-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
,,(...) Zamierzam popełnić najbardziej śmiertelny grzech ze wszystkich: zamierzam ukraść przyjacielowi dziewczynę.”
Pierwszy raz po przeczytaniu książki mam kompletną pustkę w głowie...
Sięgnęłam po ,,Amber" ze względu na ogromny sentyment do poprzednich dwóch książek autorki. Ale żadna z nich nie mogła mnie przygotować na coś takiego...
Książka opowiada o trójkącie miłosnym... Amber, Brock i Ryder. ( Nie znoszę Brocka. Dla mnie to takie ciepłe kluchy z mlekiem. Za to Rydera kocham. To ten typ bohatera, który rozpala moje zmysły do czerwoności. TEAM RYDER! ) Każde z nich ma swoje tajemnice i mroczne strony niby nic oryginalnego prawda? A jednak historia opowiedziana została w taki sposób, że szokuje, bulwersuje, podnieca i wyciska miliony łez z oczu. Odczuwałam tyle sprzecznych emocji w jednym momencie że bałam się że postradam zmysły. To nie jest lekka, przyjemna i cukierkowa powieść.
,,Amber" zatrze Wasze granice pomiędzy dobrem a złem... Wasz kompas moralny oszaleje i roztrzaska się na miliony kawałeczków. Chcecie sprawdzić czy mam rację? :) Sięgnijcie po ,,Amber" a nic nie będzie już takie jak wcześniej
,,(...) Zamierzam popełnić najbardziej śmiertelny grzech ze wszystkich: zamierzam ukraść przyjacielowi dziewczynę.”
Pierwszy raz po przeczytaniu książki mam kompletną pustkę w głowie...
Sięgnęłam po ,,Amber" ze względu na ogromny sentyment do poprzednich dwóch książek autorki. Ale żadna z nich nie mogła mnie przygotować na coś takiego...
Książka opowiada o trójkącie...
Jak wielką cenę trzeba zapłacić za bycie szczęśliwym?
Ci którzy czytają moje recenzje wiedzą jak ogromną miłością pałam do Jennifer L. Armentrout. Tak więc odpuszczę sobie wychwalanie jej pod niebiosa, aby sie nie powtarzać i nie przynudzać :)
,,Arktyczny dotyk" jest drugim tomem jej serii Dark Elements. Zakończenie pierwszego pozostawiło mnie z walącym sercem oraz obgryzionymi paznokciami. Kiedy więc kontynuacja pojawiła się w księgarniach z niecierpliwością wyczekiwałam w oknach kuriera, niczym najlepszy stalker. W końcu po całej wieczności usłyszałam upragniony i wyczekiwany dzwonek do drzwi. Chwilę później zniknęłam z powierzchni ziemi i żeby była jasność! Wcale nie chciałam wracać.
Zaczynając pierwszy rozdział pociły mi się dłonie bo zawsze pozostaje ten strach że kontynuacja nie dorówna poprzedniczce i czeka nas druzgocące rozczarowanie. Po chwili jednak popatrzyłam na okładkę i przypomniałam sobie czyją książkę czytam.
Nie wiem jak to możliwe ale ,,Arktyczny dotyk" bije na głowę swoją poprzedniczkę. Zayne czyli strażnik i (przystojny?) przyjaciel Layli ze względu na jej oczywiste zdolności jest poza zasięgiem dziewczyny. I nagle następuje wielkie BUM... Moce przekształcają się, dzięki czemu zakazany do tej pory owoc jest na wyciągnięcie ręki. Krzywiłam się. Dlaczego? Nie lubie Zayne. Drażnił mnie już w pierwszej części a tutaj zdecydowanie trafił na moją czarną listę. Nie mogę jednak nie docenić sposobu w jaki autorka pokierowała tym wątkiem. W końcu takie elementy zaskoczenia i szoku to dla Pani Jennifer chleb powszedni. W głowie miałam tylko jedną myśl: ,,Gdzie u diabła jest Roth?" Oczywiście powrócił w najmniej spodziewanym momencie. Jak na demona przystało przynosi nienajlepsze wieści. Od tego momentu akcja gna do przodu w takim tempie że trzeba mocno zapiąć pasy aby nie wypaść :)
Podsumowując ,,Arktyczny dotyk" pełen jest genialnie poprowadzonej fabuły, świetnie skonstruowanych bohaterów, napięcia, niebezpieczeństwa, pasji, miłości, poświęcenia oraz piekielnie seksownego demona przy którym każda kobieta straci jajniki :) Jennifer L. Armentrout postawiła sobie poprzeczkę niesamowicie wysoko przed kolejnym tomem, ale jestem pewna że nikt lepiej by jej nie sprostał :) Gorąco.. a może raczej piekielnie polecam :)
Jak wielką cenę trzeba zapłacić za bycie szczęśliwym?
