-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2021-09-24
2021-09-08
2021-08-27
2021-08-29
2021-08-13
MIASTO Z MGŁY to zbiór jedenastu opowiadań, które miały być podziękowaniem autora dla czytelników.
Niestety choroba zmusiła Carlosa Ruiz Zafon’a do odejścia, więc lektura została ochrzczona przez wydawców „hołdem dla zmarłego autora”.
Każde z opowiadań jest kwintesencją prozy najwyższych lotów. To nic innego jak uczta dla czytelnika, który już od początku opowiadania, zostaje wciągnięty w tajemniczy świat, pełen magii i smutku, jako bezstronny obserwator.
Wyobraźnia autora obrazuje historie zakończone nostalgią i rozpaczą.
Opowiadania uczą nas pokory, skromności, zaskakują puentą o najciemniejszych barwach.
Moimi ulubionymi opowiadaniami są BEZIMIENNA i OPOWIEŚĆ WIGILIJNA.
BEZIMIENNA opowiada o wielkiej miłości, która została rzucona na pożarcie pazerności ludzkiej i bezlitości.
Bezinteresowna miłość matki, która nie została ukoronowana nawet imieniem, tylko opowieścią o tragicznej historii.
OPOWIEŚĆ WIGILIJNA to gotycka, misterna, zionąca smutkiem historia o klątwie i czarach, które zostały rzucone na człowieka, co dawno zagubił siebie.
Ofiara dusz jaka zostanie złożona, przypieczętowana będzie ogniem i legendą.
Tylko ktoś o tak wielkim talencie i niezwykłej imaginacji, potrafi zabrać nas do świata, o jakim nam się wcześniej nie śniło.
Tylko Carlos Ruiz Zafon potrafi nas zasmucić, rozweselić i uświadomić głęboki sens egzystencji życia i przemijania.
Bardzo żałuję, że to ostatnie dzieło tego genialnego autora. Osobiście nie znam żadnego współczesnego pisarza, który potrafi pisać niczym poezja i intrygować od pierwszych słów.
MIASTO Z MGŁY to zbiór jedenastu opowiadań, które miały być podziękowaniem autora dla czytelników.
Niestety choroba zmusiła Carlosa Ruiz Zafon’a do odejścia, więc lektura została ochrzczona przez wydawców „hołdem dla zmarłego autora”.
Każde z opowiadań jest kwintesencją prozy najwyższych lotów. To nic innego jak uczta dla czytelnika, który już od początku opowiadania,...
2021-08-01
TERAPEUTKA to powieść o sile manipulacji i pragnieniu odkupienia win.
Nic nie jest takie, jak widać na pierwszy rzut oka.
Piętrzące się sekrety, pod którymi można utonąć.
Kolaboracje z pozoru idealne.
Główną bohaterką jest Alice, nowa lokatorka osiedla Circe.
Bieżące zdarzenia są opisywane z jej punktu widzenia, mamy do czynienia z jej myślami, błędami, wątpliwościami.
Na pierwszy rzut oka rzuca się fakt, że Alice jest wścibska.
Ledwo się wprowadziła na ekskluzywne osiedle, a już chce każdego z osobna prześwietlić.
Pikanterii jej życiu dodaje też fakt, że w domu w którym zamieszkała, popełniono morderstwo.
Więc co robi Alice? Nic innego jak zabawia się w detektywa prześwietlając życie ludzi, których nie zna, by zadośćuczynić ofierze, która również była dla niej zupełnie obca.
Z mojego punktu widzenia wyglądało to tak, jakby Alice nie miała własnego życia.
Uwielbiam lekkie pióro B.A Paris. Jej sposób w jaki budzi napięcie i napadające wątpliwości.
Świetnie skonstruowany psychologicznie, do końca łudzisz się kto jest kim.
Mocno zbudowane charaktery, które dały sporo do myślenia.
Każdy element zaskakującego wyjaśnienia, który wplatany był nie bez powodu.
TERAPEUTKA wciągnie Cię swoją historią, by na końcu z wielkim bum dać odpowiedź na brakujące odpowiedzi.
Bardzo satysfakcjonujące rozwiązanie, przy tym nie było happy-endu na siłę, jak to w większości tego typu lektur.
TERAPEUTKA to powieść o sile manipulacji i pragnieniu odkupienia win.
Nic nie jest takie, jak widać na pierwszy rzut oka.
Piętrzące się sekrety, pod którymi można utonąć.
Kolaboracje z pozoru idealne.
Główną bohaterką jest Alice, nowa lokatorka osiedla Circe.
Bieżące zdarzenia są opisywane z jej punktu widzenia, mamy do czynienia z jej myślami, błędami, wątpliwościami.
Na...
2021-07-25
USYPIACZ DZIECI W POSZUKIWANIU FIOLETOWEJ CZAROWNICY
„Jeśli chcesz żyć, musisz nauczyć się umierać.”
Zastanawiam się czy czytałam tę samą powieść, co większość recenzentów, nieszczędzących nad nią zachwytu. Nie jestem w stanie uwierzyć, że autor, którego podziwiam od ośmiu lat i który napisał „Zaklinacza” mógł wyskrobać coś takiego! Mój zawód jest tym większy, że za każdym razem wypatruję książek tego autora niczym kropli wody w czasie suszy.
