-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać1
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
Biblioteczka
2015-02-28
2014-11
W czasach, gdy wydawcy co rusz zasypują półki księgarni kolejnymi nowościami, bestsellerami i najlepszymi książkami ever potencjalny czytelnik często czuje się zagubiony. I ma do tego pełne prawo! Bo, powiedzcie mi, jak spośród nawału tytułów wyłowić te, które są naprawdę warte odchudzenia portfela i zarwania kolejnej nocki?
Saba wiedzie spokojne, jednak nie bezproblemowe życie, z rodzeństwem i ojcem. Odludzie, na którym przyszło im mieszkać jest dla nich całym światem. Lecz wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia przed domem pojawiają się tajemniczy jeźdźcy i porywają Lugh. Saba postanawia wyruszyć na pomoc bratu. Wjeżdżając w nowy, znany tylko z opowieści świat, musi odnaleźć drogę ku bratu. Ale żeby tego dokonać, musi walczyć i zdecydować, komu powinna zaufać.
W każdej szanującej się książce możemy znaleźć: a) przystojnego chłopaka, który w jakiś sposób wpływa na zmianę toku myślenia głównej bohaterki lub b) przystojnego chłopaka, w którym bohaterka zakochuje się od pierwszego wejrzenia.* Tak i tutaj, Saba poznaje tajemniczego przystojniaka o imieniu Jack, który wspaniałomyślnie chce jej pomóc w poszukiwaniach.
"Nie, zaśmiewa się gorzko. Mądrość nie jest cnotą,
do której kiedykolwiek aspirowałem."
Książka nie wywołuje ogromnych emocji, nie przyprawia o palpitacje serca, ale jest w niej coś takiego, co czyni ją inną pośród różnorodnych dystopii. Częściowo dzieje się tak za sprawą miejsca przygód bohaterów, których wiedzie przez pustynię, miasta Złomonterów, skaliste, górskie szlaki i dno jeziora, które tak naprawdę jest czymś innym. Troszkę przez główną bohaterkę, która (delikatnie mówiąc) niezbyt przypomina odważną dziewczynę, która chce ratować świat. Jest wręcz odwrotnie.
Styl pisania Moiry z pewnością nie ułatwi odbioru. Wręcz przeciwnie - zwłaszcza początek przygody z książką może być trudny. Niekonwencjonalny sposób zapisywania dialogów z pewnością może zniechęcać, jednak skoro czytelnik wyruszył w "Krwawy szlak", to wypadałoby zakończyć wędrówkę, no nie?
Data skończenie przez mnie "Krwawego szlaku" wypadła - jak na ironię! - 19 października. Gdy ja płakałam po skończeniu książki (bo co się będzie działo dalej?) w blogsferze zaczęły się pojawiać pierwsze recenzje drugiego tomu. Serio? Nie miałam to u siebie, aż serce bolało. Po paru dniach, gdy emocje związane z książką opadły, nie czułam już tak strasznej ochoty na kolejny tom - "Dzikie Serce" - jednak jeśli wpadnie mi w łapki w bibliotece, to mój :)
Dla tych, którzy jeszcze wahają się nad tym, czy zaklasyfykować książkę do tych oznaczonych hasłem "Muszę przeczytać" czy "Może kiedyś", dodam: Ridley Scott nabył prawa do ekranizacji książki i jeśli się postara, myślę, że możemy oczekiwać kolejnego światowego hitu. Do której grupy dodać teraz książkę? No jak to!? Do pierwszej! Wytrawny książoholik zawsze czyta książki przed obejrzeniem ekranizacji.
W czasach, gdy wydawcy co rusz zasypują półki księgarni kolejnymi nowościami, bestsellerami i najlepszymi książkami ever potencjalny czytelnik często czuje się zagubiony. I ma do tego pełne prawo! Bo, powiedzcie mi, jak spośród nawału tytułów wyłowić te, które są naprawdę warte odchudzenia portfela i zarwania kolejnej nocki?
Saba wiedzie spokojne, jednak nie bezproblemowe...
2014-08
2015-02-06
Wśród różnorodnych powieści są takie, które przyciągają jak magnes. Wywołują tymczasowy zawrót głowy, wpływają na znaczne ograniczenie kontaktów towarzyskich. Pierwszy z brzegu przykład? Mara Dyer. Tajemnica.
Mara Dyer budzi się w szpitalu podłączona do tysięcy rurek. Nie pamięta co się stało ani jak się tam znalazła. Prawda okazuje się być wstrząsająca - w wypadku, z którego ona ocalała, zginęli jej przyjaciele. Mara próbuje rozpocząć nowe życie i prawie jej się to udaje. Prawie, bo w nowej szkole spotyka chłopaka mieszającego w głowie wszystkim dziewczynom, z czego ona wyjątkiem nie jest. Jakby tego było mało, dziewczyna zaczyna widzieć zmarłych przyjaciół, a w jej najbliższym otoczeniu dochodzi do kilku tajemniczych zgonów. Mara nie wie kim tak naprawdę jest i co powinna zrobić.
,,- O Boże, prześladujesz mnie jak zaraza! - warknęłam.
- Kunsztownie wymyślona, koronkowo subtelna i totalnie epicka alegoria dysonansu poznawczego - orzekł. - Cóż, dzięki. To jeden z najbardziej wyszukanych komplementów, jakie usłyszałem."
Autorka pisze zdecydowanie wyjątkowo, używa słów niezbyt popularnych w zwykłych młodzieżowkach. Lecz kto kto powiedział, że Mara Dyer. Tajemnica jest jedną z tych zwykłych młodzieżówek? Nieprzeciętna historia stworzona przez Hodkin wyróżnia się wśród szerokiego wachlarzu książek oferowanych dla nastolatków. Michelle wplotła w fabułę retrospekcje z tragicznej w skutkach nocy, tym samym pobudzając u czytelnika wyobraźnię i sprawiając, by zaczął się zastanawiać co jest prawdą, a co wytworem wyobraźni szalonej bohaterki. Brutalnie łamiąc utarte schematy pokazała, że bestseller nie musi nię na nich opierać.
Powieść Michelle Hodkin zaliczana jest do różnych gatunków, między innymi do New Adult i paranormal romance. Sama nie wiem, do którego z nich z czystym sumieniem mogę ją przyporządkować. Można ją podpiąć pod thriller, atmosfera powieści w niektórych momentach jest rodem z horroru. Tajemnicza intryga opleciona romansem. Iście wybuchowa mieszanka, którą czyta się jednym tchem. Chwilami miałam ochotę wpełznąć pod kądrę, zapalić światło i... czytać, czytać, czytać! Z trudem odkładałam ją w środku nocy, jedynie racjonalność kazała mi iść spać. Takie lektury wszyscy uwielbiamy!
Tudzież chciałabym dać cenną radę wszystkim, którzy dopiero rozpoczną swoją przygodę z Marą: nie zerkajcie w trakcie czytania na ostatnie strony. Ja niestety tak zrobiłam, popełniłam straszliwy błąd. Muszę zacząć się leczyć, bo straszna choroba, jaką jest czytanie zakończeń w trakcie pochłaniania całości już nie raz zepsuła mi radość z zakończenia. A w tej książce jest doprawdy zaskakujące!
