadziei.
Tym czasem zachęcam Was koniecznie do wpisania tej książki na listę czytelniczą. Otuli Was ciepłem, wprowadzi w atmosferę świąt, gdzie każdy pragnie tego ogniska i ciepła rodzinnego. A ta książka właśnie, ma ogromny nacisk na rodzinę. Bo rodzina mimo zgrzytów i niekiedy częstych niedomówień, zawsze jest i powinna być najważniejsza.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
„A los, skoro ma przynieść coś, cokolwiek, to i tak przyniesie, i trzeba będzie się z tym niespodziewanym zmierzyć”.
„Święta w miasteczku Anielin” Iwony Mejzy, to już czwarte spotkanie z bohaterami serii „Misteczko Anielin”. Po raz kolejny z wielką radością, mogłam zawiać do Anielina poznając losy nowych postaci.
Z wielką przyjemnością odwiedziłam moją ulubioną...
2023-07-07
„Zapamiętaj, że ludzie mają zawsze dwie twarze i że czasu nie da się cofnąć. Błędy można naprawić, ale stłuczonego w drobny mak szkła nigdy nie posklejasz".
Nawet nie wiem kiedy upłynął mi czas podczas czytania tej książki. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Każdą stronę wręcz pochłaniałam. Płynęłam przez nią niczym żaglowiec przez morze. Każda strona wciągała mnie niczym fale, coraz bardziej, głębiej. A treść sprawiła, że czytałam ją z przyjemnością i chciałam więcej.
„Rozczarowania bolą, zwłaszcza gdy mocno się na coś czeka.
Ta historia jest o wierze w lepsze jutro. O nadziei, którą czasami można łatwo utracić, ale właśnie wtedy los zsyła nam Aniołów, którzy wyciągają pomocną dłoń. I choć trudno nam w to uwierzyć, one istnieją naprawdę.
Nie zawsze jednak chcemy się do tego przyznać, że tak jest i odrzucamy wyciągnięta ku nam dłoń.
Ile razy byliśmy w różnych sytuacjach, kiedy ktoś wsparł nas dobrym słowem? Przytulił czy zaoferował pomoc? My zaś pełni dumy ją odrzucaliśmy, bo oczywiście wiemy najlepiej, co jest dla nas dobre, a co złe.
A ile razy skorzystaliśmy z czyjejś pomocy zupełnie tego nieświadomi?
„Anioł nie potrzebuje aureoli”.
Niekiedy obecność drugiej osoby lub świadomość tego, że ona jest i pojawiła się w naszym życiu nieprzypadkowo, „bo w życiu nie ma przypadków”. Sprawia, że w naszym życiu świeci słońce. Łatwiej jest nam przez nie przejść.
„Latarnik” to historia, która pomoże zrozumieć nam, że w życiu nie wszystko musi być czarne lub białe. To historia ludzi, którzy trochę pogubili się na swojej drodze. Mimo, że są sobie zupełnie obcy, to jednak coś ich łączy. A może ktoś? Może Anioł ukryty w latarni, który czuwa i kieruje na właściwą drogę?
Oliwia straciła matkę. Jej świat się zawalił. Zerwała zaręczyny i została z pozoru sama. Z pozoru… bo nie sądziła, że na swojej drodze spotka tyle wspaniałych osób.
Matka zostawiła jej list. Nie zdążyła przed śmiercią powiedzieć jej wszystkiego. Tajemnicę zabrała do grobu.
„Czasami człowiek potrzebuje czasu, by zrozumieć to, na co nie był gotowy, gdy spadło na jego ramiona".
Oliwia postanowiła pojechać do Płotek, znaleźć pensjonat ‘Pod białą mewą”. Rodzinę, która być może chciałaby wiedzieć, że jej matka właśnie odeszła z tego świata.
Ale życie byłoby zbyt nudne, gdyby wszystko było takie proste.