Pietro Gerber zajmuje się hipnozą dzieci. Kiedy dostaje telefon z Australii, w sprawie dorosłej pacjentki, doktor Theresa Walker stawia go w patowej sytuacji – musi zająć się kobietą. Hanna Hall twierdzi, że jako dziewczynka zabiła swojego braciszka, lecz tego nie pamięta. Hipnoza ma pomóc jej się z tym uporać. Kobieta nie pamięta za wiele z tego okresu, jedynie pięć zasad, których musiała przestrzegać; oraz kochających rodziców, na których całkowicie była zdana. Po latach wraca do Florencji, by uporać się z traumą i odnaleźć grób swojego brata.
Pietro Gerber zostaje uwikłany w sieć kłamstw, zaś opowieści o czarownicach i „eliksirach zapomnienia”, jakie mu opowiada tajemnicza Hanna, wcale nie pomagają mu odróżnić prawdy od kłamstwa; do tego kobieta niebezpiecznie zbliża się do jego rodziny i okazuje się, że zna jego sekrety. Czy Hanna jest tym za kogo się podaje?
Przyznam szczerze, że ta historia niczym mnie nie powaliła. Po autorze spodziewałam się czegoś znacznie więcej.
Zacznę do tego, że fabuła jak jedna z wielu. Nie zdradzając za wiele napiszę, że już od samego początku można dojść do końcowej konkluzji, zaś element zaskoczenia, który miał nam zaserwować na sam koniec autor z niczym tak naprawdę nie zaskakuje. Konstrukcja fabuły nie została w ogóle przemyślana. Mam wrażenie, że autor wymyślił, ją na przeczekaniu w pośpiechu przed wydawcami, lub co gorsza napisał na kolanie z nadzieją, że tym razem znów wygłoszą peany na jego cześć. Nie tym razem Drogi Panie! Przynajmniej z mojej strony.
Nie było także tego napięcia, które zawsze gnało mnie dynamicznie naprzód, powodując jednocześnie gęsią skórkę. Zabrakło mi palpitacji serca, tego całego wachlarzu, które czytelnik spodziewa się, sięgając po książkę z gatunku thriller. Po krótkim czasie miałam dość Hanny, jej opowiastek o czarownicach, duchach i innych obcych. Wiedziałam, że cała ta disnejowska paleta nazw to nic innego jak symbole i znaki, i nie należy je czytać dosłownie. Nie przesadzę jednak z patosem, ubolewając, że to wszystko byłoby jakoś do przełknięcia, gdyby autor skupiłby się także na innych wątkach.
I tu przechodzę do kolejnego punktu. Carrisi także pokpił kompletnie sprawę rozbudowania wątków bohaterów czy sytuacji. Kilka zdarzeń miało potencjał, ale autor wolał pisać o Fioletowej Czarownicy i tych samych rytuałach ze wspomnień dziecka, które nic nowego nie wniosły.
Mój zawód i rozgoryczenie są tym większe, gdyż wracam do lektur po długiej przerwie i do tej przykrej myśli, że nawet Donato Carrisi może się wypalić.
„Najgorsze odkrycie dla każdego dziecka to zrozumienie, że mama i tata nie są nieomylni. Gdy dziecko zyskuje taką świadomość, uprzytamnia sobie też, że jest trochę bardziej samotne w stawianiu czoła zastawianym przez świat pułapkom.”
USYPIACZ DZIECI W POSZUKIWANIU FIOLETOWEJ CZAROWNICY
„Jeśli chcesz żyć, musisz nauczyć się umierać.”
Zastanawiam się czy czytałam tę samą powieść, co większość recenzentów, nieszczędzących nad nią zachwytu. Nie jestem w stanie uwierzyć, że autor, którego podziwiam od ośmiu lat i który napisał „Zaklinacza” mógł wyskrobać coś takiego! Mój zawód jest tym większy, że za...
2018-06-20
W OCZEKIWANIU NA MĘŻA
Nie mogłam się doczekać kolejnych przygód Ani i Gilberta. Liczyłam nie tylko na powieść pełną przygód, ale przede wszystkim na nowy obraz miłości tej młodej pary.
Ania i Gilbert przeżywają czas rozłąki. W czasie, gdy młody Blythe studiuje medycynę, jego narzeczona obejmuje stanowisko dyrektorki liceum w Summerside. To właśnie tam, młoda kobieta zawre nowe przyjaźnie, zamieszka w wymarzonym domu w towarzystwie dwóch, mądrych wdów oraz pozna smak tęsknoty za ukochanym mężczyzną.
Bohaterka mocno dorosła. Ania nie jest już roztrzepaną, głupią i niezdecydowaną pannicą, która bawi się cudzymi uczuciami. Stała się wyrozumiałą, cierpliwą i mądrą, młodą kobietą.
W historii jest pełno zawirowań. Na nudę nie mogłam narzekać, bo się działo i to sporo. Konflikt z panującym w mieście klanem Pringle, opieka nad niekochaną przez ojca i babkę Elżbietką, czy duży wkład w zamążpójście swoich przyjaciół – to jedynie przykłady. I o tyle, ile uśmiałam się do łez ze słów „schorowanej” pani Gibson, tak doszczętnie wzruszyłam historią pewnego wdowca i jego syna Teddy’ego… więc jeszcze raz powtórzę: działo się.
Mam żal do autorki o tak ograniczony wątek Gilberta. Cieszyłam się jak głupia zakończeniem poprzedniej części, a tu klops! Poznajemy bliżej ich relacje, tylko dzięki ich listom. Chętnie też poznałabym myśli zawarte na papierze przez jej narzeczonego; a tak, musiałam zadowolić się, tym co mam.
„Ania z Szumiących Topoli” bawi, smuci, wzrusza i nie pozostawia obojętnym wobec przygód Ani i jej przyjaciół, których zdążyłam tak dobrze poznać. Polecam serdecznie.