Czytałam ją rano przed szkołą, w szkole, po szkole, wieczorem i nocą. Czytałam nawet podczas smażenia naleśników, co naprawdę mi się często nie zdarza. Powieść Hodkin kusi, a jeśli dasz się skusić, nie pozwoli ci się oderwać. Trzyma w napięciu, nie wypuszcza ze swych sideł. Coś wspaniałego, pochłonie nie tylko nastolatki, ale i miłośniczki (lub miłośników - panów również zachęcam do odkrycia tajemnicy Mary) romansów, zawiłych intryg oraz tajemnicy. Chyba nie muszę dodawać, że polecam?
Wśród różnorodnych powieści są takie, które przyciągają jak magnes. Wywołują tymczasowy zawrót głowy, wpływają na znaczne ograniczenie kontaktów towarzyskich. Pierwszy z brzegu przykład? Mara Dyer. Tajemnica.
Mara Dyer budzi się w szpitalu podłączona do tysięcy rurek. Nie pamięta co się stało ani jak się tam znalazła. Prawda okazuje się być wstrząsająca - w wypadku, z...
2014-10
2013
2014-01
2014-09
2015-01-03
Książki można, wielce uogólniając, podzielić na dwie kategorie: pojedyncze i serie. Skupiając się na tych drugich, ostatnio popularnym dodatkiem stały się nowelki - cieniutkie książeczki. Dodatek do Selekcji, Niezgodnej, Dotyku Julii... I to właśnie po ten ostatni odważyłam się sięgnąć.
Cieniutka, bo zawierająca niecałe 200 stron lektura, podzielona jest na trzy części - pierwsza, to Destroy Me. Autorka opisała w niej wydarzenia, które miały miejsce pomiędzy pierwszą a drugą częścią serii. I to z perspektywy nie byle jakiego bohatera, bo Warnera. Druga - Facture Me, historia, która wydarzyła przed finałową częścią sagi. Tym razem opowiada ją rywal Warnera - Adam. Trzecia część, to natomiast Dziennik Julii. Specjalny, specjalny dodatek, dla najlepszych fanów Julii.
Pierwsze dwie opowieści nie wywarła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Może to wina tego, że nie zapoznałam się wcześniej z Julkową trylogią, sięgnęłam po coś przeznaczonego tylko dla wtajemniczonych. Opisywane wydarzenia wzięły się dla mnie nagle, jak z kosmosu. Może i odkrywały inną stronę charakteru głównych męskich postaci, ukazywały je w innym świetle i pozwoliły wnikną w głąb umysłu, ale według mnie, autorka mogła bardziej się wysilić.
Dziennik Julii, ku mojemu zaskoczeniu, stał się muzyką dla moich uszu. Dziewczyna opisała w nim emocje, które kłębiły się w jej głowie podczas 264 spędzonych w czterech ścianach w szpitalu psychiatrycznym. Bo jak może czuć się nastolatka porzucona przez rodzinę, nikomu niepotrzebna? Kilkanaście stron przepełnionych emocjami zapisków, które pozostawiły mnie w wielką huśtawką nastrojów.
,,Czy już zwariowałam?
Czy to już się stało?
Po czym to poznam?"
Julia. Trzy tajemnice to z pewnością nie lada gratka dla fanów serii Tahereh Mafi, jednak osobom, które jeszcze nie przeczytały serii radzę: powiedzcie ,,Nie!" tej książce przed zapoznanie się z całością. Sama żałuję, że tak nie zrobiłam. Mimo, iż ta cienka powiastka nie zrobiła na mnie zbyt dobrego wrażenia, planuję zapoznać się z trylogią. Ciekawy sposób pisania autorki dodatkowo przemawia, by uczynić to w najbliższym czasie.
Książki można, wielce uogólniając, podzielić na dwie kategorie: pojedyncze i serie. Skupiając się na tych drugich, ostatnio popularnym dodatkiem stały się nowelki - cieniutkie książeczki. Dodatek do Selekcji, Niezgodnej, Dotyku Julii... I to właśnie po ten ostatni odważyłam się sięgnąć.
Cieniutka, bo zawierająca niecałe 200 stron lektura, podzielona jest na trzy części -...
2014-12-27
Mitologia? Starożytni bogowie? Jeszcze parę dni temu powiedziałbym nuda. Ale dziś? Po przeczytaniu pierwszej części serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy zdałam sobie sprawę, jak bardzo się myliłam.
Percy jest normalnym dzieckiem i... Nie! Cofnij. Percy zdecydowanie NIE jest normalnym dzieckiem, ma ADHD, dysleksję, ale to nie to czyni go wyjątkowym. Percy Jackson jest herosem. Kim? No, nie udawajcie, że nie wiecie. Aż tak bardzo chyba nie spaliście na lekcjach historii. Heros to osoba półkrwi; w skrócie jednym z jej rodziców jest śmiertelnik, drugim bóg. I nie, wbrew pozorom Percy nie ma tysięcy lat, tylko kilkanaście. Jakim cudem? Już wyjaśniam. Starożytni bogowie wcale nie umarli, żyją we współczesny świecie, są obecni prawie na każdym kroku. Jak dawniej uwodzą śmiertelników, a dzieci z tych związków... cóż... jednym z nich jest właśnie główny bohater książki Złodziej pioruna.
Percy żył w kłamstwie przez dwanaście lat. Co roku wyrzucano go ze szkoły, co roku trafiał do nowej itd., aż pewnego dnia jego nauczycielka matematyki... wyparowała! Od tej chwili życie Percego zmienia się o 360 stopni. Chłopak dowiaduje się, że jest dzieckiem greckiego Boga, trafia do miejsca, gdzie współcześni herosi są szkoleni do wykonywania misji oraz by po prostu przeżyć. Jackson zostaje oskarżony o kradzież pioruna Zeusa, a rozgniewany Zeus to naprawdę spory problem, więc chłopak wraz z dwójką przyjaciół - satyrem Groverem oraz córką Ateny, Annabeth, wyruszają w podróż, by odnaleźć prawdziwego złodzieja pioruna.
Za mitologią, łagodnie mówiąc, nie przepadam. W tym przypadku autor wspaniale wplótł w najzwyklejszą młodzieżówkę bogów i herosów, i chwała mu za to. Bez tego książka już dawno leżałaby pod łóżkiem (bo za okno książek z biblioteki się nie wyrzuca:]). Udowodnił, że legendarne postacie także mogą być być interesujące (bo w to, że istnieją, to już nie uwierzę).
"-Walcz ze mną osobiście Aresie.
Roześmiał się, ale wyczułem w jego śmiechu cień... niepewności.
- Masz jeden talent, dziecko. Umiesz uciekać. Uciekłeś przed Chimerą.
Uciekłeś z podziemia. Naprawdę masz ikry."
