rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Czytając "List..." ma się wrażenie, że powstawał on na szybko i bez zbyt wnikliwej korekty. Akcja prowadzona jest raz z perspektywy pierwszoosobowej, raz trzecioosobowej; O głównej bohaterce autorka raz pisze po imieniu, raz per "kobieta". Niesmak, oj niesmak...

Dodatkowo maniera jak najkrótszych zdań - zbyt duży odsetek kropek w porównaniu do słów - mnie osobiście zniechęca. Chociaż może znajdą się entuzjaści.

Ogólnie i stronniczo - szkoda czasu.
Takie sobie czytadło.

Czytając "List..." ma się wrażenie, że powstawał on na szybko i bez zbyt wnikliwej korekty. Akcja prowadzona jest raz z perspektywy pierwszoosobowej, raz trzecioosobowej; O głównej bohaterce autorka raz pisze po imieniu, raz per "kobieta". Niesmak, oj niesmak...

Dodatkowo maniera jak najkrótszych zdań - zbyt duży odsetek kropek w porównaniu do słów - mnie osobiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubię krótkie formy, ale tę skróciłabym do przedstawienia Bejbi, sypiającej ze starym PRL-owskim dinozaurem nastolatki oraz do ostatniego rozdziału. Reszta to tylko chwilami nienudna sentymentalna paplanina, nieumywającego się do Houellebecqa mizogina.

Lubię krótkie formy, ale tę skróciłabym do przedstawienia Bejbi, sypiającej ze starym PRL-owskim dinozaurem nastolatki oraz do ostatniego rozdziału. Reszta to tylko chwilami nienudna sentymentalna paplanina, nieumywającego się do Houellebecqa mizogina.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czyta się bardzo, bardzo ciężko. Aż boję się ruszać innych pozycji.

Czyta się bardzo, bardzo ciężko. Aż boję się ruszać innych pozycji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając, aż czuje się, że mogła to być opowieść wielka. Potencjał przebija z każdej strony. Nie udało się - trudno. Ale przynajmniej jest to niedopracowane dzieło człowieka utalentowanego, a nie książkoroba, co w odbiorze robi naprawdę ogromną różnicę. Przeczytać warto. Działa na wyobraźnię.

Czytając, aż czuje się, że mogła to być opowieść wielka. Potencjał przebija z każdej strony. Nie udało się - trudno. Ale przynajmniej jest to niedopracowane dzieło człowieka utalentowanego, a nie książkoroba, co w odbiorze robi naprawdę ogromną różnicę. Przeczytać warto. Działa na wyobraźnię.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pisana jakby na szybko, chaotycznie. Informacji wiele, ale pobieżnych i w większości nie sprawdzonych. Przypisy jakieś są, ale głównie nie do tych informacji, które by tego wymagały.

I jak można zamieszczać zdjęcie czaszki w lesie i podpisać je "czyżby pozostałość po obrzędach czarnej magii?"?!! Czytelnik ma to wiedzieć? Litości.

Jako pierwsza książka o tej tematyce, czytana przed zagłębieniem się w jakieś bardziej ambitne opracowania - obleci.

Pisana jakby na szybko, chaotycznie. Informacji wiele, ale pobieżnych i w większości nie sprawdzonych. Przypisy jakieś są, ale głównie nie do tych informacji, które by tego wymagały.

I jak można zamieszczać zdjęcie czaszki w lesie i podpisać je "czyżby pozostałość po obrzędach czarnej magii?"?!! Czytelnik ma to wiedzieć? Litości.

Jako pierwsza książka o tej tematyce,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czarne Żurawie Kir Bułyczow, Wiktor Kołupajew, Władimir Michajłow, Ilja Warszawski
Ocena 6,5
Czarne Żurawie Kir Bułyczow, Wikto...