W OCZEKIWANIU NA MĘŻA
Nie mogłam się doczekać kolejnych przygód Ani i Gilberta. Liczyłam nie tylko na powieść pełną przygód, ale przede wszystkim na nowy obraz miłości tej młodej pary.
Ania i Gilbert przeżywają czas rozłąki. W czasie, gdy młody Blythe studiuje medycynę, jego narzeczona obejmuje stanowisko dyrektorki liceum w Summerside. To właśnie tam, młoda kobieta zawre...
2018-06-18
ŁAMACZKA MĘSKICH SERC
Marzenia odżyły na nowo i to ze zdwojoną siłą. Ania żegna się z Avonlea, by rozpocząć naukę na uniwersytecie. To właśnie tam przyjdzie zmierzyć się jej z trudnymi wyborami i konsekwencjami własnych decyzji, jakie będzie podejmowała. Złamie wiele serc, by poznać tego „swojego wymarzonego księcia z bajki” – Roberta. Wśród nowych przyjaciół oraz bogatego adoratora, nie dostrzeże najważniejszego: prawdziwej miłości.
Nigdy nie lubiłam studenckiego życia, czy to w powieściach, filmach lub realnym życiu. Niedojrzali, wprost głupi rzekomo-dorośli-ludzie, zachowujący się gorzej od stada pawianów. W tym przypadku nie było inaczej.
Ania stała się Andzią. O tak! Po tej książce, tylko tak miałam ochotę ją nazywać. Bo jak mogła łamać komuś serca w tak okrutny sposób? I jak mogła tak karygodnie potraktować Gilberta?!
Przyznam, że z miejsca znienawidziłam tego całego Roberta. Każdy rywal Gilberta był dla mnie wstrętnym, podstępnym jaszczurem, a ten utopijny ideał tym bardziej. Nudny, drętwy kołek.
Wiem, że trochę się wczułam (czytaj: ogromnie), ale jak tu przejść bez emocji, skoro czekała nas tak długa droga bohaterki do (w końcu!) zmądrzenia? Na końcu mogłoby się zdawać, że słyszę pochwalne pieśni płynące prosto z Nieba. Zakończenie wynagrodziło mi, choć trochę tą całą mękę, jaką zgotowała mi bohaterka.
ŁAMACZKA MĘSKICH SERC
Marzenia odżyły na nowo i to ze zdwojoną siłą. Ania żegna się z Avonlea, by rozpocząć naukę na uniwersytecie. To właśnie tam przyjdzie zmierzyć się jej z trudnymi wyborami i konsekwencjami własnych decyzji, jakie będzie podejmowała. Złamie wiele serc, by poznać tego „swojego wymarzonego księcia z bajki” – Roberta. Wśród nowych przyjaciół oraz...
2021-05-14
2021-04-21
2021-03-12
POZNAĆ SEKRETY ZMARŁYCH
„Wszyscy mają tajemnice, większe bądź mniejsze” - podobnymi słowami matka głównego bohatera powieści „Później” uraczyła innego.
Czy zastanawialiśmy się kiedyś jakiej wagi są nasze sekrety? Niektóre z nich chcielibyśmy zapewne zabrać ze sobą do grobu, bo poznanie ich mogłoby się wiązać z czymś zawstydzającym lub druzgocącym. W najnowszym dziele Króla Grozy autor porusza temat ciążących tajemnic.
„(…) Istnieją koszmary, których nikt sobie nie wyobraża. Jeśli wejdziesz z tym w konszachty, ryzykujesz śmierć, obłęd albo unicestwienie własnej duszy.”
Bohater powieści „Później” jest małym chłopcem, który potrafi wyciągnąć sekrety ze zmarłych bez mrugnięcia okiem. Jamie - bo takowe nosi imię - widzi duchy od zawsze, jednak prawdę o jego nadprzyrodzonej zdolności zna jedynie jego matka, która wychowuje go samotnie i robi wszystko, aby jej dziecku niczego nie zabrakło; więc ostatnią rzeczą jaką sobie życzy pani Conklin jest umieszczenie jej ukochanego jedynaka w zakładzie zamkniętym. Tajemnica to tajemnica prawda? Dochodząc do sedna napiszę, że Jamie na swojej drodze pozna ludzi, którzy zrobią wszystko, aby wyciągnąć sekrety od zmarłych. Chłopiec będzie musiał zmierzyć się nie tylko ze złymi ludźmi, ale także pokusą, by nie zatracić własnej duszy.
Brzmi dość groźnie i mrocznie, ale najnowsza powieść Kinga nie należy do drastycznych. Umówmy się, King miewa różne szalone pomysły - od klauna uzębionego żyletkami po wszystkowidzące oko gotowe wywołać Apokalipsę. Gdy czytałam „Później” miałam silne wrażenie, że wgłębiam się po raz kolejny w tom cyklu „Pana Mercedesa”; i choć nie znajdziemy w niej tych samych bohaterów, to niewinność czołowego bohatera przywołała mi klimat ze „Znalezione nie kradzione”.
Książkę przeczytałam w jeden wieczór, a zatem mogę uznać, że mnie wciągnęła. King również doskonale wykreował obraz bohaterów; poznajemy ich portret psychologiczny i metamorfozę. Akcji również nam nie poskąpiono; i sam fakt, że chłopiec ma tak nieprzeciętny dar wywołuje we mnie palpitację serca. Zabrakło mi jedynie pojedynku, który był nam winien autor na sam koniec; mam na myśli ostateczny pojedynek dobra za złem.