Rick Riordan to autor znany, ceniony przez szerokie grono odbiorców. O jego książkach słyszałam już dawno. Bardzo dawno. Był jeszcze film, komiksy... Cóż tu dużo mówić, pomyślałam: Wstyd nie znać książek tego człowieka. Trochę się zawiodłam się, choć z perspektywy czasu widzę, że moje oczekiwania były zbyt duże. Okazało się, iż Złodziej pioruna to żadna górnolotna powieść, bliżej jej do opowiastek dla dzieci. Pewnie gdybym sięgnęła po nią kilka lat wcześniej byłabym zachwycona, teraz jednak czuję, że wyrosłam z takich bajkowych historii. Mimo wszystko przeczytam jednak drugi tom, choćby dlatego, by poznać dalsze przygody bohatera.
Choć powieść, która wyszła spod pióra Ricka Riordana, nie skradła mojego serca, z pewnością można zaliczyć do udanych. Będę miło wspaminać spędzone z nią święta. :)
http://krainaliteratury.blogspot.com/2014/12/zodziej-pioruna-czyli-moje-pierwsze.html
Mitologia? Starożytni bogowie? Jeszcze parę dni temu powiedziałbym nuda. Ale dziś? Po przeczytaniu pierwszej części serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy zdałam sobie sprawę, jak bardzo się myliłam.
Percy jest normalnym dzieckiem i... Nie! Cofnij. Percy zdecydowanie NIE jest normalnym dzieckiem, ma ADHD, dysleksję, ale to nie to czyni go wyjątkowym. Percy Jackson jest...
2014-12-11
http://krainaliteratury.blogspot.com/2014/12/dawca-ostrzezenie-dla-tych-ktorym.html
Wiele książek zostało nagłośnionych przez media, pisano o nich na portalach, recenzowano na blogach. Było wokół nich wiele szumu, czasami tyle, że tytuły wychodziły niektórym uszami. Powieści te niejednokrotnie zekranizowowano, budząc u książko amatorów i książkoholików ogromny, nieznośny głód książkowy. Czy możliwe, żeby 'sławna' powieść okazała się... nijaka?
Jedną z takich - w moim mniemaniu - książek jest Dawca. Bo, powiedzmy sobie szczerze, kto nie słyszał o filmie Dawca Pamięci? Kto choćby przez chwilę, nie zawiesił oka na okładce książki w empiku lub w internecie? Kto nie zerknął na zwiastun udostępniany na wszelkich możliwych stronach? Przyznawać się! Takich osób nie będzie dużo.
Idealnie... Czy tak na prawdę? Jedzenie przynoszone pod nos, doskonale dobrana praca, stworzone przez komisję małżeństwa, brak rozwodów i bezrobocia, brak problemów, itd, itp... Jednym słowem - żyć nie umierać! Ale czy na pewno? Świat bez uczuć, wspomnień, miłości, prawa decydowania o własnym życiu. W takim otoczeniu na co dzień przebywa Jonasz. Wszyscy posłusznie i bez pytań wykonują swoje zadania, powtarzając machinalnie: Przeprosiny zostały przyjęte. Gdy chłopak wraz z upływem czasu poznaje prawdę, musi dokonać wyboru, który zmieni na zawsze jego życie. Czy jest na to gotowy?
Pani Lois z pewnością trzeba pogratulować jednego - pomysłu. Oryginalny, odbiegający od utartych schematów, można powiedzieć - nietuzinkowy, ale... niezbyt dobrze wykorzystany. Bo czy tylko mi się wydaje, że na 206 stronach nie można oddać w pełni uroku powieści? Choćby był nie wiadomo jak genialny... No way.
"Miażdżony bólem, godzinami leżał w straszliwym smrodzie, słuchając,
jak giną ludzie i zdychają zwierzęta, aż dowiedział się, co to znaczy wojna."
Wychodząc z Dawcą z biblioteki byłam, cóż tu dużo mówić, przeszczęśliwa. Ba! Ja z niej nie wychodziłam - ja unosiłam się nad ziemią. Jednak już po pierwszych paru stronach lektury zrozumiałam, że coś tu jest nie tak jak trzeba. Z każdą kolejną stroną w głowie kołatała mi się myśl: czy coś się wreszcie zacznie dziać?! Nie czułam dreszczyku emocji, nie przeżywałam wraz z Jonaszem przygód. Po prostu czytałam to, co zostało napisane. Nigdy pomiędzy wierszami.
Z bólem serca muszę przyznać, że książka nie sprostała moim oczekiwaniom. Okazała się zbyt monotonna i bezbarwna. Pozostaje mi wierzyć, że film został nakręcony na wyższym poziomie (choć to nie zdarza się zbyt często). Z pewnością nie jest to lektura dla osób lubiących adrenalinę - to tekst na wyciszenie, uspokojenie i, być może, krótką refleksję przed snem.
http://krainaliteratury.blogspot.com/2014/12/dawca-ostrzezenie-dla-tych-ktorym.html
Wiele książek zostało nagłośnionych przez media, pisano o nich na portalach, recenzowano na blogach. Było wokół nich wiele szumu, czasami tyle, że tytuły wychodziły niektórym uszami. Powieści te niejednokrotnie zekranizowowano, budząc u książko amatorów i książkoholików ogromny, nieznośny...
2014-10
Autor: C. J. Daugherty
Tytuł: "Dziedzictwo"
Tytuł oryginalny: "Night School:Legacy"
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte / Moondrive
Seria: Nocna Szkoła 2#
Data wydania: 25 września 2013
Liczba stron: 440
Gatunek: literatura młodzieżowa, thriller, romans
Moja ocena: 9/10
"Jak możemy być szczęśliwi, odwracając się plecami
do tych, którzy nam ufają?"
Koniec wakacji. Allie wraz z innymi uczniami powraca do Cimmerii. Jest tylko jedna zasadnicza różnica: teraz naprawdę tego chce. Szkoła stała się jej domem, jej schronieniem. Wraz z nowym rokiem szkolnym nadchodzą nowe nadzieje, nowe problemy i nowe troski. Uczniowie i pracownicy szkoły żyją w ciągłym lęku. Kim jest szpieg? Wszyscy zadają sobie to pytanie. Allie musi odkryć prawdę o sobie i swojej rodzinie. Kto jej w tym pomoże?
"Wybrani" to bez wątpienia jedna z najlepszych książek jakie czytałam. "Dziedzictwo" wedle opinii blogerów jest najgorszą częścią z serii. Naprawdę? Nie! A przynajmniej ja się z tym stwierdzeniem nie zgadzam! Autorka w dalszym ciągu mistrzowsko stopniuje akcję, operuje słowem i językiem. Doskonale wykreowała nowych bohaterów, a ci, którzy występowali w poprzedniej części, także się zmienili. Wydorośleli. Najbardziej negatywnie zaskoczył mnie Carter. Zmienił się diametralnie. Od początku byłam za tym, by stanowili z Allie parę - teraz zaczynam się wahać. Może jednak z Sylvainem byłoby jej lepiej? Mimo że on także przeszedł niemałą metamorfozę, jest to zmiana na plus. Jeszcze bardziej tajemniczy, jeszcze bardziej uroczy i... francuski.