Na półkach: , ,

Jak można się po zbiorze opowiadań spodziewać, jedne prezentują się lepiej, drugie gorzej. Przy tej pozycji postawiłabym grubą linię między dwoma pierwszymi a kolejnymi opowiadaniami:
Kirył Bułyczow - Śnieżka 5/10
Wiktor Kołupajew - Prawo do powrotu 4/10
Władimir Michajłow 9,5/10
Illia Warszawski 7/10

Książka cieniutka, leciutka, idealna dla autobusotramwajowiczów.
Sci-fi lubi się przeterminowywać, jednak w tym przypadku można jeszcze przyswajać bez obaw o niestrawność.

Jak można się po zbiorze opowiadań spodziewać, jedne prezentują się lepiej, drugie gorzej. Przy tej pozycji postawiłabym grubą linię między dwoma pierwszymi a kolejnymi opowiadaniami:
Kirył Bułyczow - Śnieżka 5/10
Wiktor Kołupajew - Prawo do powrotu 4/10
Władimir Michajłow 9,5/10
Illia Warszawski 7/10

Książka cieniutka, leciutka, idealna dla autobusotramwajowiczów.
Sci-fi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Początkowo autor uwodzi czytelnika zgrabnymi zdaniami /"Most Nahin za zakrętem drogi szeroko otwierał oczy swoich starych arkad, gdy kaczka ze stadkiem młodych wycisnęła z nich łzy"/, na które rozbudza tylko apetyt; na dalszych stronach nie pozwala się nasycić ani powabnym językiem, ani samą historią, którą opisuje bardzo ubogo.

Najciekawszym wątkiem opowieści jest oskarżenie Couberta o zburzenie kolumny, lecz z przykrością muszę stwierdzić, że najwięcej miejsca poświęcił mu na okładce... Duże rozczarowanie.

Początkowo autor uwodzi czytelnika zgrabnymi zdaniami /"Most Nahin za zakrętem drogi szeroko otwierał oczy swoich starych arkad, gdy kaczka ze stadkiem młodych wycisnęła z nich łzy"/, na które rozbudza tylko apetyt; na dalszych stronach nie pozwala się nasycić ani powabnym językiem, ani samą historią, którą opisuje bardzo ubogo.

Najciekawszym wątkiem opowieści jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Większość opowiadań pisana jest z perspektywy jednego, niezdefiniowanego bohatera, można więc uznać, że jest nim sam autor. Nadużywa on liczby mnogiej i rzeczowników niepoliczalnych, co mocno akcentuje zamiar odwoływania się do wszechrzeczy, a przynajmniej jej współcześnie immanentnych, według autora, składowych. Są wśród opowiadań takie, od których nie można się oderwać, jak i takie, przy których oko samo się zamyka. Można się było tego jednak spodziewać po zbiorze zawierającym praktycznie wszystko co wyszło spod pióra Beksińskiego.

Piękne wydanie, na bardzo dobrej jakości papierze, z bardzo dobrej jakości okładką - na pewno należne tak znakomitemu artyście. Zawiera wiele stron oryginalnego maszynopisu, z autorskimi dopiskami i skreśleniami. Pomyślane chyba z myślą o kolekcjonerach. Zwykłych fanów fantastyki najpewniej jednak rozczaruje i nie będzie cieszyło, stojąc na półce biblioteczki, równie mocno co fanów Z.B.

Powyższy zbiór jest dla mnie niczym więcej niż poszukiwaniem przez Beksińskiego swojej literackiej drogi. Nie udało mu się jej odnaleźć, lecz czytając ten niewielki dorobek można się zastanawiać, czy gdyby poświęcił poszukiwaniom całą energię, nie osiągnąłby czegoś wielkiego. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, co ewidentnie świadczy na jego korzyść :)

Polecam tylko największym fanom, ot ciekawostka.

Większość opowiadań pisana jest z perspektywy jednego, niezdefiniowanego bohatera, można więc uznać, że jest nim sam autor. Nadużywa on liczby mnogiej i rzeczowników niepoliczalnych, co mocno akcentuje zamiar odwoływania się do wszechrzeczy, a przynajmniej jej współcześnie immanentnych, według autora, składowych. Są wśród opowiadań takie, od których nie można się oderwać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W moim odczuciu wydawanie tak intymnych spowiedzi kłóci się z pojęciem literatury. Najważniejszy jest odbiorca, nie autor. A co odbiorca może wywnioskować, gdy o autorze nic powszechnie nie wiadomo, i gdy forma spowiedzi jest nijaka oraz pozbawiona jakichkolwiek wskazówek interpretacyjnych?