„Zapamiętaj, że ludzie mają zawsze dwie twarze i że czasu nie da się cofnąć. Błędy można naprawić, ale stłuczonego w drobny mak szkła nigdy nie posklejasz".
Płotki skrywają w sobie mnóstwo tajemnic. Ale czy Oliwi uda się je odkryć? A może jej przyjazd odmieni życie nie jednej osoby?
„Właściwy człowiek na właściwym miejscu. A może Anioł?”
Tę książkę po prostu musicie przeczytać. Pokochacie ją i jej bohaterów całym sercem, a historia ta zostanie z wami na długo.
Bardzo się cieszę, że mam pod ręką drugi tom serii pt „Posłaniec”, bo chyba nie wytrzymałabym, gdyby musiała długo czekać na kontynuację.
„Zapamiętaj, że ludzie mają zawsze dwie twarze i że czasu nie da się cofnąć. Błędy można naprawić, ale stłuczonego w drobny mak szkła nigdy nie posklejasz".
Nawet nie wiem kiedy upłynął mi czas podczas czytania tej książki. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Każdą stronę wręcz pochłaniałam. Płynęłam przez nią niczym żaglowiec przez morze. Każda strona wciągała mnie niczym...
2023-06-07
„Każdy ma swoje miejsce na ziemi, tylko zdarza się, że musi dużo czasu upłynąć, zanim je znajdzie, oswoi, pokocha.”
„Miejsce na ziemi” Iwony Mejza, to trzeci tom serii Miasteczko Anielin. Jak cudownie było po raz kolejny zawitać do świata bohaterów z którymi bardzo się zżyłam.
Zarówno pierwsze tomy „Przyjaciółka” oraz „Rodzinne strony”, tak i ten mam wrażenie, że został napisany niczym historia, która wydarzyła się naprawdę. Bo takie rzeczy się dzieją i wszystko jest tu tak naturalne, że momentami mam wrażenie, że bierzemy w tych wydarzeniach czynny udział. A historia opowiadana przez Panią Iwonę, toczy się tuż za rogiem. Bohaterowie zaś, stają się naszymi przyjaciółmi. Dlatego też, czytając tę książkę, delektowałam się każdą stroną, bo mając świadomość, że to już ostatni tom, trudno mi było się rozstać z bohaterami.
„Powinien się nauczyć, że co było, nie wróci, a dbać należy o to, co jest, żeby nie zaprzepaścić.”
Bardzo polubiłam Martę i Pole i cieszę się, że Marta odważyła się zrobić krok do przodu. Mimo wciąż powracających wspomnień i żałoby, którą w sercu będzie nosić zapewne jeszcze bardzo długo, postanowiła zawalczyć o szczęście. Czy to im się uda? W końcu, tyle się wydarzyło i ta tajemnica, która nadal jest tajemnicą?
Czy Marta z Marcinem podejmą decyzję o tym by, Pola ją poznała? Póki co, dla dobra dziewczynki postanowili jednak, nie zdradzać jeszcze wszystkiego, bo jak to Eliza Prodi powiedziała:
„(…) zawsze uważałam, że jak ktoś chce coś powiedzieć, to powie, a jak milczy, to albo nie chce, albo ma dobry powód do milczenia.”
Tak też pewne tajemnice, niech pozostaną nimi jeszcze trochę. A czy ujrzą światło dzienne, musicie sami przeczytać.
Będąc zaś przy haśle „tajemnica”, każdy w tej książce je ma. Ale dzięki temu, jest ona tak wciągająca i z każdą stroną odkrywamy coś nowego.
W poprzednim tomie, Marcin próbował poznać tajemnice rodzinną, bo jak uznał, czuje się nie kompletny. Nie zdążył jednak dowiedzieć się wszystkiego, bo jedyna osoba, która mogła coś jeszcze wiedzieć odeszła z tego świata. Ale czy faktycznie jedyna? A może właśnie był jeszcze ktoś, kto znał prawdę o przeszłości rodziny Marcina, i dopiero teraz postanowił się ujawnić? Co takiego wydarzyło się kilkanaście lat temu? Kim była Halinka i co łączyło ją z rodziną Marcina? Oj… tu również sporo się wydarzy.