Nathaniel w dalszym ciągu chce przejąć szkołę i nie cofnie się przed niczym. Allie wstąpiła w szeregi Nocnej Szkoły, wraz z przyjaciółmi muszą uczynić wszystko, by ochronić to, co dla nich ważne. Czy im się uda? Przeczytajcie i przekonajcie się sami, a w pomiędzy jedną akcją a drugą, weźcie udział w normalnym (?) szkolnym życiu i imprezach, które mogą wyrwać się z pod kontroli. ;)
"-Oczywiście, odpowiedziała z taką pewnością, jakby uważała jego pytanie
za absurdalne. - Przecież jestem z Paryża, to miasto jest pełne duchów. Nie
można mówić, że coś nie istnieje tylko dlatego, że się tego nie rozumie. To
arogancja. Ja na przykład nie rozumiem, na jakiej zasadzie działa telewizja,
ale przyznaję, że istnieje coś takiego."
Książka zachwyca i uzależnia! Wywarła na mnie ogromne wrażenie. W dalszym ciągu panuje ten wyjątkowy, tajemniczy, mroczny klimat. Pani Daugherty po raz kolejny udowodniła, że nie trzeba wampirów, wilkołaków i demonów, by powieść stała się bestsellerem. Wystarczy dobry pomysł, wielowątkowa akcja, dreszczyk emocji i ...
...wciąż nie mogę zapomnieć o "Dziedzictwie". Czyżby kolejny kac książkowy?
http://krainaliteratury.blogspot.com/2014/10/dziedzictwo-zimne-kalkulacje-i-porywy.html
Autor: C. J. Daugherty
Tytuł: "Dziedzictwo"
Tytuł oryginalny: "Night School:Legacy"
Wydawca: Wydawnictwo Otwarte / Moondrive
Seria: Nocna Szkoła 2#
Data wydania: 25 września 2013
Liczba stron: 440
Gatunek: literatura młodzieżowa, thriller, romans
Moja ocena: 9/10
"Jak możemy być szczęśliwi, odwracając się plecami
do tych, którzy nam ufają?"
Koniec wakacji. Allie wraz z...
2014-08-03
Autor: Marie Lu
Tytuł polski: "Legenda. Rebeliant"
Tytuł oryginalny: "Legend"
Data wydania: 15 października 2012
Wydawca: Zielona Sowa
Seria: Legenda 1#
Liczba stron: 304
Gatunek: dystopia, antyutopia, science fiction
Moja ocena: 9/10
Dwa odmienne światy. Dwoje różnych bohaterów.
Już po pierwszym zdaniu wiedziałam, że „Legenda. Rebeliant” nie będzie zwykłą książką – to będzie książka wyjątkowa!
Przyszłość. Stany Zjednoczone podzieliły się na Republikę i Kolonie. Republika ma ogromną władzę, ale jest też pełna skrajności – bogactwo i ubóstwo, bieda i dostatek, prawda i kłamstwo. Toczy walkę z Koloniami, nie cofnie się przed niczym by wygrać. W tym kraju mają szczęście, lub nieszczęście, mieszkać setki tysięcy ludzi. Wśród nich znajdują się June i Day. June – geniusz militarny, niesamowicie zdolna i spostrzegawcza dziewczyna z dobrego domu. Wysoko postawieni ludzie wiążą z nią wielki plany i nadzieje. Oraz Day – nieuchwytny przestępca, postrach Republiki. Dziecko ulicy z trudną przeszłością, ale jednak niesamowicie zdolny i zręczny. Gdy brat June zostaje brutalnie zamordowany wszystko wskazuje, iż sprawcą morderstwa jest Day. Jednak nie zawsze wszystko jest takie, jakie się wydaje, a motywy, którymi kieruje się Day nie są do końca podłe. Jak potoczą się ich losy dwójki tak różnych od siebie piętnastolatków?
Bohaterowie powieści są świetnie wykreowani. Ani zbyt banalni, ani zbyt skomplikowani. Zarówno June i Daya już od pierwszych stron darzyłam sympatią, jednak serce skradł mi te drugi. I to bynajmniej nie dlatego, że jest chłopakiem. Książka rozpoczyna się od rozdziału opowiadanego przez niego. Pierwszego go poznałam, pierwszego polubiłam. Life is brutal. ;) Ale June też jest bliska memu sercu. Wkradła się tam na dobre wtedy, gdy poznała prawdę i zaczęła się martwić o Daya. Moją uwagę zwrócił też Eden – młodszy brat Daya. Niby niezbyt ważna osóbka, ale bez niego prawdopodobnie nie byłoby książki. W pierwszej części Legendy bohaterów jest bardzo dużo. Każdy inny, każdy ma swoją historię, każdy intrygujący.
„Dla mnie wygląda jak anioł, nawet jeśli jest aniołem upadłym.”
Powieść jest napisana z perspektywy dwóch głównych postaci – Daya i June – i muszę przyznać, że to świetny pomysł. Nie czytałam wcześniej książek, w których narratorami były dwie osoby (a przynajmniej nie pamiętam), ale ten pomysł bardzo mi się spodobał. Kocham narrację pierwszoosobową, bo można lepiej poznać bohatera. W tym przypadku poznałam od środka aż dwóch! Lepiej nie mogłam trafić. ;)
Wydawnictwo – o dziwo – nie poskąpiło książce skrzydełek. A tych skrzydełkach znajdujemy między innymi informację, że ta książka to romans. Cóż takie czasy, że w każdej książce jest wątek miłosny. Ale ostrzegam! Romansu jest tyle, co kot napłakał. I pewnie niektórych to ucieszy.
Antyutopia jest popularnym gatunkiem, dystopia również. Żeby sprostać oczekiwaniom czytelników tych gatunków trzeba mieć naprawdę dobry pomysł na historię i talent. Marie Lu napisała genialną książkę. Zawarła w niej wszystko co najlepsze – akcję, tajemnicę, zagadkę, miłość. Jak dla mnie powieść jest napisana doskonale, a prosty język najlepiej się sprawdza w tego typu powieściach.
Lubię to uczucie, gdy po skończonej lekturze zastanawiam się nad ukrytym przesłaniem. W tej powieści autorka chciała nam przekazać, że nie ważne bogactwo, ważne zdrowie i rodzina. Pieniądze szczęścia nie dają. Mimo, że „Legenda. Rebeliant” jest debiutem Marie Lu, autorka dała sobie radę. Sprostała postawionemu przez siebie wyzwaniu i napisała przepiękną, mądrą powieść. Od teraz to jedna z moich ulubionych lektur i z dumą przypiszę ją do tej kategorii. Nie mogę się doczekać, kiedy dobiorę się do kolejnych tomów.
Recenzja: http://krainaliteratury.blogspot.com/2014/10/gatunek-dwa-odmienne-swiaty.html
Autor: Marie Lu
Tytuł polski: "Legenda. Rebeliant"
Tytuł oryginalny: "Legend"
Data wydania: 15 października 2012
Wydawca: Zielona Sowa
Seria: Legenda 1#
Liczba stron: 304
Gatunek: dystopia, antyutopia, science fiction
Moja ocena: 9/10
Dwa odmienne światy. Dwoje różnych bohaterów.