Ci którzy czytają moje recenzje wiedzą jak ogromną miłością pałam do Jennifer L. Armentrout. Tak więc odpuszczę sobie wychwalanie jej pod niebiosa, aby sie nie powtarzać i nie przynudzać :)
,,Arktyczny dotyk" jest drugim tomem jej serii Dark Elements. Zakończenie pierwszego pozostawiło mnie z walącym sercem oraz...
Na jak wiele sposobów można "powiedzieć" kocham?
Okładka bardzo zniechęcała mnie do sięgnięcia po tą powieść. Jakiś duch, przezroczysty człowiek na tle lasu, natychmiast kojarzy mi się z literaturą paranormalną, ale opis zamieszczony na okładce temu zaprzeczał. Jako że miałam już przyjemność zapoznać się z twórczością Pani Sheridan postanowiłam przekonać się co tym razem przyszykowała dla swoich czytelników.
Archer to samotnik. Tragiczna i bolesna przeszłość sprawia że izoluje się od ludzi. Uważa że jest skazany na samotność. Autorka wykreowała go w tak niesamowity sposób że potrafiłam doskonale wczuć się w sytuację i zrozumieć jego punkt widzenia i postrzegania świata.
Bree spotkała w życiu tragedia, przybywa do małego miasteczka licząc na to że tutaj odnajdzie upragniony spokój i równowagę psychiczną.
Spotkanie naszych bohaterów pełne było leku i niepewności. Z czasem jednak pojawiła się wzajemna fascynacja i coś dużo głębszego... coś co oboje panicznie boją się nazwać. Czy delikatne uczucie budzące się na gruzach przeszłości ma szansę na przetrwanie?
Mia Sheridan po raz kolejny stworzyła coś magicznego. Opowiedziana przez nią historia jest pełna bólu, lęku i ciężkiej przeszłości. Ale także delikatnego uczucia, które potrafi dać szanse na szczęśliwą przyszłość. Prawdziwy majstersztyk emocji i odczuć :) Jeżeli chcecie przeżyć coś magicznego i niepowtarzalnego sięgnijcie po ,,Bez słów" Mii Sheridan a zmienicie swoje podejście do świata :)
Na jak wiele sposobów można "powiedzieć" kocham?
Okładka bardzo zniechęcała mnie do sięgnięcia po tą powieść. Jakiś duch, przezroczysty człowiek na tle lasu, natychmiast kojarzy mi się z literaturą paranormalną, ale opis zamieszczony na okładce temu zaprzeczał. Jako że miałam już przyjemność zapoznać się z twórczością Pani Sheridan postanowiłam przekonać się co tym razem...
Wspaniała! po prostu wspaniała! a co najważniejsze PRAWDZIWA! mamy odrobinę romantyzmu, trójkąt miłosny, wyrzuty sumienia, ból, cierpienie, odrobinę dramatyzmu. Czyli wszystko to co książka powinna posiadać :)
Wspaniała! po prostu wspaniała! a co najważniejsze PRAWDZIWA! mamy odrobinę romantyzmu, trójkąt miłosny, wyrzuty sumienia, ból, cierpienie, odrobinę dramatyzmu. Czyli wszystko to co książka powinna posiadać :)
Pokaż mimo toPowiem że po prostu jest wspaniała! :) ja pochłonęłam ją w zaledwie kilka godzin
Powiem że po prostu jest wspaniała! :) ja pochłonęłam ją w zaledwie kilka godzin
Pokaż mimo to
Jesteś ognioodporny? A może wręcz przeciwnie.. może ogniopalny?
