-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2024-02-01
2023-11-19
„A los, skoro ma przynieść coś, cokolwiek, to i tak przyniesie, i trzeba będzie się z tym niespodziewanym zmierzyć”.
„Święta w miasteczku Anielin” Iwony Mejzy, to już czwarte spotkanie z bohaterami serii „Misteczko Anielin”. Po raz kolejny z wielką radością, mogłam zawiać do Anielina poznając losy nowych postaci.
Z wielką przyjemnością odwiedziłam moją ulubioną księgarnię braci Pruskich, która jest bardzo wyjątkowa i można powiedzieć, że wręcz niepowtarzalna. To takie „Miejsce z duszą” i niesamowitym klimatem. Drugim takim jest cukiernia Stefanii, gdzie już od wejścia unosi się cudowny aromat domowych wypieków i świeżo palonej kawy. Opis tych smakołyków sprawił, że niejednokrotnie ściskało mnie w żołądku, do tego stopnia, że kolejnego dnia osobiście udałam się do cukierni po pyszny kawałek sernika, przy którym kończyłam czytać tę książkę.
Jednak niech mój wstęp Was nie zwiedzie, że to będzie cukierkowa powieść. Bo choć wypełniona jest aromatem świąt, to problemy z którymi muszą zmierzyć się nasi bohaterowie, nie są łatwe. Szczególnie jeśli chodzi o tajemnice z przeszłości, którym trzeba stawić czoła, by kolejne pokolenia, nie musiały ponosić kary za błędy przodków.
Ale czy to tak łatwo, wrócić do tego co było kiedyś, przyznać się, do czegoś, co tyle lat się ukrywało i w dodatku potrafić wybaczyć, ale w pierwszej kolejności sobie?
O tym mają się przekonać Malwina i Krzysztof, którzy pewnego zimowego ranka dostają wiadomość od notariusza, który prosi ich o spotkanie w rodzinny stronach, nic więcej nie zdradzając. Przekonuje ich jednak, że to bardzo ważne i wszystkiego dowiedzą się na miejscu.
Czy ciekawość tego, co ma im do powiedzenia zwycięży? Mają bowiem pojechać w rodzinne strony, o których w rodzinie nikt nie chciał mówić. Ba, do tej pory nawet myśleli, że nie mają rodziny. Oni sami nawet się nie znają, a są ponoć rodziną. Kim więc okaże się dla nich tajemnicza Marianna, która według niektórych powinna mieć już ponad sto lat lub od dawna nie żyć. Tym czasem, pomimo problemów zdrowotnych starsza Pani, ma się niebywale dobrze i swoim barwnym ubiorem, w niczym nie przypomina schorowanej staruszki. Niestety, to co na zewnątrz uda się zatuszować, nie zawsze idzie z parą z tym, co skrywa się w środku. A wewnątrz, skrywała ogromy ciężar, którego musiała się pozbyć, bo nie mogła tej tajemnicy zabrać do grobu.
Święta to jednak taki magiczny moment, kiedy łatwiej przychodzi nam wyjawianie czegoś, co nie jest łatwe i gryzie nas od wewnątrz. Atmosfera jednak sprawia, że pewne sytuacje, może łatwiej jest nam zrozumieć, choć to co trzeba wyjawić, może zranić i zmienić wiele rzeczy w życiu wielu osób.
Ale łatwiej jest też wybaczyć? Czy nasi bohaterowie, będą potrafili zapomnieć, wybaczyć i żyć dalej, wiedząc, że nie wszystko już będzie jak dawniej?
O tym musicie się koniecznie przekonać czytając tę powieść. A gwarantuję Wam, że spędzicie miło czas i nie zabraknie w nim emocji.
Jeśli nie mieliście okazji przeczytać wcześniejszych części, to nie stanowi to żadnego problemu. Tu bowiem historia dotyczy nowych bohaterów, jest jedynie powiązana ze Stefanią, która prowadzi cukiernię. I myślę, że po przeczytaniu tej książki, z przyjemnością sięgnięcie po pierwsze tomy, by poznać wszystkich bohaterów „Miasteczka Anielin”.
Bardzo dziękuje autorce, że zdecydowała się na powrót do Anielina, bo z wstępnych ustaleń wynikało, że seria miała się skończyć na trzecim tomie. Wciąż jednak mam cichą nadzieję, że ten czwarty, również nie będzie ostatnim i Pani Iwona, ponownie nas zaskoczy kolejnym tomem. Nie można tak zostawić czytelników z takim zakończeniem, gdzie jeszcze tyle może się wydarzyć. Jestem pełna nadziei.