Już po pierwszym zdaniu wiedziałam, że „Legenda. Rebeliant” nie będzie zwykłą książką – to...
2014-07-21
Słyszałam i czytałam już tyle dobrego o Harrym Potterze, że w końcu postanowiłam sama przeczytać choć jedną część i sprawdzić, czy zachwyty nad serią pani Rowling są słuszne, czy może to tylko wyolbrzymienie młodych czytelników zafascynowanych magicznym światem, w którym wszystko jest możliwe.
„Harrego Pottera i Komnatę Tajemnic” miałam w rękach już wiele razy. Dwa razy pożyczyłam go z biblioteki, by potem oddać nie przeczytawszy nawet strony. Mimo, iż za każdym razem miałam dobre chęci, nagle przybywało mi wiele innych, znacznie ciekawszych książek do przeczytania. Dopiero gdy po raz trzeci książka znalazła się na mojej półce zdecydowałam się zacząć przygodę z lekturą.
W drugim tomie serii z Harrym spotykamy się podczas wakacji. Ignorowany przez wszystkich, tępiony przez Dudleya z niecierpliwością oczekuje na moment, w którym będzie mógł opuścić dom przy Privet Drive i rozpocząć drugi rok nauki w Hogwarcie, Szkole Magii i Czarodziejstwa. Jest dzień jego dwunastych urodzin, lecz on nie dostał nawet kartki od przyjaciół. Na prezenty od wujostwa nawet nie liczył, ale żeby zapomnieli o nim nawet przyjaciele? Smutny wykonuje mozolne zajęcia z trudem znosząc kpiny i zniewagi grubego kuzyna. Gdy wuj Vernon, chcąc ubić „interes życia”, przyjmuje gościa, Harry spędza czas nudząc się w swoim pokoju. W wyniku małej katastrofy Harry zostaje zamknięty w pokoju na resztę wakacji. Ba! Harry ma być zamknięty w tym pokoju na resztę życia! Gdy pewnej nocy widzi za oknem Rona, Freda i George’a jest zaskoczony i wniebowzięty. Nie wszyscy o nim zapomnieli! Harremu udaje się wydostać z domu. Po następnych komplikacjach młodzi czarodzieje trafiają do Hogwartu. Tam zaczynają dziać się naprawdę dziwne rzeczy. Harry słyszy podejrzane głosy, kolejni studenci zostają spetryfikowani. Harry, Ron i Hermiona postanawiają rozwiązać zagadkę Komnaty Tajemnic i zapobiec zamknięciu szkoły. Czy im się to uda?
Głównych bohaterów nie trzeba przedstawiać – zna ich chyba każdy. Jeśli nie z książek, to z filmów, gier, reklam lub z opowieści innych moli książkowych. Gdyby jednak znalazł się jakiś fenomen, który jakimś cudem nie wiedział o ich istnieniu (jak ci się to udało?), czuję się zobowiązana przedstawić trójkę przyjaciół. Jak powszechnie wiadomo damy mają pierwszeństwo, więc zacznę od rudowłosej dziewczynki, Hermiony Granger. Urodzona w mugolskiej rodzinie, mimo to jedna z najlepszych uczniów w Hogwarcie (jeśli nie najlepsza). Odniosłam wrażenie, że Hermiona to uczennica aż nazbyt poważna, podczas gdy Ron Weasley to zabawny, ale niekoniecznie dojrzały emocjonalnie chłopiec. I, proszę państwa, oto najważniejszy z całej trójki - słynny Harry Potter. Sierota, wakacje spędza u wuja Vernona i ciotki Petunii Dursleyów, których szczerze nienawidzi. Przez innych czarodziejów uważany za bohatera. Toczy zażarte boje z lordem Voldemortem, zarówno w książce „Harry Potter i Komnata Tajemnic”, jak i w innych częściach.
Co jak co, ale powieść „Harry Potter i Komnata Tajemnic” wniosła coś do mojego życia. Nawet nie coś, tylko pewną mądrość życiową. Szczególnie zapadły mi w pamięć trzy fragmenty: „Jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy”, „Jednak przekonacie się, że naprawdę opuszczę szkołę tylko wtedy, kiedy już nikt w całym Hogwarcie nie pozostanie mi wierny. Przekonacie się również, że ci, którzy o pomoc poproszą, zawsze ją otrzymają." oraz „Bo widzisz, Harry, to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy o wiele bardziej niż nasze zdolności”. Te cytaty pozostaną w mojej pamięci na bardzo długo. Będę się nimi kierować w życiu.
Zwykle staram się nie oczekiwać zbyt wiele od książek. Wolę być mile zaskoczona, niż potem płakać z żalu po kątach. Ogólnie nie byłam pozytywnie nastawiona do tej książki, ale pod koniec naprawdę mi się spodobała. Z początku nie widziałam powodu, by tak zachwycać się książką pani Rowling. Szczerze dziwiłam się, dlaczego wszyscy uważają tę książkę za tak niesamowitą, jednak pomyślałam, że jak zaczęłam czytać to już skończę, może pani Rowling mnie czymś zaskoczy. I zaskoczyła. Warto było się przemęczyć przez te kilkadziesiąt pierwszych stron. :) Autorka powoli wciąga nas do akcji, pełnej nieoczekiwanych zwrotów i niespodzianek. Wydaje mi się, że trochę już wyrosłam z takich książek, ale i tak mam zamiar przeczytać wszystkie książki z serii.
Fani książek pani Rowling nie będą zachwyceni słysząc, że Harry Potter nie wywarł na mnie ogromnego wrażenia. Jest to jednak książka warta przeczytania i polecam ją każdemu. Tej książki po prostu nie można nie znać. ;)
5/6
-> Dżastin
recenzja - http://wyznania-czytelniczki.blog.pl/2014/07/29/harry-potter-i-komnata-tajemnic-dzieje-slynnego-chlopca-z-blizna/
Słyszałam i czytałam już tyle dobrego o Harrym Potterze, że w końcu postanowiłam sama przeczytać choć jedną część i sprawdzić, czy zachwyty nad serią pani Rowling są słuszne, czy może to tylko wyolbrzymienie młodych czytelników zafascynowanych magicznym światem, w którym wszystko jest możliwe.
„Harrego Pottera i Komnatę Tajemnic” miałam w rękach już wiele razy. Dwa razy...
2014-07-03
Autor: Robert Muchamore
Tytuł: „Republika”
Tytuł oryginalny: „People’s Republic”
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Egmont
Seria: CHERUB
Gatunek: powieść młodzieżowa, powieść przygodowa, sensacja
Który z chłopców nie chciał być kiedyś szpiegiem? Która z dziewcząt nie chciała być agentką, niczym Sam lub Alex z „Odlotowych agentek”? Tajne misje, super gadżety – wszystko co najlepsze, ale… Czy ktoś zdaje sobie sprawę, że istnieje organizacja zatrudniająca nieletnich agentów? Nie? Czas to zmienić!
CHERUB to supertajna komórka brytyjskiego wywiadu skupiająca agentów w wieku od 10 do 17 lat. Cherubini to sieroty zabrane z domów dziecka. Mieszkają w specjalnym ośrodku zwanym kampusem, gdzie są szkoleni na profesjonalnych szpiegów. By uzyskać możliwość wykonywania misji* muszą ukończyć studniowe szkolenie podstawowe.