Powinno się to trzymać w prywatnej skrzyneczce i zaglądać w chwilach melancholii, ale wątpię, żeby sama autorka po 10 latach potrafiła odpowiedzieć na pytanie o co jej dokładnie chodziło. Sztuka dla sztuki.

W moim odczuciu wydawanie tak intymnych spowiedzi kłóci się z pojęciem literatury. Najważniejszy jest odbiorca, nie autor. A co odbiorca może wywnioskować, gdy o autorze nic powszechnie nie wiadomo, i gdy forma spowiedzi jest nijaka oraz pozbawiona jakichkolwiek wskazówek interpretacyjnych?

Powinno się to trzymać w prywatnej skrzyneczce i zaglądać w chwilach melancholii,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Polecam tę książkę osobom pamiętającym cokolwiek na temat pocztu królów Polski; nie kojarząc chociażby paru najważniejszych zdarzeń historycznych z każdego wieku na pewno nie docenimy tej książki tak jak na to zasługuje. Na pewno nie nadaje się na odświeżenie wiedzy z tego zakresu! Przyznam się, że już raz podchodziłam do przeczytania tej księgi i przerwałam właśnie na powtórkę z polskiej historii ;)

Zwłaszcza, że autor odwołuje się do wielu niepewnych źródeł. Przypuszczenia są co parę stron, ale nie umniejsza to wartości opowiedzianej historii (jeśli rozróżniamy to co jest udokumentowane i pewne).

Pomimo obszerności czyta się łatwo, z powodzeniem może umilić nam wolne chwile, przy okazji ucząc ciekawych anegdot o tym co wszak większość Polaków robić lubi.

Polecam tę książkę osobom pamiętającym cokolwiek na temat pocztu królów Polski; nie kojarząc chociażby paru najważniejszych zdarzeń historycznych z każdego wieku na pewno nie docenimy tej książki tak jak na to zasługuje. Na pewno nie nadaje się na odświeżenie wiedzy z tego zakresu! Przyznam się, że już raz podchodziłam do przeczytania tej księgi i przerwałam właśnie na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli miałabym przyrównać klimat tej opowieści do czegoś bardziej masowego, to będzie to na pewno Cień Wiatru Zafona. Współczesność w gotyckim klimacie. Dla mnie cud, miód i orzeszki.

Uwielbiam sposób w jaki Houellebecq "ciągnie czytelnika za umysł". Wprost nie da się nie pójść za jego tokiem myślenia i nie uznać go za swój własny. Lekko i z gracją dajemy się zwieść na manowce współczesnej cywilizacji i przez chwilę stojąc na jej uboczu, z oddali dokładniej dostrzegamy w co tak naprawdę w życiu się gra.

Jeśli miałabym przyrównać klimat tej opowieści do czegoś bardziej masowego, to będzie to na pewno Cień Wiatru Zafona. Współczesność w gotyckim klimacie. Dla mnie cud, miód i orzeszki.

Uwielbiam sposób w jaki Houellebecq "ciągnie czytelnika za umysł". Wprost nie da się nie pójść za jego tokiem myślenia i nie uznać go za swój własny. Lekko i z gracją dajemy się zwieść na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeśli chce się wiedzieć o czym jest ta opowieść, wystarczy zaznajomić się z głównym bohaterem, z zasadami Wielkiego Marszu i przeczytać ostatnią stronę. Tyle.
Co prawda przeczytanie całości nie zajmuje wiele czasu, ale jest po prostu nużące.