Powieść nie należy do mistrzowskich, jednak jej lektura była dla mnie przyjemna. Paradoksalnie chciałam się pomęczyć z kimś takim jak Randall Flagg, Pennywise, bądź Duży Jim, ale tego tutaj nie znajdziecie.
Niemniej autor na sam koniec mnie zaskoczył zdradzając największy sekret matki Jamie’ego. I choć wielu z Was zapewne może dojść do takiej konkluzji już wcześniej, tak ja zostałam całkowicie zszokowana. Polecam!
„(…) Człowiek przyzwyczaja się do cudownych rzeczy. Traktuje je jak coś oczywistego. Może próbować tego unikać, lecz i tak nie da rady. Po prostu cudów jest za dużo. Są wszędzie.”
POZNAĆ SEKRETY ZMARŁYCH
„Wszyscy mają tajemnice, większe bądź mniejsze” - podobnymi słowami matka głównego bohatera powieści „Później” uraczyła innego.
Czy zastanawialiśmy się kiedyś jakiej wagi są nasze sekrety? Niektóre z nich chcielibyśmy zapewne zabrać ze sobą do grobu, bo poznanie ich mogłoby się wiązać z czymś zawstydzającym lub druzgocącym. W najnowszym dziele Króla...
2021-03-10
„-(…) Wiesz jakie jest największe kłamstwo na świecie?
- Jakie?
- Że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. To nieprawda. Niektóre rzeczy są zupełnie nieuzasadnione. Pewne rzeczy, takie, które ranią najbardziej, kompletnie nie mają sensu. Są rzeczy, które nie mają i nigdy nie będą miały sensu”.
Czy kiedykolwiek byłeś w sytuacji, gdzie prawo nieadekwatnie wymierzyło karę?
Są zbrodnie na które nie ma odpowiedniego osądu.
W Londynie ktoś bierze sprawy w swoje ręce.
Grupa ludzi, którzy porywają złoczyńców i udostępniają zdarzenia z egzekucji w Internecie.
Inspirują się Albertem Pierrepointem, najsłynniejszym brytyjskim katem, który stracił 436 skazańców, w tym 202 nazistów.
To moja pierwsza przygoda z piórem tego autora. Przyznam, że jestem mile zaskoczona tą powieścią.
Przede wszystkim nie zaczęłam od początku, bo KLUB WISIELCÓW to trzecia z kolei z bohaterem Max’em Wolfem.
Do samego detektywa nie zapałałam sympatią, chociaż autorowi widocznie na tym zależało. Nie przekonuje mnie osoba, która według mojego zdania, jest hipokrytą, (mam tu na myśli życie osobiste Wolfe’a użala się z powodu swojego samotnego ojcostwa, a sam pakował się z butami w cudzy związek).
Do samej fabuły nie można się przyczepić. Akcja rozkręca się wraz z każdym rozdziałem, a wyścig za „bohaterami” nie może uśpić czytelnika.
Doczekamy się motywu, zagadki – kto kryje się pod maską?
Będziemy wplątani w szereg zbrodni, które uszły przestępcom na sucho, tylko dlatego, że wymiar sprawiedliwości był zbyt nieudolny.
Puentą opisywanych zdarzeń jest, gdy w grę wchodzi krzywda niewinnej osoby, nigdy nie ma odpowiedniej kary, by oddać sprawiedliwość ofiarom i bliskim, którzy cierpią wraz z nimi.
„-(…) Wiesz jakie jest największe kłamstwo na świecie?
- Jakie?
- Że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. To nieprawda. Niektóre rzeczy są zupełnie nieuzasadnione. Pewne rzeczy, takie, które ranią najbardziej, kompletnie nie mają sensu. Są rzeczy, które nie mają i nigdy nie będą miały sensu”.
Czy kiedykolwiek byłeś w sytuacji, gdzie prawo nieadekwatnie wymierzyło...
2021-03-01
MIŁOSNE ROZTERKI OGRODOWYCH SIÓSTR
Któż nie słyszał o reklamowanym i zachwalanym „Słowiku”? Kristin Hannah poruszyła serca wielu czytelników opowieścią o dwóch siostrach, których los toczył się w czasach wojny. Autorka jest mi znana także z kilku innych powieści, jednak to „Słowik” podbił moje serce. Z doświadczenia wiem, że autorka ma lepsze i gorsze książki, a porównując ją do jakiejkolwiek innej pisarki jest kuriozalne.
„Prawdziwe kolory” jest historią, która opisuje losy trzech sióstr; ich historia rozpoczyna się w latach dziewięćdziesiątych. Winona, Aurora i najmłodsza Vivi Ann mieszkają w małym miasteczku, w którym pozory mają większe znaczenie od prawdy.
Winona jest rozsądną i zakompleksioną prawniczką, dla której zdanie surowego ojca jest na wagę złota. Aurora wiedzie szczęśliwe życie u boku męża i dwójki dzieci; to właśnie ona jest rozjemcą rodzinnym, rozstrzyga wszelkie spory i stara się nie dopuścić do jakiegokolwiek rozłamu. Natomiast Vivi Ann jest piękną, infantylną i rozpuszczoną dziewczyną, która zawsze stawia na swoim. Spoiwem, który ich łączy jest ojciec, (ale to tylko w teorii); po wczesnej śmierci żony, Grey był zmuszony sam zająć się córkami.