Kochani nie mogę Wam zdradzić nic więcej. Bo ta książka, jest tak napisana, że odkrywanie tych tajemnic, to czysta przyjemność. Dlatego też warto zapoznać się z tą serią od pierwszego tomu.
Dodam jedynie, że miłym zaskoczeniem była dla mnie Eliza, która jakoś w poprzednich częściach nie przypadła mi do gustu. A w tej części ją bardzo polubiłam. To co zrobiła…, jak wielkie serce, okazało się, że ma i… to jaką mądrością się wykazała. Bardzo zaowocowało u mnie na plus. Bo pomagać tak, by ktoś inny nie czuł się skrępowany, a odebrał tą pomoc, jako coś naturalnego, to trzeba umieć wykazać się ogromnym sprytem.
„Bo czasem trzeba pomóc, nawet wbrew woli, bo nie zawsze uświadamiamy sobie, że potrzebna jest nam pomoc!”
Bardzo, ale to bardzo ją polubiłam. Oczywiście moją sympatię skradli wszyscy, bo tych osób się nie da nie lubić. Każdy ma coś za uszami, ale każdy jest tylko człowiek i ma dobre serduszko. Chociaż niekiedy potrzeba czasu, by się do tego przyznać.
Mogłabym pisać w nieskończoność, ale nie będę, bo bardzo Was zachęcam, jeśli jeszcze nie czytaliście żadnego tomu, by sięgnąć po całą serię Miasteczka Anielin. Moje serce skradła ta seria i jestem pewna, że i w Waszych zagości na dłużej.
Bardzo dziękuję autorce, Pani Iwonie, że stworzyła to piękne miejsce na ziemi, gdzie ma się ochotę zatrzymać i zostać na dłużej. Mam również cichą nadzieję, że to jednak nie koniec…, że może kiedyś bohaterowie znów zaczną się domagać o uwagę i dowiemy się co u nich słychać.
A Was kochani gorąco zachęcam do lektury.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
https://przykominkuzkawa.blogspot.com/
„Każdy ma swoje miejsce na ziemi, tylko zdarza się, że musi dużo czasu upłynąć, zanim je znajdzie, oswoi, pokocha.”
„Miejsce na ziemi” Iwony Mejza, to trzeci tom serii Miasteczko Anielin. Jak cudownie było po raz kolejny zawitać do świata bohaterów z którymi bardzo się zżyłam.
Zarówno pierwsze tomy „Przyjaciółka” oraz „Rodzinne strony”, tak i ten mam wrażenie, że został...
2023-04-15
2023-04-05
Jak ja czekałam na tę książkę, to nawet sobie tego nie wyobrażacie. Pierwsza część pt. „Księgarenka na Miłosnej”, tak bardzo mi się spodobała, że z niecierpliwością czekałam na „Willę przy Perłowej”.
I się nie zawiodłam. Ta książka jest niczym otulacz. Przynosi spokój, ukojenie i zabiera nas do świata, z którego nie ma ochoty się wyjść.
„Miłość zawsze ma szansę – dopóki biją dwa serca. Dopóki łączą się we wspólnym rytmie czułości, namiętności, troski i wzajemnego szacunku.”
„Willa przy Perłowej” to miejsce do którego bardzo bym chciała pojechać. Wynająć w niej pokoik, zasmakować przepysznej kuchni Irenki, poznać osobiście te trzy przesympatyczne panie, które nią zarządzają – Krystynę, Grażynę i Irenkę. Wybrać się do Księgarenki przy Miłosnej i poznać bliżej Olę. Zaprzyjaźnić z Michaliną i Zosią.