Tym czasem zachęcam Was koniecznie do wpisania tej książki na listę czytelniczą. Otuli Was ciepłem, wprowadzi w atmosferę świąt, gdzie każdy pragnie tego ogniska i ciepła rodzinnego. A ta książka właśnie, ma ogromny nacisk na rodzinę. Bo rodzina mimo zgrzytów i niekiedy częstych niedomówień, zawsze jest i powinna być najważniejsza.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
„A los, skoro ma przynieść coś, cokolwiek, to i tak przyniesie, i trzeba będzie się z tym niespodziewanym zmierzyć”.
„Święta w miasteczku Anielin” Iwony Mejzy, to już czwarte spotkanie z bohaterami serii „Misteczko Anielin”. Po raz kolejny z wielką radością, mogłam zawiać do Anielina poznając losy nowych postaci.
Z wielką przyjemnością odwiedziłam moją ulubioną...
2023-06-07
„Każdy ma swoje miejsce na ziemi, tylko zdarza się, że musi dużo czasu upłynąć, zanim je znajdzie, oswoi, pokocha.”
„Miejsce na ziemi” Iwony Mejza, to trzeci tom serii Miasteczko Anielin. Jak cudownie było po raz kolejny zawitać do świata bohaterów z którymi bardzo się zżyłam.
Zarówno pierwsze tomy „Przyjaciółka” oraz „Rodzinne strony”, tak i ten mam wrażenie, że został napisany niczym historia, która wydarzyła się naprawdę. Bo takie rzeczy się dzieją i wszystko jest tu tak naturalne, że momentami mam wrażenie, że bierzemy w tych wydarzeniach czynny udział. A historia opowiadana przez Panią Iwonę, toczy się tuż za rogiem. Bohaterowie zaś, stają się naszymi przyjaciółmi. Dlatego też, czytając tę książkę, delektowałam się każdą stroną, bo mając świadomość, że to już ostatni tom, trudno mi było się rozstać z bohaterami.
„Powinien się nauczyć, że co było, nie wróci, a dbać należy o to, co jest, żeby nie zaprzepaścić.”
Bardzo polubiłam Martę i Pole i cieszę się, że Marta odważyła się zrobić krok do przodu. Mimo wciąż powracających wspomnień i żałoby, którą w sercu będzie nosić zapewne jeszcze bardzo długo, postanowiła zawalczyć o szczęście. Czy to im się uda? W końcu, tyle się wydarzyło i ta tajemnica, która nadal jest tajemnicą?
Czy Marta z Marcinem podejmą decyzję o tym by, Pola ją poznała? Póki co, dla dobra dziewczynki postanowili jednak, nie zdradzać jeszcze wszystkiego, bo jak to Eliza Prodi powiedziała:
„(…) zawsze uważałam, że jak ktoś chce coś powiedzieć, to powie, a jak milczy, to albo nie chce, albo ma dobry powód do milczenia.”
Tak też pewne tajemnice, niech pozostaną nimi jeszcze trochę. A czy ujrzą światło dzienne, musicie sami przeczytać.
Będąc zaś przy haśle „tajemnica”, każdy w tej książce je ma. Ale dzięki temu, jest ona tak wciągająca i z każdą stroną odkrywamy coś nowego.
W poprzednim tomie, Marcin próbował poznać tajemnice rodzinną, bo jak uznał, czuje się nie kompletny. Nie zdążył jednak dowiedzieć się wszystkiego, bo jedyna osoba, która mogła coś jeszcze wiedzieć odeszła z tego świata. Ale czy faktycznie jedyna? A może właśnie był jeszcze ktoś, kto znał prawdę o przeszłości rodziny Marcina, i dopiero teraz postanowił się ujawnić? Co takiego wydarzyło się kilkanaście lat temu? Kim była Halinka i co łączyło ją z rodziną Marcina? Oj… tu również sporo się wydarzy.
Kochani nie mogę Wam zdradzić nic więcej. Bo ta książka, jest tak napisana, że odkrywanie tych tajemnic, to czysta przyjemność. Dlatego też warto zapoznać się z tą serią od pierwszego tomu.