Jako mała dziewczynka miałam ogromną słabość do strażaka Sama. Z upływem lat moja psychoza trochę osłabła, ale sentyment pozostał. No bo czy może być coś seksowniejszego niż muskularny facet, w stroju strażackim, ratujący życie? Batman może się przy takim schować. Tego samego zdania była chyba również sama K. Bromberg skoro oddała w nasze ręce ,,Combust". Witaj strażaku Samie dla niegrzecznych i dorosłych dziewczynek :)
Gdy w grę wchodzą powieści Pani Bromberg, jestem jak narkoman na głodzie, który pragnie nowej działki ciągle i bez przerwy. Mam ochotę wrzeszczeć: ,,Daj mi więcej, więcej kobieto!"
Fakt że to pierwsza czytana przeze mnie powieść, w której główny bohater jest strażakiem, także w sporym stopniu przyczyniła się do mojej ekscytacji.
Dylan McCoy po znalezieniu jak się jej wówczas wydawało miłości swojego życia z inną kobietą, ma ochotę spalić ich żywcem ma ochotę wyjść. Wyjść ze wszystkich relacji z Jettem, które były zarówno prywatne jak i zawodowe. Otóż Dylan jest autorką piosenek, która umawia, a raczej umawiała się z jedną z największych i niegrzecznych gwiazd rocka, nastawionym na zniszczenie, ale z całą pewnością nie na bycie otoczonym wyłącznie przez jedną kobietę. Zobowiązania Dylan jasno mówią iż czeka ją jeszcze napisanie piosenek na nowy album Jetta. Z sercem w strzępkach, nasza dziewczyna postanawia uszanować obowiązujący ją kontakt, wykonać zadanie, ale z LA, z daleka od autora jej cierpienia.
Można by wysnuć wniosek że bohaterka sama jest sobie winna prawda? Mogła przewidzieć jakie zakończenie ją czeka. Nie mniej jednak miłość sprawia, że zdrowy rozsądek ucieka sobie daleko.
Grady Malone jest strażakiem, który walczy nie tylko z niszczycielskim ogniem, lecz z własnymi, dręczącymi go demonami. To sprawia, że jest jeszcze bardziej pociągający. Grady jest bohaterem, w każdym znaczeniu tego słowa. Jest facetem, którego natychmiast kochasz. Tak słodkim, oddanym, lojalnym, seksownym i niesamowitym, że masz ochotę podpalić wszystko dookoła, byle tylko on przyjechał ugasić pożar.
Gdy Grady i Dylan mieszają się razem... jezu chryste... naprawdę iskry latają. Ich relacja jest tak soczysta, że aż ślinka napływa do ust. Są tak niesamowici razem, ich przyjaźń, uczucie w jakie się ona przeradza zapiera dech. Każde z nich dźwiga swój własny bagaż doświadczeń, dają sobie jednak nawzajem tak potrzebne ukojenie i to jest po prostu niesamowite.
Każdy dotyk to odrobina łatwopalnej benzyny dodawanej do ognia. Każdy pocałunek jest zapalny, a każdy jęk liżą płomienie sunące po ciałach i duszach.
,,Combust" żyje... ożywa na Waszych oczach i w Waszych rękach. Posiądzie Was na własność już po jednym słowie.
Jesteś ognioodporny? A może wręcz przeciwnie.. może ogniopalny?
Jako mała dziewczynka miałam ogromną słabość do strażaka Sama. Z upływem lat moja psychoza trochę osłabła, ale sentyment pozostał. No bo czy może być coś seksowniejszego niż muskularny facet, w stroju strażackim, ratujący życie? Batman może się przy takim schować. Tego samego zdania była chyba również sama K....
Zdecydowanie jedna z najlepszych trylogii erotycznych jakie czytałam.
Zdecydowanie jedna z najlepszych trylogii erotycznych jakie czytałam.
Pokaż mimo to
Z tej manipulacji nikt nie wyjdzie bez szwanku...
Chyba potrzebuję kielicha. Serio. I to nie jednego...
Byłam pewna że Laurelin Paige niczym nie może mnie już zaskoczyć, po mroczniejszej serii Pierwszego dotyku czułam się przygotowana na wszystko. A jednak... jednak znowu zrobiła ze mnie alkoholiczkę bo na trzeźwo chyba nie dam rady przetrawić tych wszystkich uczuć i myśli które rozsadzają mi cały układ nerwowy.