Przyznam, że bardzo ciężko czytało mi się tę książkę i nie mam tu na myśli emocji, jakich wywołała. Przez 1/3 powieści byłam skazana na rozpuszczoną, irytującą ranczerkę, której egoizm doprowadził do złamania wielu serc. Ważne były jedynie jej uczucia, jednak autorka wcisnęła to w „woalkę romantycznego bełkotu”, który nie kupiłam.
Historia wywoła we mnie ogrom emocji. Miałam wrażenie, że wszyscy sprzysięgli się przeciwko Winonie, nawet autorka. To właśnie najstarsza Greyówna została przedstawiona jako zawistna stara panna, która widzi wszystko w czarno-białych kolorach. Nie potrafiłam też współczuć Vivi Ann, dopiero później było mi jedynie żal jej dziecka.
Książka jest poruszająca i skłania do refleksji, jednak dopiero czytając całość się o tym przekonałam. Było mi niesłychanie ciężko przebić się przez romantyczne uniesienia bohaterów i przyznam, że po kilku tygodniach mordęgi miałam ochotę rzucić tę powieść w kąt. Uzbroiłam się w cierpliwość i odkryłam późniejszy dramat bohaterów, co skłoniło mnie do ogólnej zmiany mojej opinii o tej książce. Nie jest to najlepsza powieść w dorobku Hannah, ale fani prozy autorki powinni się z nią zapoznać.
MIŁOSNE ROZTERKI OGRODOWYCH SIÓSTR
Któż nie słyszał o reklamowanym i zachwalanym „Słowiku”? Kristin Hannah poruszyła serca wielu czytelników opowieścią o dwóch siostrach, których los toczył się w czasach wojny. Autorka jest mi znana także z kilku innych powieści, jednak to „Słowik” podbił moje serce. Z doświadczenia wiem, że autorka ma lepsze i gorsze książki, a porównując...
2021-03-01
Ta historia powinna się zacząć od słowa „gdyby”.
Gdyby Lily nie miała obsesji na punkcie naprawiania świata, po tym jak skończył tragicznie jej brat, to by nie została prawnikiem.
Gdyby nie została prawnikiem, to nie poznałaby rzekomego mordercę Joe Thomas’a, oskarżonego o zabójstwo swojej dziewczyny Sarah.
Gdyby Joe wybrał innego prawnika, to Lily nie popełniłaby błędu na całe życie.
Gdyby Lily mąż nie miał kompleksów na punkcie zarabiania pieniędzy, nie wpadłby w nałóg.
Gdyby nie wpadł w nałóg, być może interesowałby się czymś więcej, niż czubkiem własnego nosa i rozwijaniem artystycznych kaprysów.
Gdyby nie jego artystyczny temperament i chęć udowodnienia sobie czegoś, nie wpadłby w sidła niebezpiecznej osoby…
ŻONA MOJEGO MĘŻA to świetnie skonstruowana fabuła, pełna manipulacji i psychologicznych pułapek.
Nic nie jest takie jak się wydaje z początku, nawet najmniejsza chwila może spowodować nieodwracalną tragedię.
Proza autorki sprawiła, że czytało się z wypiekami na twarzy, a czas płynął niewiarygodnie szybko.
Powieść wzbudza ogromne zainteresowanie, dodatkowo pisarka nie przynudza, tylko wprowadza nas w świat dwóch bohaterek: Lily i Carli.
Wydarzenia Lily są opisywane z punktu widzenia kobiety. Postać ta wyraża swoje emocje w pierwszej osobie, nie szczędząc nam karuzeli emocji, wątpliwości i ujawniania najskrytszych sekretów, nawet tych najbrudniejszych.
Może bym polubiła tę postać, gdyby nie była taką hipokrytką. Może współczułabym Lily mocniej, jednak postępowała jak kobieta bez klasy i według mojej oceny - irracjonalnie.
Carli perspektywę przedstawiał bezstronny narrator.
Miałam mieszane uczucia do bohaterki. Jako dziecko współczułam dziewczynce, która była zmuszona płacić za przeszłość swojej matki. Kiedy dorosła znienawidziłam tę zepsutą kukłę, która była „wypisz, wymaluj” jak swoja matka.
Powieść prowadziła do zwrotów akcji, ale niestety nie mogłabym powiedzieć, że „zaskakujących”. Chciałabym zachwalać fabułę za nieoczekiwany obrót spraw, ale osoba lubująca tego typu literaturę mogłaby spokojnie wszystko przewidzieć.
I jeszcze te zakończenie… jakby na siłę chciano czytelnika uraczyć „happy-endem”, który kompletnie nie był spójny z ogółem.
ŻONA MOJEGO MĘŻA to ciekawa propozycja dla czytelnika, ale nie zmuszająca do wysiłku.
Ta historia powinna się zacząć od słowa „gdyby”.
Gdyby Lily nie miała obsesji na punkcie naprawiania świata, po tym jak skończył tragicznie jej brat, to by nie została prawnikiem.
Gdyby nie została prawnikiem, to nie poznałaby rzekomego mordercę Joe Thomas’a, oskarżonego o zabójstwo swojej dziewczyny Sarah.
Gdyby Joe wybrał innego prawnika, to Lily nie popełniłaby błędu na...
2021-02-23
UTOPIJNY, PIEKIELNY ŚWIAT ENIGMY
Po rocznym oczekiwaniu w końcu mam okazję powrócić do mrocznego świata, stworzonego przez Donato Carrisi. Włoski pisarz już nie jeden raz pozytywnie mnie zaskoczył i wielokrotnie pokusiłam się go nazwać najlepszym autorem powieści kryminalnych. Odkąd dowiedziałam się o premierze „Gry zaklinacza”, nie mogłam spać spokojnie. W końcu się doczekałam i poświęcając kilka godzin wchłonęłam całą powieść.