Ryan Sharma ukończył podstawówkę** i od kilku miesięcy oczekuje na swoją pierwszą poważną operację. Gdy w końcu dostaje szansę jest wniebowzięty. Ma za zadanie zaprzyjaźnić się z Ethanem Aramowowem – wnukiem Ireny Aramow, szefowej największej organizacji przemytniczej na świecie. Wraz z Amy i Tedem (agentami TFU) zamieszkuje w Kalifornii przyjmując nazwisko Brasker. Jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, ale jego rutynowa misja może stać się jedną z największych i najważniejszych w historii CHERUBA.
W tym samym czasie, gdy Ryan próbuje zdobyć sympatię Ethana, śledzimy drugi wątek. Fu Ning, adoptowana córka handlarza ludźmi, usiłuje uciec razem z przybraną matką z Chin. Jej ojciec został aresztowany za przemyt kobiet do bogatych krajów, im także grozi niebezpieczeństwo. Czy uda im się szczęśliwie wydostać z kraju i rozpocząć nowe życie za oceanem?
Każda z książek napisana przez pana Roberta przypadła mi do gustu. Jak każda inna książka, tak i ta, posiada wady i zalety. Z pewnością plusem jest treść – książka po prostu sama się czyta. Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć, ale tak jest. ;) Bohaterowie są dobrze ukształtowani, każdy z nich dążył do swojego zamierzonego celu. Hmm… Tyle tylko mogę o nich powiedzieć. Czyta się szybko i przyjemnie. Język zrozumie każdy czytelnik. W powieści nie brakuje humoru – młodzież jest przecież skłonna do żartów i wygłupów, i to także autor zawarł w powieści. Akcja goni akcję, zawsze coś się dzieje, jednak czasem miałam dość. Myślałam: niech ten temat się już skończy, ile można?!
Nieletni agenci to temat, który niezbyt często pojawia się we współczesnej literaturze. Jeśli ktoś napisał o szpiegach, w większości byli to dorośli ludzie. Muchamore stworzył przyjemną odmianę powieści dla młodzieży. W każdej z części cyklu autor zwraca uwagę na problemy dzisiejszego społeczeństwa. W „Republice” poruszanym problemem jest przemyt różnego rodzaju towarów na skalę światową. Szmuglowane są narkotyki, broń, amunicja i – o zgrozo! – ludzie. W szczególności kobiety przeznaczone do seksbiznesu, niewolnicy do ciężkiej pracy, jak i dzieci dla bogatych pedofili, który są w stanie zapłacić za nie krocie. Pan Robert wplata w książkę dla dzieci i młodzieży trudne tematy. Podjął pewnego rodzaju ryzyko poruszając takie sprawy. Nigdy nie wiadomo co spodoba się czytelnikom, jednak mogę stwierdzić, że książki przedstawiające brutalność świata doskonale się sprzedają i ta nie jest wyjątkiem.
Każda z poprzednich części stanowi odrębną historię, jednak w tym przypadku mamy do czynienia z wyjątkiem. Autor stworzył podserię – 3 kolejne tomy tworzą jedną opowieść, jedną misję. „Republika” jest 13 tomem z serii oraz pierwszą częścią podserii. Nie pozostaje mi nic inne go jak pogratulować autorowi pomysłu i polecić tą książkę wszystkim i każdemu z osobna: dzieciom, młodzieży, dorosłym. Nie potrafię wskazać jednej grupy – z tą powieścią każdy miło spędzi czas.
5/6
-> Dżastin
*misja = operacja = zadanie wywiadowcze
**potoczna nazwa szkolenia podstawowego
recenzja - http://wyznania-czytelniczki.blog.pl/2014/07/14/republika/
Autor: Robert Muchamore
Tytuł: „Republika”
Tytuł oryginalny: „People’s Republic”
Liczba stron: 392
Wydawnictwo: Egmont
Seria: CHERUB
Gatunek: powieść młodzieżowa, powieść przygodowa, sensacja
Który z chłopców nie chciał być kiedyś szpiegiem? Która z dziewcząt nie chciała być agentką, niczym Sam lub Alex z „Odlotowych agentek”? Tajne misje, super gadżety – wszystko co...
2014-06-20
2014-04
(On) …to typ kobieciarza i zimnego drania. (…) Jego sielankowe życie burzy pewnego dnia pojawienie się… – to część napisu widniejącego na ostatniej stronie wyżej wymienionej książki. Czy zachęca Was do przeczytania jej? Jeśli tak, to dobrze. Jeśli nie, to ja postaram się Was zachęcić :)
Z powieścią „ŚMIERĆ STATYSTYKOM! Czyli…” zetknęłam się przypadkiem. Przechodząc obok biblioteki pomyślałam, że wstąpię i zobaczę, czy nie przybyło ciekawych książek. Na jednym z regałów zobaczyłam tę oto pozycję. Zaciekawił mnie tytuł, gdyż na grzbiecie książki widnieje tylko pierwsza jego część: „ŚMIERĆ STATYSTYKOM!”. Gdy już książka znalazła się w moich rękach, pomyślałam, że ją pożyczę. Jak się okazało, to był dobry wybór.
Następnym czynnikiem przemawiającym za tym, by ową książkę przeczytać był młody wiek autorki. Jest zaledwie 11 lat starsza ode mnie, a tą powieść zaczęła pisać już w wieku 16 lat! Pisarka sama o sobie mówi tak: na swój sposób specyficzna, zarażająca radością, nieustanna optymistka o nieokreślonym jednocześnie typie osobowości, oczywiście z mnóstwem wad. Od razu polubiłam tę dziewczynę, pomyślałam, że jesteś my trochę do siebie podobne.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem książki jest 22-letni Maksymilian, który wziął się z matki i ojca. Nazwisko? Sami się domyślcie. Podpowiem: skojarz sobie ukraińskiego kozaka z ‚Ogniem i mieczem’ i ostatnią literę zastąp „t”. Ma dość dziwne podejście do kobiet. Uważa, że każda z nich jest taka sama, głupia, pusta itp. Postacią, która najbardziej zapadła mi w pamięć jest babcia Marcela. No bo kto inny? Z początku niepozorna osoba, domownicy traktują ją jak przedmiot, przechodzi metamorfozę. Staje się kobietą żyjącą pełnią życia, czerpie z niego wiele korzyści. Choć może nie do końca jest to prawdą… Ale to już doczytajcie sami!