Dodam jedynie, że miłym zaskoczeniem była dla mnie Eliza, która jakoś w poprzednich częściach nie przypadła mi do gustu. A w tej części ją bardzo polubiłam. To co zrobiła…, jak wielkie serce, okazało się, że ma i… to jaką mądrością się wykazała. Bardzo zaowocowało u mnie na plus. Bo pomagać tak, by ktoś inny nie czuł się skrępowany, a odebrał tą pomoc, jako coś naturalnego, to trzeba umieć wykazać się ogromnym sprytem.
„Bo czasem trzeba pomóc, nawet wbrew woli, bo nie zawsze uświadamiamy sobie, że potrzebna jest nam pomoc!”
Bardzo, ale to bardzo ją polubiłam. Oczywiście moją sympatię skradli wszyscy, bo tych osób się nie da nie lubić. Każdy ma coś za uszami, ale każdy jest tylko człowiek i ma dobre serduszko. Chociaż niekiedy potrzeba czasu, by się do tego przyznać.
Mogłabym pisać w nieskończoność, ale nie będę, bo bardzo Was zachęcam, jeśli jeszcze nie czytaliście żadnego tomu, by sięgnąć po całą serię Miasteczka Anielin. Moje serce skradła ta seria i jestem pewna, że i w Waszych zagości na dłużej.
Bardzo dziękuję autorce, Pani Iwonie, że stworzyła to piękne miejsce na ziemi, gdzie ma się ochotę zatrzymać i zostać na dłużej. Mam również cichą nadzieję, że to jednak nie koniec…, że może kiedyś bohaterowie znów zaczną się domagać o uwagę i dowiemy się co u nich słychać.
A Was kochani gorąco zachęcam do lektury.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
https://przykominkuzkawa.blogspot.com/
„Każdy ma swoje miejsce na ziemi, tylko zdarza się, że musi dużo czasu upłynąć, zanim je znajdzie, oswoi, pokocha.”
„Miejsce na ziemi” Iwony Mejza, to trzeci tom serii Miasteczko Anielin. Jak cudownie było po raz kolejny zawitać do świata bohaterów z którymi bardzo się zżyłam.
Zarówno pierwsze tomy „Przyjaciółka” oraz „Rodzinne strony”, tak i ten mam wrażenie, że został...
2022-12-26
„Rodzinne strony” Iwona Mejza. Wracamy do Anielina. Miasteczka w którym wszyscy się znają, ale każdy skrywa jakąś tajemnicę. I tym razem, tych tajemnic również nie zabraknie.
Dla tych co nie czytali pierwszej części, proponuję zacząć czytanie od pierwszego tomu. Tam dokładnie poznacie rodzinę Marty i Poli, a w tej części będziecie świadkami dalszych losów naszych bohaterek. Rozterek Marty i poznania tajemnic. Przeszłość bowiem powoli zacznie odkrywać swoje karty.
Dziewczyny w dalszym ciągu próbują znaleźć w sobie siłę i pozbierać się po tragedii, która je dotknęła. Ogromnym wsparciem dla nich jest babcia Czesia, ale i mieszkańcy miasteczka, również pomagają jak mogą. Szczególnie Marcin i bracia Pruscy, którzy bardzo polubili Polę oraz Martę. Czy herbatka w księgarni przy słodkich wypiekach Marty, pomoże rozwiać choć część tych smuteczków? Jakie jeszcze niespodzianki szykuje im los? I czy podjęte decyzje okażą się tymi właściwymi?
Marcin również, by iść do przodu będzie musiał stawić czoło przeszłości. Nie wie jednak, że los po raz kolejny spłata mu figla, a powrót w rodzinne strony, nie będzie z pozoru tak łatwy, jak to zakładał. Tajemnice, będą gonić tajemnice. Co jeszcze się może wydarzyć?
W tej części poznamy też bliżej Agatę, właścicielkę sklepu spożywczego. Kobietę, która całe swoje życie poświęciła mężowi i dzieciom. Agata przechodzi trudne chwile i będzie musiała podjąć niełatwe decyzje. Czy uda jej się znaleźć w sobie siłę? Czy uzyska wsparcie rodziny? Czy sprawdzi się tutaj pewne powiedzenie, że z rodziną to najlepiej wychodzi się na zdjęciu, a prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie?
„Czy jej siła jest słabością, czy może na odwrót: jej słabość jest także jej siłą?"