Zaginięcie czteroosobowej rodziny stanowi nie lada zagadkę dla miejscowej policji. Po telefonicznym zgłoszeniu, pomoc nadjechała za późno. Po przekroczeniu progu policja zastała ślady krwi, stanowiące dowody brutalnej zbrodni. Cała rodzina zniknęła, a tajemniczy nieznajomy, z którym miał rozmawiać przed zaginięciem rodziny pan Anderson, stanowi zagadkę.
Niebawem policja dokonuje spektakularnego aresztowania człowieka, który zostaje oskarżony o zamordowanie Andersonów. Osadzony z nikim nie chce rozmawiać; także nie jest znana jego tożsamość. Media nazwały go Enigmą i pomimo licznych tatuaży, które stanowią sekwencję liczb, nikt nie może go rozpoznać.
W sprawę zostaje zaangażowana była policjantka Mila Vasquez, która odeszła z policji po traumatycznych wydarzeniach sprzed roku; teraz jest zmuszona powrócić „do strefy mroku”, by odpowiedzieć sobie na pytanie: co ma wspólnego z Enigmą? Wydaje się, że anonimowy aresztant ma jej coś ważnego do przekazania. Mila zostaje wciągnięta w grę, w której świat rzeczywisty ściera się z wirtualnym, a stawką będzie życie osoby, którą kocha.
Donato Carrisi już od pierwszego rozdziału buduje ogromne napięcie. Zaginięcie rodziny na odludziu, która żyła bez wygód XXI wieku oraz zagadkowy podejrzany, który odstrasza samym wyglądem; do tego tatuaże, których szyfr nie mogą przełamać najlepsi specjaliści. Autor nieustannie utrzymuje akcję w dynamicznym tempie, zaś mroczny klimat jedynie wzmacnia chęć rozpracowania tej zagadki. Intrygująca, rzadko powtarzalna fabuła utwierdzała mnie w przekonaniu, że mam styczność z kolejnym wybitnym dziełem Carrisi’ego.
Po zakończeniu „Gry zaklinacza” czułam jednak niedosyt. Zabrakło mi fenomenalnego, szokującego zakończenia na miarę tego autora. Powieść pomimo, że trzyma bardzo dobry poziom, nie jest tym, co spotkałam w poprzednich mistrzowskich książkach autora.
UTOPIJNY, PIEKIELNY ŚWIAT ENIGMY
Po rocznym oczekiwaniu w końcu mam okazję powrócić do mrocznego świata, stworzonego przez Donato Carrisi. Włoski pisarz już nie jeden raz pozytywnie mnie zaskoczył i wielokrotnie pokusiłam się go nazwać najlepszym autorem powieści kryminalnych. Odkąd dowiedziałam się o premierze „Gry zaklinacza”, nie mogłam spać spokojnie. W końcu się...
2021-01-12
GRA CIENI to powieść o przyjaźni, która nie przetrwała prób.
Wszystko kręci się wokół jednego człowieka – David’a Bellino, który palił za sobą mosty.
Pięć motywów, by zabić egocentrycznego narcyza.
Wszyscy znajdą się w jednym miejscu, by skonfrontować się z przeszłością.
Pisarka wyraźnie nakreśliła nam genezę gniewu bohaterów.
Osoby bardzo ze sobą kontrastujące, a łączy je jedno- chęć zemsty na Davidzie Bellino.
Przeszłość naznaczyła te fikcyjne figury, na tyle mocno, że sama ofiara będzie podejrzewać ich o niecne zamiary.
Autorka wprowadziła nas w przeszłość każdego z osobna.
Dzięki temu mieliśmy wyraźny obraz nakreślania charakteru i powodów, którymi się później kierowała piątka.
Charlotte Link zarysowała również różnicę między życiem na Manhattanie i Bronksem.
Obraz wyraźnie do nas przemawia, krzycząc różnicami, które nie są niezauważalne.
Powieść uczy nas czym jest przyjaźń i dojrzałość w wybaczaniu.
Każdy cios zadany przez kogoś, komu się ufa, nie tak łatwo zapomnieć, a wiarę we wszystko można z łatwością utracić.
Mimo infantylnych opisów miłosnych i zbędnych rozczulań się nad niektórymi postaciami, powieść zaliczam do jednej z najlepszych tej pani.
Z pewnością mogę polecić.
GRA CIENI to powieść o przyjaźni, która nie przetrwała prób.
Wszystko kręci się wokół jednego człowieka – David’a Bellino, który palił za sobą mosty.
Pięć motywów, by zabić egocentrycznego narcyza.
Wszyscy znajdą się w jednym miejscu, by skonfrontować się z przeszłością.
Pisarka wyraźnie nakreśliła nam genezę gniewu bohaterów.
Osoby bardzo ze sobą kontrastujące, a łączy je...
2021-02-09
Czy zemsta najlepiej smakuje na zimno?
Linda Conrads to poczytna pisarka. Jej książki są popularne na całym świecie, a grono jej wielbicieli rośnie. Nikt natomiast nie wie, że powodem dlaczego Linda nie wychodzi z domu jest trauma z przeszłości. W świecie literackim jest uważana za „chorą”, ale Lindzie to na rękę.
Może spokojnie planować zemstę na człowieku, który przed laty odebrał jej siostrę.
Co za wypociny! Nie wiem jak można wydać taki gniot!
Każdy by lepiej napisał tę książkę! Każdy!