Obok tej książki nie da się przejść obojętnie. Właśnie takiej lektury potrzebowałam.
„Była przeciwniczką skreślania, niszczenia, zamykania drzwi przed drugim człowiekiem. Uważała, że każdy zasługuje na drugą szansę, bo każdy ma prawo do błędu. Idealni ludzie przecież nie istnieli.”
W tej części poznajemy Michalinę, która przyjechała do Nałęczowa, do swojego wuja Mikołaja. Mimo iż nie mieli ze sobą kontaktu od lat, przyjął ją pod swój dach o nic nie pytając. Wiedział, że kiedyś nastąpi moment kiedy usiądą i wszelkie pytania, otrzymają odpowiedzi.
„Babcia Aniela powiadała, że nie ma przypadków, są tylko Boże plany, których w danym momencie jeszcze nie widzimy albo nie rozumiemy.”
W międzyczasie Michalina przypadkowo, a może i nie… bo jak wiadomo nic nie dzieje się bez przyczyny… Trafia do Willi przy Perłowej i poznaje trzy przesympatyczne kobiety, które próbują za wszelką cenę uratować Wille przed bankructwem. Z racji tego, iż dziewczyna zna się na rzeczy, bowiem jest specjalistką od marketingu, postanawia pomóc uratować to miejsce. Nie ma łatwego zadania, bowiem mało kto wie, że takie miejsce istnieje, w dodatku wszystko się komplikuje, bowiem syn Grażyny, utrudnia dziewczynie to zadanie.
Od samego początku jest przeciwny zatrudnieniu Michaliny. Ale…? Jak powiadają, kto się czubi, ten się lubi? Czy i tym razem to powiedzenie się sprawdzi i uda im się dojść do porozumienia?
„Cokolwiek widziałaś, jest już przeszłością. Teraz musisz zadbać o to, jak będzie wyglądać to, co tu i teraz. Ewentualnie jutro.”
Jaką tajemnicę kryje przeszłość Michaliny? Czy Nałęczów będzie dla niej ostoją i znajdzie tam szczęście?
Jaką tajemnicę kryje w sobie pewien stary, zapomniany mebel? Czy prawdziwa miłość, mimo upływu lat, nadal może istnieć? Czy uda jej się odnaleźć właściwą drogę?
Na te i inne pytanie, odpowiedź znajdziecie w książce. Mogłabym pisać bez końca, ale nie chcę Wam zdradzać zbyt wiele, bo odbiorę Wam największą przyjemność czytania. A dzieje się, dzieje…
„Chyba tak pojawia się miłość. Tak po prostu. I chcę wierzyć, że na zawsze.”
Jedno Wam mogę zagwarantować, że zaprzyjaźnicie się z mieszkańcami miasteczka. Ja bardzo wszystkich polubiłam. Znajdziecie w nim spokój i spędzicie przyjemne chwile. Takich właśnie lektur mi ostatnio brakowało, które zrelaksują mnie, ukoją i otulą. Nie czekajcie zbyt długo, bo Paulina przygotowała nam wspaniałą ucztę.
Polecam Wam obie książki bardzo gorąco.
Jeśli nie mieliście okazji przeczytać pierwszej części, to serdecznie polecam. Zacznijcie od niej, choć można też czytać te książki oddzielnie, to jednak drugi tom, będzie wspaniałym uzupełnieniem.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
Jak ja czekałam na tę książkę, to nawet sobie tego nie wyobrażacie. Pierwsza część pt. „Księgarenka na Miłosnej”, tak bardzo mi się spodobała, że z niecierpliwością czekałam na „Willę przy Perłowej”.
więcej Pokaż mimo toI się nie zawiodłam. Ta książka jest niczym otulacz. Przynosi spokój, ukojenie i zabiera nas do świata, z którego nie ma ochoty się wyjść.
„Miłość zawsze ma szansę – dopóki...