I gdzie u diabła podział się mój kompas moralny? Ta książka wyciągnęła ze mnie chyba wszystko co najgorsze. Wygląda na to że jestem bardziej niegrzeczną dziewczynką niż przypuszczałam :) Ale co tam...
"Dirty Filthy Rich Men" jest... brudna i sprośna. Ta książka wprowadza czytelnika w świat DWÓCH MĘŻCZYZN. Tak dwóch. Dwóch dominujących, upartych, bogatych, brudnych, pysznych, przystojnych i potężnych mężczyzn Westona Kinga i DONAVANA KINCAID ( pisownia nie jest przypadkowa. Chyba wiadomo który zdobył moje serce, nawet jeśli to chore :) ) i jednej kobiety... Boże miej ją w opiece.
Sabrina Lind ma przeszłość z tymi dwoma mężczyznami. Weston był jej zmiażdżeniem w college'u, jej idealnym mężczyzną. Donovan, z drugiej strony, był człowiekiem, którego pragnęła i pragnęła. Był jej brudną tajemnicą i fantazją. Nie zamierzała widzieć więcej żadnego z nich. Ale wiecie jak jest z tym ,,nigdy". Nigdy nie mów nigdy. Mija dziesięć lat i Sabrina wchodzi w świat brudnych, brudnych ludzi. Zwłaszcza jednego takiego :)
Udaje się do Nowego Jorku, aby rozpocząć nową pracę. Weston King - nowy szef. No jeden z dwóch nowych szefów. Jest jeszcze Donavan. I o ile praca z Westonem nie jest problemem, bo jest słodki i uprzejmy, to obecność Pana D była trudna do zniesienia. Płonący ogień coś w niej odpalił. Obudził śpiącego smoka, którego płomienie były jej brudną, brudną i gorącą fantazją. Fantazją, która nie jest normalna.
Donovan Kincaid jest zagadką. Ale jednocześnie to on trzyma w garści wszystkie karty. Jest centrum tej książki. Wszystko wychodzi od niego. Jest zimnym, manipulatorem, to taki facet przed którym ostrzegają swoje córki matki. Ale jednocześnie wydaje się że Sabrina ma moc aby otworzyć jego zamknięte serce. Tylko czy Pan dominujący i rozdający na to pozwoli? A to jak dziewczyna reaguje na jego działania... Ufff.. gorąco :)
To nie znaczy że Sabrina jest słaba, albo nie pewna siebie. Chociaż podejrzewam że zdania na ten temat będą podzielone. To kobieta, która walczy ze swoimi pragnieniami, koszmarnymi wspomnieniami, odciśniętymi jak piętno, ale jednocześnie im bardziej się stawia, tym bardziej wpada. Jej przywiązanie do Donavana może być trudne do pojęcia, do wyjaśnienia zwłaszcza w kontekście tego co przeszła i jej konsekwencji w pracy. Ale czy wszystko trzeba umieć wyjaśniać?
Pozwólcie że Westonowi nie poświęcę czasu. Tak naprawdę wcale nie zauważałam go w tej książce. Połączenie pomiędzy Sabriną a Donavanem zajmowało całą przestrzeń i nie pozostawiło miejsca dla nikogo innego. To co ich łączy było brudne, gorące, niepojęte, sprośne, sprzeczne, niepodważalne. A jednocześnie można odnieść wrażenie że Donavan za wszelką cenę pragnie odepchnąć ją w taki sposób aby wpadła w ramiona Westona. Ale dlaczego? To dla mnie chyba największa zagadka, której jeszcze nie rozgryzłam. Ale to jedynie kwestia czasu :)
Laurelin Paige stworzyła manipulacyjną grę. Każdy gracz ma swoje wady, swoje brudne sekrety. Każdy jest skażony.
,,Dirty Filthy Rich Men" to skomplikowane emocje i jeszcze bardziej skomplikowani bohaterowie. To książka, po której będziecie chcieli się napić, bo przetrawienie jej na trzeźwo i oczekiwanie na kolejną część będzie po prostu niemożliwe.
A teraz wybaczcie ale naprawdę idę sobie sieknąć tego kielicha :)
Z tej manipulacji nikt nie wyjdzie bez szwanku...
Chyba potrzebuję kielicha. Serio. I to nie jednego...