„ŚMIERŚ STATYSTYKOM! Czyli dzieje sfrustrowanego faceta” czyta się łatwo i przyjemnie. Odpowiada mi styl pisania. Rozdziały są krótkie, ale po jednym trzeba natychmiast przeczytać drugi. Książka może nie jest arcydziełem, ale naprawdę warto się z nią zapoznać. Przedstawia spojrzenie na świat osobników płci brzydkiej(brzydkiej? kto to wymyślił?), z pewonością pomoże zrozumieć faceta. Całość oceniam na 4 :D
recenzja -> http://wyznania-czytelniczki.blog.pl/2014/05/13/smierc-statystykom-czyli-dzieje-sfrustrowanego-faceta/
(On) …to typ kobieciarza i zimnego drania. (…) Jego sielankowe życie burzy pewnego dnia pojawienie się… – to część napisu widniejącego na ostatniej stronie wyżej wymienionej książki. Czy zachęca Was do przeczytania jej? Jeśli tak, to dobrze. Jeśli nie, to ja postaram się Was zachęcić :)
Z powieścią „ŚMIERĆ STATYSTYKOM! Czyli…” zetknęłam się przypadkiem. Przechodząc obok...
2014-06-14
Niektórzy podczas długiego życia nie osiągną wiele, jednak inne postacie pomimo krótkiej egzystencji są ważne.
Jedną z takich postaci jest Bree Tanner – wampirzyca, która z punktu widzenia Belli żyła zaledwie kilka minut. Jako wampir miała okazję żyć 3 miesiące. Krótko, a jednak w tym czasie zdążyła przeżyć więcej niż niejedno inne stworzenie podczas kilku lat. Główna bohaterka książki „Drugie życie Bree Tanner” to dziewczyna po przejściach, wychowywała się bez matki, z ojcem, który się nad nią znęcał. Poznajemy ją kilka miesięcy po przemianie. Sprawia wrażenie nieśmiałej, nie rzuca się w oczy, samotna.
Bree została wcielona do armii, która ma za zadanie zniszczyć klan Cullenów, jednak nie za bardzo odnajduje się w nowej sytuacji. Wszystko co usłyszała lub zobaczyła analizuje i wyciąga wnioski. Poznajemy dogłębnie jej psychikę. Jeśli ktoś czytał trzecią część bestsellerowej sagi „Zmierzch”, wie jak potoczą się losy głównej bohaterki. Czytając tą pozycję poznajemy jej wcześniejsze przeżycia oraz przygotowania do walki od drugiej strony – od strony nowonarodzonych. Podczas czytania powieści warto na chwilę wcielić się w postać Bree i spojrzeć na świat słabych i bezbronnych ludzi jej czerwonymi oczami.
Stephenie Meyer jest znaną większości młodzieży autorką – spod jej pióra wyszły książki takie jak: „Zmierzch”, „Księżyc w nowiu”, „Zaćmienie” i „Przed świtem” oraz powieść „Intruz”. Ukończyła wydział literatury angielskiej na Brigham Young University. Mieszka w Arizonie z mężem i trzema synkami.
Całość czyta się łatwo. Nie trzeba analizować myśli i wypowiedzi bohaterów, wszystko jest podane jak na tacy. Stephenie pisze prostym i zrozumiałym językiem. Czytelnik nie musi się zastanawiać, co chciała nam w danej wypowiedzi przekazać. Brakowało mi jedynie trochę tajemniczości, której pełno w czterotomowym cyklu „Zmierzch”.
Książka Stephenie to porywająca powieść na motywach „Zaćmienia”. Autorka wyjaśniła w niej wiele zagadnień, które w „Zaćmieniu” pozostały niewyjaśnione. Przeczytanie „Drugiego życia Bree Tanner” rozświetli wiele spraw, niedomówień i da odpowiedź na nurtujące pytania. Mimo, iż wiedziałam co się będzie działo na następnych stronach, czytałam z zainteresowaniem. Książkę polecam każdemu, kto ma już za sobą sagę o Belli i Edwardzie, a tych, którzy jeszcze nie poznali ich przygód, zachęcam do szybkiego nadrobienia zaległości! Całość oceniam na 4!
recenzja -> http://wyznania-czytelniczki.blog.pl/2014/06/14/drugie-zycie-bree-tanner/
Niektórzy podczas długiego życia nie osiągną wiele, jednak inne postacie pomimo krótkiej egzystencji są ważne.
Jedną z takich postaci jest Bree Tanner – wampirzyca, która z punktu widzenia Belli żyła zaledwie kilka minut. Jako wampir miała okazję żyć 3 miesiące. Krótko, a jednak w tym czasie zdążyła przeżyć więcej niż niejedno inne stworzenie podczas kilku lat. Główna...
2014-06-15
Numer Pierwszy i Numer Drugi nie żyją. Czas zgromadzić pozostałych!
Shella, Kelly, Maren Elizabeth lub po prostu Szósta żyje anonimowo wraz ze swoją Cȇpan oczekując na objawienie się jej Dziedzictwa. Jest jedną z Gardów z Lorien, którzy mają stoczyć walkę na śmierć i życie z Modagorczykami, którzy już teraz chcą ich zabić. Przeprowadzki i ćwiczenia sprawiające, że jest zwinna i tak silna, że bez trudu dałaby radę nawet dobrze wytrenowanemu dorosłemu to codzienność. Do czasu, aż Mogowie wpadają na ich trop. Trzeba uciekać!
„Zaginiona kartoteka” to powieść o dzieciach z nadprzyrodzonymi zdolnościami, a właściwie o jednej dziewczynce. Już od początku darzyłam ją sympatią, gdyż przypominałam mi jednego z nieletnich szpiegów organizacji CHERUB ( kto czytał tę serię wie o czym mówię ;) ). Wysportowana, silna, nie boi się niebezpieczeństwa, potrafi stawić czoło silniejszym od siebie, walczy w obronie innych.
PITTACUS LORE jest głową Starszyzny Loryjczyków. Posiada moce, o jakich posiadaniu wy marzycie. Potrafi robić rzeczy, o jakich wy możecie tylko pomarzyć. Widział rzeczy, jakich nigdy nie zobaczycie. Od dwunastu lat mieszka na Ziemi, szykując się do wojny, która zdecyduje o losach naszej planety. Nikt nie zna miejsca jego pobytu – tak opisuje siebie autor na tylnej okładce książki. W rzeczywistości jest zwykłym amerykańskim pisarzem, autorem powieści „Jestem Numerem Cztery”, która przez długi czas królowała na liście bestsellerów „New York Timesa”, a następnie została zekranizowana.
Pisząc „Zaginioną kartotekę. Numer Sześć” nie wykonał mistrzowskiej roboty, ale nie można też go tylko krytykować. Język którego używa autor jest prosty, momentami może aż za prosty, jednak losy Numeru Sześć dobrze się czyta. Występuj narracja pierwszoosobowa, a więc w większości książka to przeżycia wewnętrzne i myśli dziewczyny. Krótkie dialogi dla jednych mogą być zaletą, innym mogą przeszkadzać. O gustach się nie dyskutuje. Ja nie opowiem się całkowicie po żadnej z tych stron – ani mi nie przeszkadzały, ani nie były złe, ani dobre. Książka była zbyt krótka, by wyciągnąć jakiekolwiek wnioski. Marne 109 stron to o wiele za mało jak na powieść. Nie wiem czy w ogóle można to nazwać powieścią – może nazwa opowiadanie lepiej by pasowała. Kolejna część z tej serii, która już czeka na półce w kolejce do przeczytania jest dłuższa. Liczy 387 stron, więc z pewnością umieszczę ją wyżej w moim rakingu najlepszych książek niż „Zaginioną kartotekę”.