Ktoś kiedyś zachęcając mnie do przeczytania Wielkiego Marszu powiedział, że to genialna powieść drogi pełna metaforycznych znaczeń. Po lekturze stwierdziłam, że niestety nie każda historia w której jest droga i ktoś idzie/jedzie/leci/płynie można nazwać powieścią drogi. Czy bohaterzy Kinga uczą się czegoś o sobie? O życiu? Poznają lepiej świat? Nie, ulegają co najwyżej omamom z wycieńczenia lub gorszemu nastrojowi wywołanemu przez mżawkę lub krzywe spojrzenie kolegi. I tak sobie idą i idą i żaden nie wie po co się w tym marszu znalazł...

Jeśli to ma być opowieść pełna znaczeń, to chyba trzeba ich szukać bawiąc się w anagramy.

Często przewija się zdanie wymawiane przez któregoś z uczestników "Wszyscy zostaliśmy wyrolowani". Kompletnie tego nie rozumiem, bo jakie życie jest, każdy średnio rozgarnięty widzi. Nie ma nad czym się użalać, a postaci tej książki robią to bardzo często.

W sumie ta historia ani nie jest specjalnie brutalna (każdy zgłosił się przecież sam), ani porywająca (wszyscy idą i rozmawiają od rzeczy, a co parę kilometrów któryś znika) więc kompletne nie rozumiem zachwytów na tym tytułem.

Chyba na tej pozycji całkowicie zakończę swoją przygodę z Kingiem. Ten autor po prostu mi nie leży. Jest amerykański do bólu, w najgorszym znaczeniu tego słowa.

Jeśli chce się wiedzieć o czym jest ta opowieść, wystarczy zaznajomić się z głównym bohaterem, z zasadami Wielkiego Marszu i przeczytać ostatnią stronę. Tyle.
Co prawda przeczytanie całości nie zajmuje wiele czasu, ale jest po prostu nużące.

Ktoś kiedyś zachęcając mnie do przeczytania Wielkiego Marszu powiedział, że to genialna powieść drogi pełna metaforycznych znaczeń....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czyta się lepiej niż większość książek tego autora, to fakt.
Ale czy jest w niej cokolwiek interesującego?
Taki scenariusz mógł powstać w głowie każdego nastolatka i sam fakt rozpisania go na kilkaset stron nie czyni z nikogo asa. Co najwyżej sumiennego rzemieślnika.

Czyta się lepiej niż większość książek tego autora, to fakt.
Ale czy jest w niej cokolwiek interesującego?
Taki scenariusz mógł powstać w głowie każdego nastolatka i sam fakt rozpisania go na kilkaset stron nie czyni z nikogo asa. Co najwyżej sumiennego rzemieślnika.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zarówno tytuł, jak i mroczna, wyrazista okładka przywodzą na myśl lekturę mocną, którą najlepiej zacząć czytać późnym wieczorem i nie potrzeba do niej filiżanki kawy.
Sadyzm, masochizm, wampiryzm i kanibalizm seksualny, nekrofilia - taka tematyka z pewnością poruszy każdego, bez względu na to, czy ma on ochotę o tym czytać czy nie. Jednak ... tę pozycję mogę z przykrością nazwać USYPIACZEM.
Jako rzecze okładka:
"Autor wprowadza czytelnika w zakres tych zagadnień nie tylko poprzez obszerny opis przypadków...". Niestety nie. Opisy są zwięzłe i pozbawione polotu. Niektóre zajmują kilka kartek, ale nie znaczy to, że są szczegółowe. "..., lecz również eksploatację tych zagadnień na gruncie naukowym". Ta naukowa eksploatacja wygląda mniej więcej tak: "Wkrótce na własną rękę zaczął łapać inne małe zwierzęta, które zazwyczaj dusił. W taki też sposób mający wówczas 5 lat Peter (należy zaznaczyć, że to niezwykle wcześnie)..." NAPRAWDĘ?! Trzeba zaznaczać, że to niezwykle wcześnie?! Cum on...
Znużenie i rozczarowanie - tyle pozostało po lekturze. Jarosław Stukan niestety na pisarza się nie nadaje.