W sielskim miasteczku, życie niby spokojne, bo co może się dziać w takim miejscu? Oj może. Uwierzcie mi, że dziać się będzie sporo i z pewnością nie będziecie się nudzić. Tym bardziej, że do miasteczka zawita dwóch tajemniczych gości. Jeden z nich odwiedzi braci Pruskich, drugi zaś… tego Wam już nie zdradzę. Sami musicie przeczytać. Mogę jedynie zagwarantować, że nudzić się kochani nie będziecie.
Iwona Mejza po raz kolejny, pokazała nam, że nigdy nie wolno zostawiać przeszłości na później, bo nigdy nie wiadomo, czy uda nam się cofnąć, by naprawić pewne błędy i spokojnie iść dalej. Życie pisze różne scenariusze, nie raz kładąc nam kłody pod nogi i mnóstwo zakrętów. Ale najważniejsze jest, by się nie poddawać i nie popełniać więcej błędów. A te które popełniliśmy, byśmy mieli odwagę naprawić. Zmiany w naszym życiu są potrzebne, ważne jednak byśmy umieli zamknąć przeszłość, by zrobić krok w przyszłość.
Po raz kolejny spędziłam cudowny czas w Miasteczku Anielin i po raz kolejny jestem zachwycona, tak wspaniała powieścią i lekkością pióra, jakim została napisana. Od tej książki nie można się oderwać, a po przeczytaniu, długo nie można zapomnieć.
Przy okazji, mam wspaniałą wiadomość. Już niebawem, dokładnie 8 marca premierę będzie miał trzeci tom „Miejsce na ziemi”. Ja już się nie mogę doczekać.
Miłego czytania.
„Rodzinne strony” Iwona Mejza. Wracamy do Anielina. Miasteczka w którym wszyscy się znają, ale każdy skrywa jakąś tajemnicę. I tym razem, tych tajemnic również nie zabraknie.
Dla tych co nie czytali pierwszej części, proponuję zacząć czytanie od pierwszego tomu. Tam dokładnie poznacie rodzinę Marty i Poli, a w tej części będziecie świadkami dalszych losów naszych...
2022-12-23
„Byli żywym dowodem na to, że nigdy nie należy mówić "nigdy", bo człowiek naprawdę nie wie, co mu los jeszcze szykuje.”
„Przyjaciółka” to pierwszy tom serii „Miasteczko Anielin” Iwony Mejza.
To urocze miasteczko i jego społeczność, można pokochać już od pierwszych stron. Jak ja uwielbiam takie powieści, owiane nutką tajemnicy. Nie zwiedzcie się jednak pozorami. Bo nawet w tak małym miasteczku, każdy potrafi skrywać pewną tajemnicę, o której woli zapomnieć. A w tej książce, będzie, oj będzie ich troszkę.
Cztery lata wcześniej do miasteczka Anielin, wprowadzają się Państwo Wójciccy. Nikt nie zna ich przeszłości. Nikt nie wie, jaka tajemnica skrywa się z murami tego domu. Nie są również dokładnie znane relacje owych domowników, bowiem dzieci do ojca i matki zwracają się po imieniu, również relacja Marty z Polą jest z początku owiana tajemnicą. Ale wszyscy mieszkańcy bardzo polubili tę rodzinę, w szczególności małą Polę, która swą dziecięcą radością kradnie serca mieszkańców miasteczka.
„– Wszyscy mamy tajemnice, kochana. Ty też – odparował Ksawery i zostawiając oniemiałą Martę stojącą w otwartych drzwiach, ruszył energicznie w kierunku furtki.”
Tajemnice z przeszłości, żale coraz bardziej zakłócają spokój rodziny. Marta ma nadzieję, że to miasteczko pozwoli im zacząć życie od nowa i wszystko się poukłada. Wszystko na to wskazywało, bo poprawiły się również relacje ojca z matką i jej z matką. Niestety w życiu nie zawsze wszystko układa się tak jak byśmy chcieli. Los płata nam figle w najmniej oczekiwanym momencie. Tragedia, która ich spotyka i tajemnica sprzed lat, sprawiają, że po raz kolejny Marta musi stawić czoło życiu, pokazać, że jest silna i przede wszystkim uchronić Polę, która jest dla niej całym światem.
W dodatku w miasteczku pojawia się pewien tajemniczy mężczyzna o imieniu Marcin, który również coś ukrywa.
„Życie zawsze ma w zanadrzu jakieś niespodzianki. Czasami bardzo miłe i przyjemne, ale czasami też cuchnące jak zgniłe jajo.”