W pozycji brakowało mi bardziej nieistotnych spraw, które mają znaczenie na przebieg akcji. Szybko przewracałam kartki, ale nie dlatego by w napięciu poznać dalsze losy bohaterów i dowiedzieć się, jakie zdarzenia będą miały miejsce na następnej stronie, ale dlatego, że książka jest napisana dużymi literami. No, może nie tyle dużymi, co większymi, niż standardowe książki jakie czytam. :D Wydaje mi się, że po prostu jest to książka przeznaczona dla 12 – 13 latków, a nie dla młodzieży w moim wieku i starszej. Jak dla mnie za mało się dzieje. Brakuje bohaterów drugoplanowych.
Chciałabym ocenić tę książkę wyżej, ale nie mogę. Gdy wypożyczałam ją z biblioteki spodziewałam się czegoś super, ale po przeczytaniu, zgodnie z sumieniem, mogę dać jej jedynie 3+ :/ Mam nadzieję, że na kolejnej części się tak nie zawiodę.
Czy ktoś z was kiedyś zawiódł się na książce po której dużo się spodziewał? Jeśli tak, to na jakiej? I jak bardzo? A może właśnie na tej co ja? Jeśli nie to zazdroszczę :P
recenzja -> http://wyznania-czytelniczki.blog.pl/2014/06/17/zaginiona-kartoteka-numer-szesc/
Numer Pierwszy i Numer Drugi nie żyją. Czas zgromadzić pozostałych!
Shella, Kelly, Maren Elizabeth lub po prostu Szósta żyje anonimowo wraz ze swoją Cȇpan oczekując na objawienie się jej Dziedzictwa. Jest jedną z Gardów z Lorien, którzy mają stoczyć walkę na śmierć i życie z Modagorczykami, którzy już teraz chcą ich zabić. Przeprowadzki i ćwiczenia sprawiające, że jest...
Rosie Dunne i Alex Steward są przyjaciółmi od... właściwie od zawsze. Mają wspólne plany na przyszłość, marzenia. Dziewczyna chce pracować w hotelu, chłopak pragnie zostać lekarzem. Jeszcze jako dzieci fantazjują, że może kiedyś, za kilkanaście, kilkadziesiąt lat, w hotelu Rosie Alex będzie udzielał pomocy chorym. Niestety los jest dla nich okrutny, rodzina chłopca przeprowadza się z Irlandii do Ameryki. Ich przyjaźń zostaje wystawiona na ciężką próbę. Czy czas i odległość nie osłabią łączącej ich więzi?
,,Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś,
kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku
zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie
strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz.
Tak łatwo jest się zgubić."
Cecelia stworzyła powieść o miłości, troszkę podążającą utartymi schematami, jednak rzucającą nowe światło na relacje damsko-męskie. Jest chłopak, jest dziewczyna, łączy ich coś więcej niż tylko przyjaźń i... tu właśnie zaczynaj się schody. Nie ma trójkąta miłosnego, tylko o wiele bardziej skomplikowana relacja oparta nie na młodzieńczym zauroczeniu, które przechodzi po dłuższym lub krótszym czasie, lecz na więzi z dzieciństwa. Na przyjaźni, która miała przetrwać wszystko.
Rosie i Alex z całej siły starają się utrzymywać kontakt, czego 'dzieckiem' są listy, emaile, kartki. Wydawać by się mogło, że obietnice z dawnych czasów nie mają zbyt wielkiego znaczenia, po jakimś czasie tracą na ważności. Jednak przyjaźń tych dwojga jest prawdziwa, szczera; potrafią sobie powiedzieć wszystko, choć niejednokrotnie są to słowa trudne, czasem bolesne. Cytat z Małego Księcia, który mówi, że ,,poznaje się tylko to, co się oswoi", znajduje wspaniałe odniesienie w Love, Rosie. Bohaterowie znali się na wylot, tak, że bardziej już chyba nie można. Ich przyjaźń jawiła się jako szczera, prawdziwa. Choć zdarzały się wzloty i upadki, lepsze i gorsze dni, to po każdej burzy zza chmur wychodziło słońce.
Forma książki, jak zapewne większość z was miała okazję się już tego dowiedzieć, nie jest zwykła i często spotykana - wręcz przeciwnie. Książka ma charakter epistolarny, a na nią składają się listy, liściki, emaile, wydruki z czatu, et cetera, et cetera... Dzięki temu czytelnik sam sobie musi dopowiedzieć część opowieści. I tylko od wyobraźni odbiorcy zależy, co przydarzy się bohaterom, z czym będą musieli się zmierzyć oprócz tego, co autorka zawarła na kartach. Z początku struktura książki może przyprawiać czytelnika o przysłowiowy zawrót głowy, jednak ręczę, że po kilkudziesięciu stronach, gdy bohaterowie dorosną (i poprawią znajomość zasad ortografii) będzie lepiej, a książka stanie się bardziej treściwa. Jeśli planujecie zacząć czytanie i po jednym rozdziale odłożyć książkę na bok, ostrzegam, nie łudźcie się. Love, Rosie wciąga, pożera, wsysa i nie wypuszcza. Powiadam Wam, nie spoczniecie dopóki nie dobrniecie do końca słodko-gorzkiej historii Alexa i Rosie. Będziecie mieli ochotę krzyczeć na głównych bohaterów, może komuś przyjdzie ochota, by ich wręcz udusić. Będziecie płakać ze zgryzoty i obgryzać paznokcie, wołać: ,,co ty najlepszego robisz? jak możesz być taka ślepa/y?", a i tak, choćbyście nie wiem jak bardzo chcieli, nie dacie rady wpłynąć na ich czyny. Nie pozostanie Wam nic innego, jak tylko czytać. Z emocji pociemnieje Wam w oczach, tekst przesłonią łzy...
,,Pokrewne dusze zawsze potrafią znaleźć do siebie drogę."
Nie byłam, nie jestem i nigdy nie będę w stanie wyrazić wszystkich emocji towarzyszących lekturze Love, Rosie. Mam w głowie istny mętlik. To wzruszająca i wyciskająca łzy książka, z czego sama byłam zaskoczona. Opowieść, z której płynie przesłanie, że gdzieś tam daleko, może nawet na końcu tęczy, ale gdzieś na pewno czeka nas spełnienie marzeń. Wystarczy tylko dotrzeć do tego miejsca. Choć droga może być kręta, błotnista, wyboista i wieść pod górę, nie wolno się poddawać. Osiągnięcie celu wynagrodzi wszystko.
A Ty, wyruszyłeś już szukać swojego końca tęczy?
Rosie Dunne i Alex Steward są przyjaciółmi od... właściwie od zawsze. Mają wspólne plany na przyszłość, marzenia. Dziewczyna chce pracować w hotelu, chłopak pragnie zostać lekarzem. Jeszcze jako dzieci fantazjują, że może kiedyś, za kilkanaście, kilkadziesiąt lat, w hotelu Rosie Alex będzie udzielał pomocy chorym. Niestety los jest dla nich okrutny, rodzina chłopca...
więcej Pokaż mimo to