Odradzam. Strata czasu. Nie jest to ani książka stricte naukowa, ani dokumentalna, ani publicystyczna. Wielu z tych zboczeńców dorobiło się porządnych biografii i nie tylko. Radzę sięgnąć po nie.

Zarówno tytuł, jak i mroczna, wyrazista okładka przywodzą na myśl lekturę mocną, którą najlepiej zacząć czytać późnym wieczorem i nie potrzeba do niej filiżanki kawy.
Sadyzm, masochizm, wampiryzm i kanibalizm seksualny, nekrofilia - taka tematyka z pewnością poruszy każdego, bez względu na to, czy ma on ochotę o tym czytać czy nie. Jednak ... tę pozycję mogę z przykrością...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ochłonąwszy po lekturze, stwierdzam, że jest to najmniej przemyślana książka Houellebecqa, jaką do tej pory czytałam. Pomimo wielu jak zwykle trafnych interpretacji współczesności, główny bohater pozostaje do końca zagadką i chwała temu, kto odgadnie kim tak naprawdę był i dlaczego. Po pewnym czasie przestałam się zastanawiać dlaczego historia poprowadzona była tak, a nie inaczej. Wszystko po prostu się dzieje i trzeba przejść nad tym do porządku dziennego.

Ochłonąwszy po lekturze, stwierdzam, że jest to najmniej przemyślana książka Houellebecqa, jaką do tej pory czytałam. Pomimo wielu jak zwykle trafnych interpretacji współczesności, główny bohater pozostaje do końca zagadką i chwała temu, kto odgadnie kim tak naprawdę był i dlaczego. Po pewnym czasie przestałam się zastanawiać dlaczego historia poprowadzona była tak, a nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Często gdy przewija się przez takie "życiowe" historie zbyt wiele postaci, robi się zbyt mętnie, chaotycznie. Na szczęście nie w tym wypadku. Całość jest bardzo zgrabnie i logicznie złożona, także czyta się jednym tchem. Wiarygodne, acz nienachalne przedstawienie tego co potocznie nazywamy marginesem społecznym.

Nie udało mi się zbyt wcześnie odgadnąć co stało się z zaginioną Kirą - za to ogromny plus! Postaci wiarygodnie skonstruowane, wartka akcja, czego chcieć więcej? Polecam.

Często gdy przewija się przez takie "życiowe" historie zbyt wiele postaci, robi się zbyt mętnie, chaotycznie. Na szczęście nie w tym wypadku. Całość jest bardzo zgrabnie i logicznie złożona, także czyta się jednym tchem. Wiarygodne, acz nienachalne przedstawienie tego co potocznie nazywamy marginesem społecznym.

Nie udało mi się zbyt wcześnie odgadnąć co stało się z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytanie tej książki przypomina oglądanie darmowego sex chat roomu live. Czekasz aż ściągnie te łachy, a tu cholera dalej nic.

Jeśli kogoś pociąga czytanie prologu długiego na 500 stron, to polecam. W innym przypadku odradzam, bo czekając na jakieś konkrety można podciąć sobie żyły. Niby książka o kosmitach, ale jakoś informacje na ich temat można wyskubywać ze stron pęsetą.

Poza tym, gdy ciężko było sobie wyobrazić zrobienie z Hobbita filmowej trylogii, z tej książki można, moim zdaniem, co najwyżej zrobić trailer. Chyba, że reżyser doda duuużo od siebie. Wiem, że panuje moda na ekranizacje książek młodych autorów i tych opowieści w typie 50 twarzy sami wiecie kogo, ale gdzieś w końcu powinna zostać postawiona granica. Niedługo będziemy chodzić do kina na maratony Trudnych spraw czy innych tego typu... jeśli ktoś lubi...no cóż.

Autora na pewno kręci zapach czekolady, nic ciekawszego nie udało mi się w tej książce wyczytać, także po kolejną część na pewno nie sięgnę.

Czytanie tej książki przypomina oglądanie darmowego sex chat roomu live. Czekasz aż ściągnie te łachy, a tu cholera dalej nic.