Zastanawiam się czy autorka posiada jakiekolwiek wykształcenie, bo jej dialogi były płytkie, a myśli nierozbudowane.
Może pisarka powinna przeczytać jakikolwiek wywiad, zanim weźmie się za napisanie czegoś podobnego?
Sławna pisarka udziela wywiadu i nie potrafi sklecić porządnego zdania?
Przecież kto jak kto, ale ktoś taki jak „pisarz” powinien operować sprawnie językiem! A tu udziela wypowiedzi nie gorzej od dziecka, które tyle co nauczyło się mówić.
Kolejny przykład: popularny dziennikarz, a nie potrafi znaleźć w sobie ani kropli profesjonalizmu?
Nie wiem czemu miały służyć te pytania, które tylko wyprowadzały mnie z równowagi.
Nie dobrze mi się robiło od tego użalania nad sobą bohaterki.
Biedna Linda, bo straciła siostrę…
Biedna Linda, bo rodzice się do niej nie odzywają…
Biedna Linda, bo tęskni za widokiem w niebo…
A ta „biedna Linda” nie brała pod uwagę tego, że jej relacja z siostrą była utkana fałszem, do rodziców sama się nie odzywała, wmawiając sobie kłamstwa, w domu siedziała na własne życzenie.
Tak, Linda miała ten przywilej, że dzięki pieniądzom, pomocy zatrudnionej, mogła sobie pozwolić na luksus księżniczki „uwięzionej” w bańce mydlanej.
Bo prawdziwym bólem, jak próbowała nas przekonać przez te całe jej rozczulania, nie jest wtedy, gdy siedzimy pod kloszem i płaczemy kilkanaście lat, tylko wtedy gdy stawiamy czoło codziennościom, mierząc się z przeciwnościami losu.
Patrzeć w niebo i zdać sobie sprawę z tego, że wszystko toczy się dalej, tylko Ty jakbyś zatrzymał się w czasoprzestrzeni, gdzie nie ma na nic miejsca, tylko rozpacz.
Łatwo jest prawić morały zza ścian zamku.
Więc pytam się - co Linda Conrads może wiedzieć o prawdziwym cierpieniu?
Kolejną ogromną wadą były pomieszane bieżące zdarzenia z tymi fikcyjnymi, opisywanymi w swojej książce przez Lindę Conrads.
Nie wiem czemu autorka tak uparła się by zamieścić FIKCYJNĄ fabułę FIKCYJNEJ postaci.
Drażniła mnie proza zarówno autorki, jak i bohaterki-autorki.
Konkluzja jest taka, że PUŁAPKA to ogromna strata czasu.
Nie nazwę tego czegoś książką, (nie zasługuje na to miano), ale z przekonaniem mogę stwierdzić, że wszelkie pozytywne opinie, to zwykły PR, na który PUŁAPKA nie zasługuje.
Czy zemsta najlepiej smakuje na zimno?
Linda Conrads to poczytna pisarka. Jej książki są popularne na całym świecie, a grono jej wielbicieli rośnie. Nikt natomiast nie wie, że powodem dlaczego Linda nie wychodzi z domu jest trauma z przeszłości. W świecie literackim jest uważana za „chorą”, ale Lindzie to na rękę.
Może spokojnie planować zemstę na człowieku, który przed...
2021-02-23
Niewiarygodne, że gdyby nie uzależnienie Dostojewskiego od hazardu, sam utwór literacki by nie powstał.
Dzięki autopsji, pisarz mógł z niezwykłą przenikliwością i detalami wejść w umysł hazardzistów.
Książka to coś w rodzaju pamiętnika, prywatnych zapisków Aleksego Iwanowicza, który subiektywnie wprowadza nas w świat śmietanki towarzyskiej, gdzie główna problematyka jest oparta na uzależnieniu.
Młody bohater przejawia kompleksy niższości. Chociaż jest niegłupi i powszechnie lubiany, to przez pochodzenie czuje się gorszy od innych. Chcąc udowodnić swoją wartość sobie i otoczeniu, wpędza się w wir rosyjskiej ruletki.
Dostojewski obrazowo ukazuje nam świat zarówno wygranych, jak i przegranych.
To z jaką łatwością można wpaść w objęcia uzależnienia. Tu został przedstawiony przykład 75-letniej Antonidy Wasilewnej, która pomimo dojrzałości wieku i przenikliwości umysłu, nie została stanowczo obojętna na pokusę szybkiego wzbogacenia się.
Dodatkowo autor porusza w GRACZU intrygi towarzyszy Aleksego Iwanowicza. Każdy tam emanuje fałszem, nikt nie jest taki jak na zewnątrz.
Puentą jest brutalne uświadomienie czytelnika jak „gracz” może nisko upaść i dalej naiwnie sądzić, że może zdobyć bogactwa świata.
Autor opisuje naiwność ludzką, która sprowadzi do zguby i ograbi z resztek godności.
Niewiarygodne, że gdyby nie uzależnienie Dostojewskiego od hazardu, sam utwór literacki by nie powstał.
Dzięki autopsji, pisarz mógł z niezwykłą przenikliwością i detalami wejść w umysł hazardzistów.
Książka to coś w rodzaju pamiętnika, prywatnych zapisków Aleksego Iwanowicza, który subiektywnie wprowadza nas w świat śmietanki towarzyskiej, gdzie główna problematyka jest...
2021-02-14
WIECZNY MĄŻ to nowela o sile gniewu, chęci zemsty i dążeniu do kary.
Dostojewski mocno zarysował charaktery, nadał postaciom niekiedy groteskowość.