Byłam pewna że Laurelin Paige niczym nie może mnie już zaskoczyć, po mroczniejszej serii Pierwszego dotyku czułam się przygotowana na wszystko. A jednak... jednak znowu zrobiła ze mnie alkoholiczkę bo na trzeźwo chyba nie dam rady przetrawić tych wszystkich uczuć i myśli...
Po prostu fenomenalna! Brakuje mi słów! Ciągle mam pustkę w głowie, nie spodziewałam się czegoś aż tak bardzo... Sama nie wiem. Jeszcze nigdy żadna książka nie wzbudziła we mnie aż tak wielu silnych i sprzecznych emocji. Czułam strach, przerażenie, obrzydzenie, współczucie, nadzieję. Polecam tylko ludziom o silnych nerwach. Ja musiałam robić przerwy w czytaniu bo każda kolejna strona sprawiała mi fizyczny ból
Po prostu fenomenalna! Brakuje mi słów! Ciągle mam pustkę w głowie, nie spodziewałam się czegoś aż tak bardzo... Sama nie wiem. Jeszcze nigdy żadna książka nie wzbudziła we mnie aż tak wielu silnych i sprzecznych emocji. Czułam strach, przerażenie, obrzydzenie, współczucie, nadzieję. Polecam tylko ludziom o silnych nerwach. Ja musiałam robić przerwy w czytaniu bo każda...
więcej mniej Pokaż mimo to
Balansujesz nad krawędzią urwiska... Odważysz się zamknąć oczy i skoczyć?
,,Hard Beat. Taniec nad otchłanią" to kolejna część serii Driven pióra genialnej K. Bromberg. Ta książka opowiada nam historię Tannera, starszego brata Rylee, o którym wzmianki pojawiały się już wcześniej. Przed rozpoczęciem lektury ta postać była dla mnie zagadką. Wszystko co wiedziałam to fakt iż jest korespondentem wojennym. Te dwa słowa mocno działają na moją wyobraźnię. Tak naprawdę to pobudzają mnie wszyscy męscy bohaterowie wykreowani przez autorkę.
Otworzyłam książkę i... Natychmiast pojawiły się skojarzenia i słowa klucze: niebezpieczeństwo, groza, kamuflaż, adrenalina. Czego się spodziewałam? Tego do końca sama nie wiedziałam. Ale z całą pewnością to dostałam, i to jak dostałam :)
Tanner przechodzi trudny okres. W tragicznych okolicznościach zginęła nie tylko jego partnerka zawodowa ale również narzeczona. Nie mogłam nie zauważyć podobieństwa do historii Rylee, ale jedynie w tym jednym elemencie. Na nim wszelkie odczucia deja vu się kończą.
Gatunek męski różnie odreagowuje tak silne negatywne emocje... niektórzy sięgają po alkohol, inni po mocniejsze substancje, a jeszcze inna grupa szuka przypadkowego seksu, który na kilka chwil pozwoli ukoić ból.
Ale nie Tanner... jak w takim razie radzi sobie korespondent wojenny? Rzuca się w coraz bardziej przerażające i niebezpieczne misje. Szaleństwo... innego słowa nie można w tym miejscu użyć. W tym zachowaniu nie jest jednak osamotniony. No bo w końcu kto lepiej zrozumie wariata niż drugi wariat?
W tym miejscu wkracza do akcji Beaux, nowa partnerka zawodowa a co ważniejsze... kobieta zagadka. Nie rozmawia o swojej przeszłości, nie chce się angażować. Wobec tego czego chce? Czasami to czego pragniemy nie jest tym czego najbardziej potrzebujemy...
Tanner i Beaux to genialnie wykreowane postacie. Nie odnosimy wrażenia że są jedynie kilkoma zdaniami czy stronami zapisanymi w książce. To obraz 3D. Bohaterowie, którzy materializują się przed naszymi oczami, rzucając urok na nasze myśli i serca. Aż w końcu nie możemy myśleć o niczym innym. Są jak wydawać by się mogło pusta książka...Ale gdy skieruje się oświetlenie pod właściwym kątek... pojawiają się słowa, zdania, strony aż w końcu całe rozdziały.