Jeśli kogoś pociąga czytanie prologu długiego na 500 stron, to polecam. W innym przypadku odradzam, bo czekając na jakieś konkrety można podciąć sobie żyły. Niby książka o kosmitach, ale jakoś informacje na ich temat można wyskubywać ze stron...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Główny bohater był niezwykle irytującym osobnikiem; przez niego myślałam, że nie przebrnę do końca książki. No bo co można myśleć o komiku, który wyśmiewając się z ludzkich ułomności, tworząc tylko karykatury, potrafi stwierdzić: „…mówiłem sobie, że nigdy nie wzniosłem się tak wysoko. Czy Szekspir mógł stworzyć podobny dialog? Czy ten smętny gbur mógłby go chociaż sobie wyobrazić?”

Przez pierwsze, powiedzmy 1/3 lektury, Daniel wypowiada tyle osądów, z którymi można się nie zgodzić, że rozbolała mnie od nich głowa. Jednak z biegiem czasu coraz bardziej zaczęłam go rozumieć, a przez cytat z końca książki „Nie ma miłości tam gdzie jest indywidualna wolność i niezależność, to po prostu kłamstwo, i to najbardziej ordynarne jakie można sobie wyobrazić; miłość istnieje tylko w pragnieniu unicestwienia, stopienia się, indywidualnego zniknięcia, w swego rodzaju, jak to dawniej określano, bezbrzeżnym uczuciu, w czymś, co tak czy owak w najbliższej przyszłości miało być skazane na zagładę” mam ochotę go przytulić ;) Świat, który poprzedzał zagładę większości ludzkości to u Houellebecqua świat pozbawiony miłości.

U Elthona Johna w Imagine, której nawiasem mówiąc nienawidzę, świat bez namiętności i bez zjawisk, których nie da się zmierzyć systemem zerojedynkowym, przedstawiony jest jako IDEALNY;
u Houellebecka wyraźnie widać, jak bardzo mija się to z prawdą.
>>>>>Nieboska antyutopia w najlepszym wydaniu<<<<<


Autora muszę bardzo pochwalić za samo to, że stworzył coś prostego, a jednocześnie oryginalnego. Pomysł miał bardzo ciekawy i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie tak pozytywnie zaskakiwał czytelników. W Możliwości wyspy bardzo zgrabnie i trafnie scharakteryzował obecne społeczeństwo, nazwijmy je globalnym i preapokaliptycznym oraz przedstawił intrygującą wizję jego postapokaliptycznej przyszłości.

Generację nowych ludzi, którzy są elementem nawet ważniejszym niż główny bohater, nie zdradzając szczegółów, najbardziej charakteryzuje zdanie:
„Nie możemy również zrozumieć ekscytacji związanej z polowaniem i pogonią za ofiarami; ani emocji religijnych, ani tej niewzruszonej namiętności, którą człowiek określał mianem metafizycznej ekstazy”. Smutne? Smutne.

Jest to niebanalna opowieść; im dłużej się ją czyta, tym ciekawsza. W najbliższej przyszłości mam zamiar przeczytać ją jeszcze raz, a myślę że nie ma lepszej dla książki rekomendacji.

Główny bohater był niezwykle irytującym osobnikiem; przez niego myślałam, że nie przebrnę do końca książki. No bo co można myśleć o komiku, który wyśmiewając się z ludzkich ułomności, tworząc tylko karykatury, potrafi stwierdzić: „…mówiłem sobie, że nigdy nie wzniosłem się tak wysoko. Czy Szekspir mógł stworzyć podobny dialog? Czy ten smętny gbur mógłby go chociaż sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szybkoczytacz Wzruszający.
W sam raz na leniwe popołudnie.

Historia jest prosta i przewidywalna, ale też bardzo ciepła i napełniająca nadzieją. Taki pocieszacz w smutnych chwilach. Jeśli ktoś bardzo łatwo się wzrusza, najlepiej zaopatrzyć się w paczkę chusteczek!