Jakie tajemnice ujrzą światło dzienne i czy uda się wszystko wyjaśnić? A może jest coś, co nie powinno ujrzeć światła dziennego? Kim jest tajemniczy mężczyzna i co się stało z przyjaciółką Marty? A przede wszystkim czy dziewczynom, uda się odnaleźć w nowej rzeczywistości, gdy tyle rzeczy jest jeszcze nie domkniętych?
Pełna uczucia, ciepła powieść, która wciągnęła mnie od pierwszej strony. Pełna emocji, wzruszeń i momentami łez. Polubiłam bohaterów, bo ich się nie da nie pokochać. Uwielbiałam wraz z Martą i Polą zaglądać do księgarni braci Pruskich, gdzie wśród zapachu książek, miłych pogaduszek czekał na klientów zawsze kącik kawowo-herbaciany z pysznym ciastem. A nieopodal księgarni swoją przepyszną pizzę serwował Romano. Oczywiście nad wszystkim czuwała Pani Felicja, która mając swój kiosk, taki miasteczkowy monitoring, w miejscu wręcz idealnym do obserwacji, żadne wydarzenie i nowinka nie mogła umknąć. Tym bardziej, żadna nowo pojawiająca się osoba, nie mogła zostać przeoczona. Takich osób w miasteczku jak Pani Felicja, wręcz nie może brakować. Jest jeszcze babcia Czesia, która zawsze otrze łzy i będzie miała dobre rady, a jej słowa otulą niczym ciepły kocyk.
Z wielką przyjemnością czytałam tę książkę i całe szczęście, że pod ręką miałam drugi tom. Bo wierzcie mi, że fabuła tak was wciągnie, a urok miasteczka sprawi, że z wielką przyjemnością sięgniecie po drugi tom tej serii. W tym małym miasteczku wszyscy się znają, każdy coś ukrywa, ale jeśli będzie potrzeba, to nikt nie zostanie bez pomocy i wsparcia.
Mogę śmiało powiedzieć, że ta książka jest jedną z tych, którą czyta się nie spiesznie, delektując się powoli… a gdy skończymy ją czytać, odstawimy na półeczkę z książkami, po które wrócimy za jakiś czas, by znów spotkać się z bohaterami.
„To tylko tak wygląda. Niczyje życie nie jest idealne, ale jeżeli nie wiemy, co się w nim dzieje naprawdę, to często wydaje się nam, że cudze życie spełnia nasze marzenia. A tak nie jest. Staramy się być szczęśliwi każdego dnia, bo kiedyś zdaliśmy sobie sprawę, że tego, co już się wydarzyło, nie jesteśmy w stanie zmienić, mamy tylko wpływ na to, co się wydarzy.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
https://przykominkuzkawa.blogspot.com/
„Byli żywym dowodem na to, że nigdy nie należy mówić "nigdy", bo człowiek naprawdę nie wie, co mu los jeszcze szykuje.”
„Przyjaciółka” to pierwszy tom serii „Miasteczko Anielin” Iwony Mejza.
To urocze miasteczko i jego społeczność, można pokochać już od pierwszych stron. Jak ja uwielbiam takie powieści, owiane nutką tajemnicy. Nie zwiedzcie się jednak pozorami. Bo nawet w...
„Sprawy rodzinne” Iwony Mejzy, to książka którą warto przeczytać. Pokazuje nam historie rodziny, która żyła jak w weneckim lustrze. Po drugiej zaś stronie, kryło się życie, które wręcz odbiegało o 180 stopni od tego, które wszyscy widzieli – życie na pokaz. Bohaterowie tak dobrze odgrywali swoje role, że chyba w pewnym momencie sami zaczęli wierzyć, że tak właśnie jest.
„Nigdy nie daj ludziom poznać, że masz problemy, nawet jeżeli wiedzą, że jest coś na rzeczy, to swoim wyglądem i zachowaniem zbijesz ich z tropu. W życiu trzeba czasem poudawać, dziecko.”