Fabuła uraczy nas puentą, która krzyczała już od pierwszych stron.
Po latach spotykają się Aleksy Iwanowicz Wielczaninow z dawnym znajomym Pawłem Pawłowiczem Trusockim.
Wielczaninow wegetował, jego hipochondria i wieczne użalanie się nad sobą, odbierały mu sił.
W jego życiu sprawy zaczynają przybierać nieoczekiwanych obrotów, gdy niespodziewanie Trusocki oznajmia, że właśnie owdowiał. Natalia Wasilewna była kiedyś kochanką Wielczaninowa.
Mężczyzna nie wie, że kochanka zostawiła „pamiątkę” po tych relacjach.
„Wieczny mąż”, tym określeniem zwracał się Wielczaninow do Trusockiego.
Mężczyzna ten miał świecić przykładem i lojalnością, gdy pod maską skrywał fałsz i odrazę.
Trusocki to postać przedstawiona jako alkoholik, wylewa za kołnierz i nie przeszkadza mu, że pod swoimi skrzydłami sprawuje opiekę nad małoletnią Lizą.
Wielczaninow pomimo swoich wad, jest przedstawiony w bardziej korzystnym świetle.
Aleksy Iwanowicz wywyższa się nad Pawłem Pawłowiczem, nie omieszka z niego kpić i wytykać mu błędów.
Dawni znajomi będą siebie karać, łajać i mścić. Jeden z nich będzie wystawiony na poważną próbę, która o włos uniknie wielkiego dramatu.
Uważam, że to jedna z najgłębszych historii tego wielkiego pisarza.
Uczucia są opisane obrazowo, autor nie szczędzi nam męki, przez jaką muszą przejść bohaterowie.
Smutna nowela, która zaznacza, że nie wszystko w życiu kończy się jak bajka, a największą zgnilizną tego świata jest ludzka słabość.
WIECZNY MĄŻ to nowela o sile gniewu, chęci zemsty i dążeniu do kary.
Dostojewski mocno zarysował charaktery, nadał postaciom niekiedy groteskowość.
Fabuła uraczy nas puentą, która krzyczała już od pierwszych stron.
Po latach spotykają się Aleksy Iwanowicz Wielczaninow z dawnym znajomym Pawłem Pawłowiczem Trusockim.
Wielczaninow wegetował, jego hipochondria i wieczne...
Wystarczy chwila nieuwagi…
Wystarczy, jeden błąd, który może kosztować całe życie.
Rachel Jenner uważała, że samodzielność uczy dzieci odpowiedzialności.
Uważała też tak w chwili, gdy na spacerze ze swoim 8-letnim synem puściła go przodem w lesie.
Ten błąd kosztował ją dziewięć dni koszmaru, strachu i załamania nerwowego.
Dziewięć dni bez informacji co dzieje się z jej synem Benjaminem.
Dziewięć dni bycia osądzaną i zniesławioną.
Dziewięć dni, które nikt nie wymaże z jej życia.
Autorka przedstawia historię z perspektywy matki – Rachel i detektywa prowadzącego śledztwo – Jim’a.
Rachel wprowadza nas w swój koszmar.
Opisuje jak zmienia się w kogoś, kim nie jest, gdy cały świat zjednoczył się przeciwko niej, by oznakować ją mianem „złej matki”.
Rachel to wrażliwa kobieta tuż po rozwodzie. Jej mąż – John, również przeżywa dramat, ale tylko ona jest zhańbiona przez opinię publiczną, w tym osoby postronne.
Pisarka podkreśla jaką rolę w tym wszystkim pełni matka i jakie są tego konsekwencje, a mianowicie: Rachel zmieszana z błotem, a John ukazany w świetle zrównoważonego ojca, który zasłużył na szczęście u boku nowej żonki.
Zero współczucia dla Rachel, a za to ciągłe podejrzenia i oskarżenia.
Nie mogłam jej nie współczuć. W najgorszym momencie swojego życia odkryto przed nią tajemnicę sprzed lat, która sprawi, że straci ona zaufanie do najbliższych.
Jim uważa się za dobrego gliniarza. Chce za wszelką cenę dorównać swojemu ojcu, który kiedyś również był stróżem prawa.
Swoje podejrzenia opiera na instynkcie, który sprowadzi go na błędną drogę.
Jim zapłaci za to swoim zdrowiem psychicznym, osobistym życiem i wyrzutami sumienia przekłutymi w bezsenność, która swoje ujście znajdzie w gabinecie terapeutycznym.
Pisarka porusza ważne tematy takie jak: depresja, życie w rozbitej rodzinie, bezsenność czy poczucie winy.
Nie omieszkamy też nie zauważyć do jakich skutków prowadzą media i ich osądzanie bez dowodów, nakręcanie spirali nienawiści w mediach społecznościowych i ich wpływ (rosnąca agresja społeczeństwa).
Powieść jest wciągająca, trzyma w napięciu i dzięki pierwszo-osobowej narracji z łatwością możemy zidentyfikować się z którymś z bohaterów.
Wystarczy chwila nieuwagi…
więcej Pokaż mimo toWystarczy, jeden błąd, który może kosztować całe życie.
Rachel Jenner uważała, że samodzielność uczy dzieci odpowiedzialności.
Uważała też tak w chwili, gdy na spacerze ze swoim 8-letnim synem puściła go przodem w lesie.
Ten błąd kosztował ją dziewięć dni koszmaru, strachu i załamania nerwowego.
Dziewięć dni bez informacji co dzieje się z jej...