>>>Wielkie zastrzeżenie<<< mam do fragmentu, w którym bohaterka, będąca uczennicą 6 klasy wraz z kolegą czyta sagę o Wiedźminie. Autorka wrzuciła Wiedźmina zaraz koło Harrego Pottera i księcia Kaspiana, co wzbudziło moje podejrzenia co do tego, czy sama tę sagę czytała. Gdybym ja zobaczyła, że moje dziecko w wieku 11 lat czyta Wiedźmina, to bym je zdzieliła tą ksiażką przez łeb.

Poza tym, w sumie, "Na wysokim niebie" mogę polecić (ale tylko gdy mamy dzień leniwy umysłowo), bo czyta się lekko, łatwo i przyjemnie, jednak po polonistce chciałabym oczekiwać czegoś więcej...

Szybkoczytacz Wzruszający.
W sam raz na leniwe popołudnie.

Historia jest prosta i przewidywalna, ale też bardzo ciepła i napełniająca nadzieją. Taki pocieszacz w smutnych chwilach. Jeśli ktoś bardzo łatwo się wzrusza, najlepiej zaopatrzyć się w paczkę chusteczek!

>>>Wielkie zastrzeżenie<<< mam do fragmentu, w którym bohaterka, będąca uczennicą 6 klasy wraz z kolegą czyta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po pierwsze – nie potrafię pojąć narzekania na ciężki styl narracji. Książkę wręcz „połknęłam”, czytało się ją tak bezwiednie, jak ogląda się film. Ale bardzo łatwo można przeczytać tę książkę, nie zauważając o czym jest mowa, co się dzieje. Nie powinno się więc pozwalać sobie nawet na chwilę nieuwagi.

Po drugie – jeśli tematyka wojenna zwykle kogoś nudzi lub nie lubi się czytać drastycznych opisów, to jest idealna pozycja. W ledwie zauważalny sposób przebrniemy przez cierpienie, choroby, łzy, obozy i osamotnienie. Zadziwiające jak oględnie Ballard potrafi pisać o śmierci. Chociaż wszechobecna, jest prawie niezauważalna. Nasz wzrok się po niej prześlizguje, nie pozwalając jej wedrzeć się do naszego umysłu, zupełnie jak wzrok głównego bohatera, który „chwilami, kiedy wczytywał się w dramatyczne relacje o bitwach czołgowych i desantach morskich, zastanawiał się czy on w ogóle widział wojnę”.

A tak w ogóle – autor świetnie przedstawił kulturowe zróżnicowanie społeczności, nie tylko tej, o której pisał w „Imperium Słońca”, ale społeczności ludzkiej w ogóle. Postawy ludzi różnych narodowości w obliczu wojny, które miał okazję oglądać w młodości na własne oczy, są tu opisane zdawkowo, ale trafnie. Poczucie przynależności, odrębności, wyższości. Narodowość. Chociaż wszyscy jesteśmy ludźmi, nawet w obliczu największych tragedii, nie potrafimy, jako gatunek, wyzbyć się ze świadomości tych idei i wszystkiego co ze sobą wnoszą do naszego życia, bez względu ile wynika z tego dobrego, a ile złego. Jak można wywnioskować z tej lektury - nigdy się nie zmienimy, III wojna światowa jest nieunikniona.
Być może…

*** *** ***
Są ludzie, którzy imają się w życiu różnych rzeczy, aby w końcu rzucić wszystko i zająć się tym, co naprawdę kochają. Właśnie to przytrafiło się Ballardowi i całe szczęście. Jest to moje pierwsze zetknięcie z tym autorem, ale na pewno nie ostatnie.

Po pierwsze – nie potrafię pojąć narzekania na ciężki styl narracji. Książkę wręcz „połknęłam”, czytało się ją tak bezwiednie, jak ogląda się film. Ale bardzo łatwo można przeczytać tę książkę, nie zauważając o czym jest mowa, co się dzieje. Nie powinno się więc pozwalać sobie nawet na chwilę nieuwagi.

Po drugie – jeśli tematyka wojenna zwykle kogoś nudzi lub nie lubi się...

więcej Pokaż mimo to