Podobno nie ma osób zdrowych psychicznie.. są tylko niezdiagnozowane. W pewnym momencie miałam wrażenie że ta książka właśnie była takim moim lekarzem psychiatrą, który zdiagnozował chorobę. Dwubiegunowość! Dlaczego? Bo w jednej chwili płaczę, szlocham i nie mogę przestać, a następnej policzki palą, otwieram okno bo mam wrażenie że zaraz spłonę żywcem, a w jeszcze następnej oddech i tętno przyśpiesza bo uciekam przed niebezpieczeństwem, mimo że nie ruszyłam się nawet o krok z kanapy na której siedzę. Nie mam jednak nic przeciwko aby kolejne dzieła autorki pogłębiały moje schorzenie :)
,,Hard Beat" to historia nie co odbiegająca od poprzednich dzieł autorki. Ale z całą pewnością nie gorsza. W końcu różnorodność nadaje życiu smaku prawda? Przepełniona tajemnicami, niebezpieczeństwem czyhającym gdzieś tuż za rogiem i dyszącym nam w kark. Nie zabraknie trudnych decyzji, niedomówień ale również pożądania, gorących scen seksu, które zawierają w sobie idealne proporcje pieprzyku i delikatności.
Przyznaję , że gdy dotarły do mnie głosy o jej odmienności od pozostałych poczułam pewien niepokój. Stanęłam nad urwiskiem i nie wiedziałam co dalej. Mogłam się cofnąć i zapomnieć o całej sprawie.. albo zamknąć oczy i skoczyć.. W końcu zrobiłam ten jeden krok do przodu i poleciałam. Z całą pewnością był to najbardziej satysfakcjonujący skok jakiego w życiu doświadczyłam :)
Balansujesz nad krawędzią urwiska... Odważysz się zamknąć oczy i skoczyć?
,,Hard Beat. Taniec nad otchłanią" to kolejna część serii Driven pióra genialnej K. Bromberg. Ta książka opowiada nam historię Tannera, starszego brata Rylee, o którym wzmianki pojawiały się już wcześniej. Przed rozpoczęciem lektury ta postać była dla mnie zagadką. Wszystko co wiedziałam to fakt iż...
Czasami potrzebna jest druga szansa, bo być może ta pierwsza nadeszła zbyt szybko....
Jeżeli usłyszycie że w jakimś mieście młoda dziewczyna w okularach, spodniach dresowych i wielkich puchatych kapciach biegała jak oszalała po osiedlu z telefonem przy uchu, po czym rzuciła się (dosłownie niestety) na biednego faceta z paczką w ręce... to niespodzianka... usłyszycie o mnie. Panu na szczęście nic się nie stało, Ci którzy odwiedzają mnie kilka razy dobrze mnie już znają więc są przygotowani. A on odwiedził mnie pierwszy raz i zapewne ostatni. Był milutki, nawet nie nazwał mnie wariatką. Bynajmniej nie na głos :) Jedno jest pewne.. potrafię naprawdę szybko biegać gdy wymaga tego sytuacja, pan od WF byłby dumny.
"Hold you close" to książka, na którą czekałam prawie konając niczym człowiek bez wody na pustyni. Tak często gapiłam się w okno, że aż w końcu postanowiłam je umyć, żeby wyraźniej i lepiej widzieć. Telefon prawie przykleił mi się do ręki, bo nie wiem czemu sądziłam że nie zdążę odebrać gdy będzie leżał sobie na biurku. Ale w końcu mam ją! A może raczej to ona ma mnie. Zapewne zaczynanie jej nie było najlepszym pomysłem, po dwóch nockach w pracy i dniach na uczelni. Pamiętajcie, jeśli sądzicie że możecie uczknąć sobie rozdział lub dwa a resztę zostawić na następny dzień to... okłamujecie się tak samo bardzo jak ja :)
London uwielbia nienawidzić Iana, który złamał jej serce wiele lat temu. Nie ma niestety możliwości wyleczenia swoich ran do końca, skoro on mieszka tuż obok, a na dodatek jest bratem jej najlepszej przyjaciółki. Nie mówiąc już o trójce chrześniaków, dwóch dziewczynek oraz chłopczyka, które dzielą wspólnie. Sami więc widzicie, że wylizanie ran jest praktycznie nieosiągalne. Można się więc domyślić że burzliwa przeszłość, niezagojone rany oraz wciąż potężne emocje doprowadzają do wielu burzliwych rozmów, kłótni oraz wzajemnego robienia sobie na złość. Do czasu....