Monika Olszewska miała życie bardzo poukładane, bynajmniej tak jej się wydawało. Kochający mąż, wymarzony dom – piękny i dopieszczony przez nią w każdym calu. Praca, może nie idealna, bo czasami irytująca, ale przynosząca zyski. Dzięki temu mogła sobie pozwolić na pewien luksus. A wspólniczka z którą prowadziła biuro, była osobą uczciwą i bezproblemową. Teściowie jak z magazynu „Idealna rodzina”, kochająca się i wspierająca. Bardzo zamożni i przedsiębiorczy, bowiem Ewa, teściowa Moniki a matka Olka, posiadała sieć salonów kosmetycznych, które bardzo dobrze prosperowały. Ojciec Olka zaś pracował w ambasadzie na wysokim stanowisku. Rodzice i kochający brat, na których zawsze mogła liczyć. Wszystko prawie jak w bajce. Do momentu kiedy lustro zaczęło pękać, a na światło dzienne zaczęły wychodzić tak głęboko skrywane tajemnice…
„Nigdy nie warto rozpaczać nad rozlanym mlekiem, bo to nic nie daje. Ale warto uczyć się na błędach, niekoniecznie swoich.”
Wszystko zaczęło się od Olka, który postanowił rozpocząć nowy etap życia, nawet nie zamierzając osobiście informować o tym żony. Monika doszukując się prawdy, odkryła, że jej mąż ma bardzo pojemne serce. W dodatku postanowił się wyprowadzić do kochanki. A żeby tego było mało, jak gdyby nigdy nic, bez żadnych skrupułów, prosi swoją żonę o pomoc w jej odnalezieniu. Bo dziewczyna niestety… zapadła się pod ziemię. W dodatku pokazując się z najgorszej strony, od jakiej Monika go nigdy nie znała.
Jak bardzo można się pomylić wobec osoby, którą się kochało i mieszkało razem pod jednym dachem? Ile twarzy może mieć jedna osoba? W dodatku okazuje się, że rodzina byłego męża skrywa w sobie bardzo wiele tajemnic, które powoli odkrywa Monika. Na domiar wszystkiego, była teściowa postanawia pomóc Monice, składając jej poważną propozycję. Czy ten układ będzie dziewczynie odpowiadał? Czym jeszcze zaskoczy ją życie? I czy naprawdę nikomu już nie można ufać? I czy uda jej się uwolnić od byłego męża? A może ich związek ma jeszcze szansę na odbudowanie?
„Właściwie nikt, albo prawie nikt, nie chce być sam, to trudne i czasem bolesne. Ale jeszcze trudniejsza jest samotność w związku, brak pewności, że ta osoba obok nas jest naszym dopełnieniem, tą brakującą połową. To już lepiej ułożyć sobie życie po swojemu, wziąć do domu psa, albo kota. Albo kota i psa, żeby i się nie nudziło.”
Książkę czytało mi się wspaniale. Z każdą stroną wraz z główną bohaterką odkrywałam karty pełne tajemnic. Poznałam historię, która momentami aż mi podnosiła ciśnienie, niedowierzając, że człowiek potrafi tak postępować? Ale fabuła książki jest pisana życiem. Może i scenariusz jest wymyślony, ale takie rzeczy i sytuacje niestety się zdarzają. Najważniejsze jednak, by się nie poddawać. Umieć zamknąć jedne drzwi a otworzyć kolejne. Mimo iż często, szarpane są przeciągami i nie tak łatwo je zamknąć.
„Zawsze są jakieś podobieństwa rodzinne, ale wiadomo, że każde kolejne pokolenie, to mieszanka poprzednich. I nie jest tak, że bierzesz z przeszłości, co chcesz, tylko to, co dają.”
Bardzo się cieszę, że po raz kolejny mogłam przeczytać książkę Pani Iwony. Jeśli jeszcze nie znacie twórczości autorki, to gorąco zachęcam byście po nią sięgnęli.
Poprzednie cztery książki z serii ”Miasteczko Anielin”, które czytałam, otuliły mnie niczym ciepły kocyk i bardzo zżyłam się z bohaterami. Podobna więź wywiązała się tutaj. Jestem bardzo ciekawa kolejnych książek autorki. Polecam wam gorąco.
„(…) ona wychowuje syna dla swojej przyszłej synowej, jeżeli będzie synowa oczywiście. Żeby nie miał dwóch lewych rąk i nie zginął na świecie. Wszystko czego się teraz nauczy, przyda mu się w dorosłym życiu i zaprocentuje.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
„Sprawy rodzinne” Iwony Mejzy, to książka którą warto przeczytać. Pokazuje nam historie rodziny, która żyła jak w weneckim lustrze. Po drugiej zaś stronie, kryło się życie, które wręcz odbiegało o 180 stopni od tego, które wszyscy widzieli – życie na pokaz. Bohaterowie tak dobrze odgrywali swoje role, że chyba w pewnym momencie sami zaczęli wierzyć, że tak właśnie...
więcej Pokaż mimo to