Tragedie także mogą mieć swój cel...
Śmierć siostry, przyjaciółki oraz jej męża wywraca wszystko do góry nogami. Troje dzieci w sekundzie straciło rodziców oraz poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Ian nie spodziewał się jednak że Sabrina zadbała o wszystko. A jej ostatnią wolą nie było oddanie dzieci pod opiekę dziadków z Florydy. Powierzyła je jego opiece...To w momencie odczytania testamentu tak naprawdę rozpoczyna się prawdziwa akcja. Playboy, właściciel klubu, wspaniały wujek, jednak czy zdolny do tego by stać się "tatą"? Czy opieka nad ukochanymi dziećmi zbliży do siebie poranionych przez przeszłość i siebie nawzajem bohaterów?
Corinne i Melanie mistrzowsko zbudowały swoich bohaterów, wszystkie puzzle idealnie łączyły się ze sobą. London to wspaniała kobieta, być może odrobinę pogubiona. Pełna jednak determinacji, ognia, empatii, współczucia, przepełniona uczuciami do dzieci i nie tylko do nich...
Ian Chase... od początku wiedziałam że coś tam nie gra z łatkami jakie nosił. Nie ze mną te numery. Z czasem odkrywamy to co skrywa od tak dawna, głęboko zakopane, ale nigdy nie zapomniane...
Dzieci były wspaniałe, ściskało mnie serce gdy czytałam o tragedii jaka ich spotkała. Były takie zagubione, przestraszone a mimo to bardzo dzielne. Wielokrotnie miałam ochotę wskoczyć do książki i je przytulić.
Cała fabuła zawiera w sobie oczywiście elementy, które znajdujemy w wielu innych pozycjach. Można powiedzieć że to taka "lepianka" różnych znanych oraz lubianych motywów. Nikt jednak nie powiedział że z połączenia "starego" nie może wyjść coś absolutnie mistrzowskiego. Uwielbiam styl pisania, to jak gładko oraz płynnie przelatywały kolejne kartki.
Cieszę się że miałam przyjemność obserwować jak uczą się nasi bohaterowie: uczą miłości, wsparcia, bycia rodziną, radzenia sobie ze strachem. Myślę nawet iż sama nauczyłam się od nich kilku ważnych rzeczy.
Trzymajcie tą książkę blisko, z całą pewnością tego nie pożałujecie.
Czasami potrzebna jest druga szansa, bo być może ta pierwsza nadeszła zbyt szybko....
Jeżeli usłyszycie że w jakimś mieście młoda dziewczyna w okularach, spodniach dresowych i wielkich puchatych kapciach biegała jak oszalała po osiedlu z telefonem przy uchu, po czym rzuciła się (dosłownie niestety) na biednego faceta z paczką w ręce... to niespodzianka... usłyszycie o...
Absolutnie oszałamiająca. Nie da się tego opisać. Tę historię po prostu trzeba przeczytać
Absolutnie oszałamiająca. Nie da się tego opisać. Tę historię po prostu trzeba przeczytać
Pokaż mimo to
Każdy błąd ma swoją cenę...
Czekałam na nową Colleen Hoover z niecierpliwością. Jednocześnie drżałam o rozmiar spustoszenia jaki pozostawi we mnie tym razem. Robiłam dokładnie trzy podejścia zanim w końcu przestałam tchórzyć i przeczytałam pierwsze zdanie, a po nim kolejne... Aż zatonęłam... Autorka rzuciła mi koło ratunkowe? A może poszłam na dno?
Nie bardzo wiem co napisać, bo jestem pewna, że każde użyte przeze mnie zdanie może być postrzegane jako spojler. A zdecydowanie nie chcę pozbawiać nikogo możliwości przeżywania tak wyjątkowych i niepowtarzalnych emocji.
Każdy kto czytał chociaż jedną książkę Colleen Hoover pewnie myśli że wie czego się spodziewać. Ogromu emocji, elementu zaskoczenia, łez wymieszanych z uśmiechem. Ja także tak myślałam. Byłam pewna że jestem przygotowana i wiem co mnie czeka. O ja głupia i naiwna.... Choćbym połączyła wszystkie emocje jakie towarzyszyły mi przy poprzednich dziełach autorki, to i tak nie udałoby mi się odtworzyć tego co odczuwałam w czasie czytania ,,It Ends With Us". Każde słowo jakie w tym miejscu bym napisała aby spróbować wyrazić to co czułam, byłoby obrazą i obelgą dla tej książki.
W pewnym momencie czułam się tak zagubiona, że byłam pewna iż nikt mnie nigdy nie odnajdzie. Straciłam poczucie czasu, nie wiedziałam gdzie jest góra a gdzie dół. Takiego ogromu emocji nie odczuwałam nigdy wcześniej. O istnieniu niektórych z nich nawet nie wiedziałam.... aż do teraz... aż do tej książki.
Chciałam podsumować w jakiś ładny sposób... ale mam kompletną pustkę w głowie. Powiem więc że to nie książka... to lekcja życia... A nic nie dostarcza bardziej niezapomnianych przeżyć.
Każdy błąd ma swoją cenę...
Czekałam na nową Colleen Hoover z niecierpliwością. Jednocześnie drżałam o rozmiar spustoszenia jaki pozostawi we mnie tym razem. Robiłam dokładnie trzy podejścia zanim w końcu przestałam tchórzyć i przeczytałam pierwsze zdanie, a po nim kolejne... Aż zatonęłam... Autorka rzuciła mi koło ratunkowe? A może poszłam na dno?
Nie bardzo wiem co...
Powiedzenie ,,TAK" to dopiero początek...
Zazwyczaj nie mam problemów z wyrażeniem swojej opinii o przeczytanej książce i napisaniem w związku z tym kilku słów, aż do teraz. ,,Aced" sprawiło że moje zdolności gdzieś zanikły a znane mi słowa są zbyt słabe i pospolite aby wyrazić zachwyt i oczarowanie tym cudem literatury.
K. Bromberg w ósmej części cyklu Driven powraca do historii moich ulubionych bohaterów literackich. ,,Aced" przedstawia wydarzenia mające miejsce po zakończeniu ,,Crashed. W zderzeniu z miłością" ale przed epilogiem. Mamy więc opisane małżeńskie życie niegrzecznego kierowcy wyścigowego Coltona i jego flagi z szachownicą Rylee. Jak się bowiem okazuje powiedzenie ,,TAK" jest łatwiejsze niż to co następuje później.
Dowiemy się kim jest As Thomas, czy marzenie Rylee o posiadaniu rodziny spełni się. Odpowiemy sobie na pytanie jak dochodzi do adopcji chłopców i czy rzeczywiście ma ona miejsce.
Rylee i Colton nie stracili swoich charakterów oraz osobowości. Jeśli ktoś boi się że niegrzeczny chłopiec nagle stanie się potulnym misiem, a posiadająca swoje zdanie bohaterka nagle zamilknie, zdecydowanie może odetchnąć z ulgą. Nic takiego nie ma bowiem miejsca. Autorka potrafi wyciągać ze swoich bohaterów wszystko to co najlepsze i jak się okazało miała jeszcze kilka asów w rękawie.
Szczypta romantyzmu, wulkan namiętności oraz pasji, odrobina niepewności i wątpliwości, które pojawiają się w głowach każdego z nas. Właśnie tym wypełniony jest samochód wyścigowy, którym bez trzymanki będziemy pędzić z zawrotną szybkością po torze. Z całą pewnością będzie to najprzyjemniejsza przejażdżka w życiu!
Podsumowując.. od przekręcenia ostatniej strony, ciągle zastanawiam się jakim słowem opisać książkę, aby nie umniejszyć jej wyjątkowości. Im więcej czasu mija, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu że taki wyraz jeszcze nie powstał. ,,Aced" pokazuje że najwyższa pora rozbudować słownictwo językowe :)
Powiedzenie ,,TAK" to dopiero początek...
więcej Pokaż mimo toZazwyczaj nie mam problemów z wyrażeniem swojej opinii o przeczytanej książce i napisaniem w związku z tym kilku słów, aż do teraz. ,,Aced" sprawiło że moje zdolności gdzieś zanikły a znane mi słowa są zbyt słabe i pospolite aby wyrazić zachwyt i oczarowanie tym cudem literatury.
K. Bromberg w ósmej części cyklu Driven powraca do...